Nauki, pisma, przekazy Mistrzów, wiedza tajemna i drogi odkrywania Świadomości.
...

Podstawy Rodzimowierstwa

Obrazek


-Wołchwa Wielisław - Rusko Słowiańska Osada Rodzimowiercza „Rodolubie”.
- Daj nam mądrość, Nasz Wieszczy Boże, aby stało się to na chwałę Bogów.
- Aby towarzyszyła nam opieka Bogów Naszych i Przodków, abyśmy mogli czerpać Ich mądrość i na miarę swojego serca przyjmować ją do siebie, by poprzez swoje serce ją czerpać i by współbraciom niosła pożytek.
- Nasze drugie dzisiejsze spotkanie będzie poświęcone ogólnie Rodzimowierstwu.
- Co nas łączy i dlaczego jesteśmy tutaj?
- Czego szukamy i co znajdujemy?
- W czym się odróżniamy od innych kierunków?
- Co w ogóle znaczy być Rodzimowiercą? Rodzimowiercą Rusko-Słowiańskim?
- Na początek powiem nieco o samej terminologii.
- Słowo „Jazyczestwo” pochodzi od staroruskiego słowa „języki”, czyli narody.
- W dosłownym znaczeniu oznacza to – „wiara narodowa”.
- Nasi Przodkowie...- ciężko powiedzieć na ile oni sami siebie nazywali Języcznikami.
- Sądzę, że sami siebie tak nie nazywali. Raczej mówili wprost: - „Wiara Dziadów”, albo „Mądrość”, lub też „Wiedza”, pisane dużą literą.
- Wiara związana z naturą.
- Samo słowo „Języcznik” pojawiło się, gdy na Ruś dotarło Chrześcijaństwo i kiedy zaczął się ten podział.
- Obecnie wielu ludzi uważa słowo – „Jazyczestwo”, za złe. Powiadają, że w ogóle jest ono niewłaściwe, ale nie należy nadawać temu słowu negatywnych cech. Ono po prostu oznacza „Wiarę Narodu” - Narodową Wiarę.
- Należy to ściśle rozróżniać - istnieje mądrość ludzi wiedzących i jest „wierzenie narodowe”.
- Wierzenie narodowe w dużej mierze przeplatane jest przez narodowe kulty.
- Mądrość, to widzenie rzeczywistości taką jaka ona jest.
- Jaki jest sens pojęcia „wiara”?
- Rozdzielamy pojęcie „mądrość” i „wiara”.
- Mądrość, to bezpośrednia wiedza.
- Natomiast „wierzymy” w to, czego nie znamy.
- Wiara, to pierwszy stopień prowadzący do mądrości.
- Wiarę można też rozumieć nieco głębiej, gdy piszemy wiara przez duże „W”, to nie oznacza to wierzenie w Bogów, ale wierzenie Bogom.
- Kiedy wiemy i zawierzamy nakazom Przodków i zawierzamy przejawom Rodzimych Bogów, którzy istnieją dla nas w Przyrodzie, naszym kręgu i są w naszym sercu.
- I dochowujemy wierności przykazaniom Przodków, oto takie głębsze wyjaśnienie słowa „wiara”, choć w wąskim pojęciu słowo „wiara” oznacza „wierzyć w coś” i w wąskim pojęciu jest to pierwszy stopień na drodze do mądrości.
- Jakie są fundamenty naszej wiary i naszej mądrości?
- Jak już dziś to mówiłem, można to wyrazić krótko w jednym zdaniu…

- „Święcie czcij Rodzimych Bogów i Przodków oraz żyj według sumienia w harmonii z przyrodą, a jeśli szukasz wyższej wiedzy, to poznaj siebie”.

- Tu zawarte są różne poziomy rozumienia naszej wiary i naszej mądrości.
- Z jednej strony każda religia, każde nauczanie duchowe ma dwie strony: - „Zewnętrzną i Wewnętrzną”.
- Zewnętrzna strona zawiera się w prawidłowej strukturze społecznej i w umocnieniu układu Rodowego.
- Co pod tym rozumiemy? To oznacza…
- Rodzenie zdrowego potomstwa.
- Dziedziczyć dorobek mądrości i wiedzy Przodków i przekazać je potomstwu, czyli mieć zdrową rodzinę, ochraniać Swój Ród, swoją ziemie itd.
- To nazywa się „efektywną drogą”, lub też drogą prawdy, drogą Prawii.
- Efektywność oznacza „drogę prawej ręki”.
- W jakimś tam momencie człowiek zaczyna swoją wędrówkę do wewnątrz niezależnie od drogi zewnętrznej – społecznej.
- Odkrywa on swoją wewnętrzną drogę, drogę pewnych żarliwych praktyk, gdy ludzie żyjący zazwyczaj społecznie udają się na odosobnienie.
- Dokonują jakichś gorliwych modłów, czy jakichś medytacji, wykonują jakieś złożone praktyki, które zmieniają naturę ich pojmowania rzeczywistości.
- Jest to droga wewnętrzna – indywidualna, nazywa się to „delikatną drogą” albo też „drogą lewej ręki”.
- To nie koliduje z drogą Prawii, lecz jest jej kontynuacją.
- Dowolna religia oparta jest na dwóch fundamentach…
- Droga prawidłowego życia w społeczeństwie, wspólnocie czy narodzie, oraz osobista droga poznania Boga. Znamy 3 składniki „długu Rodowego”.
- „Dług Rodowy” nie oznacza, że coś jesteśmy dłużni Rodowi.
- Ta „powinność” opiera się na uczuciu wewnętrznego zewu.
- Można to porównać do „długu rodzinnego”, gdy powiadamy, że mąż dłużny jest żonie miłość, a żona dłużna mężowi również miłość.
- Rozumiemy, że nie jest to „dług” według terminu prawniczego.
- Jeśli już ludzie zdecydowali żyć razem, to powinien ich jednoczyć jakiś poryw serca.
- I ta powinność opiera się na miłości, nie bójmy się tego słowa.
- Dla naszych Przodków, dla Rodzimowierców, którzy żyli w naturze, żyli w układzie naturalnym z wiarą i mądrością, dla nich wszelkie nakazy, że trzeba kochać bliźniego, miłować, nie kraść, nie zabijać są po prostu absurdem.
- Gdy człowiek żyje w ładzie z przyrodą, to jest pełen miłości do wszystkiego.
- On nie będzie kradł ani grabił, przecież on nie jest zabójcą czy złodziejem.
- Dlatego dla nas ścisłych, surowych przykazań nigdy nie było.
- Nie znamy żadnych surowych nakazów Przodków, które by mówiły: - „Rób ściśle tak”, lecz:


- „Otwieraj swoje serce, dąż do harmonii wszechświata, dąż do uporządkowania swojego wnętrza, do harmonii ze swoim narodem, do ładu ze swoją ziemią”.


- Jeśli twoją ziemię chcą grabić, to jej broń. Tak, chwyć za broń. Tu nie trzeba podstawiać policzka, tyłka czy jakiejkolwiek innej części ciała. Można i trzeba się przeciwstawić. Trzeba w imieniu prawdy zwalczać fałsz. Ale nawet bijąc zło, nie wpuszczamy do serca nienawiści, ani do zła, ani do wroga. Z wrogiem walcz, ale nie poniżaj go, nie żyw do niego nienawiści. Walcz nie z człowiekiem, ale z fałszem wzmacniając prawdę. Czy mając zatwardziałe serce jesteśmy w stanie przynieść ład, czy to światu czy też sobie? Obawiam się, że nie.


- Czym jest „Rodowy dług”?
- Znamy 3 rodzaje: - „Rodowy dług wobec Ziemskiego Rodu, czyli wobec krewnych”, to oznacza pomagać krewnym na miarę swoich sił. Zawsze istnieją ludzie, którzy nie mają zamiaru rozwiązać swoich osobistych problemów. Nie szukają oni pomocy w rozwiązaniu problemów, lecz uzyskanie pocieszenia i wsparcia. Jest to coś w rodzaju egoizmu, gdy nie chcą zmieniać swojego życia, lecz chcą by ich po prostu pogładzić po głowie. Po głowie pogładzić i podnieść z ziemi za pierwszym razem można, drugi raz należy się zamyślić, a za trzecim odmówić, bo jest to tak naprawdę szkodliwe. Miłosierdzie, to wielkie uczucie. Jeśli wiemy, że ktoś prosi o pieniądze, aby mieć jeszcze więcej to powinniśmy mu rzucać, czy nie? Czy to jest miłosierdzie, czy wprost przeciwnie? Powodujemy, że on jeszcze bardziej się opuści? Ja nie mówię jak tu należy uczynić, ale po prostu wzywam każdego do zadumy, by posłuchał co mu podpowie sumienie. Ja osobiście, uczciwie powiem, czasem postępuję tak: - „Ja wysyłam za niego modlitwę do Praźródła Wszechświata”. W rzadkich wypadkach coś podaruję, gdy widzę, że człowiek faktycznie potrzebuje pomocy, ale to się zdarza bardzo rzadko. Zazwyczaj jest to biznes i to bardzo nieuczciwy, rujnujący. Wracamy do sprawy „długu”…
- Pomagać krewnym, gdy jest to faktycznie pomocą. Pomóc trzeba o tyle, o ile jesteśmy w stanie. Daj dokładnie tyle byś później nie żałował i nie karm pasożytów. Jeśli człowiek się potknął, to pomóż mu się podnieść.

- „Nie pocieszaj go w upadku, ale pomóż się podnieść”, to zasadnicza różnica.

- To jest dług wobec Ziemskiego Rodu.
- Dług wobec Niebieskiego Rodu, to dług wobec Przodków.
- Wiara nas uczy, że dusza człowieka jest nieśmiertelna.
- Żyjemy nie jeden raz, a Nasi Przodkowie wcielają się w naszym Rodzie, to się zdarza niejednokrotnie.
- Ród Niebiański, to zjednoczenie siły Naszych Przodków, to siła wszystkich tych, którzy żyli przed nami i dokonali ogromnych postępów na drodze, którą my idziemy. My podążamy tą drogą. Oni już coś stworzyli i przekazują swój dar za pośrednictwem Ziemskich Rodów, od Przodków dla Potomków.
- Naszym zadaniem jest przekazać dorobek Przodków. Są takie rzeczy, których nie pojmujemy do końca, ale je po prostu przekazujemy. Są rzeczy, które obrabiamy twórczo i przekazujemy znów dalej, gdyż każde pokolenie wnosi coś nowego.
- Tradycja jest zawsze żywa.
- Czym my odróżniamy się od rekonstruktorów?
- My nie rekonstruujemy jakiejś tam konkretnej rzeczy z przeszłości, IX wieku czy któregoś innego. My dziedziczymy tradycję naszego narodu i patrzymy jak może być ona zastosowana dziś w warunkach naturalnych.
- Jeśli używamy odzieży z naturalnych materiałów, to nie jest to dar dla IX wieku, czy VI, czy też podarunek wiekowi dziesiątemu. Jest to próba odnalezienia harmonijnego sposobu komunikacji z przyrodą.
- To nie oznacza, że należy przestać używać samochody czy t/podobne.
- Korzystać można ze wszystkiego, ale ważne jest by z powodu techniki nie utracić poczucia życia jakie jest rozwinięte w świecie.
- Każdy tę granicę ustanawia sam dla siebie.
- Dla kogoś odejściem od odczuwania przyrody będzie jakiś mały wynalazek, a inny ktoś poleci samolotem i nie będzie to dla niego wyłomem.
- Tu nie ma generalnej reguły, bo w Rodzimowierstwie nie ma odgórnych, radykalnych nakazów.
- My ich szukamy i każdy z nas znajdzie tę drogę, którą może on iść, która mu najbardziej sprzyja.
- Nie ma drogi lepszej i gorszej.

- „Dla każdego indywidualnego poziomu zrozumienia jest osobna droga, każdy ma swoją, a najważniejsze jest jej poszukiwanie i odnalezienie”.

- W tym pojęciu dzielimy ludzi na tych, którym wszystko szkodzi i na tych którym mało co zaszkodzi. Bądźmy tymi, którym nie zaszkodzi.
- To jest sprawa szczególnej wagi, a dalej każdy powinien być uczciwy wobec siebie.
- Nie trzeba robić tego, czego nie czujemy i nie znamy, ale w ramach tego co czujemy możemy istnieć całym sobą.
- Rób co należy, a będzie to co będzie.
- Oczywiście wszelkie owoce tych działań zależą od Bogów.
- Ale sposób w jaki to wykonamy sprawi, że albo będziemy współtwórcami z Bogami, albo będziemy błądzić, to zależy od nas.
- Dług wobec Rodu Niebiańskiego…

- „Kultywować obyczaje i nakazy Przodków”.

- Trzeba umieć je pojąć i przekazać potomnym, przekazać nie ślepo, lecz pojmując ich sens. Prosty przekaz bez zrozumienia jest głupotą. Nikt nie chce być głupcem. Każdy pragnie wydoskonalić się jako jednostka w tym świecie, a droga Przodków, to po prostu droga ludzi, którzy przeszli tę drogę przed nami.

- „Naszym zadanie jest zrobić jeszcze jeden krok dalej, jeszcze jeden krok do przodu”.

- Nie zatrzymywać się, ale dogonić.
- Trzeci dług, to powinności wobec Roda (Boga), Wszystkich Bogów, wobec Wszech-istotnego Ducha o którym ciężko cokolwiek powiedzieć. Jest to ten Prapoczątek Wszechświata, to ten pierwiastek, który był na początku i będzie na końcu.
- To ten Duch, który wypełnia nasze serca.
- Jest to nasza źródłowa natura - nasza wewnętrzna istota.
- Zewnętrzność to „O-soba”, a „W-sobie” jest sam Duch, jest to poza ograniczeniami wszystkich nazw i form.
- Osobowość posiada imię, a Duch jest ponad imieniem.
- Poznać to może każdy z nas patrząc na świat nazw ze świata bezimiennego, zaczynamy wtedy widzieć na ile silna jest pokusa tego świata. Patrząc z bezimienności na świat imion już nie ulegamy zachwytom tych nazw, gdyż rozumiemy, że gra tego świata jest naszą grą. Nie „nami grają”, lecz „my sami gramy”.

- Sens samopoznania, głębokiego samopoznania polega na przemianie z obiektu gry, z tej lalki, którą ktoś gra, z pionka na szachownicy w subiektywną postać gry, w tego kto prowadzi grę tego świata i widzimy rzeczywistość taką jaka ona jest.

- Jak można spróbować wyrazić sedno tego czym się zajmujemy?
- Powiem szczerze, że z grubsza biorąc nie wiem czym jest Rodzimowierstwo.
- Ja to czuję, ale nie jestem w stanie wyjaśnić tego ostatecznie.
- Powiem szczerze, że z podejrzliwością odnoszę się do ludzi mówiących, że mogą wyjaśnić to do końca.
- Być może oni coś upraszczają, być może ja się mylę.
- Pomimo to będę czytać tekst i będę to komentował.

- Punkt 1. Rodzimowierstwo jest prawdziwą naturalną duchowością istniejącą w duszy ludzkiej od początku. Każdy z nas się rodzi i w trakcie życia odkrywa w sobie różne... użyjmy słowa „potrzeby”. Istnieją potrzeby cielesne, istnieją potrzeby sercowe, emocjonalne i są też potrzeby duchowe. Te potrzeby istnieją z głębi istoty w każdym z nas. Po prostu u różnych ludzi przejawiają się one w różnym stopniu. Istnieją religie, które mówiąc wprost, robią na tym pieniądze. Mówią one człowiekowi: - „Jesteś grzeszny i dlatego powinieneś przyjść do kościoła, postawić świeczkę i dać nam pieniędzy i wtedy my cię rozgrzeszymy i Bóg ci wybaczy”.
- Rzecz w tym, że jeśli Bóg istnieje, to jest On nie tylko w świecie, ale i wewnątrz nas i „odpuszczać grzechy” jest absurdem.
- Jeśli rozumiesz, że nie jesteś w harmonii ze światem, to nastrój się do niego.
- Jeśli nie jesteś doskonały, to dąż do doskonałości.
- Jeśli zrozumiałeś, że się pomyliłeś, to zdaj sobie sprawę z błędu i zmień się.
- To nie jest kwestia przekleństwa z niebios, ale zadanie pracy samemu ze sobą.
- Nikt z nas nie jest „źródłowo przeklęty”, nie ma żadnego grzechu pierworodnego.
- Istnieje nasza niedoskonałość, nasza niewiara i zadaniem człowieka jest tę niewiarę w sobie pokonywać.
- Dlatego też uczymy się i odkrywamy sami siebie i odkrywamy swoją mądrość, mądrość swojej wewnętrznej i zewnętrznej natury. Samo dążenie do poznania Prawdy przez duże „P” istnieje w każdym. My rozmaicie nazywamy to swoje duchowe poszukiwanie. Czasem używamy do tego słów, które nie pasują zupełnie do religijności. To nie jest ważne jakimi słowami to wyrażamy, ale ważne by nie traktować jednakowo tego świata i samego siebie. Jeśli czujemy wewnętrzny zew, czujemy się zmobilizowani przez ten wewnętrzny głos, nieważne jakie mu nadamy nazwy, ale gdy on się pojawia, to już nigdy nie będziemy tacy jak przedtem.
- Każdy kto poczuł to dążenie do poszukiwania rozumie o czym mówię.

Punkt 2. Rodzimowierstwo opiera się na samej naturze rzeczy, na istniejących realnościach, a nie na czyichś tam wymysłach na temat człowieka i Boga. Świat jest taki jaki jest. Rzeczywistość nie kończy się na Świcie Jawnym. Istnieją światy bardziej subtelne, istnieją oddziaływania sił, które są większe od tego co możemy poczuć poprzez ciało. To nie oznacza, że ich nie ma. Poczuć to w takim czy innym stopniu może każdy z nas. Po to, aby poczuć różnicę i pojąć czym jest to działanie sił wystarczy pójść gdzieś na rynek albo na halę targową i pochodzić tam pół godziny w tym tłumie. Potem pójść do lasu i pochodzić w lesie te same pół godziny. Odczucia w tych miejscach będą bardzo różne. Na tym poziomie wszyscy odczuwamy oddziaływanie tych subtelnych sił. To jest fundament, który jednoczy nas wszystkich. Ten kto może leczyć rękami lub zajmuje się tym w inny sposób widzi i zna wiele więcej subtelnych składowych tych zjawisk, ale na tym poziomie wyczuwamy to wszyscy, dlatego bardzo ważna jest jakość naszego życia. Nie można czekać, że kiedyś coś tam się zmieni, że kiedyś świat się stanie lepszy. Żyjemy każdą chwilą, a jak żyjemy? Żyjemy w nienawiści w tym tłumie. Cały czas szturchają nas jacyś tam ludzie na rynku, albo żyjemy tak, że możemy radować się odkrytą duszą na łonie natury. Życie wcale nie jest takie długie, za wszystko płacimy czasem swojego życia. Za wszystkie nawet te z pozoru darmowe rzeczy rozliczamy się czasem swojego życia. Wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, ale do tego każdy już powinien dojść sam. Zacznijmy czasem swojego życia płacić za to, co świetliste i wysokiej jakości. To my wybieramy w jakim świecie żyjemy. Gdy ktoś próbuje nas znieważyć czy poniżyć, my wtedy wybieramy, czy przyjąć to jako urazę, czy zamknąć serce, czy też nie, ale nawet umiejętność nie popadania w gniew nie oznacza, że można ignorować, gdy ktoś poniża naszych krewnych lub gdy ktoś nas obraża. Podkreślam:

- „Zwalczać zło można i trzeba, ale ważne by nie dopuszczać gniewu do wewnątrz” .

- Wielki wojownik, to nie ten który nieustannie wchodzi w pojedynki, ale ten kto potrafi pokonywać trudności, ten, którego wola do przeciwstawienia się jest tak silna, że nawet, gdy wszystko jest przeciw niemu, to on pozostaje niezłomny, to jest wielki wojownik. To nie jest ten o którym wszyscy mówią, że jest najsilniejszy, a ten kto nigdy nie bywa załamany, który zawsze jest w stanie pokonać.
- Wola do przeciwstawienia się, to mądrość Peruna, to bardzo ważna sztuka.

- „Rodzimowierstwo to przede wszystkim odczuwanie świata i sposób bycia w świecie w harmonii z przyrodą, a następny w kolejności jest dopiero światopogląd stworzony przez człowieka na bazie jego pojmowania świata. Rodzimowierstwo to sposób na życie - on jest pierwotną rzeczą. My w pierwszym rzędzie żyjemy i postrzegamy rzeczywistość, a potem ją analizujemy”.

- Jest bardzo dużo nauk filozoficznych i religijnych, które opierają się na idei, na jakimś sądzie jakichś tam ludzi, niech to nawet będą bardzo mądrzy ludzie, ale w pierwszej kolejności wyczuwamy świat i ta jakość odbierania świata... odczucie zależy od nas.
- W restauracji dla kogoś będzie to wspaniale przygotowany befsztyk, a dla kogoś innego kawałek zdechłej krowy.
- Rzeczywistość ta sama, a pojmowanie jej różne.

- To jest bardzo ważne jak pojmujemy, tak więc nasze odczuwanie jest rzeczą pierwotną. Nasz światopogląd powinien opierać się na pojmowaniu faktycznego umiejscowienia rzeczy w świecie. Nie należy wierzyć w rzeczy wydumane przez ludzi.

- Czy one są prawdziwe i na ile, to już inna kwestia.

- Jest bardzo dużo idei właściwie oddających rzeczywistość do których mimo wszystko dobrze jest dojść swoim własnym umysłem, a nie cudzym, gdyż jeśli ktoś nam coś mówi, to pomyślcie czy faktycznie to odczuwacie.

- Niedorzeczne jest tak po prosu wierzyć w coś, co ktoś powiedział. Jest takie coś, co nazywam „duchowym nauczycielstwem” oraz „duchowym byciem uczniem”.
- Istnieją sprawy na drodze duchowej, które na określonym pułapie nie są dla nas zgodne.
- Opiszę to tak: - „Idziemy drogą i są rzeczy, które znajdują się przed horyzontem i za horyzontem”. Duchowy nauczyciel, to ten człowiek, który powiada: - „W twoim polu widzenia jest to i tamto” i może on ciut, ciut skorygować drogę ucznia. W takim sensie uczeń mu ufa - on nie wierzy ślepo, ale ufa jeśli widać, że dany człowiek faktycznie przeszedł tę drogę. To nie jest jakiś fantasta, który ot tak samo idzie wraz z nim przez pole, a o wiele większymi krokami lub ma większą pewność i wydaje się, że wie gdzie idzie, a on, że tak to ujmę, po prostu „wypił” trochę więcej i dlatego idzie z większą szybkością. To nie nauczyciel, nauczycielem jest ten, który sam to przeszedł. I zaufanie do nauczyciela, to nieco inna sprawa.
- Nikt z nas nie jest pozbawiony tego co nazywamy zdrowym rozsądkiem.
- W potocznym życiu korygujemy swoją drogę poprzez zdrowy rozsądek.
- Człowiekowi, którego ujrzeliśmy poprzez wnętrze serca, zobaczyliśmy jakieś dowody wskazujące na to, że jest on dla nas osobiście nauczycielem duchowym, możemy obdarzyć go zaufaniem i podążać wraz z nim, by... - tu znów mamy sens bycia uczniem.

- Sens nie w tym, by ślepo wierzyć, że ktoś tam, że tak powiem mędrzec, nauczyciel, że ten człowiek wie i my pójdziemy zanim - Nie, trzeba zobaczyć, to samo co zobaczył on. Jeśli idziemy i idziemy i tego samego nie widzimy, to oznacza, że albo droga zła, albo my nie pasujemy do tej drogi, albo coś nie tak z nauczycielem.

- Jest jeszcze jeden niuans…
- Wszyscy my chcemy się uczyć u Wielkiego Wołchwy, u wielkiego nauczyciela, ale tu trzeba zadać sobie pytanie: - „Czy na pewno mamy taki duchowy poziom, aby uczyć się u Wielkiego Wołchwy?”.
- Wyjaśnię co mam na myśli:

- „Wyobraźmy sobie pierwszoklasistę, który ma za zadanie nauczyć się tabliczki mnożenia. Jeśli podejdzie on do jakiegoś profesora matematyki czy do „innego Einsteina”, który zacznie mu wykładać teorię względności, to pierwszoklasista z pewnością tego nie pojmie, w języku Wołchwów nazywa się to „zbyt wczesna wiedza”. Człowiek może nawet zagubić swoją drogę poprzez niemożność pojęcia w danym momencie tego o czym mówi nauczyciel. On powie: - „A droga gdzie? Jaka teoria względności? To na pewno jakiś „żul”, albo w ogóle jakiś żyd, więc co on może mi wskazać?”. Do czego zdążam… w każdym momencie życia możemy coś pojąć w jakimś ograniczonym zakresie. Nauczycielem dla nas jest ten, u którego my możemy się naprawdę czegoś nauczyć. Nie ten, kto wie więcej niż inni, ale ten u którego my możemy się coś nauczyć. Pierwszoklasista u profesora niewiele się nauczy, a od ucznia starszej klasy tak, albo od nauczyciela klas początkowych. Oni mu doskonale wyjaśnią tabliczkę mnożenia. A jaki bądź „zakręcony profesor”, który jest geniuszem w swojej dziedzinie zacznie mówić mu takie rzeczy, że pierwszoklasista powie: - „Ja nie będę się uczyć matematyki, to jakieś brednie”. I on całkiem utraci kierunek na drodze”.

- Dlatego też, gdy powiada się, że jest jakaś święta wiedza, która gdzieś tam jest chroniona - nic nie jest trzymane w tajemnicy, to bardzo prosto można wyjaśnić na drugim przykładzie.
- Dziecku nie da się wyjaśnić czym są odczucia seksualne, kiedy ono podrośnie to pojmie. Wyjaśnić tego nie sposób. Będzie to pojmował jako przyjaźń, jako jakąś więź, wszystko w jakichś swoich kategoriach, ale do końca tego nie pojmie, a to dlatego, że w danym momencie nie jest w stanie tego pojąć. Dlatego moment przejścia na duchową drogę jest bardzo subtelną chwilą. Kryterium tutaj jest tylko jedno, podążać za tym co faktycznie jesteś w stanie pojąć. Jeśli czegoś nie pojmujesz, to nie należy usilnie starać się i przełamywać. Zrób jeden krok, ale pewny. Weź takie lekcje, jakie jesteś w stanie. Wieczność za naszymi plecami i wieczność przed nami.

Punkt 3. Rodzimowierstwo nie zostało powołane do istnienia przez jakiegoś Naczelnika Rodu, Proroka, Mędrca czy Twórców Przykazań. Nie ma żadnej jedynej świętej księgi, jednego kanonu i jednego rodzimowierczego obowiązkowego nakazu dla rodziny. O tym już mówiłem. Jest bardzo wiele religii związanych z przekazami jakiegoś jednego człowieka, albo Budda albo Jezus Chrystus albo też Mahomet, czy jeszcze ktoś inny. Nie chcę tu jakoś karcić tych ludzi, ani ich chwalić. Mówię po prostu o tym, że są religie bazujące na doświadczeniu jednego człowieka i jest to, co nazywamy „narodową wiarą”, „jazyczestwem” w ogólnym znaczeniu, które oparte są na samej naturze rzeczy, które nie miały początku, nie miały jedynego twórcy danego kierunku i dlatego też nie będzie miała końca. Wszystko co miało początek będzie też miało koniec. Dowolna religia, która kiedyś tam powstała, prędzej czy później się zakończy. Możemy, że tak powiem posługiwać się zapiskami jakichś mądrych ludzi albo pradawnych albo współczesnych Wołchwów, którzy mieli swoje księgi, nieważne kto je napisał, czy Wołchwowie w IX wieku, czy też Jurij Mirolubow. Na tyle na ile można się nią posługiwać, można z niej korzystać. Rzecz w tym ile jest w niej mądrości. Ale nie można z niej robić pisma świętego i bić przed nią pokłonów jak przed Koranem, czy też Biblią. Jest to po prostu pogląd mądrego człowieka i nie jest ważne w jakim wieku ten mądry człowiek żył, czy w XX-tym, czy w IX-tym. To samo się tyczy wszystkich współczesnych ksiąg. Doskonałych ksiąg nie ma, bo nic na świecie nie jest doskonałe. Mieć uważanie dla mądrych ludzi:

– „Czcij nie ludzi, ale mądrość jaką oni niosą”.

- Tak, dla mądrości mamy szacunek.
- Dlatego, gdy powiadamy: - „Czcimy mądrość Wołchwów”, to nie Wołchwów czcimy, nie kłaniamy się Wołchwom, lecz mądrości.
- Nie Wołchwowie są święci, nie nosiciel, ale mądrość, sama mądrość.
- To kryterium oznaczające prawdziwego Wołchwa. Jeśli człowiek czyni coś, aby mu się kłaniano, to znaczy, że mamy do czynienia z podmianą.
- Gdy człowiek powiada, że nie ważne kto mówi, ale ważny jest przekaz i w jego obecności możliwe staje się jakieś zrozumienie, to jest wtedy źródło.
- Tak więc znów, jeśli spotykamy jakiegoś człowieka, który czegoś uczy, coś tam mówi, to nie to jest ważne na ile on sam wszystko rozumie, ważne na ile każdy z nas może się od niego czegoś nauczyć. Jeśli możemy choć ciut się nauczyć, to: - „Daj mu Boże Zdrowie!”, a czy to oszust, czy też nie, to nie ma w danej kwestii znaczenia. Znaczenie ma to czego w danej chwili możemy się od niego nauczyć. Nie ważny jest nauczyciel, ale ważny jest uczeń. Ważna jest możliwość, że można czegoś nauczyć. Oczywiście można i metodą NLP, czy poprzez hipnozę, można zahipnotyzować i zaszczepić wszystkim jakąś ideę. Ale taka idea nie zakorzeni się w ludziach, ona bardzo szybko się rozproszy.

- „Istotna jest gruntowna zmiana, a ta zawsze pochodzi z wnętrza. Prawdziwy nauczyciel, to ten, który sprzyja wewnętrznej przemianie” - dlatego też nie należy czcić nauczycieli, ale mądrość.

- Trzeba to wykorzystać, on jest tylko narzędziem.
- Prawdziwy nauczyciel, prawdziwy Wołchwa rozumie, że jest tylko narzędziem i nic więcej.
- Jeszcze raz podkreślam: - „Nam nie potrzeba pośredników między Bogami”.
- Powiem tak: - „Oni mogą być potrzebni na określonym etapie, kiedy nie mamy mądrości, ale w pewnym sensie obdarzamy zaufaniem odnośnie wiary, aby uzyskać jakieś doświadczenie i nic więcej.

- Rodzimowierstwo jest Rodobożem (Rodoboże - http://www.eioba.pl/a/3uy4/slowianie-dzieci-bogow), które jednoczy w sobie jedynobóstwo i wielobóstwo. Czcząc Wszech-Boga Roda jako Jednego w Swojej Istocie i równocześnie Wielość Jego Przejawień w postaci Bogów Rodzimych, czy też Duchów Przyrody.


- Istnieje pogląd, że jazyczestwo jest wielobóstwem, albo istnieje pogląd, że jazyczestwo wiedzie się z kultu jednego Boga.
- Jest to jednym i drugim.
- Jest tu jedno źródło, które my określamy słowem ROD.
- Dlaczego słowo ROD? Dlatego, że… - to słowo, to nawet nie imię, jest to wskazanie drogi.
- Jest to ten pierwiastek z którego narodziło się wszystko.
- Istnieje pogląd, że to samo ujawniane jest pod żeńską postacią.
- Są po prostu pewne siły, które tworzą, podtrzymują, niszczą, a potem znowu rodzą Wszechświat.
- Nazywamy je dość umownie męskimi i żeńskimi.

- „Świat jest jeden, jest to jeden „żywy organizm”, a my wszyscy w istocie jesteśmy jego komórkami”.

- Ale przy tym wszystkim te komórki są bardzo różne.
- Brzoza odróżnia się od dębu, gruczoł odróżnia się od mięśnia, ale przy tym wszystkim jest coś co jednoczy to wszystko razem, dlatego nasza wiara to jedynobóstwo i wielobóstwo równocześnie.
- Istnieją religie, które kładą nacisk na jedynobóstwo.
- Istnieją religie, które kładą nacisk na wielobóstwo.
- My bierzemy jedno i drugie i niczego nie odrzucamy.
- My dowolną ideę rozpatrujemy jako jeden z punktów widzenia na prawdę.
- Sama prawda nie potrzebuje punktów widzenia, ale z każdego konkretnego miejsca prawdę widać inaczej, dlatego patrząc w ten sposób nie ma kłamliwych punktów widzenia, ale są różne.
- Istnieją różne poziomy zrozumienia: - „Głębsze i płytsze”.
- Używamy właśnie terminu Rodzimowierstwo, aby podkreślić tę cechę, z jednej strony ciągłości Rodowej żywych istot idących od Przodków ku Potomkom, a z drugiej strony Rodowej ciągłości sił, które pochodzą jedne z drugich, z jedynego prapoczątku. Jedyny prapoczątek przejawia się w mnogości postaci. Kogokolwiek z Bogów byśmy nie sławili, czy jakichkolwiek duchów przyrody, to z grubsza biorąc zwracamy się do Roda Jedynego.
- Ale zwracając się do Roda, tak czy inaczej na jakimś pułapie zrozumienia istnieje cała ta wielość wizerunków. Cała ta wielość wizerunków w jedności jest wspaniała w swej istocie.
- To jest to z czego należy się radować i czym się należy zachwycać.
- Dla kogoś są to Przodkowie naszych Przodków.
- Dla kogoś innego są to, jak już mówiłem, siły, które w jakimś czasie łączą, w jakimś czasie podtrzymują i w innym czasie niszczą, aby potem odrodzić świat.
- Siły Rodzimych Bogów przejawiają się w siłach przyrody.
- Nie należy myśleć, że Bogowie to sama przyroda - Bogowie to coś więcej, ale ich widzialna siła przejawia się w siłach przyrody.
- Może ona być osiągalna poprzez osobiste doświadczenie duchowe.

- Stąd zaczyna się punkt 4.

-„Rodzimowierstwo jest Przyrodo-Bożem, gdyż oddaje cześć pierwotnej duchowej jedność Matki Przyrody i Ojca Roda”.

- Tu mamy bardzo ciekawy moment…
- ROD pojmowany może być rozmaicie. Ja już na początku mówiłem o trzech postaciach Roda, czyli Roda jako Wszech-Boga, czyli przenikający wszystko pierwiastek praprzyczynowy. Rod Niebiański jako zespolenie siły Przodków Naszego Rodu i Ród Ziemski, a więc konkretnych krewnych z którymi łączą nas więzi rodzinne. Ponadto jest to inny sposób opisania rzeczywistości, który też jest właściwy, a który mówi, że wszyscy my jesteśmy dziećmi boskich rodziców.
- Istnieje Ojciec Rod wyobrażany jako „Słup Rodowy” - symbolizuje linię pionową świata, oś świata.
- Istnieje Matka Przyroda, świat niższy, który wiruje po spirali wokół tego rodowego słupa.

- Wszystkie dusze żywych stworzeń są w istocie dziećmi Ojca Roda i Matki Przyrody.

- Przyroda to jest to, co towarzyszy Rodowi.
- Jest to widzialny przejaw Ducha Wszechświata.
- Przyroda jest ciałem dla ducha, a duch jest duszą Przyrody.
- Cielesne i duchowe, to nie są rzeczy sobie przeciwstawne.
- Duch przejawia się poprzez widzialną formę.
- A istotą form widzialnych jest duch.
- Jedno i drugie istnieje jednocześnie
- Tak jak z człowiekiem: - „Istnieje dusza i przejawia się w konkretnym ciele”.



Punkt 5. Rodzimowierstwo uczy, że każdy człowiek jest synem Ojca Roda i Matki Przyrody, a wszystkie żywe stworzenia są w istocie jego rodzimymi braćmi w jednej Boskiej rodzinie.
- Do wszystkich stworzeń żywych odnosić się powinniśmy przede wszystkim jak do braci w jednej Boskiej rodzinie.
- Jeśli nasz krewny powoduje zło, to trzeba mu pomóc poprawić ten stan.
- Jeśli ktoś jest naszym bratem, czy krewnym, to nie znaczy, że mamy mu z tego tylko powodu przyznawać rację, w żadnym wypadku.
- Nasz świat współczesny jest dziś taki, że „przejawia się w nim” bardzo wiele agresji i z tego nadmiaru zła jesteśmy gotowi widzieć niegodziwca w każdym.
- Takie podejście powoduje nieczułość. Bogowie nie słyszą naszych słów, nie słyszą tego co wymawiamy, ale to co jest w głębi naszego serca. Popadnięcie w złość, w surowość – nawet jeśli uważamy je za uzasadnione nie jest miłe Bogom. Sami wypadamy z harmonii rodzinnej.
Nie da się zaprowadzić porządku poprzez nienawiść i tak jak jakąś pałką przywołać kogoś do porządku, zacząć trzeba od siebie.
- To jest bardzo istotne, nawet podczas walki, nawet w boju zachować ład wewnątrz siebie.

Punkt 6. Rodzimowierstwo jest Rodo-Miłością, gdyż oparte jest na miłości człowieka do Rodu i krewnych i miłości Roda do wszystkich swoich dzieci, miłość przemyślana, a nie chrześcijańska.
- Niby właśnie chrześcijańska religia była u źródła oparta jakoby na miłości itd.
- Ale przyjrzyjmy się, zadziwiający paradoks, że właśnie religia ucząca o miłości tworzyła wyprawy krzyżowe, stworzyła inkwizycję.

- Kiedy powiadają: - „Tam w Europie, to była inkwizycja, a u nas nie było, u nas nie palili”. - U nas po prostu nikt tego nie liczył. Była u nas inkwizycja i była straszniejsza od zachodniej, tylko hierarchowie naszej Cerkwi, tak zwanej Prawosławnej nie mówią o tym.

- A miłość wypływa z poczucia ładu, który jednoczy wszystko co istnieje.
- Kiedy człowiek jest w harmonii ze wszystkim co istnieje, to wtedy jest to miłość.
- I wtedy nie przyniesiemy uszczerbku drugiemu.
- Miłość przenika wszystko we wszechświecie, wszystko kocha się wzajemnie.
- Tego nie trzeba uczyć zdrowego człowieka, on to doskonale czuje.
- Po prostu żyjemy w czasach, gdy to jest zapomniane, gdy to jest tak głęboko stłumione, że musimy naszą prawdziwą naturę odkrywać poprzez jakieś skomplikowane metody i mówić: - „A bo chrześcijaństwo mówi o miłości”, to nie chrześcijaństwo mówi o miłości - miłość jest naszą naturą.
- A fakt, że religii przyszło mówić o tym…

- Kiedy „gadają” o czymś, to znaczy, że to utracono, gdyż nie mówimy o tym, co jest naszą naturą. Nie mówimy, że woda jest mokra, że powietrze czujemy w porywach wiatru. I kiedy chrześcijaństwo zaczęło mówić: - „Powinna panować miłość”, to oznacza, że w tym momencie miłość została zagubiona.



Punkt 7. Rodzimowierstwo nie jest jakąś religijną nadbudową w społeczeństwie, gdyż jest ona nierozłączną częścią życia we wszechświecie.
- Czyli nie należy, tak jak religię oddzielać tego jako zbiór jakichś tam reguł, których należy przestrzegać. Nie: - „Żyj według sumienia w harmonii z Przyrodą”, oto i religia.
- Wszystko pozostałe nie jest religią. Wszystko pozostałe jest niepotrzebne.
- Nie ma żadnych przykazań zapisanych gdzieś tam przez kogoś, jest jedno przykazanie – „Ład”.
- Ten ład każdy pojmie trochę po swojemu.

- „Tym nie mniej każdy wewnątrz siebie go doskonale czuje, kiedy odstępuje od prawdy, kiedy postępuje nie tak i właśnie to uczucie trzeba utrzymywać i postępować tak abyśmy nie czuli tej dysharmonii wewnątrz, w tym zawiera się cała prawda”.

Punkt 8. Rodzimowierstwo jest przede wszystkim praktyką, a dopiero potem wiarą, gdyż dla jego zwolenników, to kim z gruntu jesteś i co robisz jest ważniejsze niż to, kim widzisz siebie w swoich marzeniach i w co wierzysz.
- Czyli bycie Rodzimowiercą, to nie jest prosta wiara w to, że istnieje Swaróg czy Rod, lecz fakt jak żyjesz.
- Jeśli żyjesz według sumienia w harmonii z przyrodą, to oznacza, że jesteś rodzimowiercą.
- A jeśli żyjesz inaczej, to jakaś „psia tragedia”.
- Rodzimowierstwo łączy w sobie mnogość rozmaitych rytuałów i obrzędów, lecz nie jest zawarte w żadnym z nich ostatecznie, dlatego też żaden kierunek na drodze Rodzimowierstwa nie może pretendować do bycia główną wykładnią jego prawdy w pełni.
- Dziś istnieje wiele społeczności, każda widzi swoją drogę po swojemu.
- Każdą formę można transformować i doskonalić, wszystko można ulepszać, ale nie należy mówić, że ktoś tam ma absolutną rację, a pozostali nie.
- W pewnym sensie wszyscy mają rację, ale różnym ludziom potrzeba różnych praktyk.
- Człowiekowi strachliwemu potrzebne są praktyki wzmacniające jego poczucie osobistej godności.
- Człowiekowi z nadmierną dumą potrzebne są praktyki pokory.
- Gdyby to zamienić miejscami, to otrzymamy absurd.
- Dawać tchórzowi praktyki pokory? A jemu to po co? On nie ma czego się pozbywać.
- Aby wyjść poza ograniczenia umysłu ludzkiego, to trzeba być od początku mądrym. A jeśli głupiec jest głupcem, to opowiadać o wyższej mądrości jest absurdem.

Punkt 9. Rodzimowierstwo nie jest wiarą w Boga, czy też Bogów, ale przede wszystkim wiedzą na temat Boskości i Przyrody, a dopiero w drugim rzędzie zawierzeniu Bogom i swojemu osobistemu doświadczeniu duchowemu, a trzeciej kolejności jest wierność nakazom Przodków.
- Kiedy ktoś mówi podczas wspinania się na górę… ktoś zaczyna jakieś mistyczne rozważania, że jest to zespolenie jakichś duchowych elementów itp., to albo kłamie albo, że tak powiem, szczery nie jest.
- Jeśli człowiek faktycznie coś widzi, to powie, że to jest góra, jeśli zobaczy górę.
- Tak, istnieją rzeczy, których natura nie daje się opisać słowami, ale znów człowiek nie będzie miał potrzeby gadać o tym, ale wprost powie, że to się nie da opisać.

Punkt 10. Rodzimowierstwo nie ma jedynej hierarchii kościelnej i nie zmusza zdrowo myślących ludzi do służenia komukolwiek, ani chodzenia do świątyń w konkretnych i ściśle wyznaczonych dniach, noszenia jednakowego odzienia itd.
- Kiedy mnie pytają, czy konieczne jest konkretne odzienie podczas słowiańskich świąt odpowiadam, że tak gdyż utrzymujemy tradycję.
- Ale Boga widzimy nie dlatego, że mamy na sobie konkretne ubranie - Bogu nie jest potrzebna twoja odzież w żadnym razie. Po prostu jest miło, gdy patrzymy na siebie nawzajem i jesteśmy ładnie ubrani. W ogóle w Rodzimowierstwie i, że tak to nazwę w „kręgu praktykujących” istnieją pewne reguły, które jednoczą ludzi, którzy wchodzą to tego kręgu, ale podkreślam: - „Jedną rzeczą jest bycie członkiem wspólnoty Rodzimowierców, a drugą rzeczą bycie Rodzimowiercą”.
- Rodzimowiercą możesz być według tego jak cię prowadzi serce.
- I nie jest ważne, czy masz ubranie, czy nie, jak się modlisz, czy się nie modlisz.
- Dokonujesz jakichś praktyk czy nie, czy medytujesz, czy też inaczej spędzasz wolny czas.

Punkt 11. Rodzimowierstwo za największą świątynię uważa samo serce człowieka, a w związku z tym Cała Przyrodę w całości i poszczególne przyrodnicze świątynie, a więc miejsca mocy, a także związane z nimi święte kamienie, ... drzewa itd. I dopiero na trzecim miejscu są świątynie zrobione rękami - kaplice i kościoły.
- Trzeba rozumieć, że świątynia nie jest świętością samą w sobie, ale jest nią na tyle na ile jesteśmy zdolni pojąć świętość i Boskość, czyli swoje wewnętrzne światło.
- Pierwotna świątynia jest wewnątrz nas, my z serca i do serca zwracamy się ku Bogom.
- W przyrodzie dostrzegamy widzialny przejaw ich sił.
- Zimą, gdy pada śnieg wygodniej jest gromadzić się w świątyni niż na śniegu.
- Dla młodych może być to niezrozumiałe, ale dla starca w wieku 90-ciu lat będzie trudno pójść do lasu, a tak będzie wygodniej, to jest cel budowania świątyni.

Punkt 12. Rodzimowierstwo nie potrzebuje pośredników między swoimi sympatykami, a Bogami Przyrody. Każdy sam powinien zwracać się do Rodzimych Bogów tak, jak podpowiada mu jego serce. Tak, mamy formuły zwracania się do Bogów, są rozmaite, właśnie wyszły „Słowiańskie zamawiania”, są tam przykłady sławienia, modlitwy itd. Czy to jest potrzebne? Tak, potrzebne, a czy konieczne? Nie.
- To nie jest kanon, ale rodzaj wzoru, przykład doświadczenia ludzi, którzy już to robią.
- Ale to nie oznacza, że tak to trzeba czynić, nie znaczy, że trzeba się uczyć tego na pamięć i że komunikować się z Bogami można się tylko tak jak nakazuje słownik i używać tych słów.
- Zwracać się trzeba tak jak podpowiada serce, jeśli „słownik proroczy” pomoże wam w tym by znaleźć jakieś swoje słowa, to będę rad. Nie pomoże, to znajdziecie swoje słowa.

Punkt 13. Rodzimowierstwo jest żywą nauką o Życiu przez duże „Ż”, która nieustannie się rozwija wraz z rozwijającym się światem, opierając się przy tym na tych trwałych duchowych fundamentach, które pozostają niezmienne poprzez wieki.

- „My nie rekonstruujemy jakichś konkretnych czasów, ale szukamy żywej drogi dla nas, takich jakimi jesteśmy. Opieramy się na Dziedzictwie Przodków, ale nie możemy wszystkiego sprowadzać do rekonstrukcji i czynić tak tylko dlatego, że tak czynili Przodkowie - w żadnym razie. Powinniśmy to przemyśleć i uczynić lepiej i pójść dalej”.

- Na tym polega sens Jazyczestwa, na rozwoju.
- Należy znać Dziedzictwo Przodków, powinniśmy odkrywać nowe formy, ale nie z powodu niewiedzy o starych, ale poprzez wiedzę o nich.


Punkt 14. Rodzimowierstwo jest miłością do rodzinnej ziemi, podążaniem za rodowymi zasadami i odnalezieniem pamięci rodowej, czyli mądrości Przodków.
- Przy tym miłość do rodzimego nie powinna i nie może zmieniać się w nienawiść do obcych pochodzeniem.
- Jak już powiedziano: - „Uczymy się mądrości innych rodów, ale kultywujemy mądrość Swojego Rodu”.
- Nie powinniśmy mieć „klapek na oczach”, wszyscy jesteśmy normalnymi ludźmi.
- Interesujemy się rodami Skandynawskimi, interesujemy się Indyjską tradycją duchową itd. Interesujemy się wszystkim. Tym trzeba się posługiwać, lecz gdy rzecz dochodzi do praktyki, to zróbmy to po naszemu, po Rusku.
- Nie trzeba kopiować hinduskiej jogi czy skandynawskiego rogu.
- Pomyślmy jak możemy mając to doświadczenie w sobie, mając doświadczenie naszych bratnich narodów, jak my to możemy zrobić po Rusku.
- Miłość do swoich… nie ten kocha swoje, kto nienawidzi żydów, czy kogoś tam innego.

- Kiedy człowiek całym sercem kocha, to co swoje, to nawet nie myśli na temat innych, bo ich po prostu nie zauważa.

- Najlepsze, że użyję tego słowa, magiczne przeciwdziałanie, to ignorowanie czegokolwiek.
- My dajemy siłę temu na co patrzymy i czemu poświęcamy swoją uwagę.

- Należy czasem odsunąć się i zająć tworzeniem swojego.

- Nie trzeba burzyć cudzego, nie kombinować jak zniszczyć, że tak nazwę „drogę wroga”.
- Trzeba budować swoje, kiedy nasze będzie wielkie i silne, to na cudze nikt uwagi nie zwróci.

Rodzimowierstwo w całości może być zobrazowane w następujący sposób, ja już to mówiłem:


- „Święcie czcij Rodzimych Bogów i Przodków, żyj według sumienia w harmonii z Przyrodą, a jeśli szukasz wyższej wiedzy – poznaj siebie”.



- Tą świętą prawdą zacząłem dzisiejsze spotkanie i tą prawdą je kończę.
- Bogom Rodzimym Sława, a nam chwała według działań naszych!
- Kłaniam się wszystkim.


Obrazek
Avatar użytkownikasiemargul Mężczyzna
 
Imię: Łukasz
Posty: 119
Dołączył(a): 29 mar 2012, 16:41
Fajne opracowanie - film będzie lada moment .

Dziś zrobiłem 4 minuty na temat mleka . Zapraszam - napisy trzeba właczyć klawiszem u dołu ekranu http://www.youtube.com/watch?v=3QGAhzkohFs
easy russian
 
Widzę, że mam spore zaległości w oglądaniu i czytaniu. Zasilacz w końcu jest, ale padł akumulator. Ale nie o tym.
Jak to się ma do świętych krów w Indiach?
zaganpolska
x-47/15
 
Posty: 53
Dołączył(a): 22 lip 2012, 21:23
zaganpolska napisał(a):Widzę, że mam spore zaległości w oglądaniu i czytaniu. Zasilacz w końcu jest, ale padł akumulator. Ale nie o tym.
Jak to się ma do świętych krów w Indiach?

Odpisałem już na " tubie " . Według wszystkich dotychczasowych danych Wedy Hinduskie są okrojoną wersją Słowiano-Aryjskich więc ....

około 5000 lat temu Wołchwowie zanieśli Wedy Hindusom by przestali się wygłupiać z krwawymi ofiarami . Hindusi wzięli sobie do serca przesłanie i podciągnęli się duchowo .Wedy czytali to i szacunek do krów mają . Osobną rzeczą jest ,że współczesne Indie owszem - Wedy w rozmaitych odłamach utrzymują ale też się zdegradowali i zagubili . Fakt ,że krowy mają u nich szczególną pozycję .

Dostałem info od producenta napisów do tych treści jakie powyżej wkleił Siemargul - film będzie najdalej w piątek .
easy russian
 
Michal, znaczy to ze wzniesienie ducha spadlo do poziomu wolowego tak jakby:D
Siemargul, wielce smakowity kasek, palce lizac, swoim zwyczajem podogaduje troszke:).
Czesc o zwiazkach z natura bardzo zbiezna z huna, obrzadki inne ale jadro to samo.
I teraz: jesli jestesmy jednym organizmem to ktora jego czastka jest cudza i nie trzeba zwracac na nia uwagi? Tak mi sie dzis pomyslalo: gdyby polaczyc w jedno niemiecka rzetelnosc, angielskie opanowanie, azjatycka drobiazgowosc, slowianski rozmach i co tam jeszcze- wyszedlby istny cymes:). Nasz organizm to wyspecjalizowane organy- zespoly spelniajace rozne funkcje ale wszystkie istotne i nasze.
Nauczyciel. Nie da sie isc ramie w ramie, ta droga jest jednokierunkowa i jednoosobowa, i nikt na nikogo nie wlezie pietrowo, zawsze ktos jest o krok przed i ktos o krok za, idziemy po swoich sladach.
Przykazania o ktorych wspomniano w tekscie- nakazy, przepisy. Powstaly z praw zycia, sa jego czescia, tak jak my, mamy je wpisane w nature- w skali makro i mikro. Odejscie od natury spowodowalo koniecznosc stworzenia przepisow na podstawie tego co jest przypisane do zycia. Ono nie krzywdzi samo siebie- jednego organizmu.
I powiedzialabym ze wielki wojownik to ten ktory walczy o kazda czastke organizmu, dla dobra calosci, ale nie walczac z nikim i niczym. Walka o prawde nie jest walka z nieprawda, tak jak walka o czlowieka nie jest walka z czlowiekiem. To tyle:p na razie.
Ania ayalen
 
...

Chciałbym z góry dodać, że poprzednie teksty nie są moim dziełem. Ja tylko przedstawiłem je w takiej formie, jaka najbardziej odpowiada mi, osobiście. Ja nie mogę przypisać sobie trudu włożonego w tłumaczenie tego materiału, trud wykonał Michał.


Mogę dodać tylko, to z czym osobiście zgadzam się w całej rozciągłości ...

- „Otwieraj swoje serce, dąż do harmonii wszechświata, dąż do uporządkowania swojego wnętrza, do harmonii ze swoim narodem, do ładu ze swoją ziemią”.

- Jeśli twoją ziemię chcą grabić, to jej broń. Tak, chwyć za broń. Tu nie trzeba podstawiać policzka, tyłka czy jakiejkolwiek innej części ciała. Można i trzeba się przeciwstawić. Trzeba w imieniu prawdy zwalczać fałsz. Ale nawet bijąc zło, nie wpuszczamy do serca nienawiści, ani do zła, ani do wroga. Z wrogiem walcz, ale nie poniżaj go, nie żyw do niego nienawiści. Walcz nie z człowiekiem, ale z fałszem wzmacniając prawdę. Czy mając zatwardziałe serce jesteśmy w stanie przynieść ład, czy to światu czy też sobie? Obawiam się, że nie.


- Kiedy człowiek całym sercem kocha, to co swoje, to nawet nie myśli na temat innych, bo ich po prostu nie zauważa.

- Najlepsze, że użyję tego słowa, magiczne przeciwdziałanie, to ignorowanie czegokolwiek.
- My dajemy siłę temu na co patrzymy i czemu poświęcamy swoją uwagę.


- Należy czasem odsunąć się i zająć tworzeniem swojego.

- „Święcie czcij Rodzimych Bogów i Przodków, żyj według sumienia w harmonii z Przyrodą, a jeśli szukasz wyższej wiedzy – poznaj siebie”.

Pora zająć się tworzeniem swojego i pora zacząć "być pszczołą, a nie muchą".
Ot i już.



Obrazek
Avatar użytkownikasiemargul Mężczyzna
 
Imię: Łukasz
Posty: 119
Dołączył(a): 29 mar 2012, 16:41
takie coś jeszcze - prof, Żdanow o seksie . Napisy trzeba włączyć
http://www.youtube.com/watch?v=Q3RkwdkqLq0

Ania ayalen napisał(a):.................1. Tak mi sie dzis pomyslalo: gdyby polaczyc w jedno niemiecka rzetelnosc, angielskie opanowanie, azjatycka drobiazgowosc, slowianski rozmach i co tam jeszcze- wyszedlby istny cymes:). Nasz organizm to wyspecjalizowane organy- zespoly spelniajace rozne funkcje ale wszystkie istotne i nasze.
.....................


1. dobrze kombinujesz - mówił i Trehlebov o różnych rolach narodów w planie wszechświata , w całym organizmie ludzkości .
easy russian
 
easy russian napisał(a):(...)

Ania ayalen napisał(a):.................1. Tak mi sie dzis pomyslalo: gdyby polaczyc w jedno niemiecka rzetelnosc, angielskie opanowanie, azjatycka drobiazgowosc, slowianski rozmach i co tam jeszcze- wyszedlby istny cymes:). Nasz organizm to wyspecjalizowane organy- zespoly spelniajace rozne funkcje ale wszystkie istotne i nasze.
.....................


1. dobrze kombinujesz - mówił i Trehlebov o różnych rolach narodów w planie wszechświata , w całym organizmie ludzkości .


A zarazem o nie mieszaniu ras a nawet ludzi o różnych kolorach oczu. Niechaj więc żyją obok siebie, dla wspólnego dobra, ale bez mieszania się z sobą.
zaganpolska
x-47/15
 
Posty: 53
Dołączył(a): 22 lip 2012, 21:23
Michal, tu nie trzeba kombinacji, analogie rysuja sie same na kazdym kroku, i pamietac trzeba o jednym z praw zycia: jednosc jest odwzorowanien wielosci.
Siemargul, jak czlowiek kocha zycie sercem- to nie dzieli na swoje i nie swoje. Jak zamiast serca kocha ego- to kocha siebie i swoje...nie sadzisz?
To prawda, prawa reka nie jest reka lewa , oko to nie ucho a klon to nie brzoza. Ale wciaz sa czesci tego samego zywego organizmu, dopelniajace sie wzajemnie, wspomagajace sie i w razie koniecznosci przejmujace funkcje tej ktora nie moze ich spelniac. A poza tym czystosc rasowa prowadzi do degeneracji, ogolnie wiadomo ze to w mieszancach spotykaja sie najlepsze cechy, i zwykle najmadrzejsze sa wielorasowce:)
Ania ayalen
 
Ania ayalen napisał(a):..............
Siemargul, ........................................
To prawda, prawa reka nie jest reka lewa , oko to nie ucho a klon to nie brzoza. Ale wciaz sa czesci tego samego zywego organizmu, dopelniajace sie wzajemnie, wspomagajace sie i w razie koniecznosci przejmujace funkcje tej ktora nie moze ich spelniac. A poza tym czystosc rasowa prowadzi do degeneracji, ogolnie wiadomo ze to w mieszancach spotykaja sie najlepsze cechy, i zwykle najmadrzejsze sa wielorasowce:)
:shock: :shock:

Aniu , znam ten pogląd i kiedyś przyjmowałem go na wiarę jako słuszny , życie temu przeczy . Miałem w życiu wiele różnych psów na przykład - małe duże zazwyczaj mieszańce . ma temat spraktykowany - miałem też duże psy zblizone do rasowych lub rasowe. Inna rzecz ,że pies przejmuje energię właściciela to osobny wątek - tu też mieszańce -znajdy są poligonem doświadczalnym . Mógłbym na ten temat długo.

Czy wiadomo Tobie ,że " śliczne " czy krzyżówki ze skośnookimi mulatki lansowane na pierwszych stronach wszelkich pism są w dużym procencie bezpłodne ????? Typowe zjawisko muła - skrzyżowanie konia z osłem daje potomstwo ale bezpłodne . Obecnym nadzorcom świata trzeba mułów a nie ludzi władających telepatią i stabilnych psychicznie . Tu dotykam innej cechy- WSZELKIE krzyżówki ( a doskonałym przykładem jest sklonowane kilka tys. lat temu plemię żydowskie ) mają kłopoty z psychiką . Niestabilność w tej sferze na wielu polach - seksualnym , emocjonalnym [ agresja , którą wszystkim wmawiają ] . Temat długi i dający się doskonale wyjaśnić na polach energetyki duchowej.


jak czlowiek kocha zycie sercem- to nie dzieli na swoje i nie swoje. Jak zamiast serca kocha ego- to kocha siebie i swoje.....


Aneczko - przeczytaj proszę KTÓRYKOLWIEK z wpisów bo odpowiedź już wiele razy padła , zaraz przetłumaczę taki filmik o emocjach kobiecych ( Łukasz już zamieścił wczesniej link do oryginału gdzie pewna zwolenniczka książek " Anastazja - wybieram życie " pouczała Trehlebova na wykładzie , upinała mu włosy mówiąc o " mąsrości emocji ' . Trehlebov za głowę się łapał ).

Choćby @ Zaganpolska pisał przecież ,że brzoza jest brzozą a lipa lipą ale chyba nie czytałaś . Lipa nie zwraca uwagi na brzozę - nie krzyżuje się z nią . Każde zajmuje się swoim - I DOBRZE . Piękno świata jest w różnorodności . Ja miałem ojca leśnika - opowiadał mi ,że poszczególne obszary lasu wynikają jedne z drugich - pewne z drzew wyrastają tylko na ściółce z liści brzozowych itp. Wszystko to jest misterna układanka .

Pozostały Twój wpis też nie jest prawdą . Nerki nie są w stanie przejąć zadań serca w uszkodzonym organizmie. Złamanej kości nie zastąpi ucho ... organizm umiera jako całość gdy zaczyna się krzewić takie mądrości - to obecnie obserwujemy . Ludzkość umiera bo wszystko się miesza. Jest wrzawa i bunt . Komórki kiszki stolcowej chcą być komórkami mózgowymi ( z całym szacunkiem dla tych pierwszych - taka na tym etapie gry życiowej ich rola do jakiej się zobowiązały w systemie. Bez doskonale funkcjonującego jelita grubego mózg też obumrze . )
easy russian
 
Michal, Aneczke lykam bez zastrzezen, reszte juz srednio. Popatrz wokol siebie. Ja nie mowie o sztucznych, nienaturalnych krzyzowkach, miedzygatunkowych, z ktorych nic dobrego jak slusznie zauwazasz- nie wychodzi. Ale wez najprostszy przyklad: psy. Koty. Z dwoch ras w obrebie jednego gatunku powstaje trzecia, wielorasowa, tworzaca polaczenie cech tamtych dwoch- nie- posiadajaca tamte cechy ale te trzecia, wiec ilosc tu przechodzi w jakosc. Bo do dachowych mruczkow przekonywac Cie nie musze? Przezyja wszystko i poradza sobie ze wszystkim, laczac wdziek rasowego rodzica z madroscia ktora powstala z polaczenia dwoch ras. Natomiast zamkniecie sie w obrebie swojej rasy, brak ,, swiezej krwi"no wiesz...z historii wiadomo do czego prowadzil.
A dalej: sadze ze doskonale wiesz o czym mowie: zastepowanie ucha koscia byloby bezuzyteczne a zycie choc szalone, glupie nie jest i bezuzytecznych rzeczy nie robi. Wiec teraz zauwaz jak ludzie pozbawioni rak, dloni, palcow- wiele czynnosci sa w stanie wykonywac palcami stop. Jak funkcje jednej nerki przejmuje druga. I tak dalej. Widzisz, nie chodzi o zastepowanie jednej czesci druga a wzajemne uzupelnianie sie organizmu jako doskonalej calosci, w ktorej wszystkie czastki spelniaja swoja role sluzac sobie WZAJEMNIE a nie kazda sobie. Pewnie ze mozna cos zrobic jedna reka ale lepiej dwoma, prawda? To jest takze wzajemna zaleznosc od siebie. Wiec doskonala komorka - powielona tworzy doskonaly zespol komorek- organ sluzacy zyciu. Doskonale organa tworza doskonale funkcjonujacy organizm. Nie mowie o przeszczepianiu nogi na miejsce reki, ani tworzeniu krzyzowki pomiedzy uchem a nosem. Wszystko na swoim miejscu wspolgrajace i wspolpracujace ze soba, swiadome tego ze sa jednym organizmem. Wiec wszystko co robia sluzy temu organizmowi a nie prawa reka samej sobie takoz i lewa. Umyc bys sie nie zdolal.
A emocje. Nie, one nie sa madre ani glupie, one sa odczuciem polaczenia ze swiatem. Madre lub glupie jest to co robimy za pomoca umyslu z tym odczuciem. Po to mamy rozum by to co czujemy przeksztalcac w swiadome dzialania. Sluzace zyciu, Michal, calemu organizmowi a nie wylacznie nam, jego czastkom. I ja tylko na to zwracam uwage- zycie sluzy nam na tyle na ile my jemu. Jesli to co robimy ma sluzyc tylko nam, wbrew zyciu- w efekcie nic nikomu nie sluzy. Poza ego, bo ono zawsze sobie swoje i dla siebie. I popatrz na dzisiejszy swiat, kto komu sluzy i do czego? Poza realizowaniem swoich egoistycznych celow i bezwzglednym zaspakajaniu potrzeb nie liczac sie z dobrem calosci. Dlatego zwrocilam uwage na zamieszczony tekst, pozornie bez zarzutu a co i raz diablik ego wysadza lepetyne. Powiedzialabym tak: pamietajmy o sobie nie tracac z oczu tego ze jestesmy czastka jednego organizmu, i niech nigdy to czym jestesmy nie przesloni nam dobra organizmu jako jednosci. On bez nas jest niepelny, my bez niego nie istniejemy. Spelniajac przeznaczone nam funkcje, nie pchajmy sie tam gdzie doskonale radza sobie bez nas ale badzmy gotowi wspomoc tych ktorzy sobie nie radza. Dzielac sie roznymi doswiadczeniami zycia tworzymy jedno zycie, i pamietajmy o tym. Jedno w ktorym nic nie jest cudze i nic nie jest nasze. Jednosc to wspolnota, wspolistnienie w roznorodnosci.
Ania ayalen
 
Swego czasu dużo siedziałem w antropologii fizycznej europejskich ras. I zdecydowanie muszę zaprotestować, jeśli chodzi o mieszanie różnych fenotypów, genotypów. Jeśli kogoś to interesuje, szkoła niemiecka(ehh, niestety nie wyszło z tych nauk potem nic dobrego dla Nas) antrpologii, badała nie tylko fizyczne aspekty, ale także psychologię ras. I tak dla ogólności można podać, że ludzie z Północy Europy są bardziej "zimnego" charakteru, flegmatyczni, małomówni, poważni, z kolei odwrotnie do nich Południowcy odznaczają się spontanicznością, szybkim zawieraniem znajomości itp. Jak to opisywał Ludwig F. Clauss, nawet auto można prowadzić po "nordycku". Dzisiaj Europa jest już tak zmieszana, z dawnych czasów mamy tu żydowskie geny, mongolskie, czarnych niewolników, arabów. Ludzie nie znają kompletnie energetyki ciał, nie trzymają diety, ogólnie wiedza na temat sztuki poczęcia dzieci została zapomniana. Także ciężko już takie rzeczy wychwycić, ale uwierzcie mi, obserwuję ludzi, i wiele z tego co pisano przed II WŚ jest prawdą. Niestety trendy są takie, że na Zachodzie, nie jest rzadkością mieszana para, w Polsce też już czasem się takie znajdą(a za parę pokoleń, kto będzie wiedział? jak to się mówi, "wsiąkną w tłum"). Dochodzi do takich absurdów, że Murzynki, Hinduski, wybielają sobie skórę, Azjatki robią operację by usunąć mongolską fałdę, a Białe kobiety powiększają sobie usta(fuj!). Czyli głupie naiwne teorie wciskają nie tylko nam.

Poza tym moja obiektywna/subiektywna ocena przedmiotu, to taka, że nie ma piękniejszych na świecie nad nasze kobiety. I nawet choćby i to, jest warte zachowania.

Z życia wzięte - Znałem trzech(nie bracia) mulatów. Większość ludzi powiedziałaby, normalni. A Ja wam powiem, że tacy mieszańcy nie mają prawie własnego zdania. W dzisiejszych zdegenerowanych czasach czują się jak ryba w wodzie, są przecież ich produktem. Oczywiście nie żywię do nich niechęci, współczuję im, bo rodzice zgotowali im taki los. Muszą odgrywać "swoją" rolę w społeczeństwie, nie znajdziecie wśród takich, ludzi z jakimiś wyróżniającymi cechami, oni są po prostu szarzy, nie ma w nich nic wyrazistego. Ja na przykład mogę sobie pozwolić na chodzenie poza stadem, nie wiem, czy u nich takie coś występuje.
Ostatnio edytowano 04 paź 2012, 13:42 przez wojnar, łącznie edytowano 1 raz
Sława Bogom Sławii!
wojnar Mężczyzna
Sława rodu !
 
Imię: Jaroslaw
Posty: 57
Dołączył(a): 26 sty 2012, 00:50
Droga życia: 100
Typ: tak ma
Zodiak: rak
Ania ayalen napisał(a):....................1..Z dwoch ras w obrebie jednego gatunku powstaje trzecia, wielorasowa, tworzaca polaczenie cech tamtych dwoch- nie- posiadajaca tamte cechy ale te trzecia, wiec ilosc tu przechodzi w jakosc. ......................................................................................................................................... 2. Powiedzialabym tak: pamietajmy o sobie nie tracac z oczu tego ze jestesmy czastka jednego organizmu, i niech nigdy to czym jestesmy nie przesloni nam dobra organizmu jako jednosci. On bez nas jest niepelny, my bez niego nie istniejemy. Spelniajac przeznaczone nam funkcje, nie pchajmy sie tam gdzie doskonale radza sobie bez nas ale badzmy gotowi wspomoc tych ktorzy sobie nie radza. Dzielac sie roznymi doswiadczeniami zycia tworzymy jedno zycie,................................


Ad. 1 Wybacz - typowa Kobieca logika - Jak może ilość przejść w jakość gdy z jednej wysokiej specjalizacji ( na przykład pies o długich nogach ) dostajemy uśrednienie ( pies o nogach krótszych ale nie tak krótkich by na przykład skutecznie wchodzić do nory ? Ani to " ścigacz " ani " nornik " . Ni pies ni wydra - jak to się mawia ) . Przechodząc do ludzi jest podobnie . Coś co jest do wszystkiego jest tak naprawdę do niczego .

2. Na co królikowi doświadczenie jelenia i odwrotnie ? Po co one jemu i co on może z tego skorzystać ? Co może brzoza pomóc bukowi ? Ona się nie zna na " buczych " sprawach i nigdy nie da bukowi dobrej rady bo ma inne doświadczenie . Bukowi pomogą tylko inne buki . Według tej dzisiejszej chorej zasady wędkarze powinni się spotykać z mechanikami i wymieniać doświadczeniem . Poza może jakąś tam mechaniką kołowrotka i na tym wspólne drogi sie kończą .

Niech każdy na 100 % zajmuje się tym co mu w sercu gra .Dziecko lubiące poezję niech się w niej doskonali a nie jest zmuszane do jakichś innych nauk, które go nie pociągają.
easy russian
 
Wojnar, przeoczyles ze powiedzialam: pamietajac o sobie. Ale nie przedkladajac siebie przed innych. Takze- nie imitujac innych. A teraz tak z zycia autentycznego, na zywo: tu gdzie mieszkam/ Libia/ kultywuje sie zwiazki klanowe, do rzadkosci nalezy poslubienie kogos spoza klanu. I wierz mi-z prawie 20 obserwacji wynika jeden wniosek: do niczego dobrego to nie prowadzi. Ani pod wzgledem fizycznym ani umyslowym. To o czym mowisz jest kompletnym nieporozumieniem- ze dwoch zbiorow cech indywidualnych chodzi o takie polaczenie by wyselekcjonowac te najlepsze w trzeciej powstalej z polaczenia macierzystej i ojcowskiej. A co powstanie z polaczenia dwoch takich samych- spotegowana do granic karykatury deformacja. Wiec a + b=c. Ale a+a= a kwadrat. No to ile mozna potegowac ten kwadrat? Moze to i babska logika ale choc z zycia, tak na zdrowy rozum a nie oderwana od zycia. Fakt ze faceci z mysliwych ewoluowali na myslicieli nie zmienia faktu ze to kobiety uprawiaja sztuke zycia:D, a nie sztuke myslenia o zyciu.
Michal Slonce... Ten Twoj psi przyklad ...to powiedz mi: w roznorodnym i zmiennym srodowisku ktory z nich ma najwieksze szanse przezycia? A o to chodzi, prawda? Nie o trwanie w tym co jest a o przystosowanie osobnicze do warunkow zewnetrznych. Natura jest madra Michal, popatrz jak w lesie wszystkie gatunki wspolzyja zgodnie nie oddzielone od siebie moim- cudzym, nie moim. One tego nie znaja. A nasz ludzki rozum prowadzony przez ego stara sie sam sobie udowodnic swoja wyjatkowosc i niepowtarzalnosc, poprzez scisle oddzielenie ja od nie- ja, my- nie my. Jesli nie ja i nie my to kto? Ano...inni, nie TACY sami. Ale CI sami. Rozne rasy jednego gatunku. Ludzkiego Slonce.
Poza tym Panowie, jakbyscie nie wiercili dziur w calym tymi swoimi meskimi rozumami to i tak nie wywiercicie niczego czego by nie bylo; ja nie zaprzeczam niczemu w omawianym tekscie, mowilam: palce lizac i muzyka dla serca. Dopowiadam raczej to co zostalo przeoczone, uzupelniam nie negujac tego co jest. Michal, dziecko...dziecko zeby wybrac musi miec wybor. Wiec pielegnujac to co jest- trzeba umozliwic mu sprobowanid wszystkiego, tak zeby bylo pewne czego nie chce- potwierdzajac sie przez negacje. Inaczej nigdy nie bedzie mialo pewnosci czy dokonany wybor byl tym wlasciwym. I generalnie dochodze do wniosku ze ja musze byc strasznie wielorasowa skoro wszystko mi do wszystkiego pasuje?
Ania ayalen
 
A co powstanie z polaczenia dwoch takich samych- spotegowana do granic karykatury deformacja. Wiec a + b=c. Ale a+a= a kwadrat. No to ile mozna potegowac ten kwadrat? Moze to i babska logika ale choc z zycia, tak na zdrowy rozum a nie oderwana od zycia. Fakt ze faceci z mysliwych ewoluowali na myslicieli nie zmienia faktu ze to kobiety uprawiaja sztuke zycia:D, a nie sztuke myslenia o zyciu.

Jakie potęgowanie ?! Gdy zachowane są odpowiednie warunki psycho-fizyczne nic negatywnego nie będzie wzrastać, wzrośnie tylko to co dobre, prawidłowe. Gdyby genetyka, antropologia i pokrewne nauki były dyskutowane otwarcie, a nie zamiatane pod dywan, to wiedzieli byśmy znacznie więcej. A co do ewoluowania z myśliwych to nie wszystkie narody były myśliwymi...kobiety uprawiają sztukę życia, a my co ? My tylko "myślimy" tak ?

Michal Slonce... Ten Twoj psi przyklad ...to powiedz mi: w roznorodnym i zmiennym srodowisku ktory z nich ma najwieksze szanse przezycia? A o to chodzi, prawda?


W różnorodnym i zmiennym środowisku żyje bardzo mało istot żywych na Ziemi. Tutaj jeszcze przykład psów, kundle znacznie trudniej nauczyć jakiś sztuczek. Głupsze są ? Chyba na to wychodzi.

Natura jest madra Michal, popatrz jak w lesie wszystkie gatunki wspolzyja zgodnie nie oddzielone od siebie moim- cudzym, nie moim. One tego nie znaja. A nasz ludzki rozum prowadzony przez ego stara sie sam sobie udowodnic swoja wyjatkowosc i niepowtarzalnosc, poprzez scisle oddzielenie ja od nie- ja, my- nie my. Jesli nie ja i nie my to kto? Ano...inni, nie TACY sami. Ale CI sami. Rozne rasy jednego gatunku. Ludzkiego Slonce.


W lesie różne gatunki żyją zgodnie...a kto tutaj mówi żeby z innymi ludami żyć niezgodnie ?! A co do tego ego, no to łapy opadają. Tu nie chodzi o poczucie "lepszości" tylko o zdrowe, REALNE podejście do sprawy. Wyżej w materiale Łukasza były mądre słowa, "Jeśli kto się potknie, pomóż mu wstać, ale nie pocieszaj go". Ja nie muszę się zrównywać z jakimikolwiek ludźmi, pocieszać innych ode mnie, że jesteśmy tacy sami i inne bajki. To nie jest rywalizacja, celem jest doskonalić siebie, nie poniżać innych. Czy ty naprawdę myślisz, że my tu piszemy z jakiejś zawiści ? Złość brać mnie może tylko na mój własny naród, że podstaw swojej egzystencji nie rozumie, a nawet ich nie docieka.
Sława Bogom Sławii!
wojnar Mężczyzna
Sława rodu !
 
Imię: Jaroslaw
Posty: 57
Dołączył(a): 26 sty 2012, 00:50
Droga życia: 100
Typ: tak ma
Zodiak: rak

Powrót do działu „Mistrzowie, Nauka”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości

cron