Wszystko inne dotyczące ezoteryki i spraw poruszanych w Przebudzeniu.

Re: Księga Urantii

Post 24 kwi 2010, 12:37

NEBADON napisał(a):"Tai-Chi-Chuan.pl"napisał:
W Polsce dominuje religia chrześcijańska. Myślę, że większość ludzi
nawet nie zastanawia się czy istnieje inna księga niż Biblia.

Jeśli chodzi o KU to nie Biblia i niema zastąpić Świętych Ksiąg, myślę Księga Urantii może być wartościowym drogowskazem jak żyć. Co do linka który podała Grazka, owszem przeczytałem i mam wyrobioną opinie co do większości przypadków śmierci klinicznej, czyli są to przekazy mało wiarygodne. Według Ksiegi Urantii niektóre przypadki wyjścia poza ciało można wytłumaczyć odłączeniem od ciała i ponownym powrotem Boskiego Dostrajacza. Napisałem że interesuje mnie to co jest po śmierci, miałem na myśli prawdziwą śmierć a nie kliniczną.
Pozdrawiam


Tai-CHi-Chuan ..... mysle, ze jesli masz czas to przeczytaj 2 rozdzialy z Ksiegi Urantii ... Zycie Morontialne rozdz. 48 i poprzedzajacy go rozdzial 47. Siedem swiatow-mieszkan

Znajdziesz odpowiedz pelna na Twoje pytanie o naszej dalszej egzystencji juz po tamtej stronie.

Pozdrawiam
Avatar użytkownikagrazka44ch Kobieta
 
Imię: Grazka
Posty: 36
Dołączył(a): 09 lut 2009, 12:07
Lokalizacja: Szwajcaria - Trelex
Zodiak: Skorpion

Re: Księga Urantii

Post 24 kwi 2010, 14:09

grazka44ch,

Naszym bytem po śmierci był zainteresowany NEBADON :wink:

Pozdrawiam.
Sprawdź Tai-Chi-Chuan.pl
Tai-Chi-Chuan.pl Mężczyzna
Tai Chi Chuan
 
Posty: 87
Dołączył(a): 22 mar 2010, 20:59

Re: Księga Urantii

Post 24 kwi 2010, 15:08

[quote="Tai-Chi-Chuan.pl"][b]grazka44ch[/b



TAI.... Nebadon jest siedziba zarzadu naszego Swiata lokalnego, stamtad Jezus ( Syn Stworca MICHAL) przybyl na ziemie, by jako STWORCA tego swiata przejsc w CIELE cala droge od narodzin az po odejscie , i on rowniez po odejsciu z Ciala fizycznego przechodzil przez wszystkie Swiaty Mieszkania ( a jest ich 7, to tzw przejscie z zycia cielesnego do pelnej postaci DUCHA) by sie dowiedziec dokladnie do czego jestesmy zobligowani jako JEGO WLASNA kreacja i przez jakie trudnosci musimy przejsc po zakonczeniu ziemskiego wcielenia. STAD SWIATY MORONTIALNE sa kolejnym etapem po zyciu w Ciele na Ziemi.

Nie wiem, na ile naprawde chcesz poznac to co w koncu KTOS Z NIEBIESKICH braci nam przedstawil, te perspektywy sa piekne. Uwazam te swiaty morontialne jako WSTEP do RAJU :)

Do uslyszenia
Avatar użytkownikagrazka44ch Kobieta
 
Imię: Grazka
Posty: 36
Dołączył(a): 09 lut 2009, 12:07
Lokalizacja: Szwajcaria - Trelex
Zodiak: Skorpion

Re: Księga Urantii

Post 25 kwi 2010, 19:41

grazka44ch napisał(a):
Tai-Chi-Chuan.pl napisał(a):[b]grazka44ch[/b



TAI.... Nebadon jest siedziba zarzadu naszego Swiata lokalnego, stamtad Jezus ( Syn Stworca MICHAL) przybyl na ziemie, by jako STWORCA tego swiata przejsc w CIELE cala droge od narodzin az po odejscie , i on rowniez po odejsciu z Ciala fizycznego przechodzil przez wszystkie Swiaty Mieszkania ( a jest ich 7, to tzw przejscie z zycia cielesnego do pelnej postaci DUCHA) by sie dowiedziec dokladnie do czego jestesmy zobligowani jako JEGO WLASNA kreacja i przez jakie trudnosci musimy przejsc po zakonczeniu ziemskiego wcielenia. STAD SWIATY MORONTIALNE sa kolejnym etapem po zyciu w Ciele na Ziemi.

Nie wiem, na ile naprawde chcesz poznac to co w koncu KTOS Z NIEBIESKICH braci nam przedstawil, te perspektywy sa piekne. Uwazam te swiaty morontialne jako WSTEP do RAJU :)

Tak, tak, z tego co pamiętam to Stwórca Michał był Rajskim Synem zstępującym, schodził z Raju przez wszystkie poziomy życia różnych istot duchowych następnie stadium morontialne i na koniec trafił na ziemię aby zakończyć drogę wszechświatowego obdarzania, oraz obdarzyć nas Duchem Prawdy.
W zasadzie wiem na 100% co czeka nas po śmierci, czyli kiedy trafimy na Sąd Boży, wiem jak taki Sąd po śmierci wygląda i gdzie się odbywa. Szukam przypadków które mogą potwierdzić moją wiedzę, myśle tu o powrocie do życia po Sądzie Bożym. W tym momencie tylko opisy zawarte w Księdze Urantii są wiarygodne, inne przekazy kosmicznego bractwa które stoją w sprzeczności do KU tracą wiarygodność.
Pozdrawiam

Do uslyszenia
Avatar użytkownikaNEBADON Mężczyzna
Wiara objawia Boga w duszy.
 
Imię: Adam
Posty: 8
Dołączył(a): 19 sty 2010, 15:34
Droga życia: 39
Typ: typ 6
Zodiak: lew

Post 31 maja 2010, 10:59

Informacje zawarte w "Księdze Urantii" zostały uzyskane metodą łączności z planami wewnętrznymi tej planety. Przekazały je byty nie zajmujące żadnych ciał fizycznych żółtego promienia, będące w polu siłowym Ziemi.
Informacje tego zródła stanowią bardzo zniekształcone, zanieczyszczone światło. Istota Caligastia i szereg innych jej towarzyszących była/jest to przedstawicielstwo starej rasy o orientacji negatywnej, zwanej na Ziemi Reptilianami (jak również Gekkonami, potocznie jaszczurami).
Rasa ta od tysięcy lat manipuluje populacją Ziemian, nie dopuszczając do wzrostu świadomości. Rasa ta stoi za przekazami, w których dominuje pojęcie "boga ojca" - "absolutnego władcy wszechświatów" Miłosierdzie, o jakim tam mowa nie ma nic wspólnego z wolnością. Występują także poważne wypaczenia odnośnie "wszechświatowych hierarchii duchowych, nadzorujących tak niedoskonałe globy jak Ziemia". Są też celowe zniekształcenia w interpretacji person zwanych "Lucyfer" i "Michał" oraz rady 24 istot utrzymujących tą kulę w kwarantannie.
Istoty pozytywne nie utrzymują władzy nad czymkolwiek w przeciwieństwie do starających się to robić istot negatywnych.
Istota ludzka lub każda inna nie podlega niczyjej odgórnej jurysdykcji ani nadzorowi poza wyjątkami jakie stanowi sztuczna manipulacja jej energią przez istoty negatywne.
Występuje wypaczenie, jak ono tam brzmi "dostrajacz myśli". To jest próba podszycia się pod wyższą jazń - ciało promienia indygo, które wbrew temu co tam pisze, nigdy nie odłącza się od istoty ludzkiej, jako że stanowi z nią ono jedną całość jako istotę.
Kolejną rzeczą jest błędne przedstawienie organizacji ( 7 wszechświatów okrążających wszechświat centralny i wyspę zwaną "Raj" ). Wszechświaty są nieskończone w liczbie.
Sugerowane jest, by Księgę Urantii, zniekształconą Biblię i wiele innych przekazów, z których to każde zawiera "swą własną ostateczną prawdę" - traktować z bezpiecznym dystansem. Pozdrowienia.
Uzuli
Jesteśmy jednością
 
Imię: Robert
Posty: 352
Dołączył(a): 29 maja 2010, 22:33

Re: Księga Urantii

Post 01 cze 2010, 15:35

Religia jest tak żywotna, że trwa w obliczu braku wykształcenia. Żyje pomimo jej zanieczyszczenia błędnymi kosmologiami i fałszywymi filozofiami, przeżywa nawet zamęt metafizyczny. Przez wszystkie historyczne, zmienne koleje losu, religia zawsze trwa przy tym, co konieczne dla rozwoju i wiecznego życia człowieka: przy etycznym sumieniu i świadomości moralnej.
Jezus wymiótł wszelkie obrzędy ofiarowania i pokuty. Zlikwidował podłoże wszelkiej fikcyjnej winy i poczucia izolacji we wszechświecie, oświadczając, że człowiek jest dzieckiem Boga.
Avatar użytkownikaNEBADON Mężczyzna
Wiara objawia Boga w duszy.
 
Imię: Adam
Posty: 8
Dołączył(a): 19 sty 2010, 15:34
Droga życia: 39
Typ: typ 6
Zodiak: lew

Post 01 cze 2010, 17:13

To jest charakterystyczne dla chaosu wewnątrz tej istoty spiralnej określanej jako "Droga Mleczna". Postrzeganie tego typu nie występuje we wnętrzach sąsiednich istot spiralnych. Zmanipulowana podczas wcześniejszych inkarnacji istota po wejściu w piąty wymiar budzi się z takiej hipnozy. Wewnątrz innych istot spiralnych tego i innych bąbli nie istnieje nawet proces inkarnacji, a tym bardziej przymusowej.
Uzuli
Jesteśmy jednością
 
Imię: Robert
Posty: 352
Dołączył(a): 29 maja 2010, 22:33

Re: Księga Urantii

Post 02 cze 2010, 00:08

przy etycznym sumieniu i świadomości moralnej.

moralność to złudzenie a etyka - produkt ludzkiego sztucznego ego, które na dobrą sprawę też jest iluzją.
Religia to mydlenie oczu i klatka pozbawiająca wolności i pełni świadomości.
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Post 02 cze 2010, 09:38

Powyższe stwierdzenie świadczy o świadomości prawdziwej potęgi, jaką zawiera w sobie pierwotny gatunek ludzki, niekontrolowany, nie uczony, nie modyfikowany przez żadną odmienną energię z tego czy innych bąbli. Świadomości z wnętrz innych istot spiralnych przejawiają stan, jaki tu jest zwany radością, w obliczu takich przykładów mocy.
Uzuli
Jesteśmy jednością
 
Imię: Robert
Posty: 352
Dołączył(a): 29 maja 2010, 22:33

Re: Księga Urantii

Post 02 cze 2010, 10:46

leaozinho napisał(a):moralność to złudzenie a etyka - produkt ludzkiego sztucznego ego, które na dobrą sprawę też jest iluzją.
Religia to mydlenie oczu i klatka pozbawiająca wolności i pełni świadomości.

Dla wielu ludzi religia pełni funkcję kultury socjetalnej. I chyba nie zaprzeczysz, że w mistycznych odłamach religijnych religia ma wartość nie tylko instrumentalną, ale przede wszystkim autoteliczną. Etyka i moralność to nakazy, pewne imperatywy, bez których człowiek nie wyszedłby ze stanu dzikości. Jeśli uważasz, że etyka i moralność to tylko iluzja, złudzenie, to może należałoby pozamykać wszystkie instytucje totalne? Bo w takim razie są niepotrzebne. Niech każdy kieruje się swoją własną filozofią życia. Niech każdy czuje się wolny, zakładając a priori, że każdy jest w pełni świadomy tego, co robi. Tylko pytanie – czy jest?
"Choć podróże wciąż bałamucą nie mniej niż rajskie jabłka, smaku dodaje im perspektywa powrotu. Przedziwna nić Ariadny, która nie pozwoli na emocjonalne zatracenie w życiowych labiryntach." /Małgorzata Matera/
flapper Kobieta
 
Imię: beata
Posty: 144
Dołączył(a): 20 kwi 2010, 21:09
Droga życia: 9
Zodiak: skorpion

Re: Księga Urantii

Post 02 cze 2010, 11:59

Dla wielu ludzi religia pełni funkcję kultury socjetalnej.
Jest więc to kolejne uwarunkowanie kuturowe, oparte na sile przyzwyczajenia i perpetuacji.
I chyba nie zaprzeczysz, że w mistycznych odłamach religijnych religia ma wartość nie tylko instrumentalną, ale przede wszystkim autoteliczną.

Autoteliczność to klucz do iluzji religii. Coś, co nie ma poparcia w rzeczywistości - jest układem iluzorycznym, fałszywym. Fragmenty protosyntetycznej wiedzy, ktore w formie resztkowej zachowały się w różnych religiach, nie pozwalają już na odnalezienie Źródła. Systemy religijne, zdominowane przez fałszywe ego, zaciemniają obraz rzeczywistości i przynoszą błędne koncepty, co nie pomaga świadomości człowieka jako istoty wielowymiarowej, która i tak już jest obciążona przebywaniem w polu kondensacji.
Jeśli uważasz, że etyka i moralność to tylko iluzja, złudzenie, to może należałoby pozamykać wszystkie instytucje totalne? Bo w takim razie są niepotrzebne

Oczywiście, ze są zbędne. Istota ludzka nie potrzebuje instytucji. Jedyną jej potrzebą jest utrzymanie połączenia z wibracyjną wiązką Stwórcy by móc być świadomą swego współtwórczego potencjału i doskonale wpisywać się w porządek Wszechświata.
Niech każdy czuje się wolny, zakładając a priori, że każdy jest w pełni świadomy tego, co robi. Tylko pytanie – czy jest?

Niech każdy czuje się wolny, bo zaprawdę każdy JEST wolny. Nie każdy natomiast zdaje sobie sprawę z konsekwencji tego faktu. Systemy religijne odegrały (i nadal odgrywają) dużą rolę w utrzymaniu człowieka w przeświadczeniu o jego odcięciu, odseparowaniu od Jedności. Stąd bierze się brak świadomości u sporej liczby jednostek. Instytucje, o których piszesz również nie pomagają ludziom w jej odzyskaniu, przypomnieniu sobie, jeśli można to tak nazwać, ich prawdziwej tożsamości. W naszych chorych społeczeństwach, istota ludzka jest więziona a nie uwalniana, faszerowana zbędnymi informacjami dotyczącymi iluzji a nie - inicjowana, zarządzana jako "zasób ludzki" a nie - prowadzona. Jednakże, wolność każdego z nas jest w naszym zasięgu i zależy jedynie od stanu naszej świadomości - nie od warunków, w których się znajdujemy lub instytucji, które chcą być autorytetami.
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Re: Księga Urantii

Post 02 cze 2010, 21:51

leaozinho napisał(a):
Dla wielu ludzi religia pełni funkcję kultury socjetalnej.
Jest więc to kolejne uwarunkowanie kuturowe, oparte na sile przyzwyczajenia i perpetuacji.

Czyli uważasz, że człowiek powinien żyć w izolacji i przeżywać wszystko dla samego siebie. Jest w tym coś złego, że ludzie w pewien sposób się integrują. Przecież kultura to właśnie to, co nas ludzi odróżnia od innych organizmów społecznie nieukształtowanych.

Autoteliczność to klucz do iluzji religii. Coś, co nie ma poparcia w rzeczywistości - jest układem iluzorycznym, fałszywym.

No niedokładnie, to zależy czego dotyczy. Można to rozumieć również jako kontakt z sacrum, czyli swoje życiowe sprawy kierujemy do tak lub inaczej rozumianego bóstwa.

Fragmenty protosyntetycznej wiedzy, ktore w formie resztkowej zachowały się w różnych religiach, nie pozwalają już na odnalezienie Źródła. Systemy religijne, zdominowane przez fałszywe ego, zaciemniają obraz rzeczywistości i przynoszą błędne koncepty, co nie pomaga świadomości człowieka jako istoty wielowymiarowej, która i tak już jest obciążona przebywaniem w polu kondensacji.

A co w takim razie dla Ciebie jest rzeczywistością?

leaozinho napisał(a):
Jeśli uważasz, że etyka i moralność to tylko iluzja, złudzenie, to może należałoby pozamykać wszystkie instytucje totalne? Bo w takim razie są niepotrzebne
Oczywiście, ze są zbędne. Istota ludzka nie potrzebuje instytucji.

Nie mogę się z Tobą zgodzić, dlatego że zbyt subiektywnie podchodzisz do problemu. Z takim podejściem, jaki reprezentujesz wprowadziłbyś niesamowity chaos, a przecież chyba nie o to chodzi, prawda? Pewnie zauważyłeś, że dla niektórych ludzi korzystanie z wolności to włażenie drugiemu człowiekowi na głowę. Dlatego potrzebne są różnego rodzaju sankcje, żeby temu zapobiec. Chociaż bardzo tego nie chcesz, to jednak musisz uwzględnić w swoim rozumowaniu, to że każdy człowiek jest inny. Dlatego że nasze postawy, wzory zachowań i wartości kształtują się w procesie socjalizacji, jak również poprzez procesy internalizacji. Przez całe życie ludzie wchodzą z sobą w różne związki, zależności i interakcje. Więc biorąc pod uwagę to, co piszesz, można by uznać, że żyjemy w świecie iluzji. A przecież to my sami wpływamy na naszą rzeczywistość i bierzemy w niej udział. Fakt, że nie wszystko do końca od nas samych zależy, ale jednak ponosimy jakieś konsekwencje naszych działań, prawda? Prościej – uczymy się na błędach własnych i cudzych.

Jedyną jej potrzebą jest utrzymanie połączenia z wibracyjną wiązką Stwórcy by móc być świadomą swego współtwórczego potencjału i doskonale wpisywać się w porządek Wszechświata.

A jednak, czyli Twoje „utrzymanie połączenia z wibracyjną wiązką Stwórcy” jest bardzo ważne dla Ciebie samego i przeżywane jest bezinteresownie, nieprawdaż? Czyli jest w pełni autoteliczne.

Niech każdy czuje się wolny, bo zaprawdę każdy JEST wolny. Nie każdy natomiast zdaje sobie sprawę z konsekwencji tego faktu. Systemy religijne odegrały (i nadal odgrywają) dużą rolę w utrzymaniu człowieka w przeświadczeniu o jego odcięciu, odseparowaniu od Jedności.

Nie bardzo wiem, co rozumiesz pod pojęciem „Jedność”. Bo jak dla mnie to religia swoją funkcję sprowadza właśnie do integrowania społeczeństwa. A obecnie żyjemy w czasach, kiedy każdy ma wolny wybór i nikt nikomu niczego nie narzuca. Świadczy o tym ostatnio bardzo popularna apostazja.

Stąd bierze się brak świadomości u sporej liczby jednostek. Instytucje, o których piszesz również nie pomagają ludziom w jej odzyskaniu, przypomnieniu sobie, jeśli można to tak nazwać, ich prawdziwej tożsamości. W naszych chorych społeczeństwach, istota ludzka jest więziona a nie uwalniana, faszerowana zbędnymi informacjami dotyczącymi iluzji a nie - inicjowana, zarządzana jako "zasób ludzki" a nie - prowadzona.

I tutaj Drogi leaozinho muszę się z Tobą zgodzić, ja też mam tę świadomość, że istnieje coś takiego jak patologia instytucji. I jest to poważny problem, z którym jako społeczeństwo sobie nie potrafimy poradzić. A przecież rozwiązywanie i zapobieganie problemom w dużej mierze zależy od ludzi, którzy w tych sprawach podejmują decyzje, czyli od władzy. Jednak trzeba się zmierzyć z faktem, że osoby sprawujące władzę często traktują problemy społeczne, jako narzędzia socjotechniczne do oddziaływania na społeczeństwo, problemy te są często nie tyle identyfikowane, co kreowane.

Jednakże, wolność każdego z nas jest w naszym zasięgu i zależy jedynie od stanu naszej świadomości - nie od warunków, w których się znajdujemy lub instytucji, które chcą być autorytetami.

Nieprawda, właśnie w dużej mierze zależy od warunków, a świadomość jest raczej drugorzędna. Wybacz, ale żyjąc w organizacji zwanej państwem, musisz niestety dostosować się do jej wymogów. To my sami stwarzamy sobie warunki, w jakich musimy żyć. Jedynie co możesz sobie uświadomić, to tylko to, że jesteś obywatelem tego państwa i masz wprawdzie swoje prawa, ale też obowiązki. Ale zdarzało się w historii, że człowiek realizował swoją potrzebę kreowania miejsc idealnych w czasie i przestrzeni poprzez tak zwane utopie. Zauważ, że Twoja świadomość nie ma żadnego wpływu na innych. A pomyśl jak kształtowałaby się Twoja świadomość, gdybyś na przykład urodził się w Etiopii, Ugandzie czy Malawi? Natomiast instytucje nie mogą być autorytetami, bo są bezosobowe. Są/powinny być narzędziami, które ułatwiają społeczeństwu funkcjonowanie.
"Choć podróże wciąż bałamucą nie mniej niż rajskie jabłka, smaku dodaje im perspektywa powrotu. Przedziwna nić Ariadny, która nie pozwoli na emocjonalne zatracenie w życiowych labiryntach." /Małgorzata Matera/
flapper Kobieta
 
Imię: beata
Posty: 144
Dołączył(a): 20 kwi 2010, 21:09
Droga życia: 9
Zodiak: skorpion

Re: Księga Urantii

Post 03 cze 2010, 12:24

Czyli uważasz, że człowiek powinien żyć w izolacji i przeżywać wszystko dla samego siebie.

Niczego takiego nie napisałem, choć w pewnym sensie wszystko przeżywamy faktycznie sami - w swoim wnętrzu. Nie możemy być odizolowani, gdyż jesteśmy WSZYSCY połączeni ze wszystkim i wszystkimi.
Jest w tym coś złego, że ludzie w pewien sposób się integrują.

Rozumiem, że to zdanie powinno być zakończone znakiem zapytania. Nie, nie ma nic złego w integracji ludzi, pod warunkiem, że nie jest ona wybiórcza. Religia nie zapewnia całkowitej integracji, gdyż pozwala na zbyt wiele różnych interpretacji, powodujących schizmy nawet w jej obrębie, co wynika z jej fałszywej natury. Religia wręcz tworzy podziały, np na tych "zbawionych" i na tych "potępionych", "wiernych" i "niewiernych". Nie można nazwać takiego czegoś pełną integracją.
Przecież kultura to właśnie to, co nas ludzi odróżnia od innych organizmów społecznie nieukształtowanych.

Są organizmy, które tworzą społeczeństwa, a które nie wymyślają żadnych religii.
Autoteliczność to klucz do iluzji religii. Coś, co nie ma poparcia w rzeczywistości - jest układem iluzorycznym, fałszywym.


No niedokładnie, to zależy czego dotyczy. Można to rozumieć również jako kontakt z sacrum, czyli swoje życiowe sprawy kierujemy do tak lub inaczej rozumianego bóstwa.

Mam wrażenie, że nie w ten sam sposób rozumiemy słowo "autoteliczność". Co do kontaktu z sacrum - nie ma on żadnego związku z bóstwami, obojętnie jak je rozumiemy, a to z tej prostej przyczyny, że WSZYSTKO należało by uznać za święte. Każde inne przypisywanie świętości (niektórym tylko przedmiotom, osobom, miejscom) jest efektem manipulacyjnego działania przywódców religijnych w celu uzyskania wymiernych korzyści.
A co w takim razie dla Ciebie jest rzeczywistością?

Rzeczywiste dla mnie jest TO, CO JEST.
dlatego że zbyt subiektywnie podchodzisz do problemu.

To chyba normalne. Twoje spojrzenie też jest jedynie subiektywne.
Z takim podejściem, jaki reprezentujesz wprowadziłbyś niesamowity chaos,

To, na przykład - jest Twoja subiektywna ocena, która niekoniecznie jest prawdziwa, a w dodatku - oparta na błędnym rozumieniu. Otóż ja nigdzie nie napisałem, że należy TERAZ zlikwidować te wszystkie instytucje. Ja tylko napisałem, że są one zbędne człowiekowi, jako istocie wielowymiarowej.
dla niektórych ludzi korzystanie z wolności to włażenie drugiemu człowiekowi na głowę. Dlatego potrzebne są różnego rodzaju sankcje, żeby temu zapobiec

Wynika to z błędnej interpretacji wolności. Jakiekolwiek sankcje nie rozwiążą problemu, co wyraźnie widać w obecnej sytuacji ludzkości. Nawet kara śmierci nie odstrasza przestępców, a ci, którym się wydaje, że mają władzę - czuja się zupełnie bezkarni i nie ponoszą za nic odpowiedzialności. Jedynym rozwiązaniem takiego stanu rzeczy jest podniesienie świadomości jednostek. Jednostki świadome zdają sobie sprawę z bezsensowności szkodzenia sobie i rozumieją, iż we wspólnym interesie jest wzajemna pomoc i integracja.
musisz uwzględnić w swoim rozumowaniu, to że każdy człowiek jest inny

W swojej zewnętrznej, iluzorycznej części - tak, każdy czlowiek jest inny, tak jak istnieje wiele różnych dróg, które prowadzą do tego samego celu. W swej esencji jednak - wszyscy jesteśmy TYM SAMYM. Nie ma między nami różnic, ja jestem Tobą a Ty mną.
Dlatego że nasze postawy, wzory zachowań i wartości kształtują się w procesie socjalizacji, jak również poprzez procesy internalizacji.
Tak tworzy się nasza osobowość, która nie jest tożsama z naszą ISTOTĄ. Jest to bardziej "ziemskie ubranie" dla naszej wewnętrznej istoty. Sęk w tym, że wielu ludziom przesłoniło ono ich własną esencje i zaczęli się z nim identyfikować.
Więc biorąc pod uwagę to, co piszesz, można by uznać, że żyjemy w świecie iluzji.

Tak właśnie jest.
A przecież to my sami wpływamy na naszą rzeczywistość i bierzemy w niej udział.

W takim razie trzeba by mówić raczej o wielu różnych rzeczywistościach, bo każdy ma swoją.
czyli Twoje „utrzymanie połączenia z wibracyjną wiązką Stwórcy” jest bardzo ważne dla Ciebie samego i przeżywane jest bezinteresownie, nieprawdaż? Czyli jest w pełni autoteliczne.

Nie. Jest dokładnie tak, jak napisałem: utrzymanie połączenia z wibracją Stwórcy jest jedyną naprawdę istotną sprawą dla KAŻDEJ istoty, nie "dla mnie samego". Trudno mówić o jakiejkolwiek interesowności w obliczu esencji wszystkiego.
Nie bardzo wiem, co rozumiesz pod pojęciem „Jedność”.

Gdybyś zrobiła jakościową syntezę mnogości, którą obserwujesz każdego dnia w sobie i dookoła siebie - otrzymałabyś Jedność.
Bo jak dla mnie to religia swoją funkcję sprowadza właśnie do integrowania społeczeństwa. A obecnie żyjemy w czasach, kiedy każdy ma wolny wybór i nikt nikomu niczego nie narzuca.

Nie dziwi mnie to. To efekt indoktrynacji i fałszywego obrazu, jaki religia propaguje odnośnie siebie i całego wszechświata. Obecnie żyjemy w czasach, kiedy innowierców wysadza się w powietrze, wybija do nogi całe miasta, włącznie z kobietami i dziećmi, kupuje i sprzedaje niewolników, rozpowszechnia fałszywe świadectwa, kradnie, kłamie, gwałci nieletnich - a to wszystko pod sztandarem religii. Zaiste - nie jest to żadne narzucanie nikomu czegokolwiek. Może rozejrzyj się uważniej dookoła.
jest to poważny problem, z którym jako społeczeństwo sobie nie potrafimy poradzić.

Jedyne, z czym nie potrafimy sobie poradzić, to nasze własne, chore ego - reszta "problemów społecznych" jest tylko tego efektem.
przecież rozwiązywanie i zapobieganie problemom w dużej mierze zależy od ludzi, którzy w tych sprawach podejmują decyzje, czyli od władzy.

Błąd. Od tzw władzy nie zależy absolutnie nic. To jest kolejne złudzenie. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Ta cała "władza", to też przecież jednostki, pojedyncze istoty. Jeśli one nie zrobią porządku w sobie samych - nie ma co liczyc na to, że będą w stanie pomóc komukolwiek a tym bardziej całemu społeczeństwu.
osoby sprawujące władzę często traktują problemy społeczne, jako narzędzia socjotechniczne do oddziaływania na społeczeństwo, problemy te są często nie tyle identyfikowane, co kreowane

Dokładnie. Jest to wynikiem tego, o czym piszę powyżej. Lekarz powinien najpierw sam się wyleczyć.
Nieprawda, właśnie w dużej mierze zależy od warunków, a świadomość jest raczej drugorzędna.

To my sami stwarzamy sobie warunki, w jakich musimy żyć.

W powyższych zdaniach sama sobie przeczysz. Skoro sami tworzymy warunki, w których egzystujemy, a czynimy to przecież za pomocą naszej świadomości, to warunki te zależą wyłącznie od tejże świadomości. Są więc wobec niej wtórne. Ergo - wszystko zależy do świadomości. Warunki możemy traktować jak sprzyjające bądź nie, pozytywne lub negatywne - zależeć to będzie wyłącznie od stanu naszej istoty (dokładnie od poziomu wibracyjnego, na którym się znajdujemy).
Jedynie co możesz sobie uświadomić, to tylko to, że jesteś obywatelem tego państwa i masz wprawdzie swoje prawa, ale też obowiązki.

Iluzja. Jedyne co musisz sobie uświadomić, to fakt, że jesteś istotą wielowymiarową nie będącą ograniczoną do tego państwa, tego regionu świata czy też tej planety jedynie.
Zauważ, że Twoja świadomość nie ma żadnego wpływu na innych

Błąd. Twoja świadomość bezustannie wpływa na wszystko, co Cie otacza - również na inne istoty. W końcu - jak sama napisałaś - sami kreujemy warunki w jakich żyjemy. Sam fakt rozmowy z kimś jest niczym innym jak wymianą informacji, doświadczeń, energii - poprzez co WPŁYWAMY na daną osobę a ona wpływa na nas.
A pomyśl jak kształtowałaby się Twoja świadomość, gdybyś na przykład urodził się w Etiopii, Ugandzie czy Malawi?

Zmiana warunków wpływa na zmianę osobowości, którą zdajesz się mylić trochę ze świadomością. Nie mówię, że moja droga do obecnego stanu świadomości wyglądałaby tak samo, lecz nie widzę przeszkód, bym nie mógł go osiągnąć żyjąc gdziekolwiek indziej. Tak jak już napisałem - warunki nie mają znaczenia.
Natomiast instytucje nie mogą być autorytetami, bo są bezosobowe.

Niby nie mogą ale są, co też jest wyrazem choroby naszego społeczeństwa.
Są/powinny być narzędziami, które ułatwiają społeczeństwu funkcjonowanie.

Nie spełniają swej roli, co wyraźnie widać w naszym codziennym życiu. Wg mnie, narzędzie, które nie jest funkcjonalne - jest narzędziem zbędnym.
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Re: Księga Urantii

Post 05 cze 2010, 12:41

Witaj leaozinho,
ale tasiemiec z tych postów wyszedł, masakra :( Żartuję ;)
leaozinho napisał(a): Nie, nie ma nic złego w integracji ludzi, pod warunkiem, że nie jest ona wybiórcza. Religia nie zapewnia całkowitej integracji, gdyż pozwala na zbyt wiele różnych interpretacji, powodujących schizmy nawet w jej obrębie, co wynika z jej fałszywej natury. Religia wręcz tworzy podziały, np na tych "zbawionych" i na tych "potępionych", "wiernych" i "niewiernych". Nie można nazwać takiego czegoś pełną integracją.

Generalnie tak. Ja jednak uważam, że religia sama w sobie nie jest zła, tylko ludzie często nie potrafią jej funkcji w odpowiedni sposób wykorzystać. To jest dokładnie tak jak w tym skeczu o zepsutym traktorze. Ty też masz swoją własną religię, tylko chyba nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Co do kontaktu z sacrum - nie ma on żadnego związku z bóstwami, obojętnie jak je rozumiemy, a to z tej prostej przyczyny, że WSZYSTKO należało by uznać za święte. Każde inne przypisywanie świętości (niektórym tylko przedmiotom, osobom, miejscom) jest efektem manipulacyjnego działania przywódców religijnych w celu uzyskania wymiernych korzyści.

A tak nie jest? Można by przyjąć, (bo dlaczego nie?) że obecnie dla bardzo wielu ludzi religią jest konsumpcjonizm. Dlatego, że głównym celem społeczeństwa jest zaspokajanie swoich potrzeb i pragnień. Ludzie sami sobie narzucają takie, a nie inne normy i dopasowują się do nich. I wciąż są wystawiani na coraz to nowe pokusy. A każda taka nowa pokusa, atrakcja, przynęta bardzo silnie wpływa na człowieka. Dla wielu ludzi takie zachowanie jest zinternalizowaną koniecznością, bo nie wyobrażają sobie życia w inny sposób. Mają tak silne pragnienie życia na kredyt, że nie boją się niewypłacalności. Jednak do czasu. Najpierw jeden kredyt, potem drugi, następnie trzeci żeby spłacić poprzednie i wpadają w pułapkę finansową. Niestety często kończy się to samobójstwem, czyli ucieczką przed problemami. Żyjemy w społeczeństwie kart kredytowych, które jest nastawione na teraz. Oceniamy świat przez pryzmat możliwości dostarczania wrażeń oraz zdolności wzbudzania pragnienia. Otaczamy kultem celebrytów, gwiazdy i sławy, traktujemy ich niczym świętych. Podziwiamy ich, są dla nas wzorem do naśladowania, bo ucieleśniają nasz ideał życia. Nie wydaje Ci się, że bieg życia jest coraz szybszy, że ciągle brakuje nam czasu, że mamy kryzys procesu socjalizacji, że następuje relatywizacja norm i wartości, że zaczynamy zachowywać się irracjonalnie?
To chyba normalne. Twoje spojrzenie też jest jedynie subiektywne.

Tak to wygląda? To niedobrze, bo staram się do wszystkiego podchodzić relatywnie.
To, na przykład - jest Twoja subiektywna ocena, która niekoniecznie jest prawdziwa, a w dodatku - oparta na błędnym rozumieniu. Otóż ja nigdzie nie napisałem, że należy TERAZ zlikwidować te wszystkie instytucje. Ja tylko napisałem, że są one zbędne człowiekowi, jako istocie wielowymiarowej.

A ja coś takiego Ci zarzuciłam? Nie wydaje mi się. Nawet nie pomyślałam, że masz na myśli likwidację. Odebrałam to tak, że nie należy ich tworzyć i utrzymywać.
Wynika to z błędnej interpretacji wolności.

No cóż niektórzy się nią zachłystują jak mogą, a że przy okazji innym robią krzywdę, bo co ich to…?
leaozinho napisał(a):
Więc biorąc pod uwagę to, co piszesz, można by uznać, że żyjemy w świecie iluzji.

Tak właśnie jest.

Mieszasz. Nie możesz pisać, że żyjemy w świecie iluzji i jednocześnie twierdzić, że rzeczywistość to jest to co jest. Czyli konkretnie co?
Nie. Jest dokładnie tak, jak napisałem: utrzymanie połączenia z wibracją Stwórcy jest jedyną naprawdę istotną sprawą dla KAŻDEJ istoty, nie "dla mnie samego". Trudno mówić o jakiejkolwiek interesowności w obliczu esencji wszystkiego.

Tak, ale z Twojego punktu widzenia, bo jeśli ktoś nie wierzy w to „połączenie z wibracją Stwórcy”, albo w ogóle w Stwórcę, to nie ma to dla niego żadnego znaczenia.
Błąd. Od tzw władzy nie zależy absolutnie nic. To jest kolejne złudzenie. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Ta cała "władza", to też przecież jednostki, pojedyncze istoty. Jeśli one nie zrobią porządku w sobie samych - nie ma co liczyc na to, że będą w stanie pomóc komukolwiek a tym bardziej całemu społeczeństwu.

Paradoks. Bo jeśli uważasz, że od władzy nic absolutnie nie zależy, to po co ma się starać i cokolwiek zmieniać?
Dokładnie. Jest to wynikiem tego, o czym piszę powyżej. Lekarz powinien najpierw sam się wyleczyć.

Oj jak miło, że wreszcie w czymś się zgadzamy. :)
leaozinho napisał(a):
Nieprawda, właśnie w dużej mierze zależy od warunków, a świadomość jest raczej drugorzędna.

To my sami stwarzamy sobie warunki, w jakich musimy żyć.

W powyższych zdaniach sama sobie przeczysz. Skoro sami tworzymy warunki, w których egzystujemy, a czynimy to przecież za pomocą naszej świadomości, to warunki te zależą wyłącznie od tejże świadomości. Są więc wobec niej wtórne. Ergo - wszystko zależy do świadomości. Warunki możemy traktować jak sprzyjające bądź nie, pozytywne lub negatywne - zależeć to będzie wyłącznie od stanu naszej istoty (dokładnie od poziomu wibracyjnego, na którym się znajdujemy).

Nieprawda, dlatego że chodziło mi ogólnie o rozwój cywilizacji, a nie tylko o to, co tu i teraz. Kiedy przychodzimy na świat, to mamy już jakieś warunki życia zapewnione i nie mamy żadnego wpływu na to, jakie one są. Natomiast później, jak najbardziej mamy jakiś wpływ na zmianę tych warunków, ale tylko w miarę naszych możliwości. Jednak zawsze znajdą się jakieś bariery, które nas ograniczają.
Iluzja. Jedyne co musisz sobie uświadomić, to fakt, że jesteś istotą wielowymiarową nie będącą ograniczoną do tego państwa, tego regionu świata czy też tej planety jedynie.

Właśnie to, co Ty piszesz jest iluzją. Ogranicza mnie przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa i środki materialne.
Zmiana warunków wpływa na zmianę osobowości, którą zdajesz się mylić trochę ze świadomością.

Naprawdę? Nie wydaje mi się, żebym myliła świadomość z osobowością. Dlaczego tak sądzisz?
"Choć podróże wciąż bałamucą nie mniej niż rajskie jabłka, smaku dodaje im perspektywa powrotu. Przedziwna nić Ariadny, która nie pozwoli na emocjonalne zatracenie w życiowych labiryntach." /Małgorzata Matera/
flapper Kobieta
 
Imię: beata
Posty: 144
Dołączył(a): 20 kwi 2010, 21:09
Droga życia: 9
Zodiak: skorpion

Re: Księga Urantii

Post 08 cze 2010, 23:06

quote]Ty też masz swoją własną religię, tylko chyba nie zdajesz sobie z tego sprawy. [/quote]
Zdaję sobie sprawę, że oprócz potwierdzonych informacji, posiadam także system przekonań lub wierzeń, składający się z informacji niepotwierdzonych. Jednakże, w odróżnieniu od przeciętnego "religijnego człowieka" spędzam swój czas na weryfikowaniu tychże informacji, tudzież na poszukiwaniu nowych ich źródeł. Nie wydaje mi się by takie coś można było nazwać religią - chyba, że miałaś na myśli coś innego.
Nie wydaje Ci się, że bieg życia jest coraz szybszy, że ciągle brakuje nam czasu, że mamy kryzys procesu socjalizacji, że następuje relatywizacja norm i wartości, że zaczynamy zachowywać się irracjonalnie?

To wszystko prawda. Nie ma to jednak żadnego związku z rzeczywistym wymiarem sacrum. Kryzys jaki nas dotyka, jako ludzkość - to kryzys świadomości, tak jak mówił o tym Krishnamurti - wszelkie inne "kryzysy" są jego pochodnymi.
To chyba normalne. Twoje spojrzenie też jest jedynie subiektywne.


Tak to wygląda? To niedobrze, bo staram się do wszystkiego podchodzić relatywnie.

Nasze spojrzenia z definicji są subiektywne, w czym nie ma nic złego zresztą. Możemy zbliżyć sie troszkę do obiektywizmu, gdy skonfrontujemy nasz punkt widzenia ze zdaniami innych ludzi i wyznaczymy ich wypadkową.
Odebrałam to tak, że nie należy ich tworzyć i utrzymywać.

Takie jest moje zdanie, faktycznie. Instytucje te nie mają żadnej sensownej podstawy do istnienia. Są przerostem formy nad odrobiną treści, którą politycy i przywódcy religijni próbują je wypełnić.
No cóż niektórzy się nią zachłystują jak mogą, a że przy okazji innym robią krzywdę, bo co ich to…?

Wynika to ze straty kontaktu ze Źródłem. Straty poczucia jedności ze wszystkim co istnieje, poczucia odpowiedzialności za współtworzenie rzeczywistości. Aby ten stan uległ poprawie - konieczna jest zmiana poziomu świadomości całej ludzkości.
Mieszasz. Nie możesz pisać, że żyjemy w świecie iluzji i jednocześnie twierdzić, że rzeczywistość to jest to co jest. Czyli konkretnie co?

To, co widzimy, dotykamy, wąchamy, słyszymy i smakujemy jest swego rodzaju iluzją. Jest jedną z możliwych projekcji TEGO-CO-JEST na zewnętrze, na materię. TO-CO-JEST to nieskończona świadomość na łonie czystej energii. Nic innego - tak na dobrą sprawę nie istnieje. Nasze wyobrażenia na temat rzeczywistości są więc efektem naszego ograniczonego jej postrzegania. Jako, że większość ludzi straciła kontakt z tym najwyższym i nieustającym źródłem świadomości - nie jest w stanie ogarnąć rzeczywistości i skupia się na materialnych "objawach" działania tej świadomości, które są jedynie jej projekcją, nędznym cieniem. W tym sensie, "rzeczywistość" która nas otacza jest iluzją a PRAWDZIWA rzeczywistość zawiera się w TYM-CO-JEST.
Tak, ale z Twojego punktu widzenia, bo jeśli ktoś nie wierzy w to „połączenie z wibracją Stwórcy”, albo w ogóle w Stwórcę, to nie ma to dla niego żadnego znaczenia.

Akt wiary lub niewiary w Stwórcę nie ma większego znaczenia. Wątki wszechświata i tak go przenikają. Ktoś, kto - żyjąc w ślepym zaułku - neguje istnienie autostrad, nie sprawi, że te autostrady przestaną istnieć, prawda? Ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy z istnienia Wyższych Wymiarów, mogą ewentualnie nie wiedzieć, że odzyskanie i utrzymanie tego kontaktu ma dla nich esencjonalne znaczenie. Ich niewiedza nie zmieni jednak faktu, że kontakt ten jest najważniejszy. Bez kontaktu ze Źródłem, nie zajdziemy zbyt daleko - każdy mistrz duchowy Ci to powie. Odzyskanie tego kontaktu i wzięcie odpowiedzialności za swój poziom świadomości jest sensem istnienia nas wszystkich na tej planecie - obojętnie, czy to rozumiemy czy nie, czy się z tym zgadzamy - czy nie.
Paradoks. Bo jeśli uważasz, że od władzy nic absolutnie nie zależy, to po co ma się starać i cokolwiek zmieniać?

Nie jest to żaden paradoks. jednostki, które składają się na tzw władze - powinny to robić przede wszystkim dla siebie, by uratować swe tyłki przed kompletną destrukcją, przed zupełną materializacją i zniszczeniem w strefach przemiału. Od władzy nie zależą nasze decyzje i nasz rozwój. One zależą wyłącznie od nas samych.
chodziło mi ogólnie o rozwój cywilizacji, a nie tylko o to, co tu i teraz. Kiedy przychodzimy na świat, to mamy już jakieś warunki życia zapewnione i nie mamy żadnego wpływu na to, jakie one są. Natomiast później, jak najbardziej mamy jakiś wpływ na zmianę tych warunków, ale tylko w miarę naszych możliwości. Jednak zawsze znajdą się jakieś bariery, które nas ograniczają.

Rozwój cywilizacji następuje na skutek decyzji podejmowanych TU I TERAZ. De facto, nie można podjąć jakiejkolwiek decyzji kiedy indziej niż TU I TERAZ. Wszystko wydarza się TU I TERAZ. Później nie istnieje, przyszłość nie istnieje, podobnie jak nie istnieje przeszłość. Jedyne, co istnieje to TU I TERAZ. Właśnie TU I TERAZ mamy wpływ na wszystko, co się wydarza. Jedynym ograniczeniem jest nasz brak Wiedzy i wiary w to, co robimy TU I TERAZ. Sami jesteśmy dla siebie ograniczeniem. Nic innego nas nie ogranicza.
Właśnie to, co Ty piszesz jest iluzją. Ogranicza mnie przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa i środki materialne.

Poczucie bezpieczenstwa pojawia się gdy jesteś na swoim miejscu i robisz to, co do Ciebie należy. W każdej innej sytuacji będziesz się czuć mniej lub bardziej niekomfortowo. Środki materialne pojawiaja się gdy podejmiesz decyzję o podjęciu działania w kierunku osiągnięcia tego, co masz do zrobienia, zrobienia tego, co Cię najbardziej ekscytuje. Jeśli oglądałaś film "Sekret", to pewnie wiesz jak działa "prawo przyciagania". Jest to uszczególnienie jednego z 4 praw kosmicznych, które mówi, że jesteś współtwórcą wszechświata, i cała potencjalna energia całego wszechświata skupia się by dostarczyć Ci w jakiś sposób (obojętnie jaki) odpowiednie środki, byś mogła zrealizować to, co masz do zrobienia. W danym momencie dysponujemy więc dokładnie tym, co jest nam niezbędne by zrobić to, co mamy do zrobienia w tym momencie w sposób, w jaki chcemy to zrobić. Jeśli nie wiemy co mamy do zrobienia, lub nie mamy precyzyjnych idei na temat tego kiedy i jak chcemy to osiągnąć - nie dziwnym jest, że wszechświat nie może się zorganizować i dostarczyc nam niezbędnych środków. Najpierw więc jest wewnętrzna decyzja o dokonaniu czegoś, co najbardziej nas ekscytuje w tym momencie, a potem podjęcie pierwszych kroków. W odpowiedzi na to - pojawiają się środki - mterialne lub energetyczne.
Nie wydaje mi się, żebym myliła świadomość z osobowością. Dlaczego tak sądzisz?

Choćby dlatego, że uzależniasz świadomość od warunków, w których rodzi się dana istota. Świadomość od nich nie zależy, zależy od nich natomiast osobowość i ego - stąd mój wniosek.
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Powrót do działu „Inne”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości

cron