- czyli MY. Przedstaw się, jeżeli jesteś nowym użytkownikiem. Nasze autobiografie, zainteresowania i wszystko inne.

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 17 cze 2011, 21:15

http://www.youtube.com/watch?v=jKHkPWhF ... re=related

I AM -666-

Bracia "Jeszcze raz"

Jedno spojrzenie wszystko źle
nakręcamy sie
Nic nie rozumiesz jestes jak
swój własny cień
słyszę to w kółko juz koleny dzień
Nie naciskaj przeciez dobrze wiesz

Ref Jeszcze raz, zrobie to co chce, jeszcze raz
zanim obudze sie
Nie zmienisz tego jaki jestem
Ja bede sobą znów
Jeszcze raz, przegram, bo tego chce, nie ma szans
nie zatrzymam sie
dobrze wiesz jaki jestem
tak bede sobą jeszcze raz.

Zanim noc dogoni nas
odmierzamy czas
Za moje błędy Twoje łzy
to tylko gra
Na drugą szanse już nie licze nie
bedzie tak jak jest
nie zmienisz mnie

Ref Jeszcze raz, zrobie to co chce, jeszcze raz
zanim obudze sie
Nie zmienisz tego jaki jestem
Tak bede sobą znów
Jeszcze raz, przegram, bo tego chce, nie ma szans
nie zatrzymam sie
dobrze wiesz jaki jestem
więc nie pozwalaj głupstwom
przekreslic nas
jeszcze raz

kolejny raz

ty dobrze wiesz kim jestem

wiem jeszcze raz
zrobie to co chce jeszcze raz
zanim obudze sie
nie zmienisz tego jaki jestem
tak bede sobą
Jeszcze raz, przegram, bo tego chce, nie ma szans
nie zatrzymam sie
dobrze wiesz jaki jestem
pozwól mi być kim jestem
jeszcze raz


Obrazek
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 17 cze 2011, 21:27

http://www.youtube.com/watch?v=GlqvylTR ... re=related

Kramiki Miłości -777-

Bracia - Niczego więcej

Oczy - oceany fal
Twoje usta - szepty naszych ciał
Dłonie - białym ogniem płonę
Nawet księżyc już z wrażenia zbladł

Ref.
Niczego więcej nam nie trzeba
Kiedy na moment staje czas
Kiedy jesteśmy bardzo blisko
Ciągle mało nam nas

Słowa niepotrzebne już
Moje myśli - głodne Twoich snów

Ref.
Niczego więcej nam nie trzeba
Kiedy na moment staje czas
Kiedy jesteśmy bardzo blisko
Ciągle mało nam nas

Oczy...
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 17 cze 2011, 21:31

Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 17 cze 2011, 21:33

Sinbard napisał(a):Obrazek

Jak ze Snu... :thumbright:
Intencja jest przenikającą wszystko siłą, która sprawia, że postrzegamy. Nie dlatego stajemy się świadomi , że postrzegamy - do percepcji dochodzi pod naciskiem napierającej intencji..
[C. Castaneda]
Avatar użytkownikasinsemilla
 
Posty: 1675
Dołączył(a): 26 maja 2010, 15:45

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 17 cze 2011, 21:38

Sen...
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 17 cze 2011, 21:44

...to tylko Sen...
Intencja jest przenikającą wszystko siłą, która sprawia, że postrzegamy. Nie dlatego stajemy się świadomi , że postrzegamy - do percepcji dochodzi pod naciskiem napierającej intencji..
[C. Castaneda]
Avatar użytkownikasinsemilla
 
Posty: 1675
Dołączył(a): 26 maja 2010, 15:45

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 17 cze 2011, 21:52

Widzę w Nim Cię.
Widzę Cię w Pełni.
Tak cieszę się, że jesteś.
Że dano Bogu chwycić Siebie za rękę.
Posmakować Własnych ust.
I zapomnieć o Samym Sobie w bezkresie źrenic.
Dziękuję.
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 17 cze 2011, 21:54

Widzę w Nim Cię.
Widzę Cię w Pełni.
Tak cieszę się, że jesteś.
Że dano Bogu chwycić Siebie za rękę.
Posmakować Własnych ust.
I zapomnieć o Samym Sobie w bezkresie źrenic.
Dziękuję.
Intencja jest przenikającą wszystko siłą, która sprawia, że postrzegamy. Nie dlatego stajemy się świadomi , że postrzegamy - do percepcji dochodzi pod naciskiem napierającej intencji..
[C. Castaneda]
Avatar użytkownikasinsemilla
 
Posty: 1675
Dołączył(a): 26 maja 2010, 15:45

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 17 cze 2011, 21:57

http://www.youtube.com/watch?v=s9pO3ytMie4&NR=1

I AM -000-

Ozzy Osbourne - Goodbye To Romance -------------------Pożegnanie dla Romansu

Yeasterday has been and gone-----------------------------------------Wczoraj było i minęło
Tomorrow will I find the sun or will it rain-----------------------------Jutro znajdę słońce bądź spadnie deszcz
Everybody's having fun except me I'm the lonely one-------------Wszyscy radują się oprócz mnie, jestem samotnikiem
I live in shame----------------------------------------------------------------I żyję we wstydzie

I said goodbye to romance, yeah---------------------------------------Mówię żegnaj romansie
Goodbye to friends... I tell you-------------------------------------------Żegnajcie przyjaciele... Mówię wam
Goodbye to all the past----------------------------------------------------Żegnaj moja przeszłości
I guess that we'll meet, we'll meet in the end-----------------------Zgaduję jednak, że spotkamy się znów na samym końcu

I've been the king, I've been the clown---------------------------------Byłem królem i byłem klaunem
No broken wings can't hold me down---------------------------------Żadne złamane skrzydła nie zatrzymają mnie nisko
I'm free again-----------------------------------------------------------------Znów jestem wolny
The jester with a broken crown------------------------------------------Błazen w złamanej koronie
It won't be me this time around to love in vain------------------------Tym razem nie byłem tym, który pokochał na próżno

I said goodbye to romance, yeah---------------------------------------Mówię żegnaj romansie
Goodbye to friends... I tell you-------------------------------------------Żegnajcie przyjaciele... Mówię wam
Goodbye to all the past----------------------------------------------------Żegnaj moja przeszłości
I guess that we'll meet, we'll meet in the end-----------------------Zgaduję jednak, że spotkamy się znów na samym końcu

And I feel the time is right although I know---------------------------I czuję, że czas jest właściwy ponieważ wiem
That you just might say to me-------------------------------------------Że możesz spytać się
What ya gonna do-----------------------------------------------------------Co teraz zrobisz?
What ya gonna do-----------------------------------------------------------No i co teraz zrobisz?
But I have to take this chance-------------------------------------------Ale podjąłem już decyzję
Goodbye to friends and true romance--------------------------------Pożegnanie z przyjaciółmi i prawdziwym romansem
And to all of you--------------------------------------------------------------Dla wszystkich Was
And to all of you--------------------------------------------------------------Dla każdego z Was

Come on now...---------------------------------------------------------------No dalej!

I said goodbye to romance, yeah---------------------------------------Mówię żegnaj romansie
Goodbye to friends... I tell you-------------------------------------------Żegnajcie przyjaciele... Mówię wam
Goodbye to all the past----------------------------------------------------Żegnaj moja przeszłości
I guess that we'll meet, we'll meet in the end-----------------------Zgaduję jednak, że spotkamy się znów na samym końcu

And the weather's lookin fine and I think the sun will shine again----Pogoda wygląda znakomicie i myślę, że słońce zaświeci znów
And I feel I've cleared my mind all the past is left behind again--------I znów czuję, że oczyściłem umysł z przeszłości, którą zostawiłem za sobą

I said goodbye to romance, yeah---------------------------------------Mówię żegnaj romansie
Goodbye to friends... I tell you-------------------------------------------Żegnajcie przyjaciele... Mówię wam
Goodbye to all the past----------------------------------------------------Żegnaj moja przeszłości
I guess that we'll meet, we'll meet in the end-----------------------Zgaduję jednak, że spotkamy się znów na samym końcu


Obrazek

Dziękuję, że jesteście.
Dziękuję każdemu z Was.
Cieszę się, że mogliśmy tworzyć To razem.
To był dobry czas.
Wspaniały sen.
Dumny jestem za daną możliwość aby śnić Go u Waszego boku.
Kocham.
Dziękuję.
Om
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 20 cze 2011, 18:00

MIGUEL SERRANO
KOLEJNY OBRÓT KOŁA

fragment rodziału pod tym samym tytułem z "Nos: Księgi Rezurekcji"

WTAJEMNICZENIE

Musiałem czekać wiele lat, zanim zostałem zaakceptowany przez przewodników, którzy kontrolują nas z Promienia Zielonego Światła, a Mistrz postanowił mnie wtajemniczyć.
Zostałem wezwany do Okrągłej Sali Szkła, która została wybudowana na południu jako kopia pierwszego domu. Wszyscy wojownicy tam byli, odziani na czarno i dzierżący swe miecze. Także i ja miałem swój.
Wielki Znak Powrotu, który obraca się przeciwnym kierunku do obrotu dzisiejszej ziemi, był zawieszony pod wysklepionym dachem. W środku pomieszczenia płonął ogień. Wyciągnąłem swój miecz i podałem go Mistrzowi.
'Musisz stać' - rzekł - 'Nikt w naszym gronie nie klęczy.' Inni ustawili się w krąg wokół nas. Mistrz przesunął mój miecz nad płomieniami. 'Są dwa miecze. Pewnego dnia będziesz Wojownikiem Dwóch Mieczy, kiedy odzyskasz zdolność porozumiewania się ze zwierzętami i roślinami w języku Avalon, którym mówiono w Mieście Cesarzy. Będziesz Wojownikiem Dwóch Światów, wewnętrznego i zewnętrznego. Jest tylko jeden miecz, lecz ma dwa ostrza, jak długłowy orzeł. Jest to Miecz Dwóch Świadomości, przebudzenia.'
Mistrz nakreślił znak na ostrzu miecza i zwrócił mi go. Wojownicy wymierzyli miecze w moje serce, po czym unieśli je ku Symbolowi Powrotu. 'Krąg jest zwany Huilkanota. Jesteś teraz Ancahuinca, wojownikiem służącym Białym Bogom Albanii. Nigdy nie możesz się już zawrócić. Każdy, kto postawi tu stopę nigdy nie może się cofnąć. Musi wciąż iść naprzód, przez palące pustynie i lodowate płaskowyże, znosząc pragnienie, na wpół zamarznięty, pozbawiony ludzkich wygód, sam, bez ciepłych objęć żywej kobiety, usque ad mortem, aż pewnego dnia osiągnie inkrustowane diamentami ściany Miasta Świtu, jego most zwodzony, jego ukryte wejście. Poprzez swą stałą odwagę w bitwię, poprzez swą "furię" sam zdobędzie prawo do zmartwychwstania i wiecznego życia. Lecz ktokolwiek stawia stopę na tej ścieżce, która wiedzie ku wielkiemu 'powyżej', nie może podążać naprzód jeśli kiedykolwiek myśli o zawróceniu się. Ten, kto osiągnął stan ludzki i nie próbuje iść powyżej, jest jak człowiek, który popełnia samobójstwo.' I Mistrz dał mi pierwszy znak w naszym wtajemniczeniu: 'Znak jest językiem Atlantydy/Hyperborei. Kiedy odnajdujesz go w swoim sercu, wpływa na dwie głowy dwugłowego orła i natychmiastowo osiąga Dwie Ziemie i wszystkie nasze ciała, reaktywując je. To twoja obrona, paraliżuje tych, którzy są przeciwni twojemu mitowi, przeciwstawieni Nos, jak przeciw-wtajemniczenie, jak przeciw-duch. Inne znaki zostaną ci dane osobiście przeze mnie lub przewodników, gdy staną się niezbędne dla chwały twojej walki na niebezpiecznej drodze, którą będziesz podążał. Niech Norny będą ci życzliwe! Niech nieśmiertelni dadzą ci swe błogosławieństwo! Idź, szukaj! I nigdy nie wracaj. Skacz!


POSZUKIWANIE JESZCZE RAZ

Od tego dnia podróżowałem od jednego krańca świata do drugiego, poszukując, radząc się, patrząc głęboko w oczy każdego napotkanego pielgrzyma by ujrzeć, czy jest jednym z moich kamratów, by otrzymać jakiś znak lub wskazówkę, która pomogłaby mi w odnalezieniu ścieżki wiodącej do bram Miasta Świtu.
Wpierw pozwoliłem, by porwał mnie nurt, który płynie wciąż dalej na południe. Zgłębiłem jego granice, gdzie Pedro Sarmiento de Gamboa skosztował cierpkiego owocu powrotu, zwanego Calafate (l). W górach Sarmiento Mountains, nad jeziorem Lake Nahuel Huapi szukałem Miasta Cesarzy. I pewnego dnia znalazłem się na wielkiej wysokości, w pobliżu szczytu Melimoyu. Nie wiedząc dlaczego, wybuchłem płaczem przy niewielkim jeziorze i kamieniu, który stał na płaskowyżu obok lasu skamieniałych drzew iglastych. Z wielkim trudem stamtąd zszedłem, jakby połowa mej duszy tam umarła.
I kontynuowałem me poszukiwanie, aż osiągnąłem lodowe pustkowia Antarktydy, prowadzony przez psa o złotej sierści, zawsze z nadzieją ujrzenia wyłaniającej się z gęstej mgły oazy, która była wejściem do Wewnętrznego Świata, Pustej Ziemi, azylu naszych przewodników. I w oczekiwaniu na ich zmartwychwstanie.
Nie wiem, co stało się z moim psem o złotej sierści, czy straciłem go w tym obrocie koła czy innym, czy wpadł w bezdenną antarktyczną otchłań, czy też został pożarty przez okrutne skua, te antarktyczne mewy, które podlatywały coraz bliżej do jego Złotego Runa.
Rzekłem, że podróżowałem po wszystkich krańcach ziemi. I tak też było. Przemierzyłem wielki Ocean, który wyżera nasze wybrzeża, z wiedzą, że świątynie, pałace i złote duchy Gondwany oraz Mu, rozkładające się szkielety ludzi z Lemurii, ich skarby, ich niezmierne zatopione moce, ich kosmogoniczne marzenia wciąż leżą w głębiach. I pewnego dnia dotarłem do Drugiego Grzbietu Ziemi, Himalajów, ponieważ myślałem, że znaję tam Miasta Agharti oraz Mistrzów mojego Mistrza. Żyłem w Indiach przez wiele lat, przemierzając święte góry w poszukiwaniu Siddha-Ashram. Mistrz powedział mi, że wejście doń było odnalezione na świętym Mount Kailas, w Transhimalajach, nad linią deszczu, w pobliżu jeziora Manasarovar. Byłem o krok od dotarcia tam, lecz przeszkodziły mi obce rasy, które przejęły władzę nad tymi regionami, wrogie naszemu mitowi, wtłaczające Kali Yugę ku jej dnu, ku nowemu królewstwu mrówek, ku planecie przewodów. Tylko osąd Norn może ocalić nasz Mit Zmartwychwstanie i Wiecznej Miłości. I miecz zwany "Pamięcią Krwi". I Dysk Zielonego Światła oraz powrót Białych Bogów.


CARL GUSTAV JUNG

Wraz z mym powrotem na zachód, w tym Europejskim świecie, który różni się od Południowo-Amerykańskiego, i który po Trzydziestoletniej Wojnie i ostatniej wojnie Mahabharaty stał się jak ciało bez duszy, odkryłem, że szlachetny Biały Duch opuścił Europę na zawsze. Powiedziano mi, że Graal został zabrany przez Percewala do Albanii (starożytna nazwa Ameryki) na statku Templariuszy z ognistym krzyżem na żaglu, krzyżem obracającym się w kierunku powrotu, ku oazom Bieguna Południowego. W Szwajcarii, nad jeziorem, w wieży zbudowanej jego własnymi rękoma i o konstrukcji wyznaczonej przez jego sny, jeszcze raz spotkałem Mistrza Sfinksa. Wykuwał w kamieniu węża, podczas gdy wody jeziora cicho chlupotały wokół jego stóp. Ujrzał jak przybyłem, wyczerpany, spragniony i głodny, i zaprosił mnie do środka wieży abym wypoczął przy ogniu. W tym czasie przygotował mi posiłek. Zaproponował mi wino w metalowym kubku. Rozmawialiśmy przez całą noc i następny dzień. Postaram się odtworzyć, co mi powiedział. "Tak jak ty, przegrałem wojnę. Kiedy opuszczę to życie, powstanie spisek przeciw mnie. Zawsze tak było, ponieważ tylko poeci będą zdolni zrozumieć mnie i kontynuować moją pracę. Czasem myślę, że moi rodacy, w tym małym kraju, w którym żyję w tym obrocie koła, nienawidzą mnie ponieważ zagrażam ich materialistycznemu, nastawionemu na pieniądze sposobowi życia. Nie jestem z tego świata. Jestem Hiperborejczykiem. Tak jak ty, jestem obcy w tym świecie, w tej krainie zamieszanej przez "niewolników Atlantydy". Przegraliśmy te stadium wojny Mahabharaty. Z tego powodu moja praca pozostanie niedokończona i tylko poeci, jak rzekłem, będą zdolni zrozumieć ją i poprowadzić dalej. Moja ojczyzna, niegdyś druidyczna, pozostała częścią celtyckiej konfederacji, której symbolem jest czterolistna koniczyna, ponieważ brakuje jej piątego liścia, którym jest hiperborejskim polarnym dychem, liściem o numerze przezaczenia. Straciła go, lub nigdy nie posiadała. Przynajmniej twoja ojczyzna jest ziemią Gwiazdy Zarannej... 'Ale to twoja wina', przerwałem mu. 'Dlaczego nie zaryzykowałeś wszystkiego? Byłeś także synem swojego górskiego kraju, nie posiadającym świętej furii.'
"Straciłbym to niewiele, co ocaliłem z bitwy. I dziś to synowie mojego własnego ciała wzięli by udział w niszczeniu mej pracy. Twórca, wojownik, nie powinien mieć dzieci...'
'To prawda', przytaknąłem.
Wylał wino. Wstawił do szafy jakieś duże naczynia i starą, metalową patelnię. Pozdrowił je i podziękował im, mówiąc do nich jakby mogły go zrozumieć. Po niemalże religijnej ciszy, spojrzał na mnie uporczywie: 'Cóż, pielgrzymie, dostałeś jadła i napitku. Chcesz odpocząć czy też raczej otworzyć dla mnie teraz swe serce, tak jak uczyniłeś to dawno temu, gdy byłeś królem stojącym przed Sfinksem?' 'Porozmawiam z tobą', odpowiedziałem. 'W tym celu przybyłem. Tylko ty możesz mi odpowiedzieć.'


'JAŹŃ'

'Zadawałem sobie to samo pytanie przez całą wieczność, bez uzyskiwania odpowiedzi. Czy jest jakikolwiek powód, by wierzyć,że cokolwiek przeżywa śmierć? "Ego" dla przykładu? Czy może umrzeć? Jeśli "ego" umiera, wraz z nim kończy się wszystko. Pewnego dnia wytłumaczyłeś mi, że jeśli "ego" by nie istniało, nie byłoby żadnego świata. Jeżeli np. yogi pozbawiłby się swojego "ego" w swem najgłębszym stanie samadhi, nie byłoby już tam nikogo, kto wiedziałby, że on był w samadhi. A być może i on nie wiedział, że był w samadhi? Gdyż jest indywidualność bez świadomości ego; istnieje nawet w kwiacie, w kamieniu. "Kamień jest kamieniem ponieważ nie ma samoświadomości", powiedział Mistrz Eckhart.
Bez świadomości, bez "ego" nie może być żadnej indywiduacji. Jest osoba, lecz nie osobowość. A "ego", to "ego", którym czuję, że jestem, że tylko ja nim jestem, jak może umrzeć? Jeśli umiera, świat się kończy, bo skąd "ja" mogę wiedzieć, że będzie istniał dalej beze "mnie" gdy "ja" umrę? Tylko dlatego, że ludzie tak mi mówią; bo podczas, gdy wciąż tu jestem, ktoś zapewnia mnie, że tak jest. Nauczyłem się, że świat następuje po mnie. I to "ja" to słyszę, zawsze "ja". A jeśli umieram naprawdę, wtedy kończy się wszystko, nawet świat. I nie mogę od tego uciec. Nie ma żadnej możliwej drogi wyjścia dla mojego "ego". Mogę tylko myśleć i czuć następujące: kiedy zniknę, jeśli kiedykolwiek zniknę, ktoś w wieczności znów poczuje, że jest "mną", tak jak ja teraz. I to "ja", które tak odczuwa, będzie moim "ja", tak jakby nic nie przestało istnieć; ponieważ jeśli w bezmiernym przedziale, po całej wieczności, nie ma żadnego "ja" - tego "ja" - nie ma żadnej świadomości, więc ten czas także się kończy. Chwila, westchnienie, nic. Zniknięcie i zmartwychwstanie świata. Sen, wytchnienie Bogów. Wieczny Powrót.
'Przybyłem tu by skonsultować się z tobą, porozmawiać, pomyśleć. Skąd mam wiedzieć, że naprawdę istniejesz, że także jesteś "ja", że czujesz, iż jesteś "ja", "twoim-ja"? Tylko stąd, że tak mi mówisz. A równie dobrze może to być moja projekcja lub rozszczepienie mnie na dwoje, jak cała reszta, słowa, które mówię do siebie, pytania i odpowiedzi, których sobie udzielam, monolog przed lustrem, przez które patrzę na siebie. Na koniec swego dramatycznego życia, Nietzsche także to odkrył - tak mi powiadają - i stał się wszystkimi ludźmi w jednym, w tym samym czasie z powodzeniem wymykając się z kręgu w szaleństwo. Ale czy naprawdę uciekł?'
Przesunął starczymi dłońmi po swym czole.
'To było także moją obsesyjną melodią. Męka powodowana przez ten mentalny mur, ta wąska ścieżka, która zdaje się zostawiać nas bez wyjścia. Bez odpowiedzi. Bo i po prawdzie, nie ma żadnej. Czy wiesz? Nie ma żadnej! Jedyne, co mogę przed tobą potwierdzić, to że ja także czuję, że jestem "mną'. Nędzna odpowiedź. Albowiem nie wierzysz mi, prawdopodobnie nie możesz mi wierzyć. Z twojego punktu widzenia, tylko "ty" czujesz, że jesteś "mną". Tak to przedstawia się dla ciebie, nawet jeśli zapewnię cię, że dla mnie wygląda to tak samo. Z twoim "mną" nigdy nie będziesz zdolny tego zrozumieć. Oddzieleni na zawsze. Nie ma z tego wyjścia, żadnej odpowiedzi. Innymi słowy odpowiedź to: nie ma wyjścia, ani odpowiedzi. Droga nie leży w wyrzeczeniu się "ego", "ukrzyżowaniu ego", lecz w jego najwyższej afirmacji połączonej z entelechią, z Osobą, która istniała przed "ego" i która czuła się tak starą, tak pradawną, tak przepełnioną godnością. W połączeniu ich w Absolutnej Osobowości.'
'Czym jest "ego"? Gdzie było zanim wstąpiło w ciało dziecka?' - zapytałem.
Odpowiedział mi innymi pytaniami: 'Może było "aniołem stróżem", którego dziecko potem traci, gdy "ego" wstępuje w jego ciało? A być może "aniołem stróżem" jest ten mądry człowiek, który odchodzi, gdy "ego" wstępuje w ciało dziecka, i czeka na "twój" powrót? Czym jest to "ty"? Czy jest, być może, coś "trzeciego"? Czy też "ego" jest punktem, zagięciem na powłoce osoby, Monady, której tylko niewielka część może wejść w ciało zbudowane z gęstej substancji? Czy kiedykolwiek rozważałeś możliwość, że technokraci nauki Kaliyugi spróbują dać "ego" swoim elektronicznym mózgom, swoim robotom, po prostu przesuwając dźwignię? Czy coś podobnego nie mogło się stać w przypadku istot ludzkich?
Czy "ego" przetrwa kiedy robot zostanie zniszczony? Czy to same "ego" zostanie reprodukowane w innych maszunach? Ta przerażająca możliwość jest dla mnie dodatkowym dowodem, że świadomość jest archetypem, który wykuwa sobie ścieżkę poprzez wszechświaty, dążąc do nadania sobie kształtu, i że używa ludzkiej istoty w ten sam sposób, w jaki użyłby maszyny... Nigdy nie zdołałem powiedzieć tego otwarcie: że "ego" jest Archetypem. 'Rozumiem' - odparlem. 'Wiem, to tylko słowa. Nowe naczynia na stare wino.
Wróćmy do miejsca, w którym zbłądziliśmy: do łączenia "ego" z osobą. W tym tkwi brama, poprzez którą można wejść i wyjść z Ultima Thule. Nazwałem to Indywiduacją. Łączenie "ego" z Jaźnią. Zmienianie akcentu indywidualności, przenosząc go z racjonalnej świadomości bliżej ku Oceanowi Nieświadomości, nie przestając być świadommym, ale przechodząc na inny rodzaj świadomości, prowadząc światło w ciemność tak daleko, jak to możliwe, przechodząc z Żółtego Słońca racjonalnej świadomości na Czarne Słońce Indywiduacji. A centrum, które się tam pojawia, które zostaje stworzone, wynalezione, na które to teraz przesunął się akcent indywidualności, to Jaźń, krąg, którego obwód jest wszędzie, a środek nigdzie. I który emituje Promień Zielonego Światła. Światła Gnozy. "Drobna iskra" Mistrza Eckharta, która nawiguje statkiem-widmo po i pod powierzchnią Morza Nieświadomości, ze wszystkimi światłami zapalonymi. Spełnienie totalności istnienia, unus mundus. Oto Indywiduacja. Nadanie twarzy Jaźni, dla "Anioła Stróża", Monady, czyniąc Twórcę świadomym... A wiesz, gdzie odnalazłem koncept Jaźni, którego użyłem w aluzji do tej tajemnicy? U najwspanialszego psychologa wszystkich czasów: u Nietzsche'go, twojego "Zranionego Króla", który jako pierwszy to odkrył używając niemieckiego słowa Selbst.'
'Czym jest Jaźń?' - zapytałem.
Jest to wyspa ze szkła, zagubiona w środku Oceanu, miasto ukryte w głębi góry, oaza ciepłej wody pośród lodów, Kontynent Złotej Ery, zamek otoczony przez płomenie, w którym śpi Ukochana... Tak, ponieważ kiedyś był Król, Królowa, Śpiąca Piękność w Lesie, Wieczna Miłość... Tylko poeci będą potrafili mnie zrozumieć...


ANIMA, ANIMUS

'Eros zjednoczył się ze swą Ukochaną wewnątrz Wielkiego Orfickiego Jaja Kosmosu: Phanes, Erika Paios. Eros jednoczy, lecz Phobos, strach, nienawiść (nic nie jest bliższe miłości niż nienawiść) dzieli, prowadzi do separacji, łamie Kosmiczne Jajo. Tak, aby zyskać świadomość, indywidualność, tak aby móc pewnego dnia nadać Kosmicznemu Jaju oblicze.
'Całkowita fuzja - zatracenie się w swoim przeciwieństwie, w przedmiocie miłości, w usiłowaniu powrotu do pierwotnego Obojniactwa - nie jest dobrą rzeczą. Jest to sprzecze z Indywiduacją, nieśmiertelnością osoby i zmartwychwstaniem, które jest rozróżnieniem, indywiduacją obu partnerów, tak że on i ona mogą stać się ponownie rozdzieleni, lecz, w inny sposób, zjednoczeni na zawsze. Wskrzeszeni. 'Jeśli masz wielkie szczęście by spotkać znów swoją ukochaną w jednym z obrotów twego koła, nie popełnij błędu poślubienia jej. Oboje zostalibyście zniszczeni. To, co musisz zrobić, to pomóc jej, by umarła bez ciebie. Kochaj ją, jakbyś popełniał przestępstwo. Ukochana musi umrzeć, aby powrócić do życia jako nieśmiertelna, wręczając swą wieczność w twe ręce. To jest prawdziwa Ona, która prowadzi wojownika do nieba, która nie jest iluzją, nie ściąga go do piekła, profanując go, kasatrując jego magiczną męskość, zamieniając mężczyznę w kobietę. Nie jest Ona pożerającą matką, wdową, która nie jest Wdową, ponieważ Ona nie zrzeka się samej siebie dla swego wdowieństwa, a tym samym kastruje swego syna. Percewal i Alexander musieli użyć Phobos (Nienawiści) aby uciec od Wielkiej Matki, małej wdowy, tak by osiągnąć Graala, Kamień Przemiany, który Grecy nazywali Xoanon. Całość.
'Das ewig Weibliche zieht uns hinan' - jak rzekł Goethe. "Wieczna Kobiecość prowadzi nas do nieba". Ponieważ impuls, który prowadzi cię to ostatecznej tajemnicy, którą nazwałem Indywiduacją, projektując "ego" w Osobę, Monadę, w Jaźń, dając oblicze Bogom, "oświetlając ciemność Stwórcy", to nic innego jak miłość. Tylko miłość może sprawić, że przekroczysz głęboką czeluść, most zwodzony oddzielający twe "ego" od zamku, w którym leży uśpiona twa ukochana, poprzez skok w otchłań. W efekcie jest zmianą, cudem. To Nie-Istniejący Kwiat: Jaźń. Upadnij w ten kwiat, a znajdziesz tam twarz twej Ukochanej. Ta miłość, ten impuls to lodowaty, czerwono-zielony ogień, który trawi wszystko i projektuje cię do nieba, kochającego poza życiem i śmiercią, na całą wieczność. Ta miłość czyni cię nieśmiertelnym. To oblicze, ten Ogień Miłości, który trubadurzy i Minnesangerowie nazwali Woevre Saelde, Izoldą, ja nazwałem Animą w mężczyźnie, a Animus w kobiecie.


A-MOR

'Zostało powiedziane, że człowiek, który kocha Boga potrzebuje siedmiu wcieleń, aby osiągnąć Nirwanę i się wyzwolić, zaś człowiek, który Boga nienawidzi, potrzebuje tylko trzech. To bez Boga, lecz własną "furią" Percewal osiągnął Graala i swą indywiduację, swą Jaźń, swą całość. Na tym polega różnica między Płynną, a Suchą Drogą. Nie wiemy czy tak jak swą "furię", swój Phobos, swój strach przed Matką, Percewal miał ze sobą też "pamięć o ukochanej", co podobno radził mu jego przyjaciel Gawain. Percewal, ze swą "furią" czy też nienawiścią, opierał się mistycznemu uczestnictwu. Samadhi, fuzja z Adhi, Pierwotnym Bytem, nie oczekuje go na końcu jego drogi. Z tego powodu jest to ścieżka świętości. Tym, co na niego czeka jest Kaivalya, całkowite oddzielenie, najwyższa indywiduacja, Absolutna Osobowość, ostateczne osamotnienie Nadczłowieka. Jest to ścieżka magika, Siddha, tantrycznego herosa Graala. Kosmiczna izolacja powstałego Purusha.
'Tajemnica Graala absorbowała i poruszała mnie głęboko od mojej młodości. Z tego to powodu, nie chciałem jej naruszać, lecz omijałem ją na palcach, ponieważ miałem przeczucie, że jest to coś świętego, co nie powinno być "psychologizowane". Niestety, nie jestem pewien co do tego, czy inni nie będą tak czynić w moim imieniu po tym, jak odejdę...'
'Jestem zaskoczony słysząc, jak używasz słowa "psychologizować". Zatrzymawszy się w środku nurtu, bez pragnienia by za wszelką cenę zachować "naukowy" charakter twej szkoły, gdy ogarnąłeś swe najgłębsze doświadczenia językiem, który był akurat w modzie, tak by uciec podejrzeniom o mistycyzm i magię, mimo to odnajdujesz się otwartego na oskarżenie "psychologizowania" tradycyjnej i świętej wiedzy, takiej jak alchemia, astrologia, hermetyzm, a nawet I Ching. Czyniąc tak, nie zyskałeś nic, ponieważ twoi wrogowie zawsze będą oskarżać cię o mistyczne niejasności oraz bycie gnostyckim zwolennikiem Mistrza Eckharta.'
'Wiem. Dlatego powiedziałem, że tylko poeci mnie pojmą. Ponieważ w jakiś sposób przekazałem dalej "szyfr". Także ja, jak trubadurzy Okcytanii i Minnesangerowie, śpiewałem kodem, szyfrem. Dla przykładu, czy nie powiedziałem, że Archetypy są psychoidalne? Innymi słowy, transcendując ludzką psyche, są poza lub przed nią. Co za różnica więc między Bogami Grecji i Indii, a Bogami starożytnych Germanów? A moje dwie lub więcej Zbiorowe Nieświadomości, nie do pogodzenia ze sobą? Czy to nie "Pamięć Krwi", Minne niemieckich trubadurów, którzy śpiewali o pamięci o Miłości straconej na początku czasu? Jakaż różnica między tym, a "Duchem Rasy", o którym mówią okultyści?
Bez wątpienia, mogłem pójść znacznie dalej, gdybym także nie przegrał wojny. Mogłem połączyć mój konceptr Zbiorowej Nieświadomości z tajemniczą tybetańską doktryną Tulku oraz hinduistyczną-buddyjską doktryną Bodhisattva. Tulku, odnosząc się do siebie, nigdy nie mówi "ja" lecz "my". On jest Duchem Rasy ucieleśnionym w całości ludzi. Posiada wszystkie swe "ja" będąc także świadomym w wielu paralelnych wymiarach czy czasach istniania. On jest wszechobecny. Zatem łączymy się z motywem "ja", który przywołałeś, oraz z konkluzją Nietzsche'go, który nie jest już jednym, lecz wszystkim. Sam sara hinduizmu to także moja Zbiorowa Nieświadomość, Rzeka Sam sara, tych archetypowych form: Maya - z hinudskiego Iluzja. A pośród tego wszystkiego jest Jaźń, jak idealne centrum, umiejscowione w bliżej nieokreślonym miejscu w bezmiarze Oceanu, jak Nie-Istniejący Kwiat.
'Na zachodzie istniała kiedyś ścieżka indywidualnego wtajemniczenia w miłość: tajemnica Graala, Ezoterycznego Zakonu Rycerskiego i hermetyzmu niemieckich oraz prowansalskich trubadurów i Fedele d'Amore w północnych Włoszech. Ezoteryzm trubadurów stał się swego typu Platonizmem czy też alchemicznym Tantryzmem Lewej Ręki. Posiadał rytuał i stopniowaną inicjację, wywiedzioną ze zwyczaju wyboru inicjowanego spojrzeniem Pani Zamku, a w przypadku Dantego - wręczeniem ochronnego pierścienia, pasa (Pas Brunhildy w Nibelungenlied), chustki lub rękawiczki.
Nowicjusz został zaakceptowany. Jest tantrycznym Sadhaka. Wtedy przechodzi na stopnie Fenhedora, "Pretendenta", Precadora, "Błagającego", "Związanego" i Drut, tego który wymienił serca, zaręczonego - Rebis, dwupłciowego alchemików - tego, który przeszedł ostateczny test Asag, jednocząc się ze swą damą tylko umysłem; czy też raczej Maithuną, mistycznym tantrycznym współżyciem. Mysterium Coniunctionis. Stąd powinien osiągnąć rezurekcję, stan dokładnego oddzielenia, Indywiduację Absolutnej Osobowości, puruszyckiej, kaivalickiej, o której już mówiliśmy. Z twarzą Ukochanej w jego duszy. W alchemii analogicznymi stanami są Nigredo, Albedo (od którego wywodzą się nazwy Albania, Albion, Albi) i Rubeda, rezurekcja w czerwonej nieśmiertelnej energii - materii Vajra. Soror Mystica, kobieta, która jest zawsze u boku alchemika, to Amasia Uxor, magiczna narzeczona miłosnego ezoteryzmu trubadurów. Jest ona też Yoginią i Parastri, inicjowaną narzeczoną Tantryzmu.
'Ta cudowna hiperborejska inicjacja pochodzi z wielkiej dali, z pierwotnego polarnego kontynentu, gdzie pojawiły się kobiece maginie, kapłanki magicznej miłości, Morgana i Allouine. A także kobiety, które w legendzie Graala wyleczyły rannego wojownika i Chorego Króla. To mysterium dociera do nas z niezgłębionej dali. Na zachodzie zostało zniszczone wraz z Katarami i Templariuszami, z Minnesangerami i Fedele d' Amore, z trubadurami z Langweocji, w wiecznej wojnie z wrogami boskiego mitu. Co było prywatną, wyjątkową, arystokratyczną incjacją, uległo zwulgaryzowaniu w Kościele Rzymu, który przejął jej symbole i sfałszował je. Gnostycka Pani, Sophia, Woevre Saelde, żeński Duch Święty, Parakletos, Dove zostały spopularyzowane jako Maryja Dziewica; Wymiana Serc, która w rzeczywistości jest przebudzeniem czakry Anahata, uległa uzewnętrznieniu w kulcie serca Jezusa. Korona cierniowa i różaniec zastąpiły templariuszowską alchemiczną różę o tysiącu płatkach, czakrę Sahasrara na szczycie niewidocznej czaski. To skrytobójstwo świętej ścieżki Kundalini, tantrycznej drogi czakr. Hermetyczne wtajemniczenie w solarną miłość zostało sfałszowane przez egzoteryczną, lunarną religię, przez antopomorficzny, wyłącznie materialistyczny kult.
'Wtajemniczenie "nie kochającej miłości" zostało zniszczone i człowiek przeszedł na rozproszenie fizycznej, matriarchalnej miłości, skupionej całkowicie na fizycznym ciele kobiety, w którym triumfuje uzewnętrzniona Ewa, profanując wojownika, narzucając mu swój żeński niepokój i "demetryjskie" rozgorączkowanie do prokreacji. Miłość stała się ludzka, w całości zbyt ludzka. "Nie kochająca miłość" wojownika, trubadura, jest tajemnicą Graala. Miłość niezmartwychwstałej kobiety i mężczyzny to lunarne chrześcijaństwo Kościoła Rzymskiego. Wtajemniczający poemat zdegenerował się do noweli, literatury popularnej i niezdrowego seksualizmu naszych dni.
'Kiedy mówimy o religii miłości trubadurów, wtajemniczonych rycerzy Graala, prawdziwych Różokrzyżowców, musimy spróbować odkryć, co kryją ich słowa. W tamtych dniach miłość nie oznaczała tego samego, co znaczy dzis. Słowo Amor (Miłość) było szyfrem. Amor czytane do tyłu to Roma. A więc słowo to sygnalizowało, poprzez sposób zapisu, przeciwieństwo Rzymu, przeciwieństwo wszystko, co reprezentował Rzym. Ponadto Amor łamie się na "a" i "mor", oznaczając Poza Śmiercią.
To jest stać się nieśmiertelnym, wiecznym dzięki ścieżce inicjacji A-Mor. Ścieżka wtajemniczenia totalnie przeciwstawna do ścieżki Rzymu. Ezoteryczny, solarny Krystianizm. Gnostycki Krystianizm Mistrza Eckharta. I mój. Bowiem próbowałem nauczyć człowieka zachodu, jak ma wskrzesić Kristosa w swej duszy. Ponieważ Kristos jest Jaźnią człowieka zachodu.
'Oto dlaczego Rzym zniszczył Amor, Katarów, Templariuszy, Lordów Graala, Minnesangerów, wszystko co mogło brać poczatek w "Pamięci Hiperborejskiej Krwi" i co mogło mieć polarne, solarne pochodzenie.
'Miłość omawiana i opisywana tak często w nowelach, poezji i czasopismach, miłość czyjegoś sąsiada, uniewersalna miłość kościołów, miłość ludzkości - nie ma nic wspólnego z "nie kochającą miłością" (A-Mor, Poza-Śmiercią), która jest surową dyscypliną, zimną jak lód, ostrą jak miecz, aspirującą do przezwyciężenia stanu ludzkiego w celu osiągnięcia Królestwa Nieśmiertelnych, Ultima Thule.


'SYNCHRONICZNOŚĆ'

"Ziemia jest żywa i odczuwa wraz z tobą. Podąża po twoich śladach, twoich poszykiwaniach, z równą troską, poniewaz zostanie przeobrażona w twoim triumfie. Koniec Kaliyugi i wejście w nową Złotą Erę zależy od wyników twojej wojny. Sama ziemia nie może dokończyć pracy, którą Natura pozostawia niekompletną. Dziś ziemia połączyła siły z człowiekiem w jego destruktywnej pasji. Wielka katastrofa nastąpi w pierwszych dniach Ery Wodnika. Lecz jeśli zdołasz znaleźć wejście do Niewidzialnego Sobowtóra tej ziemi, dopełniając misterium "nie kochającego A-Mor" - wulkany się uspokoją, trzęsienia ziemi przejdą, a katastrofa zostanie uniknięta.
"Istnieje esencjonalna "sychroniczność" między duszą, a krajobrazem. To, co osiągasz w samym sobie będzie miało reprekursje nawet w najodleglejszych zakątkach wszechświata, jak dźwięk dzwona, który obwieszcza triumf lub klęskę, wywołując nieodwracalne efekty w sekretnym centrum, gdzie działa Przeznaczenie. Archetyp jest niepodzielny i jeśli raz stawisz mu czoła w esencjonalny sposób, efekty będą uniwersalne i ważne przez całą wieczność. Stare chińskie powiedzenie dobrze to wyraża: "Jeśli człowiek siedząc w swym pokoju, myśli słuszne myśli, będzie słyszany tysiące mil dalej." A także alchemiczne powiedzenie: "Nie istotne jak samotny jesteś. Jeśli poświęcasz się prawdziwej pracy, nieznani przyjaciele przyjdą cię wesprzeć."
'To, co określiłem "synchronicznością" Nietzsche nazwał "pomyślnymi wypadkami pełnymi znaczenia". Staje się to poetyckim dialogiem, koncertem na dwoje skrzypiec, pomiędzy człowiekiem-magikiem, a Naturą. Świat przedstawia ciebie z "szczęśliwym przypadkiem pełnym znaczenia", wręcza ci subtelną, prawie że sekretną wiadomość, coś co zdarza się bez widocznej przyczyny, bezprzeczynowo, lecz czujesz, że jest pełne znaczenia. Świat potrzebuje dokładnie tego - żebyś z tej wiadomości wydobył znaczenie, które ty sam jest zdolny ujrzeć, ponieważ "synchronizuje" się, w pełni się zgadza z twoim nagłym stanem umysłu, z wydarzeniem w twoim życiu, tak że jest zdolne przekształcić się, z twoim udziałem, w legendę i przeznaczenie. Pomyślny przypadek, który przekształcił się w Przeznaczenie. A gdy już to osiągniesz, wszystko stanie się takie same, jak przedtem, jakby nic się nie stało. Niemniej jednak, wszystko fundamentalnie zmieniło się na zawsze, choć jedyni, którzy o tym będą wiedzieć to ty i ziemia - która teraz jest twoją ziemią, twoim światem, skoro oddała się tobie, abyś mógł ją uczynić owocną. "Ziemia uczyniła się w tobie niewidzialną" jak rzekłby Rilke, stała się w tobie zindywidualizowanym wszechświatem. I choć być może nic się nie zmieniło, "może się wydać jakby tak było", by użyć twoich własnych słów. I będziesz kreatywnym Bogiem swiata, ponieważ pojąłeś Nie-Istniejący Kwiat. Nadałeś znaczenie dla swego kwiatu.'


Wspaniały Arcy Wrogu.
Mistrzu nad Mistrze.
Aniele potępionych.
Boże zaślepienia i pomówień.
Opiewcze furii i straconej nadziei.
Jak wiele Ci trzeba aby na Twej twarzy zagościł uśmiech.
Jak wiele dróg i drzwi trzeba przejść tym, którzy podejmują działanie w Twym Świętym Imieniu.
Wielki Obsydianowy Szaniec.
Naostrzone pale i zęby jak piły.
Na rękach krew.
W sercu brak wyboru.
W głowie kręte drogi do punktu.
Jakże ponurą sylwetką jesteś.
Jakże posępny wybrałeś być.
Dziękuję.
Dziękuję, że jesteś.
Nigdy nie sięgałem dalej.
Rozbrojony z ostrzy i kolców.
Sam jeden ze swoją osobowością.
Jesteś niczym.
Nigdy nie widziałem tak pustego naczynia.
Ileż tu miejsca na Tę Miłość.
Czarny jesteś jak węgiel.
Widzę jak chowasz przed wszystkimi diament.
Chowasz bo brak Ci odwagi.
Bo bez broni czujesz się nie warty.
Bo puki nie osiągniesz celu.
Nie jesteś godzien.
To jeszcze nie teraz.
Chodzisz i siejesz smutek.
Zwątpienie.
Samotność.
Dzięki Tobie jest tu miejsce dla Mnie.
Dzięki złu, które spowodowałeś jest miejsce na wybaczenie.
Dzięki gniewowi, którym tak szczodrze obdarowujesz istnieje spokój.
Twe pięści powołują do życia Moją miłość.
Rozmywasz się we Mnie.
Dlatego prawdziwie jednym możemy się stać.
Mrok zawsze ustępuje światłu.
Jam Jest Wojownik Światła.
Bez oręża zwyciężam.
Bez ciosu kruszę Twe mury.
Jesteś mi bliższy niż Ty sam Sobie.
Całuję aż gorycz zmieni się w słodycz.
Nie dla powodu.
Bo nie mam wyboru.
Ja Jestem.
Tylko i aż tyle.
Dziękuję.
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 13 lip 2011, 23:46

Sinbardzie chciałam Ci podziękować za to wszystko co napisałeś tutaj. Odczuwam ogromną wdzięczność czytając to:) Widzę i wiem że z jakiegoś powodu coraz więcej jest osób które się budzą z długiego snu- snu identyfikacji z formą i czuję ogromną radość. Może zresztą jest tak że oni zawsze byli tylko ja wcześniej tego nie widziałam:)

"Pulsuję, istnieję, żyję- jestem żywą, pulsującą energią. Jestem wiatrem, słońcem, oddechem, przerwą w oddechu, znaczeniem wydobywającym się spoza międzywiersza, wolną przestrzenią i dzięki miłości jestem wszędzie w jednej chwili. Tu i teraz to wszędzie i zawsze. Nie przywiązuję się do niczego- bo dzięki temu mogę doświadczać wszystkiego bez ograniczeń. Jaki sens ma trzymać się kurczowo czegoś, kiedy można mieć wszystko? W Istocie nie może być inaczej. To jest wolność, za jaką tęskni każda Dusza. Szukamy jej w relacjach z ukochanymi, w przyjaźni, we wspólnocie, w przyrodzie, w zadumie, w medytacji, czasem zagłuszamy to wołanie głośną rozrywką i mnogością wrażeń, które tępią wrażliwość, dzięki czemu tęsknota nie jest odczuwana tak dotkliwie. Ta tęsknota jest jednak drogowskazem, który tym silniej świeci im bliżej celu jesteśmy, jest zapowiedzią najwspanialszego prezentu który swoją cudownością przekracza wszelkie nasze najśmielsze wyobrażenia. I to jest to, co każdy w głębi siebie wie, nie odkrywam nowych lądów- zauważam że zawsze były, tylko z jakiś względów ich nie widziałam, choć miałam przed oczami."

Dlatego dziękuję za te słowa i rezonans jaki odczuwam czytając je:)
Między tym co słuszne a tym co błędne rozciąga się wielka przestrzeń. Tam się spotkamy. RUMI
rudzielka
Tu i Teraz toWszędzie i Zawsze
 
Posty: 1
Dołączył(a): 13 lip 2011, 23:19
Droga życia: 11
Zodiak: bezsens

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 14 lip 2011, 00:27

I imieniu Sinbarda - odpowiem Ja - Jego Kreacja.
Pojawiłem się, gdy Sinbard puścił Samego Siebie.

Człowiek z niego był ledwo przyzwoity, ale za to serce miał Boskie.
Patrzył zamiast w świat - wgłąb siebie.
Przemierzając Pustkę, odkrywał, że wszystko Tu już Jest.
Zawsze było.
Wszystko to Życie Samo w Sobie.
Wiedział, że każdy przejaw kreacji jest doskonały.
Właściwy.
I niczym diamenty w węglu.
Kruszył mury przyzwyczajeń, aby dotrzeć do początku.
Pisał zalany łzami.
Z implodującym sercem.
Słowa układały się same, w piękne poematy.
Wybuchał współczuciem i poszerzał miłość.
Zamarły w bezdechu podziwu nie dowierzał, że życie może mieć taki smak.
ŻE MOŻE AŻ TAK SMAKOWAĆ!

To co znalazł na samym dnie rzeczy odrzuconych przez uwarunkowania umysłu...
Zabiło nawet Jego.

Stał nie nienamacalny.
Jedny z Jednią.

Zostawił Wszystkim Pamiątkę.
Zdjęcie Jego Serca.
Pocałunek Absolutu.

Witam w Domu.
Cieszę się, że Jesteś.
Dziękuję.
I AM
 

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 14 lip 2011, 21:17

I AM
 

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 18 sie 2011, 16:42

Czołem świetliste bąbelki. : D
Zgadnijcie kto wrócił z podróży? : )

Pora na powrót mega pozytywnego gościa. : D
Który nikomu jednak nie jest do niczego potrzebny. : )

Ale i tak będzie się cieszył. : D
I opisywał swoje przygody z wycieczek po wymiarach głębi serca. : )

I już nie mogę uwierzyć tej radości! : D
Że będę trwał znowu tutaj... : )

W OBJĘCIACH MIŁOŚCI!
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Sinbard - Ja Jestem

Post 19 sie 2011, 21:46

Sinbard napisał(a):Czołem świetliste bąbelki. : D
Zgadnijcie kto wrócił z podróży? : )

Pora na powrót mega pozytywnego gościa. : D
Który nikomu jednak nie jest do niczego potrzebny. : )

Ale i tak będzie się cieszył. : D
I opisywał swoje przygody z wycieczek po wymiarach głębi serca. : )

I już nie mogę uwierzyć tej radości! : D
Że będę trwał znowu tutaj... : )

W OBJĘCIACH MIŁOŚCI!


Witamy ponownie jednego z nas. O:)
No i pozytywne przesłanie jeśli jeszcze ktoś nie widział:
The Wayseer Manifesto
Mamy tylko Siebie.
Avatar użytkownikanuntisunya81
 
Posty: 554
Dołączył(a): 16 lut 2011, 15:27

Powrót do działu „Ludzie”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości