Dyskusje na temat wszelakich praktyk duchowych - medytacji, pracy z energią, aurą, czakrami, itp.

Re: list do bratnich dusz

Post 15 gru 2013, 00:26

Witam ArkadyP Ogólnie to co piszesz jest jak najbardziej ok, zastanowiłbym się jednak nad wydźwiękiem całego przekazu. Piszesz w takiej formie jakby inne osoby które to przeczytają z założenia miały problemy z dostrzeżeniem piękna i zrozumieniem tego co nas otacza. Wspominam o tym ponieważ "fizyka" każdego działania energetycznego włączając w to każdą myśl jaką tworzymy opiera się na prostej zasadzie "podobne trafia na podobne". W związku z tym każdy wyciągnie z Twojej treści to co go najbardziej interesuje, to jaką energię wyślę na spotkanie tego co napisałeś, wszystko więc w porządku. Jednak chcąc aby każdy odebrał to właściwie dobrze jest trafić na wysoko wibrujące cząstki czytelnika ;) To co napisałeś mówi bardziej o tym że pisząc to w ten sposób natrafiasz w w innych ludziach na energie które nie rozumieją jeszcze tych subtelniejszych poziomów. To trochę tak jakby podejść do biedaka i zacząć rozmowę od "cześć biedaku ja ci powiem jak nie być biednym" wyobraź sobie taką scenkę i pomyśl jak taka osoba mogłaby zareagować.
Podobnie brzmi to co pisałeś o tym że ludzie mówią o tym jak pięknie jest kochać, odczuwać piękno przyrody itd. określiłeś to jako puste słowa i slogany. Powiem Ci że w zależności od tego kto patrzy i co ma w sobie, taki świat przed sobą widzi. to trochę jak lustro w którym Twoja myśl spotyka się z tym co wokół i koresponduje z tym na takim poziomie wibracyjnym jaki sama ma. Jeśli więc patrzysz jakąś częścią siebie na takie treści i widzisz tylko slogany znajdź w sobie taką część która widzi tam coś więcej. działając taką energią możesz zrobić dużo dobrego - to a propos pomocy innym. Chodzi mi o to że Energia jest jak mały posłaniec którego wysyłasz do innych ludzi. taki posłaniec jest święcie przekonany i wierzy w to czego go nauczyłeś. dobrze więc jest wysłać posłańców którzy święcie wierzą i udowadniają innym piękno niż jego brak.
Pisałeś o tym że „ musimy w obecnych czasach walczyć i ściągać bardzo dużo wysoko wibracyjnej energii […] która jest naszym pokarmem" To co w obecnych czasach jest najbardziej potrzebne to przynajmniej wg mnie właśnie nie walka jako taka tylko spokojna miłość wobec tego co nas otacza. Oczywiście rozumiem że masz na myśli walkę o utrzymanie piękna i dobra jednak walka sama w sobie zakłada niezrozumienie, oraz strach osoby walczącej i tym emanuje- to tak jak z dwiema kłócącymi się osobami - choćby kłóciły się o nie wiem jak szczytne i najwyższymi pobudkami nasączone idee to dopóki się kłócą dopóty patrzą na te idee od mało doskonałej strony.
Kiedy obie osoby zrozumieją to co pięknego mają w sobie nawzajem, kiedy choćby JEDNA z tych osób nauczy się widzieć w drugiej osobie piękno wtedy nie będzie już podłoża do kłótni i ona nie ma szansy się wywiązać.
Kiedy walczy się z kimś to niezależnie od tematu następuje paradoks uczenia drugiej osoby brudnym tego jak być czystym ;)
każda z wymienionych osób widzi w drugiej brudne bo sama patrzy na tą drugą brudnym - w drugą stronę jest tak samo, kiedy patrzysz czystym nagle tą druga osobę widzisz jako czystą - jak to możliwe? - możnaby powiedzieć: to napeeeeewno jakieś oszukiwanie samego siebie i wmawianie na siłę że ktoś taki i owaki jest ładny i świecący ;) A właśnie o to chodzi że kiedy wyślesz miłość ona trafi na miłość – znajdzie ją w kimś tak doskonale jaką doskonałą ona sama jest. Choćby było jej mało w kimś to gdzieś tam dziurkę znajdzie i trafi na to co w tej drugiej osobie dobre – na takim fundamencie można już coś zbudować dlatego zawsze jeśli widzimy w tym na co patrzymy dobro i piękno to bardzo świadczy to o tym co my sami w tym kierunku wysyłamy. :)
Często widzi się ludzi którzy przepychają się między sobą energetycznie próbując udowodnić sobie kto komu co złego zrobił i jaki to on nie jest. Samo w sobie brzmi to w sposób nieco szalony bo zalewają się właśnie takimi „posłańcami „ którzy usilnie próbują udowodnić temu drugiemu jaki to on jest „fe” ;) a żeby dobrać się do tego „fe” w drugiej osobie te cząstki same muszą mieć w sobie coś „fe” bo inaczej nic by nie znalazły :) kiedy dodamy do tego fakt że każda energia „powstaje” w nas samych jako wyraz naszej woli to tworząc coś nieprzyjaznego w sobie niejako ludzie sami otwierają się na podobne energie z drugiej strony. Rozpatrywanie wtedy kto ma więcej „racji” lub kto zaczął nie ma większego sensu. Co w takim razie będzie jeśli ludzie ci zaczną w sobie tworzyć miłość? Choćby na przekór temu na co na pierwszy rzut oka by się wydawało? Kiedy popatrzysz na dwoje ludzi próbujących udowodnić sobie dobro nagle zobaczysz ludzi tworzących w sobie piękno do którego przykleja się inne piękno pochodzące od drugiej osoby – takich konfrontacji życzmy sobie a przede wszystkim twórzmy je swoim działaniem :) Wtedy każda myśl jest swojego rodzaju pomocą nawet jeśli nie dodamy jej takiej „metki” a czas nigdzie nie ucieka bo wszystko dzieje się tak jak ma się dziać we właściwym momencie :)
"Gdy los poda ci cytrynę,
zrób z niej lemoniadę!"

Maharishi Mahesh Yogi
Avatar użytkownikazooey Mężczyzna
 
Imię: Grzegorz
Posty: 42
Dołączył(a): 30 lis 2008, 22:16
Lokalizacja: Pruszków
Zodiak: ryby

Re: list do bratnich dusz

Post 20 gru 2013, 10:13

"Wszystko dzieje się tak, jak ma się dziać, we właściwym momencie" - do tych słów się odnoszę.
I będzie tak się działo do czasu, aż nie przerobimy lekcji życia.
Sama ufność i miłość nie wystarczy, trzeba nauczyć sobie radzić, z nieprzewidywalnymi, niespodzianymi sytuacjami.
Myślę , że po to nas spotykają te niemiłe sytuacje, by wytworzyć emocje, by życie nie było zbyt leniwe i bezwolne. Byśmy działali, pokonywali przeszkody i szli do przodu.
A nawet jak w świecie zewnętrznym dzieje się w miarę dobrze, to nasza podświadomość wystawi nas na próby, tworząc niemiłe scenariusze - chodzi o nasze obawy, negatywne myśli.
Jak mało jest ludzi całkowicie szczęśliwych, ciągle uśmiechniętych i radosnych - a jak już są, to zwykle lądują w wariatkowie, bo "normalni " uważają, że to oni mają odchyłki.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: list do bratnich dusz

Post 28 gru 2013, 02:15

To bardzo piękne, co piszecie i kiedyś zgadzałem się z tymi ideami...
Ale obecnie nadszedł czas przemiany, a do tego potrzebna jest energia, ciężka praca nad sobą, która polega na tym, że stan świadomości podczas medytacji w pozycji lotosu przenosimy do codziennego życia, czyli normalnie funkcjonując obserwujemy siebie i zdobywamy wiedzę poprzez doznania prawdy…
Napisałem w liście jak tą potrzebną energię przyswajać, aby przejść próg.
Przykro mi, że jesteśmy po dwóch stronach…
Jak można człowiekowi, który co noc zasypia, potem budzi się i dalej pozostaje w majakach wytłumaczyć, że jest inny wyższy stan, który daje nieśmiertelność…
Owszem istnieje reinkarnacja i odradzanie w ciałach fizycznych ale ja mówię pracy nad tworzeniem ciała astralnego, które jest doskonalsze, wasze podejście czyli akceptacja ciała fizycznego to jak zgoda na to aby dalej być muchą….
Ponadto planeta Ziemia wchodzi w wyższą wibrację i już niebawem nie będzie się można na niej odradzać w ciele fizycznym… Pozostanie Księżyc jej dziecko, które rozrośnie się kiedyś i zaludni, ale zanim to nastąpi leniwe dusze będą musiały przejść przez piekło ewolucji…
I jeszcze raz wrócę do mojego listu…

…. Jak wszyscy wiemy mamy w sobie tchnienie ducha, boską istotę, złotą nić, czyli cząstkę Boga. Z natury swojej Ona tęskni i chce wrócić do źródła, ale dopóki nasza uwaga będzie zajęta tym, co na zewnątrz, przeszłością i marzeniami będzie zaśmiecana, aż do stanu, w którym człowiek umrze duchowo, czyli stanie się karmicielem niższych bytów. Tego typu ludzi jest dużo i nie ma sensu się nimi zajmować…
Niech martwi zajmą się martwymi a my wróćmy do żywych.
Żywy duchowo człowiek winien się skupiać na tej Boskiej cząstce. Powinien zachować jej odczuwanie jak najdłużej, a wręcz cały czas. Nie chodzi o teoretyczne rozważania a o praktykę i obserwację siebie, wczuwanie się w tu i teraz, pilnowanie, czuwanie, aby nic nie zajmowało umysłu w czasie naszej obserwacji siebie.
Jak w sobie rozpoznać tą Boską cząstkę?
Ona promieniuje miłością, wolnością, daje ulgą, wyciszenie, spokój wewnętrzny. Aby ją lepiej odczuć należy rozniecać tą iskrę światłości w ten sposób, że mentalnie wdychamy miłość Boga przez naturalną tęsknotę, którą musimy w sobie odnaleźć. Metoda i sposoób jest znana, to medytacja, czyli dążenie do określonego stanu świadomości, w której naszą świadomość „wyciągamy” z umysłu i siłą woli umieszczamy ją w cząstce Boga.
Z niewolnika stajemy się panem siebie, czyli zapieramy się samego siebie (ego)...
Ale w odpowiednim czasie i po uzyskaniu odpowiedniego poziomu przechodzimy do kolejnego wyższego stopnia wtajemniczenia, czyli utrzymujemy ten Boski stanu przy codziennych czynnościach, bez określonych pozycji, czy klepanych w kółko słów, lub wierszyków. W ten sposób przestajesz iść a zaczynasz biec po swojej duchowej drodze.
To oczywiście nadwysiłki, ale tylko one się liczą.
Spróbujcie, to będzie bolało, bo uświadamia, że jesteście dopiero na początku drogi.
Gdy macie trudności w tego typu wewnętrznym czuwaniu można sobie pomóc umieszczając w bezpośrednim otoczeniu tak zwane przypominacze, czyli na przykład przedmioty, które mają w sobie pozytywne wibracje, np. kryształy, rzeczy z miejsc mocy, czy aktywatory, a nawet święte obrazki itp.
Opisałem powyżej kierunek oraz prędkość na drodze duchowego rozwoju. Co do obrony to należy sobie uzmysłowić, że w tej drodze mogą cię zaatakować i kusić istoty karmiące się niskimi wibracjami. Jeżeli atakują to w pierwszej fazie wywołują strach. Strach jest dla nich jak zapach wspaniałego dania. W przypadku ataku wystarczy rozbudzić swoją Boską cząstkę. Wtedy powstałe wyższe wibracje zadziałają na nich jak smród nie do zniesienia. Kim są istoty, które was mogą zaatakować? Kiedyś i one miały planetę, na której się mogły odradzać, ale gdy ona wzniosła się wyżej osiągając wyższą wibrację zostali odcięci od źródła, mogli zacząć od porządku i przez biliony lat odradzać się w formach prymitywnych aż po inteligentną i znowu stanąć przed szansą na zmartwychwstanie za życia, mogli, ale się zbuntowali i odcięci od energii miłości, musza się żywić niższymi wibracjami w najpodlejszych formach……
Arkady Mężczyzna
pilnuj swojego wnętrza
 
Imię: Arkadiusz
Posty: 15
Dołączył(a): 17 sie 2006, 15:40
Droga życia: 5
Typ: mediator
Zodiak: byk

Re: list do bratnich dusz

Post 28 gru 2013, 07:53

Ty odkryłeś tą Boską Cząstkę, jesteś nią zafascynowany, hołubisz ją, chcesz wyizolować ją od świata materialnego , dążąc do jej doskonałości.
Ona jest doskonała, nie trzeba jej ulepszać.
To ONA nas stworzyła, nasze materialne ciało i ukryła się w naszej podświadomości, by nie przeszkadzać nam w rozwoju. Nasz rozwój, jest i jej rozwojem, jej celem pobytu na ziemi.
Izolując ją od ziemskich spraw , pozbawiasz ją możliwości zdobywania nowych doświadczeń, zaprzepaszczasz sens pobytu na ziemi.

Ja nie muszę jej odkrywać bo wiem, że ona jest. Jesteśmy jednością w świecie materii.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: list do bratnich dusz

Post 29 gru 2013, 16:02

Przykro mi, że nadal nie jestem rozumiany. Wiem, że Ta cząstka jest doskonała, to oczywiste. Chodzi mi nie o oczyszczanie tej cząstki, a o pozbywanie się tego, co ją przesłania i okrywa jak płatki cebuli. Potrzebujemy do tego energii, której zdobywanie opisałem w - liście do bratnich dusz…
W trakcie osiągania czystości nasza świadomość będzie coraz łatwiej łączyła się z Tą cząstką w teraźniejszości w tu i teraz, bo w obecnym stanie naszą świadomość pochłania umysł, czyli myśli, wyobrażenie, uczucia, projekcje przyszłości itp. i do tego to się odbywa bezwiednie, po prostu śnimy na jawie….
Oczywiście tu następuje bunt, co on wypisuje, że co, że nie mam kontroli nad tym, o czym myślę, co czuję, że śpię na jawie?
Masz, ale bardzo małą i rzadko! A jeśli uważasz, że jest inaczej to spróbuj utrzymać świadomość w tu i teraz obserwując swój umysł i to, co do niego chce wpłynąć…
Ile w tym stanie wytrzymasz, no ile?
Większość ludzi, którzy to przeczytają nawet nie spróbuje, albo już za chwilę zapomną, że mieli to zrobić… Z prostej przyczyny, ze strachu, bo może się okazać, że są w tym stanie wytrzymać maksymalnie parę minut...
Po to na początku jest medytacja w odpowiedniej pozycji i w komfortowych warunkach, aby ten czas utrzymać dłużej, a w przyszłości przejść do następnego etapu, czyli ten stan trwania, czuwania, zapierania się samego siebie utrzymywać jak najczęściej w normalnym funkcjonowaniu, np. podczas spaceru, czy codziennych czynności itp….
Ta praca, o której napisałem powyżej nie jest izolowaniem się od świata materialnego a wręcz przeciwnie, doznania w teraźniejszości są bardziej intensywne, człowiek cieszy się każdą chwilą jak dziecko, przeżywa uczucia pełniej, cząstka Boga, która jest miłością i jest sercem duszy (ciała astralnego) zaczyna mieć mocniejszy na nas wpływ, przekształca genetycznie nasze ciało fizyczne i rozwija duszę, bo u większości ludzi jest ona nieskrystalizowana…
Ciało fizyczne jest nam właśnie potrzebne do krystalizowania duszy a gdy zakończymy ten proces będziemy niczym motyl, który potrzebował zaistnieć, jako larwa i żyć w ziemi bez słońca…
Arkady Mężczyzna
pilnuj swojego wnętrza
 
Imię: Arkadiusz
Posty: 15
Dołączył(a): 17 sie 2006, 15:40
Droga życia: 5
Typ: mediator
Zodiak: byk

Re: list do bratnich dusz

Post 29 gru 2013, 17:28

Sinbard napisał(a):Zamiast przeciwko komuś lub czemuś.
Wychodź z tego co najbardziej pragniesz widzieć tutaj.

Po prostu bądź.

Zaproś wszystkie kolory, które stworzył człowiek.
I postaraj się zrozumieć.
Odkryć u ich podstaw piękno.

Ponieważ tego uczucia, które widziało wszystko, w wzniosło się ponad przeszłość na skrzydłach wybaczenia, zostawisz tu więcej.

Historia uczy.

Spotkałem kiedyś człowieka.
Z którym przegadałem kilka godzin jadąc minibusem.
Piękny wspaniały człowiek.
Pełen pasji do tego co było.
Pełen radości.
Ale widziałem w jego oczach, że wie, że koniec końców może opowiadać tylko o wojnie.
Ponieważ to człowiek pokazywał człowiekowi przez tyle setek lat.

Nic poniżej.

Ani powyżej.

Tylko Człowiek.

Taki jaki potrafi być.
Taki jakie możliwe jest istnienie na bazie jego doświadczeń.
Takim jaki jest.
Wystarczy by był kochany.
By był traktowany jak ja sam.

Wspólny plan rzeczywistości.
Z bogami i aniołami wyciąganymi z książek tylko dla zabawy.
By przeżyć dziecięcy dreszcz.
W mędrczej kuli sytego umysłu.

Patrzeć.

Jest takie powiedzenie, że...
Im mniej mamy, tym bardziej wypełnia nas wdzięczność.

Kiedy ręce stają się zupełnie puste.
Jesteś wdzięczny całej egzystencji.
Każdemu atomowi i barwie.

Ponieważ wydostałeś się z kręgu pożądania.
Posiadania.
Zysku i straty.

Wtedy nie ma nikogo.
Kto mógłby rościć sobie stanowisko anioła.
Nie ma nikogo, kto stałby po "drugiej stronie".

Są ludzie, którzy nie doświadczyli zjawisk, ludzi, obrazów, by mogło u nich odbyć się zrozumienie.
Nikt jeszcze nie uczynił kogoś mądrym poprzez walkę.

Ponieważ walka niesie wyłącznie gorycz i zemstę.

Istnienia powielały tą ścieżkę.

Ponieważ.

Brakowało im mądrości.

A brali miłość, bogów i anioły na usta.

Kochać przede wszystkim.

Ale Kochać Mądrze.


[ Obrazek ]


nie byłam w stanie dobrnąć do końca pierwszego postu gdy doczytałam,że przed niższymi wibracjami to mam sie bronić ale aniołów mam karmić , więc do ciebie Sinbard chciałam napisać,że właśnie na sobie doświadczyłam czym jest tylko mówienie o miłości, które i tak kończy się mówieniem o nienawiści i walka z ludzmi złymi. Bezsens. A na dodatek gdy czegoś nie przeżyjesz samemu, wchodziszsz w ten wir rozmów nie zdając sobie sprawy do czego to zaprowadzi. Ale to był moment zrozumienia,że obojętnie jak bede medytować,kochać itp. nic mi to nie da dopóki osobiście nie zetknę sie z takim człowiekiem, nie nauczę na niego patrzeć w sposób , który mi pozwoli go poznać szybciej niż on mnie "sprowadzi do mówienia tylko o złu". Spostrzegawczości, słuchania, ważenia słów uczymy się tylko z drugim człowiekiem. Żadna książka ani Bóg w tym nie pomoże. Jeżeli już to ćwiczenia z innymi ludzmi np spotkania, warsztaty , wsparcie, uświadamianie jak moze postąpić człowiek i jakie ma się wartości, zasady by reagować,żyć tak by innych nie krzywdzić itp. A to jest po prostu życie, które płynie. Szczęśliwego Nowego Roku Sinbard. Będę na stary gwizdać i wystrzelę konfetti by odszedł razem z toksycznością osób, które dane mi było poznać ale wiele mnie to nauczyło i pokazało,że tylko interakcja z drugim człowiekiem daje a nic nie odbiera a siedzenie czasem za długo w medytacji, ksążkach odbiera wiele w tym umiejętność bycia w świecie.
by kiedyś zobaczyć tęczę w sobie:)
Avatar użytkownikaVioletHill
Fiolet i Biel we mnie już jest
 
Imię: VioletHill
Posty: 163
Dołączył(a): 24 gru 2012, 13:52

Powrót do działu „Praktyka”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości