Psychologia, działanie mózgu.
Witam Was kochani :) tak sobie idę przez to życie i dostrzegam jednego co już jest chyba też równie ważnym w rozwoju osobistym ?

Ogólnie jak spojrzę na swoje życie to nie jest tak jakbym chciał. To raczej życie monotonne - życie z dnia na dzień - życie bez perspektyw zmian itp...i to mnie przeraża.
Praca - dom - dom - praca i tak w kółko + trening. Tak żyję od całego roku czasu. I dlatego może wpadłem w te stany lękowe itp...ale trudno stało się i trzeba walczyć o swoje wyjść z tego i z Bożą pomocą stać się człowiekiem wolnym i szczęśliwym. Jakby nie patrzeć lęki które mam uczyniły mnie również " lepszym " człowiekiem. Okazuję więcej miłości , stałem się na pewno spokojniejszą osobą - nie jestem takim nerwusem jak kiedyś i może i ma to kilka zalet , że właśnie to stworzyło mi szanse dokonania zmiany i stania się lepszym człowiekiem ? Tak patrzę sobie na to również i z tego punktu widzenia.


Daliście mi tu wiele wspaniałych rozprawek. Co prawda niektórych rzeczy nie rozumiem hehe ale staram się zrozumieć i analizuję to.

Wiem też , że jeśli już teraz nie zmienię swojego życia czas i tak upłynie i albo doczekam śmierci żyjąc jakby nie żyjąc albo stan pogorszy się jeszcze bardziej - mój wybór a wybór jest jeden - chęć walki i zmian. Chęć bycia człowiekiem spokojnym i żyjącym w pełnym szczęściu akceptującym siebie takim jakim jest i dziękującym za życie Bogu.


Mam olbrzymie chęci do zmian ale też nie wiem - nie wiem do teraz jak mam się zabrać za to. Wiem , że wiele osób tutaj mi napisało wiele b.dobrych rad i opisów lecz to nie takie łatwe.


Widzicie mam problemy z drżeniem rąk , stresem , czerwoną twarzą w miejscach publicznych , grupie i dla mnie trudne jest to , że np.


Szefowa daje mi pracę do wykonania i ja jej już kilka razy nie podołałem - ręce zaczynały drżeć i nie byłem w stanie wykonać tej pracy taki stres i jak tu zmienić to skoro umysł świadomy ( wzrok ) ogląda to i to się umacnia we mnie ? on magazynuje właśnie takie stany i przed każdą próbą spokojnej pracy łapy zaczynają latać. Dla mnie właśnie ten umysł jest problemem . Nawet gdy podejdę do stanowiska w spokoju z uśmiechem nagle wszystko pada. I jak dokonywać zmian skoro umysł świadomy to wszystko ogląda ? Ogląda te porażki - tego właśnie nie rozumiem. Ludzie mówią , że powinno akceptować się siebie takim jakim jest - ok próbuje ale też nie akceptuje tego bo chcę to zmienić.


I takie pytanie do Was na sam koniec dzisiejszego postu.


Jak u Was takie sprawy wyglądają ? bardzo ciekawi mnie to. Jakbyście np. mieli robić prezycyjną pracę na oczach innych to latały by Wam dłonie ? jak Wy się mobilizujecie przed czymś takim...co mają w głowach ludzie którzy mogą pracować nawet na 100 x oczach innych ?


Pozdrawiam serdecznie
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Witam. Tak analizując to wszystko dziś doszedłem do pewnych wniosków które tutaj opiszę i dobrze , że chociaż wiem na czym stoję ogólnie ten cały stres itp powodują u mnie :


1. ) Zła samoocena oraz brak pewności siebie - potrafię sobie wkręcać , że ktoś się na mnie patrzy nawet jak się nie patrzy i już się np. czerwienie. Nie lubie też jak ktoś się na mnie patrzy bo zaraz mój umysł podsuwa mi , że coś ze mną nie tak albo jak ktoś ze mną rozmawia i się śmieje to mam wrażenie , że ze mnie.

2.) Stres też rodzi się z tego u mnie , że zbyt profesjonalnie podchodzę np.do pracy - chcę ją wykonać jak najlepiej potrafię i bez żadnych potyczek co zwiastuję później stres itp... chcę po prostu wypaść jak najlepiej wśród innych


To są czynniki które najbardziej owocują tymi stanami lękowymi. Tylko nie wiem jak uporam się z tą czerwoną twarzą która wryła mi się w podświadomość. To jest najgorsze.
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
A zdarza ci się wykonywać po kilka razy różne czynności żeby się upewnić np. czy nie wyglądasz źle, albo inne tego typu rzeczy związane (albo może nie?) z tym żeby zapobiegać temu lękowi, czy innym rzeczom, mimo że już raz to zrobiłeś i powinno wystarczyć raz, ale czujesz że musisz to zrobić, bo jak nie, to np. będą się gapić na ciebie albo zauważą że coś jest nie tak?
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys
Till tak właśnie jest jak piszesz. Potrafiłem biegać do lustra kilka x dziennie by uspokoić się , że nie jestem czerwony itp...ogólnie tak dla podbudowania siebie....tak więc jest jak piszesz i to nie jest tak , że jestem narcyzem czy osobą wpatrzoną w siebie tylko to wywodzi się z lęku. Aktualnie dobrze mi idzie bo unikam luster itp :)
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Generalnie to jest dosyć charakterystyczne dla zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego, jednego ze spektrum zaburzeń lękowych, ale właśnie z dodatkiem tych charakterystycznych czynności obsesyjno-kompulsywnych - tych kiedy czujesz że musisz to zrobić, bo jak nie, to stanie się coś złego, w takim stopniu że wielokrotnie wykonujesz tą czynność.
Ogólnie to wszystko leczy się psychoterapią, najlepiej poznawczo-behawioralną (tylko trzeba znaleźć sobie dobrego psychologa posługującego się tą metodą - musisz znaleźć psychologa z którym dość dobrze będzie ci się rozmawiać).
Nie znam bardzo dobrze szczegółów, jestem studentem medycyny, nie psychologii, więc znam tylko elementy psychoterapii, ale ogólnie pracuje się nad tym żeby właśnie nie robić tych rzeczy które 'czujesz że musisz, bo jak nie, to', a z kolei staraniem się oswoić z sytuacjami które wywołują u ciebie lęk.
Myślę że dobry psycholog powinien ci pomóc z tym, w szczególności przez tzw. trening behawioralny - swoiste zestawy zadań do wykonania w celu zwalczenia tych ograniczeń...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys
Każdy zawsze sugeruję się psychologami. Ogólnie nie mam do nich zaufania :) rozumiem , że sporo osób tam chodzi ale ja jakoś nie mam zaufania. Siostra raz była ( po stracie ukochanego ) i kobieta bardzo podmiotowo podeszła do sprawy - tzn bardziej na kasę leciała niż na pomoc. Akurat u prywatnego była. Powiem Ci , że na terapie do dziś czekam - psychoterapie na nfz i nadal czekam. A mineło kilka miechów - ciężko uwierzyć ale tak niestety jest. A prywatnie iść mnie nie stać. Raz miałem iść to babka chciała 50zł za pierwsze spotkanie a za następne każde 80zł więc w przeliczeniu ile by to wyszło pewnie sporo spotkań - definitywnie nie stać mnie na to.


Dalej wierzę w pokierowanie mnie na właściwe tory za pomocą internetu i wierzę głeboko całym sercem , że jestem w stanie z tego wyjść sam bez pomocy lekarza tylko z silną wiarą i pomocą Boga . Jestem katolikiem i osobą b.wierzącą. Dlatego ogólnie tak tutaj kontynuuję ten wątek , gdyż to dla mnie skarbnica wiedzy która jest pomocna.


Mam też b.dużo zalet z tego co mi ludzie mówią


- każdy najczęściej do mnie rozmawiać przychodzi , gdyż twierdzi , że najlepiej się rozmawia mam zawsze temat itp.

- jestem chwalony za dobrą pracę

- mam spore powodzenie u płci pięknej

- jestem dość zbudowany

- ponoć wiele osób twierdzi , że mam spoko charakter i zawsze na mnie liczyć można


ogólnie mam trochę zalet i pomimo tego , że każdy mnie lubi ja sam to neguję w pewien sposób.


No ale nic jutro sobie będę czytać książkę " potęga teraźniejszości " i z całego serca wierzę , że wyjdę z tego.


Skoro wyszedłem z depresji na tyle silnej , że dzień w dzień płakałem i myślałem o samobójstwie to i wyjdę z tego. Teraz nie mam lęków w domu a kiedyś to nawet w bezpiecznym domu cały czas lęki - teraz to już przeszłość i to mi daje dowód na to , że da radę samemu sobie pomóc tylko właśnie trzeba być pokierowanym na dobrą ścieżkę.


Nie mam znów aż tak bardzo przechlapane bo typowy fobik zamyka się w domu nigdzie nie wychodzi itp...a ja lubie towarzystwo itp.. no i właściwie to tylko mi przeszkadza ta twarz , że czerwienieje tak to innych lęków nie mam w towarzystwie ( no jeszcze w pracy drżenie rąk ). Tak więc jakbym uporał się z twarzą myślę , że życie by się odmieniło na 1000%..
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Hm.

Wiesz co można ciekawego spróbować?
W kontaktach z ludźmi, staraj się zachować jak najwięcej świadomości.
Czyli to co robisz, to co inni robią, co się wokoło dzieje.
Nie przejmuj się przymiotnikami, ani to czy coś może się tobie podobać lub nie, ani czy coś komuś się podoba.
Przemilaczaj wszystkie oceny, a całą Uwagę skoncentruj na fakty, czyste gołe bez przymiotników.
I gdy zobaczysz, że czerwieni ci się twarz...
Popatrz również na ten fakt.
"Czerwieni mi się twarz".

I zastanów się wtenczas.
"Co zamierzam z tym zrobić?"
"Czego pragnę z tego tytułu doświadczyć?"
"Co stworzę z tego faktu?"

Staramy się być idealni, ponieważ taka jest natura duszy.
Dlatego zawsze chcemy urzeczywistniać swoje najwyższe mniemanie o sobie samym.
Dlatego też bardzo spinamy się w momentach, w których uznajemy, że nie możemy być tymi za kogo się uważamy.

Wiąże się to z niepełną akceptacją świata, który nas otacza.
Ponieważ najczęściej przyjmujemy do wiadomości tylko to co TRZEBA ZROBIĆ.
To co składa się na naszą pracę i obowiązki.
I tak napychamy się zależnościami, że nie zostaje w nas zbyt wiele przestrzeni, bo bardzo pragniemy emanować tym za co się uważamy.

I jest to piękne urzeczywistniać swoje ideały, wartości poprzez siebie, to co robimy.
Ale czasami trzeba pozwolić być sobie niedoskonałym.
Ponieważ koncept, w którym żyjemy na co dzień, nas po prostu zje.
Razem z butami.

Żyjąc w koncepcie.
Nieważne jak pięknym, szczytnym i godnym.
Czynimy z istnienia automatyczny produkt, wiary w to czym jesteśmy.
Czyli jak uważamy się za kogoś dobrego...
To zawsze, często automatycznie, obieramy daną reakcję na dane zjawiska.
Dlatego też skoro dzieje się to automatycznie, jesteśmy całkowicie pomijani.
Dobroć nie jest już kwestią naszej woli, dlatego nie możemy kosztować owocu, ani tak naprawdę go nie dajemy, ponieważ, nie ma w tym nas - świadomego wyboru.

To samo tyczy się wszelkich innych wartości, stanów, określeń.

Przestać reagować automatycznie na to co nas otacza.
Jak się czerwienisz - nie uciekać.
Jak się wstydzisz - nie zakrywać.
Bo to tak jak z małym dzieckiem.
Zasłoni się jego głowę kocem i dziecko myśli, ze naprawdę go nie widać.

Zamiast umniejszać sobie, spróbuj zachować świadomość.
I zamiast godzić się na myśli, które sprawiają ci przykrość i zapraszają do twojego ciała dyskomfort, stań się czynny, świadomie wybierający.

Spróbuj kierować sytuacją, spróbuj doprowadzić siebie do śmiechu, zobacz to, że się czerwienisz, baw się tym, to nie jest przeszkoda, ani bubel, który trzeba schować.

TO MOŻLIWOŚĆ.

POTENCJAŁ.

Ostatecznie to do Ciebie należy decyzja czego doświadczysz z tego tytułu.
W tej chwili doświadczasz tego, nie jest powiedziane, że jutro się to nie skończy.
Ale skoro teraz się pojawia, niech to będzie zabawa, którą będziesz się dzielił innymi w waszej wspólnej Przestrzeni.

Problemy i trudne sytuacje traktować nie jako przeszkody, tylko możliwości.
Cóż nie jest to łatwe, ale ciekawe, bo daje nam możliwość spojrzeć na nas samych z innego, nie automatycznego punktu widzenia.

Wtedy wszystko, czym jesteśmy, jest radośnie wstrząśnięte nowymi odkryciami.

Pozdrawiam. : )
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok
Sinbard coś w tym jest bo wiele osób mówi , że jeśli zaakceptuję się swoje wady to one odejdą lub zanikną :) ale to nie jest takie łatwe chociaż wiadome nie odpadłem z gry bo nadal się staram i wyszedłem z starych myśli.


A łatwe to nie jest bo jak siedzisz w towarzystwie np. 10 osób - każdy spokojny , bladziutka buzia z której kwitnie spokój a tu nagle taki ja zestresowany w tych 10 osobach i każdy docina wypytuję co się stało ? ciśnienie masz ? nie stresuj się tak ? Sam wiesz jacy są ludzie i możesz wierzyć lub nie ale b.często spotykam się z takimi doświadczeniami i to jest najgorsze. Nie tyle mi przeszkadza ta czerwona twarz co ludzie mówiący o niej i jak tu akceptować to ? jak tu pozostać świadomym jak takie zjawiska rozpraszają człowieka i pozostaję jedynie chęć ucieczki ? to jest właśnie najgorsze... boję się , że jak powystawiam się na takie sytuacje to jeszcze bardziej się we mnie utrwala.
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Może zapisz się na Aikido, jest to sztuka nie-walki, transmutacji, która jest owocem świadomego obcowania, pośród innych.
W żadnej sytuacji nie jesteś tylko otrzymującym.
Tworzysz każdą chwilę, współtworzysz świat wraz ze światem.
Również siebie tworzysz wespół z innymi istnieniami.

Wzajemnie odkrywamy się w każdym spotkaniu, zdarzeniu, wspólnym byciu.
Wiem bardzo dobrze o czym mówisz, dlatego też zwracam się do ciebie.

Nie tyle mi przeszkadza ta czerwona twarz co ludzie mówiący o niej i jak tu akceptować to ?


Taki stan rzeczy dotyka cię emocjonalnie ponieważ wierzysz bezsprzecznie, że jest wymierzony PRZECIWKO tobie.

A tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia.
Ty decydujesz, że takie słowa dotykają Ciebie.

Automatyczna decyzja dziejąca się w nieświadomości przed tobą samym.
Ona z czegoś wynika.
Najczęściej z naszej silnej identyfikacji z ciałem, naszą jednostkowością.
Nic w tym dziwnego, ponieważ świat właśnie tego uczy.
Jesteś tym ciałem, jesteś określany przez to co ci się przytrafiło.

Przyszedłeś tutaj, bo potrzebowałeś pomocy, przynajmniej tak uważasz.
Zwracamy twoją uwagę na pewne zagadnienia, byś dostrzegł, że życie jest czymś więcej niż historyjka na automatycznym pilocie.

Jeśli będziesz unikał świadomego współtworzenia każdej chwili z innymi będzie tak jak zechcą inni ludzie, przypadek, albo jego brak. : )
Pobaw się sobą.
Zobacz, że nie zawsze musisz reagować tak jak reagujesz na dane sytuacje.
Po nie ważne jak bardzo wierzysz w koncept siebie.
U podstaw samego rdzenia swojego istnienia jesteś Świadomą Wolną Istotą.

Wystarczy się dokopać do wiary w swój wybór i swoją moc.
Bo prawdziwie, nic w Twoim życiu nie wydarzyło się bez Ciebie, twojego przyzwolenia.
Ostatnio edytowano 20 lip 2012, 17:18 przez Sinbard, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok
Mhmm... Kruczysko dobrze gada, słuchaj go ;)

Tak na prawdę w dużej mierze właśnie na takich rzeczach opiera się też terapia poznawczo behawioralna takich problemów.
Nauka akceptowania tego że nikt nie jest doskonały - i nie musi być.
Nie przejmowanie się tym co ludzi pomyślą - bo rzadko to robią.
W gruncie rzeczy prawie wszyscy ludzie są dość mocno skoncentrowani na sobie samych, nie na przyglądaniu się tobie żeby wytknąć ci błędy czy niedociągnięcia, chyba że na prawdę są tak poważne że przebiją się przez ich obłok myślenia o sobie samych.
Pomyśl, czy ty aż tak przyglądasz się innym żeby zauważyć każde ich uchybienie, każde zaczerwienienie? Przypomnij sobie w ilu sytuacjach w zeszłym roku złapałeś swoich znajomych, przyjaciół na takich rzeczach, ile takich sytuacji faktycznie pamiętasz? Pewnie w ogóle, albo jakieś pojedyncze sytuacje związane z bardzo jaskrawymi przykładami zaniedbania itp. - bo normalnie nie przykłada się do tego zupełnie wagi.

Co do zdenerwowania podczas robienia czegoś z publicznością - bardzo wiele osób nie lubi jak im się 'patrzy na ręce', bo wtedy czują się gorzej, czują większą presję i gorzej im się pracuje. Każdy sportowiec ci powie (a to przecież ludzie którzy to często robią od wielu lat!) że jak jest zbyt duży nacisk, zbyt duża presja 'musimy zdobyć pierwsze miejsce!', to wtedy często nic z tego nie wychodzi (nawet w dziedzinach w których jesteśmy lepsi niż w piłce kopanej ;P ).
Są osoby które zarabiają na życie występując - aktorzy różnej maści (mam na myśli nie telewizyjnych, a raczej teatralnych itp. - występowanie przed kamerą, nawet ze świadomością że obejrzą to miliony, jest czymś innym niż występowanie przed setkami, tysiącem, dwoma, czy więcej ludzi), komicy, politycy... Ale to są ludzie którzy latami uczą się jak przezwyciężać lęk sceniczny, ludzie którzy często uczestniczą w specjalnych kursach, mają w tym pomoc profesjonalnych psychologów, czy innych specjalistów od publicznego występowania. A także mają duże doświadczenie w występowaniu przed publicznością.
Taka habituacja - przyzwyczajanie psychiki do takiej sytuacji zaczyna się zwykle od małych grup - ot, grupa studencka, grupa znajomych przed którą się występuje, jakiś nauczyciel/trener/wykładowca do tego, przez jakieś egzaminy (bardziej 'wroga' atmosfera, ale wciąż mała ilość ludzi), przez jakieś kameralne występy dla małych grup obcych ludzi, z biegiem kariery potem występując na coraz większych scenach, przed coraz większą publicznością... Psychika, umysł ma czas na przyzwyczajenie się powoli do występowania przed coraz większą publiką.
A większość aktorów i tak przyznaje się w wywiadach że owszem, mają lęk sceniczny, szczególnie przy ważniejszych galach, premierach itd. tyle że nauczyli się z tym żyć i sobie radzić - i działać pomimo lęku, a nie dlatego że go nie mają w ogóle...

I dodam też, że jeśli chcesz, możesz poczytać różne książki, czy choćby w internecie poszukać e-booków (choćby i na wikibooks, szczególnie jeśli dobrze czytasz po angielsku, ale po polsku też trochę materiałów jest na różne tematy) w tematyce wystąpień publicznych, może właśnie coś w tematach aktorstwa, może coś o zaburzeniach obsesyjno kompulsywnych (ZOK, po angielsku OCD - obsessive-compulsive disorder). Możesz też poszukać na youtube itp. filmów w których ludzie opowiadają o takich problemach i jak oni sobie z tym radzą, jak można ogólnie sobie z tym radzić. Możesz też poszukać czy w twoim mieście albo okolicy nie ma jakichś kursów dotyczących takich rzeczy - ale to akurat pewnie też wiązałoby się z kosztami ;P
Możesz też poszukać czy nie ma tam jakichś klubów, kół zainteresowań, warsztatów (szczególnie że sezon wakacyjny a wtedy ich zwykle jest więcej) itp. właśnie związanych choćby z aktorstwem czy inną formą występowania publicznego - tam mógłbyś w dość przyjaznej zwykle atmosferze spróbować oswajać się z widownią, z robieniem czegoś przed jakąś grupą ludzi. I zobaczyłbyś że inni też mają z tym problemy, ale próbują je oswoić, albo mieli, ale już oswoili, więc będą mogli poradzić, opowiedzieć jak im się udało.

Grunt to szukać, pytać, próbować nowych sposobów i dróg. Nie zniechęcać się jak jedna rzecz się nie uda czy nie spodoba, tylko spróbować ponownie, albo spróbować następnej metody.
Teraz w dobie internetu praktycznie w każdej kwestii można znaleźć masę e-booków, poradników, for i blogów, więc masę materiału z którym można pracować...

Ba, możesz sam złożyć blog albo vlog i opowiedzieć o swoim problemie, a potem zdawać relację ze sposobów których próbujesz, dzielić się wrażeniami z tego, efektami... Coś takiego nie tylko może działać na ciebie jako element integralny terapii - dzielenie się przeżyciami z jakimś gronem często obcych ludzi (przez internet, więc w sposób łatwiejszy, nieco bardziej przyjazny niż bezpośrednio w jakiejś grupie wsparcia czy czymś takim, bo oddziela cię od nich cała ta elektronika i patrzysz na to z bezpiecznej odległości ;P ), ale przy okazji może pomógłbyś komuś innemu, może ktoś kto też ma takie problemy coś by ci podpowiedział... A w dodatku można na tym nieźle zarobić jeśli twój blog/vlog okaże się na tyle popularny żeby generować sporą liczbę odwiedzin ;P

P.S. (bo odpisaliście bestie w trakcie jak pisałem):
A łatwe to nie jest bo jak siedzisz w towarzystwie np. 10 osób - każdy spokojny , bladziutka buzia z której kwitnie spokój a tu nagle taki ja zestresowany w tych 10 osobach i każdy docina wypytuję co się stało ? ciśnienie masz ? nie stresuj się tak ? Sam wiesz jacy są ludzie i możesz wierzyć lub nie ale b.często spotykam się z takimi doświadczeniami i to jest najgorsze. Nie tyle mi przeszkadza ta czerwona twarz co ludzie mówiący o niej i jak tu akceptować to ?

I coś odpowiadasz? Czy wycofujesz się?
Powiedz "spokojnie, po prostu tak mam jak rozmawiam w większej grupie" i uśmiechnij się. Możesz poćwiczyć najpierw przed lustrem sam ze sobą tak żeby to było możliwie wyluzowane i naturalne, spokojne. Możesz też sobie zwizualizować/wyobrazić po każdym powtórzeniu że to działa na te osoby z którymi siedzisz i po prostu wzruszają ramionami i zmieniają temat rozmowy, a z ciebie spływa całe zdenerwowanie i od razu czujesz się lepiej.
W ten sposób zaprogramujesz też swoją podświadomość na to jak reagować w takich sytuacjach.
Możesz też coś wspomnieć że po prostu ci gorąco, albo coś jeszcze pościemniać, ale to bardziej wymijający sposób, więc gorszy dla ciebie. Lepiej nauczyć się przyznawać do swojej słabości, ale traktując ją jako nic poważnego, niż kryć się z tym przed innymi jakby to było coś bardzo ważnego i cennego. To jest zupełnie błahe - nie warto się tym zajmować <= to jest wiadomość którą powinieneś im przekazywać. A nie 'to jest sekret którego się wstydzę i chciałbym żebyście nie wiedzieli'...
Jak myślisz, jak ludzie zareagują w jednej i w drugiej sytuacji?


Naucz się mówić innym:

"Po prostu mam lekki lęk społeczny, zawsze jestem nieco niespokojny jak rozmawiam w większej grupie i radzę sobie z tym - to najzwyklejsza w świecie sprawa... Wam też się zdarza denerwować się jak rozmawiacie w większej grupie, szczególnie jeśli są jakieś osoby które słabo znacie, choć chcecie je poznać żeby mieć z nimi dobre kontakty w przyszłości? Czy radzicie sobie z tym jakoś?"

Jak chcesz możesz wykuć te trzy zdania na pamięć.

Są naładowane większą niż chce mi się wyliczać i opisywać ilością technik perswazji neurolingwistycznej (nawiasem, polecam poczytać trochę na ten temat, polecam książkę 'Czarna księga perswazji' bodaj, napisaną przez Rintu Basu) tak mających uspokoić ciebie jak i wpłynąć pozytywnie na reakcję rozmówców oraz sprowokować jednocześnie zbagatelizowanie twojej przypadłości i być może jakąś (konstruktywną!) dyskusję na ten temat... Albo wręcz przeciwnie, wycofanie się rozmówców z rozmowy na ten temat, jeśli sami mają podobny poważny problem którego się wstydzą.

Każdy ma jakieś problemy ;P

Poćwicz sobie wyobrażając sobie różne sytuacje, pytania padające w trakcie rozmowy w jakiejś grupie wycelowane w twoją przypadłość i za każdym razem w możliwie najbardziej wyluzowany i niedbały mówiący 'e, to zupełna błahostka, marnujecie czas zwracając na to uwagę' sposób odpowiadaj do siebie w lustrze (i do osoby zadającej pytanie w tej wyobrażonej sytuacji) wypowiadając właśnie te zdania (na głos!) które napisałem powyżej, najlepiej w miarę dokładnie (chyba że znasz się na wzorcach neurolingwistycznych i wiesz co i jak zmienić żeby nie wywołać efektu przeciwnego). I potem wyobrażając sobie właśnie jak następuje zmiana tematu, albo ciekawa i stymulująca dyskusja na temat tego że inni mają taki sam problem - w każdym razie uwaga jest przerzucona albo na inny temat albo na problemy innych osób, a ty czujesz jak całe napięcie spływa z ciebie i faktycznie stajesz się tak wyluzowany i spokojny jak sobie wizualizowałeś...

Poćwicz sobie z tydzień, codziennie z dwa-trzy razy z takim skryptem. Zobaczysz że przyniesie efekty, a przecież każda taka wizualizacja z odpowiedzią i drugą wizualizacją zajmuje po 2-3? może 5 albo jak chcesz dużo szczegółów 10 minut... ;)
Jakże mała odrobina czasu dzięki 'wydaniu' której możesz zyskać praktycznie za darmo o wiele lepsze samopoczucie, możesz zdecydowanie zredukować swój problem.
Zobaczysz, jak już wykonasz ten 'trening' w tym tygodniu, za tydzień - zaraz po tym jak go skończysz sam będziesz zadziwiony jak wiele ci to daje oraz jak bardzo to wpłynęło na twój stan.
Jestem pewien że jesteś już widzisz jak bardzo możesz dzięki temu zmienić swoje życie, zapewne przeczuwasz już nieco jak wiele dzięki temu będziesz mógł osiągnąć.
Wyobraź sobie tylko, jak za tydzień - dwa siedzisz w grupie znajomych, czy nawet obcych ludzi całkiem spokojnie, w wyważony sposób, z radością opisując jakie kiedyś miałeś problemy, a jak zniknęły właśnie dzięki takiemu treningowi.

Myślę że odczuwasz już podobne podekscytowanie na tą myśl, jakie ja odczuwałem kiedy uczyłem się tej metody (dzięki Magdo! jeśli odwiedzasz jeszcze nasze forum i to czytasz - jestem niesamowicie wdzięczny za to że nauczyłaś mnie 'to' robić samemu, za ogromne efekty i pozytywne zmiany jakie zaszły w moim życiu dzięki tej metodzie ;P ). I odczuwasz to podekscytowanie mimo że jeszcze jej nie wypróbowałeś i nie poznałeś pełnej jej siły, ale wkrótce ją poznasz dzięki wykonaniu tych ćwiczeń - wyobraź sobie jak szczęśliwy będziesz za tydzień kiedy skończysz ten 'trening' i osiągniesz pełne rezultaty tej metody ;)

Napisz do mnie proszę powiedzmy za dwa tygodnie i powiedz jak przebiegł ten trening oraz jak dobre efekty osiągnąłeś przy jego użyciu. Jak przebiegły spotkania ze znajomymi w trakcie których dzięki tej metodzie jesteś całkowicie spokojny i wyluzowany oraz potrafisz pokierować dyskusją tak żeby przekierować wszelkie pytania na inne tory w zupełnie bezpieczny dla ciebie sposób, dzięki czemu jesteś jeszcze bardziej zadowolony, szczęśliwy i spokojny.
Jestem pewien że obu nas ucieszy rozmowa na ten temat i ewentualnie pomogę ci dalej - choć jestem pewien że sam już za tydzień stwierdzisz że potrafisz poradzić sobie sam, a twój problem był zupełnie błahy - będziemy mogli razem śmiać się z tego ;)
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys
Do Sinbarda :


Widzę , że dobrze trafiasz w sedno problemu i naprawdę dokonujesz dobrej analizy. Mówisz o tym o czym mówił murphy w książce " potęga podświadomości " . Tam był też taki przykład , że wycieczkowicz powiedział do zalęknionego faceta , że ma chorobę morską i on stał się blady i zacznie wymiotować i ten facet wiedząc , że ja mam - mający pewność siebie , że ją ma pozwolil sobie mówić te objawy i tak się stało. Potem ten sam wycieczkowicz próbował wmówić to marynarzowi a ten był tak pewny siebie , że odbijał te słowa jak groch o ścianę i tutaj może być tak ze mną. Kilka razy ktoś wmówił mi , że " jaki Ty czerwony " i ja się tym bardzo przejąłem i tak wyszło. I teraz właśnie tak jak piszesz nie mam pewności siebie i każdy mi to wmówić może.


Do Tila :

1.) No ja właśnie mam tak , że chcę być dobrym. Np. zawsze chcę jak najlepiej wypaść w rozmowię np. z kobietą - boję się , że nie podołam. No wiecie staram się być jak najlepszym w różnych dziedzinach życia

2.) Napisałeś " W gruncie rzeczy prawie wszyscy ludzie są dość mocno skoncentrowani na sobie samych, nie na przyglądaniu się tobie żeby wytknąć ci błędy czy niedociągnięcia, " - moim zdaniem zależy jacy ludzie :) są tacy co wuczują lęk u jakieś osoby i starają się jej dojebać nawet w sposób , że tak powiem " miły " np. mam kumpla który dzień w dzień przygląda się mojej twarzy :) i teraz powiecie , że to już moja obsesja , że zwariowałem ale dzień w dzień widzę jak patrzy na mnie. Zamiast patrzeć mi w oczy podczas rozmowy goni wzrokiem po twarzy. I mam na to dowód bo jak kilka razy miałem uczulenie i mi coś na twarzy wyszło od razu o tym mnie informował. Z czerwienieniem się. Raz miałem opuchnięte oko - zapalenie - to przez kilka dni mu się przyglądał. Zapytałem raz " co Ty sie martwisz o mnie ? " to się uśmiechnął i nic... tak samo są babki u mnie w pracy które tylko na mnie patrzą i ja to widzę. Siedzimy w grupie a one zawsze jak przechodzą wpatrują się we mnie jak głupie... możecie mi nie wierzyć ale tak jest. Obiecuje Wam , że jestem z Wami szczery i tylko Wam te rzeczy mówię. Po prostu odnosze wrażenie , że ludzie " niektórzy " chcą zwracać na to uwagę by dojebać iunnemu.


3.) " Pomyśl, czy ty aż tak przyglądasz się innym żeby zauważyć każde ich uchybienie, każde zaczerwienienie? Przypomnij sobie w ilu sytuacjach w zeszłym roku złapałeś swoich znajomych, przyjaciół na takich rzeczach" - oczywiście , że nie przyglądam się :) mnie nie intresuje czy ktoś ma krostę czy czerwony jest. Grunt to dla mnie jak się z nim rozmawia i czy jest wporządku. Mam kumpla w klasie co ma taką cerę , że jak ogień czerwony jest i jakoś piłem z nim piwo itp..i nigdy w życiu nie spytałem go " czemu taki czerwony " bo wiem , że może mieć przykrośći itp...tak samo nigdy nikomu nic nie wytyczam - jak widzę osobę która się stresuję np. koleżance ręce latają w tedy w ogóle odwracam wzrok i nie patrzę na jej dłonie po to by spokojniejsza była. Staram się właśnie nie komentować czyjegoś wygląda i nie wytyczam broń boże im tego. Ile razy kumpel co do mnie mówił , że czerwony itp...sam był w jakiś wykwitach czerwonych i oczy podgrążone i ja mu nic nie powiedziałem. Po prostu nie lubie zwracać uwagi na takie rzeczy i co gorsza informować o nich osoby. Może dlatego , że sam cierpie ?? chociaż zawsze taki byłem.


4.) I coś odpowiadasz? Czy wycofujesz się? - wiele razy tak było , że coś odpowiedziałem a to , że gorąco mi i wycofałem się z tej grupy - uciekłem od niej bo bałem się dalszych reakcji i byłem mocno zestresowany. Aktualnie już zmniejszyłem ten lęk i pomimo czerwoności staram się przezwyciężyć i nie uciekam a już na pewno rzadziej. Też inaczej podchodze do tego jak ktoś powie " jaki czerwony " kiedyś stres i wkurzenie takie , że pobiłbym a aktualnie uśmieche się i nie denerwuję się aż tak.


5.) " Naucz się mówić innym:

"Po prostu mam lekki lęk społeczny, zawsze jestem nieco niespokojny jak rozmawiam w większej grupie i radzę sobie z tym - to najzwyklejsza w świecie sprawa." - tutaj nie podołam z góry o tym napiszę. Nie dam rady czegoś takiego powiedzieć bo to autodestrukcja...te osoby wiedząc o tym to już wgl mnie zjedzą - będą wiedziały , że mam słabe punkty i wiem na 100% , że będą docinać mi , koncentrować się cały czas na mnie - dokonywać obserwacji. Po prostu nie mogę tak powiedzieć uwierz mi. To byłoby najgorsze co może być poinformować ich o tym , że taki jestem. Wątpie aby coś to dało.


6.) dziękuje za te ćwiczenia spróbuję na pewno tego :)


Ogólnie dziękuje Wam za to , że macie czas dla mnie i różne ciekawe pomocne posty piszecie. Jako jedyne forum jest dla mnie takie pomocne i cierpliwe - dziękuje
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Jeśli lubisz czytać książki, polecam:

"Dojrzeć do szcześcia", której autorem jest Thomas d'Ansembourg.
Wspaniały człowiek i psycholog, który zapalił we mnie pragnienie zajrzenia w siebie.
Jest to jedna z niewielu książek jakie przeczytałem i zarazem jedną z najwspanialszych doświadczeń jakie mi się przydarzyły.

Całkowity negliż mechanizmów myślenia automatycznego.
Wspaniałe dzieło, jeśli ktoś miałby mnie zapytać.

Książkę właśnie znalazłem i oddam w dobre, potrzebujące rączki.
Zrobiła co miała w moim życiu, pora przekazać ją dalej. : )
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok
Ad. 1.) To bardzo dobrze że starasz się być jak najlepszy. Tylko musisz popracować nad tym, żeby wiedzieć też że jak się nie uda - to nic się nie stanie. Nie musisz być doskonały - nikt nie jest doskonały w każdym aspekcie, a większość ludzi i tak nie jest w stanie docenić czegoś wysoko ponad przeciętne efekty.

Ad. 2.) Wiesz, jeśli masz takich 'kolegów' co tylko patrzą jak się przyczepić, to po prostu zakończ tą znajomość. Bo bardziej ci szkodzi niż służy. Zastanów się tylko czy na pewno to robią, czy tobie się wydaje że to robią. Jak faktycznie się czepiają - to przestań się z nimi widywać i rozmawiać w miarę możliwości.
A może przyglądają ci się bo się im podobasz? Spytaj "czy przyglądasz mi się tak, bo podobam ci się? może pójdziemy na kolację?" (tak, kolegę też)

Ad. 3.) Skoro ty się nie przyglądasz tak bardzo wszystkim, to czemu uważasz że wszyscy (albo wiele osób) przyglądają się w taki sposób tobie? Czy jesteś jakiś niezwykły?

Ad. 4.) Jeżeli reagujesz już mniej nerwowo - to bardzo dobrze, znaczy że jesteś na dobrej drodze. Tak trzymać ;)

Ad. 5.) Czemu uważasz że cię zjedzą? Na prawdę masz aż tak wrogich ludzi w otoczeniu? Jeśli tak, to jak najszybciej zmień otoczenie, bezwarunkowo. Zerwij kontakty z takimi ludźmi, bo to są relacje toksyczne, które tylko sprawiają że się gorzej czujesz.
Tylko zastanów się dobrze czy to nie twój lęk przez ciebie przemawia.
Większość ludzi - praktycznie wszyscy których znam nie jest tak wrogo nastawiona do innych. Wiedzą że tak jak inni mają swoje słabości, tak oni mają swoje własne, bo nikt nie jest doskonały.
A nawiasem - jak długo robisz z tego tajemnicę i sekret, tak długo zachęcasz ludzi do drążenia tematu. Tajemnice są bardzo ciekawe. Jak ktoś nie chce czegoś ujawnić, to znaczy że to coś ważnego, może jego słabość.
W momencie kiedy okażesz otwarcie że wiesz że masz tak i że to nic specjalnego, najprawdopodobniej wytrącisz im z rąk obiekt zainteresowania - jeśli pokażesz im że uważasz że to normalne i zupełnie bezwstydnie przyznasz się do tego, to jak mają ci za pomocą tego zaszkodzić? Skoro wiedzą że to ci nie przeszkadza? A jak pokazujesz że się tego boisz i wstydzisz, to właśnie prowokujesz ich do agresji...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys
Wczoraj dostałem taki cios z plecy , że masakra i jak tu dawać radę w życiu ??


Byłem z dziewczyną na obiedzie u jej rodziców ( była też rodzina - ciotki , wujas ). Od samego początku ogień na twarzy i czerwony. Przy stole serie pytań ( nie złośliwie ) " co Ty taki czerwony " " weź nie pij bo ciśnienie masz wysokie " " itp...itp...nawet moja ukochana tak do mnie wypytywała co mi jest...nie odważyłem się jej rodzinie powiedzieć co mi jest...wszyscy normalni tylko " ja " nie dałem rady. Jak się trochę upiłem cały burak zszedł z twarzy i nagle " oooo zobaczcie odstresował się i już bladziutki " niby na żarty ale to niszczy...to co przeżyłem wczoraj tragedia - przez to kurestwo nie mam w ogóle już wspólnego tematu z dziewczyną. Nawet w sprawach intymnych jest ciężko - sporo gorzej...i jak tu mieć siłę do zmian ?? dzień w dzień słyszę te kurewskie " co Ty taki czerwony " od matki , ojca ...od wszystkich...i nie mówcie , że ludzie nie wpatrują się nie interesują się innymi jak na mnie wszyscy ku...są skoncentrowani...gdzie nie siedzę to nie wiem czy taki piękny czy co ale cały czas wzrok na mnie. I nie jest to obsesja ...co ja już halucynacje mam ? przecież widziałem siedząc przy stole ...ciotka i wujas to wpatrzeni we mnie byli....porażka naprawdę.


sorka , że Wam się żale ale nie wiem.....już sam nie wiem...brak siły
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Ochłonął Michał to możemy coś zdziałać. : )

Wiesz, byłem dzisiaj na rowerze i dumałem troszkę.
Ale zamiast od dumania zacznijmy od pytania.

nawet moja ukochana tak do mnie wypytywała co mi jest


Jakim cudem twoja ukochana nie wie o twoim stosunku, do takiej a nie innej reakcji twojej twarzy i tego, że nie lubisz pytań związanych z tym tematem?
Hm?
Bo wiesz, skoro się tym przejmujesz to wszyscy to wiedzą, a skoro nie przedstawisz im w naturalny sposób, w spokojności, swojego punktu, to będą myśleli sobie cokolwiek zechcą.

Kiedy pracowałem w kopalni, doszedłem do wniosku, który bardzo mnie zszokował.

Ludzie będą cię widzieć takiego, jakiego "siebie" im sprzedasz, a jeśli nie dasz im "siebie", czyli swojej historyjki, którą będą mogli ogarnąć swoją makówką, to sobie ją wymyślą, zgodnie ze swoimi możliwościami i potrzebami.

Bo widzisz, ludzie powinni raczej żyć pośród świadomości, które do siebie pasują.
Przynajmniej tak byłoby najlepiej.
Nie każdy ma jednak taką możliwość, ale to nie znaczy, że są w jakiejś gorszej sytuacji.

Pomyślmy, na spokojnie, sobie tak...

Są świadomości puzzelki i świadomości bezkształtne.
Rodzaj świadomość określa to, jak ludzie zachowują się w stosunku do różnych ludzi.
Tak?

Tak.

Świadomości puzzelki to taki rodzaj świadomości, która przywiązana jest do swojej historii. Do tego jacy są, jak wyglądają itd.
Z tego też powodów trudno im robić rzeczy razem, ponieważ wiara w swój unikatowy "kształt" uniemożliwia im całkowite spasowanie się z innymi puzzelkami.
Dlatego taki rodzaj świadomości będzie wymuszał na innych puzzelkach, aby były puzzelkami o danym kształcie, ponieważ w innym razie będą czuli nie-spasowanie, niedosyt i o zgrozo nie będą umieli być "sobą".
Dlatego próbują zdominować inne puzzelki, ba! Nawet świadomości bezkształtne.

Świadomości bezkształtne, to rodzaj świadomości, które posiadają większy dystans do siebie jak i życia, dlatego nie posiadają swojego kształtu same z siebie. Potrafią wpisać się najczęściej w dowolne puzzelki, oraz porozumieć z innymi rodzajami świadomości, i przybrać kształt odpowiednio do wykonywanej roli i zgodnie ze swoją wolą, lub potrzebą.
Choć zdarzają się również w tej grupie świadomości, jednostki, które jakby nie posiadają swojej indywidualnej woli, a dążą do wyższych ideałów, bądź podporządkowują się woli innych, np. puzzelków, które mogą robić z takim istnieniem niemalże cokolwiek zapragną.

W takim logicznym koncepcie.

Jakbyś opisał Siebie?
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Powrót do działu „Psychologia”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron