- czyli MY. Przedstaw się, jeżeli jesteś nowym użytkownikiem. Nasze autobiografie, zainteresowania i wszystko inne.

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 15 lis 2012, 10:40

nie dalej niz siega mysl
- - - - -

nasz taniec
jest snem
przezywanym
wciaz na nowo
- odchodzimy
nie dalej niz siega mysl
- powracamy
z sennego zamyslenia
w wyciagnietych dloniach
nadzieja cichutko
spiewa
o nas
Ania ayalen
 

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 16 lis 2012, 09:47

Sherargetu
 

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 20 lis 2012, 15:40

...jestem snieznobiala cisza snu...jestem nieskonczona, niezmacona biela rozkwitajaca tecza kolorow; wiatr, deszcz i slonce, smiech i lzy, wszystko co bylo i bedzie, kazda rzecz i kazde nieistnienie rzeczy wyrastaja ze mnie, dzieja sie przeze mnie- w moich dloniach czas rozchyla platki dni i nocy, swiat staje sie w mych oczach wielobarwna kaskada dzwiekow, zdarzen, miejsc, ludzi ...maluje wzory zycia na lsniacej powierzchni snu, tworzac melodie pelna uniesien, nieoczekiwanych zwrotow i harmonijnych akordow, melodie wibrujaca kolorami snu, kolorami bieli na tle nieporuszonego, niezmaconego istnienia...
Ania ayalen
 

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 22 lis 2012, 19:33

zadumalam sie...byl gdzies watek o opetaniu, nie moge go znalezc wiec podumam tu, u siebie. Przeczytalam w pewnym miejscu opowiesc pewnego czlowieka o bytach, istotach- ktore sie go uczepily zatruwajac zycie...ten czlowiek sprawia wrazenie milej, wyciszonej osoby..az przygaszonej. Mam jakis talent do wyczuwania energii, u tego czlowieka nie wyczuwam podczepien, uczepien- nic co nie byloby jego, natomiast strasznie naplatal sam sobie. Spetal sie...pewnie nie pierwszy i nie ostatni, i nawet nie w tym rzecz ze nie wierze w to opetenie- nie mam powody aby nie wierzyc ze on to czuje, widzi, slyszy...jego prawda jest to w co uwierzy, nawet nieswiadomie, wszystko co ktos nam mowi, co uslyszymy, przeczytamy znajduje miejsce w ktorym osiada, zagniezdza sie...kielkuje. Czesto jestesmy tego nieswiadomi, do swiadomosci docieraja dopiero owoce.
Wiec prawda tego czlowieka jest to w co uwierzyl, nie klamie, nie fantazjuje- wierze mu. I czytam rady osob ktore zyczliwie, w dobrej wierze umacniaja tego czlowieka w przekonaniu ze to co przezywa jest rzeczywiste- zamiast odplatywac, placza jeszcze bardziej. Z dobrego serca psia kosc...to jest niedzwiedzia przysluga...najlepsze nawet lecz nieswiadome serce....
I tak sobie dumam nad meandrami ludzkiej psychiki...ten ktos rekami i nogami broni sie przed zrozumieniem ze nic nie przychodzi z zewnatrz, jakby latwiej bylo obciazac odpowiedzialnoscia kogos, cos. niz odpowiadac za siebie...latwiej wierzyc komus niz sobie i prosciej winic cos za siebie...?
Ania ayalen
 

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 23 lis 2012, 19:14

Idac dalej szlakiem zadumy...jak bardzo przywiazujemy sie do mysli o sobie jako czyms...ja- czlowiek, ja- dusza, ja- swiadomosc, ja ja ja...konkret, ktory mozna opisac, okreslic, uchwytne i namacalne cos- ja. Jak bardzo lubimy byc kims...bardziej kims czyms niz byc? Przeraza nas mysl o byciu niczym, choc to niemozliwe, mozemy byc niczym wszystko, mozemy byc...jestesmy. Gdy nie jestem czyms - jestem. Jestem soba...jestem drzewem, rzeka, kamieniem...jestem blaskiem slonca i cieniem rzucanym przez swiatlo, jestem...ja jest wszystkim czym jestem i tylko jedno nie jest prawda- nie moge nie byc...wiec jestem. Ja- cos; ja czlowiek. Dusza i cialo zespolone jedna swiadomoscia. Ja- nic. Nic czego by nie bylo. Ja istnienie , nieograniczone niczym, nieprzemijajace istnienie wszystkiego, zmienne w formach, niezmiennie jednakie trescia...
Ania ayalen
 

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 24 lis 2012, 02:38

Aniu czytałam wcześniej ale byłam taka trochę często zbyt szybka,narwana, chwytająca chwile jak kto gdzieś ktoś słowa zostawil, przypomniało mi się. Musiałam się jeszcze poprzytulac do siebie i swojej wyobraźni i wiele przyjąć też od innych,

ale zaraz tutaj coś napisze więcej :)
Ziarenko Kobieta
 
Posty: 443
Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
Droga życia: 5

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 24 lis 2012, 02:52

Ania ayalen napisał(a):Idac dalej szlakiem zadumy...jak bardzo przywiazujemy sie do mysli o sobie jako czyms...ja- czlowiek, ja- dusza, ja- swiadomosc, ja ja ja...konkret, ktory mozna opisac, okreslic, uchwytne i namacalne cos- ja. Jak bardzo lubimy byc kims...bardziej kims czyms niz byc? Przeraza nas mysl o byciu niczym, choc to niemozliwe, mozemy byc niczym wszystko, mozemy byc...jestesmy. Gdy nie jestem czyms - jestem. Jestem soba...jestem drzewem, rzeka, kamieniem...jestem blaskiem slonca i cieniem rzucanym przez swiatlo, jestem...ja jest wszystkim czym jestem i tylko jedno nie jest prawda- nie moge nie byc...wiec jestem. Ja- cos; ja czlowiek. Dusza i cialo zespolone jedna swiadomoscia. Ja- nic. Nic czego by nie bylo. Ja istnienie , nieograniczone niczym, nieprzemijajace istnienie wszystkiego, zmienne w formach, niezmiennie jednakie trescia...


Wiesz, to "nie mogę nie być" : czasem nie odbieramy tego ale to zdanie mamy w sobie tylko odwrotnie: czuję się,że mnie nie ma, że nie ma mojego być,

że jestem ale przestaję siebie łapać i nie widzę jak przestaję być, bez wiary, żyję bo żyję i wtedy najłatwiej pomyśleć, poczuć, że to oni są winni, że ktoś mi przeszkadza, że ktoś ma w tym swój interes, swoje zło , swoje zamiary "złe:" że robi nam tak i tak.

Gdy byłam prawie na dnie swojego zdrowia, wypowiedziałam słowa, że czuję się prawie tak jakby ktoś mnie otruł. Ale tak naprawdę trułam siebie samą tym co wtedy jadłam, nie wiedząc i nie znająć, że można inaczej. Ale miałam koło siebie osobę, która cos przezwyciężyła w swoim organizmie i pomyślałam, że sprawdzę, poczytam. Czemu trafiłam potem na te wiadomości, na te strony, na tych ludzi, nawet tutaj bo tamte kontakty doprowadziły mnie to tego forum, nie wiem? ale już gdzieś to napisałam , że Ja już poczulam, jak pewne przekonania, odchodzą, jak przekręca Ci się dotychczasowa wiedza i pewność o 360 stopni jeśli chodzi o zdrowie. Może dlatego z jednej strony jak to pisze przyjaciel: chcę się uczyć - a może ta świadomość, którą kiedyś sama zdobyłam, że coś przestaje być prawdą ostateczną zaczęła mnie napędzać. Chyba dociera to do mnie. Może dlatego czasem tak prawie opętańczo zachowywałam się przez ostatni rok? Ale ktoś był na tyle poukładany a może czasem kiedyś odczuwał podobnie jak Ja,że umiał mnie taką przyjąć.

To prawda, że możemy być nieograniczeni w niczym tylko gdy ktoś nas o to zapyta: wytłumacz mi o co ci chodzi najlepiej by było widzieć jego ścieżkę, znać go na wylot by znaleźć takie odniesienie by nam uwierzył, znaleźć tą jego cząstkę, jesli taka była, w ktorej jakas jego prawda ostateczna umarła i zmartwychwstała na nowo, uzyję tego okreslenia, choć bez związku z wiara, raczej wierząc w to, że ludzie mogą kiedyś w takim miejscu się znaleźć. :)
Ziarenko Kobieta
 
Posty: 443
Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
Droga życia: 5

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 24 lis 2012, 03:18

to tak na koniec, Aniu u kogoś przed chwilą obejrzałam i przeczytałam tłumaczenie

Wiem, że odbierzesz to tak jak jest napisane a nie przez widzenie większości

wg mnie wszystko w tych słowach jest :)

http://www.youtube.com/watch?v=YiPS3W2kwMY
Ziarenko Kobieta
 
Posty: 443
Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
Droga życia: 5

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 24 lis 2012, 20:38

nie odbiore bo nie obejrze...ech.
Ania ayalen
 

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 26 lis 2012, 11:44

wlasnie blysnelo mi muzycznie, to sie podziele...energia meska jest analizujaco wyodrebniajaca- z calosci tworzy nuty, zapis dzwiekowy melodii...kobieca jest syntetyzujaco zbierajaca to co rozdzielone na tony- tworzy melodie. Jak to sie przeklada na swiat materii kazdy wie.
Ania ayalen
 

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 28 lis 2012, 09:02

filozoficznie mie natchlo o switaniu, westchne sobie...kazdy ma swoj ocean wszystkiego; i zaba w kaluzy i ryba w rzece i meduza w morzu...morze nie zaprzecza istnieniu kaluzy nawet jesli zabie wydaje sie ze jej kaluza.jest jedyna istniejaca woda na swiecie...a ponoc sa latajace zaby...
Ania ayalen
 

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 28 lis 2012, 12:57

...odbylam dzis o swicie podroz, fascynujaca podroz...dzieki jednemu zdaniu, w jednej sekundzie- czekaly na mnie az dojrzeje do nich...dawno temu narodzilam sie i umarlam, umarlam zbyt wczesnie by poznac zycie, by dotknelo mnie pietno nienawisci, pietno mroku. Zdazylam tylko ropoznac milosc- poprzez siebie we wszystkim...nie zdazylam zyc a wiec nie umarlam, idac do nieba, ono czeka na tych ktorzy poznali ciezar zycia w gestej materii by doswiadczyli niewazkosci duszy...wciaz pozostajac w rozdzieleniu od wszystkiego jako forma energii. Wiec wrocilam do siebie, do niezmierzonego oceanu istnienia w ktorym wszystko jest jednym, z ktorego wyodrebniaja sie formy zycia. Przywrocona do zycia nie zamknelam drzwi, drzwi ktorymi jestesmy...dla mnie ich nigdy nie bylo, odchodzac zbyt wczesnie nie nauczylam sie siebie...wiec pozostalam w wielu wymiarach, wzajemnie przenikajacych sie, istniejacych w polaczeniu. Wiele naszego swiatla pozostaje uwiezione w gestym bezczasie; to ludzie ktorzy ugrzezli w materii zapominajac o swych duszach ktorych rozpacz jest ciezarem obnizajacym nasze wibracje. Wielu z nas zawislo w niebie - ich wibracje sa zbyt ulotne by zabrzmiec dzwiekiem zycia. A bez jednego nie ma calosci, nie tworzymy harmonii...wiec powracamy tu, do tego gestego wymiaru ziemskiego zycia po czastki naszego jednego swiatla, te ktore zapomnialy siebie na Ziemi albo w Niebie...swiatelka w drodze do Swiatla, by towarzyszyc powracajacym, przypomniec zapomnianym o tym o czym wiedza w glebi serca...dziekuje wszystkim za nas...wiecznie w drodze do siebie
Ania ayalen
 

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 02 gru 2012, 01:13

tak już w twoim temacie się dopiszę

ale nie dziwię się, że nie mogłam przestać rozmawiać z przyjacielem

są ludzie bardzo aż do szaleństwa mojego inspirujący :)

trochę jak pewne wpisy z tego forum , no i jak czytałam jeden z takich i coś mi przyszło do głowy ,zaczęłam szukać bo wiem, że pewne słowo istnieje

i wpadłam na taki wpis:

http://www.wykop.pl/link/756581/czy-kto ... -wierszem/

"@GeraltRedhammer: Podoba mi się taka zabawa słowami.
To specjalnie dla Ciebie wrzucam rymowankę w 3D. Zabawa polega na tym, żeby przeczytać najpierw całość, potem same plusy a potem minusy. Chciałem, żeby tekst miał sens mimo czytania co drugiego wersu a także całości. Nie było to łatwe dlatego też nie jest to do końca dopracowane i takie jakbym chciał:

"Kwestia podejścia"

- Obłuda to
+ Łudzenia się esencja,
- Byle co
+ Negatywnie mnie nakręca.
- Myśli stos
+ Zapisany w smutnych wersach,
- Rzuca mną
+ Jak autem na zakrętach.
- W prawo raz
+ By poczuć smak zwycięstwa,
- W lewo zaś
+ Gdy nie mogę znaleźć miejsca.
- Każdy rok
+ Oddala mnie od szczęścia,
- Mimo, że
+ To kwestią jest podejścia.
- Z tego zła
+ Mój największy ciężar.
- Każdy raz
+ Namawia do pęknięcia.
- Silny cios
+ Przybliża do odejścia.
- Błędny wzrok
+ Nie odnajdzie wyjścia.
"
nic nie poradzę, są ludzie inspirujący tak bardzo , że można w nich utonąć, podobnie jak w książkach :)
Ziarenko Kobieta
 
Posty: 443
Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
Droga życia: 5

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 02 gru 2012, 09:14

Ty sie tu pieknie wpisujesz Kochanie, a ja sie ciesze.../to miejsce jest otwarte na wszystko.
Wiesz, to smieszne- jakis czas temu powiedzialas ze dostrzegasz jak sie otwieram- zastanowilo mnie to bo widzialam Ciebie.w uchylonych drzwiach gotowa czmyhnac gdyby cos bylo nie tak....ja nie czmyham, jak ciele laze w kazdy gaszcz a gdy sie pokluje- na chwilke kryje sie jak zolwik../gdybys wiedziala ile razy juz sobie myslalam ze teraz to.bede wredna zimna maupa...i co? Sie nie da. Ale za Boga nie pozwole sobie wmowic ze jesli ktos mnie rani to moja wina jest ze czuje bol- i ze jest to potrzebne do rozwoju, bo to.bzdura. Jesli ktos wpycha Ci w reke pokrzywe to ma prawo piec i masz prawo sie wsciec. Lepiej niz hodowac w sobie poczucie winy, byleby ta zlosc nie rozrosla sie. Zeby nie zakrywala serca w ktorym milosc cicho dodaje nam otuchy, nie watpiac w nas choc my.watpimy w siebie. Ale niewykluczone ze tym ktorzy zapra sie w tych drzwiach bojac sie zycia- zasunie takiego kopa ze az sie zdziwia ze tak daleko zalecieli. Odkrylam piekne miejsce, w niezwyklych kolorach; fiolety z odrobina rozu, kolory indygo...odnalazlam swoja przyszlosc w przeszlosci...strzalki czasu biegnace ode mnie przyszlej do mnie minionej- przeze mnie obecna. To fascynujace odkrywac siebie, nawet w tych ktorzy nas rania- rozumiejac dlaczego , odnajdujac to wspolne swiatelko, choc czasem zakryte, zamkniete za drzwiami strachu przed soba.
Ania ayalen
 

Re: ...cytujac siebie sama...

Post 02 gru 2012, 10:18

Ja zawsze sobie nie daję spokoju i zawsze to siebie najczęściej na końcu ranię...... innych też....

obudziłam się rano i nie dawało mi to spokoju i wiem co napisałam do przyjaciela,że jak rozmawiam z nimo czymś to czuję że żartuje a przecież już tyle razy mi o tym mówił,że wiem,że nie żartuje no i płaczę bo chol...jasna wiem dlaczego tak czułam, czuję się jak żart jeśli chodzi o pieniądze bo moi pracodawcy są tacy,że tak traktują swoich pracowników, moja matka z jednej strony daje mi pieniądze a czesto jak walnie szpilkę o tym, sama nie zdaje sobie z tego sprawy.

Wiem,że napisał tylko trzy słowa,że milczy przez miesiąc a ja dodałam do tego że wyjeżdza więc może nadal tu jest ale wczesniej mówił,że wyjeżdza. więc już nie wiem.

Powinnam zawsze czytać to co jest więc wyślę mu sms ,że że go przepraszam, choć będę mieć do siebie pretensje bo jeśli dobrze zrozumiałam,że wyjeżdza gdzieś w okolice poza Polską to zapłaci za tę część sms która jest od granicy a nie wiem ile to kosztuje. Nie jestem na tyle dorosła by przyjąć pewną wiedzę i tyle.

pa,pa. dzięki Aniu jak twój zółw o ile pamiętam pisałaś,że masz żółwia, chyba posłucham pewnego skrzypka bo mi smutno nad sobą samą.
Ziarenko Kobieta
 
Posty: 443
Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
Droga życia: 5

Powrót do działu „Ludzie”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron