Psychologia, działanie mózgu.
Czy nie lepiej jednak dla niego byłoby zrozumieć, że duchów nie ma i wyzbyć się absurdalnego strachu?


Jednocześnie ze zrozumieniem tego zadałby klęskę pierwszej opowieści, zaklęcia? jaką usłyszał od matki, a ta opowieść żyła w jego nieświadomości przez cały czas.i straciłby sens uznając za absurd ,a nawet czułby się oszukany, przez matkę? przez własną naiwność dziecka? ale przynajmniej hmm dojrzał.
Pierwszych "wdruków" nie da się załatwić ot tak. Za co my się mamy że gdy mówimy piękne słowo umysł chcemy to "przeprogramować"? No ale uzywa się takich technicznych sformułowań z braku bardziej szczęsliwszych.
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40
Co to jest sukces? To zależy od tego, jakie ma się pragnienia i cele. Dla jednego sukcesem jest szczęśliwa rodzina, praca w biurze, dla kogoś innego bycie dyrektorem czy aktorem. Sukces to jest osiągniecie tego, do czego dążymy. --- Nie wystarczy sobie powiedzieć, że jest inaczej? Nie wystarczy. Nie uwierzymy w to. Trzeba popracować nad sobą, by w to uwierzyć, by nasz rozum nie kłócił się z podświadomością. Czy wtłaczamy sobie kłamstwa? Tak może powiedzieć osoba, której dość łatwo wszystko przychodzi, która była w życiu dopieszczana. Jednak jeśli spotkamy się z wampirem energetycznym, który wysysa z ciebie całą twoją wiarę we własne siły, to trzeba stopniowo, ale konsekwentnie pracować nad tym, by się od tego odciąć i by znowu zacząć wierzyć we własne siły. ---Czemu uważasz, że powiedzenie sobie, że jest się osobą wartościową, jest kłamstwem? Czy ma tu jakiekolwiek znaczenie, czym się dana osoba zajmuje? Może być sprzątaczką i być osobą z dobrym poczuciem własnej wartości, może być znaną i cenioną aktorką, niepewną siebie. Czy jeśli ta ceniona osoba powie sobie, że jest osobą wartościową, to kłamie?
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec
A ja czuję...
M.

Chodźcie słowa chodźcie nie wstydźcie się. : )

Nie ma większej rozkoszy niż "stawanie się" woli.
Kiedy na wszystkich poziomach, które możemy w sobie wyosobnić dzieje się jeden zamysł.
Nie jest to konieczne, do powodzenia.

Ale jest takie doświadczanie.
W którym wszystko dzieje się tak blisko, że niemalże się rozpływasz.
Kiedy całe nasze doświadczenie wędruje z nami.

Cały ogrom naszego życia i pryzmatu umysłu.
Wszystko tak drobne, wszystko tutaj.
Ale jednocześnie tak bezgraniczne.

Życie, które nie waży nic, ale daje owoce.
Życie, które gwizda na skostniałą fizykę i prawa psychologi.
Życie, które stanowi o sobie.
Które staje się zgodnie z najintymniejszym zamysłem.

Dotknąć takiego siebie.

Nienazwanego, nieopisanego...

Z tego co wiem na wschodzie mówi się na to.

"Świadomość sprzed narodzenia tutaj, w ludzkim ciele".

To bardzo pięknie ujęta w słowa bardzo prosta rzecz.
Ucięcie determinizmu, który ciągle nas pomniejsza i wikła w przecudaczne historie.
Często również przykre.

Nie mówię tu o wyrzeczeniu się czegokolwiek, tylko o uwolnieniu punktu postrzegania.
Objęciu.

Przejrzeniu.

Plastyczności w kształtowaniu nas samych.

Ocean.

Tym w istocie jesteśmy.

Czy oceanowi może brakować wiary?

Nie.

Ocean jest.

Wiary może brakować świadomości, która wierzy, że jest rybakiem, kapitanem statku.

Tak.

To wszystko jest.

Są ludzie rybacy, są kapitanowie statku lecz są też tacy...
Którzy siedząc obok oceanu, nie umieją postawić granicy gdzie kończy się ocean...
I dlatego są oceanem.

Rybak może mieć słaby połów.
Kapitan może nieumiejętnie poprowadzić statek.

A ocean jest.

Odbija w swojej tafli i rybaka.
I kapitana.
I ich przygodę na statku.

Niedosyt rybaka odbija się w tafli.
Sukces i nakarmiony brzuch odbija się w tafli.
I są w niej również dylematy kapitana.

Ale to nie ocean przysparza tych rzeczy.
To są wybory rybaka i kapitana.

Jeśli pragniesz być rybakiem to zaowocuje to potencjałem rybaka.
Jeśli będziesz kapitanem to i doświadczenie będzie odpowiadające priorytetom kapitana.

Ocean nie dźwiga priorytetów.

Pokazuje dzięki temu piękny pryzmat natury.
Którą możemy postrzegać.

Postawienie granicy gdzie kończy się ocean a my sami...
Dzieje się przez nas i dla nas.

Może coś chcemy zobaczyć.
Może ktoś nam powiedział, że coś tam jest.
I bardzo chcemy zobaczyć "siebie" w tym oceanie.

Najpierwotniejszą manifestacje świadomości.
Poczucie własnego istnienia.

Poczucie sukcesów i porażek.
Które są poza "Domem".

Synowie marnotrawni.
Banda grzeszników i gamoni. : )))

Wszystko już jest.
I wszystko widać.
I aby to widzieć nie potrzebne są oczy...
By to docenić nie potrzeba zbytniej inteligencji...

Bo to wszystko jest dane.
Wystarczy spoglądać w ocean.

M.

Aletheia napisał(a):
Sinbard napisał(a):Alicjo!
Nie wierzę!
Ty fibzdulisz! : ))))))

Sinbardzie, możesz nieco konkretniej? Nie wiem co miałeś na myśli i trudno mi ustosunkować się do Twych słów.

Mój Boże gwiazdko...
A o cóż może mi chodzić? : )

Wspólny łyk herbaty, zaczepki z uśmiechem i wspólne podróże. : )

Z tego co czytam to pani Barbara to taka idealistka.
To jest bardzo kochane. : )
I spełnia mnie.

Zjadłem pączka. : D
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok
czy wartosc jest w stanie wycenic siebie sama? Okreslac swoja wartosc Basiu? Czy to co wie ze jest bezcenne- powie o sobie : jestem wart/a tyle a tyle...w porownaniu do.kogo- tych mniej lub wiecej wartych? Czyz nie robi tego ego zeby upewnic sie ze nie jest bezwartosciowe, wyceniajac sie wzgledem tych ktorzy wydaja mu sie mnie warci...starajac sie doskoczyc do tych ktorzy wydaja.mu sie wiecej warci? Komu, czemu to sluzy- czlowiekowi ? Watpie. Zreszta, nie wiem.ile jestem warta, nie interesuje mnie to. Wiem na co mnie nie stac,uwazam ze to wazniejsze
Ostatnio edytowano 10 lut 2013, 01:50 przez Ania ayalen, łącznie edytowano 1 raz
Ania ayalen
 
Obejrzałem film.
Właśnie się skończył.
3:10 do Yumy
Film kogoś kto bardzo wie.
M.
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok
Baska napisał(a):Sukces to jest osiągniecie tego, do czego dążymy. --- Nie wystarczy sobie powiedzieć, że jest inaczej? Nie wystarczy. Nie uwierzymy w to. Trzeba popracować nad sobą, by w to uwierzyć, by nasz rozum nie kłócił się z podświadomością.

Nie rozumiem tego fragmentu. Czy nie jest tak, iż jeśli chcemy coś zrobić, to zakasujemy rękawy i to robimy? Po co tu wmawianie sobie, że na pewno mamy chęci zrobienia tego? Co to znaczy, że bez tego umysł w to nie uwierzy? Jeśli tak bardzo potrzebujemy przekonywać siebie, to może w rzeczywistości zmuszamy się do czegoś, czego nie chcemy tak naprawdę robić?

Baska napisał(a):Czemu uważasz, że powiedzenie sobie, że jest się osobą wartościową, jest kłamstwem? Czy ma tu jakiekolwiek znaczenie, czym się dana osoba zajmuje? Może być sprzątaczką i być osobą z dobrym poczuciem własnej wartości, może być znaną i cenioną aktorką, niepewną siebie. Czy jeśli ta ceniona osoba powie sobie, że jest osobą wartościową, to kłamie?

Tak jak Ania, czy Simbard napisali, niemożliwe jest określenie wartości człowieka, czy życia w ogóle. To pojęcie zostało wprowadzone na potrzeby handlu, określa co ludzie umówili się wymieniać za co. Nie jest ono określeniem cechy, podejrzewam że rozpowszechniło się wraz z wprowadzeniem niewolnictwa. "Nie jesteś nic wart" oznacza tyle, że gdyby próbowano Cię sprzedać, nikt by nie chciał dać za Ciebie złamanego grosza. Jak naprawdę określić wartościowość człowieka? Czy faktycznie ktoś bardziej pewny siebie, bardziej ceniony, będzie mógł nazywać siebie bardziej wartościowym? Czy można stawiać na szali różnych ludzi i dokonywać takich ocen?
Wedle mojej opinii to pojęcie po prostu nie stosuje się do opisu zjawiska, jakim jest człowiek, zaś ten kto stara sobie wmówić, że jest lub nie jest wartościowy stara się przyczepić sobie wyssaną z palca etykietkę, nie odnoszącą się nijak do jego osoby.

Baska napisał(a):Czy wtłaczamy sobie kłamstwa? Tak może powiedzieć osoba, której dość łatwo wszystko przychodzi, która była w życiu dopieszczana. Jednak jeśli spotkamy się z wampirem energetycznym, który wysysa z ciebie całą twoją wiarę we własne siły, to trzeba stopniowo, ale konsekwentnie pracować nad tym, by się od tego odciąć i by znowu zacząć wierzyć we własne siły.

Jeśli dla Ciebie poczucie własnej wartości nie ma sensu istnienia, nie jesteś wówczas podatna na ewentualne próby jego zawyżenia lub obniżenia przez innych ludzi. Bo na co w istocie mają oni wpływać?
Poza tym, nikt przecież nie może wyssać z Ciebie wiary, bez Twego decydującego udziału w całym procesie. W jaki sposób mógłby to zrobić? Ludzie jedynie dają bodźce, sygnały. To jak je zinterpretujemy, zależy od nas:).
Użytkownicy, którzy podziękowali za post: Sinbard
Avatar użytkownikaAletheia
 
Imię: Aletheia
Posty: 289
Dołączył(a): 27 paź 2011, 23:17
Droga życia: 33
Typ: 9w1
Aniu, czemu chcesz wyceniać swoją wartość? Czemu porównujesz się z innymi? Ty wiesz, że jesteś wartościową osobą, tobie nie potrzebna jest żadna afirmacja. Jednak są osoby które wiele osiągnęły /lub chcą osiągnąć/ , ale mają zaniżone poczucie wartości i potrzebują wsparcia. Nie dla kogoś, dla siebie. Osoba wartościowa to nie zadufana w sobie istota, nie stojąca na świeczniku tylko taka, która potrafi siebie docenić, pokochać. Znaleźć w sobie siłę, by realizować swe cele, by nie siedzieć w kącie i płakać. Cele nie muszą być materialne ani dla poklasku KOGOŚ. Jednak uwierzyć w siebie, to zebrać siły , co pomaga podnieść się w trudnych momentach życia. Człowiek może wtedy powiedzieć; DAM RADĘ, poradzę sobie..

Sinbard - twój piękny ocean... Płynęłam kiedyś statkiem i zapatrzyłam się w morze. Horyzont coraz bardziej się przybliżał, już był maleńkim kółeczkiem...byłam tylko ja i bezkres mórz. Myśl snuła się leniwie ; Jaka mała ta nasza ziemia! A my jesteśmy jak ta kropelka wody w oceanie....wszystko to jedno...i ziemia i morze...i my...---Ktoś mnie zawołał, czar prysł, wszystko wróciło na miejsce.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec
Poszly dwa zdubowane posty, wiec dopytam: co znaczy uwierzyc w siebie? Watpisz w to ze jestes? I dwa- zeby podnosic sie- najpierw trzeba upasc. Dlaczego zakladasz odgornie pozycje lezaca z ktorej dzwigamy sie nabierajac wartosci? Ja widzialabym to odwrotnie- jakbym.nie upadla- skad wiedzialabym.ze mam.sile podniesc sie? Wiec nie zdolnosc fruwania uczy nas naszej sily a raczej umiejetnosc padania na dziob. Tak zeby zdolac otrzasnac sie i rwac dalej wzwyz. Do nastepnego razu. Poza tym, juz na logike- zycie dzieje sie pomiedzy niebem.a ziemia, i wiadomym jest ze im wyzej- tym gwaltowniej sie spada. A z dna mozna tylko do gory. Generalnie wole do gory niz w dol, to i nie laze do nieba.
Ostatnio edytowano 10 lut 2013, 08:26 przez Ania ayalen, łącznie edytowano 1 raz
Ania ayalen
 
Basiu, ja nie wiem z jakiej perspektywy Ty postrzegasz to o czym.mowisz? Skad pomysl ze ja chce? Po co, na co? Zeby upewnic sie ze nie jestem mniej warta niz inni, ze inni sa mniej warci niz ja? Bo to sluzy tylko temu.
Powiedz- czy bedac na samotnej wyspie na srodku oceanu mialabys potrzebe oceniania siebie- kto ocenia, wycenia i kogo? To zagrywki ego, nic wiecej. Wartosc dotyczy przedmiotu, nieruchomej rzeczy lezacej przed Toba. Jest warta wiecej niz ta po lewej, i mniej warta niz ta po prawej- poswiadczeniem jest karteczka z cena. Po co Ci ta karteczk wiec? Nie jestes rzecza, nie jestes nieruchoma, jestes stajacym sie zyciem, rozwijajacym sie. To jest Twoja wartosc- zdolnosc rozwoju a nie cena za zycie . Zycie jest bezcenne Basiu. Wiec trzeba to doceniac a nie wartosciowac jako mniej warte, wiecej warte. Wzgledem.innego bezcennego zycia, prawda?
Wiesz, ktos mi kiedys powiedzial zebym nie porownywala sie z nim bo on. zna swoja wartosc...usmiechnelam sie ze wspolczuciem. Nie oceniam innych jako mniej lub wiecej wartych. Nie traktuje innych jako punktow doskoku, lub podnozkow dla piedestalu wartosci siebie.I pamietaj ze wartosciujac- zawsze oceniasz a nie - doceniasz. A to juz kolosalna roznica.
Ania ayalen
 
Różnica polega głównie na innym rozumieniu słów. Jestem wartościową osobą /czyli znaczącą, liczącą się/ ty zaś traktujesz to słowo w znaczeniu ceny. Podam przykład, o co mi chodzi - prawdziwy, z życia..
Osoba z dużym doświadczeniem zawodowym, po studiach, pracująca na kierowniczych stanowiskach, na skutek różnych zdarzeń przestała pracować zawodowo. Nie miała własnych pieniędzy, uzależniła się finansowo od męża, który był silniejszą osobowością i lubił pokazywać swą przewagę. Kobitka siedziała w kącie i płakała. Mąż rozzuchwalił się i traktował ją tak, jak pogardzaną służącą. I ona z czasem, zaczęła tak się czuć.
Wreszcie kobieta ocknęła się i powiedziała : dość. Zaczęła pracować nad odbudowaniem poczucia własnej wartości, /afirmacje/ . Zebrała na tyle siły, by bez pieniędzy, bez pracy rozwieść się i zacząć nowe życie. Udało jej się.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec
to pieknie. Na jak dlugo? Do.nastepnego razu? Wartosc jest scisle zwiazana z cena Basiu, niekoniecznie ta brzeczaca. Jednak cena za zdobycie przez ego poczucia wartosci...jakiejs, wzgledem.czegos- czego wiec? Cena jest wieczna niepewnosc, czasem male trzesienie ziemi rozwiewa te zaslone dymna ego. I co zostaje temu ktory zamiast poznac siebie- wybudowal chwiejny gmach wartosci wymiernych. Kazde slowo jest w stanie zachwiac lub.zburzyc ten.gmach, to rodzi napiecie, odczucie koniecznosci obrony- takze wiec przy uzyciu walki. Popatrz- jak wiele osob.nawet zwykla rozmowe traktuje.jak pole walki ze strachu ze ktos podwazy pieknie uskladany obraz wyobrazen siebie na tle swiata. Tak jakby kazdy nie pisal swojej bajki, jakby nie bylo.normalne ze jedne sa nam blizsze, inne dalsze. Co nie znaczy ze gorsze, albo lepsze. Tupczemy ta sama droga, dziela nas odleglosci. Tylko, czasem az.
Ania ayalen
 
Tak, do następnego razu.
Znajoma opowiadała o chłopaku córki. Po raz trzeci opowiadasz dokładnie to samo! - zauważyłam. W pierwszej chwili zdziwiła się, a po zastanowieniu przytaknęła. Faktycznie, jej trzeci chłopak jest nieomal identyczny /nie chodzi o powierzchowność lecz o jego życie, postępowanie, zwyczaje. /
Inna znajoma miała trzeciego męża. Powiedziała, że każdy jest nieomal identyczny, tylko w gorszym wydaniu.
Więc i ta kobitka z opowiadania, też zapewne znajdzie osobę o silniejszej osobowości, która będzie chciała ją sobie podporządkować.
Karma
Lekcja życia
W naszym życiu pewne sytuacje się powtarzają i będą trwały do czasu, aż nauczymy się im przeciwdziałać.
To nie musi być spadek poczucia własnej wartości. To może być nauka tolerancji, miłości, akceptacji siebie lub innych, większej asertywności...
Karma---, nauczmy się czegoś w tym życiu, byśmy nie musieli wracać z tymi samymi problemami.
Ale najpierw trzeba odkryć, co to jest.
I właśnie odkryłam, że i u mnie powtarza się taka sama sytuacja, jak uprzednio!!!
Dzięki uświadomieniu sobie tego, łatwiej i szybciej będę mogła przeciwdziałać.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec
karma mowisz...wiesz, czasami trzeba zostac z niczym, stracic wszystko co przeslanialo nam nas- to wszystko zewnetrzne, cenne mniej lub bardziej, zawsze zludne i nietrwale- zeby pozostajac z niczym odnalezc siebie. Wszystko co mamy- to my. Niezaleznie od tego co przychodzi z zewnatrz, jesli przychodzi to wiadomo ze odejdzie. A my pozostaniemy tymi samymi ktorymi jestesmy, niezaleznie od okolicznosci zewnetrznych. Tak , karma. Lekxja do odrobienia, powtarzana tak dlugo az odnajdziemy to co bezcenne- siebie. Powiedz bowiem- jaki sens mialoby to wszystko czym sie otaczamy- bez nas? Staloby sie bezwartosciowe, to my nadajemy sens istnienia rzeczy, nie one nam, nie sadzisz?
Ania ayalen
 
Bardzo mądre, głębokie, ale teoretyczne. Straciłaś już kiedyś wszystko? Ja straciłam. Nie jest to tak piękne, trzeba dużo siły woli, samozaparcia, by odbudować życie. Ja poszłam tą drogą, o której mówisz, czyli poznania siebie, zrozumienia świata itd.
Ale jednocześnie pomyślałam o ludziach w Oświęcimiu. Oni stracili wszystko ale nie słyszało się uduchowieniu, zrozumieniu, tam była walka o przeżycie.
Czyli wszystko zależy od okoliczności, od predyspozycji człowieka.
Podziwiamy człowieka, który dobrowolnie poszedł do gazu za innego człowieka. Czy on był bohaterem, czy po prostu miał dość i się poddał?
Ja postawiłam się na jego miejscu i pomyślałam że ja, chciałabym sobie skrócić cierpienia. A jakie były jego motywy?
Jak już otrząśniemy się po traumatycznych przeżyciach, to faktycznie pozostajemy sobą. Moja pierwsza reakcja była, że się zmieniamy, ale przeanalizowałam siebie i odkryłam co innego /j.w./
Rzeczy, którymi się otaczamy mają dla nas sens, gdy jesteśmy. Gdy odejdziemy, komu innemu się przydadzą, choć nas one nic już nie będą obchodziły. -Nie do końca rozumiem, co chciałaś powiedzieć.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec
co chcialam powiedziec? Ze bardzo latwo jest sie pogubic wsrod przedmiotow, traktujac siebie przedmiotowo, wyceniajac wartosc . Nic wiecej Basiu. Aha, tak , mowie w oparciu o swoje zycie, nie zajmuje sie teoretycznyn idealizowaniem. Stracilam wszystko- zyskujac, odzyskujac siebie. Bylo warto.
Ania ayalen
 

Powrót do działu „Psychologia”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości