Dyskusje na temat wszelakich praktyk duchowych - medytacji, pracy z energią, aurą, czakrami, itp.

Re: Uzdrawianie siłą woli

Post 20 gru 2012, 19:07

W wieku 13 lat zachorowałam na Epilepsję. Biorę leki, jestem pod kontrolą lekarską, i chodzę na badania głowy. Mam rentę. Ten rodzaj choroby wychodzi przez modlitwę i post.
romantyczka
Wesoła służebnica
 
Imię: Agnieszka
Posty: 13
Dołączył(a): 14 lis 2012, 22:19
Droga życia: 39
Zodiak: Lew

Re: Uzdrawianie siłą woli

Post 22 lut 2013, 22:47

Tylko Bóg może uwolnić z wszelkiej choroby.
romantyczka
Wesoła służebnica
 
Imię: Agnieszka
Posty: 13
Dołączył(a): 14 lis 2012, 22:19
Droga życia: 39
Zodiak: Lew

Re: Uzdrawianie siłą woli

Post 23 lut 2013, 09:19

Gdy byłam w szpitalu usłyszałam, że no trudno, muszę się z tym pogodzić, bo będzie tylko coraz gorzej.
Poczytałam sobie, faktycznie, rokowania na wyzdrowienie, zerowe.
ZBUNTOWAŁAM SIĘ. i powiedziałam sobie, że jestem zdrowa, tylko z felerem.
I tak stopniowo się przekonywałam, że jest lepiej.
Kiedyś idąc, jak łapał mnie ból to zastanawiałam się, czy dam radę wrócić do domu. A potem zmieniłam myślenie. Ból łapał,a ja myślałam BÓL MIJA, WSZYSTKO WRACA DO NORMY, CZUJĘ SIĘ CORAZ LEPIEJ.
Dziś, a minęło już wiele lat, czuję się znacznie lepiej, niż kiedyś.
I pewnie gdybym myślała o całkowitym uzdrowieniu, to pewnie tak by się stało,

Ale do dentysty, radzę chodzić.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: Uzdrawianie siłą woli

Post 23 lut 2013, 09:24

Jeszcze dodam. Są różne techniki powrotu do zdrowia. Jedni piją mocz, inni soki warzywne, inni się modlą....Ci co wyzdrowieli opisują jednak, że całkowicie wierzyli w to, że wyzdrowieją.
To ich wszystkich łączy, silna wiara w wyzdrowienie. Tak jak i ja uwierzyłam, że choroba nie będzie się posuwać dalej - a w praktyce znacznie się cofnęła.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: Uzdrawianie siłą woli

Post 23 lut 2013, 16:27

W sumie po co prosić Boga i inne siły wyższe o wyzdrowienie. Może choroba to indywidualna karma, albo jak ktoś jest niepełnosprawny to niech nauczy się z tym żyć, to jego kara przez resztę życia musi cierpieć...
Po prostu pogodzić się z tym "Niech się dzieje wola Boska".
Co myślicie o tym? :D
Poznaj siebie, a poznasz wszechświat.
Avatar użytkownikaFantasstka Kobieta
 
Posty: 110
Dołączył(a): 16 maja 2012, 20:46
Droga życia: 4

Re: Uzdrawianie siłą woli

Post 23 lut 2013, 17:13

Nie, zdecydowanie , NIE!! Większość chorób ma podłoże psychologiczne / jakieś 80% -co oficjalnie uznała Św. Organizacja Zdrowia/
Czyli większość chorób jest spowodowana PRZEZ NAS SAMYCH, przez stres, przez złe myśli, przez samo myślenie o chorobie...

Gdy czytałam o naukach szamańskich, podano tam przykłady : Jak kobieta nie korzysta ze swej mocy, to ma kłopoty z kręgosłupem... W moim przypadku tak było.
Jak myśli się ciągle o śmierci, to przyzywa się ją, ona krąży, ona jest tuż obok. Bo ty ją wołasz!
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: Uzdrawianie siłą woli

Post 23 lut 2013, 19:40

No tak, ale jak ktoś ma chorobę od np 1roku życia to lipa...
Poznaj siebie, a poznasz wszechświat.
Avatar użytkownikaFantasstka Kobieta
 
Posty: 110
Dołączył(a): 16 maja 2012, 20:46
Droga życia: 4

Re: Uzdrawianie siłą woli

Post 24 lut 2013, 00:36

Przyznam, że tu mam kłopot z zaakceptowaniem tego, co czytałam.
1- rodzice mogli bać się choroby, czyli myśleli o niej.-ich energia tu zadziałała
2- dusza mogła wybrać sobie takie doświadczenie życia w materii
3- jakiś drobny błąd był w DNA, jakiś gen nieprawidłowy.

Naukowcy dowiedli, że geny się mutują./potrafią zmieniać w trakcie życia/ Czyli nawet jak od dziecka ktoś choruje, to także może wyzdrowieć.

A tak na pocieszenie opowiem film, który był oparty na faktach.
Umierający na guza mózgu chłopiec pragnął złapać błękitnego motyla. Matka postanowiła spełnić jego marzenie, zorganizowała wyprawę do Amazonii. Chłopiec był noszony przez przewodnika, wędrowali w dużej grupie.
Raz chłopiec oddalił się tylko z przewodnikiem, to miał być krótki spacer. Pech chciał, że wpadli do jakiegoś dołu, przewodnik złamał nogę i nie mógł się poruszać.
Chłopiec wyczołgał się, i tak pełzł z głębokim pragnieniem, by uratować przyjaciela, bo tak go zaczął traktować.
Udało mu się, dotarł do obozu, zorganizowali ekipę, wyciągnęli człowieka.
Ale najlepsze było na koniec. Guz znikł, chłopiec całkowicie wyzdrowiał.

O takich cudownych wyzdrowieniach czytałam też parę książek. Czyli wszystko jest możliwe.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: Uzdrawianie siłą woli

Post 24 lut 2013, 08:21

Przemyślałam to o rodzicach i podam przykład. Tu splotła się
zwykła troska, błędna diagnoza itp.
Spotkałam znajomą, pokazuje rany na ciele dziecka, zaczerwienienia i podrażnienia i mówi, że dziecko jest na diecie bez-glutaminowej, że to reakcja na mleko, że i kłopot i drogo... A ja tak patrzę na malucha i widzę piękne chińskie ubranko Sama sztuczność.
KAZAŁAM jej wyrzucić te śliczności, ubierać dziecko tylko w bawełnę i zacząć normalnie karmić. /Tak, kazałam, bo miałam przemożne ODCZUCIE, że tu leży przyczyna/

Posłuchała, ubranka zmieniła na bawełniane, dziecku się polepszyło. Więc ostrożnie zaczęła dodawać zwykłe mleko do tego zalecanego przez lekarza . Nie było żadnej reakcji, więc zaczęła je normalnie karmić. Dziś dziecko jest zdrowe.

Ja sama, gdy dziecko często chorowało na oskrzela, dawałam jej antybiotyki /zgodnie z zaleceniem lekarzy/ Córka coraz słabej na nie reagowała, zapalenia były coraz częstsze.
Kiedyś wyczytałam, że należy zrobić napar z ziół i to pomoże. UWIERZYŁAM W TO.
Tak wiec do garnka wsypałam miętę, szałwię, rumianek, nalałam wody i włączyłam grzałkę. Zaparowałam cały jej mały pokoik, i w takiej ziołowej parówce była przez parę dni. Szybko wyzdrowiała.
Kurację powtórzyłam jeszcze ze trzy razy, dziecko całkowicie wyzdrowiało, skończyły się kłopoty i częste choroby.

Ja sama mam lekkie uczulenie na coś tam. W każdym razie nigdy nie rozstaję się z chusteczką do nosa. Nikt się tym nie przejmował i tak jak miałam, tak mam. Dziś są "modne " alergie, więc pewnie by mi zaaplikowano leki - a one mogłyby wydelikacić mój organizm, i mogłoby być gorzej.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Powrót do działu „Praktyka”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości

cron