Prądy religijne, wielkie religie i małe nurty. Sekty, założyciele, wiadomości.

Post 30 sty 2007, 17:54

Gruntz napisał(a):To żeby nie tylko offtopikować :) to pytanie do Vrindolatora: Co sądzisz osobiście o Jagadguru i jak go postrzegasz?



Mam zbyt mało informacji na jego temat by mieć jednoznaczny pogląd. Jednak wyrabianie zdania na jego temat rozpoczął bym od sklasyfikowania tego, jaka tradycję reprezentuje. Ponieważ na jego stronie jest duzo informacji o Krysznie i Radharani więc trop idzie w kierunku wisznuizmu. Istnieją cztery autoryzowane (nie wymyślone, autentyczne) tradycje (sampradaye) wisznuickie.

Są to:

1. Sri sampradaya
2. Rudra sampradaya
3. Kumara sampradaya
4. Brahma sampradaya (od średniowiecza gałęzią tej sampradayi jest linia gaudiya)

W każdej z tych sampradayi istnieje system zabezpieczeń przed zanieczyszczeniami filozoficznymi i teologicznymi. Jest to system sadhu-sastra-guru (święci mężowie, pisma swiete czyli siastry oraz nauczyciele duchowi) . Jeżeli któryś z tych trzech czynników zaczyna odbiegać od dwóch pozostałych (oznajmienia teologiczne, zachowanie itd) zostaje wykluczony. I nie jest to standard tylko wisznuicki - wystepuje on nawet w liniach adwaitinów ( tych od Sankary) i sziwaitów. Jest to po prostu standard wedyjski.

I tu jeżeli chodzi o Jagadguru Kripalu Parishat zaczynają się schody.

Pierwszy schodek jest taki, że ze strony www Jagadguru Kripalu Parishata niedwuznacznie wynika iż uważa się on za bhakti-yog-rasavatara ( czyli inkarnację, wcielenie Kryszny). A w żadnej z czterech sampradayi wisznuickich nie istnieje tradycja że nauczyciel duchowy ogłasza się Bogiem. Co wiecej jest to niedopuszczalne i dyskwalifikujące.

Drugi schodek dla mnie jest taki, że nie znam żadnej siastry w której Jagadguru Kripalu Parishat byłby wymieniony jako inkarnacja Kryszny. A wszystkie inkarnacje Kryszny jakie nadeszły lub nadejdą w przyszłości są wymienione w pismach wedyjskich. Oczywiście może tak być, że siastra taka istnieje. Gdy będziesz z nim lub z jego uczniami widział się na spotkaniu możesz się spytać jakie pismo wedyjskie zapowiada Jagadguru Kripalu Parishata jako inkarnację Kryszny.

Bardzo sceptycznie podchodze do osób które uważają się za Boga, do nauczycieli duchowych którzy tak uważają tym bardziej. Czy ty uważasz go za Boga?
Avatar użytkownikaVrindolator Mężczyzna
 
Posty: 23
Dołączył(a): 20 sty 2007, 01:45

Post 31 sty 2007, 23:16

Vrindolator:

Hym... Nie słyszałem żeby Kripalu Parishat sam siebie uznawał za wcielenie Kryszny?? Pewnie w Indiach znajdą się tacy co tak myślą i tak go wychwalają, ale tam czczenie bożka jest zakorzenione głęboko w kulturze. Niektórzy chyba nawet go sobie za awatara uważają.

A czy z tekstów na stronie wynika że uważa on siebie za Kryszne?
Pozornie może się i tak nawet wydać, weźmy jakiś tekst:

"Glory to our supreme Master JKM
Niech będzie uwielbiony najwyższy Mistrz JKM
O Mistrzu, ktokolwiek jest pod wpływem Twoich rąk!
Powiniśmy oddawać aarti (cześć) naszemu błogosławionemu Mistrzowi JKM!
To on zapewnia łaskę Kriszny..."

Itp. Ale... najważniejsza jest tu postawa samego JKP. A jego postawa wygląda mniej więcej tak: Ja jestem, ale nie jestem tu najważniejszy, ważny jest Bóg przejawiający się w Miłości.


"Czy ty uważasz go za Boga?"
Ale jaki to Bóg? Uważam go za takiego samego Boga jak Ty czy ja. Potencjalnie wszyscy jesteśmy boscy, jednak w praktyce Bóg przejawia się w pełni tylko przez oświeconych - jak się w pełni oświecisz to urzeczywistniasz Boga w sobie - w praktyce oznacza to tyle że nie ma już ciebie, jest Bóg. Wtedy nie ma znaczenia religia - bowiem światło Kryszny, światło Jezusa, swiatło Buddy itd to to samo światło.

Podobnie jest z jego "awatarstwem". Jak to mawiał Sai Baba jak go pytali czy jest awatarem? Jestem takim samym awatarem jak i Wy, tylko o tym nie wiecie. Paramahamsa Prajnanananda z Krija Jogi z kolei tak mówił o awatarach: "Kiedy boskie inkarnacje, które manifestują boskość, częściowo lub w pełni, zejdą na ziemię są nazywane awatarami.
Niewielu ludzi rozpoznawało Ramę, Krysznę i Jezusa jako awatarów w czasie kiedy żyli. Nawet Jezus był wyśmiewany, krytykowany, poniżany i ukrzyżowany.
To nie są jedyni awatarowie. Wszyscy jesteśmy awatarami.
Różnica pomiędzy rozpoznanymi boskimi inkarnacjami i nami jest taka, że awatara jest zawsze świadomy celu, dla którego przybywa, podczas gdy my nie".


Tak więc dla mnie bez znaczenia czy zwą go awatarem, bogiem czym kim tam jeszcze - potencjalnie i tak nie różni się ode mnie czy od Ciebie ;-) To tylko etykietki. Moim zdaniem nawet niepotrzebne.



Z Jagadguru Kripalu Parishatem jest jednak inna sprawa, niż jego awatarstwo, czystość nauk czy linii przekazu ----> bo to są sprawy drugorzędne, dla mnie nieznaczące wogóle. Chodzi mi o jego odbiór energetyczny! Ha, i tu robi się ciekawie. wychodzi 100% przerobionej karmy, oczyszczona podświadomość, zero wzorców destrukcyjnych i autodestrukcyjnych, niezwykła pojemność energetyczna - jednym słowem wychodzi najbardziej urzeczywistniony mistrz ze wszystkich żyjących jakich badałem lub jakich badali inni, analize jego czakramów też miałem okazje widzieć - też ciekawa (jeśli ktoś chciałby wiedzieć jak sprawdzić np poziom przerobionej karmy, zwykłej i duchowej i inne rzeczy - już o tym w zasadzie raz mówiłem na forum - to odsyłam do ksiązki Maxa Freedoma Longa "Analiza psychometryczna"). I to wcale taki poziom nie wynika z mojej sympatii do niego, bowiem uwierz że wolałbym tu widzieć np jakiś mistrzów buddyjskich albo mistrzów Krija Jogi, a nie jego, a tu się okazuje że pozostali są dość w tyle za nim. Vishwananda gorzej się plasuje, Prabuhpada na tym tle jeszcze słabiej wychodzi... Czy Jagadguru jest więc w pełni oświecony? (pod "wpełni oswiecony" rozumiem osiągnięcie takiego poziomu że już więcej nie będzie musiał się inkarnować) - sprawa dyskusyjna czy w pełni, ale napewno najbardziej ze wszystkich znanych mi mistrzów. Gdyby założyć że to jego ostatnie wcielenie, to Prabhupadzie do pełnego urzeczywistnienia brakuje jeszcze wielu wcieleń, poszerzania swiadomości i przerobienia karmy.

I tu pojawia się pewna zagadka. Bowiem to co naucza Jagadguru niewiele różni się od nauk np ISCONU, do tego stopnia że nawet zarzuty do obu nauk miałbym ewentualnie te same! (np do guru jogi, bo zdaje sobie sprawe jak może ona być szkodliwa, niewłaściwe uwikłanie w guru joge i klops zamiast rozwoju - bo rozwój to samopoznanie a nie gurupoznanie, to jak w tym cytacie: Nauczyciele często są jak szyby: pozwalają widzieć prawdę, ale oddzielają od rzeczywistości. Joga uczy by być zawsze współczująco nieprzywiązanym, niepoprawnie rozumiana guru joga wypacza ten element na rzecz "wiecznego związku z guru", czyli jednoczesnie wiecznego przywiązania) i inne - wszystkie zarzuty byłyby kierowane do obydwu. I tu pytanie skąd takie różnice w odbiorze energetycznym między np Kripalu a Prabhupadą? Jak widać nie tyle liczą się literki, słowa, tradycja, co wewnętrzna otwartość! Można by jednak wysnuć całkiem logiczny wniosek że ścieżka którą obejmiesz zaproawdzi Cię tam gdzie zaprowadziła Twojego mistrza..... Jagadguru ma np też nieźle rozwniętą jedną uczennicę - troche jej tam jednak brakuje, mimo że nie wiem zupełnie jakie ona głosi poglądy, ani razu nie słyszałem jej nauk - to odbiór energetyczny też robi wrażenie.

Co do linii przekazu i poprawności ścieżek itd itp - to na ten przykład taki Osho nie strażnikował czystości żadnej nauki ani nie był sukcesorem żadnej tam linii przekazu, a jak ładnie był rozwinięty duchowo. I odwrotnie: strzegący czystości przekazu księża i papieże nie powalają na kolana swoim uduchowieniem i swiadomością. Ale i zdarza się odwrotnie - taki Dalajlama, sukcesor oficjalnej linii buddyzmu, ma niezwykły potencjał! Z kolei Jezus, Budda - nie byli przedstawicielami religii, żadnej tradycji - a nawet przed tym ostrzegali - jeden przed faryzeuszami, drugi przed wierzeniem w coś dlatego ze taka jest tradycja - a obaj się jakoś oświecili ;-] Godne uwagi jest to że już ich uczniowie jakoś nie osiągają tego co osiągnęli oni.....

A co do Kripalu to zdania są podzielone czy to juz pełne oświecenie czy bardzo bliziutko? Zosób z jakimi rozmawiałem jedni twierdzą że już tak (100%przerobionej karmy), inni zwracają uwagę na ciało - można jeszcze ciało fizyczne przebóstwić, że tu mu brakuje (ciało tęczowe w buddyźmie, ciało uświęcone w jodze i u Jezusa), inni twierdzą że jest to urzeczywistnienie pełne ale tylko na poziomie astralnym i mentalnym. Ja osobiście uważam że jeszcze troszeczke mu brakuje, ale godne uwagi jest np urzeczywistnienie swiadomości wszechspełniającej i dostatku - to przez perfekcyjnie rozwinięte niższe czakry, rzuca się w oczy poprzez wszechobecną zółć - i to nie tylko że tak chodzi ubrany,ale ten kolor przejawia na subtelnych poziomach - ta zółć/złociutki pewnie niektórym się miesza z pełnym oświeceniem ;-)


___________________________________________________________________________

Bardzo fajne macie to forum na vrindzie jeśli chodzi o informacje. Zwłaszcza podoba mi się to że czasem ktoś przetłumacza teksty tematyczne z angielskiego ;-) Duży plus :)
Gruntz Mężczyzna
Mistyk
 
Posty: 172
Dołączył(a): 22 gru 2006, 17:57
Lokalizacja: Breslau
Droga życia: 9
Zodiak: lew/tygrys

Post 01 lut 2007, 01:48

co do analizy czakr JKP: http://atman9.w.interia.pl/czakry11.htm

natomiast po co to szukanie dziury w całym czy Jagadguru się oświecił czy nie? dla mnie osobiście to nie ma znaczenia. Wystarczy go energetycznie odebrać i zastanowić się co tu zmienia "fakt" że jest oświecony czy nie?? JKP jest bardzo wysoko urzeczywistnionym mistrzem i płynie od niego naprawdę piękna i wysoka energia :) i starczy. to nie zawody ani licytacje. Matka Meera oświecona nie jest, ale energie jakie przesyła na darshanach są też cudowne :) Wystarczy się nastawić i otworzyć na czysty i świetlisty przepływ energii (żeby nie złapać czegoś czasem od jakiegoś mistrza) i już. Ile skorzystamy od nas zależy. Za to nie wszyscy dostrzegają w rozwoju duchowym jaką pożywką dla ego jest samo pojęcie oświecenia i jak się można na jego punkcie zafiksować ;) :)

00:47... dobrej nocy :) :D
_ Mężczyzna
 
Posty: 279
Dołączył(a): 11 maja 2005, 08:58

Post 01 lut 2007, 04:24

Gruntz napisał(a): Uważam go za takiego samego Boga jak Ty czy ja. Potencjalnie wszyscy jesteśmy boscy, jednak w praktyce Bóg przejawia się w pełni tylko przez oświeconych - jak się w pełni oświecisz to urzeczywistniasz Boga w sobie - w praktyce oznacza to tyle że nie ma już ciebie, jest Bóg. Wtedy nie ma znaczenia religia - bowiem światło Kryszny, światło Jezusa, swiatło Buddy itd to to samo światło.

Podobnie jest z jego "awatarstwem". Jak to mawiał Sai Baba jak go pytali czy jest awatarem? Jestem takim samym awatarem jak i Wy, tylko o tym nie wiecie. Paramahamsa Prajnanananda z Krija Jogi z kolei tak mówił o awatarach: "Kiedy boskie inkarnacje, które manifestują boskość, częściowo lub w pełni, zejdą na ziemię są nazywane awatarami.
Niewielu ludzi rozpoznawało Ramę, Krysznę i Jezusa jako awatarów w czasie kiedy żyli. Nawet Jezus był wyśmiewany, krytykowany, poniżany i ukrzyżowany.
To nie są jedyni awatarowie. Wszyscy jesteśmy awatarami.
Różnica pomiędzy rozpoznanymi boskimi inkarnacjami i nami jest taka, że awatara jest zawsze świadomy celu, dla którego przybywa, podczas gdy my nie".


Svetasvatara Upanisad (4. 9-10) nie podziela poglądu że jesteśmy Bogiem:

"Kontroler mayi , Pan , stwarza materialny świat poprzez mayę. Jiva (dusza, żywa istota), różna od Pana, pod kontrolą mayi upada w ten materialny świat. Maya jest energią Pana a Pan jest kontrolerem mayi."

W Bhagavad-gicie, wypowiedzianej przecież przez samego Krysznę, także znajdziesz odmienne na ten temat zdanie:

"Ziemia, woda,ogień, powietrze ,eter,umysł, inteligencja i fałszywe ego - wszystkie(w liczbie osmiu) sa Moimi oddzielonymi energiami materialnymi. Oprócz tych energii, o potężny Arjuno, istnieje Moja wyższa energia którą są wszystkie żywe istoty wykorzystujące zasoby tej niższej , materialnej natury" (BG 7.4-5)

Czyli żywe istoty (ty, ja Jagadguru, Prabhupada itd) są energią Kryszny, natomiast nie Nim samym. Pisze to dlatego, bo jeżeli chcemy praktykować bhakti jogę ( czyli oddanie dla Niego) to warto wiedzieć jaka jest nasza własna oraz Jego (Boga) pozycja.

Co do Jezusa - był on saktavyesa avatarem- czyli upełnomocnioną do nauczania przez Boga osobą, lecz nie był avatarem w sensie że był/jest Bogiem. Natomiast jego nadejście zostało przepowiedziane w Bhavisya Puranie - link

Gruntz napisał(a):Tak więc dla mnie bez znaczenia czy zwą go awatarem, bogiem czym kim tam jeszcze - potencjalnie i tak nie różni się ode mnie czy od Ciebie ;-) To tylko etykietki. Moim zdaniem nawet niepotrzebne.


Skoro potencjalnie nie różni się ode mnie czy od ciebie, czy też od kogokolwiek innego więc teoretycznie nie powinno tobie ani innym ludziom robić róznicy czy zachwycają się osobą i naukami Jagadguru, czy też osobą i naukami żula spod budki z piwem. Oczywiście robi róznicę i to dużą - JKP to nauczyciel duchowy a żul to żul. Więc chyba nie ma się co tak za bardzo zapędzać w redukowaniu tych "etykietek". ;)

Gruntz napisał(a):Z Jagadguru Kripalu Parishatem jest jednak inna sprawa, niż jego awatarstwo, czystość nauk czy linii przekazu ----> bo to są sprawy drugorzędne, dla mnie nieznaczące wogóle.


Gdyby rzeczywiście były dla ciebie nieznaczące zapewne nie wspomnialbyś w pierwszym poście tego wątku o "wypaczonej wersji oryginalnej bhakti". Oczywiście, "czystość nauk i linii przekazu" ma znaczenie. Żaden człowiek sam z siebie nie posiada żadnej mocy by stworzyć działajacy proces duchowy, może jedynie swoim nauczaniem ( wiedzą teologiczną, przykładem swojego życia) przenosić go dla innych. To jest właśnie rola mistrza duchowego. Mistrz duchowy niczego nowego nie wymyśla i nie dorzuca, jest "przeźroczysty" dla przekazu którego naucza. W szóstym canto Srimad Bhagavatam można przeczytać: "dharmam tu saksad bhagavat pranitam" - Źródłem zasad religijnych jest sam Bóg. Dał nam je przez rozmaite pisma święte po to by dać nam "mapę" jak do niego przyjść. Ponieważ rozprawiamy tutaj o bhakti czyli o miłosnym oddaniu dla Niego, nie bez znaczenia będzie to, że chcemy przychodzić do Niego w dokładnie taki sposób w jaki On sobie tego życzy a nie na naszych własnych warunkach. Oczywiście możemy próbować przychodzić do Niego na "swoich własnych warunkach" ale wtedy to już nie jest bhakti yoga:)

Gruntz napisał(a):Chodzi mi o jego odbiór energetyczny! Ha, i tu robi się ciekawie. wychodzi 100% przerobionej karmy, oczyszczona podświadomość, zero wzorców destrukcyjnych i autodestrukcyjnych, niezwykła pojemność energetyczna - jednym słowem wychodzi najbardziej urzeczywistniony mistrz ze wszystkich żyjących jakich badałem lub jakich badali inni, analize jego czakramów też miałem okazje widzieć - też ciekawa (jeśli ktoś chciałby wiedzieć jak sprawdzić np poziom przerobionej karmy, zwykłej i duchowej i inne rzeczy - już o tym w zasadzie raz mówiłem na forum - to odsyłam do ksiązki Maxa Freedoma Longa "Analiza psychometryczna").


Energetyczność mistrza duchowego będzie na pewno istotna wtedy gdy będziemy chcieli wkręcać w niego żarówki ;). W tym wątku rozprawiamy o bhakti jodze a nie czakrach, aurach i innych absolutnie pomijalnych w bhakti yodze rzeczach . To są subtelne ale nadal materialne elementy/energie nie mające bezpośredniego związku z bhakti czyli miłosnym oddaniem dla Najwyższego. Bhakti jest całkowicie duchowej natury. Aby być bhaktą albo mistrzem duchowym nie trzeba mieć "przerobionej" karmy, można posiadać najfatalniejszą z wszystkich aur oraz mieć namieszane w czakrach jak ukraiński chłop w uzębieniu podczas Wielkiego Głodu w 1933.

Gruntz napisał(a):I tu pojawia się pewna zagadka. Bowiem to co naucza Jagadguru niewiele różni się od nauk np ISCONU, do tego stopnia że nawet zarzuty do obu nauk miałbym ewentualnie te same! (np do guru jogi, bo zdaje sobie sprawe jak może ona być szkodliwa, niewłaściwe uwikłanie w guru joge i klops zamiast rozwoju - bo rozwój to samopoznanie a nie gurupoznanie,


Poznawanie absolutu poprzez guru (mistrza duchowego) jest osobiście, bezpośrednio i zdecydowanie zalecane przez samego Krysznę w Bhagavad-gicie - cały cytat przytoczyłem dwa moje posty wyżej. Nie jest to wymysł ani ISKCON-u ani Jagadguru ani żadnej innej organizacji religijnej. Jest to jeden z najistotniejszych elementów procesu duchowego zwanego bhakti yogą. Na swój użytek możesz uważać go za szkodliwy, ale ja raczej skłaniam się ku poglądom Kryszny na ten temat ;).

Gruntz napisał(a):Bardzo fajne macie to forum na vrindzie jeśli chodzi o informacje. Zwłaszcza podoba mi się to że czasem ktoś przetłumacza teksty tematyczne z angielskiego ;-) Duży plus :)


Dzię-ku-je-my O:)
Avatar użytkownikaVrindolator Mężczyzna
 
Posty: 23
Dołączył(a): 20 sty 2007, 01:45

Post 01 lut 2007, 23:06

Vrindolator :


"Czyli żywe istoty (ty, ja Jagadguru, Prabhupada itd) są energią Kryszny, natomiast nie Nim samym."

Można to nazwać energią Kryszny. Nie widze żadnej sprzeczności. Przez oświeconego ta energia przejawia się w 100%. To jest ostateczny cel jogi - pełne zjednoczenie woli ludzkiej z Boską. Tą energie Kryszny można sobie nazywać jak się chce - energią Buddy, energią Jezusa, Absolutem, Wyższą Jaźnią, nadświadomością..... Tyle nazw ile kultur i filozofii religijnych - to tylko kolejne etykietki. Natomiast mistycy wszystkich religii: hinduscy jogini, chrześcijańscy święci, buddyjscy lamowie - nazywają to po prostu: Światłem.


"Co do Jezusa - był on saktavyesa avatarem- czyli upełnomocnioną do nauczania przez Boga osobą"

Mi wystarczy że się oświecił - podobnie jak Budda, Kryszna, Bababaji. Czyli osiągnął pełną doskonałość - cel i przenzaczenie każdej ludzkiej istoty. Ścieżek na szczyt jest wiele, a szczyt tylko jeden.


"Skoro potencjalnie nie różni się ode mnie czy od ciebie, czy też od kogokolwiek innego więc teoretycznie nie powinno tobie ani innym ludziom robić róznicy czy zachwycają się osobą i naukami Jagadguru, czy też osobą i naukami żula spod budki z piwem"

Potencjalnie, potencjalnie, jeszcze raz potencjalnie! :) A tzn że teoretycznie każdy ma ten sam potencjał, w praktyce może z nim sobie zrobić co zechce, i go nie zrealizować.


" Więc chyba nie ma się co tak za bardzo zapędzać w redukowaniu tych "etykietek". ;)"

Na pewnym poziomie pewnie i się przydają. Ale przychodzi poziom że etykietki stają się zbędne, tak jak religia i tradycja - po prostu kwestia swiadomości.


Gdyby rzeczywiście były dla ciebie nieznaczące zapewne nie wspomnialbyś w pierwszym poście tego wątku o "wypaczonej wersji oryginalnej bhakti".


Sens tamtej mojej wypowiedzi był taki, że niektórzy tak uważają. Nikt nie musi się z tym zgadzać.


"Oczywiście, "czystość nauk i linii przekazu" ma znaczenie. Żaden człowiek sam z siebie nie posiada żadnej mocy by stworzyć działajacy proces duchowy, może jedynie swoim nauczaniem ( wiedzą teologiczną, przykładem swojego życia) przenosić go dla innych."

Ważniejsze od czystości nauk i linii przekazu jest własne doswiadczenie! Można wierzyć innym, amożna doświadczać samemu, ot choćby poprzez medytację. Dla niektórych ważniejsze są jak już powiedziałem: literki, historia, tradycja, pisma - ale oni nie traktują się poważnie. Heh, ne skupiaj się więcej na Świętych Pismach niż na własnym doświadczeniu!

A jak już chcesz jechać pismami czy naukami mistrzów to moge zadać niezłą kontre ;-) :D :
Bhakti Sutra podaje (przypominam że Bhakti Sutra Mędrca Narady jest jedną z dwóch Sutr wykładających ścieżkę bhakti. Powstała trochę później niż Bhakti Sutra Shandilji, które jest bardziej techniczne i zawiłe. Pismo Narady składa się z osiemdziesięciu czterech aforyzmów (sutr) podzielonych na pięć rozdziałów. W odróżnieniu od Bhagavad Gity w dziele tym nie ma próby połączenia trzech różnych ścieżek; oddania, czynu i wiedzy. Zamiast tego stawia ono bhakti powyżej pozostałych ścieżek). No i w tej Bhakti Sutrze, w Księdze Trzeciej znaleźć można takie oto pouczenie:

“Kto przekracza maję (iluzję)? Kto naprawdę przekracza maję?” “Ten, kto porzuca całe przywiązanie do zmysłowych obiektów, ten kto służy wielkim wielbicielom, i ten kto wyzbył się w sobie całego poczucia posiadania,
yo vivikta-sthānaḿ sevate yo loka-bandham unmūlayati nistraiguṇyo bhavati yo yoga-kṣemaḿ tyajati

i dalej: ...ten kto zrzeka się owoców czynów , kto wyrzeka się egocentrycznych działań i w ten sposób staje się wolnym od gry par przeciwieństw,
yo vedān api sanyasyati kevalam avicchinnānurāgaḿ labhate

i teraz najważniejsze: ...ten kto wyrzekł się nawet Wed, i osiągnął czysty niezmącony strumień oddania,
sa tarati sa tarati lokāḿs tārayati
...on przekracza, istotnie on przekracza. Pomaga innym by też ją przekroczyli."

Jest to istotna wskazówka (nie jedyna!) , iż Święte Pisma są tylko wskazówką na drodze duchowej, a przychodzi czas że i ich trzeba się wyrzec....

Z kolei Budda Sikjamuni tak zachęca by samemu doświadczać: "Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym".

A i w Upaniszadach znalazłem wzmianki by mieć na uwadze by bardziej opierać się na własnym doświadczeniu, niż doktrynach i naukach innych. A gdzie ma swoje korzenie bhakti jak nie w Upaniszadach?!

W końcu i intuicja może spokojnie i w pełni zastąpić wiare w autorytety i księgi (intuicja rozumiana jako boski element w nas samych, element poznania doskonalszy od intelektu, część Wyższego Ja). "Jak wierzysz sobie, ryzykujesz że błądzisz, jak wierzysz innym, ryzykujesz podwójnie: że oni błądzą lub że celowo usiłują wprowadzić Cię w błąd". A więc broń Boże nie ufaj i nie wierz mi! ;) Doświadczaj, doświadczaj, doświadczaj!

Rozumiem że prowadzenie religii czy świętych pism jest na początku niezbędne i nawet pomocne, ale to nie jest szczyt osiągnięć - kiedyś przychodzi czas że trzeba sięgnąć dalej.
W końcu i sama Bhakti też przeistacza się kiedyś w Prema!

Trzy rodzaje miłości:
kama, bhakti, prema.
przy czym prema zarezerwowana w zasadzie dla oświeconych lub bliskich oswiecenia.

1. Kama - miłość jako pragnienie, namiętność, lubieżność czy pożądanie zwana jest emocją lub uczuciem brzucha. Posiadamy wiele pragnień instynktownych, wiele namiętności. Wszelka taka miłość to jest właśnie Kama - miłość pragnieniowa.

2. Następnie kama postanawiamy zmienić na drodze duchowej w bhakti. Bhakti - miłość serca, uwielbiająca i pełna oddania, błogość, ufność, wierność, nieustraszoność, bezegoistyczność, skłonność do poświęcenia i wyrzeczenia. Wszystkie te stany subtelnych uczuć wyrażają bogactwo bhakti - miłości serca. Ten rodzaj miłości zaczyna budzić się pod wpływem prawidłowo praktykowanej ścieżki Kiedy zaczyna pojawiać się bhakti - uczucie serca - wtedy miesza się ono z uczuciami brzucha. Etap taki jest niebezpieczny, gdyż osoba praktykująca, siłę serca trwoni na wzmacnianie dążeń cielesnych, pochodzących z brzucha, zamiast nad nimi panować! Wzmacnia to ego i cielesność, rodzi fanatyzm i sekciarstwo, tworzy i wzmacnia niechęć do inaczej wierzących. Samoopanowanie jest niezbędne, aby móc skutecznie praktykować bhakti sadhanę. Miłość serca, bhakti musi być użyta do kontrolowania emocji brzucha i do ich przekształcania. Bhakti pomieszane z kamą przestaje być bhakti, a staje się kamą najniższego lotu, potwornie niszczącą mocą.

3. ostateczny cel: ścieżki i metody tylko prowadządo celu. Jak osiągasz cel to niepotrzebne ci ścieżki, religie i nawet medytacja - niepotrzebne ci "narzędzia". Prema - miłość duszy lub jak wolisz miłość duchowa, czysta miłość i sympatia. Prema jest miłością ku wszystkim i wszystkiemu, miłowaniem bez cienia przywiązania. Jest to miłość niezmienna, szczera i czysta, bezwarunkowa. Pierwszy przebłysk premy zaświta, gdy zniknie w uczuciu serca wszelki ślad namiętności, gdy natura pragnieniowa ulegnie wyczerpaniu przez samospełnienie, sublimację i przekształcenie. Gdy zatem Kama zostanie pochłonięta przez bhakti, to prema rozpocznie absorpcję bhakti, a my w końcu zaczniemy poznawać czym jest prawdziwa Miłość Boga.


I tymi słowami kończy się Czwarta Księga Bhakti Sutry Narady:
"Tak deklarują oni, którzy nieustraszeni wobec innych ludzi i ich paplaniny, jednomyślnie - oni którzy są mistrzami ścieżki oddania tacy jak Kumaras, Vjasa, Suka, Saṇḍilja, Garga, Wisẓṇu, Kauṇḍilja, Seṣa, Uddhaja, Aruṇi, Bali, Hanumman, Vibhiṣaṇa. "


"Aby być bhaktą albo mistrzem duchowym nie trzeba mieć "przerobionej" karmy, można posiadać najfatalniejszą z wszystkich aur oraz mieć namieszane w czakrach jak ukraiński chłop w uzębieniu podczas Wielkiego Głodu w 1933."

Fatalne spostrzeżenie! Jeśli to oficjalna nauka ISCONU to jestem w stanie zrozumieć joginów którzy mówili o tej "Zdegradowanej" czy "podejrzanej" "wersji". Większość joginów by się z tym zupełnie nie zgodziła.

Pozdrawiam serdecznie!
Gruntz Mężczyzna
Mistyk
 
Posty: 172
Dołączył(a): 22 gru 2006, 17:57
Lokalizacja: Breslau
Droga życia: 9
Zodiak: lew/tygrys

Post 01 lut 2007, 23:07

El Rafael:

Ja tą analize widziałem gdzieś indziej, chyba gdzieś u Andrzeja Kluzy, ale nie jestem pewien Wszakże dzięki za tego linka :)

Co do oświecenia to jasne że w odniesieniu do samego siebie to lepiej go nie pożądać, a w rozwoju skupiać się na radości płynącej z polepszania jakości swojego życia TU i TERAZ, a oswiecenie samo przyjdzie, bo tak to już dziwnie jest żemoże przyjść tylko wtedy kiedy go nie pożądamy :) To czy Jagadguru oświecony w pełni czy nie faktycznie mało ważne - wazne że blisko :)
Ostatnio edytowano 01 lut 2007, 23:14 przez Gruntz, łącznie edytowano 1 raz
Gruntz Mężczyzna
Mistyk
 
Posty: 172
Dołączył(a): 22 gru 2006, 17:57
Lokalizacja: Breslau
Droga życia: 9
Zodiak: lew/tygrys

Post 03 lut 2007, 19:24

Gruntz napisał(a):
Vrindolator napisał(a):Czyli żywe istoty (ty, ja Jagadguru, Prabhupada itd) są energią Kryszny, natomiast nie Nim samym.


Można to nazwać energią Kryszny. Nie widze żadnej sprzeczności.


Nie widzisz róznicy między pomiędzy źródłem emanacji a emanacją. Uważasz, że możesz zostać "Bogiem". Zrozumiałem:)

Gruntz napisał(a):Przez oświeconego ta energia przejawia się w 100%. To jest ostateczny cel jogi - pełne zjednoczenie woli ludzkiej z Boską. Tą energie Kryszny można sobie nazywać jak się chce - energią Buddy, energią Jezusa, Absolutem, Wyższą Jaźnią, nadświadomością..... Tyle nazw ile kultur i filozofii religijnych - to tylko kolejne etykietki. Natomiast mistycy wszystkich religii: hinduscy jogini, chrześcijańscy święci, buddyjscy lamowie - nazywają to po prostu: Światłem.


Dziękuję za ten fragment. Pomogł mi zrozumieć to, że jesteś po prostu zwolennikiem "New Age", robiącym bigos nawet z niekompatybilnych wobec siebie doktryn takich jak buddyzm (odrzucający wedy) i systemów jogi (opartych na zaleceniach wed). Jednak bez względu jak bardzo ciekawe by twoje poglądy teologiczne nie były, nie interesują mnie one. Ten temat jest o bhakti jodze a nie o new age.

Gruntz napisał(a):
Vrindolator napisał(a):Co do Jezusa - był on saktavyesa avatarem- czyli upełnomocnioną do nauczania przez Boga osobą


Mi wystarczy że się oświecił - podobnie jak Budda, Kryszna, Bababaji. Czyli osiągnął pełną doskonałość - cel i przenzaczenie każdej ludzkiej istoty.


"Kryszna osiągnął doskonałość czyli przeznaczenie każdej ludzkiej istoty" ?
Ale to chyba jakiś inny Kryszna niż ten w Bhagavad-gicie. To twój wymyślony Kryszna. Ja piszę o Krysznie, Najwyższej Osobie Boga, wszechwiedzącej, pierwotnej przyczynie wszystkich przyczyn. Nie było takiej chwili w której byłby "człowiekiem osiągającym doskonałość", bo On zawsze był Bogiem. Tak jak my zawsze byliśmy żywymi istotami kategorii jiva-tattva. Takie są przynajmniej Jego oznajmienia w Bhagavad-gicie, (wspominam o tym coraz bardziej nieśmiale bo coraz bardziej przekonujesz mnie by sądzić, że to ty lepiej od Niego samego wiesz kim On jest, oraz wiesz lepiej od Niego czym jest bhakti joga, której On sam jest autorem. )

Gruntz napisał(a): Ścieżek na szczyt jest wiele, a szczyt tylko jeden.


Jeżeli jedziesz na narty i wsiadasz w PKS do Zakopanego, to najbardziej prawdopodobne (jeżeli wcześniej nie wysiądziesz) będzie to, że dojedziesz do Zakopanego. Jeżeli wsiądziesz w PKS do Pacanowa to zapewne dojedziesz tylko do Pacanowa i będziesz tam musiał złapać coś do Zakopanego. Cel buddystów nie jest taki sam co cel adeptów bhakti yogi. Jako "religioznawca i antropolog" powinieneś to chyba wiedziec najlepiej.

Gruntz napisał(a):
Vrindolator napisał(a):Skoro potencjalnie nie różni się ode mnie czy od ciebie, czy też od kogokolwiek innego więc teoretycznie nie powinno tobie ani innym ludziom robić róznicy czy zachwycają się osobą i naukami Jagadguru, czy też osobą i naukami żula spod budki z piwem


Potencjalnie, potencjalnie, jeszcze raz potencjalnie! A tzn że teoretycznie każdy ma ten sam potencjał, w praktyce może z nim sobie zrobić co zechce, i go nie zrealizować.

Vrindolator napisał(a):" Więc chyba nie ma się co tak za bardzo zapędzać w redukowaniu tych "etykietek".


Na pewnym poziomie pewnie i się przydają. Ale przychodzi poziom że etykietki stają się zbędne, tak jak religia i tradycja - po prostu kwestia swiadomości.


Aha. A ty osiągnąłes ten poziom, tak? :D

Gruntz napisał(a):
Vrindolator napisał(a):Gdyby rzeczywiście były dla ciebie nieznaczące zapewne nie wspomnialbyś w pierwszym poście tego wątku o "wypaczonej wersji oryginalnej bhakti".


Sens tamtej mojej wypowiedzi był taki, że niektórzy tak uważają. Nikt nie musi się z tym zgadzać.


Przypomnę, że oprócz tego, że nie potrafiłeś udowodnić dlaczego Prabhupada prezentuje "wypaczoną wersję oryginalnej bhakti", to nawet nie potrafiłeś uzasadnić tego, że "niektórzy tak uważają".

Gruntz napisał(a):
Vrindolator napisał(a):Oczywiście, "czystość nauk i linii przekazu" ma znaczenie. Żaden człowiek sam z siebie nie posiada żadnej mocy by stworzyć działajacy proces duchowy, może jedynie swoim nauczaniem ( wiedzą teologiczną, przykładem swojego życia) przenosić go dla innych.


Ważniejsze od czystości nauk i linii przekazu jest własne doswiadczenie! Można wierzyć innym, amożna doświadczać samemu, ot choćby poprzez medytację. Dla niektórych ważniejsze są jak już powiedziałem: literki, historia, tradycja, pisma - ale oni nie traktują się poważnie. Heh, ne skupiaj się więcej na Świętych Pismach niż na własnym doświadczeniu!


Na pierwszej stronie tego watku napisałeś: " Bhakti Joga bez odwoływania się do najświętszych ksiąg natychmiast przestałaby istnieć." Powinienes chyba jednak napisać jeszcze : " no chyba, że jest w nich coś co mi nie pasuje, to wtedy można się bez nich obyć" :D

Gruntz napisał(a):A jak już chcesz jechać pismami czy naukami mistrzów to moge zadać niezłą kontre:


Nie mam nic przeciwko przytaczaniu oznajmień siastr w dyskusji, uważam je wręcz za potrzebne. Tylko że to co przytoczyłeś to nie tylko oznajmienia siastr. Część komentarzy do nich zerżnąłes za pomocą "wytnij- wklej" stąd oraz stąd. Czy jestes autorem tych opracowań? Jeżeli nie, to jest to bardzo nie fair w stosunku do autora tych komentarzy, bo przytoczyłeś je tu jako swoje własne, a także w stosunku do czytajacych i śledzących naszą dyskusję osób bo nie podałeś źrodła, a w końcu nie w porządku wobec mnie, któremu chcesz zaprezentować się jako znawca bhakti yogi popisując się eurydycją, rzeczywiście imponujacą, tylko wielka szkoda że cudzą.

Gruntz napisał(a):Bhakti Sutra podaje (przypominam że Bhakti Sutra Mędrca Narady jest jedną z dwóch Sutr wykładających ścieżkę bhakti. Powstała trochę później niż Bhakti Sutra Shandilji, które jest bardziej techniczne i zawiłe. Pismo Narady składa się z osiemdziesięciu czterech aforyzmów (sutr) podzielonych na pięć rozdziałów. W odróżnieniu od Bhagavad Gity w dziele tym nie ma próby połączenia trzech różnych ścieżek; oddania, czynu i wiedzy. Zamiast tego stawia ono bhakti powyżej pozostałych ścieżek). No i w tej Bhakti Sutrze, w Księdze Trzeciej znaleźć można takie oto pouczenie:

“Kto przekracza maję (iluzję)? Kto naprawdę przekracza maję?” “Ten, kto porzuca całe przywiązanie do zmysłowych obiektów, ten kto służy wielkim wielbicielom, i ten kto wyzbył się w sobie całego poczucia posiadania,
yo vivikta-sthanam´ sevate yo loka-bandham unmulayati nistraigun?yo bhavati yo yoga-ks?emam´ tyajati

i dalej: ...ten kto zrzeka się owoców czynów , kto wyrzeka się egocentrycznych działań i w ten sposób staje się wolnym od gry par przeciwieństw,
yo vedan api sanyasyati kevalam avicchinnanuragam´ labhate

i teraz najważniejsze: ...ten kto wyrzekł się nawet Wed, i osiągnął czysty niezmącony strumień oddania,
sa tarati sa tarati lokam´s tarayati
...on przekracza, istotnie on przekracza. Pomaga innym by też ją przekroczyli."

Jest to istotna wskazówka (nie jedyna!) , iż Święte Pisma są tylko wskazówką na drodze duchowej, a przychodzi czas że i ich trzeba się wyrzec....


Innymi słowy przytaczasz autorytet pism wedyjskich po to by za ich pomocą obalić ich autorytet :). Myślisz że ich autorzy, samozrealizowane i wzniosłe dusze byli głupcami i zalecili nam, żuczkom coś takiego? Kiedy Narada Bhakti Sutra mowi o wyrzeczeniu się Wed to chodzi o wyrzeczenie się rytuałow i zaleceń sekcji karma-kanda Wed a nie ogólnie porzucenia życia wg. pism świętych.

Gruntz napisał(a):Z kolei Budda Sikjamuni tak zachęca by samemu doświadczać: "Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym".


Gruntz... litości. Cytowanie oznajmień Buddy w dyskusji o tym czym jest bhakti yoga jest równie idiotyczne jak przytaczanie encykliki Benedykta XVI w dyskusji o tym czym jest reinkarnacja. Buddyzm odrzuca wedy, bhakti yoga ( oraz kazdy inny system yogi) się na nich opiera.

Gruntz napisał(a):A i w Upaniszadach znalazłem wzmianki by mieć na uwadze by bardziej opierać się na własnym doświadczeniu, niż doktrynach i naukach innych. A gdzie ma swoje korzenie bhakti jak nie w Upaniszadach?!


Poproszę o cytaty.

Gruntz napisał(a):W końcu i intuicja może spokojnie i w pełni zastąpić wiare w autorytety i księgi (intuicja rozumiana jako boski element w nas samych, element poznania doskonalszy od intelektu, część Wyższego Ja). "Jak wierzysz sobie, ryzykujesz że błądzisz, jak wierzysz innym, ryzykujesz podwójnie: że oni błądzą lub że celowo usiłują wprowadzić Cię w błąd". A więc broń Boże nie ufaj i nie wierz mi! Wink Doświadczaj, doświadczaj, doświadczaj!

Rozumiem że prowadzenie religii czy świętych pism jest na początku niezbędne i nawet pomocne, ale to nie jest szczyt osiągnięć - kiedyś przychodzi czas że trzeba sięgnąć dalej.
W końcu i sama Bhakti też przeistacza się kiedyś w Prema!


Prema to najwyższy, miłosny etap bhakti. Warunkiem istnienia miłości jest jednak istnienie drugiej osoby. Nie da się rozwinąć miłości do "Światła" o którym piszesz jako o rzekomo najwiekszym celu hinduskich joginów (ale chyba tylko impersonalistów), nawet takiego "Światła" pisanego z dużej litery i rozumianego w najbardziej mistyczny sposób. Nie będziesz w stanie zrozumieć istoty bhakti ani tym bardziej prema bhakti, dopóki nie zrozumiesz że Bóg jest realną osobą a nie "światłem". Celem procesu bhakti yogi nie jest jakieś enigmatyczne "oświecenie" o którym tu w kółko piszesz razem ze swoim kolegą ani nawet żadne "stanie się Bogiem". Celem bhakti yogi jest uświadomienie sobie przez żywą istotę swojej naturalnej pozycji sługi Boga, rozwinięcie do Niego miłosci i powrót do Niego. Kryszna w Bhagavad-gicie mówi jak mozna to osiagnąć: "Zawsze myśl o Mnie, zostań Moim wielbicielem, skladaj Mi pokłony i oddawaj cześć. Jezeli będziesz calkowicie pograżony we Mnie, z pewnościa przyjdziesz do Mnie".

Gruntz napisał(a):
Vrindolator napisał(a):Aby być bhaktą albo mistrzem duchowym nie trzeba mieć "przerobionej" karmy, można posiadać najfatalniejszą z wszystkich aur oraz mieć namieszane w czakrach jak ukraiński chłop w uzębieniu podczas Wielkiego Głodu w 1933.


Fatalne spostrzeżenie! Jeśli to oficjalna nauka ISCONU to jestem w stanie zrozumieć joginów którzy mówili o tej "Zdegradowanej" czy "podejrzanej" "wersji". Większość joginów by się z tym zupełnie nie zgodziła.


Chyba "joginów" new age. Wbrew twoim sugestiom, w tej dyskusji nie użyłem ani jednego cytatu czy myśli teologicznej tożsamej dla samego ISKCON-u. To zdanie podziela cały świat gaudiya wisznuizmu, zresztą obecnie najbardziej dynamicznie rozwijającej się na całym świecie linii wisznuickiej.

W żadnej z czterech sampradayi wisznuickich ( wisznuizm jest największą pod względem ilości wyznawców monoteistyczną religią w Indiach ) aury, czakramy, "przerobiona karma", kundalini, wahadełka, różdżki, kolor oczu ani numer buta nie świadczą o kwalifikacjach mistrza duchowego. Także w ramach zadnej z tych czterech sampradayi nie istnieje szkoła bhakti kładąca nacisk na aury, czakramy, lewitację czy inne tego typu moce mistyczne.

Kwalifikacje mistrza duchowego w tradycji religijnej gaudiya wisznuizmu zostały opisane m.in. przez Srila Rupę Gosvamiego w pierwszym wersecie Upadesamrity (czyli "nektaru instrukcji") w XVI wieku.

Oto one:

"Zrównoważona osoba, która potrafi kontrolować swą mowę, żadania umysłu, odruchy złości oraz impulsy płynące z języka, brzucha i genitaliów jest kwalifikowana, by mieć uczniów w całym świecie."

A tutaj masz wyczerpujący wątek n/t tego kim jest mistrz duchowy.

Autorytet Srila Rupy Goswamiego jest przyłowywany także przez edytorów wikipedii. Definiuje on, czym jest bhakti yoga w 9 punktach:
[url=http://en.wikipedia.org/wiki/Bhakti_yoga]
* 1) Słuchanie o Panu.
* 2) Wychwalanie Pana.
* 3) Pamiętanie o Panu.
* 4) Służenie lotosowym stopom Pana.
* 5) Czczenie Pana.
* 6) Ofiarowywanie modlitw Panu.
* 7) Służenie Panu.
* 8 ) Budowanie przyjaźni z Panem.
* 9) Podporządkowywanie wszystkiego Panu.
[/url]


To, drogi Gruntzie, jest bhakti yoga.
Avatar użytkownikaVrindolator Mężczyzna
 
Posty: 23
Dołączył(a): 20 sty 2007, 01:45

Post 05 lut 2007, 20:49

"Nie widzisz róznicy między pomiędzy źródłem emanacji a emanacją. Uważasz, że możesz zostać "Bogiem". Zrozumiałem:)"

Dopiero cała tamta moja wypowiedź miała sens. Wyrwane z kontekstu. Po co wyrwałeś z kontekstu? Celowo? Pewnie źle zrozumiałeś - bo wyrwanego z kontekstu nie da się prawidłowo zrozumieć.


" Ten temat jest o bhakti jodze a nie o new age."

No właśnie, o bhakti a nie o ISCONIE :-) O bardzo szeroko rozumianej bhakti - jako zdolności do gestu powierzenia życia Bogu i rozwijania miłości. Spokojnie tu do naszej dyskusji mogliby dołączyć np chrześcijanie jako spadkobiercy żydowskiej wersji bhakti, uprawiający bhakti w stosunku do Jezusa. Mogliby dołączyć np nauczyciele Krija Jogi, którzy twierdzą że pierwszym etapem w rozwoju jest zadawanie filozoficznych pytań po co i skąd to wszystko, drugim ćwiczenie odpowiednich technik i zgłębianie metod - ale pierwszy etap i drugi bez trzeciego nie prowadzą do celu - a trzecim jest właśnie całkowite i pełne miłości oddanie się prowadzeniu Boga. Mogliby tu z nami dyskutować polinezyjscy Kahuni oddający się prowadzeniu Wyższego Ja. No i w końcu nawet w samym hinduiźmie bhakti to nie tylko wyznawcy Kryszny! To także wyznawcy Ramy, Sziwy, Kali... Oni wszyscy mogliby zaangażować się w tą dyskusje, bo wszyscy uprawiają bhakti wobec Boga, choć ma to swoje naleciałości kulturowe. I co - gdyby oni wszyscy się tu pojawili, to mielibyśmy siępowyżynać w doktrynalnych sporach??? Ja bym nie chciał, bowiem ja wole skupiać się na tym co uniwersalne (tak mi lepiej, jak ktoś woli inaczej, niech robi jak mu wygodnie) - ja tam chwale Pana we wszystkich jego świętych przejawieniach, Boga można chwalić jako Kryszne, Jezusa, Allaha.... Akurat to nie powinno dzielić ludzi. Wystarczy odrobina świadomości że za każdym razem chwali się to samo - Twórcze Żródło Miłości (dotychczas myślałem że i hindusi sobie z tego dobrze zdają sprawę - w końcu mówią o Brahmanie a wszystkich innych jako jego przejawieniach - tak chwali się i rozumie Kryszne, Sziwe, Kali).


I żeby nie było niedomówień - ten temat nie założyłem po to by kogoś wkręcać w jakąś konkretną ideologie, np Hare Kriszna, bo jestem daleki od tego, założyłem go tylko dlatego bowiem swoją praktyke rozwoju zawsze warto wzbogacić, i niezależnie od podjętej drogi każdemu przyjdzie kiedyś zrozbić ten ostatni krok - powierzyć się Bogu. Takie były moje intencje przy założeniu tematu, ale to chyba jasne - już na wstępiepodałem różne ścieżki, żeby nie było - nie liczy się jak swoją ideologie realizują w ISCONIE, w chrześcijaństwie itd - liczy się co gest oddania może przynieść w Twoim osobistym rozwoju.



"Kryszna osiągnął doskonałość czyli przeznaczenie każdej ludzkiej istoty" ?
Ale to chyba jakiś inny Kryszna niż ten w Bhagavad-gicie. To twój wymyślony Kryszna. Ja piszę o Krysznie, Najwyższej Osobie Boga, wszechwiedzącej, pierwotnej przyczynie wszystkich przyczyn. Nie było takiej chwili w której byłby "człowiekiem osiągającym doskonałość", bo On zawsze był Bogiem."


A tam. Takie same "baju baju" mówią chrześcijanie o Jezusie. Śiwaicy pewnie o Sziwie itd ;-) Każdy tam sobie idealizuje swojego bożka, to oczywiste. Chrześcijan i tak nie przebijecie - oni mają tą swoją "wiatropylną" Maryję ;)


" Cel buddystów nie jest taki sam co cel adeptów bhakti yogi."


I to jest w pewnym sensie trafne spostrzeżenie. Bowiem ścieżek rozwoju jest wiele - i jak widać jedne propagują opanowanie umysłu, drugie przekroczenie umysłu, jeszcze inne rozwijanie miłości. Ale to nie przeczy z tym co wcześniej powiedziałem - szczyt jest jeden. Ktoś może iść łagodnym szlakiem, ktoś krętymi dróżkami, ktoś inny wybierze jeszcze wspinanie się po stromej ścianie, ktoś zabłądzi (bo i ślepe ścieżki się zdażają) - ale to naturalne, chyba nie sądzisz że jest jakaś jedna ścieżka dla wszystkich?? Tak samo jak i nie ma jednego lekarstwa, które pomogłoby wszystkim - wręcz przeciwnie - jednemu zaszkodzi, innemu pomoże, to samo! Bowiem wielość jest ludzkich charakterów i osobowości, dawno temu zauważyła to joga oferująca w swym repertuale tyle, że każdy znajdzie coś dogodnego dla siebie, po jodze zauważył to buddyzm. Nie wiem czy zauważa to Hare Kryszna, bo na ten przykład wypaczone chrześcijaństwo zdaje się nie zauważać - głoszą że jedna jest droga dla wszystkich, ba, i to oni są w jej posiadaniu! :) Joga oferuje drogę przez pracę z ciałem, przez seks, przez dociekania intelektualne, przez oddech, przez miłość itd.....

O, seks - ciekawe zagadnienie! Uprawiać seks czy nie uprawiać? Szkodzi w rozwoju czy pomaga? Każdy ma z tym inaczej. Dlatego sądrogi rozwoju poprzez seksualność (tantra) i poprzez wstrzemieźliwość (ascetyczne). O, a w Hare Kryszna mi się nie podoba stosunek do kobiet! (gdzieś kiedyś czytałem pare niefajnych z mojego punktu widzenia poglądów). Ale od razu zaznaczam że nie wiem czy tobyła prawda, więc korzystając z okazji zapytam Ciebie - jak w ISCONIE podchodzicie do kobiet? Do pozycji kobiety? A może i szerzej - do zjawiska femnizmu? I też od razu jak przy tym jesteśmy - do seksu i seksualności człowieka, zwłaszcza w kontekście duchowej ścieżki? Od razu też może - jak do homoseksualizmu? itp. Z góry dzięki za odpowiedź.


"Aha. A ty osiągnąłes ten poziom, tak?"

Widać, że pewnie tak? :-D Nie, żartuje sobie troszeczke ;-) Nie mi to oceniać. Ale obseruje osoby które to osiągnęły.


"Przypomnę, że oprócz tego, że nie potrafiłeś udowodnić dlaczego Prabhupada prezentuje "wypaczoną wersję oryginalnej bhakti", to nawet nie potrafiłeś uzasadnić tego, że "niektórzy tak uważają"."

Nie musiałem, to udowodniłeś już Ty sam ;)


"Nie mam nic przeciwko przytaczaniu oznajmień siastr w dyskusji, uważam je wręcz za potrzebne. Tylko że to co przytoczyłeś to nie tylko oznajmienia siastr. Część komentarzy do nich zerżnąłes za pomocą "wytnij- wklej" stąd oraz stąd."

A wcale przecież nie mówiłem że to moje??? Tylko, "że czytałem". Swoją drogą wielkie osiągnięcie sprawdzić skąd wzięłem - jest google, każdy może wyszukać w kilka chwil. Ale OK, jak coś to teraz będe podawał źródła.


"Myślisz że ich autorzy, samozrealizowane i wzniosłe dusze byli głupcami i zalecili nam, żuczkom coś takiego?"

A czy Ty myślisz że i dzisaj nie ma takich dusz, mistyków którzy zgłębiają swiat ducha nie poprzez pisma, a własnym doświadczeniem, medytacją, podróżami astralnymi, w końcu pamięcią poprzednich wcieleń? A może jesteś zdania, że ci dzisiejsi są jacyś gorsi? To powiem ci że nie, bo często są to nawet te same osoby. A może dzisiaj nie mogą już zdobyć informacji z samego źródła? A może w końcu uważasz że to akurat mistrzowie bhakti jogi byli najmądrzejsi, a ci mistrzowie którzy pisali święte pisma powiedzmy buddyzmu czy chrześcijaństwa to byli głupsi lub czegoś im brakowało?


"Kiedy Narada Bhakti Sutra mowi o wyrzeczeniu się Wed to chodzi o wyrzeczenie się rytuałow i zaleceń sekcji karma-kanda Wed a nie ogólnie porzucenia życia wg. pism świętych."


Dla mnie przekaz jest czytelny - święte pisma powinny stanowić tylko wskazówke, i o tym każdemu przychodzi prędzej czy później się przekonać. Ci którzy idą ściśle za literą pisma traktując ją ponad swoje własne doswiadczenia, nie przekraczają maji.



"Chyba "joginów" new age. Wbrew twoim sugestiom, w tej dyskusji nie użyłem ani jednego cytatu czy myśli teologicznej tożsamej dla samego ISKCON-u. To zdanie podziela cały świat gaudiya wisznuizmu, zresztą obecnie najbardziej dynamicznie rozwijającej się na całym świecie linii wisznuickiej."

A wbrew Twoim wyobrażeniom, New Age mnie nie interesuje. O czakramach, ich czystości i otwarciu, a także rozwijaniu, dowiedziałem się z Pranajamy, Krija Jogi i Kundalini Jogi. Widać Hare Kryszna tak się ma do Pranajamy, Krija Jogi i Kundalini Jogi (i zresztą wielu innych) jak katolicyzm do chrześcijaństwa ezoterycznego. Na moje szczęscie, mnie zawsze interesował ten drugi - gdzie od dogmatu ważniejsze jest doświadczenie, mistyczne watrtości są jakoś bardziej uniwerslane. Ale co kto lubi - o guustach się ponoć nie dyskutuje.



"Zrównoważona osoba, która potrafi kontrolować swą mowę, żadania umysłu, odruchy złości oraz impulsy płynące z języka, brzucha i genitaliów jest kwalifikowana, by mieć uczniów w całym świecie."

To szykuje mi się niezła kariera ;-)

I wcześniej napisałeś:
Oczywiście, "czystość nauk i linii przekazu" ma znaczenie. Żaden człowiek sam z siebie nie posiada żadnej mocy by stworzyć działajacy proces duchowy, może jedynie swoim nauczaniem ( wiedzą teologiczną, przykładem swojego życia) przenosić go dla innych. To jest właśnie rola mistrza duchowego.

Prawdziwy mistrz duchowy to taki, który wie że jest tu po to żeby się oświecić. To jest własnie prawdziwa rola i cel mistrza duchowego. Jeśli nasz mistrz myśli że ma inną rolę i cel - to zawsze można go zamienić na bardziej świadomego ;-)

Pozdrawiam!
Aloha!
Gruntz Mężczyzna
Mistyk
 
Posty: 172
Dołączył(a): 22 gru 2006, 17:57
Lokalizacja: Breslau
Droga życia: 9
Zodiak: lew/tygrys

Post 06 lut 2007, 01:03

Gruntz napisał(a):
Vrindolator napisał(a):Przypomnę, że oprócz tego, że nie potrafiłeś udowodnić dlaczego Prabhupada prezentuje "wypaczoną wersję oryginalnej bhakti", to nawet nie potrafiłeś uzasadnić tego, że "niektórzy tak uważają".


Nie musiałem, to udowodniłeś już Ty sam. :wink:


Zero klasy, Gruntz. W momencie gdy nie jesteś w stanie merytorycznie odnieść się do tematu pozostaje ci tylko dziecinne odbijanie piłeczki.

Żeby dyskutować jak sugerujesz o "szeroko rozumianej bhakti" najpierw trzeba ustalić definicję bhakti. Ale ty, oprócz tego, że ignorujesz nawet czysto akademickie, religioznawcze zrozumienie tematu, to ignorujesz także zdanie samozrealizowanych osób ( Rupa Goswami) i Najwyższego Pana (Kryszny) n/t tego czym jest bhakti yoga. Zarzucasz ograniczenie kulturowe tym oznajmieniom i tradycjom religijnym ale sam łapiesz się w swoją pułapkę. Bo przez pryzmat twoich uprzedzeń nie jest w stanie dotrzeć do ciebie absolutna uniwersalność tych oznajmień. Raz "świete ksiegi" są dla ciebie "czymś bez czego bhakti yoga przestała by istnieć" i dla ciebie "przekaz jest jasny" a raz zupełnie lekceważysz je i piszesz wtedy o nich jako o "baju baju". Traktujesz je wybiórczo, zależnie od tego jak ci wygodnie.

Twoje "doświadczenie" duchowe o którym tyle tu piszesz zdaje się być w takim wypadku jedynie słuchaniem wycieczek swojego umysłu, bez możliwości weryfikacji tego, czy jest się na właściwej ścieżce czy na manowcach. Dla ciebie to wszystko jedno i to samo, więc - szerokiej drogi.

Bhakti yoga jest całkowicie transcendentalnym procesem duchowym. To nie jest mechanistyczny system yogi jak np. hatha yoga czy dźwiganie kundalini. Natury miłosnego związku żywej istoty z Najwyższym Panem nie są w stanie pojąć ci, którzy uważają go jedynie za przejaw brahmana i uosobienie absolutu. On nie potrzebuje "uosobiania", On jest osobą. Ale jest także źródłem brahmana, tego pożądanego przez buddystów i impersonalistów stanu oświecenia i roztopienia się w "świetle".

Jednak Bhakti jest zarezerwowane tylko dla tych mistyków i transcendentalistów, którzy rozumieją to, że On jest osobą. Bhakti, czyli miłosne oddanie, może istnieć tylko do osoby, nie do bezosobowego tworu, "światła", czy swojego własnego umysłu. Bhakti-yogin nie medytuje o "świetle" ani o swoim "wyższym ja". On medytuje o Najwyższym Panu, Jego formach, cechach charakteru i rozrywkach. Stara się o Nim zawsze pamiętać i nigdy o Nim nie zapominać - lecz bynajmniej nie dlatego, by stać się taki jak On, lub się w Niego "wtopić" - lecz dla samej miłości do Niego. By pogrążyć w Nim swój umysł intonuje Jego imiona, składa mu ofiarowania i modlitwy. To jest właśnie bhakti yoga.
Avatar użytkownikaVrindolator Mężczyzna
 
Posty: 23
Dołączył(a): 20 sty 2007, 01:45

Post 06 lut 2007, 11:22

"Zero klasy, Gruntz. W momencie gdy nie jesteś w stanie merytorycznie odnieść się do tematu pozostaje ci tylko dziecinne odbijanie piłeczki."

Żadne tam odbijanie. Pare razy dałeś uzasadnienie, dlaczego niektórzy mogą tak myśleć, mimo że wczesniej tego mogłem nierozumieć dlaczego niektórzy mają to uważać za powiedzmy "wypaczoną wersje" - to teraz gdzieś tam jestem ich w stanie zrozumieć.

Zwłaszcza tym zdaniem że jogin może mieć nieoczyszczoną karme, nieoczyszczone czakramy itd - co musi z punktu widzenia wielu joginów brzmieć jak banialuki! Już samo autentyczne oddanie się Bogu i Miłości powinno oczyścić karme i czakramy! Jak ktoś nieoczyszczony to mam doczynienia z taką oto sytuacją- na zewnątrz gada piękne słowa, a wewnątrz nie jest w pełni otwarty na boskość i boryka się jeszcze z zasłonami swego umysłu. Zresztą już sama joga oznacza oczyszczenie a jeden z jej celów to wypalenie karmy. Można to osiągnąć też drogą bhakti - tylko czemu wyznawcy Hare Kryszna nie osiągają??? To jest zagadka taka, sama, jak ta o której już wspominałem - że wyznawcy Jezusa nie osiągaja tego co on osiągnął, a wyznawcy Buddy zazwyczaj nie osiągają pełnego oświecenia. Brak wewnętrznego otwarcia w pełni na boskość - może tak przydałoby się pooczyszczać podświadomość? Samymi kirtanami się nie oczyści. W prawidłowo przeprowadzonej medytacji, przy odpowiedniej otwartości, powinna się oczyszczać, przynajmniej stopniowo.



"Żeby dyskutować jak sugerujesz o "szeroko rozumianej bhakti" najpierw trzeba ustalić definicję bhakti."

No to już ustalone wcześniej - jako gest to oddania swojego życia Wyższej Inteligencji ;-) To jest ostatni krok we wszystkich prawie ścieżkach Jogi - W Radża, w Krija. Życie z Bogiem i w pełni w Bogu.


Bhakti jest dobra - to rozwijanie się głównie na czkrarze serca. A jak wiemy gdy rozwija się samą czakre serca, rozwijają się też powolutku i inne. Ale bhakti nie jest szczytem możliwości. Wspominałem już o owym Prema. Możliwe jest ono tylko wtedy gdy to co wypracujemy na czakrze serca przeniesiemy w wyższe centra energii - czyli w wyższe czakry.


No i na koniec owo nie utożsamianie się, jogiczne nieprzywiązanie. Utożsamiasz się z własną religią, ze świętymi księgami, z ciałem? To znak ze jesteś do nich przywiązany. Gdy człowiek utożsamia się ze zwierzęciem, przejawia energie zwierzęcia. Gdy utożsamia się z człowiekiem, przejawia energie człowieka. Gdy utożsamia się z Bogiem - to poziom bhakti - zaczyna przejawiać energie boskie. A gdy przestaje się utożsamiać z czymkolwiek i realizuje to spontanicznie w swoim życiu - oświeca się --- to poziom na który wkracza powoli Jagadguru Kripalu Paruishat, co widać po analize stopnia jego rozwoju - co każdy może sam sobie w prosty spsób sprawdzić (bo nie są to rzeczy w które się wierzy).



"Twoje "doświadczenie" duchowe o którym tyle tu piszesz zdaje się być w takim wypadku jedynie słuchaniem wycieczek swojego umysłu, bez możliwości weryfikacji tego, czy jest się na właściwej ścieżce czy na manowcach. "

Warto oczyszczać podświadomość, rozwijać świadomość rozróżniającą i intuicje - wtedy się nie błądzi i potrafi odróżniać (tak apropos świadomość rozróżniającą mam rozwiniętą w niemal 90% i jak tak dalej pójdzie będzie to moja pierwsza rozwinięta w pełni cecha urzeczywistnienia, na inne chyba przyjdzie czas dopiero w przyszłych wcieleniach :) )


"Natury miłosnego związku żywej istoty z Najwyższym Panem nie są w stanie pojąć ci, którzy uważają go jedynie za przejaw brahmana i uosobienie absolutu."


Nieprawda. Nie wiem czy manipulujesz, czy to po prostu brak wiedzy? W Krija Joga np ubóstwiają bezosobowego Boga - czy są więc w czymś gorsi? Wszystko zależy od obranej ścieżki. Jak ktoś nie potrafi czuć miłości do bezosobowego wszystkogarniajacego Boga, to po to są ścieżki gdzie ubóstwia się go w postaci osoby, by człowiekowi ułatwić - w postaci Jezusa, Kryszny, Sziwy niektórym jest łatwiej. Jeśli jest Ci w ten spsób łatwiej - to OK, po to jest różnorodność ścieżek. Nie potrzebujesz Boga osobowego i potrafisz chwalić go nie w osobie - to też OK! Nie wiem po co ten brak tolerancji, że "inaczeja jak/ jak moja religia się nie da". Da się! Znowu porównam Was - który to już raz? - do chrześcijan! Oni też tylko mają racje, i tylko Jezus! ----> to są właśnie niebepieczeństwa bhakti w stosunku do osobowego Boga przy rozbujałym Ego, które ja dostrzegam - egocentryzm, fundamentalizm, brak tolerancji - ja tu dostrzegam nawet zagrożenie.



" Ale jest także źródłem brahmana, tego pożądanego przez buddystów i impersonalistów stanu oświecenia i roztopienia się w "świetle"."



A właśnie... buddyści. Dobrze że przypomniałeś ;-) Już się czepiałeś pare razy Buddystów wcześniej. Tylko czemu??? Skoro wisznuici, w tym i wyznawcy Hare Kryszna, wierzą że Kryszna jest tożsamy z Wisznu? A wśród 10 awatarów Wisznu wymienia się Kryszna, a po nim Budde!!! Więc o co chodzi z tym buddyzmem? Gorszy jakiś? Toż to, w/g wisznuickiej wiary, inne wcielenia tego samego.

Cięzko dostrzec że wszystkie formy jogi, buddyzm a nawet chrześcijaństwo musiały mieć kiedyś to samo źródło. To jak rzeka rozpływająca się w różnych kierunkach i różnych korytach - woda w niej zawsze i tak ta sama. A wiara że to moja religia ma być nalepsza, pwoiedzmy że Kryszna jest lepszy od Buddy czy Jezusa - to instynkt małpy, prosty zwierzęcy instynkt człowieka, który swe źródło ma w zwierzęcej naturze - że moja grupa jest lepsza od innych - "swój obcy" - źródłem etnocentryzmu czy nacjonalizmu jest właśnie ten zwierzęcy instynkt, można powiedzieć "terytorialny" - po to są religie by go przezywciężyć i zwierzęce zastąpić tym co boskie. Religie są jak domy, w których się wyrasta i idzie potem w świat - jak mawiał Śri Chinmoy. Można zachować swoją tożsamość religijną, mając jednak tego świadomość gdzieś w głębi siebie, albo inaczej -gdzieś w głebi siebie przezwyciężając mentalność małpy.



Szkoda że nie uzyskałem informacji o statusie kobiet w Hare Kryszna i o seksualności, bo bardzo mnie to interesuje, ale poszukam gdzie indziej.

Mam za to dwa kolejne pytania, z czystej ciekawości, na które oczywiście odpowiesz lub nie - według swojej woli:

- Czy od początku wychowywałeś się w religii krysznaickiej?
- Co myślisz o Misji Czaitanii?


I tak już na koniec, taki cytat-anegdotke zapodam z niezwykle głęboką pointą, charakteryzujący dość trafnie w pewien spsób to co wyprawiamy tu na forum w tym temacie, niech będzie pewnym podsumowaniem:



stare tybetańskie przysłowie mówi: „Jeśli dwóch filozofów się zgadza jeden z nich nie jest filozofem. Jeśli dwóch świętych się nie zgadza jeden z nich nie jest święty”.

heh :)
Gruntz Mężczyzna
Mistyk
 
Posty: 172
Dołączył(a): 22 gru 2006, 17:57
Lokalizacja: Breslau
Droga życia: 9
Zodiak: lew/tygrys

Post 06 lut 2007, 21:30

Gruntz napisał(a):Zwłaszcza tym zdaniem że jogin może mieć nieoczyszczoną karme, nieoczyszczone czakramy itd - co musi z punktu widzenia wielu joginów brzmieć jak banialuki!


Jakich joginów? sziwaitow, krija joginów, sahajiyów?

Gruntz napisał(a):Już samo autentyczne oddanie się Bogu i Miłości powinno oczyścić karme i czakramy! Jak ktoś nieoczyszczony to mam doczynienia z taką oto sytuacją- na zewnątrz gada piękne słowa, a wewnątrz nie jest w pełni otwarty na boskość i boryka się jeszcze z zasłonami swego umysłu. Zresztą już sama joga oznacza oczyszczenie a jeden z jej celów to wypalenie karmy. Można to osiągnąć też drogą bhakti - tylko czemu wyznawcy Hare Kryszna nie osiągają??? To jest zagadka taka, sama, jak ta o której już wspominałem - że wyznawcy Jezusa nie osiągaja tego co on osiągnął, a wyznawcy Buddy zazwyczaj nie osiągają pełnego oświecenia. Brak wewnętrznego otwarcia w pełni na boskość - może tak przydałoby się pooczyszczać podświadomość? Samymi kirtanami się nie oczyści. W prawidłowo przeprowadzonej medytacji, przy odpowiedniej otwartości, powinna się oczyszczać, przynajmniej stopniowo.


Jeśli Najwyższy Pan zechce to oczyści nas z karmy, jeśli nie, to nie. To nie ma dla bhakti-yoginów znaczenia, byleby mogli Go kochać - to jest bhakti, a nie wyścig po czystą karmę, poukładane czakramy i kolory aury. Bhakti-yogin skupia się na uczuciach do Najwyższego Pana i zostawia te rzeczy w Jego rękach do rozważenia wg. Jego słodkiej woli.

To, o czym piszesz nie ma pokrycia także w historii religii. Wielokrotnie w przeszłości, i to w różnych tradycjach religijnych, świętymi osobami i mędrcami zostawały osoby ułomne, cieżko chore ( co przekłada się na zaburzenia czakramów ) , nawet mające odrażający wygląd i żyjące w nieczystościach. Aury i czakramy tak jak ubiór są zewnętrznymi desygnatami, Osoba zaawansowana duchowo nie patrzy przez ich pryzmat, patrzy na osobę.

Ty natomiast zaawansowanie duchowe osobnika chciałbyś mierzyć jakąś swoją wymyśloną miarą - podpinasz delikwenta do swojego miernika "energetyczności" albo robisz mu zdjecie aury i cyk! - wiesz już czy jest uduchowiony czy nie. Ten ma 56 na 100 możliwych Gruntzów - oooo!!! prezentuje wypaczone bhakti. Natomiast tamten - ooooo, ten to ma 87 Gruntzów - już lepiej. Tak wygladają własnie wg. ciebie symptomy zaawansowania duchowego.

Gruntz napisał(a):
Vrindolator napisał(a):Żeby dyskutować jak sugerujesz o "szeroko rozumianej bhakti" najpierw trzeba ustalić definicję bhakti.


No to już ustalone wcześniej - jako gest to oddania swojego życia Wyższej Inteligencji


Poproszę o wskazanie w którym miejscu użyłeś wcześniej tej definicji. Bo ja nie potrafię jej znależć. To kolejny twój "wymyślunek" na bieżace potrzeby tej dyskusji. Co to jest Wyższa Inteligencja?

Gruntz napisał(a):No i na koniec owo nie utożsamianie się, jogiczne nieprzywiązanie. Utożsamiasz się z własną religią, ze świętymi księgami, z ciałem? To znak ze jesteś do nich przywiązany. Gdy człowiek utożsamia się ze zwierzęciem, przejawia energie zwierzęcia. Gdy utożsamia się z człowiekiem, przejawia energie człowieka. Gdy utożsamia się z Bogiem - to poziom bhakti - zaczyna przejawiać energie boskie.


Poproszę o źródło stwierdzenia że bhakti to utożsamianie się z Bogiem. Wygląda na nastepny wykwit twojego umysłu nie mający potwierdzenia w niczym innym oprócz twojej "intuicji".

Gruntz napisał(a):
Vrindolator napisał(a):Natury miłosnego związku żywej istoty z Najwyższym Panem nie są w stanie pojąć ci, którzy uważają go jedynie za przejaw brahmana i uosobienie absolutu.


Nieprawda. Nie wiem czy manipulujesz, czy to po prostu brak wiedzy? W Krija Joga np ubóstwiają bezosobowego Boga


To jest Krija Joga i niech ubóstwiają sobie tam co chcą. Ten temat jest o Bhakti yodze. Bhakti yoga jest oparta na miłosnej a więc wyłącznie osobowej relacji.

Biorąc pod uwagę twoją tradycjofobię, w poprzednim poście nie wspominałem nic o pismach świetych ani o oznajmieniach świętych osób. Próbowałem odnieść się do twojego zdrowego rozsądku, do czystej logiki i napisałem, że warunkiem miłosnych relacji jest istnienie drugiej osoby. Pisałem także, że nie da się utrzymywać miłosnej relacji z czymś co nie jest osobą. Czy widzisz coś błędnego w tym stwierdzeniu?

Jeżeli tak i jeżeli jednak uważasz, że można mieć miłosny związek z czymś, co nie jest osobą, proponuję ci abyś nawiązał miłosną relację np. ze swoim butem. Bardzo chętnie poczytam o transcendentalnych wymianach uczuć z tym obiektem. Myślę że mógłby być to przełom w tym wątku. :lol:

Gruntz napisał(a):- czy są więc w czymś gorsi?


Nie sa gorsi, chcą osiągnąć inne rezultaty, pożądają czegoś innego, więc praktykują coś innego.

Gruntz napisał(a):Nie wiem po co ten brak tolerancji, że "inaczeja jak/ jak moja religia się nie da". Da się! Znowu porównam Was - który to już raz? - do chrześcijan! Oni też tylko mają racje, i tylko Jezus! ----> to są właśnie niebepieczeństwa bhakti w stosunku do osobowego Boga przy rozbujałym Ego, które ja dostrzegam - egocentryzm, fundamentalizm, brak tolerancji - ja tu dostrzegam nawet zagrożenie.


Póki co, to ty w tej dyskusji popisałeś sie arogancją w stosunku do wyznawców innych religii nazywając obiekty ich kultu "bóżkami", pisząc o "wiatropylnej maryi" i nazywając pisma święte ich tradycji "baju baju". To ty w bezczelny i arbitralny sposób oceniłeś chrześcijan i wyznawcow Kryszny jako nieosiągających celu do którego swoimi szczerymi wysiłkami podążają. Czyli zrobiłeś dokładnie to, co zarzucasz mi. Natomiast ja, nie pisałem nigdzie o tym że moja religia jest jedyną prawdziwą religią. Tak twierdzą najwyżej wyznawcy religii abrahamowych, nie wisznuizmu.

Gruntz napisał(a):A właśnie... buddyści. Dobrze że przypomniałeś . Już się czepiałeś pare razy Buddystów wcześniej. Tylko czemu??? Skoro wisznuici, w tym i wyznawcy Hare Kryszna, wierzą że Kryszna jest tożsamy z Wisznu? A wśród 10 awatarów Wisznu wymienia się Kryszna, a po nim Budde!!! Więc o co chodzi z tym buddyzmem? Gorszy jakiś? Toż to, w/g wisznuickiej wiary, inne wcielenia tego samego.


To, że Budda jest awatarem Kryszny, nie oznacza, że naucza tej samej ścieżki. Naucza czegoś innego, przyciąga ludzi chcących praktykować inny proces, chcących otrzymać coś innego i znaleźć się w innym miejscu niż bezpośrednie towarzystwo Najwyższego Pana. Buddyści chcą "rozpuścić" swoją jaźń i wtopić się w bezosobowego Brahmana, którego źródłem i podstawą jest Najwyższy Pan. Osiągają oni inny cel niż bhakti-jogini, którzy tęsknią do bezpośredniego towarzystwa Pana w świecie duchowym.

Zarzucasz mi że w tym wątku wspominałem o buddystach ale to ty pierwszy tutaj, ni w pięć ni w dziewięć, przywołałeś autorytet Buddy. Po za tym to, co prezentujesz w tej dyskusji jest właśnie koglem-moglem z buddyzmu i impersonalizmu Sankary. Impersonalna doktryna Sankary często jest uważana przez niezbyt douczonych "znawców" tematu jako reprezentatywna dla całego hinduizmu koncepcja, w której absolut jest ostatecznie bezosobowy i by "było łatwiej ludziom" manifestuje się on w rozmaitych formach jak np. Sziwa, Kryszna, Kali, Jahwe itd. My, bhakti-yogini z linii gaudiya akceptujemy oznajmienia Najwyższego Pana Kryszny w Bhagavad-gicie, że jest On osobą i źródłem bezsosobowego brahmana. Realizujemy nasz proces duchowy zgodnie z jego wskazówkami i instrukcjami, nie zaś wskazówkami danymi przez Buddę. Rozumiesz?

Gruntz napisał(a):Szkoda że nie uzyskałem informacji o statusie kobiet w Hare Kryszna i o seksualności, bo bardzo mnie to interesuje, ale poszukam gdzie indziej.


Uważaj, to że tak niezdrowo interesujesz się seksem i to w dodatku u innych osób może swiadczyć o zaburzeniach czakramu poniżej pasa !!!! :lol:

Gruntz napisał(a):Mam za to dwa kolejne pytania, z czystej ciekawości, na które oczywiście odpowiesz lub nie - według swojej woli:

- Czy od początku wychowywałeś się w religii krysznaickiej?
- Co myślisz o Misji Czaitanii?


Ponieważ nie prowadzisz ze mną fair gry i nie odpowiadasz merytorycznie na moje pytania, w tym momencie nie czuję się zobowiązany do odpowiedzi na pytania osobiste. Watki o Misji Czeitanii znajdziesz tutaj. Tu i tu o statusie kobiet a tu o seksie i homoseksualiźmie . Przeglądarka na Vrindzie nie gryzie.

Gruntz napisał(a):Cięzko dostrzec że wszystkie formy jogi, buddyzm a nawet chrześcijaństwo musiały mieć kiedyś to samo źródło. To jak rzeka rozpływająca się w różnych kierunkach i różnych korytach - woda w niej zawsze i tak ta sama. A wiara że to moja religia ma być nalepsza, pwoiedzmy że Kryszna jest lepszy od Buddy czy Jezusa - to instynkt małpy, prosty zwierzęcy instynkt człowieka, który swe źródło ma w zwierzęcej naturze - że moja grupa jest lepsza od innych - "swój obcy" - źródłem etnocentryzmu czy nacjonalizmu jest właśnie ten zwierzęcy instynkt, można powiedzieć "terytorialny" - po to są religie by go przezywciężyć i zwierzęce zastąpić tym co boskie. Religie są jak domy, w których się wyrasta i idzie potem w świat - jak mawiał Śri Chinmoy. Można zachować swoją tożsamość religijną, mając jednak tego świadomość gdzieś w głębi siebie, albo inaczej -gdzieś w głebi siebie przezwyciężając mentalność małpy.


Gdybym nie uważał że moja religia jest najlepsza, w życiu bym nie poswięcił jej życia. Ty natomiast uważasz że wszystkie są równie dobre i być może dlatego nie jesteś w stanie zrozumieć sedna żadnej z nich. To tak jak przed wyborem studiów - myslisz sobie: "Uuuu, Cambridge jest świetny, Oxford równie dobry, Harvard jest super a Yale to też światowy poziom. " - i tak dalej - wszystkie są świetne ale ostatecznie nie idziesz nigdzie bo "wszystkie uniwersytety są takie same".

Niektórzy tak już mają, że wolą robić sobię ucztę na wysypisku odpadków i żując ziemniaczane obierki i skórki od kiełbas wmawiać sobie, że jedzą przecudny tort. Uważają oni, że odkryli prawdę o tym, czym są kuchnie świata. Moje zdanie jest takie - niech tak sobie uważają. Byleby tylko swoich przeżutych obierków nie wrzucali innym do talerza, wmawiając im, że jest to dokładnie to, co tamci zamawiali z menu.
Avatar użytkownikaVrindolator Mężczyzna
 
Posty: 23
Dołączył(a): 20 sty 2007, 01:45

Post 07 lut 2007, 12:44

Ale możemy się chyba ze sobą nie zgadzać? :) Każdy może mieć swoje zdanie. To co ważne to chyba to, żeby zdanie drugiej strony też sobie przemyśleć, a nie z góry odrzucać,lub bać się przemyśleć.


"Jeśli Najwyższy Pan zechce to oczyści nas z karmy, jeśli nie, to nie. To nie ma dla bhakti-yoginów znaczenia, byleby mogli Go kochać - to jest bhakti, a nie wyścig po czystą karmę, poukładane czakramy i kolory aury. Bhakti-yogin skupia się na uczuciach do Najwyższego Pana i zostawia te rzeczy w Jego rękach do rozważenia wg. Jego słodkiej woli."

Heh, no nijak nie moge przestać porównywać z chrześcijaństwem ;-) To co napisałeś, to tak samo jak u chrześcijan - którzy wierzą że Jezus ich zciągnie tam gdzie jest choćby na siłę - z całym ich bałaganem w podświadomości, bagażem karmy itp. A potem odradzają się w kolejnym wcieleniu sfrustrowani i zniechęceni do życia (choć świadomie już sami niewiedzą dlaczego) - czemu ten pan bucek w niebie nie zostawił! :) A obiecywał! :lol:



"To, o czym piszesz nie ma pokrycia także w historii religii. Wielokrotnie w przeszłości, i to w różnych tradycjach religijnych, świętymi osobami i mędrcami zostawały osoby ułomne, cieżko chore ( co przekłada się na zaburzenia czakramów ) , nawet mające odrażający wygląd i żyjące w nieczystościach."

No, zostawały. Ale się nie oświecały :) To raczej te które poprzez to że miały zaburzone niższe czakramy to gardziły ciałem, materią, nie miały też poprawnie rozwiniętych relacji z tym swiatem - a za to miały rozwinięte wyższe czakramy, odpowiadające za wyższe funkcje duchowe. Ale całość wyglądała mniej więcej tak: brak akceptacji dla tego świata, brak akceptacji dla ciała, chęć ucieczki stąd, aktywne potężne mechanizmy autodestrukcji, pociąg ku śmierci, z całą -pewnością brak rozwiniętej świadomości rozróżniającej - jednym słowem niskie energie , brrrr - oczywiście pomimo pewnego potencjału. To głównie wśród chrześcijańskich świętych się przejawiają tacy - gdzie świętym zostaje się za urzeczywistnienie autodestrukcji! To nie ma nic wspólnego ani z oświeceniem, ani z Bogiem , ani nawet z miłością! Oświecenie to harmonia, rozwinięcie i niższych i wyższych czakaramów. No takie osoby pewno ciężką karme miały i łatwo im się nie żyło - wiele przed nimi jeszcze!


"Aury i czakramy tak jak ubiór są zewnętrznymi desygnatami, Osoba zaawansowana duchowo nie patrzy przez ich pryzmat, patrzy na osobę."

No, patrzy na osobę! Dokładnie. Tylko na Boga, cóż to znaczy??? Patrzeć na osobe to znaczy nie patrzeć na jej ciało, formę zewnętrzną, a patrzeć na rozwój duchowy - i ja na to właśnie patrze :) Nie dość że nie patrze nawet na ciało, płeć, pochodzenie, to i nie patrze na nauki, tradycje, historie. Patrze na osobe - czyli na to co urzeczywistniła.

Inna sprawa, że jak ktoś urzeczywistnił w sobie miłość, to nie chodzi po świecie i nie propaguje cierpienia! Tam gdzie miłość, nie ma cierpienia, tam gdzie cierpienie, zabrakło miłości - te dwa aspekty wykluczają się nawzajem. Choćby chciało mnie przekonać tysiąc uczonych w piśmie że cierpienie jest wzniosłe, nie dam się wkręcić. Zbyt dużą cene za to płaciłem.


"Natomiast tamten - ooooo, ten to ma 87 Gruntzów - już lepiej. Tak wygladają własnie wg. ciebie symptomy zaawansowania duchowego."


Nigdy nie podobało się to tym, co mieli coś do ukrycia ;-) Nawet padały głosy że takie sprawdzanie przez psychometrie jest niemoralne :) Ha, jest jak najbardziej moralne - przynajmniej wiesz z kim masz doczynienia i czego naprawde możesz oczekiwać. Najbardziej przydaje się jednak ja chcemy wziąść jakąś inicjacje czy to w jakaś szkołe duchową, czy to od jakiegoś jogina, czy to od jakiegoś mistrza Reiki itd --- bo branie inicjacji od mistrza który jest niżej w rozwoju od nas albo który jest na domiar złego opętany lub wkręcony w jakieś misje nigdy nie jest korzystne ;-)


"Poproszę o wskazanie w którym miejscu użyłeś wcześniej tej definicji. Bo ja nie potrafię jej znależć. To kolejny twój "wymyślunek" na bieżace potrzeby tej dyskusji"

Nieprawda, użyłem tego określenia w poprzednim poście. Widać nieuważnie czytałeś, albo wogle tego nie przeczytałeś, może w obawie że wyczyta się coś co zmusza do samodzielnego myślenia albo przełamywania stereotypu?

Dobra, daje ten fragment raz jeszcze:

" Ten temat jest o bhakti jodze a nie o new age."

No właśnie, o bhakti a nie o ISCONIE O bardzo szeroko rozumianej bhakti - jako zdolności do gestu powierzenia życia Bogu i rozwijania miłości. Spokojnie tu do naszej dyskusji mogliby dołączyć np chrześcijanie jako spadkobiercy żydowskiej wersji bhakti, uprawiający bhakti w stosunku do Jezusa. Mogliby dołączyć np


(tak mi przyszła teraz myśl, że jak chcesz to o ISCONIE możesz tu przecież założyć osobny temat, gdzie będziesz przedstawiał wyłącznie filozofie ISCONU, ja tam nawet nie będe się wtrącać, a chętnie poczytam)


" Co to jest Wyższa Inteligencja?"


Bóg. W Twoim przypadku Kryszna.



G: No i na koniec owo nie utożsamianie się, jogiczne nieprzywiązanie. Utożsamiasz się z własną religią, ze świętymi księgami, z ciałem? To znak ze jesteś do nich przywiązany. Gdy człowiek utożsamia się ze zwierzęciem, przejawia energie zwierzęcia. Gdy utożsamia się z człowiekiem, przejawia energie człowieka. Gdy utożsamia się z Bogiem - to poziom bhakti - zaczyna przejawiać energie boskie. [/quote]

V: Poproszę o źródło stwierdzenia że bhakti to utożsamianie się z Bogiem. Wygląda na nastepny wykwit twojego umysłu nie mający potwierdzenia w niczym innym oprócz twojej "intuicji".


No w tym przypadku nie chodzi o łapanie za słówka. A chodzi o to że kontakt z Bogiem ma zapewnić nam przejawianie wyższych wartości, w chrześcijaństwie: uczniowie mają się upodobnić do Chrystusa, czyli przejawiać wartości chrystusowe, czyli utożsamiać się z Chrystusem, w hunie: kahuna ma "żyć jak dusza" , czyli utożsamiać się ze swoim Wyższym Ja. W Hare Kryszna: docieranie do niego i odnajdywanie z nim bliskości, itd.


"To jest Krija Joga i niech ubóstwiają sobie tam co chcą. Ten temat jest o Bhakti yodze. Bhakti yoga to miłosna a więc wyłącznie osobowa relacja."

Ten temat jest o szeroko rozumianej bhakti. Można się oddać Bogu nieosobowemu. Uosobowienie Boga ma być tylko ułatwieniem. Takich ułatwień w jodze jest więcej: jogin może traktować relacje swoją z Bogiem jako relacje ojciec-syn, albo jak woli jako relacje braterską, koleżeńską, miłosną, w końcu bezosobową - jako żródło miłości.


"Biorąc pod uwagę twoją tradycjofobię"

To jest fakt że nie lubię tradycji jako takiej, lub raczej nie uznaję jej jako źródła absolutnego poznania. Z jednego prostego powodu: tradycja i dogmaty są wymieniane jako główne czynniki opóźniające rozwój kultury. Inhibitory rozwoju.


"Póki co, to ty w tej dyskusji popisałeś sie arogancją w stosunku do wyznawców innych religii nazywając obiekty ich kultu "bóżkami", pisząc o "wiatropylnej maryi" i nazywając pisma święte ich tradycji "baju baju". To ty w bezczelny i arbitralny sposób oceniłeś chrześcijan i wyznawcow Kryszny jako nieosiągających celu do którego swoimi szczerymi wysiłkami podążają."


No, przyznaje że troche prowokuje, troche używam mocnych słów, troche ironizuje czasami ;-) Ale to tylko po to by unaocznić pewne aspekty, a przede wszystkim by zachęcić do samodzielnego myślenia. Boisz się samodzielnie myśleć? Boisz się zadawać pytania sam sobie odnośnie swojej religii, lub przemyśleć czyjś pogląd który Ci nie pasuje, zadać pytanie odnośnie stereotypu czy dogmatu panującego w swojej religii, boisz się spojrzeć szerzej na pewne sprawy?

Do mnie nie przychodzą już Świadkowie Jehowy - bali się samodzielnie myśleć; przestali przychodzić wtedy gdy zauważyli że choćby w 5% tego co mówie, mógłbym czasem mieć racje..... To ich przeraziło. Pewni chrześcijanie ze mną już nie dyskutują - bo głosze "herezje". Oni też bali się samodzielnie myśleć. Nawet pewien filozof nie chce już ze mną gadać na "te tematy" - bo "ciągle burze mu jego swiatopogląd" :) Najlepsze jest to, że ja nigdy z nikim (w realu) nie zacząłem dyskusji na tematy religijne, duchowe swiatopoglądowe - bowiem szanuje inne religie, każdy ma prawo wierzyć w co chce, i nic mi do tego. To te osoby same zaczynały dyskusje, i same kończyły : )))))))))))


" Natomiast ja, nie pisałem nigdzie o tym że moja religia jest jedyną prawdziwą religią. Tak twierdzą najwyżej wyznawcy religii abrahamowych, nie wisznuizmu."

Pośrednio napisałeś. W momencie gdy chciałeś ograniczyć bhakti do ISCONU czy wisznuizmu :thumbright:


"Buddyści chcą "rozpuścić" swoją jaźń i wtopić się w bezosobowego Brahmana, którego źródłem i podstawą jest Najwyższy Pan."

Buddyści nie chcą "rozpuścić swojej jaźni";znowu nieprawda. To poglądy rozpowszechniane od XIX wieku przez podróżników, misjonarzy, nie znających tak naprawde buddyzmu -a długo utrzymujące się nawet w koncepcjach naukowych na ten temat; a błędne. Tak się sprawy się mają naprawdę: "Słowo Nirwana określa stan istoty wyzwolonej, istoty, która osiągnęła ten poziom duchowego rozwoju dzięki praktyce ścieżki medytacji. Dosłownie Nirwana oznacza "wygaśnięcie" i to znaczenie często wprowadzało w błąd ludzi Zachodu, którzy, od początku recepcji buddyzmu, skojarzyli Nirwanę z anihilacją i zanikiem osoby, wrażeń czy wreszcie, istnienia. Faktycznie Nirwana to "zanik uciążliwości" a więc wyzwolenie od splamień umysłu (sanskr. kleśa), co samo w sobie równoznacznie jest stanem głębokiej szczęśliwości, spokoju i równowagi. Doświadczenie wygaśnięcia przeszkód i splamień jest owocem ścieżki Hinajany" ----> stąd: http://budda.medytacja.net/t/teksty/art ... escia.html



"Uważaj, to że tak niezdrowo interesujesz się seksem i to w dodatku u innych osób może swiadczyć o zaburzeniach czakramu poniżej pasa !!!! :lol: "

Heheheh. Jest zgoła odwrotnie: obawy przed swobodnym mówieniem o seksualności czy jakaś wielka pruderia w tym temacie, jest zaprawde oznaką zaburzeń niższych czakramów - i to nie tylko tego jednego, ale najszczęściej całej niższej trójki ;-)


"Ponieważ nie prowadzisz ze mną fair gry i nie odpowiadasz merytorycznie na moje pytania, w tym momencie nie czuję się zobowiązany do odpowiedzi na pytania osobiste."

I ja to rozumiem. Zawsze można nie odpowiedać na pytanie, jeśli odpowiedź mogłaby nam zaszkodzić ;-) Przecież nie podcina się gałęzi na której się siedzi. (dobra, znów troszke ironizuje, sorrki).

Ale za to dzięki, za linki. Powiedzmy temat pozycji kobiet i seksualności w wystarczający spsób wyjaśniły. Z kolei jeśli idzie o Misje Czaitanii to raczej mało konkretów - jedyne co się dowiedziałem to to że trzeba będzie zapytać osobiście kogoś z tej Misji, bowiem na Vrinda popularyzuje zdanie i poglądy ISCONU - no tak, skoro jest zdominowana przez ISCON ;-)

A uwagę że przeglądarka na Vrindzie nie gryzie postaram się zapamiętać, zaiste napewno się przyda :)






"Gdybym nie uważał że moja religia jest najlepsza, w życiu bym nie poswięcił jej życia. Ty natomiast uważasz że wszystkie są równie dobre i być może dlatego nie jesteś w stanie zrozumieć sedna żadnej z nich. To tak jak przed wyborem studiów - myslisz sobie: "Uuuu, Cambridge jest świetny, Oxford równie dobry, Harvard jest super a Yale to też światowy poziom. " - i tak dalej - wszystkie są świetne ale ostatecznie nie idziesz nigdzie bo "wszystkie uniwersytety są takie same"."

Dwie sprawy - znowu proszę żebyś pomyślał zupełnie logicznie, na trzeźwo i przytomnie, obiektywnie (zapominając na moment o swoich poglądach, dogmatach, religii) - po prostu uczciwie najzwyczajniej obiektywnie:

- Nadanie czemuś co jest nieograniczone, wszechmocne i w pewien spsób nie do końca pojęte, imienia - jest ograniczeniem tego. Tak więc jeśli nadajesz Bogu imie, jednocześnie go ograniczasz - zamykasz w ograniczonym pojęciu. Jak to było w Taoiźmie? Tao które nazywa się Tao, nie jest prawdziwym Tao ;-) (tylko nie mów że Ty nie Tao kultywujesz a bhakti i niech se tao kultywuje co chce - bo umówiliśmy się patrzeć przez moment obieketywnie i uniwesralnie, bez ego ;)


- Uważanie że tylko moja religia jest prawdziwa i tylko w mojej przejawia się prawdziwy Bóg, znowu jest ograniczeniem wszechmocy Boga do jednej tylko religii. A Bóg w swej istocie jest ponad religiami. Więc jeśli chcę zbliżyć się do Boga to też musze być ponad religiami. Oczywiście, jeśli chcę, to mogę iść ścieżką jednej religii, i nazywać Boga tak a nie inaczej - aczkolwiek ze świadomością w głębi duszy że jest on i tak pobnad religiami i ponad imionami, a nawet - ponad ludzkimi wyobrażeniami.


Prosze żeby treści z tych dwóch myślników nie komentować, tylko sobie przemysleć (każdy z czytających niech sam sobie pomysli, bez znaczenia co z tym zrobi - zaakceptuje, zrozumie, odrzuci, niezrozumie, zapomni).


Ale, skoro Bóg mógł naszą egzystencje sprowadzić do absurdu, do poziomu w którym nieustannie musimy zaspokajać jakieś potrzeby, jeść, bzykać, oddychać, to nie powinien się obrazić jeśli i my w swoich wyobrażeniach do absurdu go sprowadzimy: do postaci dziadka z długą siwą brodą mieszkającego w chmurach, do postaci niebieskoskórego przywódcy pasterzy na planecie Goloka, czy do postaci "wiatropylnej Maryii", gniewnego "Allaha", gromowładnego Zeusa.... On musi mieć z pewnością tak absurdalny humor jak i my, więc się nie pogniewa ;-)

Można powiedzieć że bluźnie, rozpowiadam herezje, ironizuje - ale ja poprostu używam rozumu, dokładnie tego rozumu który On mi dał i dla mnie stworzył, więc znów niepowinien czuć urazy że korzystam jedynie z możliwości dociekania jakie mi dał.


___________________________________________________________________________
Teraz mały neurotyzm, aczkolwiek okraszony wyszukanymi metaforami i głęboką pointą - czyli moja mała twórczość ;-) --- tak naprawde w pewnym sensie odnosząca się znowu do całości tego co robimy, wymieniając poglądy.


- Zwariowałeś?
- Nie, oswieciłem się.
Będziecie teraz moimi uczniami?
- Nie, teraz to my będziemy cię leczyć.... :-D


Czy wyobrażacie sobie jakby to było gdyby Krishnamurti rozmawiał z Einsteinem?

Eisntein:
- E=mc2
Krisnamurti:
- Tylko Ci się wydaje
E:
- Jak możemi się wydawać, skoro dynamika jest niekompatybilna?
K:
- To co myślisz wynika bezpośrednio z tego co poznajesz,więc po co serwujesz farmaozny uznając je za autorytatywne i nie ambiwalentne?
E:
- O ****a. A więc wszystko jest względne. Musze więc wymyślić teorie względności.
K:
I tak Ci dopomóz Bóg.



Albo wyobrażacie sobie spotkanie Buddyz z Jezusem?

Jezus:
- Szczęść Boże!
Budda:
Zamknij się bo mi hałasujesz!
J:
- Otwórz serce na Boga!
B:
- E tam, wole cisze.
J:
- Zdaje Ci się, to ja jestem uosobieniem ciszy.
B:
- To czemu tyle gadasz?
J:
- Sam gadasz! Ide się powiesić!
B:
- Idż lepiej na krzyż...
J:
- I tak zrobie,cwaniaku!

I na koniec obaj razem: Ha ha ha, ale szopka.


Albo wyobrażacie sobie: Cagliostro poszedł do Rzymu do papieża by przekonać Ojca Świętego do wiary masońskiej rytu egipskiego, wymyślonego przez samego Cagliostra. Papież nie zrozumiał - i skazał go na dożywocie

___________________________________________________________________________

I jeszcze na koniec wróce do zagadnienia czy bhakti to tylko ograniczenie do wisznuizmu? Nie. Taki Vishwananada swoją Bhakti Marge nie ogranicza tylko powiedzmy do Kryszny - on modli się z wyznawcami wszystkich religii, u siebie na "ołtarzyku" ma i podobizny Kryszny, Jezusa, Kali, na spotkaniu nawet Maryji - i nikt nie protestował. Na spotkania ze sobą zaprasza przedstawicieli wszystkich religii; taka Krija Joga - też jest ponad religiami, krija jogini czytają wszystkie Święte Pisma ludzkości bez ograniczania się itd - i to mi siępodoba, do mnie to przemawia. Jak ktoś woli inaczej - to prosze bardzo, żadna różnica, ma prawo. Byle pamiętać że tożsamość da się zachować nawet bez fundamentalizmu i z tolerancją.


A i jeszcze takie pytanie mam, zapomniałem wcześniej zadać:
Czemu Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny nie należy do Światowego Stowarzyszenia Waisznawa??? Do tego stowarzyszenia należy aż z 17 organizacji wisznuickich, celem jest propagowanie jedności wszystkich wisznuitów, a z tego co wiem ISCON nie należy (no chyba ze jest inaczej?). Toż to nawet Misja Czaitanii należy.


I sorki za tak ługi post, bo chyba coś długi wyszedł.
___________________________________________________________________________

I już tak nawet autoironizując nawet samego siebie, cytat:
"Czemu paplesz o Bogu?
Cokolwiek mówisz o Nim, jest nieprawdą"
Mistrz Eckhart
Gruntz Mężczyzna
Mistyk
 
Posty: 172
Dołączył(a): 22 gru 2006, 17:57
Lokalizacja: Breslau
Droga życia: 9
Zodiak: lew/tygrys

Post 07 lut 2007, 13:41

ISKCON oczywiście NALEŻY do World Vaisnava Association.

Najpierw ciągniesz mnie za język i pytasz jak wyglądaja sprawy w ISKCON-ie w związku z przynależnością do WVA, seksualnościa, statusem kobiet, homoseksualizmem itd. a z drugiej strony sugerujesz że to nie jest watek o ISKCON-ie i bym otworzył nowy wątek na temat ISKCON-u. Sam nie wiesz jak się masz, zresztą nie pierwszy raz w tej dyskusji.

Gruntz napisał(a):
Vrindolator napisał(a):
Gruntz napisał(a):
Vrindolator napisał(a):
Gruntz napisał(a):O bardzo szeroko rozumianej bhakti - jako zdolności do gestu powierzenia życia Bogu i rozwijania miłości.


Żeby dyskutować jak sugerujesz o "szeroko rozumianej bhakti" najpierw trzeba ustalić definicję bhakti.



No to już ustalone wcześniej - jako gest to oddania swojego życia Wyższej Inteligencji.


Poproszę o wskazanie w którym miejscu użyłeś wcześniej tej definicji. Bo ja nie potrafię jej znależć. To kolejny twój "wymyślunek" na bieżace potrzeby tej dyskusji.


Nieprawda, użyłem tego określenia w poprzednim poście. Widać nieuważnie czytałeś, albo wogle tego nie przeczytałeś, może w obawie że wyczyta się coś co zmusza do samodzielnego myślenia albo przełamywania stereotypu?


Jak widzisz tam gdzie mnie odsyłasz piszesz tylko (cytuję) " o bardzo szeroko rozumianej bhakti - jako zdolności do gestu powierzenia życia Bogu i rozwijania miłości." Przedstawiasz więc jedynie to co rozumiesz jako "bardzo szeroką rozumianą bhakti" a nie definicję bhakti. Więc raczej nie zapamiętam cię z tej dyskusji jako słownego ani merytorycznego rozmówcę.

Gruntz napisał(a):Uważanie że tylko moja religia jest prawdziwa i tylko w mojej przejawia się prawdziwy Bóg, znowu jest ograniczeniem wszechmocy Boga do jednej tylko religii.


Jeżeli nie potrafisz zrozumieć różnicy pomiędzy zdaniem: " uważam, że moja religia jest najlepszą religią" a zdaniem: "moja religia jest jedyną prawdziwą religią" to najprawdopodobniej tej twojej "inteligencji rozróżniającej " brakuje znacznie więcej niż 10% do doskonałości. :lol:

Gruntz napisał(a): W momencie gdy chciałeś ograniczyć bhakti do ISCONU czy wisznuizmu


W żadnym miejscu tej dyskusji nie pisałem że bhakti może ograniczać się tylko do ISKCON-u czy wisznuizmu. Pisałem jedynie, że bhakti jest osiagalne tylko dla tych mistyków i transendentalistów, którzy rozumieją ze Bóg jest osobą. Więc dla np. chrześcijan także. Nie jest dostepna dla impersonalistów którzy okastrowali absolut z osobowości ale to nie z powodu jakiegoś politycznego ekskluzywizmu religijnego, ale z powodu logiki - gdyż bhakti oparta jest na miłosnej, a więc osobowej relacji z Bogiem.







Wydaje mi się że w tym watku znalazło się wystarczająco dużo treści by wszyscy zainteresowani mogli sobie wyrobić zdanie o przedmiocie naszej dyskusji i naszych poglądach na bhakti-yogę.







Przyjmijcie moje pełne szacunku pokłony do Waszych stóp.

Wasz sługa

Vrindolator das


edit: Do WVA należą swami z ISKCON-u wymienieni tutaj, natomiast ISKCON jako instytucja nie. Maj mistejk.
Ostatnio edytowano 16 mar 2007, 12:45 przez Vrindolator, łącznie edytowano 2 razy
Avatar użytkownikaVrindolator Mężczyzna
 
Posty: 23
Dołączył(a): 20 sty 2007, 01:45

Post 08 lut 2007, 09:58

Heheh, jeśli widzisz jakąś różnice pomiędzy wyrażeniem " uważam, że moja religia jest najlepszą religią" a wyrażeniem: "moja religia jest jedyną prawdziwą religią", to gratuluje :lol:


Ale faktycznie, wszystko co miałem do powiedzenia jest już we wszystkich wczesniejszych postach. Więc nie ma sensu tego ciągnąć w nieskończoność, wystarczy poczytać wczesniejsze posty.


Pozdrawiam wszystkich czytających! :)
Gruntz Mężczyzna
Mistyk
 
Posty: 172
Dołączył(a): 22 gru 2006, 17:57
Lokalizacja: Breslau
Droga życia: 9
Zodiak: lew/tygrys

Post 08 lut 2007, 10:09

BTW. skoro Towarzystwo Świadomości Kryszny należy do Światowego Stowarzyszenia Waisznawa, to na Wikipedii widnieje poważny ,krzywdzący dla Was, błąd , bo pisze że "z wyjątkiem Międzynarodowego Towarysztwa Świadomości Kryszny", więc wartocoś z tym zrobić.


Dokładnie wygląda to tak:

"Światowe Stowarzyszenie Wisznuickie deklaruje działania na rzecz jedności wszystkich wisznuitów i wspomaganie działalności misyjnej na Zachodzie. Skupia grupy wywodzące się od Bhaktisiddhanty Sarasvatiego Thakura oraz jego uczniów Bhakti Rakśak Śridhara i Bhaktivedanty Swamiego (z wyjątkiem Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kryszny)."

http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiat ... isznuickie
Gruntz Mężczyzna
Mistyk
 
Posty: 172
Dołączył(a): 22 gru 2006, 17:57
Lokalizacja: Breslau
Droga życia: 9
Zodiak: lew/tygrys

Powrót do działu „Religie i wierzenia”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości