No w takim sensie owszem ;]
Przecież istnieje tyle dróg, książek, nauk które mogą wskazać Ci drogę, że prawie niemożliwe je przeoczyć. Jednak najważniejsza rzecz jest w Tobie głęboko...w nikim innym.
Dlatego zdania "bądź taki jak Jezus, stań się Buddą" i tak dalej uważam za bezsensowne
Jeśli coś pomaga, możemy tego użyć, a potem to odrzucić
Przecież istnieje tyle dróg, książek, nauk które mogą wskazać Ci drogę, że prawie niemożliwe je przeoczyć. Jednak najważniejsza rzecz jest w Tobie głęboko...w nikim innym.
Dlatego zdania "bądź taki jak Jezus, stań się Buddą" i tak dalej uważam za bezsensowne
Jeśli coś pomaga, możemy tego użyć, a potem to odrzucić
Jesteście częścią kosmosu - macie święte prawo byc tutaj
-
Rutlawski o
Ja i Wy
- Imię: Marek
- Posty: 25
- Dołączył(a): 11 cze 2008, 22:43
- Lokalizacja: Znienacka
- Droga życia: 37
- Typ: 4w5
- Zodiak: Byk
Rutlawski o napisał(a):Dlatego zdania "bądź taki jak Jezus, stań się Buddą" i tak dalej uważam za bezsensowne
To zależy jak się te zdania rozumie. Człowiek w miarę inteligentny zrozumie, że "być jak Jezus" nie oznacza trenowania biegów po wodzie, seryjnej produkcji świeżych bułeczek z niczego, tudzież zamiany "Kropli Beskidu" w bordeaux o wykwintnym bukiecie...
Również "stać się Buddą" nie powinno być pojmowane jako przesiadywanie pod jedynym drzewem na osiedlu...
Obie te postaci, oba mity - prezentują jakąś postawę i jakieś nauczanie, dzięki którym można się wzbogacić wewnętrznie. Wszystko zależy od naszego spojrzenia i od naszej świadomości.
...all these words I don't just say...
- leaozinho
- Posty: 892
- Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
- Lokalizacja: Ciapuły Dolne
- Droga życia: 1
Rutlawski o napisał(a):Czytałem, jasne, ale mnie to słowo uraziło, bo mi się wydaje, że rozówj to tak indywidualna sprawa każdego człowieka, że nie ma co o nim dużo mówić. Każdy ma własną drogę.
Ależ nigdzie nie chodziło o to, że należy trzymać się jakichś konkretnych wytycznych dążąc do rozwoju duchowego. Chodziło nam bardziej o ustalenie jakiejś zgody co do tego czym objawia się rozwój duchowy - a więc w jaki sposób można by sprawdzić czy rozwijam się duchowo, stoję w miejscu, czy się cofam - poza odczuciami intuicyjnymi. Po prostu zgodziliśmy się co do tego, że rozwój duchowy prowadzi do zwiększenia wewnętrznej i zewnętrznej harmonii - to tylko tyle... Nikt nigdzie nie pisał że żeby osiągnąć to, trzeba robić tak, czy inaczej...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
-
Til
Poszukujący
- Posty: 1614
- Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
- Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
- Droga życia: 11
- Zodiak: tygrys
wiedzą,tracimy ułudę że coś jest możliwe jak nie jest,może zaowocować ekstazą.
- genotix
eks-taza
moja ekstaza nie jest eks
pozdrawiam Cię
moja ekstaza nie jest eks
pozdrawiam Cię
- Ziarenko
- Posty: 443
- Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
- Droga życia: 5
kiedys gdzies przeczytalam ze jesli na drodze rozwoju duchowego trafiamy na bol, na cierpienie- oznacza to ze droga jest niewlasciwa...najfajniej lekko latwo i przyjemnie, dryfujac w nirwanie, moze mozna i tak, nie wiem...tylu rzeczy jeszcze nie wiem. Jestem jak drzewo wyrastajace z tego o czym wiem, okrzeple w tym co poznane, przetrwalam burze, przeroslam cienie...dopoki wyciagam galezie ku niebu, wspinajac sie na palce by siegnac dalej, w nieznane przestrzenie, dopoki rozwijam listki ciekawosci tego o czym nie wiem- zyje, rosne...znajac to z czego wyrastam, zachwycona tym ku czemu rosne...tylko przechodzac przez cien mozna zrozumiec jego nature. I tylko bol tworzy sile...coz wiedza o zyciu ci ktorzy nigdy nie umierali z rozpaczy, czy ci ktorzy nie placza- wiedza czym jest radosc...
- Ania ayalen
Ania ayalen napisał(a):kiedys gdzies przeczytalam ze jesli na drodze rozwoju duchowego trafiamy na bol, na cierpienie- oznacza to ze droga jest niewlasciwa…
Z doswiadczenia moge napisac, ze bol podczas prawidlowego wzrostu duchowego, moze sie jedynie pojawac z ego albo z super-ego, nigdy z Ducha czy tez ciala. Bardzo czesto zrywajac z jakimis koncepcjami ego czy tez uwarunkowaniami z super-ego spotykamy sie z "bolem", te dwie instytucje, ktore sworzylismy w sobie, zrobia wszystko aby nasz rozwoj duchowy nie mial miejsca, stad ten "bol".
pozdrawiam
Radek
--
Radek
Radek
- radek0
- Imię: Radek
- Posty: 134
- Dołączył(a): 19 maja 2011, 15:42
niom..i o tym mowie. To ego boi sie, cierpi. Uswiadamiajac sobie wlasna nicosc...ale tym ktorzy starannie unikaja cierpienia pozostaje zabawa z ego w chowanego, a i tak w najmniej oczekiwanej chwili ono zawola: a kuku, mam cie
- Ania ayalen
Ania może nie mam Cię , tylko
Życzę Ci tylu i tylu lat w szczęściu jak to się mówi:
wykukała, kukułka
jakiegoś bólu, płaczu doswiadczyłam ale było to związane (nie lubię słów, które dla mnie nic nie znaczą a EGO takim jest),
moim słowem niech będzie: obraz mojego umysłu i tego jak ja się czułam :kochana/niekochana przez siebie i innych - wtedy tak, ale to nie jest stan permanentny, nie uciekałam od niego, nie tworzyłam go świadomie, przychodził jakbym to mogła okreslić podczas mojego " rozwoju" ( czytelniku nie oceniaj słowa jako rozwoju w górę, na lepsze, tylko jako rozszerzania mnie, moich odczuć, starałam się nie oceniać tego czy jest dobre czy złe, było JAKIEŚ.)
Czy się bałam?, gdy mi było źle starałam sobie radzić, gdy raz nie bardzo wiedziałam co mogę zrobić, zadzwoniłam do kogoś. Zadawałam pytania mimo,że nie bardzo się czułam cieleśnie ok ale czułam, że jeśli będa jakieś odpowiedzi to coś dla mnie zostawią. Za drugim razem nie mogłam rozmawiać więc dałam sobie oddechów nie zlicze ile, ławkę w drodze z pracy i patrzenie na drzewa bo akurat tam były.
dobra TYLE WYSTARCZY
Życzę Ci tylu i tylu lat w szczęściu jak to się mówi:
wykukała, kukułka
jakiegoś bólu, płaczu doswiadczyłam ale było to związane (nie lubię słów, które dla mnie nic nie znaczą a EGO takim jest),
moim słowem niech będzie: obraz mojego umysłu i tego jak ja się czułam :kochana/niekochana przez siebie i innych - wtedy tak, ale to nie jest stan permanentny, nie uciekałam od niego, nie tworzyłam go świadomie, przychodził jakbym to mogła okreslić podczas mojego " rozwoju" ( czytelniku nie oceniaj słowa jako rozwoju w górę, na lepsze, tylko jako rozszerzania mnie, moich odczuć, starałam się nie oceniać tego czy jest dobre czy złe, było JAKIEŚ.)
Czy się bałam?, gdy mi było źle starałam sobie radzić, gdy raz nie bardzo wiedziałam co mogę zrobić, zadzwoniłam do kogoś. Zadawałam pytania mimo,że nie bardzo się czułam cieleśnie ok ale czułam, że jeśli będa jakieś odpowiedzi to coś dla mnie zostawią. Za drugim razem nie mogłam rozmawiać więc dałam sobie oddechów nie zlicze ile, ławkę w drodze z pracy i patrzenie na drzewa bo akurat tam były.
dobra TYLE WYSTARCZY
- Ziarenko
- Posty: 443
- Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
- Droga życia: 5
a masz tak ze czasem lecisz jak cma do ognia, wbrew instynktowi samozachowawczemu? Bo czujesz ze tak trzeba, , nawet gdyby mialy zapiec przez moment opalone w ogniu skrzydelka...? Nie - musisz, chcesz bo wiesz- Ty a nie slabe ego- ze tylko to pozwoli Ci rozwinac skrzydla, a ogien wypala tylko to co zbedne....mnie czasem strasznie nosi, to taka wzbierajaca od wewnatrz przemozna chec potrzeba, koniecznosc niemal ..jakby za ciasno robilo sie tam gdzie jestem, w starej skorze.
A bol, strach...kiedys nadciagnal niespodziewanie, posrod spokoju, nie majacy zwiazku z tym co na zawnatrz...gleboki, przejmujacy, przenikajacy strach istnienia, nie umiem tego inaczej nazwac-obserwowalam go, spokojnie, z ciekawoscia...mysle ze to byl moment smierci ego. A ja balam sie raz, wowczas gdy sie wyzerowalam, gdy wszystkie odczucia, emocje zeszly do poziomu niebycia...matko jedyna, to bylo naprawde straszne, jakby mnie nie bylo, i myslalam ze mi nie minie. Zero nie istnieje w naturze dlatego mowie ze najmniejsze cos jest lepsze niz nic, ale zeby to pojac, zrozumiec- trzeba doswiadczyc tego niczego. Choc to boli ale z tego bolu wyrasta milosc swiadoma ze jest wszystkim.
A bol, strach...kiedys nadciagnal niespodziewanie, posrod spokoju, nie majacy zwiazku z tym co na zawnatrz...gleboki, przejmujacy, przenikajacy strach istnienia, nie umiem tego inaczej nazwac-obserwowalam go, spokojnie, z ciekawoscia...mysle ze to byl moment smierci ego. A ja balam sie raz, wowczas gdy sie wyzerowalam, gdy wszystkie odczucia, emocje zeszly do poziomu niebycia...matko jedyna, to bylo naprawde straszne, jakby mnie nie bylo, i myslalam ze mi nie minie. Zero nie istnieje w naturze dlatego mowie ze najmniejsze cos jest lepsze niz nic, ale zeby to pojac, zrozumiec- trzeba doswiadczyc tego niczego. Choc to boli ale z tego bolu wyrasta milosc swiadoma ze jest wszystkim.
- Ania ayalen
coś muszę dopełnić z myśli na twoje pytanie i odpowiedź czeka się na siebie
do Ciebie
do Ciebie
- Ziarenko
- Posty: 443
- Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
- Droga życia: 5
Ja się wypowiem fragmentem artykułu "Duchowość bez ości":
"Jesteśmy hodowani na wzorcach, wzorowy przedszkolak, wzorowy uczeń, wzory do naśladowania, wzorzec czasu, metra, szczęścia… Tępi się indywidualność, oferując za to kolekcję chińskich mundurków w europejskim wydaniu, w które wbija się ludzi od urodzenia, ucząc schematycznego myślenia o sobie i świecie. Dlatego to się przyjmuje w ludziach, i taka jest ich duchowość – pełna wzorcowych ości, bo stających w gardle, niemożliwych do spełnienia, trzymających ludzi w niepokoju, w wiecznej pogoni, bez oddechu refleksji… z małymi chwilami wytchnienia – rozpuszczenia się w marzeniach o byciu, jak… Jezus, Budda, św. Krzysztof, sennymi obrazami raju, lepszej przyszłości, itp.
Spotkania „uduchowionych” przypominały mi zwykle jakieś oazowe mitingi, podczas których panował reżim poprawnego myślenia, poprawnego mówienia, słyszenia i „odpowiedniego” widzenia, zgodnego z elementarzem duchowym danej subkultury. To jest świat wzorcowy snu, poza którym tętni Życie. (...)
Wystarczy ten matrixowy proces umysłu zobaczyć w sobie, by wyjść z tych uwarunkowań i zacząć żyć, nie dzieląc świata na duchowy i… świecki:) Pożegnać wzorce, dogmaty i sięgnąć w siebie, w przestrzeń wytłumionych talentów, emocji, pragnień. Rozwijać się, patrząc w siebie i w życie, które lustrem pokazuje efekty każdej myśli.
I być po ludzku dobrym, gdy spotyka się dobrych ludzi, a zdystansowanym, gdy spotyka się jednostki w nikczemnie ciemnym śnie… I to jest proste… Obecność nie wymaga nic więcej, jak tylko pożegnania w sobie wzorców, hierarchicznych dogmatów, nakazów bycia za lub przeciw – BYCIA poza wyobrażeniami o byciu:)"
źródło: matrixexit.pl
"Jesteśmy hodowani na wzorcach, wzorowy przedszkolak, wzorowy uczeń, wzory do naśladowania, wzorzec czasu, metra, szczęścia… Tępi się indywidualność, oferując za to kolekcję chińskich mundurków w europejskim wydaniu, w które wbija się ludzi od urodzenia, ucząc schematycznego myślenia o sobie i świecie. Dlatego to się przyjmuje w ludziach, i taka jest ich duchowość – pełna wzorcowych ości, bo stających w gardle, niemożliwych do spełnienia, trzymających ludzi w niepokoju, w wiecznej pogoni, bez oddechu refleksji… z małymi chwilami wytchnienia – rozpuszczenia się w marzeniach o byciu, jak… Jezus, Budda, św. Krzysztof, sennymi obrazami raju, lepszej przyszłości, itp.
Spotkania „uduchowionych” przypominały mi zwykle jakieś oazowe mitingi, podczas których panował reżim poprawnego myślenia, poprawnego mówienia, słyszenia i „odpowiedniego” widzenia, zgodnego z elementarzem duchowym danej subkultury. To jest świat wzorcowy snu, poza którym tętni Życie. (...)
Wystarczy ten matrixowy proces umysłu zobaczyć w sobie, by wyjść z tych uwarunkowań i zacząć żyć, nie dzieląc świata na duchowy i… świecki:) Pożegnać wzorce, dogmaty i sięgnąć w siebie, w przestrzeń wytłumionych talentów, emocji, pragnień. Rozwijać się, patrząc w siebie i w życie, które lustrem pokazuje efekty każdej myśli.
I być po ludzku dobrym, gdy spotyka się dobrych ludzi, a zdystansowanym, gdy spotyka się jednostki w nikczemnie ciemnym śnie… I to jest proste… Obecność nie wymaga nic więcej, jak tylko pożegnania w sobie wzorców, hierarchicznych dogmatów, nakazów bycia za lub przeciw – BYCIA poza wyobrażeniami o byciu:)"
źródło: matrixexit.pl
(:ıɯɐƃou ʎɹoƃ op ɹoʇıuoɯ zsɐɯ
Użytkownicy, którzy podziękowali za post: Sinbard
- free
- Posty: 12
- Dołączył(a): 05 wrz 2007, 16:34
- Lokalizacja: CentrumWszechświata;)
- Zodiak: Koooń
dla mnie RD to radzenie sobie w każdej sytuacji, zmiany poglądów czy towarzystwa. Nowe lepsze życie. Pragnienie bycia bliżej Boga.
-
dp2012
dobro powraca 2012
- Imię: Łukasz
- Posty: 1
- Dołączył(a): 10 sty 2013, 16:01
- Droga życia: 9
- Typ: 8w9
- Zodiak: byk
Pragnienie bycia bliżej Boga.
Te słowa otwierają piękny świat.
Bezbrzeżnie.
-
Sinbard
Blackbird
- Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
najblizej. I jeszcze blizej, bezgranicznie. Az do stopienia sie granicy. Frapujace...byc soba
- Ania ayalen
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości