Już to gdzieś opisałam, powtórzę.
Znajoma była na pogrzebie swego wujka.
Jego brat wygłosił nietypową mowę :
Ty całe życie dbałeś o zdrowie, nie piłeś, nie paliłeś., zdrowo się odżywiałeś. Ja wszystko to robiłem, używałem życia i to ja żyję, a ty nie...
A tłumacząc to, jego brat był zestresowany, ciągle się czegoś obawiał, a ten żyjący, nie przejmował się niczym. OPTYMIZM, tylko to się liczy.
Nie tak dawno zadzwoniła znajoma i jak zwykle "była ciężko chora" Okazało się, że mam te same dolegliwości co ona, tylko że ja, uważałam się za zdrową osobę.
Powiedziałam do siostry, /opisując całą tą sytuację/ że ja wyzdrowieję, a ona będzie chorowała.
I tak faktycznie było.
Czyli nasza psychika, podejście do dolegliwości, ma największy wpływ na nasze zdrowie.
Znajoma była na pogrzebie swego wujka.
Jego brat wygłosił nietypową mowę :
Ty całe życie dbałeś o zdrowie, nie piłeś, nie paliłeś., zdrowo się odżywiałeś. Ja wszystko to robiłem, używałem życia i to ja żyję, a ty nie...
A tłumacząc to, jego brat był zestresowany, ciągle się czegoś obawiał, a ten żyjący, nie przejmował się niczym. OPTYMIZM, tylko to się liczy.
Nie tak dawno zadzwoniła znajoma i jak zwykle "była ciężko chora" Okazało się, że mam te same dolegliwości co ona, tylko że ja, uważałam się za zdrową osobę.
Powiedziałam do siostry, /opisując całą tą sytuację/ że ja wyzdrowieję, a ona będzie chorowała.
I tak faktycznie było.
Czyli nasza psychika, podejście do dolegliwości, ma największy wpływ na nasze zdrowie.
- baska
- Imię: Barbara
- Posty: 918
- Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
- Droga życia: 7
- Zodiak: koza, strzelec
Im głębiej wsiąkasz w realizm/materializm tym bardziej oddalasz się od samego siebie ,Mistrz o którym napisałem pewnie nie borykał się problemami przed którymi stoimy My ,byliśmy ,jesteśmy i będziemy manipulowani,narzucono nam tempo i biegniemy zdobywając rzeczy bez których można żyć ale wmówiono nam że nam to potrzebne po za tym sąsiad ma więc i Ty musisz mieć,oszacowali średnią życia,poszufladkowali ludzi i dali im sens jak byśmy sami nie mogli go szukać,Ci którzy odbiją i pójdą swoją drogą mają szanse na wszystko co jest zawarte na tym forum,reszta nie wytrzyma i się wykruszy lub wrócą do peletonu za materializmem umierając nie dożywając emerytury o którą tak zabiegali,Ci którzy osiągną emeryturkę odejdą w przeciągu 3/5 lat (mam dużo starszych znajomych,emerytowanych górników ) bo osiągnęli swój zamierzony życiowy cel który nie ma nic wspólnego z ambicją ( mówię o ludziach którzy nie mają przemyśleń na temat swojego życia i żyją bo żyją ) Póki masz cel... żyjesz ,lepiej żeby ten cel był wielki i nie materialny bo bogactwa łatwiej zdobyć niż wewnętrzny spokój,zrozumienie i wiedzę by później móc nauczać .Kim jest Mistrz ? nie jestem pewien ale myślę że to ktoś kto zrozumiał i naucza tego rozumienia .Jak się to ma do długo wieczności i nie tylko ? za naszą uwagą podąża nasze serce.
- foger
- Posty: 66
- Dołączył(a): 08 wrz 2013, 23:27
- Droga życia: 11
- Typ: 1w2
- Zodiak: bliźnięta
Czytałam o tym Azjacie /to był Chińczyk?/ , który dożył tak niewiarygodnego wieku. A jednak.
My żyjemy wśród ludzi i nie można całkowicie wycofać się z życia po to, by być.
Same medytacje i umartwianie się nie wystarczą, wręcz przeciwnie, jak dowiodły to badania, tacy ludzie żyją krótko /mam na myśli yoginów/
Więc we wszystkim trzeba zachować umiar.
Rozwój duchowy jest jak najbardziej wskazany, ale podstawa to umiejętność cieszenia się życiem.
Trzeba też mieć swoje zainteresowania, pasje, wtedy po przejściu na emeryturę, człowiek nie traci wszystkiego, nadal to jego życie, ma sens.
Dla większości mężczyzn, praca nadaje sens ich życiu. To dlatego kobiety żyją dłużej, bo oprócz pracy zawodowej, mają inne zainteresowania. Np. dom, wnuki.
Więc jeśli chcemy, by ta emerytura była dość miła, to trzeba dość wcześnie zacząć myśleć o czymś innym, mieć jakieś zainteresowania czy hobby.
My żyjemy wśród ludzi i nie można całkowicie wycofać się z życia po to, by być.
Same medytacje i umartwianie się nie wystarczą, wręcz przeciwnie, jak dowiodły to badania, tacy ludzie żyją krótko /mam na myśli yoginów/
Więc we wszystkim trzeba zachować umiar.
Rozwój duchowy jest jak najbardziej wskazany, ale podstawa to umiejętność cieszenia się życiem.
Trzeba też mieć swoje zainteresowania, pasje, wtedy po przejściu na emeryturę, człowiek nie traci wszystkiego, nadal to jego życie, ma sens.
Dla większości mężczyzn, praca nadaje sens ich życiu. To dlatego kobiety żyją dłużej, bo oprócz pracy zawodowej, mają inne zainteresowania. Np. dom, wnuki.
Więc jeśli chcemy, by ta emerytura była dość miła, to trzeba dość wcześnie zacząć myśleć o czymś innym, mieć jakieś zainteresowania czy hobby.
- baska
- Imię: Barbara
- Posty: 918
- Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
- Droga życia: 7
- Zodiak: koza, strzelec
Chińczyk - Mistrz , nauczał sztuk walk/systemów wojennych i z tego był sławny ,bardzo dużo medytował gdzieś po jaskiniach w górach nim założył szkołę,warto zwrócić uwagę na fakt że wielu chińczyków za zło tego świata wini właśnie ludzi i wedle ich wiary/filozofii drogą do szczęścia jest unikanie ludzi bo Ci są źródłem wszelkiego zła , piszesz że jogini krótko żyją racja - ale miedzy joginem a takim mistrzem jest pewna różnica ,ten pierwszy ciągle medytuje ,ten drugi rozwija się nie tylko mentalnie ale i fizycznie i takie połączenie treningu medytacji np z ćwiczeniami fizycznymi i racjonalnym żywieniem daje chyba najlepsze efekty ,skoro są to subtelne zmiany lepiej je potęgować wszystkim co oddziałuje na nasze samopoczucie i zdrowie, w zdrowym ciele zdrowy duch i odwrotnie - można by podsumować ,myślę że w kwestii długo wieczności warto przyglądać się właśnie takim historią,wiadomo żadne z nas nie wydrąży sobie jaskini w skale lub nie stanie się mnichem z shaolin,chociaż sam uczę się medytacji to planuje wdrążyć w życie medytacje w ruchu,siedzenie jak kloc nie zawsze mi się podoba ,za to praca ze świadomością w takim stylu,uspokaja mnie na sam widok http://youtu.be/1vclC-XwA4M i to http://youtu.be/lk1solzcBfI ,odbiłem troszkę od tematu choć w głębi myślę że to wszystko ma wspólne podłoże które żeby pojąć rozumem trzeba rozbić na szczęści drobne Mam wiele materiału tego typu i nie zaważam się ich użyć w celu nauki ,swoją drogą ... praktykuje ktoś takie formy aktywności ?
- foger
- Posty: 66
- Dołączył(a): 08 wrz 2013, 23:27
- Droga życia: 11
- Typ: 1w2
- Zodiak: bliźnięta
Kiedyś ćwiczyłam Tai Chi, -wspaniała gimnastyka - i ciągle sobie obiecuję, że do niej wrócę. Na obietnicach się kończy, wolę wyjść do ogródka i trochę pokopać. Za mało, muszę zwiększyć wysiłek fizyczny.
Oglądałam kawałek filmu dok. o podróży do Tybetu, człowiek ten chciał poznać mnicha, który potrafił lewitować.
Pan ten pokazywał też magiczne sztuczki. Np. wziął od ludzi pierścionki, obrączki i połączył je tak, jak łańcuch. Niesamowite to było. Z równą łatwością je rozłączył.
Dowiedział się, że szaman może mu wskazać drogę do mnicha. Ten przyjął go miło, ale nie chciał jechać.
Nasz Mag /nie oglądałam początku, więc tak będę go nazywała/ spytał się, czy jak przemaluje obraz, to zgodzi się pojechać?
Ponieważ szaman przystał na to, Mag przytknął dłoń do obrazu, wiszącego na ścianie i z okrągłego księżyca, zrobił rogalik.
Szaman pojechał z nim, ale wysoko w górach odmówił dalszej współpracy. Szerpowie też nie chcieli go tam zaprowadzić, /bali się mnicha/, więc poszedł sam.
Znalazł mnicha, ten odmówił pokazu . Mag ofiarował mu łańcuch , który miał na szyi. Zdjął go nie przez głowę, ale przez szyję! Widać było, jak łańcuch przecina skórę, ciało...brrr...
Przez otwór widać było księżyc, nasz mag podniósł dłoń i widok księżyca, znikł...
Po tych pokazach mnich zdecydował się na pokaz lewitacji i uniósł się w powietrze.
----
Ludzie osiągnęli tak niesamowite możliwości, że aż trudno w to uwierzyć.
Innym ciekawym pokazem było przejście przez szybę, w salonie samochodowym.
Tłum ludzi, kazał dwóm ludziom przytrzymać płaszcz, schował się za nim, po czym znalazł się na ulicy i pomachał im ręką. Zdumieni ludzie podchodzili, pukali w szybę, sprawdzali ją - była cała...
A z zabawniejszych - położył dłoń na dziurze w spodniach /przypadkowa dziewczyna z ulicy/ - dziura zniknęła.
Inni magowie już lewitują i chodzą po wodzie - i to nie na specjalnych pokazach, tylko wśród tłumu ludzi.
----
Warto o takich rzeczach czytać, a jeszcze lepiej oglądać na żywo, bo świadomość, że "normalni" ludzie doszli do takich umiejętności, pozwala w nas przełamać bariery niewiary, pozwala na uwierzenie, że materia jest tylko fikcją, wytworem naszej wyobraźni.
Tu są dobre przykłady na to, że umysłem, wiarą, możemy tworzyć całkiem inną rzeczywistość.
Oglądałam kawałek filmu dok. o podróży do Tybetu, człowiek ten chciał poznać mnicha, który potrafił lewitować.
Pan ten pokazywał też magiczne sztuczki. Np. wziął od ludzi pierścionki, obrączki i połączył je tak, jak łańcuch. Niesamowite to było. Z równą łatwością je rozłączył.
Dowiedział się, że szaman może mu wskazać drogę do mnicha. Ten przyjął go miło, ale nie chciał jechać.
Nasz Mag /nie oglądałam początku, więc tak będę go nazywała/ spytał się, czy jak przemaluje obraz, to zgodzi się pojechać?
Ponieważ szaman przystał na to, Mag przytknął dłoń do obrazu, wiszącego na ścianie i z okrągłego księżyca, zrobił rogalik.
Szaman pojechał z nim, ale wysoko w górach odmówił dalszej współpracy. Szerpowie też nie chcieli go tam zaprowadzić, /bali się mnicha/, więc poszedł sam.
Znalazł mnicha, ten odmówił pokazu . Mag ofiarował mu łańcuch , który miał na szyi. Zdjął go nie przez głowę, ale przez szyję! Widać było, jak łańcuch przecina skórę, ciało...brrr...
Przez otwór widać było księżyc, nasz mag podniósł dłoń i widok księżyca, znikł...
Po tych pokazach mnich zdecydował się na pokaz lewitacji i uniósł się w powietrze.
----
Ludzie osiągnęli tak niesamowite możliwości, że aż trudno w to uwierzyć.
Innym ciekawym pokazem było przejście przez szybę, w salonie samochodowym.
Tłum ludzi, kazał dwóm ludziom przytrzymać płaszcz, schował się za nim, po czym znalazł się na ulicy i pomachał im ręką. Zdumieni ludzie podchodzili, pukali w szybę, sprawdzali ją - była cała...
A z zabawniejszych - położył dłoń na dziurze w spodniach /przypadkowa dziewczyna z ulicy/ - dziura zniknęła.
Inni magowie już lewitują i chodzą po wodzie - i to nie na specjalnych pokazach, tylko wśród tłumu ludzi.
----
Warto o takich rzeczach czytać, a jeszcze lepiej oglądać na żywo, bo świadomość, że "normalni" ludzie doszli do takich umiejętności, pozwala w nas przełamać bariery niewiary, pozwala na uwierzenie, że materia jest tylko fikcją, wytworem naszej wyobraźni.
Tu są dobre przykłady na to, że umysłem, wiarą, możemy tworzyć całkiem inną rzeczywistość.
- baska
- Imię: Barbara
- Posty: 918
- Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
- Droga życia: 7
- Zodiak: koza, strzelec
Warto o tym czytać ale i też być ostrożnym w osądach , Pan Dynamo - przechodzi przez szyby ,przetapia szklane witryny , stapia pierścionki , teleportuje się ,złącza sznurowadła ,nalewa z pustego naczynia i chodzi po wodzie ( chodził po podestach umiejscowionych pod taflą wody ) chociaż sam nazywa się iluzjonistom to wiele jego pokazów ciężko wytłumaczyć i chociaż są zaskakujące... to nadal tylko iluzja która skupia uwagę widza na drugim planie i sam Dynamo mówił ,że dla niego najważniejsze są emocje,radość i uśmiechy które wywołuje w tłumach , swoją drogą ciekawe ile w tym tłumie jest tłumu odliczając aktorów którzy są częścią spektaklu , Widziałem niedawno na Animal Planet film dokumentalny , o syrenach ... na prawdę jeden z lepszych dokumentów jakie widziałem , genialna muzyka ,fajnie opowiadane ... od jakiegoś czasu są wpisy na internecie że to fake ... tylko dla czego taki kanał telewizyjny puszczał by bajeczkę o Syrenach ? film dał mi wiele do myślenia ale też uświadomił ,że są rzeczy które zaśmiecają naszą głowę ,kilka lat temu traktowałem internet jako skarbnicę wiedzy ... dziś wiem że do wiedzy trzeba sie przekopać przez stertę ubitego kału a prawda do której można się dokopać może nie być niczym innym niż warstwa wierzchnia która ją przykrywa i to również może być iluzją by zasiać w kimś zwątpienie i ukryć sens 1cm niżej - taka sprytna forma ukrycia prawdy , można by załamać ręce i pomyśleć że są ludzie których celem jest tylko zamęt ( specjalnie wprowadzają zamęt żebyś myślał że tak jest i nie grzebał głębiej bo po co skoro to kłamstwo ) że wszystko jest zamotane i nieprawdziwe ,staram się być ostrożny w przemyśleniach dla tego liczę tu na opinie podobnych mi ludzi w wielu kwestiach i dziedzinach , Nie mówię Nie i Nie mówię Tak ,to nie ten etap zaawansowania za to chętnie zbadam wszystko co może przybliżyć mnie do prawdy ,jaka by ona nie była .
- foger
- Posty: 66
- Dołączył(a): 08 wrz 2013, 23:27
- Droga życia: 11
- Typ: 1w2
- Zodiak: bliźnięta
Chris Angel chodził po wodzie w basenie, pełnym ludzi. W pewnym momencie zgubił but, pewnie celowo, by widać było, że nie ma pomostu, że but opada. Ludzie pływali przed nim i za nim. Nie nurkowali, normalnie pływali! Gdyby był pomost, to by na niego wpadli.
Dynamo lewitował pod posągiem Chrystusa, w Brazylii. Wśród tłumu ludzi. Nie było tam możliwości postawienia czegokolwiek.
W TV i w internecie pokazywali kiedyś faceta, który lewitował pod Białym Domem, w USA. Siedział tak sobie jakiś metr nad ziemią. Przechodnie podchodzili, sprawdzali czy nic pod nim nie ma. Nie było podpórki.
Na pewno część to tylko iluzja, ale jestem przekonana, że część pokazów, to już jest magia.
Na scenie, lub w pewnym oddaleniu, można wszystko zrealizować. Jak można to zrobić na ulicy, w tłumie ludzi?
Mnie przekonują miny tych ludzi, co to obserwowali. Niby w filmach są dobrzy aktorzy, potrafią grać, ale tak różnorodnych reakcji, pełnych emocji, w kinie się nie widzi.
Internet, guru, mistrzowie. Ja czytam, czasem coś mnie zafascynuje, a potem odkrywam, że w wielu momentach się mylą, błądzą. Nie uznaję żadnych mistrzów.
Korzystam z ich wiedzy, ale przesiewam to przez własne doświadczenia i przemyślenia.
W końcu to są normalni ludzie, którzy doszli do jakiś tam swoich prawd, ale ciągle są tylko ludźmi, którzy mogą błądzić.
Nie każda też ścieżka rozwoju, przez nich zalecana, jest dobra dla mnie. Ja idę własną drogą i jak każdy człowiek, popełniam własne błędy, ale nie powielam cudzych.
Dynamo lewitował pod posągiem Chrystusa, w Brazylii. Wśród tłumu ludzi. Nie było tam możliwości postawienia czegokolwiek.
W TV i w internecie pokazywali kiedyś faceta, który lewitował pod Białym Domem, w USA. Siedział tak sobie jakiś metr nad ziemią. Przechodnie podchodzili, sprawdzali czy nic pod nim nie ma. Nie było podpórki.
Na pewno część to tylko iluzja, ale jestem przekonana, że część pokazów, to już jest magia.
Na scenie, lub w pewnym oddaleniu, można wszystko zrealizować. Jak można to zrobić na ulicy, w tłumie ludzi?
Mnie przekonują miny tych ludzi, co to obserwowali. Niby w filmach są dobrzy aktorzy, potrafią grać, ale tak różnorodnych reakcji, pełnych emocji, w kinie się nie widzi.
Internet, guru, mistrzowie. Ja czytam, czasem coś mnie zafascynuje, a potem odkrywam, że w wielu momentach się mylą, błądzą. Nie uznaję żadnych mistrzów.
Korzystam z ich wiedzy, ale przesiewam to przez własne doświadczenia i przemyślenia.
W końcu to są normalni ludzie, którzy doszli do jakiś tam swoich prawd, ale ciągle są tylko ludźmi, którzy mogą błądzić.
Nie każda też ścieżka rozwoju, przez nich zalecana, jest dobra dla mnie. Ja idę własną drogą i jak każdy człowiek, popełniam własne błędy, ale nie powielam cudzych.
- baska
- Imię: Barbara
- Posty: 918
- Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
- Droga życia: 7
- Zodiak: koza, strzelec
Odprowadzanie swoich poprzednich inkarnacji zaczyna się od najmniej zabrudzonych a w miarę zdobywania wiedzy i mocy miłości możemy się zajmować trudniejszymi przypadkami.
Trochę to już opisałem w poprzednich postach.
Może w skrócie przypomnę.
Odprowadzanie najłatwiejszych przypadków co wcale nie znaczy że w momencie kiedy to robimy one są takie łatwe, bo przecież ona są w zasadzie tak samo trudne na początku jaki i w środku i gdy zajmujemy się najcięższymi, bo ciągle jest to na granicy naszych możliwości.
W pewnym momencie dochodzimy do tak trudnych wcieleń że jedynym sposobem jest poproszenie WJ aby się cofnęło w czasie i wycofało te aspekty nas z inkarnacji.
Jednak ta technika zadziała w naszym obecnym życiu dopiero od momentu kiedy o to poprosiliśmy WJ.
Wtedy te wcielenia po prostu znikają tak jak by ich nie było ale od tego czasu kiedy to zainicjowaliśmy.
Wielką trudnością jest niewiedza ile tych aspektów czeka na odprowadzenie.
Można by to porównać do wypełnionego ziarnem silosu gdzie tymi ziarnami są nasze wcielenia.
Ten silos ma formę kuli a my jesteśmy w jej centrum.
Każde odprowadzone wcielenie jest zastępowane przez kolejne i tak aż do ostatniego.
Taka konfiguracja jest bardzo dołująca bo wydaje się że nasza praca nie daje ŻADNYCH EFEKTÓW.
Ciągle przecież jesteśmy oblepieni, co daje wrażenie że jest ich nieskończenie dużo.
To powoduje że większość ludzi rezygnuje po pierwszych próbach szczególnie że telepatycznie jest nam wgrywana beznadzieja, bezsens takiej pracy, że inkarnacją to bzdura, żebyśmy nic nie robili i czekali na sąd Boży, co jest w naszej kulturze najbardziej rozwinięte a co praktycznie pozbawia ludzi ludzi możliwości wyzwolenia się z karmy.
To tak zwane oświecenie czy obwoływanie świętym, to całkowite odrobienie karmy czyli odprowadzenie czy zneutralizowanie wszystkich naszych poprzednich aspektów.
Niestety nie znam nikogo takiego jak na razie a świętych ci u nas dostatek ale niestety z nie odprowadzonymi wcieleniami.
Dziele się to chyba tylko po to żeby sobie nabijać ego, że tyle mamy świętych to sami też tacy jesteśmy, ale czy na pewno?
Trochę to już opisałem w poprzednich postach.
Może w skrócie przypomnę.
Odprowadzanie najłatwiejszych przypadków co wcale nie znaczy że w momencie kiedy to robimy one są takie łatwe, bo przecież ona są w zasadzie tak samo trudne na początku jaki i w środku i gdy zajmujemy się najcięższymi, bo ciągle jest to na granicy naszych możliwości.
W pewnym momencie dochodzimy do tak trudnych wcieleń że jedynym sposobem jest poproszenie WJ aby się cofnęło w czasie i wycofało te aspekty nas z inkarnacji.
Jednak ta technika zadziała w naszym obecnym życiu dopiero od momentu kiedy o to poprosiliśmy WJ.
Wtedy te wcielenia po prostu znikają tak jak by ich nie było ale od tego czasu kiedy to zainicjowaliśmy.
Wielką trudnością jest niewiedza ile tych aspektów czeka na odprowadzenie.
Można by to porównać do wypełnionego ziarnem silosu gdzie tymi ziarnami są nasze wcielenia.
Ten silos ma formę kuli a my jesteśmy w jej centrum.
Każde odprowadzone wcielenie jest zastępowane przez kolejne i tak aż do ostatniego.
Taka konfiguracja jest bardzo dołująca bo wydaje się że nasza praca nie daje ŻADNYCH EFEKTÓW.
Ciągle przecież jesteśmy oblepieni, co daje wrażenie że jest ich nieskończenie dużo.
To powoduje że większość ludzi rezygnuje po pierwszych próbach szczególnie że telepatycznie jest nam wgrywana beznadzieja, bezsens takiej pracy, że inkarnacją to bzdura, żebyśmy nic nie robili i czekali na sąd Boży, co jest w naszej kulturze najbardziej rozwinięte a co praktycznie pozbawia ludzi ludzi możliwości wyzwolenia się z karmy.
To tak zwane oświecenie czy obwoływanie świętym, to całkowite odrobienie karmy czyli odprowadzenie czy zneutralizowanie wszystkich naszych poprzednich aspektów.
Niestety nie znam nikogo takiego jak na razie a świętych ci u nas dostatek ale niestety z nie odprowadzonymi wcieleniami.
Dziele się to chyba tylko po to żeby sobie nabijać ego, że tyle mamy świętych to sami też tacy jesteśmy, ale czy na pewno?
- Włodekg1
- Imię: Włodek
- Posty: 169
- Dołączył(a): 26 gru 2006, 13:24
Pytanie do Włodkag1 - ile już inkarnacji odprowadziłeś i Co to jest WJ?
Wszystko jest trudne nim stanie się proste :)
- Leśny
- Imię: Andrzej
- Posty: 58
- Dołączył(a): 02 lut 2012, 22:17
- Droga życia: 8
- Typ: 5w6
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości