Psychologia, działanie mózgu.
A czy sny mogą pomóc w życiu ? tzn nakierować na właściwe tory czy coś w tym stylu ? bo czytałem w necie , że wielu " wielkim " postaciom pewne rozwiązanie się przyśniły. Mi się śnią czasem rzeczy , że jak się obudzę z rana to pamiętam migawki lecz w snach są to sytuacje z życia wzięte. Ostatnio przyśniła mi się sytuacja jak wchodzę do pomieszczenia pełnego ludzi i czułem poprzez sen " lęk " lecz wszedłem tam i było fajnie - rozmowy itp...możecie uznać mnie za nie wiadomo kogo ale śnią mi się takie sytuacje gdzie czasem potrafie poprzez sen czuć lęk.
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Michał1990 napisał(a):A czy sny mogą pomóc w życiu ? tzn nakierować na właściwe tory czy coś w tym stylu ?


No jasne. każdy sen jako że opowiada o truciznach (nie tylko o tym ale często), jest lekarstwem.

Bardzo ładnie Ci idzie, przedzierasz się przez lęki do ludzi/swoich pokładów nieświadomości.
Avatar użytkownikasosnowiczanin Mężczyzna
patrzy w horyzont wydarzeń
 
Imię: Bartosz
Posty: 167
Dołączył(a): 04 wrz 2011, 02:55
Lokalizacja: Sosnowieś
Zodiak: Ognisty Tygrys
Sny to lustro duszy...
"Czas nie leczy ran.. tylko przyzwyczaja do bólu"
marysia21
 
Imię: Maria
Posty: 49
Dołączył(a): 17 paź 2012, 16:42
Droga życia: 8
Zodiak: lew
Życie nie jest łatwe...jest bardzo ale to bardzo trudne :/
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Michał1990 napisał(a):Życie nie jest łatwe...jest bardzo ale to bardzo trudne :/


Też prawda.

Tylko prawda w takiej postaci musi minąć.
Więc nie trzymaj się jej zbyt kurczowo.

Jak już...
Miałbym wybrać coś do czego miałbym się przywiązać...
To wybrałbym coś co nie przemija.
Wtenczas pojawia się docenienie tego co przychodzi i odchodzi.
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok
Już xxx czasu borykam się z tym problemem i nie wyszedłem z tego. Tzn z jednej strony wściekam się na to co mnie dopadło a z drugiej strony dziękuje i temu bo zainteresowałem się sobą - swoim życiem bardziej . Stałem się osobą bardziej uczuciową , spokojniejszą lecz czerwona twarz towarzyszy mi co dzień.


Ogólnie nie wiem gdzie i jak to siedzi. Czy w świadomości czy w podświadomości już gubię się. Próbowałem wielu sposobów by to mnie opuściło i nic.


1.) Próbowałem różnych technik NLP
2.) Brałem lek przepisany od psychiatry
3.) Byłem dwa razy na prywatnej terapii ( wiem , wiem b.mało )
4.) Próbowałem technik relaksacyjnych , medytacji
5.) Próbowałem szukać odpowiedzi w umyśle
6.) I co najważniejsze o czym każdy tak mówił itp...to olać to. Otóż tego też próbowałem i oprócz większych problemów nie doświadczyłem poprawy. Wychodziłem wszędzie z czerwoną twarzą olewając to - zawsze nadziałem się na komentarze chamskie lub mniej chamskie lub nieświadome w stylu " masz ciśnienie ? " itp , itp , itp. Nawet kiedy w spokoju siedziałem i pracowałem z czerwoną twarzą to nie odeszło.


Może mi ktoś teraz napisać " tak tak Ty pewnie tylko tak nam piszesz " otóż nie miałbym sensu kłamać bo po co ? Nie ukrywam , że nie przeszkadza mi to bo bardzo mi to przeszkadza. Wiele przez to straciłem. Nie chce mi się pisać co straciłem ale wiele czy to kariera zawodowa , nauka czy to towarzystwo - WIELE.


I najgorsze jest to , że ludzie mi mówią , że stałem się spokojniejszy , inteligentniejszy , nie biłem się w ogóle nawet gdy ktoś mnie wyzywał. Kiedyś jedno słowo i bym to zrobił. Teraz potrafię okazać spokój wytłumaczyć nawet gdy tej osoby w 1000% się nie boje. Ogólnie na 100% stałem się spokojniejszy. Mniej przeklinam . Mniej denerwuje się i to jest dla mnie udowodnione bo wiem jaki byłem i ludzie wiedzą. Ale do rzeczy :


Otóż ktoś napisał mi kiedyś pewne pojęcie " stresowanie nieświadome " i to zainteresowało mnie teraz. Dlaczego teraz ? bo teraz jest to moja ostatnia nadzieja. Tzn jak napisałem próbowałem wielu rzeczy i nici. Nawet kiedy nie myślałem o buraku to samo się uaktywniało. To tak jakby przeglądać w spokoju internet a nagle złapać wirusa nie wiadomo skąd. Tak samo ja - pracuje sobie z bladą twarzą fajnie aż nagle palenie na twarzy i komentarz " co Ty taki czerwony " . Samo to , że nie denerwuje już się tak tym komentarzem - nie wiem albo uspokoiłem się i bardziej to zlewam albo po prostu przywykłem do tego lecz nadal mi to b.przeszkadza.


Najgorsze jest to , że ilekroć zadawałem sobie pytanie skąd to mam i kiedy to się wzieło nie mogę znaleźć odpowiedzi. Najgorsze jest to , że przed każda sytuacją stresową mam czerwoną twarz nawet kiedy nie pomyślę o niej. Czasem jest tak , że potrafię być spokojny umysłem , ręce mi nie drżą a twarz mam czerwoną jak cegła i czuje okropne palenie. Czyli w takim razie skąd ona się wzięła skoro nie mam myśli o tym ? z nieba ? możecie mi Wmawiać różne rzeczy ale ja wiem kiedy się stresuje a kiedy nie.


Np. wchodzę do pracy - twarz automatycznie przełącza się w tryb można to nazwać " awaryjny " w razie kontaktu z kimś czuje lekkie gorąco na twarzy a później ostre gorąco i takie gorąco utrzymuje się już np. przez 5 godzin. Dostaje na twarzy wypieki itp... + cegła. Kiedy wychodzę z pracy to wszystko automatycznie znika. Nie ma pieczenia ,mogę dotykać skórę - problemu nie ma. ( mowa o tym jak przebywam sam ) . Nawet nie pomyślę o buraku a już go mam ale skąd ?


Złapałem teraz trądzik i leczę się. Nie dość , że słyszę te durne komentarze z czerwoną twarzą to teraz słyszę o krostkach. Możecie nie wierzyć słyszałem to nawet pojedyńczo od rodziny. Wiem , że nie ma sensu się tym załamywać ale co jeszcze sprawi mi czerwona twarz ? jak mam to sobie wytłumaczyć , że przekroczę próg pracy i czerwona twarz ? nie rozumiem tego i nigdy nie zrozumie. Owszem nie lubię jak ktoś się na mnie patrzy ale to też z obecnego stanu cery wynika....


Wiecie co ? ja tam nie wiem co zrobić z tym. Przecież akceptacja nic nie daję to co zrobić ? LATA LECĄ , LECĄ ....




NIE SPOTKAŁEM JESZCZE ŻADNEJ TAKIEJ OSOBY SPOŚRÓD TYSIĄCA LUDZI KTÓRYCH WIDUJE W CIĄGU DNIA....FAJNIE CO ? JESTEM JAK PIZDA...BO TAKA PRAWDA...FACET POWINIEN BYĆ MOCNY ...TWARDY...SZEF POTRAFI ROZMAWIAĆ Z 20 OSOBAMI NA RAZ Z BLADZIUTKĄ TWARZĄ I JEST SPOKOJNY , OPANOWANY LUDZIE AŻ DO NIEGO CIĄGNĄ A JA ? MI W TWARZ ŚMIEJE SIĘ JEDNA OSOBA A CO DOPIERO WSZYSTKIE...BO GDZIE Z TAKIM BURAKIEM ROZMWIAĆ ? JAK OD NIEGO CZEGOŚ SIĘ UCZYĆ ? SKORO ON SAM NIE RADZI SOBIE...
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Może się wydawać, że się człowiek nie stresuje, ale się stresuje. Ja miałam podobnie z żołądkiem - puchł mi ze stresu w szkole, ale uświadomiłam to sobie, że to od nieświadomego stresu dopiero gdy znalazłam się w sytuacji, która nie powodowała stresu - w pracy.

Totalnie nie wiązałam tego puchnięcia ze stresem, bo nie byłam świadoma swojego napięcia. Ja byłam spokojna i śmiałam się, ale moje ciało było napięte i zestresowane. Dopiero gdy zaczęłam chodzić do pracy zamiast do szkoły zrozumiałam co to znaczy być w komforcie, być wyluzowanym i mieć normalny brzuszek :).

Więc może u Ciebie jest podobnie. Ty już się wyluzowałeś, ale Twoja podświadomość i Twoje ciało ciągle mają program "praca - stres - dopływ krwi do twarzy". Może nad tym warto popracować i rozpracować. Wgrać nowe programy.

Takie zmiany wymagają czasu, więc spokojnie. Jeszcze nic straconego.

A tak swoją drogą, to znam ludzi na wysokich stanowiskach, którym też łatwo się czerwieni twarz i innym ludziom to nie przeszkadza :). Zatem duża część problemu tkwi też w Twoim postrzeganiu tego zjawiska. Może to też weź pod mikroskop :).
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza
Michal,do tego co powiedziiala Luth dorzuce Ci jeszcze pytanie: czy zastanawiales sie skad bierze sie Twoja reakcja na to co o Tobie mowia/ sadza/ mysla inni? Bo z tym masz problem- mam wrazenie ze Ty strzelasz buraka na sam cien mysli ze ktos go zauwazy i skomentuje? No i czesc- dlaczego nie odpowiesz spokojnie:tak, wiem, bywaja gorsze rzeczy...na przyklad brak kultury...albo cos w tym stylu. Za grosz nie masz dystansu do siebie- a sprobuj popatrzec na to z boku..? Tradzik, Boze moj... Nie Ty jeden to masz, tyle ze niektorzy nie walcza ze soba i samo im to mija. To nie ten burak zatruwa Ci zycie a Ty sam sobie. No i co z tego ze sie czerwienisz, jaki to problem oprocz tego ktory tworzysz swoim mysleniem o sobie? Narcyza odrobina pokazuje sie, co? Ladny kwiatek...
Ania ayalen
 
Hm.

/wzdycha/

Jakby to zacząć?

Michał.
Duszo.

Czy to co mówisz, codzienne życie, twoje myśli, wnioski, wszystko to co doświadczasz...
Czy to jest Wszystkim co może być?

Nie.

Twoje intymne doświadczenie, jest można powiedzieć fragmentem, tego co jest możliwe tutaj zobaczyć, dotknąć, pomyśleć, tak?

Tak.

To po pierwsze.

Po drugie.

Doświadczasz TYLKO I WYŁĄCZNIE TEGO co wchodzi w skład TWOJEGO POSTRZEGANIA.
A na twoje postrzeganie najbardziej wpływa...

TO CZEGO DOŚWIADCZASZ.

Widzisz tą pętlę?
To co doświadczyłeś, wpływa na twoje postrzeganie, które determinuje jak i co będziesz postrzegał za chwilę.
A w pierwszym punkcie pokazałem Ci, że to co doświadczasz jest zawsze fragmentem dostępnych Ci możliwości.

Więc ta pętla nie jest ostateczna.
Ponieważ możesz ją modyfikować.

I to właśnie starasz się robić.
To nam opowiedziałeś, że stałeś się spokojniejszy, bardziej "medytatywny".
I to coś dobrego, ponieważ zaprasza do Twojego postrzegania doświadczenia, które z czasem wyprą inne rzeczy z twojego postrzegania.

Trzecie.
Ostatnie i najważniejsze.

To, że chcesz przezwyciężyć "buraka" i emocjonalny stosunek do reakcji innych na to zjawisko.

NIE MA ZNACZENIA.

Albo inaczej.
Ma i działa wprost przeciwnie niż tego pragniesz.

Dlaczego?

Ponieważ ciągle trzymasz TO zjawisko w swoim postrzeganiu.
Rozpatrujesz BEZMIAR ŻYCIA właśnie przez ten filtr, co owocuje okrojonym doświadczeniem, które umacnia twoje postrzeganie.

Widzisz pętlę?

Aby zmiana była możliwa, czyli aby uwolnić swoje postrzeganie, by nie powielać samemu sobie doświadczeń, które sprawiają, że cierpimy można:

A) Przestać być działającym.
Czyli przestać podsycać ideę, że działasz by zapobiec w sobie negatywnemu stanowi, ponieważ to działanie paradoksalnie trzyma w twoim doświadczeniu ten negatywny stan.

PONIEWAŻ NIE LICZY SIĘ TWÓJ STOSUNEK DO SKŁADOWYCH TWOJEGO POSTRZEGANIA.

Liczy się sam fakt, że posiadasz pewne schematy postrzegania, które determinują twoje doświadczanie.

Stąd wzięło się powiedzenia umacniasz to z czym walczysz.
Bo nie ważne, że wybierasz i propagujesz pokój, skoro w twoim postrzeganiu musi istnieć wojna.
Dlatego taki pokój będzie propagował więcej wojny, bo nie jest samowystarczalny a stoi w opozycji.

Pokój, który nie jest osobowy, który nie jest zdobyczą, który nie jest wynikiem twojego działania.
Skoro nic go nie zrobiło, nic ani nikt nie może go zepsuć.

B) Wypełnić swoje postrzeganie ogromną ilością bodźców, jest tym co robisz.
Polega to na wywołaniu emocjonalnego zwarcia.
Resetu pod wpływem dużej ilości emocjonalnych i myślowych bodźców.
Polecam jednak zagłębienie się w punkt A.
Rozważenie tego, poprzymierzania do swojego doświadczenia.
Tak jak umiesz, tak jak ci się przydarzy - Jest Dobrze.

Ponieważ podpunkt A w mojej opinii jest mechanizmem, który leczy skutki, podpunkt B leczy raczej objawy.

Zarówno A jak i B, występują w najróżniejszych kombinacjach.
Ponieważ każdy z nas miał inne życie, doświadczenia, ale te punkty to taka koncepcyjna granica.
I gdziekolwiek nie pójdziesz, nawet bez mierzenia jest dobrze, ponieważ jest to wędrówka do uzmysłownienia sobie pewnych rzeczy.

Rzeczy Twoich, Intymnych, których nie nauczy Cię nikt inny niż Ty Sam.
Które pomagają Ci stanowić o Sobie, zamiast podążać za kolektywnymi doświadczeniami, które wchodzą w skład twojego postrzegania, ale nie powstały w Tobie.

Myśli przychodzą i odchodzą.
Ale nastaje taki moment.
W którym decydujesz.
Którą myśl zaprosić do siebie.
Która sprawi ci rozkosz.
Ponieważ wiesz.
Że to czego doświadczasz staje się twoim postrzeganiem.
I dzięki temu zobaczysz więcej Tego czego Doświadczasz.

Pętla.
Tym razem zdrowa.
Która dzieje się jakby sama z siebie.

Mała subtelna różnica.

Zamiast ruchu by być zdrowym.
Ruch, bo jesteś zdrowy.
Zamiast robić coś by się cieszyć.
Robić coś bo się cieszysz.

Zamiast wychodzić do życia z brakiem.
Wychodzić do życia, bo masz mu coś do pokazania.

Takiego Siebie jakiego pokażesz życiu - takiego Siebie doświadczysz.
Mało tego doświadczymy takiego Ciebie również My.
I każdy odbierze Cię na tyle na ile będzie potrafił i zareaguje na Ciebie zgodnie z tym co ma w swoim postrzeganiu.
Nie możesz wymagać od innych reakcji, działania, które nie wchodzi w skład postrzegania innych, bo NIGDY NIE GO NIE DOŚWIADCZYLI.

I teraz.

Jak mają szanować Ciebie, skoro Sam do siebie wychodzisz z brakiem?
To im dajesz.
Takiego siebie.
Takie uczucia i odczucia.
Bodźce.

Jakbyś ukazywał im innego siebie - doświadczaliby innego ciebie i wasze relacje byłyby inne.

Ale ty chcesz zrobić siebie.
Zamiast być takim sobą jakim pragniesz.
Chcesz zrobić i zasłużyć, by móc takim być.

I właśnie to trzyma przy Tobie.
W Twoim Postrzeganiu.
To czego w sobie nienawidzisz.
I winisz innych.
Zrzucasz winę na innych.
Bo wina nie może być po Twojej stronie skoro...
TY CHCESZ DOBRZE.

Ale jak mówiłem.
Ani szczególnie wielu osób to nie obchodzi, ani tak to nie działa.

BO DLA ŚWIADOMOŚCI NIE MA DOBRZE ANI GORZEJ.
To są użyteczne koncepty, które mają uwydajnić pracę nad materią wokoło.

DLA ŚWIADOMOŚCI WAŻNE JEST TYLKO TO CO WCHODZI W SKŁAD TWOJEGO POSTRZEGANIA.

PONIEWAŻ TO I TYLKO TO DETERMINUJE CO POSTRZEGASZ.

"BIERZESZ DLA SIEBIE" Z ŻYCIA KTÓRE CIĘ OTACZA.


M? : )
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok
Sinbard bardzo mądre słowa i szacunek za nie :) widać znasz się na " rzeczy "


Ale nie porównuj np.siebie do mnie. Ty nigdy nie doświadczyłeś takich problemów jak ja zapewne. Czerwona twarz i dyskomfort to nie to co np. trądzik na plecach który koszulką można zasłonić czy coś innego co można " schować " . Inaczej się myśli wiedząc , że jutro wstanie się z łóżka i nie doświadczy tego zjawiska itp...w tedy myśli przebiegają zupełnie inaczej. Jakbym wiedział , że jutro w 100% się nie zaczerwienie ani nie doświadcze objawów fobii społecznej to bym sobie dzień na 110% zaplanował. Nie bałbym się tego co teraz odrzuciłem z powodu mojej twarzy.


Nie jest łatwo siedzieć w grupie spokojnych osób np. 10 w pracy którzy są uśmiechnięci , mają bladziutkie buźki a ja nagle czerwony jak burak + jeszcze trądzik. Nagle uczucie olbrzymiego gorąca i za chwile wzrok każdej z osób na mnie. Nie wkręcam sobie ja wiem , że ludzie postrzegają mnie jako zalęknionego i to nie jest tak , że takiego jakiego siebie sprzedam to takiego mnie widzieć będą. No to powiedz mi jak mam sprzedać siebie pewnego , odważnego jak przy kontakcie wzrokowym podczas rozmowy zaczynam palić cegłę , pocić się ? no jak ? nie ma innej rady.... Piszecie , że każdy człowiek jest doskonale zajęty sobą - owszem jest ale nie zawsze. Dlaczego z pośród np. 5 osób na hali niektóre kobiety patrzą tylko na mnie i uśmieszek . Wątpie abym był taki cudowny , żeby na mnie patrzyły. One wiedzą , że spale cegłę i śmieją się. Wkurza mnie to na maxa. Specjalnie do mnie podchodzą , gadają ze mną nie z powodu uwielbienia czy coś tylko robią ze mnie kretyna. JESTEM TEGO W 1000% PEWNY i to nie jest żadne moje spaczone myślenie bo każdy normalny by był tego pewien. Widzę jak te kobiety rozmawiają z osobą która jest b.pewna siebie i nigdy cegły nie spali a jak ze mną. Te komentarze do mnie w stylu " jaki Ty dziś krwisty jesteś " to też z uprzejmości i uwielbienia ? nie sądze i to mnie wkurza najbardziej.


Siedzę sobie z 5 kobietami i przyznam zależy mi na ich opinii by była jak najlepsza - chcę się sprzedać b.dobrze . Chcę być postrzegany jako pewny siebie , odważny z bladziutką twarzą i kiedy nadchodzi uczucie gorąca + cegła na twarzy to koniec świata dla mnie....czuję się naprawdę źle. NIE BĘDĘ TUTAJ OPISYWAĆ PONOWNIE WSZYSTKIEGO ALE ŁATWIEJ SIĘ MÓWI JAK SIĘ TAKICH OBJAWÓW NIE MA. TWARZ JEST WYZNACZNIKIEM CZŁOWIEKA I KAŻDY TO POWIE. WIĘC JEŚLI JA NA SAMYM STARCIE CEGŁE PALĘ TO CO TA OSOBA MA O MNIE MYSLEĆ DOBREGO ? nic....



I tu nie chodzi , że ja biadolę i płaczę ale szukam rozwiązania i nie mogę znaleźć. Jak mam zaakceptować siebie takim czerwonym niepewnym no jak ? przecież nie mogę - po to tu jestem. Nie chcę do końca życia palić raka przy kontakcie wzrokowym i spuszczać głowę.


Nie chcę by ludzie wyczuwali we mnie lęk i korzystali z tego bo wiedzą , że nie zagrażam im w niczym.... nie chcę. ale jak to zrobić ? nie wiem....


Dzień w dzień wmawiam sobie , że kocham siebie akceptuje , techniki relaksacji. Nawet w pracy kiedy wystawiam się na " buraka " mówie sobie " e tam to tylko twarz ...mam wiele innych wspaniałych walorów " i to też nie pomaga....


Po prostu w jednym skrócie odczuwam ogromny dyskomfort kiedy spale raka w otoczeniu 5 osób czy 10...boję się , że zaraz głupie komentarze , że każdy na mnie patrzy ...i koncentruje się na mnie bo tego już doświadczyłem...


PRZEPRASZAM WAS , ŻE TAK TU GADAM ALE KURDĘ POMIMO TEGO , ŻE ROZUMIEM WASZ PRZEKAZ TO NIE WIEM JAK TO ZAAKCEPTOWAĆ BY SIEDZIEĆ 5H CZERWONY Z GORĄCA TWARZA I ŚMIAĆ SIĘ Z TEGO...nie potrafię bo to boli...
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Ja na takie rzeczy stosuję mniej więcej taką metodę:

- Czy to, że jestem czerwony na twarzy naprawdę jest takie straszne?
pradopodobna odpowiedź z wnętrza: TAAAAK MOJ BOŻE TO STRASZNE
- Ale dlaczego to jest takie straszne?
- Bo opanowani ludzie do których inni mają szacunek mają blade twarze!!
- Czy to jest prawda, czy tylko moje przekonanie?
- To jest prawda!!! BO TO I TO I TO przemawia za tym
- Czy są ludzie którzy się czerwienią i się tym nie przejmują, a ludzie zdają się tego nie zauważać?
- (jakaś odpowiedź)
- Ale przecież można się czerwienić nie tylko z powodu emocji... Może mi być np. za ciepło, to nic złego.
- (jakaś odpowiedź podświadomości).

To jest nieco podobne do metody "The Work" Byron Kate, ale mi bardziej pasuje właśnie taka rozmowa ze sobą. Biorę pod lupę to z czym mam problem i myślę sobie o tym, rozmawiam ze sobą tak długo, aż uda mi się to zracjonalizować i przekonać siebie, że to jednak nie jest takie straszne.

Potem oczywiście przychodzi dana sytuacja i natychmiast wgrywa się stary program, utrwalany od lat. Wtedy przychodzi lekka chwila załamania, ale potem znowu wracam do swojego problemu i w głowie go znowu wałuję i racjonalizuję. Poradziłam tak sobie z paroma kompleksami i przekonaniami, które mi zatruwały życie i to działa. Trzeba tylko czasu i wytrwałości. Im mocniej uda Ci się przełamać swoje obecne przekonania i wstrzyknąć w podświadomość nowe, tym szybciej te próby przyniosą skutek. Możesz spróbować sobie prowadzić taką rozkminkę w transie medytacyjnym / hipnotycznym dla najlepszych efektów, ale ja to robiłam po prostu w ciągu dnia - w autobusie, przed kompem itd.

Może ta metoda Ci podpasuje i pozwoli jakoś ugryźć ten problem :).

/ Założyłam tutaj oczywiście, że Twoje czerwienienie bierze się z lęku, że się zaczerwienisz i stresu z tym związanego - błędnego koła
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza
Zawsze podbudują mnie Wasze odpowiedzi , że na nowo mam zapał do odnajdywania spokoju w sobie który już się We mnie znajduję lecz coś zwane lękami mi ten spokój zakłóca ale mam jedno pytanie :


1. ) Dlaczego np. czasem w ogóle o buraku nie myślę ani też nie mam myśli związanych z nim a czerwienie się automatycznie bez nawet żadnej myśli jak np. przyjdzie szef z pracy do mnie ? Nawet nie wiem , ze podchodzi - nawet nie przeszła mi przez głowę żadna myśl związana z tym a on obok stoi i ja nagle burak. To chyba nie można nazwać stresem bo jak skoro nie pomyślałem. Często mam takie sytuacje z nienacka będąc wyluzowanym i z czego to się bierze ? tez z tego programu automatycznie ?


2. ) Kurczę oglądałem sobie filmiki na youtube z medytacji w chinach czy tam japoni i tam np.są światynie gdzie tysiące tych mnichów medytuję i jeden się wypowiadał , że w medytacji odnajduję rady na każdy problem ale jak ja tak sobie siedzę rozkładam kciuki , siad ten sam co oni to ja nic nie słyszę. Tzn tak siedzę i mogę siedzieć ale nie słyszę nic. Żadnych podpowiedzi więc czasem tak sobie myślę czy to nie żadna bzdura ta medytacja ?? te chińskie nauki ?

Bo jak np. mam podczas medytacji wyzdrowieć z tego stanu " lękowego " .


3.) Szacunek mam do każdego człowieka ale zawsze imponowały mi osoby które potrafią w dużej grupie osób przeprowadzić np.wykład czy wytłumaczyć jakąś prace bez zalewaniem potu . Bez niepotrzebnych gestów , bez buraka na twarzy w wielkim spokoju i opanowaniu. I też bardzo chciałbym taki być. I dlatego tak mnie denerwuje ten burak bo chciałbym być taką osobą. Nawet nie wiecie jak wspaniale się czuje jak np. są sytuacje kiedy gadałem z 4 osobami i nie miałem buraka na twarzy a każdy się patrzał na mnie. Cudowne uczucie . Wiecie co ? podczas buraka nie mam ochoty na nic - dosłownie wyłączam się i chciałbym uciec w bezpieczne miejsce a jak go nie mam aż uwielbiam rozmawiać , śmiać się - np. tak jak po alkoholu. Wiem , że to tylko twarz , 10% skóry całego ciała ale chodzi o to , że po twarzy wielu ludzi nie bez powodu mówi " da się rozgryźć człowieka " . Nawet w komediach były sceny gdzie takie coś było dlatego ta twarz jest dla mnie taka ważna. Po prostu inny szacunek mają ludzie do osoby w pełni spokojnej niż do osoby zalęknionej. Mojemu szefowi nikt nie podskoczy. Jest pewny siebie , odważny jak trzeba to i 5 osób w grupie opierdzieli zachowując spokój. Każdy o nim gada szepta jaki on opanowany itp... I takich ludzi ludzie szanują bo wiedzą , że mają w nim oparcie dlatego takim bym chciał być...
Ostatnio edytowano 14 lis 2012, 20:16 przez Michał1990, łącznie edytowano 1 raz
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
To nie jest bzdura. Odpowiedź przychodzi, ale to nie jest głos fizyczny. To jest subtelne czucie, subtelny pomysł. Nie trzeba nawet siedzieć w odpowiedniej pozycji, tu chodzi o stan umysłu, o otworzenie serca i umysłu na swoją intuicję i jej podszepty.
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza
No dobra sorka , że tak napisałem ale nie znam się na tym i nie wiem jak medytacja np. może sprawić , że nie będę się stresować , czerwienić. Oczywiście nie obalam tej dziedziny tylko tak mnie to ciekawi. Bo ja tak sobie siedzę i nic nie słyszę.
Michał1990
 
Imię: Michał
Posty: 66
Dołączył(a): 01 lip 2012, 14:43
Ty nigdy nie doświadczyłeś takich problemów jak ja zapewne


Tak, twoje cierpienie jest takie unikatowe, że nie zdarza się nigdzie indziej.
Taki szczególny.
Ojej, ojej.

A taka figa.

Mentalny dyskomfort towarzyszy bardzo wielu istnieniom.
Tylko jest on wskazówką, bodźcem dla zmiany.
Że przestajesz świadomie decydować.
I wystarczy tylko zacząć to robić.
Zacząć decydować o tym co postrzegasz, bo to tworzy twoje doświadczenie.
Nie mniej nie więcej.

Czerwona twarz i dyskomfort to nie to co np. trądzik na plecach który koszulką można zasłonić czy coś innego co można " schować " .


A dasz wiarę, że dla nikogo to nie ma większego znaczenia?
Dosłownie.
Nikogo to nie obchodzi.
Ludzie mówią o tym.
Bo ich istota jest taki żałosna i knąbrna, że nie potrafią dać światu niczego innego.
Ich istnienie ogranicza się do postrzegania ŻYCIA w miernych epitetach.

TYLKO TO WIDZĄ.

Nie ma innego życia, dla nich.
Nie ma nic wartego.
Nie ma spełnienia.
Może istot, które nie zaznały rozkoszy wypowiadania swojego zdania, stanowienia o sobie.
Oni wołają o pomoc komentując to i tamto.
Oni są biedni, bo nie zaznali rozkoszy bycia, patrzenia, dotykania czegoś wspólnego.

NIGDY.

Bo jedno takie doświadczenie wystarczy, by zmienić diametralnie życie jednostki.

Inaczej się myśli wiedząc , że jutro wstanie się z łóżka i nie doświadczy tego zjawiska


Widzisz.
Poruszasz się po skrajnościach.

Stwierdziłeś to w odpowiedzi na mój post, więc wydaje mi się, że mówisz to do mnie.

Po pierwsze.
Nie wstaje z żadną myślą.
Witam dzień.
Nie jest to proces, czynność.

Witam dzień.
Kolejny.
Który umożliwi mi doświadczenie nowych rzeczy, które jeszcze mi się nie przytrafiły.
Mi jako ciału.
Jest w tym pewna ekscytacja ponieważ w moim odczuciu wiem, jaki potencjał niesie w sobie ta niewiadoma.
Wiem.
Że to co się wydarzy będzie poza moim wyobrażeniem.
I to jest jedyna rzecz, którą WIEM.

Nie mniej nie więcej.
Życie zawsze umknie moim planom.
Ludzie zawsze pokażą mi kolejny aspekt swojej wolności, której nie znałem.

I to jest jedyna rzecz, która różni moją świadomość od twojej.

Ja wybrałem nieznane, przygodę, otwartość.

A ty wybrałeś, swoją interpretację, pozorną wiedzę, i trwałość zamkniętego konceptu.

Niczym innym się nie różnimy, w moim odczuciu.

Jakbym wiedział , że jutro w 100% się nie zaczerwienie ani nie doświadcze objawów fobii społecznej to bym sobie dzień na 110% zaplanował. Nie bałbym się tego co teraz odrzuciłem z powodu mojej twarzy.


/wzdycha/
NIKT NIE WIE.

Nie jesteś już duszą, która jest absolutna, ponieważ przejawia się jako aspekt niefizyczny.
Masz teraz ciało.
Jesteś w pewnym sensie ograniczony.
Ale.
Z tytułu posiadania fizycznego przejawu.
Możesz doświadczać rzeczy, które wiesz.
A wiesz tak naprawdę wszystko.
Każdy z nas.
Możesz doświadczyć to wszystko OSOBIŚCIE.

To wspaniałą sposobność.

Genialna.

To co jest wszystkim.
Wciela się w ograniczony przejaw, by odkryć, że jest wszystkim.

Nie ma większej przygody.
Ty jako dusza, jako Jednia, nie możesz "dać" Sobie większej rozkoszy niż przezwyciężenie swojej skończoności.
Z punktu.
Stanie się całym wszechświatem.
I świadomość napotka na swojej drodze wiele przeciwności.
Wiele różnych konceptów.
Wiele myśli.
Wszystko.
By poczuć swoją nieskończoność.

Kiedyś wstydziłem się pisać.
Robiłem przez to mnóstwo błędów ortograficznych.
Teraz również mi się zdarzają.
Ale moja ekspresja jest niezachwiana.
Kiedyś wstydziłem się śpiewać.
Teraz pisze piosenki i śpiewam je tak jak umiem.
Kiedyś umiałem kochać tylko, gdy ktoś sprawiał mi rozkosz.
Teraz.
Kocham to, że mogę patrzeć na to wszystko.

CZUĆ OBECNOŚĆ.

I pomimo, że często potrafię zganić siebie za to jak postępuję.
Mimo, ze jestem dla siebie całkowicie bezwzględny.
Nie cierpię.

Jestem.
I myśli, odczucia i doświadczenia podpowiadają mi.
Zamiast karać.
Współistnieję z małym sobą.
Z Mańkiem.
Bo dane nam było się spotkać.
I ta wspólna podróż pociągiem przez życie, zmieniła bieg rzeczy.

Choć i z pewnego punktu widzenia, właśnie tak miało być.
Oraz.

NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO.

Bo nie mogło.
Ponieważ Wszystko Jest.

Odnośnie twoich punktów.

Ad. 1
Masz prawo jazdy?

Ad. 2
Medytacja nie jest w żaden sposób zależna od ruchu.
To prawda, że dla wielu będzie ona łatwiejsza DO ZROZUMIENIA w bezruchu, ponieważ zatracili się w RUCHU.
Dla tych, którzy trwali w bezruchu, to właśnie RUCH będzie inicjatorem MEDYTACJI.

Szok co?

NIGDY NIE WIESZ.
NIE WIESZ KTO CO DOŚWIADCZYŁ, ANI CO TRZYMA W SWOIM POSTRZEGANIU.

NIE WIESZ NAWET, GDY DANA OSOBA CI POWIE SWÓJ STOSUNEK.
Ponieważ:
A) Może kłamać.
B) Może rozumieć dane słowa inaczej niż ty.
C) Istnieje pewne odczucie drugiej osoby, ale to już TY decydujesz czy podążyć za tym odczuciem, ponieważ bierze się ono ze składowych Twojego postrzegania, rozpatrywania rzeczywistości.
Więc nie jest czymś absolutnym, ale może jeśli chcesz, determinować twoje doświadczenie rzeczywistości.

Bo jak np. mam podczas medytacji wyzdrowieć z tego stanu " lękowego "



Stan lękowy to bardzo umowny koncept.
To coś mentalnego.
Nie istniejącego.

Z tym, że te słowa, które właśnie przeczytałeś nic dla ciebie nie znaczą.
Ponieważ dużą część twojego postrzegania wypełnia co innego.

Po prostu mnie nie rozumiesz, ponieważ nie doświadczyłeś bodźców, myśli i zdarzeń dostępnych w Absolucie Życia, które umożliwiły by Ci zaniechanie uważania się za To co sprawia Ci przykrość.

Gdybyś mógł zrozumieć to co mówię, co bardzo staram Ci się umożliwić.
To zaniechałbyś maczania się w negatywnie natychmiast.
A zacząłbyś wyciągać zdrowe wnioski, które napełniły by twoje postrzeganie rzeczami, które doprowadziłyby Twoje doświadczenie do momentu, w którym poczułbyś Bezmiar.
Egzystencję.
Boga.
I każdy najbliższy Ci koncept.

AD 3.
Twój punkt 3ci ma wile wspólnego z punktem 1.
Tak naprawdę to jesteś bardzo spójną osobą.
Bo na wiele sposobów ciągle mówisz o tym, że ci nie dobrze.
To, że przywiązałeś się do tej emocjonalnej przykrej reakcji na twoje doświadczenie, sprawia, że czujesz, że Twój przypadek jest szczególny.
W ogóle nie powstaje w Tobie myśl, że tak ma praktycznie każdy.
Jakby Twoje cierpienie miało jakieś straszne znaczenie.

A tak naprawdę nikogo nie obchodzi.
To ty wybierasz cierpieć z tego powodu.
Nikt inny.
Ludzie zachowują się jak się zachowują, ale w wielkiej części to po prostu gamonie.
Ty decydujesz by się przejmować ich słowami.
Chcesz być doskonały w każdych ustach, bo nadal podświadomie uważasz, że jesteś tylko duszą.
Nieskalanym Boskim Zamysłem.
Dlatego nie możesz znieść tego, że myślisz, że inni uważają cię za to, albo tamto.
Bo to jakby uwłacza twojej nieskończoności.
I zamiast bawić się, doświadczać, kosztować.
Bierzesz słowa innych do siebie.

Ponieważ jak mówiłem w poprzednim poście.
NIE WAŻNY JEST TWÓJ STOSUNEK DO DANEGO ZJAWISKA.
Nie ważne, że TY CHCESZ BYĆ uważany za takiego i takiego, skoro w Twoim POSTRZEGANIU JEST MOŻLIWOŚĆ BYCIA TRAKTOWANYM INACZEJ - TEGO BĘDZIESZ DOŚWIADCZAŁ.

I jeżeli się przywiążesz emocjonalnie do Tego.
Będzie tego jeszcze więcej.
Bo z Tego właśnie Uczucia, będziesz wychodził do świata i doświadczysz Więcej Tego Samego.

ZROZUM.

JEŚLI CZEGOŚ CHCESZ.
ZNACZY, ŻE TEGO NIE MASZ.
A SKORO CZEGOŚ NIE MASZ.
TO JEST TO W RĘKACH DRUGIEGO CZŁOWIEKA.
A ON NIE ZAWSZE MUSI BYĆ WYROZUMIAŁY I ZACHOWYWAĆ SIĘ GODNIE.
BO Z TYTUŁU OGRANICZENIA NASZEGO ŻYCIA JAKO CZŁOWIEK.
NIE ZAWSZE AKURAT TE RZECZY MIESZCZĄ SIĘ W JEGO POSTRZEGANIU.

DAJEMY INNYM TO CZYM SAMI JESTEŚMY.
ZAWSZE.

Nikt, nigdy nie wyszedł ponad To.
Ponieważ jest to Prawda najbardziej prosta, elementarna.
Dziejąca się od samego Domu do najbardziej skrajnych, abstrakcyjnych rzeczywistości.

Zawsze doświadczasz ŻYCIA jako TY.
Przez pryzmat swojego Postrzegania.

NIE MOŻNA INACZEJ.

Nie możesz doświadczać inaczej niż SIEBIE.

A TY jesteś Tym co Postrzegasz.

Dla mnie.
Jest to zrozumienie ostateczne.

I nie mogę pomóc Ci.
W Twojej wędrówce.
Niż przez powtarzanie tych słów znów i znów na wiele różnych sposobów.
Nie istnieje nic ponad To Zrozumienie.

Wszystko inne jest wtórne.
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Powrót do działu „Psychologia”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron