Mentalne poszukiwania świata Wschodu i Zachodu.

Bezlitosna prawda

Post 21 sie 2011, 12:57

Jest to najbardziej prosta i logiczna prawda. Najbardziej oczywista, jednak niestety od dziecka wpajano nam co innego, poprzez utrwalenie traktujemy "JA" jako coś normalnego tutaj masz szanse aby sam indywidualnie zweryfikować czy jest to coś naprawdę normalnego czy tylko sztuczny wymysł, koncepcja.

Wszystkie proste rzeczy są genialne, tak jest również z tą rzeczą. Wymagaj na początku szczerości ze sobą skupienia i ambicji, to cechy, które pomogą Ci zobaczyć prawdę. Prawda jest prosta, czasem zbyt prosta dlatego mózg ją kwestionuje, taka natura wirusa - lecz kiedy się nie poddasz i zastosujesz kroki to zobaczysz to co jest prawdą i wszystko stanie się jasne.

Nie przyjmuj tego na wiarę, nie przekonuj się do tego. Jeżeli pojawi się jakieś spięcie, blokada zatrzymaj się i przyjrzyj się czemu powstała ta blokada, kto mógł ją stworzyć i jakie jest jej podłożę. Pojawi się rozproszenie lecz nie zatrzymuj się, pozorne cukierki na drodze, które zostawi Twoje "JA" aby Cie skusić będzie oznaką, że idziesz dobrą drogą. W tych kolorowych obrazkach, cukierkach i słodkościach, które oferuje "JA" jest pułapka, wielu w nią wpada. Dzisiejszy rozwój duchowy, new age i inne tego typu rzeczy to nic innego jak pięknie wyglądające jabłko, które w środku jest zgniłe. Na początku ugryziesz zadowolony "ale mi się udało, mój piękny rozwój!" następnie rozległy smak zgnilizny niczym martwego rozkładającego trupa wypełnia Twoją jamę ustną - większości nadal to nie daje do myślenia, nie mają alternatyw, myślą, że tak musi być i zaczynają od nowa, może to, może tamto ale wciąż czegoś brakującego, jakiegoś ułamka, który mógłby wreszcie to uczynić prawdziwym działanie prawdziwym lecz człowiek nie widzi tego ułamka - szuka dookoła "to Ty!" "To Twoja wina", zadowolone "JA" widząc desperacje przełącza się na destruktywny poziom oddziaływania w rzeczywistości prąc pod prąd aż w końcu "JA" się przeje taką osobą i go puści - tylko na jakiś czas. Ile razy znamy w życiu, że potrafimy iść pod prąd, na ścięcie pomimo myśli ostrzegawczych, które są przysłonięte destruktywnym działaniem. Ludzie zapomnieli o naturalnym cyklu życia, zapomnieli o tym, że życie po prostu się wydarza i płynie, tak samo jak człowiek i każdy aspekt na tej planecie, wszystko płynie swoim torem.

Przypuśćmy, że życie to kierowca Twojego auta - "JA" które przejmuje nad Tobą kontrole, rzekomy menadżer życia - wyobrażony koncept w Twojej głowie zaczyna wszystko kontrolować (w swoim mniemaniu, w rzeczywistości nic takiego nie ma miejsca), narzekać i poprawiać.

"Panie kierowco, proszę uważać. Halo Panie kierowco dlaczego tak wolno? Panie kierowco dlaczego tak szybko? Panie kierowco kończy się nam paliwo. Halo Panie kierowco!"

Życie świetnie sobie radzi samo w sobie, życie działa po prostu niczym strumień rzeki - płynie. Ciebie tam nie ma, nigdy nie było i nigdy nie będzie. Kiedy Twoje "JA" się tam pojawia zaczyna się destrukcja, życie zostaje zagłuszone i pojawia się chaos. Niczym lodówka do której zaglądasz sprawdzając czy aby na pewno zgasiło się światło. Otwiera, zamyka, otwiera, zamyka. "No zgasiło się czy nie? Przecież cały czas się pali... a może się upewnie jeszcze raz?". Tak samo gdy bierzesz szklankę z wodą i będziesz starał się trzymając ją panować tak aby woda w niej nie drgnęła zamiast ją po prostu postawić i zacząć żyć.

Życie Ciebie nie potrzebuje, nie jako "JA", nie jako jednostkę, która rzekomo cokolwiek kontroluje. Nie wierz mi, sprawdź to, spójrz szczerze na swoje życie - zobacz ile razy się pocieszasz. Wolna wola? Proszę Cie, wolna wola to wytwór do kontroli "JA". Kiedy chciałbyś mi udowodnić, że masz wolną wolę to nie będzie jej wynikiem, a to, że jakieś "JA" chciałoby cokolwiek sobie udowodnić, a potem powiązać to i utożsamiać sobie z wolną wolą. Życie dzieje się spontanicznie, bezosobowo. Nie jesteś oczywiście ślepcem czy też robotem, ale nie jesteś również wspaniała mityczną postacią, która będzie wywierać poklask u innych. Nie jesteś - po prostu, nie istniejesz.

Pozostaje Ci tylko to zobaczyć aby uwolnić życie z uścisku niewdzięcznego "JA", które jest tylko myślą, de facto nawet nie jest, to tylko człowiek mu nadaje "coś" i utożsamienia naszym celem jest to abyś to zobaczył.

Krok pierwszy. Czyszczenie ścieżki

Weź kartkę, otwórz notatnik cokolwiek gdzie będziesz mógł(a) to zapisywać.

Zapisz to:

Nie ma żadnego "JA" w całej rzeczywistości ani w żadnym jego aspekcie. Nie ma żadnego "JA", które miałoby rzekomo żyć życiem, które płynie samo.

Obserwuj swoje reakcje kiedy będziesz to zapisywać i je również zapisuj poniżej. Co rzekomo odczuwa wtedy Twoje "JA"? Strach, wątpliwości, opór? A może ulga, przyjemne uczcie, pozytywne emocje temu towarzyszące krzyczące "To jest to!".

Zauważ i rozpisz wszystkie reakcje, odczucia, emocje, doszukuj się najdrobniejszych aspektów "w środku" przelewając je na papier.

Skończone? Dobrze. Przyjrzyj się temu bliżej, głębiej ze skupieniem - niech nic Cie nie interesuje, dzieci, obiad, kolacja, o tym jak ten chłopak bądź kobieta ładnie wyglądały, o tym że w telewizji leci wasz film, zostawcie te myśli i skupcie całą uwagę na tych odczuciach.

Przyjrzyj się im dokładnie, czy nie jest to aby mechanizm obronny jakiegoś "stworzenia" żyjącego w Twojej koncepcji, które nazywa się "JA" i utożsamia się ze wszystkim w czym wejdzie w interakcje?

Te wszystkie emocje trzymają Cie na smyczy aby uniemożliwić Ci spojrzenie ku prawdzie, temu co jest za drzwiami, które przed Tobą postawiono. One były tam od zawsze! Zawsze mogłeś(aś) zobaczyć co jest za nimi, a raczej to, że za nimi nic nie ma. Jednak zawsze było coś ważniejszego, zawsze było odkładane, aż w końcu zapomniane. Spójrz, że te emocje stoją murem ze śmieciowymi myślami na czele aby tylko odciągnąć Cie od działania. Ujawnij to, wszystko aby osiągnąć prawdę już masz. Wszystko stoi dla Ciebie otworem, lecz odważ się ruszyć i stawiać kroki na przekór gier i dezorientacji jakie "JA" będzie Cie wprowadzać. Nie ważne, że ktoś przystawi Ci lufę do skroni - to tylko na pokaz, "JA" nie zastrzeli swojego żywiciela, nigdy. Postraszy, po naciska, poczeka aż wrócisz do budy i zacznie się od nowa. Osioł w klatce, dalej idzie za czyimiś celami niczym za marchewką. To smutne, że niektórzy czują z tego powodu dumę.

Skupiaj się dalej, odważ się je ujawnić tu i teraz? Ujawnij skąd wychodzą te emocje, możesz, po prostu obserwuj i wchodź wgłąb tak jakbyś odrywała kolejne warstwy przeszkód. Odkryj co za tym stoi i jaka jest tego podstawa. Co je generuje? Czy masz jakikolwiek na to wpływ ? Dochodź pytaniami do każdego możliwego aspektu i strony. To bardzo ważne.

Kiedy rozliczysz się, ze stroną emocjonalną i świadomie zauważysz, że to nie żadne "JA" je produkuje tylko po prostu są, przejdź do następnego kroku.

Krok drugi. Wyrzuć wszelkie oczekiwania.

Czego się spodziewasz, że wyzwolenie będzie jakie? będzie jak co?

Jakie masz wyobrażenia na temat oświecenia? Skąd one pochodzą? Zbadaj ich aspekt. Co tworzy wyobrażenia na temat tego jak to powinno wyglądać ?

Czy jak sobie postanowisz wyjść po gazetę mając wyobrażenie "Pójdę, kupie, wrócę" tak jest zawsze? Czy na Twojej drodze nie stają znajomy z historiami, przechodni, wypadki i wszystko inne? Skąd pomysł, że możesz wiedzieć jak to powinno wyglądać i co powinno zawierać? Czy często nie kończy się tak, że Twoje wyobrażenie zostaje brutalnie poobijane przez różne wydarzenia, które między punktem A, a punktem B mają miejsce? Czy kontrolujesz te wydarzenia, możesz się bez nich obyć, usunąć je z życia, uciekać od nich?

Rozpisz to sobie również.

Rozpisz wszystkie oczekiwania i wyobrażenia jaki na ten temat krążą dokładnie i pomału.


A potem wyrzuć do kosza - właśnie tak. Zostaw to wszystko za sobą i spójrz na sytuacje świeżym spojrzeniem. A może masz opór przed wyrzuceniem? O jeju, a co to? czyżby przywiązanie do swoich oczekiwań, które są jak kula przy Twojej nodze? Zrób to samo co w kroku pierwszym i zobacz skąd one wychodzą, kto wypuszcza taką iluzje? Skąd ona się bierze? Jakie ma podłożę?

Życie toczy się samo, spontanicznie, nic nie kontrolujesz, lecz paradoksalnie nic nie kontrolując nie masz się co martwić o wykolejenie - ten system kształtuje się nieskończenie długo, a te nieskończone biliony lat wystarczą aby poradzić sobie z jednym małym ludzikiem. Nie wierz, zweryfikuj to.

Krok trzeci. Skontaktuj się z prawdą.

Przez kontakt z prawdziwym mam na myśli to, że kiedy stracisz w to wiarę to nadal będzie istnieć. Czy jeżeli stracisz wiarę w życie to przestanie istnieć? Jeżeli się odwrócisz plecami od otaczającej Cię rzeczywistości, czy ona zniknie? Czy problemy znikną? Nie. Wszystko dalej będzie trwać niezależnie od Twojego widzi-mi-się czy wiary.

Wyobraź sobie, że trzymasz łyżkę, starając się sobie wyobrazić jej kształt, wagę, temperaturę.

Otwórz oczy, czy jest jakaś łyżka w ręku?
Jak więc widać, że nie ma tam łyżki?
Co się stało z łyżką?
Czy kiedykolwiek tam była?

Zauważ, że nigdy jej tam nie było tak samo jak nigdy nie było Twojego "JA". Pamiętaj, że większej zmiany niż tej z łyżką nie będzie. Zauważ, że tak samo jak łyżka "JA" jest sztucznie wykreowaną koncepcją, a klejem dla tej iluzji, która podtrzymuje ją z człowiekiem są etykiety, dualność, to jest takie, tamto owakie. Rzeczy i życie po prostu są, bezosobowo płyną w ciągłym ruchu.

Rozejrzyj się po pokoju. Co jest teraz tutaj? Co jest rzeczywiste w Twoim pokoju?

Jeżeli uważasz, że ten świat nie jest prawdziwy to sprawdź to, zweryfikuj.

Jeżeli powiem Ci, że mikołaj jest prawdziwy, to zobaczysz go teraz albo na gwiazdkę w swoim pokoju?

Czy widzisz różnice między prawdziwymi rzeczami, a urojonymi?

"JA" jest tylko wyobrażeniem, jak łyżka czy mikołaj. "JA" nie istnieje w świecie rzeczywistym, ani w żadnym innym jego aspekcie, jest po prostu myślą w głowie i koncepcją, która zaczęła żyć Twoim kosztem konsumując wszystko na swojej drodze - nie pozostawiając Tobie nic.

Myślisz, że znajdziesz "JA" ? Gdzie? W głowie? Jak "JA" zatem wydaje polecenia ciału, za pomocą wi-fi gdzieś daleko? Nie, po prostu nie ma żadnego "JA". Spójrz i zobacz.

Krok czwarty. "JA" to myśl. Myśli nie myślą.

W przeciwieństwie do tego co było nam mówione od dzieciństwa i czym byliśmy karmieni. "JA" to nie dusza (jak większość new age-rozwojowców duchowych to nazywa.) Nie żadne wyższe "JA" niższe, średnie, wąskie czy płaskie. "JA" jest nieprawdziwą myślą - to wszystko.

"Myślę więc jestem" słynne powiedzenie Kartezjusza jest nieprawdziwe, przez większość osób akceptowane bez przemyślenia i weryfikacji(!) ponieważ jest uznawany za postać historyczną. Nie przyjmuj niczego na wiarę, żadnych autorytetów - niezależnie od wychwalania osoby, zobacz czy wykreowany autorytet nie jest po to aby tłumić fałszywe hasła.

Dlaczego jest nieprawdziwe? Nie potrzebujesz żadnego "JA" aby myśleć. Myślenie tak jak życie wydarza się, samo z siebie, nie ma w nim Twojego udziału.

Może Ci się wydać, że to "JA" jest częścią siebie ponieważ tyle lat się z tym utożsamiałeś(aś) - wydawało Ci się, że jest jakiś odrębny byt "JA", który wszystko kontroluje.

Spójrz na myśli.

Skąd one pochodzą?
Można je kontrolować?
Co wpływa na myśli?
Czy wiesz jaka myśl będzie następna? A po niej kolejna?
Czy myśl może być przerwana w środku trwania?
Co wiesz na pewno?

Zauważ, że myśli przychodzą i odchodzą - same. Po prostu są, tak jak po prostu masz rękę bądź serce, tak samo jest z myślami - po prostu są. Nic nie może ich zatrzymać, ani nic nie może ich kontrolować. Z pozoru może Ci się wydać, że "O teraz pomyśle o smoku odgryzającym nogę sąsiadce." Tak, pomyślisz tak, jednak to nie Ty stworzyłeś myśl, myśl stworzyła się sama i to nie Ty wprawiłeś w ruch tylko zdeterminowana sytuacja, w której zostałeś postawiony. Bodziec z zewnątrz to ruszył, żadne "JA". Myśl stworzyła się sama i każdy jej aspekt napędzona bodźcem "A teraz mu(w rzeczywistości sobie aby podkarmić swoją iluzę) udowodnie!". Spójrz i przeczytaj to jeszcze raz. Skup się. Nie ma tam nic co to kontroluje - nic. Wszystko po prostu się wydarza, a Ty jako człowiek jesteś tego częścią.

Czy kiedy śpisz potrzebujesz kontrolować oddech ? To musiałoby by być bardzo męczące. Tak samo męczące jest życie gdzie rzekomo powiedziano Ci, że masz nad nim kontrolę. Nie masz, dlatego tak ciężko Ci się żyje.

Musisz pamiętać, że "JA" będzie Ci cały czas komplikować skupianie myślami jak tylko może aby nie stracić żywiciela, przez lata utrwaliło pułapki, pojawią się rzeczy, z którymi Twoje "JA" się utożsamia. Skup się i zobacz, że to nie Ty. Jeżeli jesteś mocno nastawiony na rozwój duchowy i czujesz z tym więź lub tożsamość z duszą bądź Twoje wyimaginowane "JA" wiąże się z czymś innym. Zobacz każdy aspekt tego, zobacz jak sztucznie utożsamia się z "rozwojem duchowym" zabierając Ci z niego prawdę, nie możesz rozwinąć się duchowo - ponieważ to wszystko rozwija siebie samo! Wystarczy, że brak "JA" i naturalny cykl będzie Cie pchał w tym kierunku, a Ty jako człowiek bez "JA" poczujesz prawdziwy rozwój w doniosłym tego słowa znaczeniu.

Życie w prawdzie jest priorytetem czegokolwiek. Jeżeli nie żyjesz w prawdzie, a w fałszu to wszystko co robisz i za co się zabierasz będzie i jest fałszywe, dopóki widzisz przez filtr "JA".

Nie ważne co się będzie działo, kusiło czy cokolwiek - Patrz w bramę do prawdy przed sobą, nie opuszczaj myśli o niej i skupienia. Wszystko inne będzie dystrakcją abyś zszedł z obranego toru i przyczepił się czegoś innego.

Jeżeli raz przez nie wejdziesz na zawsze będziesz żyć w prawdzie, tak samo jak wtedy po płaczu kiedy powiedzieli Ci, że Mikołaj nie istnieje - prawda zostaje utrwalona na zawsze, dlatego życie w prawdzie jest tak potężne.


Krok piąty. Uwolnienie.

Mając te wszystkie informacje katuj. Rozpisz sobie jak to jest być wolny, jak to jest nie mieć "JA", jak to jest po zweryfikowaniu prawdy, jak wyglądają teraz odczucia, co to znaczy? Rozpisz wszystko co tylko Ci leży i wymaga wyrzucenia na zewnątrz. Cały śmietnik, który się wyleje śmiało wyrzucaj na zewnątrz w próżnie, nie martw się nikogo nie ubrudzisz. Możesz się rozpisać dla siebie ale również założyć temat w naszym Wilczym Dole i przedstawić swój elaborat.

Jeżeli nadal masz jakieś blokady przeanalizuj je dokładnie, a pomożemy Ci w Wilczym Dole ile możemy.

www.bezlitosnaprawda.pl
Avatar użytkownikaVincent
Prawda
 
Imię: Vincent
Posty: 11
Dołączył(a): 21 sie 2011, 12:45
Droga życia: 666
Typ: Nie istniejący
Zodiak: Nie istniejący

Re: Bezlitosna prawda

Post 21 sie 2011, 13:42

A co powiesz na taką myśł:
Są ludzie którzy coś opowiadają coś przedstawiają i wygląda to w ten sposób że mówią: on powiedział to,ona odpowiedziała to wtedy on powiedział to czy tamto.Tworzą i relacjonują jakiś dialog który się wydarzył chocby dzień wcześniej czy dwa dni.
Naprawde wygląda to na sposób relacji jaki obserwujemy w serialach i telenowelach.W TV coś wytną coś przytną i każdy już wie jak ma myśleć.Czasem nawet czują się obrazeni i dotknięci bo ktoś powiedział to czy tamto co ich uraziło.
Także ci ludzie którzy tak relacjonują w formie zasłyszanego dialogu jakąś treść ,są tacy jakby załapali jakiś film,film z rzeczywistosci a faktycznie relacjonują coś co jest pseudorzeczywistoscią.W serialach aktorzy wypowiadają swoje kwestie i z tego tworzy sie fabuła.Zatem w realu dzieje się coś podobnego/identycznego.
Ja spotykam się z tym na co dzień i nie wiem już co myśleć bo z takiej relacji faktów nic nie wynika i do niczego to sie nie nadaje.Być może z takich sądów jedynie prawdziwy sąd mógłby coś orzec,i tak w sadach jest...ten powiedział to tamten powiedział to skolei ten powiedział to czy tamto etc.i wtedy sędzia coś orzeka biorąc pod uwagę coś co zostało powiedziane.
To jest oczywiscie fałsz bo z sądów opisowych nic nie można orzec ani wywnioskować.
Mój ulubiony Jung twierdzi że rzadna myśl nie może zostać uświadomiona jesli dla podmiotu nie stanie się przedstawieniem.
Także Shopenhauer twierdzi że nad światem dominuje bezosobowa Wola która jest bo jest a niewiadomo po co jest.
W każdym razie taka forma zdawania relacji z tego co jest/było nie u wszystkich występuje.na szczęście, a ci którzy tak formułują wypowiedzi (w formie zasłyszanego dialogu) tylko komplikują sprawę i zniekształcają rzeczywistosć.
Dam osobisty przykład: niedawno pan sprzedający lody zapytał mnie czy mają być zakręcone w lewo czy w prawo, a ja odpowiedziałem:"wszystko mi jedno proszę pana".:)
Ostatnio edytowano 21 sie 2011, 20:10 przez falko, łącznie edytowano 1 raz
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40

Re: Bezlitosna prawda

Post 21 sie 2011, 19:50

Co z tego, że twierdzi iż światem dominuje bezosobowa wola - trzeba to zobaczyć? To o czym piszę to prawda, którą można zweryfikować dlatego napisałem to tutaj aby ludzie mogli skonfrontować swoją iluzje z fałszem aby uwolnili się od zbędnej kuli u nogi - to wszystko.

Mi to pomogło uwolniło od wielu problemów związanym z nieprawdziwą myślą "JA", które często blokowały potencjał jaki siedzi w człowieku po weryfikacji doznałem paru duchowych odczuć, ale nie od razu po paru dniach od weryfikacji i stało się, widzę świat takim jakim jest, nie muszę kolorować zepsutego budynku, z którego i tak odpadnie ów farba.
Avatar użytkownikaVincent
Prawda
 
Imię: Vincent
Posty: 11
Dołączył(a): 21 sie 2011, 12:45
Droga życia: 666
Typ: Nie istniejący
Zodiak: Nie istniejący

Re: Bezlitosna prawda

Post 22 sie 2011, 12:56

Panie Vincent...

"Co brakuje Tej chwili?"
Czy ktokolwiek musi się zmieniać?
W imię czego?
I kto ustala granicę?
Skoro traktujesz o prawdzie i fałszu obie strony medalu ciągle w Tobie istnieją.
Ty zyskałeś możliwość bycia krawędzią monety i zerkasz to w lewą to w prawą stronę.
To wielka sztuka niosąca ze sobą ogromne wyzwolenie i ulgę.
Właściwie to wystarczy, aby mieć życie poza wszelkim wyobrażeniem! : )

Masz ogrom wspaniałości w sercu i racji w tym co piszesz.
Tak, oczywiście, że tak.
Jesteś wspaniałym, szczęśliwym, wolnym od siebie człowiekiem.
Raduję się razem z Tobą. : )

Lecz zauważ nadal odbierasz coś jako fałsz - coś w kimś nie jest tak.
Mówisz, że Ty nie jesteś więźniem "Ja" - czy aby na pewno?
Skoro istnieją inne "Ja" do których zwracasz się - kto to robi?
Skoro dostrzegasz inne Ja - istnieje Twoje.
Zawsze dostrzegamy tylko to co mamy w sercu.
Przebudzenie, które jest całkowitym i ostatecznym wyzwoleniem od cierpienia, nie dokonało się, bo ciągle widzisz różne strony monety.
I to takie skazy na Twoim Nie-Ja, że muszą się zmienić, bo są fałszywe.
Ostateczne przejrzenie, że istnieje Jedna Moneta - i nie istnieje zarazem.
Pustka.
Wiem, że to czujesz.
Wiem, że całkowicie wiesz o czym mówisz.
Ale skoro przekazujesz to mimowolnie - mówisz to jako Ja [mimo, że naokoło].

Akceptacja Tego Co Jest.
Wszystkich Przejawów Życia.
Tego, że jawimy się jako Istoty dualne.
Jako Duch i umysł.
Duch, którego naturą jest Pustka i Umysł, którego naturą jest Świadomość Wypełnienia Tej Pustki.
Akceptacja Wszystkiego - To Brak Ja.
To co Ty proponujesz i co jest wielkim, niewysławialnym skokiem jakościowym - nie jest odrzuceniem Ja.
Tylko nadanie mu pierwotnej Absolutnej Formy i Natury.
Ujednolicasz ale nie skreślasz.
Dla Ducha istnieje tylko Jedność.
Ale umysł istnieje w nim jako przejaw jego samego.
Pustka to stan akceptacji, bo nie istnieje Ten [Ja], które posiada historię i system wierzeń.
Lecz życie w tym stanie nie jest warunkiem czegokolwiek.
Dlatego, nic nie musi stać się konkretne - przyjąć konkretną postawę.
Bo skoro mówisz, że nie ma Ja [jest fałszywe] to kto ma się zmienić jak nie ma nikogo?
Widzisz?

Polecam Sutre Serca.
I no cóż...
Baw Się! : D
A my razem z Tobą. : )

Uściski i ciepłe spojrzenie ode Mnie dla Ciebie. : )
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Bezlitosna prawda

Post 22 sie 2011, 13:52

Nie jestem poetą takim jak Sinbard,który dobrze Cię rozkminił i chyba całkowicie zrozumiał oraz wykrył i pokazał Twoje nieścisłosci.
Mnie się wydaje ,ze doznajesz jakiegoś rodzaju przebudzenia,w wyniku osobistej autokrytyki odkryłeś ze wczesniej żyłeś iluzjami i nie znałeś samej esencji samego siebie.To bardzo dobre.Twoja Persona odsłonięta została z warstw fałszu które prawdopodobnie sam wytworzyłeś zbyt długo dumając.
Jako umysł analityczny twierdzę z całą stanowczoscią że wyzbycie się Ja/ego nie jest możliwe.Bo według definicji że ego zajmuje się organizacją percepcji i koordynacją impulsów motorycznych zawsze będzie i dobrze że jest,bo np ,gdy przechodzisz przez ulicę czy nawet gdy prowadzisz auto to własnie ego czuwa żebyś jechał poprawnie i nie spowodował wypadku.
W wyjątkowych przypadkach jednak jest możliwe doznanie pustki i pełni jednoczesnie.Sam miałem taki expiriens przebudzenia gdy moje Ja ogladało samo siębie.Dlatego wierzę w Ja.Z tym ze to ja o którym piszę nie ma zadnych atrybutów ,zadnych cech,zadnego charakteru,Jest czyms więcej niż Bóg,bo moje Ja posiada ciało a bogowie nie,więc ich kondycja jest pośledniejsza od kondycji jaką moze zdobyć istota ludzka.I to jest dobre.Jednakze za wszelkie dobro trzeba słono płacić i ja płace tym że mój sposób bytowania jest niedostępny dla innych,niedostępny bo absolutny,doskonały i transcendentny.Nie ma w nim zbyt wiele uczuć,tak popularnej tu na forum idei miłości ,emocji i tp.Osiągnąłem ten moment po którym mozna powiedzieć:już dosyć już wystarczy.
Długo myślałem że,podniesienie kundalini jest ostatecznym celem ,jak odkryłem niedawno kundalini jest tylko kluczem do osiągnięcia celu dotarcia do ostatnich granic.Kundalini prowadzi przez cały swiat zmysłów i cudownych objawień parapsychicznych doprowadzająć w końcu do tego co ponadzmysłowe,do prawdziwego Ja.
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40

Re: Bezlitosna prawda

Post 22 sie 2011, 15:08

Każdego, który cokolwiek zakłada - obalają podstawy psychologii. : )
Bo zawsze chodzi o Niego.
Tym bardziej gdy zakłada, że go nie ma a jednak zakłada inne rzeczy.

Bo to "Ja" zakłada cokolwiek, "Ja" nazywa i wartościuje rzeczy - Ego jest aspektem decydującym.
Ale jak można zakładać że nie zakładasz?
To też jest założenie.
"Ja" jest obecne.

Mówić, że jest inaczej - to jakby sen w drugą stronę.
Gdy zamiast naszego duchowego spektrum śpi umysł.

Gdy śpi nasz duch a ego szaleje jako jedyny władca istnienia - ego uważa się za Absolut.
Czyli traktuje swoje wybiórcze poznanie jako absolutny wyrok na wszystkim.
Jednak nie posiada wiedzy samo w sobie bo jest tylko narzędziem - stąd pogoń za wiedzą.
Chęć kontroli naszej mniejszej cząstki nad całym aspektem i przejawem.

To, że skutki są fatalne - jest spowodowane, niemożliwością objęcia umysłowymi ramami doznań absolutnych.
Ego nie jest złe w żadnym swoim przejawie! - Nie potrafi sprostać tak niewysławialnie wielkiej pracy.
Dlatego kreuje poczucie różności [odmienności], żeby nie musieć brać wszystkiego do siebie.
Bo to właśnie robi ego [uwięziony w strumieniu myśli umysł] - bierze wszystko do siebie.
Stara się podołać niemożliwemu zadaniu - dlatego wiele rzeczy musi zostać odrzucone.
Dlatego Ego neguje.
Stara się zagwarantować fizycznemu ciału nieśmiertelność ducha!

Wydaje mi się, że moment narodzin powoduje tak traumatyczne doznanie istnienia, że uśpiona zostaje jedna strona z jego narodzin.
To taka trauma dla istnienia, że zostaje "wydalone", "odrzucone" z łona matki i wytwarza to takie spięcie w relacji duch umysł, że Ego [umysł] wypowiada wotum ufności duchowi i wprowadza go w stan "Śnienia".

Umysł jest bytem decydującym.
Dlatego przebudzenie to nic innego jak odnowienie więzi.
Wrócenie na nowo do stanu bezwarunkowej ufności.
Gdy umysł milczy w podziwie nad boskim rozmachem Ducha.
Owszem czasami będzie kwestionował, "czepiał się" ale to minie.
Gdy zobaczy ze Bezmiar Szczęścia, lekkość decyzji dla duchowego przejawu są codziennością, sam znając swoją niekompletność, w głębokiej ufności, będzie podążał za nami w milczeniu.
Osoba, która pojednała się Sama ze Sobą jest syta Sama z Siebie.
Nie stawia na niczym warunków i prawdą jest, że nie posiada oczekiwań.

Dlatego wszystkie nauki mówią o spojrzeniu wgłąb siebie i pokazują fakt, że świat można tylko zmienić zaczynając od siebie.
Bo to w każdym z nas przejawia się brak ufności strony decydującej do absolutnej.
Dlatego umysł neguje ducha, bo wydaje mu się ze ten zdradził go.
Umysł znał łono matki za całkowity przejaw życia [ciepło, bezpieczeństwo, komfort] - uznał, że całe życie będzie przebiegać właśnie w taki sposób.
Bo jak już wspomniałem - uznaje swoją ograniczoną percepcję za absolutną.

Osamotniony umysł widzi wszystkie cechy Pełnego Istnienia.
I tak:

Pełne Istnienie składa się z Ducha [Pustki] i Umysłu [formy].
Patrząc z perspektywy ducha - Wszystko Jest, Wszystko Jest Jednym, nie istnieje oddzielność.
Patrząc z perspektywy umysłu - Istnieje Duch i Poczucie Ja.
Lecz samotny umysł jako, że jest sam a wie, że Istnienie to połączenie czegoś "większego" i "mniejszego", które zawiera się w nim, powołuje do rzeczywistości trzebi stan - podrzędny umysłowi.
Umysł uważa się więc za niby-ducha [jest stały w swoim przekonaniu] a niżej stoi rzeczywistość emocjonalna [nierealne sztucznie wykreowane spektrum, które cechuje się zmiennością], która uprawdopodabnia stałość umysłu [która jest pozorna].

Dlatego wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku.
To OK cierpieć i chować urazę.
Dla człowieka, który "pogodził się z faktem" - akceptacja wyimaginowanego cierpienia [takie jest życie, życie jest złe] będzie to jedyna możliwość i "po prostu tak to jest".
To taka sztuka akceptacji przeniesiona o poziom "niżej".
W każdym jednak przejawie, jest jednak najgłębsze pragnienie przełamania tego.
Umysł kwestionuje wszystko, bo chce mieć pewność, że "zdrada" nigdy już nie nastąpi.
Nie widzi jednak, że "zdrada" istniała tylko dla niego.

Gdzie tu jest miejsce na fałsz i zło?
I kto będzie o tym decydował jak nie umysł?
Skoro umysł włącza [często na stałe] tryb przetrwania [po trupach do celu] bo w jego odczuciu został zdradzony.
Skąd agresja u młodych dzieci?
Bo zostali w ich najgłębszym odczuciu istnienia "zdradzeni" poprzez urodzenie.
Umysł, zatrwożony innymi doznaniami niż te, które znał w łonie matki, zostaje wyparty ze swojego domu, doznaje szoku zmysłów do tego stopnia, że zaczyna decydować.
To co robić teraz?
Wierzgamy nogami!
A teraz?
Krzycz!
Dziecko pragnie powrócić do poprzedniego stanu komfortu.
Zauważmy, że dzieje się to często przez całe nasze życie, chcemy przezywać wszystko tak jak pierwszy raz.
Pragniemy powrotu.

Przebudzenie to ponowne zaufanie, poprzez nic innego jak doświadczenie na własnej skórze - że władza Ego jest zbędna.
Dlatego mówi się "nie wierz Mi sprawdź Sam".
Czyli, "Umyśle zobacz, że już wystarczy."

Nie wierz mi znaczy nie kieruj się rzeczywistością uczuć - która jest twoim wymyślonym wytworem, tylko stań się świadomy sam siebie i że kiedyś było Ci lepiej.

Budda powiedział:
"Przebudzenie to koniec cierpień".
Co to znaczy?
Jak to wygląda w praktyce?
Umysł oddaje kontrolę duchowi i staje się podrzędny - świat emocjonalny [ból, cierpienie] przestaje istnieć, bo umysł nie musi "udawać" prawdziwego istnienia. [połączenia dwóch aspektów]

Zdjemuje to Ego z tronu - dlatego dla wielu stan Przebudzenia uważany jest za rownoznaczny koniec Ego.

Błąd!

Ego nadal istnieje.
Dlatego nadal doświadczasz.
I to jest jedyna funkcja Umysłu - Doświadczanie.
Umysł poprzez Świadomość nadaje kształt Pustce, a właściwie temu co wypełnia Pustkę.

To umysł jest Aspektem Świadomym.
Dlatego pojęcie nieświadomości - jest moim zdaniem nietrafne.

Umysł jest świadom ducha - ale mu nie ufa.
Skoro nie ufa swojemu wyższemu przejawowi, w którym się zawiera - nie ufa też swoim emocjom jako władca ciała.

Wszystko jest oczywiste.
Proste jak drut.

TO TAKIE PROSTE!
Zero w tym patosu i mistycznego nie wiadomo czego!

To, że niektóre przejawy istnienia obrosły tajemniczością i niezwykłością [kundalini itd]
Jest spowodowane tylko tym, że umysł nie potrafi sam z siebie wytworzyć stanów, dostępnych tylko duchowi.

DLATEGO ODKŁADA WSZYSTKO W PRZYSZŁOŚĆ!
Musze zdobyć to i to i to, aby mieć to - i tak w kółko.
Umysł wie, że duch jest Wszystkim, dlatego nieustanie ssie wszystko i nazywa "moje".
Ale Umysł wie, że umrze.
Dlatego życie przybiera formę pędu - obłędu.
Nieustannie goni.
BO STARA SIĘ PONAD FIZYCZNE MOŻLIWOŚCI - SWOJE - JAK I MECHANIZMU KTÓRYM STERUJE OSIĄGNĄĆ STAN, KTÓRY UZNAJE ZA PIERWOTNY

Wszystko bo pragnie "spisać się" w roli zastępcy Ducha.

Stara się.
Więcej niż może.
Aby Istnienie, kiedyś tam znów poczuło Swoją Pełnię!

I pytam się ja - Mariusz "Sinbard" Żurkowski Gawron - GDZIE W TYM JEST ZŁO I FAŁSZ?

To jest tylko naturalny stan - Wszyscy Tak Mają - który jest spowodowany naszymi narodzinami.
Przyjście na świat ma potworną formę dla rodzącego się dziecka.
To najwyższa Trauma - Zostać odrzuconym i odciętym od Tego co dało nam Życie.

Czyżby Życie byłoby "tylko" Tym?
Odnowieniem więzi zaufania?

Wniknijcie wgłąb Siebie.
Przebudzenie jest teraz.

Po Prostu Żyjemy.
Wszystko obrosło jedynie wiedzą i mocą.
To tylko samotny umysł nadał znaczenie przebudzeniu.
Hierarchia powstała tylko i wyłącznie po to, aby zaślepiony umysł chciał sięgnąć ku swojej Kompletnej Naturze.
Dlatego wykreował się jako uwięzionego w wartościach.
Tylko po to abyś kiedyś usłyszał o przebudzeniu - zaprgnął Jego [bo posiada najwyższą wartość]

Wszystko jest z Miłości!
Każda dana Ci możliwość jest nie po to abyś zagubił się w ich wyborze!

TYLKO ŻEBY CI SIĘ UDAŁO!
ŻEBY KAŻDY Z NAS SIĘ "PRZEBUDZIŁ"!
W KAŻDEJ MOŻLIWEJ SYTUACJI!!!

Ktoś cię odtrącił - skieruj teraz uwagę na siebie.
Ktoś nazwał cię z pogardą - zerknij wewnątrz siebie, że nie jest to prawda.
Ktoś odmówił Ci Miłości - nie potrzebujesz jej od niego, bo gdy znajdziesz Ją w Sobie dostrzeżesz, że każda reakcja jest tylko po to abyś się opamiętał, aby duch ocknął się ze snu.

NIC NIE JEST WARUNKIEM!
NIC NIE JEST WYROKIEM!
NIC NIE JEST PO TO ABYŚ SIĘ TYM FRASOWAŁ!

I AM napisał(a):Zgodzić się we współczuciu muszę.
Tak, to człowiek sprowadził na siebie katuszę.

Kogo winić jednak, że po świat sięga.
Że pragnie tylko, aby dłuższa jego ręka

Sięgała dalej i dalej aby pochwycić jak najwięcej.
Jak najwydajniej i jak najprędzej.

Gdyby jednak wszyscy spojrzeli trochę jaśniej,
Że gwiazdy świecą słońca blaskiem właśnie.

Że nie to co na zewnątrz oczu ważne,
Że to wszystko nic nie warte i kompletnie marne.

Gdyby dostrzegli, że nawet ich już nie ma.
Wtedy zniknie kłótnia pomiędzy stronami dwiema.

Koniec będzie strachu i ucieczki przed stratą.
Bo nic nie jest moje, i nic już za kratą.

Gdy nie będzie można na siebie palcem pokazać.
Nikt nie będzie mógł nikomu rany zadać.

Bo ludzie jak chmury na bezkresnym niebie.
Bedą rodzić się aby żyć. I KOCHAĆ SIEBIE.


Kocham.
Absolut.
Bezmiar Pustki Oczekiwań.

Dziękuję.

JA JESTEM.

OM
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Bezlitosna prawda

Post 23 sie 2011, 12:35

"Co brakuje Tej chwili?"

Nic, jest doświadczenie wszystko toczy się swoim cyklem.

Czy ktokolwiek musi się zmieniać?

Nie ma tego, który by się zmieniał. Wystarczy zobaczyć TO, TU i TERAZ.

W imię czego?

Niczego, prawda jest obiektywna, niezależna od niczego. Prawda nie musi być w imieniu czegoś czy w wierze, sama w sobie jest wystarczalna - niezależnie pod jakim kątem będziemy na nią patrzeć.

I kto ustala granicę?

Nie ma tego, który ustala granic.

Skoro traktujesz o prawdzie i fałszu obie strony medalu ciągle w Tobie istnieją.

Nie traktuje, jest prawda i jest fałsz - prawda jest taka, że jeżeli sobie wyobrazisz łyżkę w dłoni to jej tam nie będzie, tak samo jak sobie wyobrażasz, że istnieje odrębny byt "JA" który cokolwiek kontroluje - ten pogląd jest fałszywy. Prawda jest bezosobowa, a fałsz również - o ile "JA" niewolnika się z nim nie utożsamia. Coś jest prawdziwe, coś nie.

Ty zyskałeś możliwość bycia krawędzią monety i zerkasz to w lewą to w prawą stronę.

Nic nie zyskałem, nic nie straciłem. Nie można być, jest bycie. Kot jest kotem, pies jest psem, człowiek jest człowiekiem.

To wielka sztuka niosąca ze sobą ogromne wyzwolenie i ulgę.

Nie, to prawda - prawda nie potrzebuje wyniosłych słów i dodatków. To tak jak polanie wykwintnego jedzenia tanim sosem z budki.

Właściwie to wystarczy, aby mieć życie poza wszelkim wyobrażeniem! : )

Życie jest samo w sobie poza wyobrażeniami, płynie niezależnie od wyobrażeń. Kontroluje samo przez się.


Masz ogrom wspaniałości w sercu i racji w tym co piszesz.

Jest wspaniałość, ambicja, miłość i wszystkie te rzeczy, jednak one działają nieskażone przez wirus "JA", który się z nimi utożsamiał. Uczucia przychodzą i odchodzą, nie ma kto się z nimi utożsamiać.


Jesteś wspaniałym, szczęśliwym, wolnym od siebie człowiekiem.

Nie jestem, ponieważ nie ma tego, który by był. Nie tworze wspaniałości i szczęścia - one się wydarzają samo i żadne "JA" temu nie przeszkadza oraz nie zamyka im drzwi przed nosem.

Raduję się razem z Tobą. : )

To błąd, nie utożsamiaj się z moją radością, jest doświadczenie szczęścia i radości - spójrz, że nie ma tego, który miałby się radować, inaczej jest to syntetyk radości nie wychodzący z naturalnych doświadczeń.


Lecz zauważ nadal odbierasz coś jako fałsz - coś w kimś nie jest tak.

Ja widząc prawdę inaczej odbieram pewne słowa w komunikacji, mówiąc "Ja widzę" nie odnosi się do tego, że jakiś konstrukt "JA" wchodzi do mózgu, dorzuca neuronów do pieca i musi utrzymywać wzrok - wzrok i widzenie jest automatyczne, wydarza się. Jeżeli ktoś żyje w fałszu chcąc nie chcąc widać, utożsamia się że tak się brzydko wyrażę z "gównem" i nim zostaję - sam człowiek tego nie widzi więc dajemy mu zobaczenia tego. Oto chodzi, że nie w "kimś" coś jest nie tak bo to by było jak mówisz źle odebrane - zgadzam się, jednak to nie jest suchy zarzut czy odbieranie - to prawda, którą się weryfikuje. Nie ma tego, który byłby "kimś" - nie ma tego, który mógłbym zostać odebrany. Jest człowiek i tyle, jeżeli ma wirus "JA" to widzisz go, a naturalnym zjawiskiem jest to, że wśród trędowatych wchodzisz pomagając im wyjść z tej choroby.

Mówisz, że Ty nie jesteś więźniem "Ja" - czy aby na pewno?

Nie istnieje ten, który mógłby być więźniem, więc "JA" automatycznie zostaje rozmyte. Nie ma "JA" po prostu - Ty piszesz o utożsamianiu się z wolnością od "JA", które jest wynikiem działalności wirusa aby takiego człowieka omotać i wprowadzić go w błędne koło co jest typowe dla "rozwojowców duchowych" i innych śmieszków, którzy utożsamiają się z pustką.

Skoro istnieją inne "Ja" do których zwracasz się - kto to robi?

Nie istnieje żadne inne "JA", nie ma czegoś takiego po prostu, to tylko koncepcja w mózgu - nieprawdziwa myśl, która zaczyna żyć własnym życiem.

Skoro dostrzegasz inne Ja - istnieje Twoje.



Spójrzmy na życie jako komputer zarządzany przez oprogramowanie gdzie każdy element systemu jest zarządzany przez odpowiedni program. Wszystkie koty zachowują się jak koty, ponieważ takie posiadają oprogramowanie.

Wszyscy ludzie zachowują się jak ludzie, jedynie oprogramowanie zostało naruszone przez wirus ''Ja''.

Wirus ''Ja'' uszkodził rdzeń oprogramowania, nadrzędną inteligencję. Gatunek ludzki utracił dostęp do programu odpowiedzialnego za inteligencję, tego, gdzie łączność i jedność jest naturalnym stanem bycia. Wirus ''Ja'' zaczyna przeważać nad oprogramowaniem, a ludzie ''myślą'', że to jest ''ich własne ja'', które prowadzi ich ''odrębne'' życie. Takie ''ich własne ja'' tworzy problemy i ciągle próbuje je rozwiązać. Kiedy wydaje się, że jeden problem jest rozwiązany, pojawia się kolejny.
Jak powiedział swego czasu Ciaran to ''zupełnie nowy ekosystem''.

Zarażeni ludzie są oderwani od życia, stają się destruktywni względem siebie i otoczenia.

Wirus ''Ja'' montuje się we wczesnym dzieciństwie, obchodząc system odpornościowy, dzięki czemu nie ma cienia wątpliwości w myśleniu człowieka(oprogramowaniu), że tak naprawdę nie ma ''Ja'' w momencie, kiedy ''Ja'' zadamawia się w ludzkim umyśle.

''Ja'' istnieje w umyśle jako czynnik rozdzielający. Odporność na to, co jest - charakterystyczne zachowanie wirusa ''Ja''.

Tak więc, z zakażonego punktu widzenia istnieje ''Ja'', a z drugiej strony wszystko inne.

W filmie ''Ja, robot'' dokładnie widać zaistniałą sytuację.
Jest sobie robot i jak każdy inny robot jest kontrolowany przez ujednolicony program, nie zadaje żadnych pytań. Jednak poprzez przebywanie między ludźmi dłużej niż inne roboty, zostaje zakażony wirusem ''Ja''. Robot ten staje się oddzielnym ''swoim własnym ja''.

Teraz przyjrzyjmy się dokładnie przeciwnej sytuacji: ''Ja, robot Ciaran''(taka metafora, wybaczcie) nagle zauważa, że ''Ja'' nie jest prawdziwe, to pasożyt, po czym z powrotem podłącza się do ujednoliconego programu, nadrzędnego oprogramowania ludzi, bez ''Ja'', które już więcej nie istnieje. Czyste życie, brak zainfekowania ''jego własnym ja''. Życie, które widzi siebie takim, jakim jest w istocie. Świadome życie.

Więc oprogramowanie odpowiedzialne za życie znajduje ścieżkę, aby przesłać wiadomość o treści ''żadnego więcej ''Ja'', robot Ciaran'', wolną od ''własnego ja'', do innych zainfekowanych części systemu. Ciaran zachowuje się jak antywirus. Jakimś sposobem ''Dr Ciaran'' przemawia do zarażonych, a oni natychmiast zdrowieją.

To pierwszy krok do wyzwolenia. Pozostaje ciągle wiele resztek po wirusie ''Ja'' i wyzwoleni ludzie muszą włożyć wiele wysiłku aby się oczyścić, ale jedynym wyjściem jest stawić temu czoła. Życie biegnie swoim rytmem.

Nie ma niczego, tylko przepływ.


Ponieważ bardzo mnie zainteresował ten temat, poniżej dalsza część mojego wywodu...


Wirus ''Ja'' jest bardzo sprytny, podłącza się do rdzenia, zupełnie jak soczewki, przez które ludzie widzą otaczający świat. W tym momencie zaczyna się cierpienie... nigdy nie kończąca się iluzja ''niewystarczalności''.

Zarażeni ludzie żyją w ciągłym strachu. Główną obawą jest ta związana ze śmiercią, nicością, brakiem ''własnego ja''. Z tego strachu rodzą się inne łącząc, jak sieć pajęcza, wszystkie obszary życia zainfekowanych.

Zainfekowani ludzie ciągle mają wrażenie, że jest z nimi coś nie tak. Porównują siebie z innymi i cały czas próbują stawać się kimś innym. Poczucie nieprawości pochodzi z głębokiego przekonania, że nie ma ''własnego ja'', ale wirus ''Ja'' nigdy nie zezwala na kwestionowanie rzeczywistości istnienia ''własnego ja''. Tego po prostu nie ma w oprogramowaniu. Zainfekowani ludzie wiedzą, że jest coś nie tak z ''Ja'', ale tego nie widzą.

Przebywanie wśród innych ludzi wzmacnia wirusa ''Ja''. Ludzie, którzy żyją samotnie mają większą szansę osłabić wirusa, by doznać przebłysku Prawdy.

Lubimy filmy z zombie, ale nigdy nie identyfikujemy się z zombie/zarażonymi. Niezarażeni zwykle uciekają i zabijają zainfekowanych. Nie ma innego wyjścia niż zabijanie, ponieważ nie ma lekarstwa na tą zarazę, żadnego sposobu na wyleczenie. Trzy rzeczy: Ból, ból i jeszcze więcej bólu. I Głód.

Cały trik polega na zmianie perspektywy. Jeśli zarażeni mieliby świadomość, że są zarażeni, mogliby zostać wyleczeni.(Dzieki, ludzie, że otworzyliście mi oczy naprawdę).

Czego wirus ''Ja'' zarażający ludzi chce najbardziej?
Uwagi, energii od innych, uznania, współczucia, miłości.

Wirus ''Ja'' żywi się energią innych. Jeśli wirus ''Ja'' nie może tego dostać po dobroci, bierze to siłą - uwalniając swego rodzaju wampira, wysysając energię z ofiary. Wirus ''Ja'' walczy o przetrwanie. Uzdrowieni ludzie są z powrotem podłączani do głównego źródła zasilania - Światła, nie muszą już więcej pasożytować na cudzej energii.

Kiedy pozbędzie się wirusa, dla uzdrowionego człowieka kończy się dramat, nie ma już uczucia ''niewystarczalności'', patrzy trzeźwo na świat. I widzi zombie, żądnych energii, wygłodzonych bardziej niż kiedykolwiek, którzy nigdy nie czują się szczęśliwi, za wyjątkiem krótkich przerywników pomiędzy niekończącym się cierpieniem.

Największy ból, jaki odczuwałem to widok, gdy cierpieli inni i nie byłem w stanie im pomóc. Teraz jednakże widzę Światło.

To początek końca.


Zawsze dostrzegamy tylko to co mamy w sercu.

Obawiam się, że nie możesz dostrzegać nic poza fałszem gdyż informacja zawsze przechodzi przez filtr "JA" i nie jest taką jaką jest naprawdę niezależnie skąd pochodzi.


Przebudzenie, które jest całkowitym i ostatecznym wyzwoleniem od cierpienia, nie dokonało się, bo ciągle widzisz różne strony monety.

Nie, nie ma żadnej monety choć wiem, że chcesz to jakoś zobrazować w umyślę i wyobrażeniu aby wyszedł z tego przykład lecz to się tak nie odbywa, to tylko Twoja koncepcja, która jest nie zweryfikowana tylko przyjęta na wiarę - daleka od prawdy. Nie ma tego, który by cierpiał i nie ma tego, który miałby się od czegoś wyzwolić skoro nie ma go - zobacz to.

I to takie skazy na Twoim Nie-Ja, że muszą się zmienić, bo są fałszywe.


Nie-Ja to stan, doświadczenie, nie jest moje ani nikogo innego - po prostu jest. nie mogą być fałszywe, to nie jest utożsamianie się z brakiem "JA", po prostu nie ma. Zero. Pustka.

Ostateczne przejrzenie, że istnieje Jedna Moneta - i nie istnieje zarazem.

Jeżeli to rozumiesz w koncepcji tak abstrakcyjnej i do tego "rozumiesz", a nie WIDZISZ to żyjesz w fałszu. Jedność, która jest bezosobowa, brak dualizmu po prostu się wydarza, nie jest powiązana z żadnym istnieniem, po prostu jest i jak chcesz masz okazje to zobaczyć zamiast masturbować się abstrakcyjnymi zdaniami, które nie mają potwierdzenia w praktyce.

Pustka.
Wiem, że to czujesz.
Wiem, że całkowicie wiesz o czym mówisz.

Ty wiesz, ja to widzę i tym żyje co widać od razu po Twojej wypowiedzi. Zacznij to wiedzieć i żyć w doświadczeniu, a nie tylko o niej mówić i ją opisywać intelektualnie poprze spaczone przez "JA" koncepcje.

Ale skoro przekazujesz to mimowolnie - mówisz to jako Ja [mimo, że naokoło].

Nie, to tylko Twoje teoretyzowanie i pierwsza myśl jaka Ci przyszła do głowy bez zweryfikowania jej napisałeś zbyt pochopnie oceniając. Mowie nie jako "JA" ale jako ja w formie komunikacji dokładnie zdając sobie sprawę z tego, że nie ma "JA".

Akceptacja Tego Co Jest.
Wszystkich Przejawów Życia.
Tego, że jawimy się jako Istoty dualne.
Jako Duch i umysł.
Duch, którego naturą jest Pustka i Umysł, którego naturą jest Świadomość Wypełnienia Tej Pustki.
Akceptacja Wszystkiego - To Brak Ja.

Za bardzo przekoloryzujesz pewne rzeczy, ale intelektualnie gdzieś to tam rozumiesz w mniejszej części. Duch jest duchem, pustka jest pustką umysł jest umysłem. Jeżeli tego nie widzisz Twoja wiedza automatycznie ląduje do kosza jako, że nie ma potwierdzenia w rzeczywistości w formie doświadczenia. Twoje "JA" utożsamia to i tworzy wyobrażenie na temat braku "JA" tworząc myśli co jest "brakiem "JA" a co nie jest - wykorzystując również Twoją naiwność w rozwoju duchowym tak abyś nie mógł zobaczyć, a tylko wiedział w tej małej części. Jeszcze raz powtarzam - dopóki masz jakieś wyobrażenie o braku "JA" będzie to narzucony obrazek "JA", który jest marchewką dla osła - w tą pułapkę wpada większość albo i wszyscy "rozwijający się duchowo" i inne śmieszki, których "JA" stara się naprawić "JA" co jest oczywiście nie możliwe. Utożsamianie się z pustką jest najczęstszym błędem w buddyzmie więc, że tak powiem - wyszło szydło z worka.


To co Ty proponujesz i co jest wielkim, niewysławialnym skokiem jakościowym - nie jest odrzuceniem Ja.

Nie da się odrzucić czegoś czego nie istnieje - można jednak zobaczyć, że potwór, który straszy pod łóżkiem czy w szafie jest tylko koncepcją w głowie lecz trzeba to zobaczyć.

Bo skoro mówisz, że nie ma Ja [jest fałszywe] to kto ma się zmienić jak nie ma nikogo?
Widzisz?


Właśnie nikt, człowiek ma możliwość zobaczenia, że nie ma tego, który miałby się zmienić.
Polecam Sutre Serca.


Tutaj poruszam kwestię bez ja. Jej zrealizowanie (nie zrozumienie - zrealizowanie) pozwala zacząć żyć w radości, bez cierpienia, bez przywiązania do zarówno zdrowych jak i niezdrowych emocji, bez przywiązania do myśli itd. Pozwala zacząć w końcu żyć w pełni.

Nie wszyscy ludzie mają dostęp do nauk buddyzmu i czas na spędzenie 20 lat na zafu kontemplując pustkę, zanim zorientują się, że nie ma żadnej pustki, ani żadnego ja.

Tutaj pokazuje brak ja. Nazywaj to jak chcesz. Przywiązanie do nazwy też jest przywiązaniem.

Pamiętaj, że dopóki nie zrealizowałeś tego o czym mówi dharma, sutry, dopóki sam nie zweryfikowałeś tego w swoim doświadczeniu to cała dharma i wszystkie sutry są nic nie wartym kawałkiem "gówna". Tak samo jak wiedza o braku ja.
Avatar użytkownikaVincent
Prawda
 
Imię: Vincent
Posty: 11
Dołączył(a): 21 sie 2011, 12:45
Droga życia: 666
Typ: Nie istniejący
Zodiak: Nie istniejący

Re: Bezlitosna prawda

Post 23 sie 2011, 14:52

co znów trafiłem w sedno z moimi postami, czy nie do przejścia poprzez umysły?

<eeehhhhhhhhh> :)
http://www.youtube.com/watch?v=b1VpyER3 ... re=related

Na jaką Kulkę chcesz poświęcić Swą uwagę? Ty też jesteś kulką...
http://www.sam-jestemjakijestem-mas.blogspot.com
Avatar użytkownikaSAM
Niema NIC Smiejszego....
 
Imię: Szczęście
Posty: 200
Dołączył(a): 10 sie 2010, 09:44
Droga życia: 1
Typ: bzdura
Zodiak: bzdura

Re: Bezlitosna prawda

Post 23 sie 2011, 17:41

Ja Wam pomogę,czytałem i to wszystko rozrosło się za bardzo i zbyt daleko.
Owszem te koncepcje science fiction są niezle wymyślone i dobrze przemyślane i uargumentowane.
Z lekka jednak zbyt abstrakcyjne.
Prawda jest jednak taka ,że w naturze nie ma złego pojmowania,złe pojmowanie należy do tej sfery którą zwiemy rozumem.
Rozum najogólniej mówiąc nadaje kształt rzeczom.A natura nie ma kształtu.Ludzie się rodzą ,chorują, starzeją i umierają i tyle.To rozum próbuje bronić sie przed tymi gołymi faktami nadając im wartość lub sens,czyli kształt inaczej formę.
Nie jest skutkiem złego pojmowania to, że Ziemia ma tylko jeden księżyc,i nawet największy geniusz nie sprawi żeby było inaczej.
Nie mniej pytanie kim jestem?zawsze będzie aktualne.Jedna z odpowiedzi brzmi że my nie wiemy kim jestesmy ani dokąd zmierzamy w tym oceanie chaosu,dlatego myslimy za siebie i kwestionujemy autorytety.Tylko nasze dobrze zorganizowane umysły sprawiają że życie społeczne jest jeszcze do utrzymania i kontroli,trzymania w ryzach przez system.Np nie mówimy wszystkiego co nam przyjdzie do głowy.Takze zasada sprzecznosci jest konieczna dla społecznego ładu bo gdyby jej nie było to chyba stalibysmy na betonowym placu jak posągi i gapili sie w totem:)
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40

Re: Bezlitosna prawda

Post 23 sie 2011, 18:49

falko napisał(a):Ja Wam pomogę,czytałem i to wszystko rozrosło się za bardzo i zbyt daleko.
Owszem te koncepcje science fiction są niezle wymyślone i dobrze przemyślane i uargumentowane.
Z lekka jednak zbyt abstrakcyjne.
Prawda jest jednak taka ,że w naturze nie ma złego pojmowania,złe pojmowanie należy do tej sfery którą zwiemy rozumem.
Rozum najogólniej mówiąc nadaje kształt rzeczom.A natura nie ma kształtu.Ludzie się rodzą ,chorują, starzeją i umierają i tyle.To rozum próbuje bronić sie przed tymi gołymi faktami nadając im wartość lub sens,czyli kształt inaczej formę.
Nie jest skutkiem złego pojmowania to, że Ziemia ma tylko jeden księżyc,i nawet największy geniusz nie sprawi żeby było inaczej.
Nie mniej pytanie kim jestem?zawsze będzie aktualne.Jedna z odpowiedzi brzmi że my nie wiemy kim jestesmy ani dokąd zmierzamy w tym oceanie chaosu,dlatego myslimy za siebie i kwestionujemy autorytety.Tylko nasze dobrze zorganizowane umysły sprawiają że życie społeczne jest jeszcze do utrzymania i kontroli,trzymania w ryzach przez system.Np nie mówimy wszystkiego co nam przyjdzie do głowy.Takze zasada sprzecznosci jest konieczna dla społecznego ładu bo gdyby jej nie było to chyba stalibysmy na betonowym placu jak posągi i gapili sie w totem:)
'''


Niestety nie wiesz co mówisz, ale nie ma się co dziwić oceniając zza parawanu swojego komfortu "JA" tak to już jest - ta prawda daje ogromny potencjał rozwoju, który toczy się naturalnie. Niczego nie zmienia poza postrzeganiem i doświadczeniem, uporządkowuje i jest naturalny cykl życia - Ty tego nie widzisz dlatego Twoje "JA" przykleja znowu kolejne etykiety i oceny. Zweryfikuj to do tego zachęcam.
Avatar użytkownikaVincent
Prawda
 
Imię: Vincent
Posty: 11
Dołączył(a): 21 sie 2011, 12:45
Droga życia: 666
Typ: Nie istniejący
Zodiak: Nie istniejący

Re: Bezlitosna prawda

Post 23 sie 2011, 19:45

hmm,mój wywód nie był chyba az tak chybiony.
Piszesz że wszystko jest przepływem i tworzy naturalne cykle,i nie zmienia niczego poza postrzeganiem i doswiadczeniami oraz uporządkowuje(organizuje).
Mogę sobie wyobrazić taki stan,taką kondycję która jest podkreslmy jak rozumiem stała, niezalezna od czasu miejsca i akcji:)
Nadal daje pole do aktywnosci choć chyba nie ma niczego do '"zrobienia" bo wszystko zostało już osiągnięte nastąpiło wyzwolenie i mozna już tylko oglądać cały ten spektakl ludzi uciemięzonych (niewyzwolonych na twój sposób)Takie coś jest nawet porządane z mojej strony.
Ale jaka jest aktywnosc w tej kondycji?raczej taka która nie ma na celu swojego owocu.Mechaniczna ,jakby nie nalezała do Ciebie.Wszystko co pomyslisz ,poczujesz ,zobaczysz,zrobisz itd. nie identyfikujesz się z tym już,nie jest twoje, jest przepływem, zanika.Nie "odkłada się",i jak wtedy zdasz relacje z jakiegoś wydarzenia?Nadal to jednak umiesz robić,przedstawiłeś film o robocie. Ale mimo to wyrobiłeś sobie jakieś nadrzędne stanowisko wobec tego wszystkiego.Domyslam się że nie od zawsze tak było więc nastąpił tu jakiś skok jakościowy,moze nie róznica stopnia a całkiem spojrzenie z zupełnie innego rzędu względem tego co było przedtem zatem jak najbardziej moznaby było nazwać to "przebudzeniem''

A jesli dobrze rozumiem to z tym wyzbyciem się" starego "Ja" czy w ogóle "Ja" to jestem sceptyczny wobec tej idei bo posuwa się za daleko i nie umiem sobie tego wyobrazić, Bo zawsze zostaje w srodku jakiś obserwator który choćby nic nie mysli i nic nie odczuwa,ale jest.Niech to będzie Duch,"widzenie" same w sobie.
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40

Re: Bezlitosna prawda

Post 24 sie 2011, 17:15

falko napisał(a):A jesli dobrze rozumiem to z tym wyzbyciem się" starego "Ja" czy w ogóle "Ja"

Nie chodzi o wyrzeczenie, pozbycie się.
Jedynie zauważenie jak jest w tym momencie.
falko napisał(a):jestem sceptyczny wobec tej idei

Świetnie.
Nie chodzi o wiarę.
falko napisał(a):nie umiem sobie tego wyobrazić

Świetnie.
Nie potrzeba tu wyobrażeń (wręcz są szkodliwe)
falko napisał(a):Bo zawsze zostaje w srodku jakiś obserwator

To wiesz. A jak jest w rzeczywistości?
Popatrz - Ty odczuwasz, czy jest odczuwanie?
Kto stoi za odczuwaniem? Jest tam kto?
falko napisał(a):"widzenie" same w sobie.

... czyli czyste doświadczenie.
Masz gdzieś podmiot? :)
cytryna Kobieta
nieistniejąca
 
Posty: 12
Dołączył(a): 24 sie 2011, 17:04

Re: Bezlitosna prawda

Post 24 sie 2011, 18:10

Vincent napisał(a):
Czy ktokolwiek musi się zmieniać?

Nie ma tego, który by się zmieniał. Wystarczy zobaczyć TO, TU i TERAZ.

JA - czyli TO, czego doświadczam TU i TERAZ. Żyję, istnieję, CZUJĘ swój byt tu i teraz, czyli właśnie doświadczam JA.
JA to Miłość.
A ten ktoś, kto ocenia coś jako fałsz lub jako prawdę,to pewnie to owe "ja", które nazywasz wirusem.
:-)

PS.
JA słonecznie witam nowych Dziubków na forum.
:-D
Intencja jest przenikającą wszystko siłą, która sprawia, że postrzegamy. Nie dlatego stajemy się świadomi , że postrzegamy - do percepcji dochodzi pod naciskiem napierającej intencji..
[C. Castaneda]
Avatar użytkownikasinsemilla
 
Posty: 1675
Dołączył(a): 26 maja 2010, 15:45

Re: Bezlitosna prawda

Post 24 sie 2011, 18:22

Łyżka istnieje, jest, tylko nie jest ani ładna ani brzydka ani zła ani dobra. Przy czym to coś, co chcesz odkopać spod "wirusa" też się nie zastanawia czy obiekt istnieje czy nie. ;)

Twierdzenie "żyję w prawdzie" jest kolejną opinią umysłu, "wkładanie wysiłku" też. ;) Nie mówiąc już o misji obudzenia świata. :D
Lore Kobieta
 
Posty: 8
Dołączył(a): 14 lip 2011, 00:49
Droga życia: 11
Zodiak: baran/smok

Re: Bezlitosna prawda

Post 24 sie 2011, 22:48

JA - czyli TO, czego doświadczam TU i TERAZ. Żyję, istnieję, CZUJĘ swój byt tu i teraz, czyli właśnie doświadczam JA.


Nie, TO jak sama nazwa wskazuje jest bezosobowe - TO. Nie "Ty" żyjesz tylko życie toczy się samo, z Tobą czy bez one wciąż jest, życie nie jest Twoje - nie ma tej, która żyje, jest człowiek, który doświadcza i żyje w cyklu życia. Nie Ty czujesz tylko zostałaś bardzo brzydka oszukana, w Twojej głowie siedzi myśl o "JA" jednak jej nie widzisz, jesteś niewolnikiem swojego nawyku utożsamiania się ze wszystkim dlatego swoje cierpienie chowasz pod pozornie nadmuchaną "miłością" którą się brzydzę - spójrz prawdzie w oczy, nie koloruj sobie świata sztuczną miłością, wystarczy zobaczyć, że miłość jest niezależnie od człowieka - bezosobowa miłość to prawdziwa miłość, miłość się wydarza i wychodzi sama z siebie, nie trzeba sobie mówić, że się wszystkich kocha jeżeli tak jest naprawdę - tak samo dama nie musi chodzić i mówić każdemu, że jest damą to po prostu wychodzi z natury.


A ten ktoś, kto ocenia coś jako fałsz lub jako prawdę,to pewnie to owe "ja", które nazywasz wirusem.

Nikt nie ocenia czy to jest fałsz czy prawda ponieważ prawda stoi poza istnieniem, jest obiektywna niezależna od Twojego postrzegania - nie ważne jak spojrzysz i tak to będzie to prawda.

Łyżka istnieje, jest, tylko nie jest ani ładna ani brzydka ani zła ani dobra.

Jeżeli mówisz o tej wyobrażanej to nie, nie ma jej - myśl o niej, że ją trzymasz jest nieprawdziwa jak myśl, że jest jakieś "JA". Jeżeli uważasz, że wyobrażona łyżka jest prawdziwa to niestety możesz wyjść już tego tematu jako, że najwyraźniej masz swój zakorzeniony światopogląd i wierzenia, które nie sprzyjają weryfikacji "JA" i nie potrafisz ich na chwile zostawić by potem wrócić zweryfikować je w prawdzie to będziesz robił sztuczny tłum, który jest zbędny, mam nadzieje, że zrozumiesz - dziękuję.



Przy czym to coś, co chcesz odkopać spod "wirusa" też się nie zastanawia czy obiekt istnieje czy nie. ;)


Nie da się odkopać czegoś czego nie ma. Myśl o "JA" jest koncepcją i niczym więcej, która wymknęła się spod kontroli człowieka zniekształcając jego postrzeganie rzeczywistości - cały rozwój bazuje na kontroli "JA" pod etykietami emocji, świadomości czy sto innych niepotrzebnych rzeczy - w tym wypadku sprawa jest prosta zamiast kupować tysiąc książek bądź przeznaczyć je opał na zimę wystarczy spojrzeć, że nie ma tam żadnego "JA".

Twierdzenie "żyję w prawdzie" jest kolejną opinią umysłu, "wkładanie wysiłku" też. ;) Nie mówiąc już o misji obudzenia świata. :D


Twoje "twierdzenie" czyli teoretyzowanie jest wynikiem i opinią umysłu, która podświadomie sam sobie udowodniłeś starając się przykleić plakietkę do mnie. Określenie życie w prawdzie (nie żyję, nie ma tego, który miałby żyć), które prze zemnie jako człowieka przemawia wynika z jego doświadczania, nie pochodzi z wytworu opinii czy myśli - po prostu jest zatem przekazuje to dalej, to nie jest misja, a dzielenie się chlebem - jeżeli nie jesteś głodny to nie bierz.
Avatar użytkownikaVincent
Prawda
 
Imię: Vincent
Posty: 11
Dołączył(a): 21 sie 2011, 12:45
Droga życia: 666
Typ: Nie istniejący
Zodiak: Nie istniejący

Powrót do działu „Filozofie”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości