http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=HVfecot57tA
Siadłem sobie przy moim prowizorycznym biurku.
I tak patrzę tęskno na swój założony na samym początku wątek.
Patrzę na to wszystko co wydarzyło się odkąd zawitałem na to forum.
Zaczęły mnie zalewać wspomnienia uczuć, które rozdzierały moje serce, uwalniając od smutków mego życia.
Czuję bezmiar szacunku do wszystkich których tu poznałem.
Czuję empatię do tych, którzy oporni byli na przytulanie. [ : ) ]
Niezrównaną błogość, z którą nie może równać się żadna radość posiadania.
Bo ta błogość płynie z braku potrzeb.
Więc nic nie stoi jej na przeszkodzie.
Nie potrzebuję życia w konkretny sposób.
Nie muszę nad niczym panować ani władać.
Nie muszę burzyć ani składać.
To wszystko jest.
I Ja Jestem.
Nie jako historia, nie jako przyzwyczajenia, nie jako osąd i jakieś chcenia.
Jestem młodym człowiekiem gdzieś tam na planecie Ziemia, gdzieś tam w kosmosie jakiegoś wszechświata.
Jestem szczęśliwy tak bardzo, że nie wyobrażam sobie niczego więcej.
Wszystko ułożyło mi się w Całość.
Trwa we mnie poczucie Pełni.
Jestem, ale jakby mnie nie było.
Jestem wolny od samego siebie.
Ja to ten spokojny oddech, który towarzyszy mi tak długo.
Ja to to bijące świeżo serce, które pozwala mi czuć wdzięczność za dane mi sposobności doświadczenia tego wszystkiego.
Ja to radość spoglądania na samego siebie bez lęku i wątpliwości.
Ja to nienamacalna miękkość nieba i lekkość wędrujących po nim chmur.
Ja to Teraz.
Ja jest Tu.
Gdzieś Tam Głęboko.
Otwarte na oścież dla Wszystkich.
Do wszystkich wciąż ufne.
Ale któż by chciał schodzić tak głęboko?
Jakaż to wdzięczność i radość.
Gdy ktoś to jednak robi.
Pamiętam jak widziałem kiedyś scenę w dokumencie o obyczajowości dawnych Chin...
Gdy gospodarz i goście przed wejściem do domu składali sobie pokłon klęcząc i dotykając czołem podłogi.
Jakże wielkie to było doznanie.
Jakże nasycone wdzięcznością i pokorą.
Gdy ludzie nie śmieli podnieść czoła przed drugim człowiekiem.
Jakaż w tym burza i skala emocji.
Jakież to godne.
Jakiż tu podziw dla drugiego istnienia.
Czcić życie człowieka, z którym zaraz spędzisz czas.
Który pełen skruchy zaprasza Cię do swego Domu i będzie z całej mocy pragnął ugościć ciebie właściwie.
Ileż mocy zawiera pochwała, gdy jest czas na to, aby poczuć ją w głębi swego jestestwa.
Dlatego dziękuję.
Dziękuję każdemu z Was.
Za to, że mogłem Was gościć w moim Domu.
Moim Sercu.
Dziękuję, że mogłem pokazać Wam me fotografie i obrazy.
Dziękuję za Wasze słowa docenienia i zabawne opinie.
W najgłębszym wzruszeniu, w lekkim pokłonie witać będę znów.
Aż pewnego dnia będę musiał opuścić swój Dom.
Zostawić wszystko co zbudowałem.
Lecz nie zmieni się nic.
Bo mój Dom zostanie otwarty na wieki.
I będzie witała was ta sama swoboda, ta sama przestrzeń.
Tylko już bez imienia.
Tylko w kompletnym bezruchu.
Pragnąłbym tylko, aby każdy gość czuł jednak Wdzięczność.
Bo tylko To zamierzam kiedyś po sobie zostawić.
Tylko To.
Wdzięczność za wspólną przygodę.
Wspólną podróż od domu do domu.
Wspólne świętowanie i rozmowy.
Dziękuję.
Czyż nie jest to transcendentne słowo?
Czyż nie zawiera się w nim Akceptacja, Wdzięczność, Podziw, Spełnienie i Miłość?
Co jest ponad To?
Co jest ponad Równość?
Czyż nie każdy z Nas może powiedzieć To Samo?
Ja Jestem, Dziękuję.
Każdy z nas ma możliwość zajrzeć w głąb siebie i odnaleźć tam iskrę, która w bezmiarze swej mocy wypali cały ból.
Całe cierpienie.
I nas samych.
Nasze chęci i pragnienia...
Nasze rozterki i wątpliwości...
Wszystko może ustąpić...
Gdy zaczniemy wielbić samych siebie...
Nas wszystkich...
Życie i jego bezcenność...
Potrafisz coś robić?
Coś ci się udało?
Mów o tym...
Mów o tym do nas Wszystkich...
Będziemy jedni w Twej radości.
Czasem ci ciężko?
Nie wiesz co począć?
Mów o tym...
Mów o tym do nas Wszystkich...
Każdy z nas weźmie od ciebie część goryczy, wypijmy to piwo razem.
Posiadasz marzenia?
Czegoś Ci brak?
Mów o tym...
Mów o tym do nas Wszystkich...
Osiągnijmy to razem.
Ramie w ramie.
Złączeni w objęciach sukcesu.
Korzystajmy z tych słów.
Dostrzeżmy, że każdy z nas wciąż je powtarza.
Początek zawsze ten sam.
Reszta stanowi o naszej bogatości.
O naszej różnorodności.
Lecz i tak jesteśmy tacy sami...
Bo wszyscy na samym początku wciąż powtarzamy:
JA JESTEM...
Wdzięczność.
Docenienie.
Radość.
Dziękuję Wam z Całego Serca.
Jesteście Wspaniali.
Kocham Was.
Siadłem sobie przy moim prowizorycznym biurku.
I tak patrzę tęskno na swój założony na samym początku wątek.
Patrzę na to wszystko co wydarzyło się odkąd zawitałem na to forum.
Zaczęły mnie zalewać wspomnienia uczuć, które rozdzierały moje serce, uwalniając od smutków mego życia.
Czuję bezmiar szacunku do wszystkich których tu poznałem.
Czuję empatię do tych, którzy oporni byli na przytulanie. [ : ) ]
Niezrównaną błogość, z którą nie może równać się żadna radość posiadania.
Bo ta błogość płynie z braku potrzeb.
Więc nic nie stoi jej na przeszkodzie.
Nie potrzebuję życia w konkretny sposób.
Nie muszę nad niczym panować ani władać.
Nie muszę burzyć ani składać.
To wszystko jest.
I Ja Jestem.
Nie jako historia, nie jako przyzwyczajenia, nie jako osąd i jakieś chcenia.
Jestem młodym człowiekiem gdzieś tam na planecie Ziemia, gdzieś tam w kosmosie jakiegoś wszechświata.
Jestem szczęśliwy tak bardzo, że nie wyobrażam sobie niczego więcej.
Wszystko ułożyło mi się w Całość.
Trwa we mnie poczucie Pełni.
Jestem, ale jakby mnie nie było.
Jestem wolny od samego siebie.
Ja to ten spokojny oddech, który towarzyszy mi tak długo.
Ja to to bijące świeżo serce, które pozwala mi czuć wdzięczność za dane mi sposobności doświadczenia tego wszystkiego.
Ja to radość spoglądania na samego siebie bez lęku i wątpliwości.
Ja to nienamacalna miękkość nieba i lekkość wędrujących po nim chmur.
Ja to Teraz.
Ja jest Tu.
Gdzieś Tam Głęboko.
Otwarte na oścież dla Wszystkich.
Do wszystkich wciąż ufne.
Ale któż by chciał schodzić tak głęboko?
Jakaż to wdzięczność i radość.
Gdy ktoś to jednak robi.
Pamiętam jak widziałem kiedyś scenę w dokumencie o obyczajowości dawnych Chin...
Gdy gospodarz i goście przed wejściem do domu składali sobie pokłon klęcząc i dotykając czołem podłogi.
Jakże wielkie to było doznanie.
Jakże nasycone wdzięcznością i pokorą.
Gdy ludzie nie śmieli podnieść czoła przed drugim człowiekiem.
Jakaż w tym burza i skala emocji.
Jakież to godne.
Jakiż tu podziw dla drugiego istnienia.
Czcić życie człowieka, z którym zaraz spędzisz czas.
Który pełen skruchy zaprasza Cię do swego Domu i będzie z całej mocy pragnął ugościć ciebie właściwie.
Ileż mocy zawiera pochwała, gdy jest czas na to, aby poczuć ją w głębi swego jestestwa.
Dlatego dziękuję.
Dziękuję każdemu z Was.
Za to, że mogłem Was gościć w moim Domu.
Moim Sercu.
Dziękuję, że mogłem pokazać Wam me fotografie i obrazy.
Dziękuję za Wasze słowa docenienia i zabawne opinie.
W najgłębszym wzruszeniu, w lekkim pokłonie witać będę znów.
Aż pewnego dnia będę musiał opuścić swój Dom.
Zostawić wszystko co zbudowałem.
Lecz nie zmieni się nic.
Bo mój Dom zostanie otwarty na wieki.
I będzie witała was ta sama swoboda, ta sama przestrzeń.
Tylko już bez imienia.
Tylko w kompletnym bezruchu.
Pragnąłbym tylko, aby każdy gość czuł jednak Wdzięczność.
Bo tylko To zamierzam kiedyś po sobie zostawić.
Tylko To.
Wdzięczność za wspólną przygodę.
Wspólną podróż od domu do domu.
Wspólne świętowanie i rozmowy.
Dziękuję.
Czyż nie jest to transcendentne słowo?
Czyż nie zawiera się w nim Akceptacja, Wdzięczność, Podziw, Spełnienie i Miłość?
Co jest ponad To?
Co jest ponad Równość?
Czyż nie każdy z Nas może powiedzieć To Samo?
Ja Jestem, Dziękuję.
Każdy z nas ma możliwość zajrzeć w głąb siebie i odnaleźć tam iskrę, która w bezmiarze swej mocy wypali cały ból.
Całe cierpienie.
I nas samych.
Nasze chęci i pragnienia...
Nasze rozterki i wątpliwości...
Wszystko może ustąpić...
Gdy zaczniemy wielbić samych siebie...
Nas wszystkich...
Życie i jego bezcenność...
Potrafisz coś robić?
Coś ci się udało?
Mów o tym...
Mów o tym do nas Wszystkich...
Będziemy jedni w Twej radości.
Czasem ci ciężko?
Nie wiesz co począć?
Mów o tym...
Mów o tym do nas Wszystkich...
Każdy z nas weźmie od ciebie część goryczy, wypijmy to piwo razem.
Posiadasz marzenia?
Czegoś Ci brak?
Mów o tym...
Mów o tym do nas Wszystkich...
Osiągnijmy to razem.
Ramie w ramie.
Złączeni w objęciach sukcesu.
Korzystajmy z tych słów.
Dostrzeżmy, że każdy z nas wciąż je powtarza.
Początek zawsze ten sam.
Reszta stanowi o naszej bogatości.
O naszej różnorodności.
Lecz i tak jesteśmy tacy sami...
Bo wszyscy na samym początku wciąż powtarzamy:
JA JESTEM...
Wdzięczność.
Docenienie.
Radość.
Dziękuję Wam z Całego Serca.
Jesteście Wspaniali.
Kocham Was.
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
Wzieło i mnie natchneło.
Jest pomysł jest zabawa.
Poniżej zamieszczę coś na kształt opowiadania.
Choć jak na to patrzę to bliżej temu do szkicu niż kompletnej całości.
Zapraszam do komentowania i obfitego manifestowania swoich poglądów.
Zabawa polega na tym, aby każdy kogo wspiera wena albo inna siła wyższa napisał kawałek od Siebie.
Nie chodzi mi tu o kilka zdań tylko jakąś zamkniętą historyjkę, rozdział.
Będzie fajnie, będziemy się chwalić a nie dyskutować czy jesteśmy czy nie jesteśmy. [ Tak, to jest zdanie żartobliwe. ]
Niech to też jakoś schludnie też wygląda.
Więc proponuję zaczynać posty tytułem i różnymi pisarskimi.
Ok!
Do dzieła! : D
Jest pomysł jest zabawa.
Poniżej zamieszczę coś na kształt opowiadania.
Choć jak na to patrzę to bliżej temu do szkicu niż kompletnej całości.
Zapraszam do komentowania i obfitego manifestowania swoich poglądów.
Zabawa polega na tym, aby każdy kogo wspiera wena albo inna siła wyższa napisał kawałek od Siebie.
Nie chodzi mi tu o kilka zdań tylko jakąś zamkniętą historyjkę, rozdział.
Będzie fajnie, będziemy się chwalić a nie dyskutować czy jesteśmy czy nie jesteśmy. [ Tak, to jest zdanie żartobliwe. ]
Niech to też jakoś schludnie też wygląda.
Więc proponuję zaczynać posty tytułem i różnymi pisarskimi.
Ok!
Do dzieła! : D
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
BYŁ SOBIE CZARODZIEJ
Rozdział I - List
Zbliża się zmierzch.
Kroczę spokojnie przez podwórze.
W gęstej strudze deszczu odnajduje znane kształty i stłumione wilgocią powietrza zapachy.
Przebywszy nierówną drogę zatrzymałem się przed drzwiami.
Wkrótce zajdzie słońce.
-Jeszcze tylko ostatnie tęskne spojrzenie. – powiedziałem sobie w duchu.
Cichy szept podziwu pełen wdzięczności powołany do życia przez moje usta niknie w szumie deszczu.
Ciepło ostatnich już dzisiaj promieni słońca delikatnie gładzi mnie po ramieniu gdy przechodzę przez drzwi.
Idąc korytarzem strzepuję krople deszczu z obszernego kaptura.
Słyszę jak spadają cicho na posadzkę.
Ja jako jedyny świadek tego faktu.
Oddaję im cześć myśląc o każdej z nich.
Ciężki deszcz razem z wiatrem porusza drzewami na zewnątrz.
Docierają do mnie jedynie stłumione, miękkie dźwięki.
Stawiam niemalże bezdźwięczne kroki po wilgotnych ociosanych kamieniach.
Delektuję się ich szorstkością.
Wydaje się jakby emanowało od nich ciepło.
Wchodząc do mej komnaty wita mnie delikatne, przepełnione czułością, skrzypienie drzwi.
Uderza mnie świeżość wkradająca się przez niezamknięte okiennice.
Idąc przez przestronny pokój dotykam mebli z litego ciemnego drewna.
Za każdym razem czuję tę samą radość muskając je koniuszkami palców.
Czasami wiem, że czują moją radość dlatego wciąż jeszcze nie odmawiają mi funkcjonalności.
Dochodzę do mojego lekko pochylonego biurka.
Stoi na nim lampa naftowa, której nie używam już od dawna.
Ciepło dogasającego kominka zachęca mnie od dłuższego czasu, do stworzenia czegoś.
Zaprasza mnie ze wszystkimi wyrazami szczerości i gościnności do uwiecznienia wszystkiego tego co mnie spotkało.
Opieram się figlarnie choć wiem, że odwlekam tylko nieuniknione.
Na biurku leży też kilka książek, które przeczytałem w młodości i bardzo je sobie cenię.
Jakieś pergaminy, ale one leżą tu już tak długo, że nie wiem nawet czego dotyczą.
Delikatnym ale zdecydowanym ruchem robię sobie trochę miejsca.
Moje dłonie wędrują po zdobieniach biurka aż docierają do drobnej szkatułki.
Wyjmuje z niej pióro, które dostałem od swego pierwszego nauczyciela.
To on nauczył mnie wszystkiego co sam potrafił.
I poprowadził dalej gdy dostrzegł, że przerosłem jego doskonałość magicznych sztuk.
Siadam w moim fotelu i jeszcze raz napełniam płuca zapachami codziennych przedmiotów i świeżością letniego deszczu.
Wyciągam z szafki grube karty starego papieru.
Trzymałem go tak długo, jakby czekając na jakąś okazję.
Ściskam delikatnie papier i pocieram kciukiem.
Jak zawsze jest perfekcyjny.
Chwytam szybko pióro, aby uchwycić wszystkie przenikające mnie teraz myśli.
Chciałbym jak najdokładniej opisać to co przeżyłem.
Opisać każde uczucie i doznanie do dzisiejszego dnia.
Być może ktoś czytając ten list wesprze się na słowach, które pragnę tu zawrzeć i podniosą go na duchu w chwili zwątpienia.
Pragnąłbym jedynie, aby nie próbował zrozumieć słów.
Tylko życie, które jawić się będzie pomiędzy wersami.
Życzę aby zaprowadziło go, jeśli w ogóle to możliwe, jeszcze dalej niż zaniosło mnie.
Na tych kartach zapiszę historię mego życia.
Przygodę, która - co prawda - jak każda inna, lecz ta nie zostanie zapomniana.
Teraz jak patrzę na to wszystko co mnie spotkało i co było wynikiem moich działań czuję, jakby była to zaledwie chwila.
Jakby te 452 lata mego życia były jednym krótkim dniem.
Taki szmat czasu.
Myśli zlewają się i przeplatają.
Trzeba nadać im kształt, lecz zanim zdążyłem pomyśleć jak zacząć moją opowieść na środku pierwszej karty czułem wilgoć świeżego tuszu...
W głębi serca zaś widziałem słowa, które zapisało me magiczne pióro.
„Jestem Czarodziejem.
I tak, żyję w wieży…”
Rozdział I - List
Zbliża się zmierzch.
Kroczę spokojnie przez podwórze.
W gęstej strudze deszczu odnajduje znane kształty i stłumione wilgocią powietrza zapachy.
Przebywszy nierówną drogę zatrzymałem się przed drzwiami.
Wkrótce zajdzie słońce.
-Jeszcze tylko ostatnie tęskne spojrzenie. – powiedziałem sobie w duchu.
Cichy szept podziwu pełen wdzięczności powołany do życia przez moje usta niknie w szumie deszczu.
Ciepło ostatnich już dzisiaj promieni słońca delikatnie gładzi mnie po ramieniu gdy przechodzę przez drzwi.
Idąc korytarzem strzepuję krople deszczu z obszernego kaptura.
Słyszę jak spadają cicho na posadzkę.
Ja jako jedyny świadek tego faktu.
Oddaję im cześć myśląc o każdej z nich.
Ciężki deszcz razem z wiatrem porusza drzewami na zewnątrz.
Docierają do mnie jedynie stłumione, miękkie dźwięki.
Stawiam niemalże bezdźwięczne kroki po wilgotnych ociosanych kamieniach.
Delektuję się ich szorstkością.
Wydaje się jakby emanowało od nich ciepło.
Wchodząc do mej komnaty wita mnie delikatne, przepełnione czułością, skrzypienie drzwi.
Uderza mnie świeżość wkradająca się przez niezamknięte okiennice.
Idąc przez przestronny pokój dotykam mebli z litego ciemnego drewna.
Za każdym razem czuję tę samą radość muskając je koniuszkami palców.
Czasami wiem, że czują moją radość dlatego wciąż jeszcze nie odmawiają mi funkcjonalności.
Dochodzę do mojego lekko pochylonego biurka.
Stoi na nim lampa naftowa, której nie używam już od dawna.
Ciepło dogasającego kominka zachęca mnie od dłuższego czasu, do stworzenia czegoś.
Zaprasza mnie ze wszystkimi wyrazami szczerości i gościnności do uwiecznienia wszystkiego tego co mnie spotkało.
Opieram się figlarnie choć wiem, że odwlekam tylko nieuniknione.
Na biurku leży też kilka książek, które przeczytałem w młodości i bardzo je sobie cenię.
Jakieś pergaminy, ale one leżą tu już tak długo, że nie wiem nawet czego dotyczą.
Delikatnym ale zdecydowanym ruchem robię sobie trochę miejsca.
Moje dłonie wędrują po zdobieniach biurka aż docierają do drobnej szkatułki.
Wyjmuje z niej pióro, które dostałem od swego pierwszego nauczyciela.
To on nauczył mnie wszystkiego co sam potrafił.
I poprowadził dalej gdy dostrzegł, że przerosłem jego doskonałość magicznych sztuk.
Siadam w moim fotelu i jeszcze raz napełniam płuca zapachami codziennych przedmiotów i świeżością letniego deszczu.
Wyciągam z szafki grube karty starego papieru.
Trzymałem go tak długo, jakby czekając na jakąś okazję.
Ściskam delikatnie papier i pocieram kciukiem.
Jak zawsze jest perfekcyjny.
Chwytam szybko pióro, aby uchwycić wszystkie przenikające mnie teraz myśli.
Chciałbym jak najdokładniej opisać to co przeżyłem.
Opisać każde uczucie i doznanie do dzisiejszego dnia.
Być może ktoś czytając ten list wesprze się na słowach, które pragnę tu zawrzeć i podniosą go na duchu w chwili zwątpienia.
Pragnąłbym jedynie, aby nie próbował zrozumieć słów.
Tylko życie, które jawić się będzie pomiędzy wersami.
Życzę aby zaprowadziło go, jeśli w ogóle to możliwe, jeszcze dalej niż zaniosło mnie.
Na tych kartach zapiszę historię mego życia.
Przygodę, która - co prawda - jak każda inna, lecz ta nie zostanie zapomniana.
Teraz jak patrzę na to wszystko co mnie spotkało i co było wynikiem moich działań czuję, jakby była to zaledwie chwila.
Jakby te 452 lata mego życia były jednym krótkim dniem.
Taki szmat czasu.
Myśli zlewają się i przeplatają.
Trzeba nadać im kształt, lecz zanim zdążyłem pomyśleć jak zacząć moją opowieść na środku pierwszej karty czułem wilgoć świeżego tuszu...
W głębi serca zaś widziałem słowa, które zapisało me magiczne pióro.
„Jestem Czarodziejem.
I tak, żyję w wieży…”
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
Zaintrygowały mnie twoje teksty i zaczęłam je czytać. Ale równie intrygujący masz avatar, 
***
dłoń miłości
w mojej dłoni
z sercem
składam do niej
twarz
ukrywając
pocałunek
moja dłoń
w twej
maleńkiej dłoni
do słońca się
uśmiecham
bo już jesteś
przyszło
w końcu na świat
moje spełnienie
18-10-11
przepraszam, nie zauważyłam zabawy i popsułam założenia z ostatniego twojego postu bo to co napisałam kontunacja twojego opowiadania nie jest.

***
dłoń miłości
w mojej dłoni
z sercem
składam do niej
twarz
ukrywając
pocałunek
moja dłoń
w twej
maleńkiej dłoni
do słońca się
uśmiecham
bo już jesteś
przyszło
w końcu na świat
moje spełnienie
18-10-11
przepraszam, nie zauważyłam zabawy i popsułam założenia z ostatniego twojego postu bo to co napisałam kontunacja twojego opowiadania nie jest.
-
Ziarenko
- Posty: 443
- Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
- Droga życia: 5
Nie istnieją żadne założenia. : )
Dziękuję.
Rozgość się w mojej wieży. : )
Dziękuję.
Rozgość się w mojej wieży. : )
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
http://www.youtube.com/watch?v=iDoTjD5V ... re=related
do posłuchania
"Musi być cień by kiedyś był blask."
do posłuchania

"Musi być cień by kiedyś był blask."
-
Ziarenko
- Posty: 443
- Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
- Droga życia: 5
List do Przyjaciela
Jest w człowieku taki stan...
Takie uczucie...
Niewiedza jak pomóc przyjacielowi...
Jak powiedzieć proste...
"Starczy już, wróć do Domu".
"Zapomnij, to nie znaczy nic".
Żeby podziałało.
Żeby podziałało Zawsze.
Aby obyło się bez wymiany słów i racji.
Czyż nie taka moc jest w słowach:
"Kocham Cię"
Dlaczego więc możliwe jest wykrzyczane w rozrywającym bólu:
"Wróć! przecież ja cię kocham!"?
Czyż to nie potworna manifestacja naszej Wolnej Woli?
Odmówić Miłości, będąc Tu tylko dzięki Niej?
Nie pójść, nie wrócić, szamotać się pomiędzy słowami które nie mają znaczenia...
Na złość, na siłę, forsować swoje marzenia, idee i poglądy...
Wmawiać innym swoje paranoje tkwiąc w śmiertelnej powadze...
Dlatego wydaje się to tak trudne.
Bo wydaje się jakby każda sytuacja wymagała odmiennych słów...
Skąd pewność czy znamy słowa, które pomogą?
Czy słyszeliśmy je choć raz, by mogły zachować się w naszej pamięci?
Czy słowa dane nam po narodzeniu wraz z naszym imieniem...
"Ja" i "Kocham" wystarcza aby ukoić każdy ból?
Czy to co najprostsze może działać zawsze?
Czy osoba, do której je skierujemy dostrzeże Moc w Nich i między Nimi?
Jednak...
Czy jest to godne, aby zatrzymać czyjąś wole?
Dokądkolwiek by go nie zaprowadziła...
Czy można zatrzymać czyjeś marzenia?
Jakkolwiek by nie wyglądały...
Czemu wszystko samo nie zamilknie?
Dlaczego powstały słowa, gdy wystarczy jeden uśmiech i ciepło wzroku i bezdennym milczeniu...
Dlaczego ludzie ciągle mówią, że mają mało?
Dlaczego mówią o tym innym ludziom?
Po co narażają się na ten rodzaj wstydu?
Czemu w Ciszy nie znajdą Tego co dopełni to co już posiadają?
To przecież Jest.
Skoro ktoś to ma, to my też.
W takiej albo innej formie.
Wszystko jest w Nas.
Już.
Na miejscu.
Tutaj.
Dlaczego tak trudno to pojąć?
Dlaczego ludzie przywiązują się do "widocznego" posiadania?
Dlaczego warunkują się tym, że po prostu mało widzą.
Dlaczego stawiają swoją duchową ułomność na piedestale?
Dlaczego wszyscy krzyczą naokoło:
"Ludzie patrzcie jestem biedny, ile mi brakuje!" i beczą w bezsilnym dygocie...
Dlaczego na Tym świecie, w którym jest tyle Bogactwa...
Ktokolwiek może powiedzieć "Brakuje mi"...
Dlaczego ktoś widząc potrzebujących, zamiast obdarować ich mówi "Nie chce tego" i wyrzuca rzecz, uczucie, wartości które dla innych są spełnieniem najskrytszych marzeń?
Czemu tak mało Tu akceptacji i zwykłej ludzkiej czułości?
Dlaczego nie możemy po prostu tutaj Żyć?
Razem.
Wymieniać się.
Doskonalić każdy według swoich skal i wartości...
Pocałunek.
Ależ czyż tak właśnie nie jest?
Czy ta piękna, szczytna wizja nie dzieje się właśnie Teraz?
Jaka jest więc przeszkoda czuć Ci to Teraz?
Wyjęte z kontekstu słowa jakiś ludzi?
Coś co się kiedyś wydarzyło tak nie daje Ci spokoju?
Boli jedynie punkt.
Widzimy rzeczy jako złe bo nie widzimy ich Całości.
I nawet jeśli twierdzisz, że nie dobrze się dzieje...
Nawet jak nazywasz cały wszechświat, podłym, złym i zepsutym...
Właśnie To jest Miłość.
Jej prawdziwa Moc.
Największy Przejaw.
Bo nawet w najczarniejszej otchłani, o której mówi się że opuścił ją Sam Bóg, może zakwitnąć Ziarenko.
Bo wszystko wraca do Ciebie, nawet jak odrzucisz, podzielisz i poróżnisz.
Nie po to żebyś cierpiał...
Tylko po to...
ABYŚ TO WRESZCIE POKOCHAŁ.
Wojna niszczy walczącego.
Brak akceptacji sprowadza na dno samotności.
Żyć i brać wszystko na klate.
Nosić w Sercu Świat.
Tak jak On z Nami robi.
W Piekle być Tym, który będzie reprezentował Boga.
Dawać Miłości "dowód" z Radości.
I nie szczędzić słów...
Gdy ktoś słysząc "Kocham" nie wróci...
Bo ubrany w Jej szaty możemy znieść Wszystko.
Możemy dokonać Wszystkiego.
Tylko Tak Możemy Stać Się Równi Bogu...
Ukochać Wszystko Tak Jak On Kocha...
Nawet stąpając poprzez koszmar...
Brodząc we własnej krwi...
W najgłębszym bólu jaki można sobie tylko wyobrazić.
Czuć To.
Czuć Ten spokój gdy skóra płonie i krew wrze.
Nie stracić z oczu swojej Boskości Człowieczeństwa.
Nie zatracić się w jakiejś mrocznej historii tylko dlatego, że "nas dotyczy".
I nie odmawiać swoich ramion Nikomu.
Otworzyć je na oścież...
Powiedzieć w duszy wszystkim Duszom...
"Dom jest Tu gdzie me Bijące Serce."
I czekać...
A Wszechświat przyjdzie...
Biliardy planet i istnień zjawią się w Twoim małym bijącym Naczyniu...
Uczucie Jedności...
Wtenczas dojrzysz...
Że wszystko to Miłość...
Wszystko to Życie...
A ci co wtedy odmówią...
Zasługują na Nie najbardziej...
Jeszcze nie powiedzieli Miłości "Tak"...
Nie umiłowali miłujących czułych dłoni.
Nie wyszli ze Swojej Gry...
Ciągle grają, ciągle mówią, że szukają, albo coś robią...
Dlatego nie można ich zostawić...
Bo naprawdę nie wiedzą co czynią.
Nie można ich po prostu zostawić...
By uschli z Samotności...
W zapomnieniu Tego, dzięki czemu przyszło im się Tu pojawić.
Mieć doświadczenia czy po prostu... Być?
http://www.youtube.com/watch?v=VCnPe5bBnAU
Wybierz Sobie...
Wybierz...
Jest większy szacunek, akceptacja, i ufność?
Czyż nie są to słowa istnienia ubranego w Miłość?
Ubranego w Swoją Własną Naturę.
Ileż w tym krótkich słowach treści...
Wybierz Sobie Bo Żaden Twój Wybór Mnie Nie Zrani, Bo...
Kocham Cię.
Doprawdy nie ma Nic więcej.
Każdy kiedyś To pojmie...
Pojmie co Znaczy najprostsze...
Kocham.
I wtenczas przyjdzie Przebudzenie...
Najgłębsze zrozumienie, że znaczy to to samo co...
Ja Jestem.
Dziękuję.
Om
Jest w człowieku taki stan...
Takie uczucie...
Niewiedza jak pomóc przyjacielowi...
Jak powiedzieć proste...
"Starczy już, wróć do Domu".
"Zapomnij, to nie znaczy nic".
Żeby podziałało.
Żeby podziałało Zawsze.
Aby obyło się bez wymiany słów i racji.
Czyż nie taka moc jest w słowach:
"Kocham Cię"
Dlaczego więc możliwe jest wykrzyczane w rozrywającym bólu:
"Wróć! przecież ja cię kocham!"?
Czyż to nie potworna manifestacja naszej Wolnej Woli?
Odmówić Miłości, będąc Tu tylko dzięki Niej?
Nie pójść, nie wrócić, szamotać się pomiędzy słowami które nie mają znaczenia...
Na złość, na siłę, forsować swoje marzenia, idee i poglądy...
Wmawiać innym swoje paranoje tkwiąc w śmiertelnej powadze...
Dlatego wydaje się to tak trudne.
Bo wydaje się jakby każda sytuacja wymagała odmiennych słów...
Skąd pewność czy znamy słowa, które pomogą?
Czy słyszeliśmy je choć raz, by mogły zachować się w naszej pamięci?
Czy słowa dane nam po narodzeniu wraz z naszym imieniem...
"Ja" i "Kocham" wystarcza aby ukoić każdy ból?
Czy to co najprostsze może działać zawsze?
Czy osoba, do której je skierujemy dostrzeże Moc w Nich i między Nimi?
Jednak...
Czy jest to godne, aby zatrzymać czyjąś wole?
Dokądkolwiek by go nie zaprowadziła...
Czy można zatrzymać czyjeś marzenia?
Jakkolwiek by nie wyglądały...
Czemu wszystko samo nie zamilknie?
Dlaczego powstały słowa, gdy wystarczy jeden uśmiech i ciepło wzroku i bezdennym milczeniu...
Dlaczego ludzie ciągle mówią, że mają mało?
Dlaczego mówią o tym innym ludziom?
Po co narażają się na ten rodzaj wstydu?
Czemu w Ciszy nie znajdą Tego co dopełni to co już posiadają?
To przecież Jest.
Skoro ktoś to ma, to my też.
W takiej albo innej formie.
Wszystko jest w Nas.
Już.
Na miejscu.
Tutaj.
Dlaczego tak trudno to pojąć?
Dlaczego ludzie przywiązują się do "widocznego" posiadania?
Dlaczego warunkują się tym, że po prostu mało widzą.
Dlaczego stawiają swoją duchową ułomność na piedestale?
Dlaczego wszyscy krzyczą naokoło:
"Ludzie patrzcie jestem biedny, ile mi brakuje!" i beczą w bezsilnym dygocie...
Dlaczego na Tym świecie, w którym jest tyle Bogactwa...
Ktokolwiek może powiedzieć "Brakuje mi"...
Dlaczego ktoś widząc potrzebujących, zamiast obdarować ich mówi "Nie chce tego" i wyrzuca rzecz, uczucie, wartości które dla innych są spełnieniem najskrytszych marzeń?
Czemu tak mało Tu akceptacji i zwykłej ludzkiej czułości?
Dlaczego nie możemy po prostu tutaj Żyć?
Razem.
Wymieniać się.
Doskonalić każdy według swoich skal i wartości...
Pocałunek.
Ależ czyż tak właśnie nie jest?
Czy ta piękna, szczytna wizja nie dzieje się właśnie Teraz?
Jaka jest więc przeszkoda czuć Ci to Teraz?
Wyjęte z kontekstu słowa jakiś ludzi?
Coś co się kiedyś wydarzyło tak nie daje Ci spokoju?
Boli jedynie punkt.
Widzimy rzeczy jako złe bo nie widzimy ich Całości.
I nawet jeśli twierdzisz, że nie dobrze się dzieje...
Nawet jak nazywasz cały wszechświat, podłym, złym i zepsutym...
Właśnie To jest Miłość.
Jej prawdziwa Moc.
Największy Przejaw.
Bo nawet w najczarniejszej otchłani, o której mówi się że opuścił ją Sam Bóg, może zakwitnąć Ziarenko.
Bo wszystko wraca do Ciebie, nawet jak odrzucisz, podzielisz i poróżnisz.
Nie po to żebyś cierpiał...
Tylko po to...
ABYŚ TO WRESZCIE POKOCHAŁ.
Wojna niszczy walczącego.
Brak akceptacji sprowadza na dno samotności.
Żyć i brać wszystko na klate.
Nosić w Sercu Świat.
Tak jak On z Nami robi.
W Piekle być Tym, który będzie reprezentował Boga.
Dawać Miłości "dowód" z Radości.
I nie szczędzić słów...
Gdy ktoś słysząc "Kocham" nie wróci...
Bo ubrany w Jej szaty możemy znieść Wszystko.
Możemy dokonać Wszystkiego.
Tylko Tak Możemy Stać Się Równi Bogu...
Ukochać Wszystko Tak Jak On Kocha...
Nawet stąpając poprzez koszmar...
Brodząc we własnej krwi...
W najgłębszym bólu jaki można sobie tylko wyobrazić.
Czuć To.
Czuć Ten spokój gdy skóra płonie i krew wrze.
Nie stracić z oczu swojej Boskości Człowieczeństwa.
Nie zatracić się w jakiejś mrocznej historii tylko dlatego, że "nas dotyczy".
I nie odmawiać swoich ramion Nikomu.
Otworzyć je na oścież...
Powiedzieć w duszy wszystkim Duszom...
"Dom jest Tu gdzie me Bijące Serce."
I czekać...
A Wszechświat przyjdzie...
Biliardy planet i istnień zjawią się w Twoim małym bijącym Naczyniu...
Uczucie Jedności...
Wtenczas dojrzysz...
Że wszystko to Miłość...
Wszystko to Życie...
A ci co wtedy odmówią...
Zasługują na Nie najbardziej...
Jeszcze nie powiedzieli Miłości "Tak"...
Nie umiłowali miłujących czułych dłoni.
Nie wyszli ze Swojej Gry...
Ciągle grają, ciągle mówią, że szukają, albo coś robią...
Dlatego nie można ich zostawić...
Bo naprawdę nie wiedzą co czynią.
Nie można ich po prostu zostawić...
By uschli z Samotności...
W zapomnieniu Tego, dzięki czemu przyszło im się Tu pojawić.
Mieć doświadczenia czy po prostu... Być?
http://www.youtube.com/watch?v=VCnPe5bBnAU
Wybierz Sobie...
Wybierz...
Jest większy szacunek, akceptacja, i ufność?
Czyż nie są to słowa istnienia ubranego w Miłość?
Ubranego w Swoją Własną Naturę.
Ileż w tym krótkich słowach treści...
Wybierz Sobie Bo Żaden Twój Wybór Mnie Nie Zrani, Bo...
Kocham Cię.
Doprawdy nie ma Nic więcej.
Każdy kiedyś To pojmie...
Pojmie co Znaczy najprostsze...
Kocham.
I wtenczas przyjdzie Przebudzenie...
Najgłębsze zrozumienie, że znaczy to to samo co...
Ja Jestem.
Dziękuję.
Om
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
taa.......jak się przedstawia Sinbard a sprawa Polska?:)
no..taki jestes ze przy Tobie mógłby spokojnie.......zasnąć,znam Cię i nie bałbym sie zasnąć.
To co widzę to....Ty jakby odwróciłeś kierunki i stanąłeś na głowie i niebo jest teraz na dole,przez Ciebie.
wytłumaczę ci coś...Ty robisz coś na modłę Wschodnią,zaczynasz od Brahmana.Hindusi mówią, Na początku był Brahman,był jedno,a ze się nie rozmnazał stał się kosmosem.
Zwracam uwagę drobniutką acz znaczącą,Myslenie jakie my znamy,przynajmniej Ci czytający, zaczyna coś budować od Ziemi.Budujemy dom zaczynając od fundamentów,potem filary strop i dach a na koncu zwycięzko wtykamy wiechę,gdy dom jest juz w stanie surowym zamkniętym,Dla wielu taki pałac,chocby mały domek jest dziełem życia, są dumni.
A ty domu nie zbudowałeś bo próbujesz zaczynać od dachu.Własnie tak myslą hindusi,dlatego ich kraj jest krajem bezbrzeznej nędzy.
no..taki jestes ze przy Tobie mógłby spokojnie.......zasnąć,znam Cię i nie bałbym sie zasnąć.
To co widzę to....Ty jakby odwróciłeś kierunki i stanąłeś na głowie i niebo jest teraz na dole,przez Ciebie.
wytłumaczę ci coś...Ty robisz coś na modłę Wschodnią,zaczynasz od Brahmana.Hindusi mówią, Na początku był Brahman,był jedno,a ze się nie rozmnazał stał się kosmosem.
Zwracam uwagę drobniutką acz znaczącą,Myslenie jakie my znamy,przynajmniej Ci czytający, zaczyna coś budować od Ziemi.Budujemy dom zaczynając od fundamentów,potem filary strop i dach a na koncu zwycięzko wtykamy wiechę,gdy dom jest juz w stanie surowym zamkniętym,Dla wielu taki pałac,chocby mały domek jest dziełem życia, są dumni.
A ty domu nie zbudowałeś bo próbujesz zaczynać od dachu.Własnie tak myslą hindusi,dlatego ich kraj jest krajem bezbrzeznej nędzy.
Listen to my muscle memory.
-
falko
wysłuhaj pamięci mych muskułów - Posty: 706
- Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40
falko napisał(a):A ty domu nie zbudowałeś bo próbujesz zaczynać od dachu.Własnie tak myslą hindusi,dlatego ich kraj jest krajem bezbrzeznej nędzy.
Jest w powyższym , dobry trop. W kręgu Indii ( i nie tylko) , występuje aspekt karmy . I , poddającv się tej , doktrynie ,
potencjał społeczny , napędzany indiwidualną myślą pojedyńczego człowieka , uzyskuje status dominacji .
Zamknięte są , nawet portale po myślenia . Kasta , i nikt się nie wychyla . Z pokorą i uniżeniem , ludzie przyjmują swój
status . Nie ma aspiracji progresji . I stoją w klatce in karnacji .
W Polsce , dominacją jest to , z 966 roku . Rzymska klatka czaso przestrzenna.
Aby potencjał zła wzrastał , wystarcza aby nikt nie świecił dobrem .
Nie szkoda róż , gdy płonie las.
.
-
soook Pomocnik moralny. Czas .
- Imię: Różne
- Posty: 209
- Dołączył(a): 19 lip 2011, 19:53
- Droga życia: 00
- Typ: -
- Zodiak: -
Hmmm...
Szkoda, że nie ma tu Indiii żeby się wypowiedziały.
Bo może "Indie" poprzez przejaw takiej akceptacji...
Są po prostu "szczęśliwe".
I dlatego może nic nie wiedzą o waszym poczuciu braku.
Może mają finansowe braki, może "fizycznie" nie są mocarstwem.
Ale na cały świat rozesłany został ich potężny duch.
Nawet Wy o Nich teraz mówicie.
Myślicie.
A świadczy to o jednej rzeczy.
Indie weszły w krąg waszej percepcji.
I są białe albo czarne.
Bo gdyby były takie i takie...
To by nie mogło się je określić.
Na swój sposób straciłyby swój "magnetyzm".
Bo nie można się byłoby o nich krótko wysłowić.
Czy jednak wszelkie możliwe miejsca nie są przypadkiem takie i takie?
O ilu rzeczach można powiedzieć:
-To jest dobre im się powodzi.
A ktoś inny.
-Wiesz co? Oni jednak to mają przesrane.
No i jak to?
Jak coś może być takie i takie? - pyta umysł.
Może być bo opinia o miejscu kompletnie nic nie znaczy.
Drzewo nie jest duże, bo ktoś je tak nazwał.
Przymiotnik "duże" nie staje się Absolutną własnością drzewa.
Ale dla umysłu jak najbardziej.
Dlatego, każdy z nas puki żyje umysłem posiada inną rzeczywistość.
Dlatego wygląda to jak Multiwersum, bo dla jednego człowieka To drzewo jest duże, a dla kogoś kto widział większe, będzie natomiast malutkie.
I oboje mają racje!
Szok!
Patrząc sercem i umysłem...
Wszystko jest Całkowicie Jedne. : )
Nie ma warunków na niczym.
Jest drzewo i ktoś może powiedzieć o nim tak i tak.
Ktoś zrobi mebel a ktoś gazetę.
Do których to rzeczy ludzie będą mogli najróżniej się odnosić.
Widzieć tą Sieć zarzuconą na wszystkim.
No można powiedzieć, że to Duże Doznanie. : )
Buzia! : D
Szkoda, że nie ma tu Indiii żeby się wypowiedziały.
Bo może "Indie" poprzez przejaw takiej akceptacji...
Są po prostu "szczęśliwe".
I dlatego może nic nie wiedzą o waszym poczuciu braku.
Może mają finansowe braki, może "fizycznie" nie są mocarstwem.
Ale na cały świat rozesłany został ich potężny duch.
Nawet Wy o Nich teraz mówicie.
Myślicie.
A świadczy to o jednej rzeczy.
Indie weszły w krąg waszej percepcji.
I są białe albo czarne.
Bo gdyby były takie i takie...
To by nie mogło się je określić.
Na swój sposób straciłyby swój "magnetyzm".
Bo nie można się byłoby o nich krótko wysłowić.
Czy jednak wszelkie możliwe miejsca nie są przypadkiem takie i takie?
O ilu rzeczach można powiedzieć:
-To jest dobre im się powodzi.
A ktoś inny.
-Wiesz co? Oni jednak to mają przesrane.
No i jak to?
Jak coś może być takie i takie? - pyta umysł.
Może być bo opinia o miejscu kompletnie nic nie znaczy.
Drzewo nie jest duże, bo ktoś je tak nazwał.
Przymiotnik "duże" nie staje się Absolutną własnością drzewa.
Ale dla umysłu jak najbardziej.
Dlatego, każdy z nas puki żyje umysłem posiada inną rzeczywistość.
Dlatego wygląda to jak Multiwersum, bo dla jednego człowieka To drzewo jest duże, a dla kogoś kto widział większe, będzie natomiast malutkie.
I oboje mają racje!
Szok!
Patrząc sercem i umysłem...
Wszystko jest Całkowicie Jedne. : )
Nie ma warunków na niczym.
Jest drzewo i ktoś może powiedzieć o nim tak i tak.
Ktoś zrobi mebel a ktoś gazetę.
Do których to rzeczy ludzie będą mogli najróżniej się odnosić.
Widzieć tą Sieć zarzuconą na wszystkim.
No można powiedzieć, że to Duże Doznanie. : )
Buzia! : D
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
Czy nie jest oczywiste, ze to dualny świat?
Dlatego wszystkich można oczernić...
Każdemu wytknąć wady...
Każdego obróć na drugą stronę...
Każdego, bez wyjątku, nawet Boga...
Ciebie, mnie, innych...
Bo każde słowo ma odpowiednika po ciemnej stronie...
Dlatego to nic nie znaczy!
Nie ma najmniejszego wpływu, póki się w takie mądrości nie uwierzy.
Wiara oczywiście napędzana Zasobną Wiedzą to Gra.
Która obowiązuje tylko grającego.
I póki nie powie się innym o niej...
Tylko ta jedna osoba będzie twierdziła "jest źle, oj jak nie dobrze, i jeszcze tam tam i jeszcze tu, u nas."
Dlatego jakby nikt się nie dzielił informacjami....
To byłoby jak?
Cóż tak jak jest... XDDD
Tylko by nikt nie wiedział, że to jest "złe, fatalne i nad wyraz okropne".
Hmmm...
Lubie z wami Grać... : )
Istnienie, wybrało sobie postać soooka i rusza ludzikiem.
Istnienie, wybrało sobie falka i mówi nim.
Istnienie wybrało sobie Sinbarda i wchodzimy ze sobą w interakcje...
I każdy myśli, że to on mówi! XD
Dziubki jakie to jest piękne! : D
Dlatego wszystkich można oczernić...
Każdemu wytknąć wady...
Każdego obróć na drugą stronę...
Każdego, bez wyjątku, nawet Boga...
Ciebie, mnie, innych...
Bo każde słowo ma odpowiednika po ciemnej stronie...
Dlatego to nic nie znaczy!
Nie ma najmniejszego wpływu, póki się w takie mądrości nie uwierzy.
Wiara oczywiście napędzana Zasobną Wiedzą to Gra.
Która obowiązuje tylko grającego.
I póki nie powie się innym o niej...
Tylko ta jedna osoba będzie twierdziła "jest źle, oj jak nie dobrze, i jeszcze tam tam i jeszcze tu, u nas."
Dlatego jakby nikt się nie dzielił informacjami....
To byłoby jak?
Cóż tak jak jest... XDDD
Tylko by nikt nie wiedział, że to jest "złe, fatalne i nad wyraz okropne".
Hmmm...
Lubie z wami Grać... : )
Istnienie, wybrało sobie postać soooka i rusza ludzikiem.
Istnienie, wybrało sobie falka i mówi nim.
Istnienie wybrało sobie Sinbarda i wchodzimy ze sobą w interakcje...
I każdy myśli, że to on mówi! XD
Dziubki jakie to jest piękne! : D
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
Sinbard napisał(a):Istnienie, wybrało sobie postać soooka i rusza ludzikiem.Istnienie, wybrało sobie falka i mówi nim.Istnienie wybrało sobie Sinbarda i wchodzimy ze sobą w interakcje
Mariusz , Patrz ! Opcja - soook wybrał To istnienie .
Opcje wyboru są , i poza dualnością .
Idż tam , gdzie wzrok nie sięga .
Nic nie jest con stans !
Powiedz , głośno i pewnie o , miłości . Trochę Tobie coś się zdaje . Na moje oko ,

Nie jest to interakcja , dla mnie . To inspiracja . Memu postrzeganiu .
Różni i różne są tutaj . Na różnych stopniach drabiny . Drabiny do Absolutu .
A w gruncie rzeczy , to ..... Słońce , Ziemia , Człowiek jest esencją tego Czasu .
I jest to moim clou .

.
-
soook Pomocnik moralny. Czas .
- Imię: Różne
- Posty: 209
- Dołączył(a): 19 lip 2011, 19:53
- Droga życia: 00
- Typ: -
- Zodiak: -
Sinbard napisał(a):Istnienie, wybrało sobie postać soooka i rusza ludzikiem.
soook napisał(a):Mariusz , Patrz ! Opcja - soook wybrał To istnienie .
Dziękuje Sławku za dopełnienie. : )
To jest dualne prawda?
Może być TAK, albo TAK.
Co jest więc JEDNE?
Jesteś!
Istniejesz!
Nie ważne jak, co, gdzie i kiedy.
Żyjesz.
Dwa sznurki tworzą "wyższą instancję".
Widok się poszerza.
Zrozumienie, że wszystko jest bez znaczenia z natury.
Tylko umysł nadaje je jako element zabawy.
To...
Nawet nie wiem jak to nazwać! XD
soook napisał(a):Na moje oko ,, to nie jesteś tu , nie jesteś tam .
Można tak powiedzieć.
Bo jestem i mnie nie ma.
"Ja" istnieje i nie istnieje.
Moje postrzeganie jest teraz gdzieś pośrodku.
Gdzie nie ima się mnie ani jedno, ani drugie.
Nic nie może opisać tego czym Jestem.
Więc można powiedzieć, że mnie nie ma.
Nic nie przywiera, nic nie jest cenne żebym chciał to zatrzymać...
Absolut dał mi buzi!
Kochany! : D
Maestro!
Zapodaj coś!
http://www.youtube.com/watch?v=guiT5qxU ... re=related
Dziękuję! ; )
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
Sinbard napisał(a):Absolut dał mi buzi!
To super !

.
-
soook Pomocnik moralny. Czas .
- Imię: Różne
- Posty: 209
- Dołączył(a): 19 lip 2011, 19:53
- Droga życia: 00
- Typ: -
- Zodiak: -
Swoją drogą to strasznie mnie molestuje przez kilka ostatnich miesięcy...
Ten Absolut właśnie!
Aż dziw, że Sinsemillka zazdrosna nie jest, bo ja cały taki obcmokany... XDDD
Co innego można dać innym, gdy "ma się" to co "największe"?
Ano wszystko. XD
Bo prawa ducha działają troche inaczej niż fizyka.
Bo w świecie fizycznym jak coś komuś damy to nam ubędzie.
Natomiast w duchowym spektrum, dając tak naprawdę mnożymy...
Bo i nam zostaje i ktoś również ma!
Za to jak nie będziemy się dzielić to co mamy będzie się kurczyło, kurczyło, kurczyło, aż będziemy mieli tak mało że staniemy się "fizyczni".
Z istot światła staniemy się ciałem i kośćmi.
No i wtedy to jest JAZDA!
Istny HARCORE!
Tyle rzeczy TRZEBA, że się tego po prostu nie ogarnia i nie widzi się najprostszej rzeczy...
CIĄGLE JESTEŚ ISTOTĄ ŚWIATŁA, TYLKO WYOBRAŻENIE O "SKAMIENIENIU" PRZYSŁANIA WIDOK!
I wystarczy pstryknąć palcami aby wracać, wracać...
Dlaczego ludzie wracają w fizycznym świecie?
Przecież to jest TRUDNE!
No cóż...
Właśnie to pokazuje jak Wielkie Jest Życie...
Wybrać się na niemożliwą misję i ZWYCIĘŻYĆ!
Dokonać niemożliwego!
Uciąć, grając w swoim wewnętrznym wymiarze, łeb hydrze.
I ucinać coś co się ciągle podwaja [dualizm] na śmierć!
I zerknąć później na "monitor umysłu" i zobaczyć, że to była tylko gra!
I odejść wtedy od monitora....
I Spotkać Się z Resztą Graczy...
I opowiadać, co się widziało...
Czego dokonaliśmy...
Razem.
Ramie w ramie...
Z Całym Światem.
Om
Ten Absolut właśnie!
Aż dziw, że Sinsemillka zazdrosna nie jest, bo ja cały taki obcmokany... XDDD
Co innego można dać innym, gdy "ma się" to co "największe"?
Ano wszystko. XD
Bo prawa ducha działają troche inaczej niż fizyka.
Bo w świecie fizycznym jak coś komuś damy to nam ubędzie.
Natomiast w duchowym spektrum, dając tak naprawdę mnożymy...
Bo i nam zostaje i ktoś również ma!
Za to jak nie będziemy się dzielić to co mamy będzie się kurczyło, kurczyło, kurczyło, aż będziemy mieli tak mało że staniemy się "fizyczni".
Z istot światła staniemy się ciałem i kośćmi.
No i wtedy to jest JAZDA!
Istny HARCORE!
Tyle rzeczy TRZEBA, że się tego po prostu nie ogarnia i nie widzi się najprostszej rzeczy...
CIĄGLE JESTEŚ ISTOTĄ ŚWIATŁA, TYLKO WYOBRAŻENIE O "SKAMIENIENIU" PRZYSŁANIA WIDOK!
I wystarczy pstryknąć palcami aby wracać, wracać...
Dlaczego ludzie wracają w fizycznym świecie?
Przecież to jest TRUDNE!
No cóż...
Właśnie to pokazuje jak Wielkie Jest Życie...
Wybrać się na niemożliwą misję i ZWYCIĘŻYĆ!
Dokonać niemożliwego!
Uciąć, grając w swoim wewnętrznym wymiarze, łeb hydrze.
I ucinać coś co się ciągle podwaja [dualizm] na śmierć!
I zerknąć później na "monitor umysłu" i zobaczyć, że to była tylko gra!
I odejść wtedy od monitora....
I Spotkać Się z Resztą Graczy...
I opowiadać, co się widziało...
Czego dokonaliśmy...
Razem.
Ramie w ramie...
Z Całym Światem.
Om
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość