Ja zwykle piszę dokładnie to co mam na myśli, cudzysłowy przy 'dobrzy' i 'źli' są tam celowo.
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
-
Til
Poszukujący - Posty: 1614
- Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
- Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
- Droga życia: 11
- Zodiak: tygrys
Tworzenie szczęśliwego i zdrowego potomstwa -wykład Wsiesława Głoba http://www.youtube.com/watch?v=VjTWNH4GXIQ
Gdzieś tam wcześniej wkleiłem nie pierwszy już film na temat znaczenia włosów -przypomnę http://www.youtube.com/watch?v=X0t79nt6F80 . Zaanonsowałem istnienie tego tłumaczenia na innym forum . Pewien znajomy przesłał mi bardzo ciekawy link
http://www.sott.net/articles/show/23478 ... -Hair-Long
Link po angielsku więc dodaję przez google translator
http://translate.google.pl/translate?sl ... -Hair-Long
O co chodzi ? Pewien psycholog na początku lat 90 tych dostał do ręki grube tomisko z badaniami sporządzonymi na użytek wojny w Wietnamie . Poszukiwano ( werbowano) Indian - tropicieli . testowano ich bardzo dokładnie . Okazywało sie ,że po w cieleniu do wojska ich " szósty zmysł " zanikał i stawali się bezużyteczni .
Badania ponad wszelką wątpliwość dowiodły ,że winna temu była procedura golenia głowy . Indianie wcielani do armii w Wietnamie zostali zwolnieni z obowiązku golenia głów .
Zainteresowany tym adresem inny użytkownik pospieszył z tłumaczeniem z angielskiego i z satysfakcją wklejam cały tekst już wygładzony
Gdzieś tam wcześniej wkleiłem nie pierwszy już film na temat znaczenia włosów -przypomnę http://www.youtube.com/watch?v=X0t79nt6F80 . Zaanonsowałem istnienie tego tłumaczenia na innym forum . Pewien znajomy przesłał mi bardzo ciekawy link
http://www.sott.net/articles/show/23478 ... -Hair-Long
Link po angielsku więc dodaję przez google translator
http://translate.google.pl/translate?sl ... -Hair-Long
O co chodzi ? Pewien psycholog na początku lat 90 tych dostał do ręki grube tomisko z badaniami sporządzonymi na użytek wojny w Wietnamie . Poszukiwano ( werbowano) Indian - tropicieli . testowano ich bardzo dokładnie . Okazywało sie ,że po w cieleniu do wojska ich " szósty zmysł " zanikał i stawali się bezużyteczni .
Badania ponad wszelką wątpliwość dowiodły ,że winna temu była procedura golenia głowy . Indianie wcielani do armii w Wietnamie zostali zwolnieni z obowiązku golenia głów .
Zainteresowany tym adresem inny użytkownik pospieszył z tłumaczeniem z angielskiego i z satysfakcją wklejam cały tekst już wygładzony
uznanie za pracę tłumacza należy się użytkownikowi "PanDante " . Dla porządku podaję link do działu gdzie je zamieścił http://prawda2.info/viewtopic.php?t=13081&start=125Prawda na temat włosów oraz dlaczego Indianie mogli zachować swoje długie włosy
Te informacje o włosach zostały zatajone przed publiczną świadomością od czasu Wojny Wietnamskiej.
Nasza kultura ukierunkowywuje ludzi na myślenie (1), iż długość czy forma włosów jest wyłącznie osobistym gustem ludzi, że forma włosów to wyłącznie domeną mody oraz osobistej wygody i to, jakie ludzie noszą włosy jest wyłącznie kosmetyczną kwestią. Jednak wracając do czasów Wojny Wietnamskiej, wyłonił się zupełnie inny obraz, który został starannie zatajony przed społeczną świadomością.
W wczesnych latach dziewięćdziesiątych, Sally (imię zmienione aby chronić prywatność) wyszła za mąż za zawodowego psychologa, który pracował w Wietnamskim szpitalu (2). Pracował on z wetarnami z syndromem PTSD (zespół stresu pourazowego, ang. post traumatic stress disorder), którzy w większości dostali PTSM w Wietnamie.
Sally mówi, "Pamiętam jasno pewne wydarzenie, kiedy mój mąż wrócił do naszego apartamentu na Doctor's Circle, niosąc w rękach gruby, wyglądający oficjalnie folder. W środku były setki stron na temat studiów zleconych przez rząd. Mój mąż był w szoku z powodu zawartości tego folderu. To co przeczytał w tych dokuentach, kompletnie zmieniło jego życie. Od tego momentu mój średnio konserwatywny mąż (3) zapuścił brodę oraz włosy i nigdy nie ściął ich ponownie. Co więcej, szpital w którym pracował pozwolił mu na to i wielu innych konserwatywnych mężczyzn w jego zespole poszło w jego ślady.
Kiedy przeczytałam te dokumenty, zrozumiałam dlaczego to zrobił. To wyglądało tak, że podczas Wojny Wietnamskiej siły specjalne w departamencie wojennym wysłały tajnych agentów do amerykańskich rezerwatów Indian, szukając utalentowanych zwiadowców, wytrzymałych młodych ludzi wytrenowanych do cichego poruszania się przez trudny teren. Oni w szczególności szukali mężczyzn z odstającymi, prawie ponadnaturalnymi umiejętnościami w śledzeniu przeciwnika. Przed zaakceptowaniem ich, dokonali oni szczegółowej selekcji mężczyzn, którzy zostali spiani w dokumentach jako eksperci w śledzeniu i umiejętności przetrwania. (4)
Rekrutując Indian z użyciem banalnych haseł, niektórzy z tych indiańskich traperów zostali zwerbowani. Jednak po werbunku, stała sie pewna niesamowita rzecz. Niezależnie od tego jakie mieli umiejętności i zdolności w rezerwacie, po rekrutacji wydawało się, że tajemniczno je utracili. Raz za razem okazywało się, że nie spełniają oni już oczekiwań w porządanym zakresie.
Powód tej niezwykłej utraty zdolności traperskich popchnął rząd do zatwierdzenia kosztownych testów na tych rekrutach, które miały dać odpowiedź na powód utraty zdolności Indian.
Kiedy Indianie zostali zapytani o utratę ich zdolności, starsi indiańscy rekruci odpowiadali konsekwentnie, że kiedy ich włosy zostały ścięte, nie mieli oni w dalszym ciągu "zmysłu" wroga ('sense' the enemy) i nie mogli dostępu do "szóstego zmysłu". Ich intuicja nie była już pewna, nie mogli "czytać" subtelnych znaków tak dobrze jak wcześniej, ani mieć dostęp do pozazmysłowych informacji.
Z tego powodu instytut prowadzący testy zrekrutował więcej indiańskich traperów, którym pozwolono zatrzymać długie włosy aby testować ich w różnorodnych warunkach. Wtedy wybierali oni dwóch mężczyzn którzy otrzymali taki sam wynik we wszystkich testach. Pozwolili jednemu z nich zatrzymać długie włosy, a drugiemu dali typowe żołnierskie strzyżenie do łysa. I wtedy znów ponowiono testy.
Raz za razem, ten mężczyzna który zachował długie włosy, w dalszym ciągu utrzymywał swoje wysokie wyniki. Mężczyzna któremu ścieli włosy oblał testy w których wcześniej miał wysokie wyniki.
Typowy test zakładał:
Rekrut śpi na zewnątrz w lesie. Uzbrojony "wróg" zbliża się do śpiącego wroga. Długowłosy mężczyzna budzi się ze snu z powodu silnego poczucia niebezpieczeństwa i oddala się, zanim wróg zdąży się podejść dostatecznie blisko. Staje się to na długo przed jakimikolwiek dźwiękami zdolnymi zaalarmować śpiącego Indianina.
W innej wersji tego testu, długowłosy mężczyzna odczuwa zbliżanie się przeciwnika i intuicyjnie odczuwa, że przeciwnik ma zamiar go zaatakować. Podąża on za swoim "szóstym zmysłem" i pozostaje dalej w swoi miejscu, udając śpiącego, ale szybko chwyta przeciwnika (grabs the attacker) i "zabija" go, przyciskując go do gleby aby go udusić.
Ten sam człowiek, po przejściu tych i innych testów, zostaje ogolny do zera, po czym konsekwentnie oblewa testy, chociaż wcześniej nie miał problemu z zaliczeniem ich.
Z tego powodu dokument zalecał zwolnienie wszystkich indiańskich traperów od żołnierskiego strzyżenia. Prawdę mówiąc, to było wymagane, aby traperzy mieli długie włosy.
Komentarz:
Ciało ssaka ewoluowało przez milony lat. Umiejętności przeżycia człowieka i zwierząt wydają się prawie nadnaturalnymi. Nauka stale odkrywa nowe rzeczy na temat tych niezwykłych umiejętnościach, które pozwoliły przeżyć człowiekowi i dzikim zwierzętom. Każda część naszego ciała pracuje dla naszego przeżycia i razem stanowią one całość. Ciało ma funkcję do spełnienia dla każej jego części.
Włosy są przedłużeniem układu nerwowego, mogą one być postrzegane jako eksterioryzowane nerwy (5), typ wysoko rozwiniętych "odbiorników" lub "anten" które przekazują ogromne ilości ważnych informacji do pnia mózgu, układu limbicznego i kory nowej (6).
Włosy, włączając w to męski zarost (7), nie są tylko autostardą informacji w jedną stronę do mózgu. Włosy emitują także elektromagnetyczną (Cool energię pochodzącą od mózgu, która promieniuje do otoczenia. (9) Zostało to zaobserwowane na fotografia Kirlianowskich (10), kiedy osoba jest sfotografowana z długimi włosami i ponownie sfotografowana już po ścięciu włosów.
Kiedy włosy są ścinane, otrzymywanie i wysyłanie przekazów z i do otoczenia jest mocno utrudnione. W rezultacie zdolność ta zostaje sparaliżowana. (11)
Ścinanie włosów jest czynnikiem przyczyniającym się do niewrażliwości (12) na zagrożenia środowiska w lokalnych ekosystemach (13) Jest to także czynnik wpływający na głębie (14) w relacjach wszystkich rodzajów (15). Można przypuszczać, że przyczynia się to z tego powodu do frustracji seksualnych. (16)
Konkluzja:
W badaniach szukajacych rozwiązania problemów naszego świata, to może być czas aby rozważyć to, że wiele z naszych najbardziej podstawowych założeń na temat tego czym jest rzeczywistość była błędna. Być może patrzenie każdego ranka na swoją twarz w lustrze może być ważną częścią (oryg.: a major part) rozwiązania życiowych problemów. (17)
Historia Samsona i Dalii opisana w Starym Testamencie ma w sobie prawdę dla nas. Kiedy Dalii udaje się ściąć włosy Samsonowi, niepokonany Sampson zostaje pokonany.
Napisane przez C. Young
Tłumaczenie: adevoner
Przypisy:
1. oryg.: to believe
2. oryg.: a VA Medical hospital
3. w domyśle chodzi o typowego przeciętnego faceta, który nosi krótkie włosy i najwyżej bródkę czy wąsy
4. w oryg.: Before being approached, these carefully selected men were extensively documented as experts in tracking and survival.
5. wydaje mi sie że można to tak tłumaczyć: włosy sa takimi "duchowymi" nadajnikami, przez które odbierają przekazy z hipotetycznego "innego wymiarU".
6. w org.: neocortex
7. zauważcie, że tylko włosy i zarost u mężczyzn rosną prawie bez ograniczeń, jakby natura nigdy nie wykształciła jakiejś granicy, tak jak w przypadku włosów łonowych i pach. Włosy na głowie rosną u ludzi każdej rasy, natomiast włosy łonowe i pach już nie - ludy żyjące w tropikach od wielu pokoleń są nich pozbawione.
8. elektromagnetyczną - czyli cieplną, jednakże o niskiej energii, prawdopodobnei w podczerwieni, o sporej długości)
9. pamiętajcie, że nasz układ nerwowy działa na zasadzie przekazywania impulsów elektrycznych - więc jesteśmy po części istotami elektrycznymi.
10. http://www.newspiritservices.com/kirlia ... hi.pendant , http://paprikalab.com/blog/wp-content/u ... lian_2.jpg
11. oryg.: This results in numbing-out.
12. oryg.: unawareness
13. mój przypis: ekosystem składa się z biotycznych - żyjących i abiotycznych - martwych czynników, czyli z biocenozy (zwierzęta rośliny mikroorganizmy) oraz biotopu (gleba (pomijając żyjące w niej mikroorganizmy), woda, wiatr, kamienie
14. oryg.: insensitivity - uwrażliwienie, intensywność, stopień "zjednoczenia"
15. nie tylko międzyludzkich!
16. to nie jest forum na takie tematy, ale z własnego doświadczenia nauczyłem się rozróżniać seks między miłością. Seks jest zjednoczeniem ciała męskiego i kobiecego, miłość jest zjednoczeniem duszy męskiej i kobiecej. Jeżeli nie jesteś na to uwrażliwony (nie mylić z przewrażliwieniem), to nie możesz wejść na głębse relacje z drugą płcią.
17. chodzi tutaj o najbardziej istotne pytania: kim jestem, dlaczego tutaj jestem, jaki jest cel mojego życia, CZYM JEST ŻYCIE?
Komentarz tłumacza:
Cały artykuł nie jest naukowym opracowaniem, ale nie wrzucę tego do wora z "pseudonauką", który ma wdźwięk wysoce pejoratywny. Nie każę wam w to wierzyć, nie mniej jednak z pewnością przyznacie, że jest to wysoce ciekawy wątek. Pozdrawiam.
- easy russian
Z ostatniego linku widzę, że rozstawiasz tam ludzi po kątach.
Splendid! xD
Splendid! xD
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
Muszę powiedzieć że generalnie zgadzam się z tym, z resztą albo widziałem już parę lat temu ten artykuł, albo bardzo podobny na ten temat...
W gimnazjum zapuściłem długie włosy (w okresie kiedy były najdłuższe, sięgały gdzieś tak do połowy łopatki, i były tylko podcinane na tyle żeby je wyrównać, nie skracane poza tym) - wtedy czułem się najlepiej tak psychicznie i fizycznie... Pod koniec pierwszego roku studiów musiałem ściąć włosy - dziekan z którym miałem mieć egzaminy poprawkowe bardzo, bardzo nie lubił facetów mających długie włosy (generalnie uważa że lekarz powinien wyglądać porządnie, a długie włosy nie przystoją lekarzowi), a mi zależało żeby utrzymać się na tych studiach (jak się nie zda któregoś egzaminu na pierwszym roku to się wylatuje i można dopiero za rok próbować znowu od początku się dostać). No więc ściąłem z postanowieniem że zapuszczę znowu jak skończę studia i wtedy generalnie (nie mogę powiedzieć że konkretnie tego dnia, ale w tym okresie czasu) zaczęły się moje problemy, głównie ogólnie subdepresyjne (kryteriów pełnej depresji jeszcze to raczej nie spełniało, a jeśli tak /kryteria są ciut płynne jak w sporej części medycyny/, to lekkiej) i różne inne problemy tak osobiste jak i interpersonalne, powtarzałem drugi rok studiów przez problemy ze zmobilizowaniem się do czegokolwiek konstruktywnego, szczególnie do nauki...
Aktualnie, jako że za pół roku skończę te studia, zapuszczam znowu włosy (ostatnio strzygłem się bodaj 3 miesiące temu, więc póki co bez szału, ale wcześniej regularnie strzygłem się na ~1-1,5cm, więc różnica jest znacząca) i dziwnym trafem czuję się zdecydowanie o wiele lepiej, mam psychicznie siłę na o wiele więcej, jakiej nie miałem od końcówki pierwszego roku studiów, zaczynam znowu nawiązywać kontakty z ludźmi, wrócił mi mój naturalny krótki cykl snu (na pierwszym roku i wcześniej, podobnie jak w tej chwili sypiałem średnio ~4h na dobę świetnie wysypiając się i nie mając problemów ze wstawaniem, natomiast przez okres od 2 do początku 6 roku studiów, sypiałem po 6-7 //wiem że to mniej niż sporo ludzi sypia, ale w porównaniu z moim normalnym cyklem do którego byłem przyzwyczajony to okropnie dużo - 1,5 do 2x tyle// czasem 9-10h na dobę i ciągle czułem się zmęczony, niewyspany), ogólnie dobry humor i parę innych rzeczy ;)
W tej chwili mam już gdzieś co ktokolwiek mi powie na ten temat, zamierzam znowu mieć długie włosy, bo z nimi zdecydowanie lepiej się czuję i funkcjonuję, nie zamierzam się przejmować jakimikolwiek opiniami 'społeczeństwa' na ten temat ;P
Natomiast muszę stwierdzić, że akurat w moim przypadku jakikolwiek zarost na twarzy odpada. Zawsze się goliłem poza bardzo krótkim okresem kiedy z kolei z zarostem (i tak przystrzyganym na parę milimetrów) czułem się zwyczajnie źle. Generalnie mój wewnętrzny, mentalny, duchowy i energetyczny kształt zakłada ciało bez jakiegokolwiek owłosienia poza włosami skalpu (tak się to nazywa medycznie, bo 'włosy na głowie' to też zarost brwi, rzęsy, tudzież włosy w uszach i nosie ;P ), brwiami i rzęsami. Cała reszta obecna fizycznie mimo że nie ma jej mentalnie zwyczajnie mnie drażni, podobnie jak inne cechy niedostosowania mojego ciała do ducha ;P Szczerze powiedziawszy całkiem poważnie rozważam poddanie się w przyszłości jakimś zabiegom powodującym trwałe usunięcie owłosienia właśnie poza skalpem, brwiami i rzęsami... Nie mogę sobie wyhodować skrzydeł czy dodać innych rzeczy żeby dopasować się do mojego mentalnego kształtu (tym bardziej że mam je dwa), ale akurat tyle mogę zrobić jak mnie będzie stać ;P
P.S. Tłumaczenie dość dobre, chociaż jest parę błędów, a parę rzeczy przetłumaczyłbym ciut inaczej, dosłowniej, ale nie wpływa to w zasadzie na przekaz tekstu ;)
W gimnazjum zapuściłem długie włosy (w okresie kiedy były najdłuższe, sięgały gdzieś tak do połowy łopatki, i były tylko podcinane na tyle żeby je wyrównać, nie skracane poza tym) - wtedy czułem się najlepiej tak psychicznie i fizycznie... Pod koniec pierwszego roku studiów musiałem ściąć włosy - dziekan z którym miałem mieć egzaminy poprawkowe bardzo, bardzo nie lubił facetów mających długie włosy (generalnie uważa że lekarz powinien wyglądać porządnie, a długie włosy nie przystoją lekarzowi), a mi zależało żeby utrzymać się na tych studiach (jak się nie zda któregoś egzaminu na pierwszym roku to się wylatuje i można dopiero za rok próbować znowu od początku się dostać). No więc ściąłem z postanowieniem że zapuszczę znowu jak skończę studia i wtedy generalnie (nie mogę powiedzieć że konkretnie tego dnia, ale w tym okresie czasu) zaczęły się moje problemy, głównie ogólnie subdepresyjne (kryteriów pełnej depresji jeszcze to raczej nie spełniało, a jeśli tak /kryteria są ciut płynne jak w sporej części medycyny/, to lekkiej) i różne inne problemy tak osobiste jak i interpersonalne, powtarzałem drugi rok studiów przez problemy ze zmobilizowaniem się do czegokolwiek konstruktywnego, szczególnie do nauki...
Aktualnie, jako że za pół roku skończę te studia, zapuszczam znowu włosy (ostatnio strzygłem się bodaj 3 miesiące temu, więc póki co bez szału, ale wcześniej regularnie strzygłem się na ~1-1,5cm, więc różnica jest znacząca) i dziwnym trafem czuję się zdecydowanie o wiele lepiej, mam psychicznie siłę na o wiele więcej, jakiej nie miałem od końcówki pierwszego roku studiów, zaczynam znowu nawiązywać kontakty z ludźmi, wrócił mi mój naturalny krótki cykl snu (na pierwszym roku i wcześniej, podobnie jak w tej chwili sypiałem średnio ~4h na dobę świetnie wysypiając się i nie mając problemów ze wstawaniem, natomiast przez okres od 2 do początku 6 roku studiów, sypiałem po 6-7 //wiem że to mniej niż sporo ludzi sypia, ale w porównaniu z moim normalnym cyklem do którego byłem przyzwyczajony to okropnie dużo - 1,5 do 2x tyle// czasem 9-10h na dobę i ciągle czułem się zmęczony, niewyspany), ogólnie dobry humor i parę innych rzeczy ;)
W tej chwili mam już gdzieś co ktokolwiek mi powie na ten temat, zamierzam znowu mieć długie włosy, bo z nimi zdecydowanie lepiej się czuję i funkcjonuję, nie zamierzam się przejmować jakimikolwiek opiniami 'społeczeństwa' na ten temat ;P
Natomiast muszę stwierdzić, że akurat w moim przypadku jakikolwiek zarost na twarzy odpada. Zawsze się goliłem poza bardzo krótkim okresem kiedy z kolei z zarostem (i tak przystrzyganym na parę milimetrów) czułem się zwyczajnie źle. Generalnie mój wewnętrzny, mentalny, duchowy i energetyczny kształt zakłada ciało bez jakiegokolwiek owłosienia poza włosami skalpu (tak się to nazywa medycznie, bo 'włosy na głowie' to też zarost brwi, rzęsy, tudzież włosy w uszach i nosie ;P ), brwiami i rzęsami. Cała reszta obecna fizycznie mimo że nie ma jej mentalnie zwyczajnie mnie drażni, podobnie jak inne cechy niedostosowania mojego ciała do ducha ;P Szczerze powiedziawszy całkiem poważnie rozważam poddanie się w przyszłości jakimś zabiegom powodującym trwałe usunięcie owłosienia właśnie poza skalpem, brwiami i rzęsami... Nie mogę sobie wyhodować skrzydeł czy dodać innych rzeczy żeby dopasować się do mojego mentalnego kształtu (tym bardziej że mam je dwa), ale akurat tyle mogę zrobić jak mnie będzie stać ;P
P.S. Tłumaczenie dość dobre, chociaż jest parę błędów, a parę rzeczy przetłumaczyłbym ciut inaczej, dosłowniej, ale nie wpływa to w zasadzie na przekaz tekstu ;)
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
-
Til
Poszukujący - Posty: 1614
- Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
- Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
- Droga życia: 11
- Zodiak: tygrys
Z owłosieniem twarzy miałem całe życie podejście podobne do Twojego Til, Szczerze pisząc nie był to zarost zbyt bujny więc dodatkowo nie wzbudzał jakichś zakusów do ,że tak to ujmę praktykowania tego stanu........
Co do skalpu - ćwiczyłem rzecz od dawna . Niemal całe dorosłe życie przechodziłem z włosami nawet do pasa . W młodości ( awantury z matka ) ściąłem - pamiętam ten skutek. nawet funkcjonowało w młodzieżowym slangu pojęcie :" no i co ?? łyso ci ??" . Używane było w sensie :' głupio , dziwnie , niepewnie.
Drugi raz ściąłem włosy dość gwałtownie z bardzo długich na niemal łysą pałę . To co się potem działo ...... straciłem ochronę . To były ciężkie lata - nie chcę się rozpisywać za bardzo choć są podsumowania tego eksperymentu.
Pomysły zapuszczenia brody dopadały mnie już kiedyś około 10 lat temu . Były realizowane lecz broda ... wkurzała mnie . Nie byłem gotów . Pojawiały sie energie nad którymi nie umiałem panować . Dziś jest inaczej - nagle około 2 lata temu naszło mnie na nieużywanie golarki . Co ciekawe zupełnie bez żadnych konsultacji ze mna to samo zaczął czynic pewien mój kolega . Spoglądaliśmy na siebie ze zdziwieniem,
Co do skalpu - ćwiczyłem rzecz od dawna . Niemal całe dorosłe życie przechodziłem z włosami nawet do pasa . W młodości ( awantury z matka ) ściąłem - pamiętam ten skutek. nawet funkcjonowało w młodzieżowym slangu pojęcie :" no i co ?? łyso ci ??" . Używane było w sensie :' głupio , dziwnie , niepewnie.
Drugi raz ściąłem włosy dość gwałtownie z bardzo długich na niemal łysą pałę . To co się potem działo ...... straciłem ochronę . To były ciężkie lata - nie chcę się rozpisywać za bardzo choć są podsumowania tego eksperymentu.
Pomysły zapuszczenia brody dopadały mnie już kiedyś około 10 lat temu . Były realizowane lecz broda ... wkurzała mnie . Nie byłem gotów . Pojawiały sie energie nad którymi nie umiałem panować . Dziś jest inaczej - nagle około 2 lata temu naszło mnie na nieużywanie golarki . Co ciekawe zupełnie bez żadnych konsultacji ze mna to samo zaczął czynic pewien mój kolega . Spoglądaliśmy na siebie ze zdziwieniem,
- easy russian
Dziewczętom ścinano warkocze w dniu ślubu = oczepiny. Ciekawe dlaczego właśnie wtedy? To nie był tylko symboliczny rytuał 

Pędząc komercyjne życie, pełne monitoringu siebie i otoczenia, zasuwa się truchtem w częstotliwości niewolnicze.
Życia kibic' przeginasz.
Życia kibic' przeginasz.
-
mIrna
- Imię: Grażyna
- Posty: 202
- Dołączył(a): 18 sty 2011, 22:36
- Droga życia: 4
- Zodiak: kogut/bliźniak
myślę ,że to zwyczaj narzucony w ostatnich kilkuset latach przez KK ( w Polsce , bo Ruskie dziewczęta nosiły "kosy " jeszcze całkiem niedawno , mężatki jak najbardziej też -warkocze w pracach codziennych były uplatane w coś w rodzaju nakrycia głowy . ) . Z tego co mówią wołchwowie na filmach jakie tłumaczę - Kobiety jak najbardziej zachowywały włosy i był to bardzo ważny atrybut normalnego życia .mIrna napisał(a):Dziewczętom ścinano warkocze w dniu ślubu = oczepiny. Ciekawe dlaczego właśnie wtedy? To nie był tylko symboliczny rytuał
- easy russian
Hmmm... Z drugiej strony z tego co kojarzę przedchrześcijańskim polskim (słowiańskim?) rytuałem było w wieku bodaj 7 lat ścinanie chłopcom włosów (które nigdy wcześniej od urodzenia nie były ścinane) kiedy przechodzili spod opieki matki, niejako ze świata żeńskiego, pod opiekę ojca - w świat męski... Więc może ma to związek z przejściem jakiejś ważnej zmiany w życiu? Albo może ze zmianą osoby opiekującej się i/lub kontrolującej (w pewnym sensie 'posiadającej', chociaż z tego co się orientuję stosunek posiadacz-własność w małżeństwie to późniejszy, chrześcijański wynalazek) daną osobę... Choć nie wiem jaki to mogłoby mieć związek konkretnie z właściwościami włosów, tym bardziej że z tego co wiem po tym 'rytuale' dana osoba mogła normalnie zapuszczać dalej włosy...
Natomiast warto zauważyć że w wielu kulturach tak w starożytności, średniowieczu jak i współcześnie ścięcie komuś włosów (lub ogolenie, przy czym mam tu na myśli zrobienie tego siłą) jest oznaką najwyższej hańby i dość często była/jest stosowana też przy psychologicznym gnębieniu więźniów...
Natomiast warto zauważyć że w wielu kulturach tak w starożytności, średniowieczu jak i współcześnie ścięcie komuś włosów (lub ogolenie, przy czym mam tu na myśli zrobienie tego siłą) jest oznaką najwyższej hańby i dość często była/jest stosowana też przy psychologicznym gnębieniu więźniów...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
-
Til
Poszukujący - Posty: 1614
- Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
- Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
- Droga życia: 11
- Zodiak: tygrys
Til napisał(a):Hmmm... Z drugiej strony z tego co kojarzę przedchrześcijańskim polskim (słowiańskim?) rytuałem było w wieku bodaj 7 lat ścinanie chłopcom włosów (które nigdy wcześniej od urodzenia nie były ścinane) kiedy przechodzili spod opieki matki, niejako ze świata żeńskiego, pod opiekę ojca - w świat męski... ........
to też jest jakieś kłamstwo. Wewnętrznie nie czuję tych zdarzeń . Nie znalazłem nigdzie w słowiańskich przekazach informacji o takim obrzędzie . Ja znam takie opowieści ze współczesnej szkoły . Sądzę ,że to kolejna dezinformacja chrześcijan. To im potrzebni są bezwolni niewolnicy . Mam nawet taką koncepcję - mężczyzn się " kastruje " z własnej woli a długie włosy ogłasza się " kobiecymi ". Kobiety dzięki rozprzestrzenieniu takiej mody ( z równoczesnym odrzuceniem wszelkiej duchowej higieny obowiązującej przy użytkowaniu tak subtelnego aparatu łączności ze światem zewnętrznym - czyli wiązania w koki czy warkocze, zakładanie ręcznie robionych specjalnych czepków itp.) stają się narzędziem manipulacji w rodzinach . Rozprzestrzenia się po dziś dzień plotki o jakiejś "kobiecej mądrości " ( jakoby tylko one ją miały )- cała literatura dezinformacyjna jest na ten temat - wiele książek przytaczano na łamach tego forum więc pominę ... .... w każdym razie ja to obserwuję w swoim otoczeniu ( zobaczcie choćby słynne "radio Maryja " ) . W niedzielę rodzina do kosciółka - proboszcz " nasącza " domową Boginię fałszywą informacją - a ta ( święcie przejęta i w dobrej wierze ) już w domu pierze głowe swoim dzieciom i oczywiście mężowi . Facet nie wie co się właściwie dzieje , przecież postępuje tak jak nakazuje " tradycja " . Trzyma sie zwyczajów , które zna od pokoleń .....max. 3-4 pokoleń . Obezwładniony mężczyzna coraz częściej ma potrzebę wyjścia " na piwo " z kolegami albo popija w zaciszu "domowym " znajdując choć chwilę wytchnienia w narkotyku . Część z tych niewolników ucieka w świat meczy i innych "zombie -przekazów " z TV ...... Fałszuje się odgórny przekaz , uderza się informacją w rozchwiane kobiety . Męski ród jest już ogolony na krótko jak we wiezieniu czy armii przymusowej ( do tego usilna moda na propagowanie wszelkich urządzeń do usuwania męskiego zarostu - miliardy $ wydane na reklamę urządzeń we wszelkich fikuśnych odmianach wyłącznie mające na celu usuwanie każdego włoska z męskiej twarzy , filmy fabularne pokazują " bohaterów " wyłącznie z ogolonymi twarzami , a jak już brodaty to jakiś mało sympatyczny "charakterek " ) .
Będzie następny filmik o włosachn - własnie znalazłem, ktoś z publiczności zadał pytanie na temat łysienia .
- easy russian
Zapraszam na kolejną część wykładu . Są 4 części -przetłumaczyłem jakos tak od końca , najpierw czwarta . Dzis juz po kolei - jest jedynka http://www.youtube.com/watch?v=cWYF6Z-hlS8
- easy russian
Co do długich włosów, kiedyś, dawno temu, oglądałem film o biblijnym Samsonie. Bardzo mnie wówczas, jako kilkuletniego dzieciaka, uderzyła ta opowieść, i zapamiętałem ją na zawsze - chyba obudziła jakieś podświadome wspomnienia. Od tego czasu zawsze się zastanawiałem, o co chodziło z tą potęgą, którą miał Samson, dzięki swoim długim włosom, a którą utracił przez kobietę, która mu je ścięła. Nie wiem, jaka jest na pewno odpowiedź, ale od tamtego czasu przynajmniej wiem, że włosy mają dużo wspólnego z elektrycznością oraz utrzymywaniem energii (no i zwierzęta nie bez powodu są nimi porośnięte).
U mnie długie włosy to właściwie przypadek: po prostu nie cierpiałem fryzjerów (czyt. ludzi z ostrymi narzędziami przy mojej głowie), a "towarzystwo", które swego czasu poznałem, miało długie włosy, i mnie zainspirowało również
Może to jakaś podejrzliwość z poprzednich wcieleń, nie wiem.
A potem odkryłem, że ułatwiają im życie w tym sensie, że nie muszę specjalnie chodzić do fryzjera. 
Oczywiście, jak pisze Til, były naciski społeczne, że powinienem był je ściąć, i w domu, i w pracy, i w szkole. Wrodzona upartość jednak ostatecznie pozwoliła mi je wszystkie przetrwać. Wydaje mi się, że jeśli stawiamy czoła strachowi, który próbuje nam się narzucić, zawsze znajdziemy jakieś wyjście dla siebie; innymi słowy: ten system działa dopóki samy pozwalamy mu działać na nas.
Hmm, to nie dotyczy tylko włosów. Zastanawiałem się kiedyś nad tym, i doszedłem do wniosku, że sprawy wyglądają w naszym systemie społeczno-gospodarczym mniej więcej następująco:
1. zaczynamy szkołę podstawową, gdzie przymusza się do określonego sposobu myślenia - wkuwania do głowy w nienaturalny sposób różnych rzeczy, co większość zniechęca do pobierania nauki, a szkoła im się kojarzy negatywnie
2. po tym przesiewie, zostaje jednak garstka, która się czuje jak ryby w wodzie w takim akurat rodzaju myślenia - tych trzeba odpowiednio ukierunkować tam, gdzie potrzeba, i przyblokować gdzie indziej
3. po tym kolejnym filtrowaniu, ponad 99% jest już odpowiednio ukierunkowana, na pozostałą znikomą resztkę - teraz już heretyków - można napuścić tą największą masę zaprogramowanych ludzi (czyt. automatów, robotów)
4. po podstawówce i gimnazjum zaczyna się szkoła średnia, kiedy większość nastolatków jest już odpowiednio ukierunkowana; nauczyciele przygotowują ich do objęcia "roli w społeczeństwie" (czyt. narzucają własną wizję świata, zakres możliwości tego, co można, a czego nie można, podkreślają prestiż studiów itd. i można jedynie się do tego dostosować, wybrać ścieżkę, która najbardziej pasuje do narzuconego obrazu. Bardzo dużo ludzi tutaj już czuje się zagubiona, stwierdzając, że w sumie żaden z formalnych kierunków studiów ich nie interesuje - ale muszą dokonać wyboru, "bo tak trzeba", tzn. - tak zostali zaprogramowani)
5. na studiach profesorzy często prezentują podobny typ: chodzą z "wysoko zadartymi do góry głowami", a zniżają się do "mas", kiedy muszą ich nauczać (czyt. pouczać), sugerując podświadomie, że można albo grać w ich grę, albo być przegranym, nie ma innej drogi
6. a potem zaczyna się pozostała część życia, gdyż już jest się odpowiednio zaprogramowanym na przystosowywanie się: najpierw w podstawówce i gimnazjum pierwszy etap to przygotowywanie gruntu do przeprogramowania, w szkole średniej - korzystając z wcześniejszego przygotowywanego gruntu, doglądanie plonów tak, by się upewnić, że odpowiednio przyblokowały umysł, na studiach (jeśli do tego etapu się człowiek nie zniechęcił wcześniej) zapewnienie, by "śmietanka" inteligencji (jak lubią o sobie myśleć pracownicy uniwersytetów) miała odpowiednio "przystrzyżone" wszystkie "gałęzie" do odpowiednich rozmiarów i nie ważyła się wychylać, zaś profesor - zazwyczaj - stanowi niepodważalny autorytet, który - jeśli zostanie podważony - przyniesie więcej problemów niż korzyści (czyt. strachem zaprowadza się porządek, a studenci "nie mają" wyjścia).
I tak krok po kroku robi się niewolników systemu.
7. praca - mniej więcej to wygląda tak: człowiek najpierw myśli o czymś, ma plany co by chciał robić etc., a potem zostaje skonfrontowany ze status quo, czyli materialistyczną rzeczywistością, a pieniądz jest zarazem kijem i marchewką; często jest więcej swobody, niż w szkole, zwłaszcza niż na studiach (zależy od firmy i zawodu), ale "pieniądz jest bogiem". Jeśli się nie dostosujesz do wymagań szefa, ogólnych przekonań i oczekiwań, systemu, itd. - mogą użyć owego boga do straszenia tak samo, jak straszą bogiem w kościele. Jednocześnie, z drugiej strony - poprzez media - programuje się na konsumpcję, wydatki i potrzebę posiadania (czyt. potrzebę wydawania i pomnażania pieniędzy): że trzeba spłacać ogromne raty za nieruchomości, że samochód trzeba mieć jak najszybciej - i to jak najlepszy (czyt. najdroższy) itd. itd.
Człowiekowi z jednej strony, po traumatycznych doświadczeniach ze szkoły, często wydaje się, że jest niewiele wartym trybikiem w systemie, z drugiej strony odczuwa potrzebę rekompensaty: musi stać się "kimś" w tym społeczeństwie. A więc musi więcej pracować, więcej zarabiać, więcej kupować (czyt. jeszcze bardziej wspierać system) - a gdy stanie się odpowiednio bogaty, będzie jeszcze przekonywał innych, jak wspaniały jest to system, wystarczy tylko się dostosować.
Większość ludzi się nie spostrzega, kiedy ta wieczna walka o coraz więcej pieniędzy nagle prowadzi ich do końca życia. Zastanawiają się: kiedy mi uleciały te wszystkie lata? Że przez całe życie tylko pracowali... Większość ludzi na forum nawet o tym nie myśli - w końcu nie widuje się tu praktycznie 60-latków. Ale można zaobserwować, że tacy ludzie właśnie tak myślą i to właśnie mówią. Często pocieszają się, że przynajmniej ich dzieci, albo może wnuki, będą miały lepsze życia... ale one wszystkie idą dokładnie tą samą drogą. I kółko się powtarza, a system działa, wszystkie małe trybiki w maszynie ją dobrze napędzają.
Można zadać sobie więc pytanie: skoro ci ludzie ponoszą stratę, kto na ich stracie i pracy zyskuje?
U mnie długie włosy to właściwie przypadek: po prostu nie cierpiałem fryzjerów (czyt. ludzi z ostrymi narzędziami przy mojej głowie), a "towarzystwo", które swego czasu poznałem, miało długie włosy, i mnie zainspirowało również
Oczywiście, jak pisze Til, były naciski społeczne, że powinienem był je ściąć, i w domu, i w pracy, i w szkole. Wrodzona upartość jednak ostatecznie pozwoliła mi je wszystkie przetrwać. Wydaje mi się, że jeśli stawiamy czoła strachowi, który próbuje nam się narzucić, zawsze znajdziemy jakieś wyjście dla siebie; innymi słowy: ten system działa dopóki samy pozwalamy mu działać na nas.
Til napisał(a):W gimnazjum zapuściłem długie włosy (w okresie kiedy były najdłuższe, sięgały gdzieś tak do połowy łopatki, i były tylko podcinane na tyle żeby je wyrównać, nie skracane poza tym) - wtedy czułem się najlepiej tak psychicznie i fizycznie... Pod koniec pierwszego roku studiów musiałem ściąć włosy - dziekan z którym miałem mieć egzaminy poprawkowe bardzo, bardzo nie lubił facetów mających długie włosy
Hmm, to nie dotyczy tylko włosów. Zastanawiałem się kiedyś nad tym, i doszedłem do wniosku, że sprawy wyglądają w naszym systemie społeczno-gospodarczym mniej więcej następująco:
1. zaczynamy szkołę podstawową, gdzie przymusza się do określonego sposobu myślenia - wkuwania do głowy w nienaturalny sposób różnych rzeczy, co większość zniechęca do pobierania nauki, a szkoła im się kojarzy negatywnie
2. po tym przesiewie, zostaje jednak garstka, która się czuje jak ryby w wodzie w takim akurat rodzaju myślenia - tych trzeba odpowiednio ukierunkować tam, gdzie potrzeba, i przyblokować gdzie indziej
3. po tym kolejnym filtrowaniu, ponad 99% jest już odpowiednio ukierunkowana, na pozostałą znikomą resztkę - teraz już heretyków - można napuścić tą największą masę zaprogramowanych ludzi (czyt. automatów, robotów)
4. po podstawówce i gimnazjum zaczyna się szkoła średnia, kiedy większość nastolatków jest już odpowiednio ukierunkowana; nauczyciele przygotowują ich do objęcia "roli w społeczeństwie" (czyt. narzucają własną wizję świata, zakres możliwości tego, co można, a czego nie można, podkreślają prestiż studiów itd. i można jedynie się do tego dostosować, wybrać ścieżkę, która najbardziej pasuje do narzuconego obrazu. Bardzo dużo ludzi tutaj już czuje się zagubiona, stwierdzając, że w sumie żaden z formalnych kierunków studiów ich nie interesuje - ale muszą dokonać wyboru, "bo tak trzeba", tzn. - tak zostali zaprogramowani)
5. na studiach profesorzy często prezentują podobny typ: chodzą z "wysoko zadartymi do góry głowami", a zniżają się do "mas", kiedy muszą ich nauczać (czyt. pouczać), sugerując podświadomie, że można albo grać w ich grę, albo być przegranym, nie ma innej drogi
6. a potem zaczyna się pozostała część życia, gdyż już jest się odpowiednio zaprogramowanym na przystosowywanie się: najpierw w podstawówce i gimnazjum pierwszy etap to przygotowywanie gruntu do przeprogramowania, w szkole średniej - korzystając z wcześniejszego przygotowywanego gruntu, doglądanie plonów tak, by się upewnić, że odpowiednio przyblokowały umysł, na studiach (jeśli do tego etapu się człowiek nie zniechęcił wcześniej) zapewnienie, by "śmietanka" inteligencji (jak lubią o sobie myśleć pracownicy uniwersytetów) miała odpowiednio "przystrzyżone" wszystkie "gałęzie" do odpowiednich rozmiarów i nie ważyła się wychylać, zaś profesor - zazwyczaj - stanowi niepodważalny autorytet, który - jeśli zostanie podważony - przyniesie więcej problemów niż korzyści (czyt. strachem zaprowadza się porządek, a studenci "nie mają" wyjścia).
I tak krok po kroku robi się niewolników systemu.
7. praca - mniej więcej to wygląda tak: człowiek najpierw myśli o czymś, ma plany co by chciał robić etc., a potem zostaje skonfrontowany ze status quo, czyli materialistyczną rzeczywistością, a pieniądz jest zarazem kijem i marchewką; często jest więcej swobody, niż w szkole, zwłaszcza niż na studiach (zależy od firmy i zawodu), ale "pieniądz jest bogiem". Jeśli się nie dostosujesz do wymagań szefa, ogólnych przekonań i oczekiwań, systemu, itd. - mogą użyć owego boga do straszenia tak samo, jak straszą bogiem w kościele. Jednocześnie, z drugiej strony - poprzez media - programuje się na konsumpcję, wydatki i potrzebę posiadania (czyt. potrzebę wydawania i pomnażania pieniędzy): że trzeba spłacać ogromne raty za nieruchomości, że samochód trzeba mieć jak najszybciej - i to jak najlepszy (czyt. najdroższy) itd. itd.
Człowiekowi z jednej strony, po traumatycznych doświadczeniach ze szkoły, często wydaje się, że jest niewiele wartym trybikiem w systemie, z drugiej strony odczuwa potrzebę rekompensaty: musi stać się "kimś" w tym społeczeństwie. A więc musi więcej pracować, więcej zarabiać, więcej kupować (czyt. jeszcze bardziej wspierać system) - a gdy stanie się odpowiednio bogaty, będzie jeszcze przekonywał innych, jak wspaniały jest to system, wystarczy tylko się dostosować.
Większość ludzi się nie spostrzega, kiedy ta wieczna walka o coraz więcej pieniędzy nagle prowadzi ich do końca życia. Zastanawiają się: kiedy mi uleciały te wszystkie lata? Że przez całe życie tylko pracowali... Większość ludzi na forum nawet o tym nie myśli - w końcu nie widuje się tu praktycznie 60-latków. Ale można zaobserwować, że tacy ludzie właśnie tak myślą i to właśnie mówią. Często pocieszają się, że przynajmniej ich dzieci, albo może wnuki, będą miały lepsze życia... ale one wszystkie idą dokładnie tą samą drogą. I kółko się powtarza, a system działa, wszystkie małe trybiki w maszynie ją dobrze napędzają.
Można zadać sobie więc pytanie: skoro ci ludzie ponoszą stratę, kto na ich stracie i pracy zyskuje?
“Mom always tells me to celebrate everyone's uniqueness. I like the way that sounds.”
"I've finally found the rhythm of love, the feeling of sound."
- Hilary Duff
"I've finally found the rhythm of love, the feeling of sound."
- Hilary Duff
-
Enlil
Earth is my home now - Imię: Enlil
- Posty: 828
- Dołączył(a): 17 mar 2009, 22:04
- Lokalizacja: An
- Droga życia: 7
- Zodiak: Panteon
Easy russian napisał(a):to też jest jakieś kłamstwo. Wewnętrznie nie czuję tych zdarzeń . Nie znalazłem nigdzie w słowiańskich przekazach informacji o takim obrzędzie.Til napisał(a):Hmmm... Z drugiej strony z tego co kojarzę przedchrześcijańskim polskim (słowiańskim?) rytuałem było w wieku bodaj 7 lat ścinanie chłopcom włosów (które nigdy wcześniej od urodzenia nie były ścinane) kiedy przechodzili spod opieki matki, niejako ze świata żeńskiego, pod opiekę ojca - w świat męski...
Nie jest to kłamstwo, istniał taki obrzęd. Mogę pokrótce opowiedzieć, o co w nim chodziło. Otóż, wśród Słowian wierzono, iż kiedy rodziło się dziecko, dusza (wyobrażana najczęściej w postaci ptaka) sfruwała z drzewa życia i osiedlała się w ciele nowonarodzonego człowieka. W tym czasie niemowlę jeszcze nie należało do „świata ziemskiego”, ale przynależało gdzieś do miejsca pomiędzy zaświatami, a światem doczesnym. Dziecko to, w opisywanym okresie było szczególnie narażone na działania „duchów”, które to – jeśli im się niemowlę podobało – wyrywały mu duszę i zabierały ją z powrotem do zaświatów. Jeśli do tego doszło, ciała dziecka nie wolno było spalić, jak to przyjęto czynić z ciałami zmarłych wśród Słowian, bowiem nie należało ono do ojca-ognia, a do matki-ziemi. Należało je po prostu zakopać, pogrzebać – zwrócić ziemi.
Zresztą istniała wielka ilość reguł postępowania, jakie należało czynić przy nowo narodzonym dziecięciu – nie można było go pokazywać przez bodajże miesiąc nikomu nawet z bliskiej rodziny, zaś przez trzy miesiące, czynić tego po zachodzie słońca. Gdy ktoś był przy osesku, musiał mówić doń, że jest brzydki, by duch, który mógł gdzieś w pobliżu się znajdować, myślał, iż w istocie taki jest i nie zaczął się nim interesować. Dziecko na ten trudny okres dostawało często tzw. „brzydkie imię”, które miało zniwelować zainteresowanie duchów. Imię to oczywiście było tymczasowe, dziecko bowiem do obrzędu strzyżenia włosów uznawano w pewnym sensie za bezimienne. Wah, o tych sprawach można by opowiadać godzinami…
Słyszałam ponadto ludową opowieść o tym, jak ścinając włosy dziecięciu zbyt młodemu, ktoś przy okazji i przez pomyłkę przeciął „linę" łączącą je ze światem doczesnym, w skutek czego dziecko umarło. To jednak zasłyszana historia, nie oparta na poświadczeniach w postaci słowa pisanego, więc nie wiem na ile funkcjonowała ona w systemie wierzeń społecznych.
Ścięcie włosów w wieku lat pięciu-siedmiu miało być świadectwem przyjęcia dziecka do wspólnoty rodowej i praktykowano je głównie wśród osobników płci męskiej. Było również symbolem ostatecznego odcięcia od zaświatów, zakotwiczenia dziecka w świecie doczesnym. Uważano, że włosy mają magiczną moc (zresztą, samo nasuwa się zestawienie: Weles\Wołos (ros.włos) był wśród Słowian uważany za bóstwo magii, zmarłych, bydła itp.) i dlatego należało z całą uwagą je zakopać w ziemi. Często czyniło się to w miejscu, gdzie była zakopywana pępowina. Miało ono potem szczególne znaczenie dla dziecka, bowiem duchy tego miejsca były – przez całe życie człowieka – dla niego przychylne i służyły mu pomocą.
To tak w wielkim skrócie i uproszczeniu;).
MIrna napisał(a):Dziewczętom ścinano warkocze w dniu ślubu = oczepiny. Ciekawe dlaczego właśnie wtedy? To nie był tylko symboliczny rytuał
Z tego co wiem, kobietom rytualnie zasłaniano włosy w czasie ślubu i od tego czasu nie wolno było im publicznie ściągać nakrycia głowy. Wierzono bowiem w magiczną moc kobiecych włosów i obawiano się, iż odsłanianie ich może sprowadzić nieszczęścia. Oczywiście panny mogły nosić niezakryte włosy. Obyczaj ten nadal jest na niektórych terenach praktykowany.
Jeśli chodzi zaś o obcinanie włosów, sądzę że istnienie takiego rytuału mogłoby być całkiem prawdopodobne, choćby w akcie podporządkowania kobiety mężczyźnie lub ze względu na symboliczne rozpoczęcie nowego życia, wśród członków (najczęściej) innego rodu, które pędzić ona odtąd miała.
Zaś z serii opowiastek o włosach z życia wziętych... Mój ojciec od kiedy pamiętam zawsze nosił długie, gęste wąsiska. Raz jednak coś mu wpadło do głowy i ściął je. Nie muszę mówić jakie było zaskoczenie całej rodziny, która nigdy go bez wąsów nie widziała. Ma babcia wpadła w szał. Krzyczała wtedy: „Czyż ty ogłupiał człowieku? Nieszczęście chcesz na siebie sprowadzić? Przecież bóg od drzwi cię nie pozna i nie wpuści cię do domu!"
Z samego rana dnia następnego, gdy tato otwierał drzwi od garażu, te odcięły mu palec, który wkręcił się w mechanizm otwierający... Od tego czasu ojciec nigdy nie zgolił już wąsów...
[Edit: drobne poprawki merytoryczne, składniowe oraz zlikwidowanie rozlicznych powtórzeń.]
Ostatnio edytowano 26 gru 2011, 00:16 przez Aletheia, łącznie edytowano 2 razy
-
Aletheia
- Imię: Aletheia
- Posty: 289
- Dołączył(a): 27 paź 2011, 23:17
- Droga życia: 33
- Typ: 9w1
Skąd ta wiedza ?Aletheia napisał(a):..................
1. Nie jest to kłamstwo. Mogę pokrótce opowiedzieć, o co chodzi w tym obrzędzie. Otóż, wśród Słowian wierzono, iż kiedy rodziło się dziecko, ...............................
2. Z tego co wiem, kobietom rytualnie zasłaniano włosy w czasie ślubu i od tego czasu nie wolno było im publicznie ściągać nakrycia głowy. Wierzono bowiem w magiczną moc kobiecych włosów i obawiano się, iż odsłanianie ich może sprowadzić nieszczęścia. Oczywiście panny mogły nosić niezakryte, rozpuszczone włosy. Obyczaj ten nadal jest na niektórych terenach praktykowany.
...........
pkt 2. Nie sądzę , by niezamężnym pozwalano na rozpuszcanie włosów . Sam pamiętam jak jeszcze około 30 lat temu obowiązywały dużo bardziej surowe , niepisane zasady "noszenia się " w społeczeństwie . Ja w szkole podstawowej pamiętam koleżanki z ładnie zaplecionymi warkoczami , "końskimi ogonami " itp. Jeszcze gdy chodziłem do średniej wyróżniała sie spośród wszystkich dziewcząt w szkole pewna " gwiazda " , która jakos tak demonstracyjnie przechadzała sie na przerwach po holu - miała do tego jakiś szal . To była norma . Żadnych- jak to dziś powszechnie bywa - rozpuszczanych włosów . To było ( zupełnie słusznie ) traktowane jako sytuację intymna , ponętną , w każdym razie jakoś tak chyba pół świadomie zdawano sobie sprawę z dość szczególnego działania takiej sytuacji.
p.s. a co do utraty palca przez twojego tatę to ja dostrzegam możliwe inne zjawisko . Sądząc z tego co napisałaś Twoja babcia mogła być sprawczynią zdarzeń - z pewnością osoba o dużej sile i zakusach do parania sie czarną magią . Wywołała niekorzystna sytuację "rzucając się " na ojca z powodu jego decyzji. To był typowy atak energetyczny. Ojciec "ugodzony" w ten sposób mógł popełnić błąd . Ja znam takie działania z praktyki - bywałem w takim towarzystwie .
- easy russian
Easy russian napisał(a):Skąd ta wiedza ?
Opisywany obrzęd zwał się postrzyżynami. Wiedza ta jest powszechnie dostępna. Znajdziesz ją w wielu źródłach. Nawet w wikipedii kilka słów o tym wspomniano.
Wikipedia napisał(a):Postrzyżyny – obrzęd starosłowiański polegający na rytualnym obcięciu włosów, związany z wejściem młodego chłopca w dorosłość i nadaniem nowego imienia. Postrzyżyn dokonywano po ukończeniu przez chłopca 7-10 lat. Chłopiec do tego wieku pozostawał pod opieką matki i był traktowany jak dziecko. Po postrzyżynach chłopiec przechodził pod opiekę ojca i zaczynał poznawać prace oraz ceremonie typowe dla mężczyzn. Od postrzyżyn ojciec oficjalnie uznawał chłopca za syna. Ceremonia ta wiązała się z poczęstunkiem lub ucztą.
Easy russian napisał(a):Nie sądzę , by niezamężnym pozwalano na rozpuszcanie włosów.
Masz rację, być może wśród starszych panienek nie było to dobrze widziane, ale małe dziewczynki mogły swobodnie nosić rozpuszczone włosy. Dobrze, że zwróciłeś jednak na to uwagę, bowiem pisząc o rozpuszczonych włosach, miałam na myśli jedynie te niezasłonione.
-
Aletheia
- Imię: Aletheia
- Posty: 289
- Dołączył(a): 27 paź 2011, 23:17
- Droga życia: 33
- Typ: 9w1
Wspaniale piszecie, dziękuję
Myślę, że jest jeszcze jeden aspekt tego tematu, działanie chemii na włosy. Potraktowanie farbą, henną, "trwałą ondulacją", skutkuje tym samym, co ich obcięcie; są martwe, "nieczynne", nie spełniają już funkcji, o których tu piszecie.
To też wpisuje się w działanie systemu, poprzez modę, lansowaną przebiegle i skutecznie
Otóż to
Myślę, że jest jeszcze jeden aspekt tego tematu, działanie chemii na włosy. Potraktowanie farbą, henną, "trwałą ondulacją", skutkuje tym samym, co ich obcięcie; są martwe, "nieczynne", nie spełniają już funkcji, o których tu piszecie.
To też wpisuje się w działanie systemu, poprzez modę, lansowaną przebiegle i skutecznie
Enlil napisał(a): ten system działa dopóki samy pozwalamy mu działać na nas.
Otóż to
Pędząc komercyjne życie, pełne monitoringu siebie i otoczenia, zasuwa się truchtem w częstotliwości niewolnicze.
Życia kibic' przeginasz.
Życia kibic' przeginasz.
-
mIrna
- Imię: Grażyna
- Posty: 202
- Dołączył(a): 18 sty 2011, 22:36
- Droga życia: 4
- Zodiak: kogut/bliźniak
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość
