Tylko wtedy, gdy bardzo szczerze i dogłębnie rozpoznam to, że w tym ziemskim życiu jestem tylko "diabelską bestią" niczym nie różniącą się od tych, którym ufam i nie ufam, których kocham i nienawidzę itp. może nastąpić całościowe rozpoznanie ego-iluzji.
Wszystko to, co czynię dla "siebie", jak również to, co w tym "moim" mniemaniu czynię dla ogółu; w najmniej oczekiwanym momencie musi eksplodować i obrócić w pył wynikający z tego nędzny świat. Ten, komu wydaje się, że wie, co jest dobre i najlepsze dla innych, jest niebezpieczny, ale tylko dla samego siebie. Następujący po tym upadek, od którego nie ma ucieczki, bywa bardzo upokarzający i zarazem bolesny. Gdy jesteśmy już na tyle dojrzali, aby to dostrzec, zauważamy również, że nie ma już całkowicie fascynacji iluzjami zewnętrznego świata. W zamian tego pojawia się niemożliwy do wyrażenia lub opisania błogi spokój. Można to określić jako Błogostan Nieistnienia w sensie "ja".
Bez najmniejszego wysiłku i spontanicznie otrzymujemy wtedy wszystko to, co potrzebne, aby prawdziwie żyć i być trwale wolnym od panowania ego.
Wszelkie formy lęku oraz cierpienia znikają i nigdy już nie powrócą... Ich przyczyną było dualne oddzielenie... Gdy łączymy się i ego znika; nie ma już "kto" lękać się, albo cierpieć... Następuje zatrzymanie się... Widzimy bardzo wyraźnie, że nie ma i nigdy nie było żadnej "drogi"... Nie ma żadnego "dobra" ani "zła"... Nigdy nie narodziliśmy się, ani nigdy nie umrzemy, gdyż właśnie "czas" jest pułapką z której TU i TERAZ wychodzimy bezpowrotnie...
Wszystko jest takie, jak być powinno...
Budzimy się z iluzji fałszywego "ja"...
Wszystko, co widzę, jest tylko lustrzanym odbiciem...
JESTEM...
Wszystko to, co czynię dla "siebie", jak również to, co w tym "moim" mniemaniu czynię dla ogółu; w najmniej oczekiwanym momencie musi eksplodować i obrócić w pył wynikający z tego nędzny świat. Ten, komu wydaje się, że wie, co jest dobre i najlepsze dla innych, jest niebezpieczny, ale tylko dla samego siebie. Następujący po tym upadek, od którego nie ma ucieczki, bywa bardzo upokarzający i zarazem bolesny. Gdy jesteśmy już na tyle dojrzali, aby to dostrzec, zauważamy również, że nie ma już całkowicie fascynacji iluzjami zewnętrznego świata. W zamian tego pojawia się niemożliwy do wyrażenia lub opisania błogi spokój. Można to określić jako Błogostan Nieistnienia w sensie "ja".
Bez najmniejszego wysiłku i spontanicznie otrzymujemy wtedy wszystko to, co potrzebne, aby prawdziwie żyć i być trwale wolnym od panowania ego.
Wszelkie formy lęku oraz cierpienia znikają i nigdy już nie powrócą... Ich przyczyną było dualne oddzielenie... Gdy łączymy się i ego znika; nie ma już "kto" lękać się, albo cierpieć... Następuje zatrzymanie się... Widzimy bardzo wyraźnie, że nie ma i nigdy nie było żadnej "drogi"... Nie ma żadnego "dobra" ani "zła"... Nigdy nie narodziliśmy się, ani nigdy nie umrzemy, gdyż właśnie "czas" jest pułapką z której TU i TERAZ wychodzimy bezpowrotnie...
Wszystko jest takie, jak być powinno...
Budzimy się z iluzji fałszywego "ja"...
Wszystko, co widzę, jest tylko lustrzanym odbiciem...
JESTEM...
- Miracle
- Posty: 80
- Dołączył(a): 05 sty 2012, 14:38
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość