- czyli MY. Przedstaw się, jeżeli jesteś nowym użytkownikiem. Nasze autobiografie, zainteresowania i wszystko inne.
Niczego nie oczekujesz w zamian.
Cudownie, ja też nie . Daję miłość bezinteresownie.Wypalam się, ginę, tracę Siebie...i ciągle wierzę, że moja miłość wystarczy.
Nie wystarcza. Za mało. Druga osoba też musi tego chcieć.
Wreszcie to zrozumiałam.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec
Kamea

Twierdzisz, że gdy chciałaś z pewną osobą porozmawiać to ta się zmyła, czyli uważasz Jej zachowanie za złe, złe względem Ciebie. Z tego co piszesz wynika, że zawiodłaś się na tej osobie. Czy to nie rodzaj egoizmu? To pomoc oczekująca wdzięczności, coś w rodzaju "Byłam z Tobą kiedy było Ci źle, więc Ty bądź ze mną kiedy ja chce pogadać". Wybacz ale tak to wygląda z mojej perspektywy.

Co do nadstawienia drugiego policzka to rozumiem, że nie zrozumiałaś co miałem na myśli, dlatego postaram Ci się to wytłumaczyć w prostrzych słowach niż uczyniłem to ostatnim razem. Jezus mówiąc o drugim policzku nie miał na myśli agresji fizycznej w dosłownym znaczeniu :) Chodzi o to że gdy zaatakuje Cię zło i przyklękniesz, pogrążysz się w smutku to tak naprawdę pokazałaś, że zło ma większą siłe niż dobro. Bo widzisz, ja wierze, że naturalnym stanem człowieka jest szczęście. Gdy ktoś robi atak na to szczęście a Ty się chowasz w kulkę broniąc się, pokazujesz że zło ma siłe. Gdy powstajesz i "nadstawiasz drugi policzek", pokazujesz że zło nie ma szansy Cię skrzywdzić, gdyż nosisz w sobie dobro. To oczywiście przenośnie :) Nie lubie bólu, nie zdaża mi się by ktoś mnie "prał" bo najwyrażniej moja energia nie jest kompatybilna z tymi którzy chcą się "prać" (przemyśl to).

Co do zła przezwyciężanego dobrem. To wiem co dla mnie jest dobrem. Wybacz ale trudno bym wiedział co jest dobrem dla Ciebie Jeśli np. ktoś jest dla mnie nie uprzejmy, to mogę być również dla niego nie uprzejmy lub okazać mu współczucie z racji tego, że jest tak nieszczęśliwy, że manifestuje to na zewnątrz. Pewnie powiesz, że to delikatny przykład, ale istota pozostaje istotą.

Co do pozornej krzywdy. Mówiliśmy o empati tak więc jestem w stanie domyślić się, że dla takiego dziecka to ogromne cierpienie. Tylko widzisz, ja wychowałem się w rodzinie gdzie mój ojciec był alkoholikiem, potem wyprowadziłem się wraz z moją mamą oraz dwójką rodzeństwa do Jej nowego faceta który był byłym policjantem i przez ponad dziesięc lat mnie nie szanował, pogardzał mną, gdy przyjmowałem znajomych sprawiał mi problemy i znęcał się nade mną psychicznie. I wiesz co? Przebaczyłem mu. To jest ta różnica. Jeśli dziecko widzi, że ojciec bije matkę to ma dwa wyjścia jako dorosły człowiek. Zrozumieć, że to było złe, wyciągnąć z tego lekcje i zobaczyć jak nie chce żyć lub nie zrozumieć tego, wsiąknąć i pójść za przykładem danym od rodziców. Znam przykłady brutalnie skrzywdzonych osób które staneły na nogi i które wierzą w szczeście, dobro, radość i nie obciążają się ciężarej przeszłości. To właśnie "przebudzenie" z tytułu forum :)

Co do pomagania innym to Ty tak stwierdziłaś, że pomagam innym tylko po to by poczuć się lepiej. Mogę komuś pomóc, jeśli on sam chce sobie pomóc i jeśli nie odrzuca mojej pomocy i pomocy od samego siebie to cudownie jest uczestniczyć w połączeniu, jedności w okół dobra. Czy to coś złego że cieszę się faktem jednoczenia się w pomocy osobie której to dotyczy? Poraz kolejny przypominam o tytule forum "Przebudzenie".
Sam ze sobą czuje się doskonale! Ale jeśli ludzie wokół mnie również czują się doskonale to jest więcej pozytywnej energii, więcej miłości, radości :) Zależy mi na tym, owszem.

"Nie masz pojęcia jacy bywają ludzie, zgłoś się do wolontariatu..." - Piszesz to a wcześniej sama stwierdzasz 'Nie uważaj że coś wiesz o kimś , jeśli nie znasz tej osoby, a przedewszystkim nie słuchasz co mówi". Tak więc zostawie to bez komentarza.

Dziękuje Bogu i sobie samemu, że moja energia nie wibruje w ten sposób by przyciągać sobie niechciany dotyk, pistolet przy skroni czy agresje. Jeśli Ciebie to spotkało, to myślę, że powinnaś się zastanowić dlaczego tak się stało, jeśli spotkało Cię to już w momencie gdy miałaś na tyle rozwiniętą świadomość by podejmować racjonalne decyzje. Poraz kolejny : Wcześniej zarzuciłaś mi, że mam swoje pojęcie "dobra i zła" a teraz sama piszesz "Nie wiesz czym jest zło". Na pewno nie wiem czym jest zło dla Ciebie, to fakt. Dla każdego pewnie jest czymś innym. Ciesze się, że mnie zło nie dotyczy i jeśli miałbym określić jakiś sukces w moim życiu, to jest to jedna z jego najpozytywniejszych cech. Tam gdzie jest światło, nie wniesiesz w dłoniach odrobiny cienia :)

Jeśli chodzi o pomoc to być może czasem starałem się pomagać tym, którzy tak naprawdę potrzebowali pomocy od samego siebie. Grunt, że mają się dobrze i są dziś szczęśliwi. Czasem pomagam przejść starszej kobiecie przez jezdnie, albo skasować bilet i mimo, że o to prosi też nie okazuje na zewnątrz wdzięczności. Ciesze się, że w materii pomagania jesteś tak doskonała, że zawsze pomagasz tym którzy tego potrzebują i że wibrujesz taką energią, że to oni sami zgłaszają się do Ciebie o pomoc. Jednak wracając do przypadku który przytoczyłaś ze swojego życia to... No właśnie :)

Ty byś nie mogła zostać terapeutką a ja mógłbym zostać terapeutą, ale nie potrzebuje tego. Nie wierze w psychologię, wierze w duchowe nasiona miłości, rozsiewam je w muzyce, tekstach i na codzień i to mi wystarczy. Może kiedyś zrealizuje się jako terapeuta, nie wykluczam.

Nasze interpretacjie Boga, dusz, aniołów są zupełnie odmienne ale szanuje Twoje zdanie i Twój pogląd na ten temat. Dla mnie Bóg to ja i ta część mnie która zmierza ku miłości. Zrobiłem coś z diabłem, przygarnąłem go, otoczyłem opieką, wsłuchałem się w jego krzyki, jęki, płacze i ogarnął się. Teraz jest już integralną częścią mnie jaką był zawsze, z tym że już nie stara mi się bruździć.

Ty chcesz być owcą, ja również mogę być owocą, ale moge być również pasterzem. To co napisałaś o tych duszach, bytach itp. Ja się tego nie obawiam zupełnie, mogę spojrzeć złu prosto w oczy. Jeżeli coś istnieje to na pewno nie po to aby mnie skrzywdzić. To Ty się tego obawiasz i mam nadzieje, że kiedyś zrozumiesz to co zrozumiałem ja, a jeśli nie to że zrozumiesz to w taki sposób, że nie będziesz bała się spojrzeć tej prawdzie w oczy :)

Wczułem się w wibracje Twojej odpowiedzi na moje wpisy i mam nadzieje, że wyraziłem swoje zdanie w sprzyjający dla Ciebie sposób :) Dla każdego jego raj, w moim raju jest też miejsce dla Ciebie i pewnie, że Cię kocham i Ci przebaczam to że może przez chwile chciałaś mi dopiec :) Ty też mi przebacz jeśli odniesiesz takie wrażenie
Tramp
 
"Pewien uczeń udał się do mistrza ze skargą, że świat jest wredny, ludzie nie mili i że on już dłużej tak nie może. Mistrz w odpowiedzi chwycił ucznia za włosy.
- Puść! - krzyczał uczeń szarpiąc się gwałtownie - to boli!
- Nie szarp się - powiedział mistrz- nie będzie bolało."

Pema Cziedryn
Tramp
 
lubie Cie sluchac Trampie.
To w jaki sposob doswiadczamy tego co istnieje wokol nas jest zalezne od sposobu postrzegania, mysle ze dopoki swiat dzieli nam sie na dobro- zlo, nie stanowimy jednosci- i nie chodzi o zatarcie granic odrebnych istnien w zroznicowanych formach, a swiadomosc jednosci tresci ktora kryje sie w tych formach. Rozni nas to co zewnetrze, to co przypisane jest formie. Nic wiecej. Czasami staje sie to nieprzepuszczalna sciana, ale nie trzeba zapominac ze nawet w kamieniu bije serce...Trampie, terapeuto...niekoniecznie trzeba siedziec w gabinecie przyjmujac pacjentow, czasami bedac wsrod ludzi mozna byc swiatelkiem w splatanych sciezkach przez zycie, po prostu rozmawiajac, wymieniajac sie myslami, czasami slowa zapadaja w nas gleboko, dojrzewajac- czekaja az beda mogly zakwitnac powracajac z zapomnienia.
To nie ludzie nas zawodza,zawodza nas nasze oczekiwania wzgledem ludzi, dobrze jest o tym pamietac.To prawda- nie kazdy napotkany w drodze czlowiek jest gotow odpowiedziec na nasza przyjazn, ale nie oznacza to ze jest naszym wrogiem, to zalezy od nas- moze potrzebuje czasu by uporac sie ze soba. Niech ma ten czas, nic na sile.
Sindbardzie, co Cie tak smieszy? Dla mnie jest to fascynujace, drogi ktorymi biegna nasze mysli. Pozwala odnalezc czastke siebie.
ayalen
 
ayalen napisał(a):To w jaki sposob doswiadczamy tego co istnieje wokol nas jest zalezne od sposobu postrzegania, mysle ze dopoki swiat dzieli nam sie na dobro- zlo, nie stanowimy jednosci- i nie chodzi o zatarcie granic odrebnych istnien w zroznicowanych formach, a swiadomosc jednosci tresci ktora kryje sie w tych formach.


Ten podział na zło i dobro, jest był i będzie ,no cóż tacy jesteśmy. Tak patrząc przez Biblię to na początku było tylko dobro ,a zło zaczęło się od grzechu pierworodnego.
I od tego czasu człowiek podlega zarówno dobru jak i złu .Każdy z nas jest skladową ciemnych i jasnych stron .Mamy wszystkiego po troszce(nienawiść,zazdrość ,lenistwo itp) i to wszystko jakby czeka żeby się uaktywnić,ale też my jesteśmy tym kierowcą własnego życia.Decydujemy,mamy wolną wolę.
To jest taka nasza wewnętrzna budowa - struny dobra i zła .Dużo tu zależy od nas samych ,które struny się odezwą ,ale i okoliczności mają duży wpływ,nasza przeszłość, środowisko ,biologia.
Przykład jak można uaktywnić te struny zła:

http://www.youtube.com/watch?v=NNa8qxRggwo

Natomiast struny dobra można uaktywnić przez miłość. :)
Np jak ktoś cię skrzywdził ,a zamiast tego odpłacisz mu się dobrem.

Warto mieć świadomość to jacy jesteśmy ,jaki jest świat .Jak trzeba reagować ,wyrażać swój sprzeciw,jednak także trzeba mieć do tego dystans ,żeby świat nas nie niszczył i też w pewnym sensie nie warto się przejmować tym na co nie mamy wpływu.
Inaczej wyzwalamy w sobie napiecie które nas niszczy od wewnątrz.
mak123
 
Imię: Maciek
Posty: 387
Dołączył(a): 24 lip 2012, 15:01
Typ: 9
Zodiak: strzelec
Tramp napisał(a):Jezus mówiąc o drugim policzku nie miał na myśli agresji fizycznej w dosłownym znaczeniu :)


To coś odwrotnego do agresji .
Jak ktoś chce ci dokopać a ty się bronisz za wszelką cenę to wyzwalasz w sobie złe emocje .Jeśli natomiast uprzedzasz go ,mówisz że jesteś taki i taki (zamiast niego,albo też powtórzysz dokładnie te bluzgi jakie wypowiedzial przeciwko tobie żeby cie niszczyć),wymieniasz mu swoje złe cechy to wtedy powodujesz że wytrącasz mu oręż z ręki.
Ostatnio zrozumiałem dlaczego zło jest kojarzone z diabłem w Piśmie Świętym i dlaczego diabeł ma postać zbuntowanego anioła.


Diabeł,szatan jest czymś realnym w Piśmie Sw ,to ten który może mieć na nas wpływ który pragnie zagrać na naszych strunach zła .od nas zależy czy mu ulegniemy ,mamy wolną wolę.
Bynajmniej tej istoty nie da się udobruchać,ale możemy sprawić że jej wpływ na nas będzie ograniczony.Sama świadomość to już dużo.
mak123
 
Imię: Maciek
Posty: 387
Dołączył(a): 24 lip 2012, 15:01
Typ: 9
Zodiak: strzelec
Maciek, moze nie wewnetrzna budowa a umysl ktory wszystko roznicuje, klasyfikujac to jako dobre lub zle- zauwaz jednak ze to jest zawsze subiektywna ocena, ktora stajac sie zgodna z innymi subiektywnymi ocenami- stwarza okreslone normy. Zwroc uwage jak zmienne bywaja te normy, w czasie i przestrzeni. I to jest ok, o ile dobre - dla kogos, subiektywnie nie przerasta dobra innych, pojedynczo lub grupowo, stajac sie. dla innych zlem. Wszystkie podzialy- na moje oko- wynikaja z podstawowego prawa zycia- prawa do zycia. Tak by zyjac- nie uniemozliwiac zycia innym, choc to prawo- nie nakaz i nie obowiazek a prawo bywa przeroznie i nieraz bardzo pokretnie rozumiane, tworzac podzialy miedzy ludzmi.Druga sprawa o ktorej zapomnielismy tu jest to ze zycie moze istniec tylko dzieki roznicy potencjalow stanowiacej o ruchu- a zycie jest ciaglym poruszaniem sie pomiedzy dobrem a zlem, gdyby zatem nie bylo tego rozdzialu, zapanowalby bezruch, stagnacja bedaca obumieraniem a nie rozwijaniem sie. Sadze ze poziom postrzegania dobra wzrasta wraz ze zdolnoscia rozumienia istoty zla- niedoboru, niedostatku dobra. Dlatego tez zawsze mowie ze jakakolwiek walka ze zlem nie ma sensu, przewrotnie przyznajac mu racje bytu. Walczac o dobro, dbajac o dobro- obszar zla stopniowo sie zmniejsza umozliwiajac przechodzenie - wzrostowi do nastepnych przestrzeni postrzegania rzeczywistosci.
Choc od leniwcow sie odczep- jestem, bylam i bede, robie tylko to co trzeba i ani na jote wiecej- ponoc leniwi sa szczesliwi co potwierdzam.
Slowa Jezusa o drugim policzku...na tak wiele sposobow mozna je rozumiec. Kazdy znajduje to czego szuka, prawda? Mowisz o odplacaniu dobrem za zlo. Ani jedno ani drugie nie jest na sprzedaz- dzielimy sie soba. Tym co jest w nas. Albo skapimy. A dziekujac za to ze ktos Cie krzywdzi- tym samym wyraza sie zgode na to krzywdzenie do ktorego nikt nie ma prawa. Przyzwala sie na to, umacniajac zlo, wiec to jest opaczne rozumienie drugiego policzka, wiodace w zla strone. Wiesz, jedynym czego nie mozna zaatakowac jest milosc- tylko ona sie nie broni. Ciosy zbiera ego, oddaje je albo wystawia pysk na nastepne. Moze wlasnie by ochronic
milosc...? Wiesz co robi sie z dzieckiem ktore w oslepieniu rozdaje ciosy na prawo i lewo- czasami trzeba zlapac za lapki zeby nie skrzywdzilo samo siebie. Tych ktorzy te ciosy rozdaja swiadomie- pozostawic samym sobie, do czasu az im minie zlosc i zaczna myslec. Chyba nic wiecej nie da sie zrobic. Wszelkie postawy- jestem ponad wiec nie dosiegniesz, lub - jestem ponizej wiec wal ile wlezie- to sztuczki ego ktore w pierwszym przypadku unika ciosow windujac sie w gore, w drugim liczy na litosc...kto by tam takie malutkie i cichutkie, niby nic. Trzeba stac twarza w twarz, jak rowny z rownym- naplujesz na mnie, badz pewien ze odpluje zebys wiedzial jak to smakuje. Nikt nie lubi lykac wlasnego jadu. Wiec niekiedy trzeba az tak, zadzialac jak lustro, choc to nic przyjemnego. Ale zdrowo.
ayalen
 
Trampusiu oby twa miłość mnie nie dosięgnęła ..he..he... wiesz jak mam wielkie poczucie humoru, bardzo mi pomaga w życiu :) Nie mam co Ci przebaczać, ponieważ nic mi nie zrobiłeś, mnie trudno dotknąć :) Widzisz, jest tak że Ty wiesz swoje ja wiem swoje. Ich choć, pisząc zacząłeś mnie określać, i pisać co czuję, lub co uważam , choć nic o mnie wiesz i nawet nie czytasz co piszę, tylko wyciągasz jakieś sobie gotowe wnioski.Jest tak że ja kiedy czytam kogoś, to staram się pisać konkretnie i czytać co pisze, i staram się słuchać nie snuć domysły co On może myśleć tylko się wczytuję.
I się nie wczuwaj he..he.. w moje wibracje.
Jeśli chcesz wiedzieć kim chcę być to się mnie zapytaj:) Mówisz że owcą ? Lubię zwierzaki i do owiec nic nie mam, a czasem jestem czarną wilczycą -suką :) I czytając Ciebie kły mi wychodziły, ale do niczego mi to nie potrzebne wchodzenie w reakcję, bez sensu.
Widzisz Trampusiu, ja wiem o sobie dużo, żadnego pasterza nie potrzebuję , ponieważ mam jak mi trzeba pasterkę :) Ale dziękuję :)
Ogólnie nie widzę sensu odnosić się do tego co piszesz, ponieważ trzymasz się swego poglądu, a tłumaczenie Ci jak postrzegam nie ma sensu , ponieważ Ty już tyle wywnioskowałeś i jakiś obraz mnie stworzyłeś według Siebie, że mi się nie chcę po prosu :)
Gdybyś się wczuwał w tą wypowiedz wibracji, to od razu Ci napisze że jest po części ironiczna, mocno spokojno -akceptująca, a pysiek mi się uśmiecha :) Pozdrawiam Trampusiu :) i nie kocham Cię, ponieważ nie muszę wszystkich kochać :)
Avatar użytkownikaKamea Kobieta
 
Posty: 144
Dołączył(a): 07 cze 2013, 09:48
Lokalizacja: Mazowsze
Droga życia: 7
Typ: 4w5
Zodiak: Wąż Ogień
jest w nas taka przestrzen, cicha i spokojna, gdzie nic sie nie dzieli, poniewaz wszystko jest jednym. Przestrzen gdzie ja nie jest wazniejsze niz nie ja poniewaz wszystko oznacza jedno. Gdzie nie trzeba kochac, i nie mozna nie kochac, przestrzen bycia, pelna swiatla i ciepla, w ktorej kwitnie zycie. Przestrzen Milosci. Swiadomosci jednosci zycia ktora odczuwamy wszystkimi zmyslami, zwac to odczucie miloscia. To my jestesmy ta przestrzenia. Niektorzy zwa to takze Niebem.
ayalen
 
Dzięki Aniu :) Pięknie to ubrałaś w słowa :)
Avatar użytkownikaKamea Kobieta
 
Posty: 144
Dołączył(a): 07 cze 2013, 09:48
Lokalizacja: Mazowsze
Droga życia: 7
Typ: 4w5
Zodiak: Wąż Ogień
Tramp czy mógłbyś mi napisać -technicznie jak odczuwasz stany innych poprzez ciało ? Interesuję mnie to, czy empaci odczuwają podobnie, czy są jakieś zależności ? Czy jest to indywidualne? Jak twoja wrażliwość się przekłada na fizyczność. Czy prócz ludzi, odczuwasz jeszcze coś ?
Avatar użytkownikaKamea Kobieta
 
Posty: 144
Dołączył(a): 07 cze 2013, 09:48
Lokalizacja: Mazowsze
Droga życia: 7
Typ: 4w5
Zodiak: Wąż Ogień
Coś o empatii jak to czuję. To prawda,że empaci wchłaniają jak gąbki ale jeśli trafi się na odpowiednią dla siebie osobę to dzieje się coś fajnego. Postaram się to opisać zwykłymi słowami bez określania kogoś demonem, diabłem itp. Często sami o tym nie wiedząc jesteśmy "wyczuleni" na innych np. poprzez swoje prywatne przeżycia - moje - zawsze mi pokazywały ile w ludziach jest ich schematów i ich ocen i jak to odbijają we mnie widząc tylko np. moje ciało i oceniając mnie np słowami : jaka ona biedna - problem w tym, że będąc małą dziewczynką nikt mnie nie nauczył, że słuchając tych słów to jest ICH zdanie, więc przyjmowałam te słowa, przeglądałam się w ich lustrze, a przecież sama nie czułam się biedna żyłam ze swoją innością praktycznie od urodzenia i teraz mogę to określić, że po prostu było częścią mnie. Nie będąc taka jak większość nie czułam się z tym źle dopóki to inni mnie nie oceniali. Dorastając i słysząc coraz więcej przyjmujesz to, przesiąkasz tym, to prawda,że dorastanie nawet osoby bardzo niepełnosprawnej ale wśród osób ją kochających i pokazujących, że ma swoje siły i jest po prostu inna ale jest powoduje, że potem jako dorosłe mają siłę, nie poddają się. W tym sensie jak czytam podobne słowa jak powyżej Kamei mogłabym określić pewnych ludzi jako tych odbierających energie itd. Pewne warsztaty uczące czym jest empatia pokazały mi jednak bardzo ważną rzecz czyli to co niektózy z Was określają jako ustalanie swoich granic, a inni jako odcięcie się od bytów złych, demonów itp. chodzi o to, że prawie nikt lub rzadko uczy się nas, że najpierw jesteśmy my. Nie wiem czy to kogoś nie urazi ale to napiszę: gdyby dokładnie czytać to Jezus nigdy nie powiedział: kochaj innych a siebie nie, poświęcaj się innym a sobie nie poświęcaj uwagi. To religie w słowa Jezusy czy Buddy lub innych wrzuciły znaczenie. Idąc w jeszcze starsze słowa: przykazanie mówi: kochaj bliżniego jak siebie samego - co to oznacza? mimo przestawnego szyku - zauważcie - najpierw mamy sami siebie pokochać a dopiero potem innych czyli miłość do siebie to czas dla siebie, uwaga dla siebie, ochrona siebie, a dopiero potem ktoś. Gdybym miała wkraczać w swoje postrzeganie jak ja to określam: nierealne we mnie odczucia, myśli, które przypływają to mogłabym powiedzieć co kiedyś pomyślałam, wiele lat z życia Jezusa jest pustych a "nauka" zaczyna od niedawna mówić o tym, że być może są to lata, które dla niego były nauką, zdobywaniem wiedzy chocby i tej ziemskiej. To kapłani, papieże, przywódcy religijni chcąc by ludzie nie byli wolni umysłem lub ciałem nadinterpetowali słowa chcąc nam odebrać to co najważniejsze byśmy ich słuchali, uznali formy takie jak grzech, rachunek sumienia itp. Kiedyś oglądałam filmy dokumentalne o różnych plemionach i wtedy zdziwiło mnie, że tam gdzie nie znają wiary obojętnie jakiej w 1 Boga nie wiedzą czym jest grzech, nie ma czegoś takiego. Podobnie jak są ludy, które nie wiedzą,że istnieje coś takiego jak własność. Ostatnio gdzieś dla siebie samej to odkryłam a potem przyszło jakby potiwerdzenie również od nielicznych innych co do żałoby: mój mąż żyje lae mam takie momenty przerabiania strachu, lęku przed śmiercią , przed stratą i w jednym z takich momentów przypomniało mi się jak kiedyś oglądając film dokumenty o nigelli Lawson - tej która gotuje była podana taka informacja, że po śmierci męża, który długo chorował na raka gardła, po pół roku była już z innym mężczyzną- pomyślałam sobie wtedy, że są nieliczni, którzy wbrew wszystkim nie bardzo chcą obchodzić żałobę, są smutni, wiedzą,że ci co odeszli nie powrócą ale ich wnętrze daje im przestrzeń na to by dalej życ ale nie trzymać się sztywno żałoby przez rok, ubierania się na czarno itp. To są pewne etykiety życia. Uczyłam się na warsztatach i dostrzegłam w takim języku psychologii zwykłej o dawaniu przestrzeni najpierw sobie, że jeśli kogoś nie chcesz przytulić, uśmiechnąc się itp. to nie rób tego ale jednoczesnie uczyłam się tam by to "złapać" i poczuć i dotrzeć do siebie, dlaczego tak czuję, czy zobaczę w tej osobie coś czasem ledwo lub niedostrzegalnego, co mnie hamuje czy jednak we mnie odkryję coś co mnie hamuje? Bo te moje warsztaty pokazały mi, że tak ja ja mam swoje uczucia, hamulce, przeżycia i empatię to druga osoba też !!!! i to, że my kogoś odbierzemy jako zamkniętego będzie tylko lustrem nas a nie ,że on jest złym człowiekiem. Było takie ćwiczenie, w którym po jego zrobieniu osoba , która miała słuchać potem opisywała jak odbierała osobę mówiącą, jakie to wywoływało w niej uczucia, myśli itp. Często wtedy okazywało się, że rekacje jakie było widać na zewnątrz wcale nie były odbiciem tego jaka jest osoba mówiąca tylko co było w osobie słuchająceja ponieważ osoba mówiąca po wysłuchaniu mówiła o sobie co myślała, co czuła i jak odbierała słuchającą od razu było postawienie dwóch luster. Takie i podobne ćwiczenia pokazujące mi siebie ale i innych ludzi spowodowało, że nie potrafię w słowach czy myślach odebrać świata i innych ludzi jako demonów, złych itp. Po prostu każdy ma swoją historię. A najlepsze było to co kiedyś usłyszałam, że jest taka myśl sformułowana przez autora który tę empatię i pewien rodzaj komunikacji opisał, że są ludzie, którzy nie są w stanie być empatyczni a uczestniczenie w podobnym rozwoju duchowym jak ja wykorzystują potem zawsze przeciwko innym . I mimo wszystko, że ten autor w swoim pomaganiu innym doświadczył wielu zmian w ludziach, mimo uczeniu o tym, co to są np. oceny innych czy etykietki sformułował taką myśl bo po prostu w swojej pracy zawodowej poznał takie osoby. I może tyle bo nie wiem czy to co napisałam moimi słowami trafi w sedno tego co chciałam opowiedzieć.
by kiedyś zobaczyć tęczę w sobie:)
Użytkownicy, którzy podziękowali za post: Sinbard
Avatar użytkownikaVioletHill
Fiolet i Biel we mnie już jest
 
Imię: VioletHill
Posty: 163
Dołączył(a): 24 gru 2012, 13:52
kochaj blizniego jak siebie. Nie ma najpierw ja potem ty albo ty a potem ja. Relacja rownego z rownym, innego z innym. Jak siebie samego. Kiedy jestes sama Ty? To bardzo dobitne zwrocenie uwagi na koniecznosc pozbycia sie masek, tozsamosci, wyobrazen o sobie. Jezus byl madry facet, choc czasem wozilo Go ego. Ale z reguly wiedzial co mowi. Kochaj jak milosc kocha milosc, bez ego. Ono ma chronic milosc a nie ja symulowac.
ayalen
 
VioletHill napisał(a):gdyby dokładnie czytać to Jezus nigdy nie powiedział: kochaj innych a siebie nie, poświęcaj się innym a sobie nie poświęcaj uwagi. To religie w słowa Jezusy czy Buddy lub innych wrzuciły znaczenie. Idąc w jeszcze starsze słowa: przykazanie mówi: kochaj bliżniego jak siebie samego - co to oznacza? mimo przestawnego szyku - zauważcie - najpierw mamy sami siebie pokochać a dopiero potem innych czyli miłość do siebie to czas dla siebie, uwaga dla siebie, ochrona siebie, a dopiero potem ktoś. Gdybym miała wkraczać w swoje postrzeganie jak ja to określam: nierealne we mnie odczucia, myśli, które przypływają to mogłabym powiedzieć co kiedyś pomyślałam, wiele lat z życia Jezusa jest pustych a "nauka" zaczyna od niedawna mówić o tym, że być może są to lata, które dla niego były nauką, zdobywaniem wiedzy chocby i tej ziemskiej. To kapłani, papieże, przywódcy religijni chcąc by ludzie nie byli wolni umysłem lub ciałem nadinterpetowali słowa chcąc nam odebrać to co najważniejsze byśmy ich słuchali, uznali formy takie jak grzech, rachunek sumienia itp. Kiedyś oglądałam filmy dokumentalne o różnych plemionach i wtedy zdziwiło mnie, że tam gdzie nie znają wiary obojętnie jakiej w 1 Boga nie wiedzą czym jest grzech, nie ma czegoś takiego. Podobnie jak są ludy, które nie wiedzą,że istnieje coś takiego jak własność.


No ale tak naprawdę wyszło tak że w kwestii znaczenia kochaj blizniego swego jak siebie samego koścół dokładnie uważa tak jak Ty .Wystarczy wejść na jakąś katolicka stronkę żeby się o tym przekonać:
''Jeżeli nam się nakazuje, abyśmy "kochali bliźniego swego jak siebie samego", to najprostszą implikacją tego przykazania jest następujący wniosek: cokolwiek czynilibyśmy naszemu bliźniemu, w pierwszej kolejności powinniśmy uczynić to sobie. Innymi słowy - musisz obie osoby traktować jednakowo. Musisz kochać dwóch ludzi:'' siebie i swego bliźniego. Nie możesz kochać tylko jednego z nich.

Ze str: http://adonai.pl/milosc/?id=117

albo też :
''Drugie przykazanie nakazuje nie tylko miłowanie bliźniego, ale także miłowanie siebie samego. Miłość siebie samego jest tak samo ważnym przykazaniem jak miłość bliźniego. Jezus uczynił z miłości siebie samego miarę miłości bliźniego. Stąd też waga miłości siebie, zawartej w pierwszym przykazaniu. Nie możemy pokochać bliźniego, jeśli najpierw nie pokochamy siebie samych''. ze str: http://mateusz.pl/ksiazki/ja-cd/ja-cd-109.htm Jest dokładnie tak jak Ty mówisz ,więc dlaczego zarzucasz manipulację,nadinterpretację?
Co do grzechu i rachunku sumienia ,to jest o tym mowa w ewangelii ,więc co powinno sie to ocenzurować? Nikt nie musi bys wyznawcą jakiejś religii,nie musisz nikogo słuchać .
Ludzie stosują się do tego typu zaleceń jak rachunek sumienia ,nie tylko dlatego że Jezus sam nakazał a przez to i kaściół ,ale dlatego że widzą w tym sens,i dobrze to rozumieją,to taka forma oczyszczenia. Nawet Demello zaleca zrobić sobie takie rozliczenie dnia na jego koniec.To ułatwia rozwój,pogłębia świadomość o nas samych, trudniej nam popełniać te same błędy.

Co do plemion to jest różnica ,czy jest to plemię wyizolowane zupełnie.Prawa własności nie ma ponieważ są na zupełnie innym poziomie rozwoju i nie ma rywalizacji ,jak nie ma innych plemion w pobliżu.Zycie ich to nie jest taka sielanka jak nam się wydaje .Gdzieś czytałem że ponad 90% plemion wierzy w Boga bądz Bogów .Wiele ludów prymitywnych ma jakieś chore jak dla nas zwyczaje okaleczania ciała wypływające często z wiary.Np jak odejdzie jakaś bliska osoba to kobiety muszą odcinac sobie palucha.Własnosci mieć nie muszą bo taka kultura ,jednak maja mnóstwo różnych zwyczajów,praw ,obrządków w których trzeba brać udział.
mak123
 
Imię: Maciek
Posty: 387
Dołączył(a): 24 lip 2012, 15:01
Typ: 9
Zodiak: strzelec
a mnie niezmiennie intryguje jak z prawa uczyniono nakaz. Jak mozna nakazac milosc, kazac kochac? Bo jak nie to gwizdek a nie raj? No zesz cholera. Dzis ogladalam program ,, Ziarno"- jak zasluzyc na zycie wieczne. Jak pokretnie trzeba myslec zeby wmawiac tym ktorzy sa zyciem- wiecznym z natury- ze musza zasluzyc na siebie. A ludzie w to wierza i potem kochaja bo musza. Z nakazu, ze strachu przed pieklem albo z wyrachowania- zeby dostac lizaka w postaci raju. Sie mi cos robi. A potem debatowali nad majatkiem kosciola w postaci nieruchomosci odebranych im przez komune. A ja ciemna masa zawsze myslalam ze majatkiem- wartoscia kosciola sa ludzie. A oni wola glebe. Tak oto ideal siegnal bruku.Jak kazdy zreszta gdy przyjrzec mu sie z bliska.
ayalen
 

Powrót do działu „Ludzie”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron