Mentalne poszukiwania świata Wschodu i Zachodu.

Post 27 sie 2008, 19:57

Olina napisał(a):Jeżeli chodzi o pamięć... chodziło mi o pamięć bardziej świadomą... bez potrzeby dokopywania się do pokładów z pooprzednich inkarnacji. To jest konieczne przy szczególnie ciężkich przypadkach, np. chorobach psychicznych., a my rozmawialiśmy o altruiźmie w wymiarze społecznym/ powiedzmy stereotypowym/.


Co nie zmienia faktu, że nasz potencjał jest na dłuższą metę nieograniczony.

Olina napisał(a):Zrozumiałam sygnały, podjęłam walkę i wygrałam, ale wolałabym, by ich nie było. Z drugiej strony mam świadomość, że jesteśmy tą' kontunuacją 'i... po prostu inaczej nie mogło być.


Mała łamigłówka z fizyki. Jeżeli nie byłoby wszechświata, a istniała by tylko jedna, jedyne cząsteczka, to czy faktycznie by istniała?
Nie, bo jeżeli nie było by drugiej cząsteczki, to nie było by punktu odniesienia, do określenia taj pierwszej.
Nic nie może istnieć bezwzględnie, wszystko musi mieć swój punkt odniesienia. Dlatego nie wieżę, w coś takiego, że "tak musiało być i już". Wystąpiła przyczyna, to i wystąpiło zdarzenie, gdyby usunęło się przyczynę zanim wystąpiło zdarzenie, to te by nie wystąpiło wcale.

Olina napisał(a):a my rozmawialiśmy o altruiźmie w wymiarze społecznym/ powiedzmy stereotypowym/.


Nie można rozmawiać o jednym, pomijając drugie z tym związane, to tak jakby gadać o ruchu, nie uwzględniając energii kinetycznej.

dla mnie nie jesteś dziwnym, jesteś ciekawym obserwatorem


Dzięki. Z ciebie z kolei nie dziwna a ciekawa Olina :D
Avatar użytkownikaObserwator Mężczyzna
Lord Szaleństwa
 
Imię: Artur
Posty: 67
Dołączył(a): 19 sie 2008, 12:03
Lokalizacja: Z kontowni
Droga życia: 1
Typ: 5w4 ^ 4w5
Zodiak: Baran

Post 28 sie 2008, 13:33

Obserwator napisał(a):Mała łamigłówka z fizyki. Jeżeli nie byłoby wszechświata, a istniała by tylko jedna, jedyne cząsteczka, to czy faktycznie by istniała?
Nie, bo jeżeli nie było by drugiej cząsteczki, to nie było by punktu odniesienia, do określenia taj pierwszej.
Nic nie może istnieć bezwzględnie, wszystko musi mieć swój punkt odniesienia. Dlatego nie wieżę, w coś takiego, że "tak musiało być i już". Wystąpiła przyczyna, to i wystąpiło zdarzenie, gdyby usunęło się przyczynę zanim wystąpiło zdarzenie, to te by nie wystąpiło wcale


No tak.... potwierdzam ale to mieści się w ramach mojego rozumienia kontynuacji... dlatego właśnie uważam, że moje doświadczenia w tym wcieleniu były, takie a nie inne.

Ta inkarnacja jest absolutnie wyjątkowa.. jesteśmy szczególnie błogosławieni i mamy szczególne wyzwania, których sie podjęliśmy decydując sie na życie tu i teraz.
Szansa jest ogromna, ale też" pełne ręce roboty"
co z serca płynie,do serca trafia!
Olina Kobieta
 
Posty: 95
Dołączył(a): 18 mar 2008, 20:46
Droga życia: 4
Zodiak: koziorożec

Post 28 sie 2008, 20:41

To twoje twierdzenie. Ja uważam, że jestem jako człowiek całkowicie wolny. Podejmuje w pełni świadome decyzje, a nie gram życie, jak jakiś aktor.


To jest właśnie jedno z największych złudzeń i jedna z największych pułapek planu materialnego. Bezustannie podlegamy wpływom grawitacji, różnego rodzaju uwarunkowaniom i schematyzacji. Systemy religijne, utworzone by utrzymywać ludzi w stanie jak największej ignorancji absolutnie nie pomagają im w połączeniu się z wymiarem boskim. Materialistyczne i konsumpcyjne podejście do życia przyczynia się do znacznej nierównowagi między aspektem technologicznym a duchowo-energetycznym naszej egzystencji. W takich warunkach trudno jest dostrzec obecność Ducha Sprawczego, pomimo iż mówi się o nim we wszystkich tradycjach. Trudno jest odnaleźć linię swojego programu, swojej misji. Jakże łatwiej jest dać się unieść pysze i egoizmowi, odrzucając rolę, która jest nam dana.

Jako ludzi w ciele człowieka. Ale uznając reinkarnację jest niczym nieograniczony.


Owszem, jest ograniczony. Nawet wychodząc z kompletnie materialnej wizji widać wyraźnie, że wszechświat jest ograniczony, tzn znajduje się w nim ograniczona i policzalna masa materii i zasób energii. Aby móc wyjść poza to ograniczenie - musielibyśmy znaleźć niewyczerpalne źródło energii lub nauczyć się ją tworzyć. Jak sam stwierdzasz: nic nie bierze się z niczego, musi być przyczyna by mógł nastąpić skutek. Zakładając więc, że sumaryczny potencjał całego wszechświata jest ograniczony - logicznym jest wnioskować, że możliwości wykorzystania tego potencjału przez ogólny zbiór wszystkich mieszkańców tego wszechświata również są ograniczone.
Wynika z tego, że nie możemy inkarnować się dowolnie długo, w nieskończonym łańcuchu istnień. Jeśli dodatkowo spojrzymy na całą sprawę z punktu widzenia energii i świadomości - całkowicie jasnym jest, że każda istota stworzona ma ograniczony potencjał i musi nauczyć się go odpowiednio wykorzystywać.

Moc i potęgę definiuje podobnie jak A. Crowley magię. To zdolność do kontroli zarówno otoczenia, jak i samego siebie.


Ok. Teraz należałoby zapytać się: po co kontrolować siebie i otoczenie, czemu ma to służyć?

Dam ci prosty przykład załóżmy, że słabo umiem prowadzić samochód. Więc ćwiczę jazdę, aby usunąć to wadę.


To akurat jest pozornie prosty przykład. Nie należy zapominać, że oprócz Ciebie są inni użytkownicy dróg oraz jest pewien kodeks praw, których należy przestrzegać. W dodatku czasami nie wystarcza nauczyć się dobrze jeździć. Powinieneś też dobrze znać swój wehikuł, jego budowę i funkcjonowanie, warunki, w jakich powinien być eksploatowany itd. Wiadomo, że ten wehikuł nie porusza się samoczynnie i jest czymś napędzany. Musisz więc zorganizować warunki, które pozwolą Ci pozyskiwać dobrej jakości paliwo do twego wehikułu. jak widzisz więc - jest to raczej złożona sprawa. Spróbuj teraz, przez analogię, odnieść to wszystko do swego ciała fizycznego oraz całego szeregu ciał energetycznych.

Skoro się mylę, to jak wytłumaczysz zjawisko ewolucji? Dzięki której bądź co bądź wykształcił się człowiek, którym i ty jesteś.


Nie mówię, że się mylisz. W każdym bądź razie nie, jeśli chodzi o ewolucję. Mówię jedynie, że jest to prawda częściowa, gdyż, obok wznoszącego prądu ewolucyjnego istnieje - przeciwnie skierowany, zstępujący prąd inwolucyjny. Materia i substancja ewoluuje w co raz doskonalsze formy, które są animowane przez co raz bardziej złożone układy świadomości. Materia i substancja ewoluują a świadomość i energia - inwoluują. W samej materii nie ma dosłownie nic, co mogłoby popychać ją ku rozwojowi i polepszeniu. Zresztą - kiedy przyjrzeć się materii z bliska, to widać, że jest złożona głównie z "niczego". Puste przestrzenie między jądrami atomów a powłokami elektronowymi są nieporównywalnie większe w stosunku do rozmiarów elektronu czy nawet protonu lub neutronu. Możemy zagłębiać się jeszcze dalej, dochodząc do kwarków, do granic naszych obecnych możliwości poznawczych i ciągle stwierdzać, że nie istnieje nic materialnego, co usprawiedliwiałoby ten cały ruch, precyzyjną architekturę i porządek.
Już teraz, zaawansowani badacze zagadnień fizyki kwantowej dochodzą do wniosku, że musi istnieć WEWNĘTRZNA siła, która tym wszystkim zawiaduje. To samo dotyczy się tzw ewolucji. Pomiędzy małymi ssakami i resztkami wielkich gadów, zupełnie nagle, jakieś 200000 lat temu pojawia się dwunogie, wyprostowane stworzenie z półtoralitrowym mózgiem. Bum! I jest. Ewolucyjna czkawka? A może świadoma interwencja? Jeśli tak, to czyja?
Dlatego mogę spokojnie powiedzieć, że owszem - moje ciało fizyczne jest produktem ewolucji, której ktoś troszkę pomógł ale moja świadomość nie pochodzi absolutnie z materii lecz z wewnętrznego i wyższego wymiaru, który jest źródłem wszechrzeczy.

Jest to zapisane w naszej podświadomości, świadomie nie jesteśmy w stanie sobie tego przypomnieć (bynajmniej na obecnym poziomie rozwoju).


osobiście wydaje mi się, że nie podświadomość jest siedzibą naszej pamięci, lecz raczej jedno z naszych wyższych ciał energetycznych. Zdarza się dosyć często, że przypominamy sobie wydarzenia z innych egzystencji lecz najczęściej je bagatelizujemy i o nich zapominamy. Nie kierujemy się wewnętrzną percepcją i intuicją lecz pięcioma - oszukującymi nas stale - zmysłami. Przyjście na ten świat i zamknięcie swej istoty w ciasnym i ograniczonym ciele, jest nie lada szokiem. Dlatego większość z nas nie od razu przypomina sobie poprzednie doświadczenia. Jest to jednak możliwe.

Jeżeli nie byłoby wszechświata, a istniała by tylko jedna, jedyne cząsteczka, to czy faktycznie by istniała?
Nie, bo jeżeli nie było by drugiej cząsteczki, to nie było by punktu odniesienia, do określenia taj pierwszej.
Nic nie może istnieć bezwzględnie, wszystko musi mieć swój punkt odniesienia.


Wszystko, co stworzone i śmiertelne - ma swój punkt odniesienia. Niekoniecznie jednak jest to punkt materialny i widzialny. Jeśli interesujesz się magią, to pewnie wiesz, że można w sposób kompletnie nieformalny wpływać na rzeczy materialne. Właśnie tak to działa. Są formalne i materialne układy, których przyczyna jest formalna i materialna, ale są też formalne i materialne układy, których przyczyna jest zupełnie niematerialna. Można odnośników szukać za równo na zewnątrz, w formie, jak i wewnątrz - w energii i świadomości.
Wszechświat ma 3 aspekty: techniczny, magiczny i duchowy. Jeśli koncentrujemy się na jednym tylko i nie bierzemy pod uwagę pozostałych - bardzo szybko znajdujemy się w stanie nierównowagi i wyciągamy błędne wnioski z naszych doświadczeń, gdyż nie uwzględniamy wszystkich czynników.

Nie można rozmawiać o jednym, pomijając drugie z tym związane, to tak jakby gadać o ruchu, nie uwzględniając energii kinetycznej.


Dokładnie. Zgadzam się w zupełności. Rzeczy należy rozpatrywać w ich kadrze a nie w oderwaniu od niego.
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Post 28 sie 2008, 22:42

Ja tak z mojego punktu wypowiem się tylko, że w chwili obecnej nie jestem na pewno altruistą. Wręcz przeciwnie, jestem wielkim egoistą.
Egoizm mój wypływa między innymi z tego, że jestem bardzo silnym empatą. Pomaganie ludziom, żeby poradzili sobie z trudnymi sytuacjami w życiu (na zasadzie rozwiązania problemu, a nie poklepania po ramieniu), czy choćby pomoc przy problemach fizycznych (pomaganie osobom chorym itp. - studiuję medycynę) wynika z tego, że o wiele lepiej czuję się w towarzystwie osób zdrowych i nie mających problemów. Staram się zawsze moje otoczenie wypełniać radością, bo w otoczeniu ludzi uśmiechniętych czuję się lepiej. Podchodzę do wszystkich z uśmiechem, bo wtedy oni uśmiechają się do mnie.
Chciałbym w życiu osiągnąć coś wielkiego - takiego, żebym został zapamiętany. To też egoizm. Bo chciałbym na przykład być kiedyś najlepszym chirurgiem implantologiem w kraju, a może i na świecie? Chciałbym móc przywracać ludziom bez rąk czy nóg, możliwość posługiwania się tymi kończynami (nawet jeśli sztucznymi), ludziom umierającym przedłużać życie. Ale to wszystko i tak egoizm, bo ludzie czujący się lepiej, sprawiają że i ja czuję się lepiej. I nie jestem bezradny.

Wreszcie, w kontekście rozwoju duchowego, chciałbym pomóc sprawić, żeby ludzkość wzniosła się na wyższy poziom duchowy. Kilka osób z mojego otoczenia już popchnąłem w tym kierunku. I dzięki temu czuję się lepiej, bo wiem, że im jest dzięki temu lepiej. Poza tym, jest z kim pogadać o takich różnych dziwnych rzeczach przy wspominaniu o których przeciętny kowalski puka się w głowę lub kreśli palcem kółko przy skroni...

Altruizm? Egoizm? Etykietki?
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Post 31 sie 2008, 19:03

leaozinho napisał(a):To jest właśnie jedno z największych złudzeń i jedna z największych pułapek planu materialnego. Bezustannie podlegamy wpływom grawitacji, różnego rodzaju uwarunkowaniom i schematyzacji. Systemy religijne, utworzone by utrzymywać ludzi w stanie jak największej ignorancji absolutnie nie pomagają im w połączeniu się z wymiarem boskim. Materialistyczne i konsumpcyjne podejście do życia przyczynia się do znacznej nierównowagi między aspektem technologicznym a duchowo-energetycznym naszej egzystencji. W takich warunkach trudno jest dostrzec obecność Ducha Sprawczego, pomimo iż mówi się o nim we wszystkich tradycjach. Trudno jest odnaleźć linię swojego programu, swojej misji. Jakże łatwiej jest dać się unieść pysze i egoizmowi, odrzucając rolę, która jest nam dana.


Ładnie powiedziane, jednak na przyszłość prosiłbym krócej i zwięźlej. Można to było zawrzeć w jednym wielokrotnie złożonym zdaniu.

Dlaczego twierdzisz, że pragnienie wolności jest egoizmem i pychą? Mam proste nastawienie. Jeżeli ktoś mi bez mojej akceptacji jakąś życiową rolę, to wolałbym aby wcale nie dawał takiego życia, niż życie niewolnicze.

leaozinho napisał(a):Owszem, jest ograniczony. Nawet wychodząc z kompletnie materialnej wizji widać wyraźnie, że wszechświat jest ograniczony, tzn znajduje się w nim ograniczona i policzalna masa materii i zasób energii. Aby móc wyjść poza to ograniczenie - musielibyśmy znaleźć niewyczerpalne źródło energii lub nauczyć się ją tworzyć. Jak sam stwierdzasz: nic nie bierze się z niczego, musi być przyczyna by mógł nastąpić skutek. Zakładając więc, że sumaryczny potencjał całego wszechświata jest ograniczony - logicznym jest wnioskować, że możliwości wykorzystania tego potencjału przez ogólny zbiór wszystkich mieszkańców tego wszechświata również są ograniczone.
Wynika z tego, że nie możemy inkarnować się dowolnie długo, w nieskończonym łańcuchu istnień. Jeśli dodatkowo spojrzymy na całą sprawę z punktu widzenia energii i świadomości - całkowicie jasnym jest, że każda istota stworzona ma ograniczony potencjał i musi nauczyć się go odpowiednio wykorzystywać.


Widzę, że ostatnie 40lat odkryć fizycznych przeszło ci koło nosa.
Streszczając przed wielkim wybuchem było absolutnie nic. Czas zaczął się od wielkiego wybuchu.

Kiedy Antymateria spotka Materie, to obydwie cząstki znikają w wybuchu.

Wielki wybuch był anomalią która spowodowała rozdzielenie się antymaterii i materii z niczego. Część cząstek od razu wróciła do swojego normalnego stanu łącząc się (czyli nicości), jednak niektóre antycząstki gdzieś się zapodziały.

Obecnie w akceleratorach cząsteczkowych jesteśmy w stanie wytworzyć właśnie z niczego cząstki i antycząstki.

Tak więc dalej twierdzisz, że wszechświat jest ograniczony?

leaozinho napisał(a):Wszystko, co stworzone i śmiertelne - ma swój punkt odniesienia. Niekoniecznie jednak jest to punkt materialny i widzialny. Jeśli interesujesz się magią, to pewnie wiesz, że można w sposób kompletnie nieformalny wpływać na rzeczy materialne. Właśnie tak to działa. Są formalne i materialne układy, których przyczyna jest formalna i materialna, ale są też formalne i materialne układy, których przyczyna jest zupełnie niematerialna. Można odnośników szukać za równo na zewnątrz, w formie, jak i wewnątrz - w energii i świadomości.
Wszechświat ma 3 aspekty: techniczny, magiczny i duchowy. Jeśli koncentrujemy się na jednym tylko i nie bierzemy pod uwagę pozostałych - bardzo szybko znajdujemy się w stanie nierównowagi i wyciągamy błędne wnioski z naszych doświadczeń, gdyż nie uwzględniamy wszystkich czynników.


Jednak zarówno w magii, technice jak i w duchu. Nic nie istnieje bez punktu odniesienia. Jeżeli twierdzisz, że istnieje, to podaj przykład.

leaozinho napisał(a):Już teraz, zaawansowani badacze zagadnień fizyki kwantowej dochodzą do wniosku, że musi istnieć WEWNĘTRZNA siła, która tym wszystkim zawiaduje. To samo dotyczy się tzw ewolucji. Pomiędzy małymi ssakami i resztkami wielkich gadów, zupełnie nagle, jakieś 200000 lat temu pojawia się dwunogie, wyprostowane stworzenie z półtoralitrowym mózgiem. Bum! I jest. Ewolucyjna czkawka? A może świadoma interwencja? Jeśli tak, to czyja?
Dlatego mogę spokojnie powiedzieć, że owszem - moje ciało fizyczne jest produktem ewolucji, której ktoś troszkę pomógł ale moja świadomość nie pochodzi absolutnie z materii lecz z wewnętrznego i wyższego wymiaru, który jest źródłem wszechrzeczy.


To zjawisko określił już Nietzsche i nazwał je Wolą Mocy. Powyżej mówiłem ci o powstaniu wszechświata i wielkim wybuchu. Mówiłem, że wystąpiła anomalia dzięki której jesteśmy. Ta anomalia dzięki której istniejemy, to właśnie wola mocy. Abstrakcyjna siła, która pcha cały wszechświat ku rozwojowi. Ale nie ma to nic wspólnego z jak wy to mówicie Bogiem.
Avatar użytkownikaObserwator Mężczyzna
Lord Szaleństwa
 
Imię: Artur
Posty: 67
Dołączył(a): 19 sie 2008, 12:03
Lokalizacja: Z kontowni
Droga życia: 1
Typ: 5w4 ^ 4w5
Zodiak: Baran

Post 31 sie 2008, 23:22

Obserwator napisał(a):Ładnie powiedziane, jednak na przyszłość prosiłbym krócej i zwięźlej. Można to było zawrzeć w jednym wielokrotnie złożonym zdaniu.


Jeśli wola - możesz syntetyzować moje wypowiedzi na własny użytek, streszczając je w zdaniach jedno-, lub wielokrotnie złożonych. Staram się wypowiadać w miarę precyzyjnie nie nadymając sztucznie formy. Mam nadzieję, że esencja tego, co chcę przekazać dociera jednak do Ciebie, i nie tylko do Ciebie. Moje posty adresuję do wszystkich użytkowników tego forum, którzy mogą swobodnie i w dowolny sposób je komentować, z której to możliwości ja sam również korzystam. Korzystam z formy, która mi odpowiada. Jeśli ktokolwiek ma jakikolwiek problem ze zrozumieniem treści zawartych w moich postach - to jest jego własny problem. Nie chciałbym, by nasza dyskusja sprowadziła się do sprawdzania zdolności syntezy informacji lub znajomości zasad pisowni, gdyż wydaje mi się, że są dużo bardziej interesujące tematy.

Obserwator napisał(a):Dlaczego twierdzisz, że pragnienie wolności jest egoizmem i pychą? Mam proste nastawienie. Jeżeli ktoś mi bez mojej akceptacji jakąś życiową rolę, to wolałbym aby wcale nie dawał takiego życia, niż życie niewolnicze.


Wcale tak nie twierdzę. Wydaje mi się jedynie, że tej wolności poszukujesz w błędnym kierunku. Zbyt łatwo generalizujesz i przyczepiasz etykiety, nie czyniąc wysiłku by poznać dogłębnie zdania odmienne od Twojego. Pycha i egoizm są elementami, które bardzo często przeszkadzają nam zobaczyć rzeczywistość i zamykają nas w ograniczonej, materialnej wizji wszechświata. Nie dostrzegamy wtedy PORZĄDKU, który istnieje dookoła nas. Kosmos po grecku oznacza porządek właśnie. Możemy więc spróbować uzgodnić się z tym porządkiem i wtedy odnaleźć w nim własny wymiar wolności, która jest pojęciem dosyć abstrakcyjnym, lub też możemy temu porządkowi się sprzeciwiać i stawać okoniem, co imho nie jest najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Jeśli uznajesz teorię inkarnacji, to możesz zastanowić się, co sprawiło, że inkarnowałeś się właśnie na tej planecie, właśnie w tym kraju, w tej rodzinie, w tym ciele. Możesz uważać, że wszystko - łącznie z tą linią inkarnacji jest dziełem przypadku. Wtedy, samo życie bardzo szybko wyprowadzi Cię z błędu, gdyż nic nie dzieje się przez przypadek ani nie bierze się z niczego. Być może dojdziesz więc do wniosku, że istnieje konkretny powód, dla którego egzystujesz w takich a nie innych warunkach. Jeśli solidnie się przyłożysz, to może odkryjesz sens swojej inkarnacji. Może uda Ci się zobaczyć linię poprzednich inkarnacji oraz łańcuchy zdarzeń, które doprowadziły Cię do punktu, w którym się znajdujesz. Wtedy zrozumiesz, że rola, którą masz do spełnienia nie jest czymś narzuconym Ci z góry przez siwego pana, który mieszka w chmurkach, lecz czymś, co wybrałeś sam by zrealizować coś konkretnego, czego wagi nawet się nie domyślasz.

Obserwator napisał(a):Widzę, że ostatnie 40lat odkryć fizycznych przeszło ci koło nosa.


Nie jestem specjalistą i na pewno jest wiele spraw, na których się nie znam. Tak się jednak składa, że mam wykształcenie techniczne i interesuję się fizyką. Studiowałem też astronomię i teoria Wielkiego Wybuchu nie jest mi obca. Obok niej istnieją też inne, choć faktycznie ta jest uznawana za "oficjalną" i "obowiązującą". Niemniej jednak, w nauce nie ma żadnej teorii, która byłaby na 100 % potwierdzona. Każdy fizyk Ci to powie. Ciągle poznajemy nowe prawa rządzące materią i antymaterią, oraz próbujemy uogólnić je w zasady, możliwie uniwersalne. Jeśli więc przyjmujesz za pewnik coś, co podlega ciągłej weryfikacji i transformacji, na skutek pojawiania się nowych elementów, to sam zapędzasz się w ślepy zaułek. Proponuję byś obejrzał sobie film "What the bleep do we know" - tak dla poszerzenia horyzontów.

Streszczając przed wielkim wybuchem było absolutnie nic. Czas zaczął się od wielkiego wybuchu.


Tak, czas zaczął się od Wielkiego Wybuchu. A słyszałeś może kiedyś o ponadczasowości?

Kiedy Antymateria spotka Materie, to obydwie cząstki znikają w wybuchu.


Dopytaj się jakiegoś fizyka, co pozostaje po takim wybuchu. Jeśli "przypadkiem" powie Ci, że energia, to będziesz miał nad czym myśleć.

Obserwator napisał(a):Wielki wybuch był anomalią która spowodowała rozdzielenie się antymaterii i materii z niczego.


Błąd. Teoria WW (wielkiego wybuchu) mówi, że wszechświat zaczął rozszerzać się od bardzo gęstego i gorącego punktu, który możemy nazwać osobliwością, a nie "anomalią" jak to sugerujesz. Materia i antymateria nie zaczęły więc rozdzielać się "z niczego". W początkowej fazie Wielkiego Wybuchu zawartość energii w tym gęstym punkcie była większa niż zawartość materii. Nie dysponujemy jednak obecnie żadnymi teoriami, które mogłyby opisać zjawiska zachodzące wtedy w tym punkcie.

Obserwator napisał(a):Część cząstek od razu wróciła do swojego normalnego stanu łącząc się (czyli nicości), jednak niektóre antycząstki gdzieś się zapodziały.


Nie wiem kto naopowiadał Ci takich rzeczy. Wg Ciebie nicość jest normalnym stanem istnienia a pojawienie się cząstki lub antycząstki jest stanem nienormalnym?
Co to znaczy "niektóre antycząstki gdzieś się zapodziały" ? We wszechświecie nic nie ginie ani nie "zapodziewa się". Chyba, że to taka ładna forma wyrażenia swojej ignorancji.

Obserwator napisał(a):Obecnie w akceleratorach cząsteczkowych jesteśmy w stanie wytworzyć właśnie z niczego cząstki i antycząstki.


Akcelerator cząstek, jak sama nazwa wskazuje - służy do przyspieszania, rozpędzania cząstek. Nadaje się im wtedy dużą energię kinetyczną. Przyspieszane są zarówno cząstki, jak i antycząstki, których zderzenia czołowe są zderzeniami o bardzo dużej energii. Nic więc nie wytwarzamy z niczego, lecz wykorzystujemy znane nam elementy by móc zaobserwować i opisać inne.

Obserwator napisał(a):Tak więc dalej twierdzisz, że wszechświat jest ograniczony?


Oczywiście. Tak przynajmniej jest wg teorii WW. Żadne z zapisanych przez Ciebie zdań nie dowodzi czegoś przeciwnego.

Jednak zarówno w magii, technice jak i w duchu. Nic nie istnieje bez punktu odniesienia. Jeżeli twierdzisz, że istnieje, to podaj przykład.


Przeczytaj, proszę, jeszcze raz fragment, który zacytowałeś. Napisałem tam wyraźnie, że odnośnikiem rzeczy materialnej może być układ niematerialny, więc niemierzalny przez obecną naukę i trudny do spostrzeżenia dla większości ludzi. Nie pisałem, że istnieje coś bez punktu odniesienia.

Obserwator napisał(a):Powyżej mówiłem ci o powstaniu wszechświata i wielkim wybuchu. Mówiłem, że wystąpiła anomalia dzięki której jesteśmy.


Tak, a ja stwierdzam, że moja część fizyczna, konfiguracja atomowo-molekularna, wywodzi się z tego rozprzestrzenienia, choć jest to może zbytnie uproszczenie, gdyż po drodze było zbyt wiele wpływów różnych hierarchii - zarówno formalnych jak i nieformalnych. Moja część energetyczno-duchowa natomiast, absolutnie nie podlega prawom zawiadującym materią, gdyż nie powstała w Wielkim Wybuchu.

Obserwator napisał(a):Ta anomalia dzięki której istniejemy, to właśnie wola mocy. Abstrakcyjna siła, która pcha cały wszechświat ku rozwojowi.


Co wg Ciebie oznacza: "abstrakcyjna siła"? W jaki sposób w konkretnym wszechświecie może funkcjonować "abstrakcyjna siła"? Jaki jest jej związek z Wielkim Wybuchem? Czy siła ta istniała przed wybuchem, czy też nie?
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Post 01 wrz 2008, 11:48

leaozinho napisał(a):Jeśli wola - możesz syntetyzować moje wypowiedzi na własny użytek, streszczając je w zdaniach jedno-, lub wielokrotnie złożonych. Staram się wypowiadać w miarę precyzyjnie nie nadymając sztucznie formy. Mam nadzieję, że esencja tego, co chcę przekazać dociera jednak do Ciebie, i nie tylko do Ciebie. Moje posty adresuję do wszystkich użytkowników tego forum, którzy mogą swobodnie i w dowolny sposób je komentować, z której to możliwości ja sam również korzystam. Korzystam z formy, która mi odpowiada. Jeśli ktokolwiek ma jakikolwiek problem ze zrozumieniem treści zawartych w moich postach - to jest jego własny problem. Nie chciałbym, by nasza dyskusja sprowadziła się do sprawdzania zdolności syntezy informacji lub znajomości zasad pisowni, gdyż wydaje mi się, że są dużo bardziej interesujące tematy.


Chodzi mi o to, że większość osób używa wyszukanego słownictwa i sztucznie wydłuża wypowiedzi, aby uchodzić za mądrych. Bogate słownictwo i długie zdania są czasem niezbędne. Jednak ty czasem tego nadużywasz, męcząc kogoś długą wypowiedzią, podczas kiedy tyle samo informacji i treści można zawrzeć w krótszej formie nie umniejszając jej precyzyjności.

leaozinho napisał(a):Dopytaj się jakiegoś fizyka, co pozostaje po takim wybuchu. Jeśli "przypadkiem" powie Ci, że energia, to będziesz miał nad czym myśleć.


Tia energia w postaci promieniowania. Fakt przyznaje błąd. Również cofnąłem tu się z odkryciami o jakieś 10-15 lat wstecz.


leaozinho napisał(a):Błąd. Teoria WW (wielkiego wybuchu) mówi, że wszechświat zaczął rozszerzać się od bardzo gęstego i gorącego punktu, który możemy nazwać osobliwością, a nie "anomalią" jak to sugerujesz.


Ten sam ch**j, tylko w innym opakowaniu.
[W przypadku braku pomysłu na użycie właściwych słów polecam następnym razem szukanie inspiracji w słowniku. - Nazcain]

leaozinho napisał(a):Materia i antymateria nie zaczęły więc rozdzielać się "z niczego". W początkowej fazie Wielkiego Wybuchu zawartość energii w tym gęstym punkcie była większa niż zawartość materii. Nie dysponujemy jednak obecnie żadnymi teoriami, które mogłyby opisać zjawiska zachodzące wtedy w tym punkcie.


Jak już mówiłem mój błąd. Cofnąłem się o 10-15 lat z odkryciami. Jednak fakt faktem, że energia która stworzyła materię (E=MC^2), wzięła się z znikąd. Jeden jedyny raz z niczego wzięło się coś. Jeżeli będziemy w stanie powtórzyć te zdarzenie, to będziemy mogli być niczym nieograniczeni.

leaozinho napisał(a):Tak, a ja stwierdzam, że moja część fizyczna, konfiguracja atomowo-molekularna, wywodzi się z tego rozprzestrzenienia, choć jest to może zbytnie uproszczenie, gdyż po drodze było zbyt wiele wpływów różnych hierarchii - zarówno formalnych jak i nieformalnych. Moja część energetyczno-duchowa natomiast, absolutnie nie podlega prawom zawiadującym materią, gdyż nie powstała w Wielkim Wybuchu.


W takim razie w czym powstała i jak do tego doszedłeś?

Co wg Ciebie oznacza: "abstrakcyjna siła"? W jaki sposób w konkretnym wszechświecie może funkcjonować "abstrakcyjna siła"? Jaki jest jej związek z Wielkim Wybuchem? Czy siła ta istniała przed wybuchem, czy też nie?


To zależy jak na to spojrzeć. Jeżeli weźmiemy pod wzgląd coś dalszego, niż czasoprzestrzeń, to gdybym wiedział, teraz byłbym Noblilstą. Jeżeli weźmiemy pod uwagę jedynie naszą czasoprzestrzeń, to przed wielkim wybuchem nie był nic.

Abstrakcyjna siła. Oznacza coś, co wymyka się z pod naszej logiki, jednak nie jest to (jak pojęcie boga, które większość uznaje), całkowicie niezrozumiałe. Jest to coś, czego nie powinno być a jest. Jednak mimo wszystko jest to jedynie coś, co działa. Ale nie można nazwać tego bogiem/absolutem, czy czymś innym. Najzwyczajniej mówiąc jest to po prostu "Anomalia".
Avatar użytkownikaObserwator Mężczyzna
Lord Szaleństwa
 
Imię: Artur
Posty: 67
Dołączył(a): 19 sie 2008, 12:03
Lokalizacja: Z kontowni
Droga życia: 1
Typ: 5w4 ^ 4w5
Zodiak: Baran

Post 02 wrz 2008, 01:07

Obserwator napisał(a):Chodzi mi o to, że większość osób używa wyszukanego słownictwa i sztucznie wydłuża wypowiedzi, aby uchodzić za mądrych. Bogate słownictwo i długie zdania są czasem niezbędne. Jednak ty czasem tego nadużywasz, męcząc kogoś długą wypowiedzią, podczas kiedy tyle samo informacji i treści można zawrzeć w krótszej formie nie umniejszając jej precyzyjności.


Po raz kolejny - nie uważam siebie za kogoś wybitnie mądrego i nie obchodzi mnie zbytnio, czy ktoś mnie tak postrzega czy nie. Nie jest też moim celem męczenie kogokolwiek. Jaki miałbym w tym cel? Jeśli męczy Cię czytanie długich postów, to trudno.

Obserwator napisał(a):Tia energia w postaci promieniowania. Fakt przyznaje błąd.


Co więc z tego wynika? Jeśli produktem takiego spotkania jest energia, oznacza to, że obie cząstki nie biorą się "znikąd" i nie zamieniają w "nicość". Przeczy to więc kompletnie temu, co próbowałeś powiedzieć wcześniej:

Obserwator napisał(a):Wielki wybuch był anomalią która spowodowała rozdzielenie się antymaterii i materii z niczego. Część cząstek od razu wróciła do swojego normalnego stanu łącząc się (czyli nicości), jednak niektóre antycząstki gdzieś się zapodziały.

Obecnie w akceleratorach cząsteczkowych jesteśmy w stanie wytworzyć właśnie z niczego cząstki i antycząstki.


Albo więc Twoja teoria jest trochę niedopracowana, albo też brakuje Ci informacji na temat struktury wszechświata i zachodzących w nim procesów.

Obserwator napisał(a):Ten sam ch**j, tylko w innym opakowaniu.


Poważnie tak myślisz? Osobiście widzę wyraźne różnice między tymi dwoma pojęciami. Nie będę przytaczał definicji żeby nie męczyć Cię długimi zdaniami, zresztą - możesz sam sprawdzić.

Obserwator napisał(a):Jednak fakt faktem, że energia która stworzyła materię (E=MC^2), wzięła się z znikąd.


Na jakiej podstawie opierasz takie twierdzenie? Teoria WW nie mówi co było na samym początku. Żaden z naukowców nie jest w stanie powiedzieć co było przed WW. Nie istnieją żadne spójne teorie na ten temat ani równania opisujące ten stan. Można sobie coś tam wymyślać. Można myśleć o jakimś potencjale. Jeśli jednak istniał potencjał - to nie była to nicość. Więc Twoja materia i energia nie wzięła się z niczego. Dla poparcia moich słów przytoczę wypowiedź jednego z czołowych badaczy tego problemu, Leona Maxa Ledermana. Jeśli interesujesz się fizyką, zwłaszcza fizyką cząstek - to pewnie coś o nim słyszałeś. Oto, co on mówi na ten temat:

"Na Samym Początku była pustka - zadziwiająca forma próżni - nicość nie zawierająca żadnej przestrzeni, żadnego czasu, żadnej materii, żadnego światła, żadnego dźwięku. Jednak prawa natury były na swoim miejscu i ta dziwna próżnia posiadała potencjał. [...] W logiczny sposób opowieść zaczyna się od początku. Ale ta opowieść dotyczy wszechświata i, niestety, nie mamy żadnych danych na temat Samego Początku. Żadnych, zero. Nie wiemy nic o wszechświecie, aż do momentu, gdy osiąga on dojrzały wiek bilionowej trylionowej części sekundy - to jest, pewnego bardzo krótkiego czasu po stworzeniu w Wielkim Wybuchu. Kiedy czytasz lub słyszysz cokolwiek na temat narodzin wszechświata, to ktoś to zmyśla. Jesteśmy w sferze filozoficznych rozważań. Tylko Bóg wie co stało się na Samym Początku."

Obserwator napisał(a):Jeżeli będziemy w stanie powtórzyć te zdarzenie, to będziemy mogli być niczym nieograniczeni.


Życzę więc powodzenia, choć obawiam się, że aby tego dokonać - musiałbyś zwrócić się raczej ku wnętrzu i transcendencji niż ku homocentryzmowi i materializmowi. Wyraźnie jednak skłaniasz się ku tym drugim, więc widzę nikłe szanse u ciebie na odnalezienie Prawdziwej Mocy.

Obserwator napisał(a):W takim razie w czym powstała i jak do tego doszedłeś?


To akurat jest dosyć proste. Moja część duchowa wyłania się z Wnętrza Wszechświata, centrum i źródła wszechrzeczy, Absolutnej Świadomości na Łonie Czystej Energii. Doszedłem do tego na drodze wewnętrznego, osobistego doświadczenia.

Obserwator napisał(a):Oznacza coś, co wymyka się z pod naszej logiki, jednak nie jest to (jak pojęcie boga, które większość uznaje), całkowicie niezrozumiałe.


No tak. Dzięki Bogu, dysponujemy też, obok umysłu racjonalnego i logicznego, umysłem abstrakcyjnym i rezonującym. Pojęcie Boga jest dla mnie kompletnie zrozumiałe. W przeciwieństwie do jakiejś nieznanej, tajemniczej siły, której nie potrafisz opisać ani określić inaczej niż "coś nienormalnego".
Jeśli nie potrafisz czegoś zmierzyć, to nie znaczy, że to coś nie istnieje. Jeśli nie potrafisz czegoś odczuć, to nie oznacza, że ktoś inny nie potrafi tego również. Jeśli uznajesz coś za "anomalię" dzisiaj - nie oznacza, że jutro nie odnajdziesz wyjaśnienia sensu jej istnienia.
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Post 02 wrz 2008, 07:23

leaozinho napisał(a):"Na Samym Początku była pustka - zadziwiająca forma próżni - nicość nie zawierająca żadnej przestrzeni, żadnego czasu, żadnej materii, żadnego światła, żadnego dźwięku. Jednak prawa natury były na swoim miejscu i ta dziwna próżnia posiadała potencjał. [...] W logiczny sposób opowieść zaczyna się od początku.


I właśnie to nazywam "Wolą Mocy"

leaozinho napisał(a):Życzę więc powodzenia, choć obawiam się, że aby tego dokonać - musiałbyś zwrócić się raczej ku wnętrzu i transcendencji niż ku homocentryzmowi i materializmowi. Wyraźnie jednak skłaniasz się ku tym drugim, więc widzę nikłe szanse u ciebie na odnalezienie Prawdziwej Mocy.


Dlaczego uważasz, że olanie altruizmu, moralności i innych automatycznie blokuje drogę do rozwoju duchowego? To jakie mam nastawienie nie oznaczy z góry materializmu. Do rozwoju prowadzi wiele dróg i niekoniecznie musi to być droga kochającego wszystko.

leaozinho napisał(a):No tak. Dzięki Bogu, dysponujemy też, obok umysłu racjonalnego i logicznego, umysłem abstrakcyjnym i rezonującym.


Dla ciebie mamy to dzięki bogu, dla mnie dzięki woli mocy. Wydaje mi się jednak, że to również ten sam ch*j, tylko obydwaj inaczej go pakujemy, z stąd całe nieporozumienie.

leaozinho napisał(a):Jeśli nie potrafisz czegoś zmierzyć, to nie znaczy, że to coś nie istnieje. Jeśli nie potrafisz czegoś odczuć, to nie oznacza, że ktoś inny nie potrafi tego również. Jeśli uznajesz coś za "anomalię" dzisiaj - nie oznacza, że jutro nie odnajdziesz wyjaśnienia sensu jej istnienia.


W jedną, czy w drugą zawsze kiedy człowiek dokonuje kolejnego odkrycia o powstaniu wszechświata, w końcu dochodzi, do tego, że wszechświat jest, a nie powinno go być. Np. Jeżeli logicznie wytłumaczymy tą "Anomalię", to z kolei znowu całkowicie abstrakcyjne będzie jej źródło.

leaozinho napisał(a):Życzę więc powodzenia,


W tym wcieleniu jakoś nie chce mi się walczyć o nobla :P :D
Avatar użytkownikaObserwator Mężczyzna
Lord Szaleństwa
 
Imię: Artur
Posty: 67
Dołączył(a): 19 sie 2008, 12:03
Lokalizacja: Z kontowni
Droga życia: 1
Typ: 5w4 ^ 4w5
Zodiak: Baran

Post 02 wrz 2008, 17:32

Hmmm... chciałbym tylko wtrącić - co mogłoby dodatkowo zagmatwać odrobinkę cały obraz - że istnieje całkiem sporo teorii dotyczących 'multiversum', czyli swoistego 'nadwszechświata' pełnego wszechświatów... Nie wiadomo też czy nie ma czegoś jeszcze wyższego pełnego takich nadwszechświatów etc. Istnieją teorie, że to właśnie stamtąd wziął się nasz wszechświat. Czytałem np. o teorii mówiącej o tym, że możliwe, że we wnętrzu każdej czarnej dziury istnieje coś, co 'kiedyś', 'gdzieś' (acz nasze pojmowanie czasu i przestrzeni nie bardzo tutaj pasuje), może stać się kolejnym wszechświatem wypączkowanym z naszego... Więc może wcale nie z niczego?

Według innych teorii istnienia wszechświata, wielkie wybuchy i wielkie zapaści wszechświata istnieją od zawsze i następują cyklicznie - wielki wybuch, potem inflacja wszechświata, wielka ucieczka, potem powolne zatrzymanie, aż w końcu początek zapadania się ku centrum grawitacyjnego, aż w końcu tworzy się tylko jedna wielka czarna dziura na którą składa się cała materia i energia wszechświata. I wtedy właśnie, w tej niewyobrażalnie ogromnej masie energii skumulowanej w jednym punkcie następuje znowu 'coś' co sprawia że jest wielki wybuch... I tak w kółko...

Jest też wiele wiele innych teorii, ale jak napisał leaozinho za Leonem Maxem Ledermanem, to już tak na prawdę jest materia dla filozofów, bo fizyka nie wie nic o tym co było na samym początku. Może była energia. Może było słowo. Może nie było nic. A może jednak coś było? Nie wiadomo. Może wszechświat powstał przez przypadek. A może wcale nie?

Ja z moich doświadczeń wiem, że istnieje coś co możnaby nazwać bogiem. Choć mi bardziej podoba się sformułowanie o powszechnej sieci nieświadomości. Po prostu cała energia jaka istnieje w świecie (z obserwacji - więc możliwe, że podobnie jest w całym wszechświecie, nie tylko na Ziemi), jest w pewnym sensie 'świadoma'. Ale nie w ludzkim sensie. Jest to coś niepojętego, czego nie jestem w stanie dokładnie opisać. Wiem tylko, że zarówno my możemy wpływać na to, jak i to na nas... Oraz że to wcale nie jest 'martwe'.

Może to było wcześniej? Mi wydaje się że tak. Taki dostaję stamtąd przekaz. Aczkolwiek jest to mało sprawdzalne, szczególnie metodami współczesnej nauki. Bo trudno żeby fizyka mająca za zadanie badanie fizycznego świata badała coś co było jeszcze zanim fizyczny świat powstał. Nauce brakuje po prostu odpowiedniej miarki żeby to zmierzyć, podobnie jak nie może zmierzyć boga, duchów, mocy parapsychicznych, choć czyni się ciągle ku temu pewne wysiłki i starania...

P.S. Nie jestem pewien, ale po co pakować męskie narządy rozrodcze? Czy to jakieś hobby? Chyba że chodzi ci o prezerwatywy?

P.P.S. Z tego tematu chyba powinien zostać wydzielony drugi temat o naturze wszechświata bo taki sporawy offtopic się zrobił ;P
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Re: Altruizm

Post 02 wrz 2008, 18:19

Obserwator napisał(a):Nie ma działań prawdziwie altruistycznych. Jeżeli np. chcesz pomagać innym, to dlatego, że czerpiesz satysfakcję z pomagania innym. Już tu masz zysk. Prawdziwy altruizm nie istnieje. Jest tylko pseudoaltruizm.

Może nie jest to częste zjawisko, ale są ludzie, którzy są altruistami. Już sama nirwana implikuje altruizm, a przecież nie jest to nieosiągalny stan. Co do reszty ludzi można się spierać, ale myślę, że pozostali też bywają altruistami.
"A funcioning police state needs no police"
--William Burrougs, "Naked Lunch"
Avatar użytkownikaelwis Mężczyzna
 
Imię: Bartek
Posty: 86
Dołączył(a): 02 wrz 2008, 10:39
Lokalizacja: Gdańsk
Droga życia: 8
Zodiak: waga

Post 02 wrz 2008, 18:38

Tak na prawdę jeśli o altruizm chodzi, moim zdaniem liczy się prawdziwy cel.
Jeśli ktoś pomaga innym, bo podbudowuje to jego ego, bo czuje się lepiej, etc. - to nie jest altruizm.
Jeśli ktoś pomaga innym uważając że robi to altruistycznie, ale nie uświadamiając sobie tego do końca robi to, bo podbudowuje to jego ego, bo czuje się lepiej, etc. - to nie jest altruizm.
Jeśli ktoś pomaga innym po to żeby pomagać innym, żeby im nie było źle, żeby się rozwijali i kwitnęli - to jest altruizm. A niejako przy okazji, jako bonus czuje się wtedy lepiej.
Moim zdaniem liczy się prawdziwa intencja i cel, a nie to co się osiąga przy okazji...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Post 02 wrz 2008, 18:50

Til: Tak jak ty to opisujesz to chyba się nie da. Moim zdaniem altruizm może wynikać tylko z współczucia(w znaczeniu buddyjskim). W innych przypadkach chyba jednak ciężko o nie dbanie o swój tyłek.
"A funcioning police state needs no police"
--William Burrougs, "Naked Lunch"
Avatar użytkownikaelwis Mężczyzna
 
Imię: Bartek
Posty: 86
Dołączył(a): 02 wrz 2008, 10:39
Lokalizacja: Gdańsk
Droga życia: 8
Zodiak: waga

Post 02 wrz 2008, 18:55

Til napisał(a):Jeśli ktoś pomaga innym po to żeby pomagać innym, żeby im nie było źle, żeby się rozwijali i kwitnęli - to jest altruizm. A niejako przy okazji, jako bonus czuje się wtedy lepiej.


Coś takiego nie istnieje. Nawet jeżeli szkoda nam kogoś i chcemy aby lepiej żył...itd. To zaspokajamy w sobie swoje sumienie i współczucie, więc dalej mamy na celu jakiś zysk moralny.
Avatar użytkownikaObserwator Mężczyzna
Lord Szaleństwa
 
Imię: Artur
Posty: 67
Dołączył(a): 19 sie 2008, 12:03
Lokalizacja: Z kontowni
Droga życia: 1
Typ: 5w4 ^ 4w5
Zodiak: Baran

Post 02 wrz 2008, 19:10

Obserwator napisał(a):Coś takiego nie istnieje. Nawet jeżeli szkoda nam kogoś i chcemy aby lepiej żył...itd. To zaspokajamy w sobie swoje sumienie i współczucie, więc dalej mamy na celu jakiś zysk moralny.


A jeśli mu nie współczuję? Jeśli nie chodzi o żadną konkretną jednostkę, a o każdego kto nawinie się pod rękę? Jeśli uważam to nie za łaskę robioną komuś, ani za dobry uczynek, tylko po prostu za swój obowiązek?
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Powrót do działu „Filozofie”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości