Psychologia, działanie mózgu.
Michał1990 napisał(a):definicje stresu stworzyli ludzie stresujący się a ktoś to po prostu dobrze opisał.


Nooo, tak dobrze opisał, że teraz ludziom wydaje się, że nie umieją poza to wyjść. : )))
Ale pytałem ciebie, dlaczego zasłaniasz się konceptem zbiorowym?
Zapytałem "co to jest stres?".
Opisałeś - więc jest "twój".
Nie ma tu na razie innych "winnych". : )

No człowiekiem hehe. Jestem osobą lubiąca pomagać innym czasem pomagałem innym nawet kosztem siebie a były takie sytuacje. Czasem miałem tak , że mogłem w d...wejść komuś z pomocą. Jestem osobą wydaje mi się w porządku nie lubię nikomu ubliżać , kłócić się. Jestem osobą dobrą dla innych ludzi. Wiadome czasem nerwy puściły ale na ogól staram się być dobry.


Dobrze.
Podałeś nam definicję siebie.
Naszkicowałeś nam swoją sylwetkę, priorytety, schematy zachowań.
Wstydzić się raczej nie masz czego. : )))

Wytłumaczę Ci teraz dlaczego spytałem "kim jesteś TY".
To głębsze pytanie niż można by się było spodziewać.
A przynajmniej aspiruje do głębszego pytania. : )
Otóż...
Przybliżyłeś nam tylko niewielką część siebie.
Podałeś wzorzec przyczynowo-skutkowy.
Jest to część nas budowana podczas naszego życia, składa się na nią osobowość, nasze przyzwyczajenia, nałogi, moralność, wyznawane wartości.
Jest to bardzo twarda, zbita, materialistyczna część życia.
Jest pełna zależności i wymogów, aby mogła pozostać taką za jaką jest uważana.
Drugą część jest nieosobowa, abstrakcyjna, zalicza się do niej inteligencja, zdolność do podejmowania decyzji, takie rzeczy.

Te dwie części mogą w pewnym sensie determinować Ciebie, ale Nie Są Tobą.
Szczególnie twoja historia, którą się opisałeś nic nie mówi o tym jaki jesteś, tylko o tym jaki BYŁEŚ.
Jednak poprzez identyfikacje z tym co przydarzyło ci się w życiu, mentalnie dźwigasz swój koncept siebie, wywołuje to spięcie, oczywiście że tak.
Przecież cały czas chcesz udowadniać, że posiadasz cechy jakie sobie przypisujesz.
Nie dopuszcza to do głosu części w której zawiera się inteligencja, przejrzystość, spokój.

Ponieważ patrzysz na siebie i oceniasz się.
Uzyskałeś taką umiejętność i towarzyszyła ci w twoim życiu do tego momentu.
Ale skoro dźwigasz swoją historię i chcesz, by o tobie dobrze świadczyła jesteś dla siebie surowy.
Swoje wartości tworzymy poprzez odmowę, sobie, innym...
Sęk w tym, że skoro używasz umysłu do oceniania, podświadomie towarzyszy ci przekonanie, że inni też to robią.

Innymi słowy...
Wydaje mi się, że chcesz udowodnić sobie, albo komuś swoją wartość.
Posiadasz obraz tej najwyżej wartości jaką możesz sobie wyobrazić.
Ten obraz jest tak abstrakcyjny, że wymaga wielu wielu zależności.
Stąd złość, skrępowanie, wstyd.
Czujesz, że powinieneś dawno jak to się mówi "stanąć na wysokości zadania".
Dlatego chcesz odbębnić to, co nie przybliża cię do manifestacji wizji tego kim pragniesz być, jako efekt swojej historii o sobie.

Pytając "Kim jesteś TY" pragnąłem zainicjować w Tobie coś czego prawdopodobnie nikt ci nie przedstawił.
Żyłeś do tej pory jako tworząca się historia i jako zdolność do samooceny, która ją tworzyła.
Te dwie części siebie współdziałają ze sobą, tworząc nasze poznanie życia, świata i nas samych.
Pozostawione jako jedyna opcja staną się jak zaciskająca się pętla.
Co może wywoływać taki zacisk, jak nie napięcie?
Nie uczy się nas od młodu sposobów jak radzić sobie z tym mentalnym napięciem.
Dlatego ogół ludzi nie potrafi sama z siebie się od tego uwolnić i żyjąc w tej niemożności ciągłego udowadniania sobie swoich wizji o sobie samym, doznajemy zmian w psychice, czego następstwem są różne "odpały ciała". : )))

Dla duszy nie-moc, nie-możność kreowania siebie zgodnie ze swoim najwyższym odczuciem jest traumatycznym doznaniem.
Trauma bierze się z identyfikacji z ciałem, z naszą historią, z naszymi cechami, pracą...
I niezrozumienia, że nie jestem Żadną z Tych Rzeczy.
Żyjąc w materialistycznym świecie zapomnieliśmy, pod naporem wałkowanych do głowy epitetów, cech i skal, że nie jesteśmy tym co doświadczamy.
Jesteśmy świadkiem naszego życia, dajemy mu ujście - tak.
Ale jesteśmy bardziej przestrzenią dla sztuki, niż aktorami, choć i takie doświadczenie jest dla nas możliwe.
I gdy to co doświadczamy sprawia nam przykrość, wystarczy to zmienić.

Jeśli zadałeś sobie teraz pytanie "jak to, po prostu zmienić, niby jak?"
To powiem ci, że powód dlaczego tak trudno sobie to wyobrazić jest taki...
Że szkoda nam naszej historii.

Boimy się ją zostawić nawet na sekundkę, bo bez niej nie możemy czuć swoich wartości.
Ale to właśnie wartości, historia, wybiórczy kat z jakiego patrzymy na świat sprawiają że cierpimy...
Bo ten cieniutki plasterek życia, który wykroiliśmy dla siebie, tak pełen zależności - nie syci.
Stąd wstyd.
Odruch chowania swoich wad.
Wieczna zależność, wieczna bojaźliwość, bo oni przecież mogą powiedzieć, albo co gorsza pomyśleć!
Oczywiście, że tak!
I będą to robić, z różnym skutkiem i intencją!
Przecież są wolni i żywi, nie są liczbami, ani schematami w jakie ich ubieramy!
Są żywym istnieniem!
Posiadają na ciebie wpływ tak jak ty posiadasz na nich.

Chcesz im pokazać wstyd - zrób to.
Chcesz czuć się przy nich głupio - to dostajesz.

Jeśli nie chcesz...
Puść to co cię trzyma.
Tak jak mówiłem.
Osobne miejsce, chwile dla ciebie i drobna ale zdeterminowana intencja, by odłożyć na bok swoją historię.
Kawałek po kawałeczku.
Poświęciłeś wiele czasu na życie według tego scenariusza, widzisz, że nie działa i ci nie służy.
Pora na uwolnienie się od wpływu sytuacji, które do tej pory cię kształtowały.
Z czasem jak naturalne następstwo pojawi się Przestrzeń, spokój, rzeczy staną się jakby dalsze, mniej kujące twoją uwagę...
Daj sobie czas, krok po kroczku. : )
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok
Do Agaton ~~


No wiem , że są gorsi ode mnie , że człowiek nie jest taki sam każdy. Rożnimy się i wiem o tym doskonale. Np. wiele osób nie dorównuję mi siłą fizyczną bo trenuję a oni chociaż mają " mocniejszą psychikę " nie mogliby mi nic zrobić. To tylko taki argument. Tak samo np. niektórzy nie potrafią tego co ja więc każdy się czymś różni. Ja najbardziej porównuję siebie do innych pod względem psychiki zauważyłem. Jak widzę osobę opanowaną i spokojną to marzy mi się nią być. Zazdroszczę jej , że może być w publicznym miejscu i przemawiać wśród grupy itp...bez stresu. Może pracować na oczach innch bez drżenia rąk i zazwyczaj zwracam uwagę tylko na psychikę.


mi raczej chodziło że a ni ty ani nikt nie jest lepszy od nikogo, wszyscy i wszystko jest równe i równie istotne i ma prawo by istnieć w takiej czy innej formie.

żyjemy w świecie który stawia człowieka na szczycie wszystkiego, a to g...o prawda... jesteśmy komórkami planety, jej częściami ciała... wszyscy jesteśmy tak samo ważni, jako ludzie.. nie istotne czy inteligentni, silni, utalentowani, wszyscy mamy prawo by istnieć... wolni. szanując się nawzajem, kochając, rozumiejąc i po prostu współistnieć jako jeden twór, jedna globalna świadomość. zrozumiawszy że wszyscy jesteśmy jednym zaczyna się rozumieć o wiele więcej.

ja = my = jestem tobą, jestem ziemią, słońcem i całym kosmosem tak jak i ty.

myślę że żaden z nas nie mógł by dać ci tych 'dobrych rad' gdybyśmy tak nie myśleli.

nie da się zrozumieć innych nie zrozumiawszy siebie.
uwierzysz w co zechcesz
Avatar użytkownikaagaton
 
Imię: Emi
Posty: 117
Dołączył(a): 23 cze 2012, 12:37
Lokalizacja: Leicester, England, GB
Droga życia: 4
Typ: 4w3
Zodiak: bliźnięta pies
Kto nie chce czytać Sinbarda niech wezmie pigułkę:D
Pigułke szczęscia i mądrosci po której mozna wygadywać jak to nam dobrze jest.:)
A nawet jak będzie nieciekawie to tym bardziej będzie o czym gadac,bo jak boli to trzeba mówic że boli:D
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40
Joga jednoznacznie przestrzega przed tzw dyskursem wenętrznym, czyli słuchaniem głosów wenętrznych a tym bardziej wdawaniem sie z nimi w dyskusję. Jeżeli ulegasz temu glosowi tzn że jak bys ulegał i słuchał swojego cienia. Czy jak jestes na słoncu to dyskutujesz ze swoim cieniem i zasięgasz jego rady, w przysłowiu mówi się o tym że są ludzie którzy boją się własnego cienia, my mamy taki wenetrzny cień, trzeba go sobie uswiadomić. Uznać jako zjawisko w nas, które zjawia się (stąd zjawa). Towarzyszy naszym przezyciom i jest efektem tych przeżyć, jest dalekim odbiciem i niczym więcej. zastanów sie czy ten głos jest Tobą czy nie, czy to jest ilozja, która sam karmisz i pompujesz własną energią?
so_mag
 
Posty: 9
Dołączył(a): 08 lip 2012, 16:53
Tzn jak by to opisać aby to miało sens. Ja nie mam tak , że boję się własnego cienia hehe. U mnie sytuacje stresowe rodzą się kiedy umysł je zwizualizuje. Np. przychodzi szefowa mówi michał zrób to tamto i automatycznie umysł zaczyna tworzyć obrazy negatywne i myśli ( głosy ) . Są to obrazy które przypominają mi o porażkach dawniejszych wpadkach itp...to coś w stylu jakby chciało mnie uchronić , żebym uciekał. A głosy słyszę podobne do tych z tych obrazów kiedy mi coś nie wyszło. Są to zazwyczaj osoby które mnie upokorzyły , zdenerwowały itp....


Ogólnie cały czas pracuję nad sobą . Ostatnio byłem nad morzem i siedziałem nad brzegiem sam ( 6 rano ) i tak sobie myślałem ale nic mi do głowy nie przychodziło. Jak ma być stres to umysł zaraz idealnie sobie wizualizuje ale jak mam sobie wizualizować i napędzać pozytywy to już pod górkę. W ogóle zauważyłem , że jak tylko próg pracy przekroczę to automatycznie załączają się u mnie systemy " obronne " - stres który nie pozwala pracować. Ręce się trzesą i to jest najgorsze zupełnie nie wiem jak się tego pozbyć. Najgorszej z sytuacjami które zapadły mi w umyślę które mnie upokorzyły. Np. słowa koleżanki przy wszystkich " czemu Ci się tak ręcę trzesą ? " i moje rozkojarzenie , pot , burak - dosłownie przybity byłem. Cały czas staram się z tego wyjść ale nie mogę ...zrezygnowałem z lepszej pracy bo kuźwa czułem , że nie dam rady...


Ile ja bym dał aby pozbyć się stresu , negatywnych myśli...
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Michał1990 napisał(a):Ile ja bym dał aby pozbyć się stresu , negatywnych myśli...


Będziesz się jeszcze śmiał z tego co tutaj powiedziałeś.

Podpowiem, że nic to nie zmienia ile byś dał.
Sfera ludzkiej psychiki to nie twór materialistyczny.
Tutaj nie ma czego się wyrzec bo stany nie są namacalne.
Ani co poświęcić, bo wszystko jest abstrakcyjne.

Wszelka materialistyczna wiedza tutaj nie działa.
Wcale nie trzeba pracować na efekt, ani czekać, ani nie może ci się nie udać.

Po prostu widzisz coś co ci się nie podoba, jesteś świadomy, wybierasz, nie robisz, nie doświadczasz, nie masz problemu.

Żyjąc tutaj nasze ciało nabiera przedziwnych nawyków, a można powiedzieć nawet nałogów stworzonych z wzorców zachowań.

Bierze się to z naszego zapomnienia / nie-zrozumienia.
Najczęściej zanim puszczą nasze szablony mija trochę czasu.

Taki syndrom ostatniego papierosa.
Wiemy, że szkodzi, postanawiamy nie palić, i dalej kopcimy.

Koniec końców to ty poruszasz ciałem a nie na odwrót.
Żyłeś 30 parę lat według wzorców, które zaprowadziły cię tutaj.
Nasiąkałeś zależnościami, które serwowało ci życie...
No ale skoro nie działa...
To tak nie rób.
Staraj się zachować świadomość emocji.
Obserwuj je, oddziel od siebie, bo tak naprawdę nie są tobą, tylko dzieją się w Tobie.

Poczucie, które towarzyszy odkryciu swojej prawdziwej natury jest warte wyjścia kilka razy na gamonia, gdy starasz stać się świadomy.

Mimowolnie zamknąłeś swoje ciało, emocje pod swoją surową oceną.
Pora dać sobie odrobinę więcej Przestrzeni, prawda?
Użytkownicy, którzy podziękowali za post: agaton
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok
Michał1990 napisał(a):Ile ja bym dał aby pozbyć się stresu , negatywnych myśli...

Hmm? Ile?
Palec? Rękę? Gdybym powiedział że dzięki temu pozbyłbyś się tego problemu do końca życia...
Nogi?
A może coś mniej fizycznego, powiedzmy dwadzieścia lat twojego życia?
Możemy się potargować oczywiście.

W sumie racja, może lepiej bardziej abstrakcyjnie.
Co powiesz na oddanie duszy? Nawet nie musisz nic podpisywać, wiesz, te cyrografy, krew, takie tam - to bardzo przestarzałe myślenie. Tak na prawdę wystarczy pomyśleć, wyrazić życzenie i na prawdę mieć to na myśli: 'oddałbym cokolwiek, nawet duszę, żeby pozbyć się tego problemu'.
To takie proste, pomyśleć i zostaniesz uzdrowiony...

Więc jak, jesteś gotów? Ile chcesz poświęcić żeby się tego pozbyć?
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys
Til napisał(a):Palec?


Palec złamalec.
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok
ta, często mówi się że dał bym to i tamto, lub wszystko by rozwiązać problem i... i nie dajemy nic.

prawda taka że nie masz nic dawać, oddawać lub sobie ujmować. masz na siebie popatrzeć.
uwierzysz w co zechcesz
Avatar użytkownikaagaton
 
Imię: Emi
Posty: 117
Dołączył(a): 23 cze 2012, 12:37
Lokalizacja: Leicester, England, GB
Droga życia: 4
Typ: 4w3
Zodiak: bliźnięta pies
Z tym " ile ja bym dał " wiadome , że nie chodziło mi tutaj , że dałbym sobie nogę odciąć , palce czy robić sobie krzywdę :) to takie wydaje mi się bardziej " przysłowiowe " powiedzenie.

Serwujecie mi tutaj wiele rad i dziękuje Wam za to. Mam nadzieję , że nie przeszkadzam Wam i nie denerwuje Was to , że piszę wciąż na ten temat ?


Nie myślcie , że ja nic nie staram się robić. Jak widzicie sam proszę o rady i już zrobiłem pewien krok bo podjęłem się ku temu w pewien sposób ale to , że mi nie idzie to druga sprawa.

Wcześniej ktoś napisał posłuchaj siebie , spójrz w swoje życie , porozmawiaj z sobą i ja albo coś źle robię ale próbowałem rozmawiać z sobą , zadawać pytania i żadnego głosu nie słyszałem. Jak się stresuję to głosy słyszę a w tedy kiedy trzeba nie słyszę ani jednego więc jak ja mam rozmawiać z sobą ? w ogóle ja nie rozumiem tego co piszecie. Jak mogę rozmawiać z swoim " mózgiem " może to głupie pytanie ale ja nie wiem....od kilku tygodni stosuję to co pisało w książce " potęga podświadomośći " czyli ustaliłem sobię regułkę i wmawiam ją sobie rano , obiad i przed snem i jak to ma pomóc ?? na jakiej zasadzie ? ktoś kto czytał tą książkę to wie o co mi chodzi.


Nie wiem też jak oddzielić negatywne myśli od siebie. Niby podajcie mi tu metody ale nie wiem jakimi technikami się za to zabrać. Wgl nie mam pojęcia jak przekształcić swój umysł w spokojny i opanowany i również ciało...nie rozumiem...wybaczcie


jak mam na siebie popatrzeć ?
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Michał1990 napisał(a):Tzn jak by to opisać aby to miało sens. Ja nie mam tak , że boję się własnego cienia hehe. U mnie sytuacje stresowe rodzą się kiedy umysł je zwizualizuje. Np. przychodzi szefowa mówi michał zrób to tamto i automatycznie umysł zaczyna tworzyć obrazy negatywne i myśli ( głosy ) . Są to obrazy które przypominają mi o porażkach dawniejszych wpadkach itp...to coś w stylu jakby chciało mnie uchronić , żebym uciekał. A głosy słyszę podobne do tych z tych obrazów kiedy mi coś nie wyszło. Są to zazwyczaj osoby które mnie upokorzyły , zdenerwowały itp....


Ogólnie cały czas pracuję nad sobą . Ostatnio byłem nad morzem i siedziałem nad brzegiem sam ( 6 rano ) i tak sobie myślałem ale nic mi do głowy nie przychodziło. Jak ma być stres to umysł zaraz idealnie sobie wizualizuje ale jak mam sobie wizualizować i napędzać pozytywy to już pod górkę. W ogóle zauważyłem , że jak tylko próg pracy przekroczę to automatycznie załączają się u mnie systemy " obronne " - stres który nie pozwala pracować. Ręce się trzesą i to jest najgorsze zupełnie nie wiem jak się tego pozbyć. Najgorszej z sytuacjami które zapadły mi w umyślę które mnie upokorzyły. Np. słowa koleżanki przy wszystkich " czemu Ci się tak ręcę trzesą ? " i moje rozkojarzenie , pot , burak - dosłownie przybity byłem. Cały czas staram się z tego wyjść ale nie mogę ...zrezygnowałem z lepszej pracy bo kuźwa czułem , że nie dam rady...


Ile ja bym dał aby pozbyć się stresu , negatywnych myśli...


Witaj Michale, z opisu wynika, ze twoj lewy kanal wymaga uwagi. Jezeli przestudiujesz system subtelny czlowieka to mozesz znalezc przyczyne tego o czym piszesz. Na poziomie subtelnym, lewy i prawy kanał manifestuje się na sympatycznym systemie nerwowym. Cały ból, wszystkie twoje 'porazki', emocje, cale reagowanie musi sie gdzies odkladac i wlasnie lewy kanal jest takim miejscem a dokladnie balonik w glowie (po prawej stronie) zwany ogolnie super-ego, to jest ten glos, ktory produkuje negatywne mysli za ktorymi podazasz i na ktore reaguejsz. Masz jeszcze jeden uboczny produkt, tym razem z prawego kanalu, ktory nazywamy ego, to jest ten glos, ktory "wie wszystko", wymadrza sie, jest agresorem wobec innych itd…

Jest zapewne wiele metod na pozybycie sie tego co opisywales, ja poznalem jedna, ktora dziala. Jezeli zastanowic sie logicznie to, aby wylaczyc negatywne mysli i zmniejszyc opisywane baloniki moze tylko jakas energia, ktora ma wieksza moc od glowy, sama glowa sobie ze soba nie poradzi, ale z tego co czytam to juz do takich wnioskow doszedles :) Oczywiscie mozesz sie bawic w nlp, wizualizacje itd… ale mysli bedzie wiecej niz mniej.

Owa energia, ktora ma moc wyciszenia glowy to Kundalini, gdy sie unosi, ochladza oba kanaly, czego skutkiem jest zmniejszenie sie balonikow i zanik negatywnych mysli/reakcji ukladu nerwowego. Bede szczery pelny zanik negatywnych mysli, nie odbedzie sie z dnia na dzien, to wymaga sporo pracy nad soba, ale efekty mozna juz odczuc po kilku medytacjach, wszystko zalezy od stanu systemu subtelnego i wewnetrznego pragnienia wzrostu duchowego - innymi slowy twojego serca.

Na podstawie moich doswiadczen, oraz pytan osob na tym forum zrobilem kompilacje najwazniejszych faktow o Kundalini oraz objawach Jej obudzenia.

http://sahajayoga.pl/obudzenie-kundalin ... kundalini/

jezeli nie wiesz jak zaczac medytowac, to tutaj znajdziesz troche informacji
http://sahajayoga.pl/medytacja/wstep-do ... tkujacych/

w przypadku pytan pisz chetnie pomoge, temat nie jest trudny, jezeli jestes szczerym poszukiwaczem

serdecznie pozdrawiam
--
Radek
Avatar użytkownikaradek0 Mężczyzna
 
Imię: Radek
Posty: 134
Dołączył(a): 19 maja 2011, 15:42
Michał1990 napisał(a):Serwujecie mi tutaj wiele rad i dziękuje Wam za to. Mam nadzieję , że nie przeszkadzam Wam i nie denerwuje Was to , że piszę wciąż na ten temat ?


Widzisz, że lustrujesz na nas brzemię swoich domniemanych wad?
Doszukujesz się w nas cech innych ludzi w styczności, z którymi doznałeś przykrości, odtrącenia.
Umniejszasz sobie nawet na neutralnym gruncie.
Polubiłeś to życie co?
Jedyne jakie znasz, bezpiecznie, nic nowego, ta sama stara historia...
Tylko po próbujesz nakłonić nas do zabawę w to "jak bardzo jest ci źle"?

Zauważyłeś, że nie powiedziałeś nam, że cokolwiek ci się udało?
Nic z takich rzeczy.
Żadnego sukcesu, żadnych odkryć.
Tylko Ja i Mój problem.
Czy mówisz komukolwiek coś pięknego?
Na przykład, że ci się coś udało, że komuś się coś udało, że coś wprawiło cię w zachwyt?
Czy chodzisz do pracy, wracasz, logujesz się i patrzysz jak pracujemy nad twoim przywiązaniem do swoich problemów?

Bo wiesz to twoje przywiązanie, nie ważne jak się natrudzimy, jeśli ty sam nie przestaniesz trzymać tego melancholijnego ciężaru i nie zaczniesz robić inaczej, to możemy pisać sobie literki, które będziesz bardzo skrupulatnie czytał, nawet przez całe nasze życia, a ty dalej nie będziesz wiedział "co masz robić".

Wszystkie nasze wypowiedzi, a przynajmniej większość, mają na celu, abyś zwrócił uwagę na siebie, na swoje emocje i zaczął dostrzegać rzeczy, które podświadomie wprowadzają cię w niechciane stany.
Żebyś wiedział dlaczego coś się dzieje, gdy robisz daną rzecz, oraz czemu tak a nie inaczej.
Bycie świadomym nie wymaga technik.

Nie myślcie , że ja nic nie staram się robić.


Gwarantuję ci, że nie myślimy. : )))

Jak widzicie sam proszę o rady i już zrobiłem pewien krok bo podjęłem się ku temu w pewien sposób ale to , że mi nie idzie to druga sprawa.


Pójdź więc w innym kierunku.

Wcześniej ktoś napisał posłuchaj siebie , spójrz w swoje życie , porozmawiaj z sobą i ja albo coś źle robię ale próbowałem rozmawiać z sobą , zadawać pytania i żadnego głosu nie słyszałem. Jak się stresuję to głosy słyszę a w tedy kiedy trzeba nie słyszę ani jednego więc jak ja mam rozmawiać z sobą ? w ogóle ja nie rozumiem tego co piszecie. Jak mogę rozmawiać z swoim " mózgiem " może to głupie pytanie ale ja nie wiem...


Dlaczego umniejszasz sobie?
Dlaczego uważasz, że niewiedza jest wadą?
Bo wiesz, to że ganisz siebie zadając pytanie nikogo nie interesuje.
Po prostu doświadczasz przykrości zadając pytanie.
Znowu i znowu.
Jak wolisz.
Tak jak lubisz.

od kilku tygodni stosuję to co pisało w książce " potęga podświadomośći " czyli ustaliłem sobię regułkę i wmawiam ją sobie rano , obiad i przed snem i jak to ma pomóc ??


Skoro coś robisz to rób, efektów raczej szukaj u siebie niż u nas. : )))
Chociaż...
Uważam, że podświadomie nie chcesz tego robić, dlatego szukasz w tym pytaniu podstaw do obalenia "wmawiania sobie".
Tak już jest, nie podejmiesz decyzji sam, z powodu swojego mniemania o sobie.
Ale jak mądrale powiedzą, że "to głupie, no co ty stary zdziczałeś?!" to sobie przestaniesz, bo ci powiedziały mądre głowy!
Tak, tak, tak innym warto ufać, tylko nie sobie.
To tak jakbyś powiedział "zrywam wiśnie z drzewa i nie wiem co mam z nimi robić".
To po co więc zrywasz? : )))

Nie wiem też jak oddzielić negatywne myśli od siebie. Niby podajcie mi tu metody ale nie wiem jakimi technikami się za to zabrać.


No niby to właśnie robimy.
Ale to chyba na niby, skoro nic się nie dzieje.

Wgl nie mam pojęcia jak przekształcić swój umysł w spokojny i opanowany i również ciało...nie rozumiem...wybaczcie


Przekształcanie to wyższa półka, gdy nie jest się świadomym fundamentów własnej psychiki.
"Dajcie mi Techniki! Nie będę myślał wole robić! Nie wiem byle co! Coś co działa!"

30 lat maltretowania świadomości mentalnym wałkiem do ciasta, a chce Techniki, która pomoże!
Pewnie!
Najlepiej od razu!

Zmaltretowana psychika to nie grypa, nie ma syropku ani tabletki.
Jest za to dużo pracy nad sobą, determinacji, dyscypliny i drogi Wstecz do przebycia.
Jeżeli droga skojarzyła ci się z asfaltówką...
To będzie ona długa.
Ponieważ droga, o której mówię nie posiada długości, choć możesz ją jej nadać.
Co zresztą się dzieje, w imię czego - nikt nie wie. : )))

jak mam na siebie popatrzeć ?


Skąd idea, że robisz coś źle?
Że to ty zawiniłeś?
To świat jest chujowy, bo nie uczy nas świadomości, tylko posiadania.
Nie masz na siebie patrzeć pod kątem wartości.
Po prostu patrz.
Obserwuj emocje.
Staraj się odkryć dlaczego reagujesz tak a nie inaczej.
Tak, to wszystko.
Twoja intymna podróż przez nacechowaną zależnościami jaźń.

Jest wokół Ciebie dużo życzliwości.
Ale nie możesz wymagać od nas mówienia rzeczy prościej, bo nie możemy myśleć i dochodzić do wniosków za ciebie.
To twój mętlik, twoja droga i twoje doświadczanie siebie.
Możemy ci podpowiadać, inspirować, byś po prostu rósł, wzrastał, ale to ty chcesz gdzieś zajść, więc po prostu idź.
Nie ważne czy "dobrze" czy "źle" po prostu idź.

Wiesz?
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok
Michał1990 napisał(a):Nie myślcie , że ja nic nie staram się robić.

Mistrz Yoda napisał(a):Do or do not, there is no try.

Rób albo nie rób, nie ma próbowania/starania się.
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys
Witam :)


1.) Nie próbuje nakłonić nikogo w zabawę " jak mi źle " - to , że się tak wyżaliłem to po prostu chciałem opisać moją sytuację i opisać jak problem wygląda. Nie miało to na celu żalenia się na publicznym forum tylko opisywałem problem by ułatwić Wam odpowiedzi.


2.) Tego życia nie polubiłem bo gdybym je polubił to logiczne , że problemu by nie było ? Coś co się lubi raczej nie jest tak problematyczne. Ja nie lubię tego stresu itp...po to jestem tutaj.


3.) Tzn wiesz dlaczego nie mówiłem Wam , że coś mi się udało ? Dlatego , że opisywałem problem z którym walczę a nie sukcesy. Z sukcesami nie walczę ale jest ich trochę. Ogólnie np. kiedyś bardziej przejmowałem się , że ktoś coś mówi na mój temat dziś nawet jak ktoś mnie zwyzywa to nie przechodzę do bicia się czy czynów a kiedyś byłem tak nadpobudliwy , że od razu tak więc udało mi się trochę dokonać zmiany na spokojniejszego człowieka. Kiedyś miałem depresję , że potrafiłem płakać i mówić na około jak mi źlę , zrezygnowałem z pracy byłem w dupie. Po części z tego wyszedłem bo prace mam i nie płaczę już ( to nie był płacz hehe jak małą dziewczynka ale smutek i rozpacz ) jak kiedyś. Nie mam myśli samobójczych. Ogólnie na pewno trochę zmian dokonałem bo stałęm się spokojniejszy ale teraz mam zastój i nie chcę przełamać się umysł dalej. Heh nie będę tutaj opisywać swoich sukcesów ale stałem się bardziej cierpliwy. Ogólnie troche zmian doszło

4.) Nie nie nie...mi nie miało na celu pisać do Was by tu płakać czy coś. Zauważyłęm , że po prostu sporą wiedzę macie i może jesteście w stanie mnie skierować na " dobre tory "

5.) Wiem , że Wasze trudy nic dla mnie nie dadzą jeśli sam nic nie zrobię. Ja nie chcę trzymać tego melancholijnego ciężaru ale nie umiem go też upuścić w tym sęk. Ja jestem żądny zmian i chętny.

6.) Jestem świadom dlaczego się stresuję itp...przed każda sytuacja jestem świadom bo ten głos doskonale podsuwa mi negatywy i złe obrazy tak więc wiem o co chodzi. Np. mam wykonać zadanie na oczach inncyh i tak jak pisałem Wam nagle coś mi mówi złe rzeczy , że się nie uda itp...że ręcę będą się trzęsły i tak jest. Skąd to się bierze ? Nie mam pojęcia - boję się , że nie dam rady , że źle to zrobię , że za wolno i szefowa opierniczać będzie. Chyba z tego. To powiedzcie mi co ma w głowie osoba która może wykonywać precyzyjne zegarmistrzowskie czynności na oczach innych ? np. 20 osób gapi mu się na dłonie a on spokojny. Muszę mieć jakieś porównanie. Takiej osobie nic do głowy nie nadchodzi ? ja bym był spalony.

7.) No bo co ja Was będę kłamać skoro naprawdę nie mogę odrzucić negatywnych myśli ?

8.) Obserwuje swoje emocje i znam je nawet wiem kiedy się pojawiają i co dalej ? kurde wiem , że trzeba je zmienić ale tu jest problem.



I powiedzcie mi jeszcze jedno jak u Was jest :


Czy Wy byście mogli pracować w 100% spokoju na oczach innych ? Nie trzęsły by Wam się dłonie ? moglibyście wykonywać precyzyjne prace i być obserwowanym np. przez 5 osób ?


Nie wkurzajcie się , że piszę na tym forum . Wiem , że do mnie trzeba cierpliwości.
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Ad. 7)
Nikt ci nie kazał.
Sam ustaliłeś sobie taki przymus aka kolejną rzecz, która może ci się nie udać.
Dlaczego miałbyś coś odrzucać?
Po prostu za nimi nie idź.
Jak nie iść?
Cóż...
Na swój sposób wypada stać się emocjonalnie niezależnym.
Czyli np. nie wymagać pochwał.
Podam mały przykład.
Kiedy coś komuś dajesz, nie jesteś tylko dającym.
Wszystko co składa się na chwilę, w której coś wręczasz to ty dający >coś< oraz twoje doświadczenie osoby, która odbiera.
Czyli jesteś w pewnym sensie również otrzymującym.
W takiej perspektywie odczucie tego co się dzieje jest pełniejsze.
Ponieważ doświadczasz jednego i oraz drugiego stanu.

To powinno być pierwszym krokiem.
Wyzwolenie postrzeganego świata od swoich własnych oczekiwań.

Jego efektem jest bardzo piękny naturalny odruch.
Ponieważ zaczynasz bardzo dbać o to co wręczasz innym, ponieważ sam również doświadczasz otrzymywania tego co dajesz.
Jezus mówił: "Czyń drugiemu to co chciałbyś by i tobie czyniono".
Te słowa padły właśnie w tym zrozumieniu.

Nie jesteś tylko biernym dawcą, ale także otrzymującym.
W każdym przypadku i na każdej płaszczyźnie jest to prawdziwe.

Gdy opowiesz dowcip, widzisz również śmiejące się akurat takim użyciem słów twarze.
Gdy wyrzucasz na kogoś swój gniew, doświadczysz jego ucieleśnienia w drugim człowieku.

A KIEDY EMANUJESZ WSTYDEM, DOŚWIADCZASZ GO RÓWNIEŻ POPRZEZ INNE OSOBY.

Dlatego jest to tak "przykre".

Ponieważ doświadczasz życia nie tylko poprzez siebie, ale również przez pryzmat swoich myśli jak myślą o tobie inni.
Sam nieświadomie zamykasz się w podwójnie przykrym więzieniu tym samym pozbawiasz się możliwości czucia dobrze.

Po pierwsze, myśli nie stanowią o rzeczywistości.
Po drugie nie wiesz czego doświadcza drugi człowiek, możesz określić jak ty sam doświadczasz jego doświadczanie.
Po trzecie, jesteś bardziej świadomy niż możesz się wydawać. ; )

Nie wkurzajcie się , że piszę na tym forum . Wiem , że do mnie trzeba cierpliwości.

Tak nas widzisz?
Na Prawdę? : )))
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Powrót do działu „Psychologia”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości

cron