Nauki, pisma, przekazy Mistrzów, wiedza tajemna i drogi odkrywania Świadomości.
Witam!

Chciałbym przedstawić materiał, który w niewielkim stopniu ukazuje "słowiański światopogląd" - jest to swego rodzaju "kondensat" słowiańskiej wiedzy. Ważne jest, że ta wiedza odnosi się do Słowiano-Aryjskich narodów - ogólnie do białych ludzi. Nie ma znaczenia, czy jesteś Polakiem, Rosjaninem, Ukraińcem, Białorusinem, Niemcem, Anglikiem, Szkotem, Francuzem i tak dalej - znaczenie ma to, że jesteś białoskórym człowiekiem, ponieważ każdy biały człowiek należy do Słowiano-Ariów i kiedyś razem tworzyliśmy Wielką Dzierżawę - połączenie Rodów Słowiano-Aryjskich.
Na samym początku każdy człowiek powinien sobie odpowiedzieć na pytanie: Kim jestem? Kim jestem tak na prawdę? Ludzie utożsamiają się z narodowością - myślą, że są Polakami, Niemcami, Rosjanami lecz według światopoglądu słowiańskiego to wszystko są "jarłyki(jarzma)" - kajdany, które narzucamy na swoje prawdziwe "Ja".
Chcę zaprezentować materiał, który pomoże wam uświadomić sobie kim tak na prawdę jesteście.


Mozaika Życia - Opracowane na podstawie wykładów Алексей’a Трехлебов’a.


- Dlaczego żyjemy? Jaki jest sens życia? Czemu tutaj "przyszliśmy"? Konkretnie, jaką naukę powinniśmy otrzymać i jakie lekcje powinniśmy "przejść"?
- Nauczyć się zdrowomyślenia?
- To jest niezbędny warunek, także należy się nauczyć, ciepło, ciepło...
- Wykształcić w sobie określone jakości?
- Tak, jakim sposobem, skąd mamy je wszystkie wziąć?
- Z cierpienia... ?
- Z pokonywania przeszkód, które nas rozwijają?

- Tak, a skąd biorą się te trudności, przeszkody?
- Z doświadczenia... ?
- Doświadczenie przychodzi dopiero po ich przezwyciężeniu.
- Z karmy?
- Karma to... tak jakby nasza "kara" - "rok i uroki" (z ros. przeznaczenie i lekcje), ale skąd my bierzemy lekcje?
- Nasi Bogowie wszystko "rozpisują"? Sami wybieramy?
- Oni lekcje dają nam dla czegoś, żebyśmy wykształcili konkretne jakości, ale co nam pozwala te lekcje stworzyć, przejść? To jedno z najciekawszych pytań? Kto sobie przypomni?
- Dążenie do osiągnięcia "liczności" (osobowości złożonej).
- Nie całkiem do końca... ale jakim sposobem "licznością" my się stajemy, co jest niezbędne, aby to się stało?
- Odkryć wewnętrzną pamięć... ?
- Co pod tym rozumiesz? Gdzie ta pamięć jest zachowana?
- W "jajcychorze" – „jajo-or”, „Nasieniu Diabła”?
Bardzo dobrze, ktoś sobie przypomniał. Pamiętacie czym jest "jajo-or"? To "kropelka przyczynowej materii". Jest ocean "przyczynowej materii", a każdy z nas bierze z niego tylko „kropelkę”. Wedy tak to tłumaczą: żiwatmę, czyli nasze prawdziwe „ja” porównuje się do pszczoły. Pszczoły z ula wylatują, zbierają nektar, wracają znów do ula i ten nektar wkładają do większego kotła, robią miód. Wedy mówią, że tak samo jest z ludźmi. Kiedy pojawia się wszechświat, nowy jego przejaw to żiwatmy zasiedlają ten wszechświat i zbierają doświadczenie. Żiwatmy mogą "iść drogą" albo w prawo, albo w lewo - to oznacza, że istnieją boskie i demoniczne stworzenia. I kiedy zaczyna się kurczenie tego wszechświata, tj. unicestwienie, one całe to doświadczenie składają w przyczynową materię, w Inglię. To znaczy w Ingli - przyczynowej materii - zachowane jest całe doświadczenie zebrane przez boskie jak i demoniczne istoty. I kiedy kolejny nowy wszechświat się pojawia, każda żiwatma bierze kropelkę z tego "przyczynowego oceanu" i ze sobą ją zabiera. Kiedy zaczyna tworzyć się nowy wszechświat, każda żiwatma przenikając do tego świata, tak jakby przyobleka się w obłoczek przyczynowej materii, w którym zawiera się całe doświadczenie, które znajduje się w tym przyczynowym oceanie lub przyczynowej materii, ponieważ kropelkę można porównać pod względem jej jakości i składowi(np. chemicznemu) z całym oceanem. Każda żiwatma posiada swoją "kroplę" i ta kropelka daje możliwość posługiwania się doświadczeniem wszystkich żiwatm. Wykorzystując to doświadczenie, tworzy się nowy materialny świat. Ta przyczynowa materia "niesie" w sobie także doświadczenie zniszczenia, dlatego niektórzy mistycy nazywają to „jajo-or”, lub „nasieniem diabła”, które jest w każdej istocie. Ona daje jeszcze możliwość dowiedzenia się, czym jest tak negatywne, jak i pozytywne doświadczenie. To negatywne doświadczenie zaczyna się pojawiać, kiedy żiwatma zaczyna się doskonalić - żiwatma nie dostaje większego doświadczenia, niż jest w stanie wytrzymać. Dlatego na określonym poziomie ewolucji, to "jajo-or" coraz bardziej zaczyna wpływać na świadomość żiwatmy. Jest takie przysłowie: "Droga doskonałości, to droga walki poety i kata w swoim wnętrzu". W każdym z nas, prędzej czy później pojawia się energia zniszczenia, ponieważ zniszczyć można tylko to, co istnieje w tym świecie. Jeśli popatrzeć z punktu widzenia morale, to jest bardzo źle, od słowa mor - śmierć, ludziom stojącym na tym poziomie ewolucyjnego rozwoju jeszcze nie jest dane tego zrozumieć. Kiedy żiwatma coraz bardziej się rozwija, człowiek wchodzi na dużo wyższe poziomy poznania, to on zaczyna żyć według praw światłych, od słowa „Ra” - światło, wtedy on zyskuje większe możliwości do walki z tymi przejawami samodestrukcji. W rezultacie tej walki, wytwarza się kolejne doświadczenie, jeszcze bogatsze niż żiwatma otrzymała do czasu, zanim tu przyszła. Jajo-Or zawiera w sobie całe doświadczenie, wszystkich wcieleń - wszystkich żiwatm i żeby opanować to doświadczenie trzeba przejść określone drogi, wyzwania. Jeśli żiwatma zdecyduje się iść drogą negatywną, wychodzi naprzeciw tym emanacjom, to wtedy ta materialna przyczyna nazywa się "Karob" (ona się zagęszcza, kondensuje) - to demoniczna droga ewolucji.

W czym tkwi różnica między jasnymi a ciemnymi drogami? Jeśli żiwatma podąża drogą "ciemnych" - to ona myśli takim sposobem: "Jest Ja i jest nie-Ja, wszystko czym nie jestem, stanie się mną" - takim sposobem ona podąża drogą pochłonięcia wszystkiego w siebie. Takim sposobem materialność się zagęszcza. W materialnym świecie można porównać to do czarnej dziury, która wszystko w siebie pochłania, tj. materialność się zagęszcza - jest to demoniczna droga ewolucji. U jasnych jest na odwrót, żiwatma mówi: "Jest Ja i jest nie-Ja, wszystko co nie jest mną, Ja się tym stanę" - ona stawia na ekspansję, ona obejmuje sobą wszystko co istnieje wokół niej, łączy się z tym, wtedy poszerzenie jeszcze bardziej się wzmaga - to droga jasnych sił. Ten kto podąża drogą - przyjmijmy lewej ręki, on materialność zagęszcza, ten kto stoi na drodze jasnej, ten tą materialność wykorzystuje, tzn. on bierze tę przyczynową materię i uduchowia ją. Jeśli ta zebrana materia nazywa się "Karob" - od słowa kondensacja, to materia już przetworzona, przesiąknięta tym doświadczeniem i przynosząca pożytek wszystkiemu i wszystkim, tj. powodująca poszerzenie nazywa się "Sjeaira" - jasna materia, takim sposobem tworzą się świetlane ciała. Są więc dwie drogi do wyboru - na lewo i na prawo. Takim sposobem żiwatma zbiera tak i negatywne, jak i pozytywne doświadczenie. Przyświeca temu taki cel - jak piszą Wedy, że Wszechmogący w ten sposób się doskonali. Tzn. kiedy On się "rozszerza" - żiwatmy to swego rodzaju jego palce, ręce z pomocą których On poznaje Samego Siebie, tak jakby "bada" Samego Siebie. To nazywa się pojawieniem nowego wszechświata, czy też nowej rzeczywistości. Żiwatmy zbierają doświadczenie w tym materialnym świecie, a kiedy zaczyna się jego kurczenie, wszystko to składają do jednego kotła. Przyświeca temu taki cel - dzięki temu Wszechmogący dużo głębiej poznaje Sam Siebie i dzięki temu, może rozszerzyć się jeszcze bardziej, jeszcze mocniej. Może stworzyć kolejne, jeszcze większe, bardziej perfekcyjne rzeczywistości. Takim sposobem opisana jest ewolucja Wszechmogącego, lub inaczej Pierwotnego Światła – „Ra”. Nasi przodkowie, którzy tworzą RASĘ wybrali początkowo drogę prawej ręki, tzn. jasną drogę, drogę ekspansji - przetwarzanie tej pierwotnej materii w "Sjeairę". My Jesteśmy w swej naturze - Bogami, a nie Demonami. Demony wybierają drogę lewej ręki, oni mają swoją ewolucję, są zupełnie innymi istotami, po prostu mają inną drogę, absolutnie nam obcą. My, jako biali ludzie stoimy na jasnej drodze, drodze ekspansji(rozszerzania) - przynoszenia innym dobra.

Wróćmy do „kropelki OR”. W Ingli - przyczynowej materii - zachowane jest całe doświadczenie zebrane przez boskie jak i demoniczne istoty. Kiedy kolejny nowy wszechświat się pojawia, każda żiwatma bierze kropelkę z tego "przyczynowego oceanu" i ze sobą ją zabiera. Można tak powiedzieć: Komputer przechowuje pewien rodzaj informacji, można całą jego informację "spakować" (zarchiwizować) i przegrać na płytkę? Można? Tak i każdy z nas taką "płytkę" posiada - to nie cały ocean przyczynowej materii (cała baza), lecz spakowana całość (zarchiwizowana). Pamiętacie, kiedy mówiliśmy, że ta kropelka nazywa się „or”, dawny termin „or”... przypomnijcie sobie słowa z korzeniem „or”, dowolne słowa - orać, orzech, tor, spór(spor), ornament, orbita - przypomnijcie sobie te słowa i znaczenie terminu „or” stanie się jasne. A według prawa żereckiego zapisu, tj. kiedy „or” czytamy z prawej strony do lewej, to wychodzi nam „ro” i jakie mamy słowa z korzeniem „ro”? Rosnąć, rozpakować, rodzić itd. - chodzi o „ro-zszerzenie”. „Or” to skondensowanie, ściśnięcie, a „ro” to rozszerzenie. Pograjcie tymi słowami i od razu wam się wszystko rozjaśni. I tak naszym zadaniem jest to „or” – „ro-zarchiwizować”, tę "płytkę" która jest w każdym z nas, czyli „ro-zkryć” całe to doświadczenie, które zawarte jest w tym „or”, na tej "płytce" - a jest to doświadczenie wszystkich Bogów oraz wszystkich Demonów. Żebyśmy rozkryli to wszystko dane są nam uroki(lekcje) - rok(przeznaczenie), pisany jest program nauczania jak to wszystko rozkryć.

Jak tę "płytkę" rozpakować? Należy tutaj przejść określone sytuacje i wtedy to się rozkryje, lecz trzeba i należy to jeszcze opanować i nasi Bogowie dają nam program „ro-zkrycia” tego „or’a” i uroki(lekcje) jak to przyswoić i opanować. Rozkryliśmy i należy również nad tym zapanować. I dlatego tutaj żyjemy, w tym tkwi sens życia. Jak inaczej stać się Bogami? Jeśli my całości nie opanujemy, nie będziemy potrafili jej kontrolować? To nie tylko należy "przeczytać", tutaj trzeba się "stać takim", a do tego niezbędne są lekcje, dla nabycia tych nawyków, które znajdują się na tej "płytce" - gdzie są żądze, gdzie jest nauka i dlatego tutaj żyjemy. Kiedy boskie doświadczenia się rozkrywają, to dostajemy boskie umiejętności, swego rodzaju sidhi - mistyczne zdolności i uczymy się jak prawidłowo nimi władać. A kiedy zaczyna się demoniczna pamięć rozkrywać... to wiecie, że niektórzy filozofowie mówią, że to "nasienie diabła" w każdym stworzeniu, to „or” lub też mistycy nazywają to "jajcychora" – „jajo-or”, pamiętacie jak Serafin Sarowski mówił: "Jestem najgrzeszniejszym człowiekiem na Ziemi" - u niego bardziej niż u innych ludzi była "demoniczność rozpakowana", no tak boska jak i demoniczna. Jeśli boska siła nie rozkrywa się równocześnie z demoniczną, to nie sprostasz temu doświadczeniu, czyli zawalisz lekcje. Popadniesz pod władzę tej demonicznej informacji i możesz stanąć na demonicznej drodze. Sami po sobie wiecie, a skąd się bierze ten cały syf, który na was zaczyna wpływać. Sami się dziwicie skąd to się bierze: Ja jestem taki dobry a u mnie takie myśli. Macie takie doświadczenia? W tym całe zło, że ludzie nie wiedzą skąd się cały ten "gnój" bierze, myślą: A może ja na prawdę taki niegodziwy jestem? Taki zły? A kiedy oni wiedzą skąd to jest:

TO NIE JA!

To po prostu „jajcychora” się rozkrywa, czyli to oznacza, że Ja mogę tym władać, opanować to i kontrolować - prawda? Jeśli ja równocześnie boskie jakości odkrywam, to one mi pomogą kontrolować to wszystko. Jeśli dzieciom od maleńkości to wszystko wyjaśniać, to one by zrozumiały skąd się u nich bierze dążenie do dajmy na to - hulaszczego trybu życia, lecz jeśli im to wszystko wyjaśnić: No dzieci, to po prostu wasza oczywista lekcja, przykład błądzenia.

To jedno z najważniejszych zagadnień w waszym życiu, co może być ważniejsze? Powinniście tę kwestię całkowicie sobie rozjaśnić. Całe nasze życie, które tutaj wiedziemy przeznaczone jest do tego, abyśmy „ro-zkryli” demoniczną i boską informację. Ten świat na sanskrycie nazywa się światem "Mriteloka(?)" - świat śmierci i świat cierpienia. Znaczenie słowa "stradanie(cierpienie)", jego etymologię jesteście wstanie wyjaśnić? "Sto"-"ra"-"dawanie"; "st"- sto, "ra"- światło, oświecenie, dawanie - stradanie: Danie po stokroć „Ra”. Chrześcijanie mówią: Cierpienie prowadzi do oświecenia. Tylko przechodząc przez cierpienia... Jeśliby dać ludziom sprzyjające warunki, rajskie takie to byśmy leżeli, mieli wszystko gdzieś i nic byśmy nie robili - ciepło, dobrze, muchy nie kąsają - prawda? Dlatego nam chcąc, nie chcąc przychodzi... wiecie jak z żerczestwa tłumaczy się słowo "stimul(bodziec)"? "Stimul" to pałka do bicia uczniów. I nas tak "pobudzają" do działania, stymulują. Ten świat jest idealny i trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że jesteśmy w szkole i nas nauczają. Ja swego czasu kiedy uczyłem się Chrześcijaństwa chodziłem po chrześcijańskich świątyniach. Przychodzę do świątyni, a jak to bywa zwykle u chrześcijan słychać: O tu źle, tu niedobrze, daj mi tego, daj mi tamtego. Stoję tam, a obok mnie niedaleko modli się babcia i ona również zaczyna biadolić... Słucham o czym ona tam mówi, a ona: "Boże dlaczegoż mnie opuścił, dlaczego nic się ze mną nie dzieje, dlaczego u mnie taki wielki urodzaj, wnuki do mnie przyjeżdżają, ani jedna kura nie zdechła? Dlaczego mnie opuściłeś?" Ona zaczęła rozumieć: Dlaczego mnie ze szkoły wykluczyłeś? Dlaczego nie ma prób, doświadczeń, egzaminów? Dlaczego nie ma cierpienia? W czym przyczyna? O, to jest babcia, ona zaczęła pojmować, chociaż jest chrześcijanką, ale do oświecenia jej już niedaleko. Dlatego, że ona zrozumiała, że to jest szkoła. Czemu "pluć" na ten świat, on jest idealny. On jest stworzony dla nas, abyśmy przeszli te próby i wyzwania i stali się Bogami, tamta babcia to zrozumiała.

Dla wielu to niedogodności, niewygody dla tych ludzi, którzy jeszcze nie rozumieją, że to dla naszego dobra się dzieje, to nasze próby przez które powinniśmy przejść, znaleźć dostojne rozwiązanie tych problemów i podnieść swoje kwalifikacje, stać się lepszymi.

Jeśliby tych sytuacji nie było, to w jaki sposób lepsi byśmy się stali? Wyobraźcie sobie, że teraz zacznie się "Dzień Swaroga", czy też tak jak się tłumaczy z sanskrytu "Satya Yuga" (Złoty Wiek) i dajmy na to - wszyscy ludzie nauczą się czytać myśli. Nie będzie żadnego kłamstwa, świat będzie perfekcyjny i jak wy możecie doskonalić się w takim świecie? Pomyślcie, będzie tu rajski świat - cisza, spokój, ład jeśli my nauczymy się czytać myśli i jak się doskonalić w takich warunkach? „Jajcychora”, kiedy pojawi się u was jakieś draństwo, to od razu wszyscy będą widzieć: Ooo... u niego „jajcychora” się ukazała, chodźcie wszyscy pomożemy sprawić się z wyzwaniem. Wszyscy jeden drugiemu pomagają, każdy godny człowiek, jeden drugiego kocha, rozumieją wszystko - prawda? No i jak można w takich warunkach się doskonalić? Tak i powinniśmy być zadowoleni, że dziś żyjemy. Dziś większość Bogów nam zazdrości... (od tłumacza: Chodzi o bogów świata Sławii - półbogów, którzy jeszcze nie zdali swoich egzaminów i nie stali się Bogami świata Prawii). Dziś większość Bogów nam zazdrości, że w tym czasie mamy ludzkie ciała. Obecnie można wykonać taki olbrzymi "skok" w doskonaleniu ewolucyjnym, że oni po prostu nam zazdroszczą. Oni chcieliby się wcielić, a my nawet dzieci nie rodzimy. Zdajecie sobie sprawę z tego ile jeszcze 100 lat temu było białych ludzi na tej planecie? Procentowe odnoszenie? 20 procent w odniesieniu do całej ludzkości, było 20 procent białych ludzi. A jak myślicie ile jest teraz? Mniej niż 3 procent - 2,7 i jak naszym bogom się tutaj wcielić? Wyobraźcie sobie jak oni nam zazdroszczą, a my jeszcze tu płaczemy, że źle żyjemy. My idealnie żyjemy, egzaminy zdajemy - to ogromna wartość i trzeba to doceniać. Należy prawidłowo wyciągnąć wnioski z tego wszystkiego, tj. znaleźć dostojne wyjście z tej sytuacji - to, że „jajcychora” się dziś u nas „ro-zkrywa”, należy to kontrolować. Jak tego dokonać? Należy posługiwać się doświadczeniem przodków.

Jeśli teraz choćby to jedno wyjaśnicie sobie po tym spotkaniu, to wasze życie od razu się zmieni.

Musicie zrozumieć jedno: Czym jest zarozumiałość, a czym jest zdrowomyślenie. Jeśli to sobie uporządkujecie, wyjaśnicie, przeanalizujecie to wasze życie również się zmieni. Bez zdrowomyślenia żadnego doskonalenia ewolucyjnego nie może być.

Jaki jest najlepszy sposób poznania siebie i otaczającego nas świata? Nasi przodkowie dali nam bardzo dobrą radę, żeby człowiek nigdy w niczym się nie pomylił niezbędne jest posługiwanie się zdrowomyśleniem. Czym odróżnia się zdrowomyślenie od zarozumialstwa? Dziś wielu ludzi myli te pojęcia. Na przykład zarozumialstwo z czego się składa? Z tego co człowiek usłyszał w przedszkolu, szkole, uczelni, przeczytał w książkach, gazetach, zaczerpnął jakąś informację od swoich przyjaciół, znajomych, sam do czegoś doszedł, tzn. swoimi wymysłami i z tego „potoku informacji” człowiek buduje swój pogląd, swoje zdanie na tę czy inną kwestię. I tak kiedy my opieramy się na różnych źródłach informacji – różne książki czytaliśmy, różnych ludzi spotykaliśmy, w różnych szkołach uczyliśmy się – to każdy z nas ma inny pogląd na daną kwestię i tak jakby każdy człowiek trzyma się swojego „punktu widzenia”. To dziś nosi nazwę „pluralizm zdań” – wmawia się nam, że to ładnie i pięknie, kiedy występuje pluralizm zdań, tak nam dziś mieszają. A do czego to prowadzi? Do tego, że my trzymamy się swojego „punktu widzenia”, a czy w ten sposób możemy „dokopać” się do prawdy? Jeśli człowiek posługuje się zarozumialstwem do orientacji w przestrzeni: Jak ma żyć, jak postępować, to czy on może dotrzeć do prawdy z pomocą zarozumiałości? Tym bardziej jeśli uczyć, że wszystkie te źródła informacji o których wspomniałem podlegały ostrej cenzurze i nam nigdy prawdy „nie mówiły” – trzeba wam to udowadniać, czy wszyscy zdajecie sobie z tego sprawę? Ni w szkołach, ni na uczelniach nigdy nam prawdy nie powiedziano i jak w takiej sytuacji opierając się na tych źródłach informacji człowiek może wyciągnąć prawidłowe wnioski, dotrzeć do prawdy? To jest możliwe? Niemożliwe. Dlatego człowiek posługujący się zarozumialstwem będzie popełniał błędy. Aby tego uniknąć, nasi przodkowie mówili, że koniecznie trzeba posługiwać się zdrowomyśleniem.

Czym jest zdrowomyślenie? Nasi przodkowie mówili tak: Zdrowomyślenie opiera się na trzech kryteriach poznania prawdy. Pierwszym kryterium jest: zdanie kompetentnego człowieka. Koniecznie trzeba poznać, co w danej kwestii ma do powiedzenia kompetentny człowiek. W każdej kwestii można znaleźć kompetentnego człowieka. Zgodzicie się z tym, że w każdej kwestii można znaleźć rzeczywiście doświadczonego człowieka? Nie samozwańca, szarlatana jakiegoś – ich jest pełno, zwłaszcza w naszych czasach – lecz mówimy o rzeczywiście kompetentnych ludziach, są tacy? Na przykład kiedy chcemy nauczyć się malarstwa, idziemy do dobrego artysty. Chcemy nauczyć się muzyki, idziemy do dobrego kompozytora, muzyka. Chcemy nauczyć się medycyny, idziemy do dobrego chirurga itd. Tzn. że niezbędne jest zdanie kompetentnego człowieka. Jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć, trzeba znaleźć kogoś kto naprawdę orientuje się w danym temacie, kogoś kto jest doświadczony i spytać o wyjaśnienie: "Jak to trzeba zrobić?". Jeśli mówimy o sprawach duchowych, to taka osoba powinna być osobą duchową, znać z praktyki to, o co pytamy.

- Mam pytanie. Jak odróżnić przekonywującego, doświadczonego samozwańca od doświadczonego, wiedzącego człowieka? Istnieją bardzo przekonywujący ludzie, tak jakby wierzący w swoją… słuszność działania.

- Takich co zakazują, jest dużo - są przekonani, że tylko oni mają słuszność. Po pierwsze: Czy on przejawia zdrowomyślenie? Oni jednoznacznie bazują na zarozumialstwie. Dlatego mówię: Jeśli my dzisiaj nauczymy się odróżniać zarozumialstwo od zdrowomyślenia, od razu pojmiemy, czy to zdrowomyślący człowiek, czy też trzyma się swojego punktu widzenia. Ci co zakazują (chodzenia innymi drogami), trzymają się swojego punktu widzenia. Oni nie przejawiają zdrowomyślenia. Jedno z bardzo wyraźnych kryteriów to... Wedy rozróżniają doinformowanie od wiedzy. Istnieje informacja, którą otrzymujemy i istnieje wiedza. W Wedach wylicza się 21 punktów co okazuje się być wiedzą. Pierwszy punkt: skromność... 1.Skromność 2. Pokora 3.Wyrzeczenie się przemocy 4.Tolerancja 5.Prostota 6.Nakierowanie się na wartościowego nauczyciela duchowego 7.Czystość 8.Stabilność 9.Samodyscyplina 10.Wytrwałość 11.Odwrócenie się (wyrzeczenie) od obiektów zaspokajania zmysłów 12.Wyrzeczenie się kłamliwego ego 13.Świadomość tego, że narodziny, śmierć i starość oraz choroby są złe 14.Pozbycie się przywiązań 15.Niezależność od ujarzmienia poprzez żonę, dom, dzieci, domowe gospodarstwo i pracę 16. Spokój w obliczu tak przyjaznych jak i nieprzyjaznych zdarzeń 17.Ciągłe i czyste poświęcenie/oddanie się swojemu Rodowi 18.Oświecenie umysłu i zamiana spotkań towarzyskich oraz skupisk ludzkich na odosobnienie 19.Samowystarczalność 20.Przyłożenie nacisku dla osiągnięcia doskonałości, nieprzerwanego głębokiego poznania ducha , światła oraz Istoty/sedna "ja" 21.Mądremu poszukiwaniu doskonałego sedna. I mówią: Wszystko to jest wiedzą, a wszystko inne jest niewiedzą. Jeśli człowiek, tymi cechami nie włada... To po prostu trzyma się on swojego punktu widzenia, bazuje na zarozumialstwie. A zdrowomyślący człowiek, będzie władał tymi cechami. To jedno z kryteriów. Tutaj się nie pomylicie. Dowolny zdrowomyślący człowiek, trzyma pod kontrolą chęć gadulstwa… Trzyma pod kontrolą język, żołądek i genitalia - okazuje się kompetentnym człowiekiem, tylko ten, który to kontroluje. To zawiera się w tych 21 punktach dot. wiedzy.

Drugim kryterium poznania prawdy jest: zdanie naszych przodków. Ponieważ tylko nasi przodkowie dawali rady, które dotyczą nas - białych ludzi. Inne narody mogą dawać inne rady, ale one nam nie pasują, dlatego, że wszystkie inne narody są zainteresowane swoimi korzyściami, nie naszymi. A nasi przodkowie dawali nam idealne rady, oni mieli kolosalne doświadczenie w każdej dziedzinie. Wszystkie pytania, które mogą się u nas pojawić były znane naszym przodkom - oni je rozwiązali, znaleźli odpowiedzi i przekazali je nam w pismach. Wszystkie odpowiedzi przechowały się w Wedach. W Wedach znajdują się odpowiedzi na wszystkie najważniejsze pytania, które mogą się u nas pojawić. Dlatego trzeba sprawdzić: A co w danej kwestii napisane jest w Wedach. Jeśli człowiek nie jest w stanie sam znaleźć odpowiedzi w Wedach na dane pytanie, on powinien zwrócić się do kompetentnego człowieka, tj. do wieduna i zapytać:- "A co napisane jest w Wedach?". Wiedun powinien podpowiedzieć, że w takiej księdze, na takiej stronie znajduje się odpowiedź i dać przeczytać człowiekowi, tzn. jak odpowiedzieli przodkowie na to pytanie.

Trzecie kryterium poznania prawdy to: osobiste doświadczenie. Koniecznie trzeba samemu się przekonać: Tak, czy nie tak. Zdrowomyślenie polega na tym, żeby te trzy kryteria sprowadzić do wspólnego mianownika. Jeśli wszystkie trzy kryteria mówią: Tak, to jest tak - wtedy możemy być pewni, że tak jest naprawdę. Jeśli one mówią: Nie, to nie jest tak - wtedy też możemy być pewni. Lecz jeśli chociaż jedno z tych kryteriów przeczy dwóm pozostałym to trzeba wątpić. Jeśli człowiek w dobrej wierze wykorzystuje zdrowomyślenie - tj. sprowadza te trzy kryteria do wspólnego mianownika - gwarantuje mu to, że on nigdy w niczym się nie pomyli. To właśnie jest zdrowomyślenie. Dziś większość ludzi niestety nie rozumie czym jest zdrowomyślenie. Jeśli oni posłużą się zdrowomyśleniem jako instrumentem - gwarantuje to im, że zawsze ich plany będą zrealizowane.

Istnieją tylko trzy sposoby poznania świata. Jeśli wziąć najprymitywniejszy sposób, to on jest oparty na zdolnościach naszych zmysłów. Mamy pięć zmysłów: węch, dotyk, smak, wzrok i słuch. Wszystkie te zdolności są prymitywne. Na przykład: węch u psa jest znacznie lepszy niż u człowieka. Dotyk również jest prymitywny. Smak także jest prymitywny. Słuch u człowieka wychwytuje tylko wąski zakres częstotliwości z mnóstwa fal dźwiękowych. My na przykład nie słyszymy ultradźwięków, infradźwięków. Czyli istnieje mnóstwo dźwięków, których my nie słyszymy, ale one przecież istnieją. Tak samo jest ze wzrokiem. Wzrok człowieka odbiera tylko wąski zakres częstotliwości z całego widma fal. Na przykład ludzkie oko nie dostrzega - jeśli wziąć spektrum słoneczne, to z tego spektrum my widzimy tylko maleńką cząstkę. My nie widzimy w ultrafiolecie, w podczerwieni, nie widzimy światła spolaryzowanego, radioaktywności itd. Tzn. że wzrok także jest ograniczony. Jeśli człowiek posługuje się tylko tymi pięcioma zmysłami, to jest on ograniczony w swojej percepcji.

Inny sposób poznania świata opiera się na zdolnościach naszego umysłu, rozumu i intelektu. Umysł to organ, który otrzymuje informacje od pięciu zmysłów. Rozum to organ, który analizuje otrzymane informacje. A intelekt to bogactwo wyciągniętych wniosków - rozum wykonuje wnioski i składa ten "bagaż" w intelekcie. Sposób którym posługuje się współczesna nauka, również jest prymitywny. Dlaczego? - Dlatego, że również jest ograniczony tymi pięcioma zmysłami. Nasz umysł nie posiada innych kanałów informacji - oprócz tych pięciu zmysłów. Dlatego człowiek, który myśli, że przy pomocy umysłu, rozumu i intelektu może dotrzeć do prawdy, to on jest po prostu naiwny. To w żadnym razie nie jest możliwe. Także jeżeli będzie on posługiwał się jakimiś narzędziami, "protezami" aby rozszerzyć zdolności naszych zmysłów to nic nie da, umysł, rozum i intelekt są zależne tylko do tych pięciu kanałów. I dlatego ten organ poznania świata jest niezbędny na określonym etapie, ale on jest prymitywny. W Wedach o tym mówi się tak: Umysł, rozum i intelekt to najlepsi przyjaciele człowieka, lecz jeśli człowiek rozwinął się na tyle, że już nie potrzebuje tych pięciu zmysłów, to wtedy umysł, rozum i intelekt stają się największymi wrogami człowieka. Konieczne jest wtedy odrzucić umysł i rozwinąć inne sposoby poznania świata, bardziej doskonałe - jak na przykład intuicję. Wiemy na przykład, że Ivan Durak(Głupi Jasio), jedno ze znaczeń tego słowa jest takie, że Durak to człowiek nie posługujący się umysłem. Tj. "um - swietłyj"- Umysł - Jasny - Oświecony. Wiemy, że w ruskich narodowych bajkach Ivan Durak w ewolucyjnym rozwoju jest dużo wyżej, niż jego rozumni bracia. Jeśli rozumnemu człowiekowi powiedzieć, żeby poszedł tam - nie wiadomo gdzie, przyniósł to - nie wiadomo co - on rozłoży ręce. Jemu trzeba pokazać azymut, współrzędne i wytłumaczyć konkretnie co znaleźć. A Ivanowi Durakowi to nie stwarza problemu. On włada bardziej doskonałymi metodami poznania świata. Dlatego z pomocą umysłu, rozumu i intelektu można rozwijać się do określonego momentu ewolucji. Potem niezbędne jest jego odrzucenie. Dlatego mówi się, że Rosja to kraj „duraków”, czyli ludzi oświeconych, to nie głupcy, lecz tak naprawdę oświeceni ludzie. Głupiec i durak, to dwa różne zagadnienia.

Jeśli człowiek posługuje się umysłem, rozumem i intelektem…: Umysł to organ, który otrzymuje informacje od pięciu zmysłów. Rozum to organ, który analizuje otrzymane informacje. A intelekt to bogactwo wyciągniętych wniosków – okazuje się, że umysł, rozum i intelekt człowieka zależy od pięciu zmysłów, a my już omówiliśmy to, że są one prymitywne. My nie możemy poznać prawdy w pełnej mierze ograniczając się do tych pięciu zmysłów – rozumiecie to?

Umysł na określonym etapie ewolucyjnego doskonalenia, to najlepszy „przyjaciel” człowieka – póki on poznaje ten Jawny świat, lecz jeśli człowiek chce rozszerzyć horyzonty poznania świata o wiele bardziej, to umysł staje się najgorszym „wrogiem”.

Zrozumiałe jest to czemu? Dlatego, że umysł nie jest przeznaczony do tego, to tak jakby: „Z pomocą młotka – orać pole”, umysł do tego nie jest przeznaczony. Do każdej „czynności” jest konkretny instrument. Umysł to instrument poznania jawnego świata, lecz tym światem prawda nie jest ograniczona – prawda jest o wiele „szersza”. Jeśli chcemy „przybliżyć” ją sobie bardziej, to potrzebujemy rozwinąć inne organy poznania świata, tak jak Ivan Durak. „Durak” to człowiek nie posługujący się umysłem, on umysł ma, tylko do czego on mu jest potrzebny… - to prymitywny organ poznania świata. Dlatego też w rosyjskich narodowych bajkach Ivan Durak w swoim ewolucyjnym rozwoju jest znacznie wyżej niż jego rozumni bracia (umni, z ros. ym – umysł, rozum, intelekt ). Człowiek ograniczony zarozumiałością w swojej percepcji, w swoim „poznaniu” nie jest wstanie dotrzeć do prawdy (od tłumacza: prawdy w tym sensie, że umysłem nie damy rady poznać „pierwotnego światła” – „Ra”). Rozumiecie czym jest zarozumialstwo, czy też jeszcze warto tę sprawę rozjaśnić, ponieważ to bardzo istotne. Podnoście ręce i zadawajcie pytania, ponieważ to skrajnie ważne abyście prawidłowo to zrozumieli i uświadomili to sobie. Wszyscy rozumieją czym jest zarozumiałość? Nie ma pytań? Dokończmy więc…

Najlepszym sposobem poznania świata, jak mówili nasi przodkowie jest: Posługiwanie się zdaniem kompetentnego człowieka. Już omawialiśmy tę kwestię, ale żeby bardziej zrozumieć znaczenie metod poznania świata, omówmy takie pytanie. Jeśli człowiek zadaje sobie pytanie, chce zrozumieć:- "Kto jest moim ojcem?" To człowiek, który posługuje się tymi pięcioma zmysłami - tylko pierwszą metodą poznania świata, to on musi wszystkich mężczyzn na świecie podotykać, popatrzeć na nich, powąchać ich, posłuchać, oblizać itd. - być może on znajdzie ojca z pomocą pierwszej metody poznania świata. Jeśli on posłuży się drugim sposobem poznania świata, tzn. zdolnościami umysłu, rozumu i intelektu to on powinien posłużyć się metodami naukowców. Wtedy należy wziąć nasienie od każdego mężczyzny na świecie, sprawdzić jego DNA, sprawdzić pod kątem genów, czy on jest jego krewnym, czy też nie - być może się to uda, a i to jest dość problematyczne. A najlepszy sposób to zwrócić się do kompetentnego człowieka w danej kwestii. W danej sytuacji kto jest kompetentny? - Jego mama. Człowiek podchodzi do mamy: - "Mamo, a kto jest moim ojcem?". Ona mówi: - "Oto twój ojciec". Dowodów więcej nie potrzeba, to najlepszy sposób poznania świata: Zdanie kompetentnego człowieka w danej kwestii.

Kompetentny człowiek to nie jest ten, który nazywa siebie kompetentnym człowiekiem, lecz ten który rzeczywiście jest doświadczony – należy wykorzystać doświadczenie tego człowieka, a nie to co on sobie tam mówi: „Ja posiadam dyplomy i jestem kompetentny” – Nie. Jeżeli on rzeczywiście posiada doświadczenie, są ludzie bogaci w teorie i są ludzie wytrenowani i jeżeli on jest wytrenowany, jeżeli on posiada rzeczywiste doświadczenie to dopiero wtedy jest kompetentny.

Czy trzeba wyjaśniać co to jest „wiara”, a co to jest „religia”? Jeszcze raz trzeba rozjaśnić? Tak. Jeśli rozważyć znaczenie słowa wiara... - etymologię słowa: Wiara to wiedza o „Ra”... – „Ra” to „pierwotne światło”. „Pierwotne światło” znajduje się poza czasem i poza przestrzenią. Takimi kategoriami przeciętni ludzie nie są w stanie myśleć…- przeciętni i nad przeciętni nie są w stanie do tego dojść dlatego, że myślenie odnosi się do umysłu, rozumu i intelektu, a umysł, rozum i intelekt zdolne są myśleć tylko w kategoriach czasu i przestrzeni.

Spróbujcie pomyśleć o czymkolwiek gdzie nie ma czasu i przestrzeni.

Umysł ludzki nie jest do tego przeznaczony. Dysponujemy innymi narzędziami poznania świata, bardziej doskonałymi niż umysł, a w takim wypadku kategorie, które wychodzą poza przydział czasoprzestrzennych pojęć są osiągalne, dlatego też takim sposobem człowiek może dowiedzieć się co to jest „Ra” – „pierwotne światło”. Jeśli on nie rozwijał swojego umysłu, rozumu i intelektu - tym bardziej w ogóle nie można tego dokonać, a większość ludzi dziś posługuje się tylko trzema procentami mózgu i jak oni mogą w pełnej mierze ujrzeć czym jest „Ra” – „pierwotne światło”? Można, z takim narzędziem? Po prostu nie da się. Dlatego wiara daje ograniczoną umysłem projekcję. Projekcja ta jest związana z faktem na ile rozwinięty jest umysł u ludzi - zazwyczaj jest ona dawana grupie ludzi: stosownie do miejsca, czasu i warunków, stosownie do języka tego narodu, kultury, obyczajów, tradycji - ta, projekcja może być prymitywna, lub bardziej rozwinięta, to już nazywa się religia. Jeśli rozważyć etymologię słowa religia, to "re" jest zwrotem oznaczającym powtórzenie, np. re-stauracja, re-animacja, re-inkarnacja... "re" - oznacza powtórzenie, a religia - liga to, np. liganacja - to powszechne kształcenie, albo ligatura - święte zapisy. Otrzymujemy zatem, że religia to powtórne powszechne kształcenie, lub powtórne święte zapisy, a wtórne w stosunku do czego? Do wiary.

Wiara tak naprawdę dla wszystkich narodów, dla wszystkich istot jest jedna.

Czy mogą istnieć dwie wiary, dwie wiedze o „Ra”? – Nie, albo wiesz co to jest „Ra”, albo nie wiesz. Dlatego wiara jest jedna, a religii wiele. Tak więc nastąpiła ta projekcja uwarunkowana okresem dziejowym i okolicznościami. Dlatego w religii istnieją jakby dwa bieguny. Z tego należy zdawać sobie sprawę. Jeden biegun zajmują administratorzy, którzy idą do danej religii, aby podłechtać swoje ego, próżność i mieć z tego jakieś korzyści materialne. Przeciwstawny biegun zajmują fanatycy. Fanatycy, to ci którzy ślepo wierzą w te dogmaty, które narzucają administratorzy, ale dzięki tym dwóm biegunom między nimi pojawia się wąska warstwa osób uduchowionych, czyli tych ludzi, którzy dzięki tej projekcji dochodzą do wiary, to są zdrowomyślący ludzie, uduchowieni, którzy rozwinęli swoje ciała i otoczki i przybliżyli się do przyjęcia wiary. Dlatego, kiedy spotykają się zdrowomyślący ludzie - jakiejkolwiek by oni narodowości nie byli, jakichkolwiek wyznań, oni są jednako myślący, oni są braćmi, ponieważ wiara dla wszystkich jest jedna - prawda? Jeżeli rzeczywiście ludzie przybliżyli się do tego co to jest „Ra” - „pierwotne światło”, to myślą oni jednakowo w każdej kwestii, prawda? Może być inaczej? A kiedy spotykają się administratorzy z różnych religii co się dzieje? Oni mówią: „Tylko moja projekcja prawdziwa, wszystko inne od Szatana”. Oni nigdy nie przyznają, że ich religia to taka sama projekcja wiary jak pozostałe, ponieważ jeśli oni to przyznają to "stado" pójdzie służyć innym administratorom - ich będzie karmić, dlatego oni nigdy się do tego nie przyznają. Także jeden drugiemu się nie przyzna, nie tylko swojej trzodzie, ale nawzajem się sobie nie przyznają. A kiedy spotykają się fanatycy z innych religii, co się dzieje? Oni po prostu są wrogami: „Jeśli mi ojciec święty powiedział, że ten duch to ptaszek, a ty mówisz, że dziki zwierz, to znaczy, że ty od szatana - wróg, zniszczyć cię”... - takie są relacje fanatyków. Dlatego, kiedy się z nimi spotykacie, to patrzcie, kto przed wami stoi - fanatyk, administrator, czy zdrowomyślący człowiek. Dlatego z fanatykami trzeba rozmawiać jak z fanatykami; z administratorami jak z administratorami; a ze zdrowomyślącymi jak ze zdrowomyślącymi. Jeśli tego nie będziecie robić to was w „ognisko wrzucą”. Ponieważ trzeba rozmawiać z ludźmi tym językiem, który oni rozumieją. Inaczej będziecie wrogami. Jeśli będziecie rozmawiać ze zdrowomyślącym człowiekiem jak z fanatykiem, to wrogami nie będziecie, ale relacja będzie niewłaściwa. Pojmujecie kwestie? - Tak.

U nas początkowo była wiara - ta wiara nazywała się Rodoboże. Czym ona odróżnia się od religii? Podstawowe kryterium to... Większość religii to monoteizm, lub politeizm, czyli jedynobóstwo lub wielobóstwo. Niektóre religie mówią: „Bóg jest jeden”; inne mówią: „Nie, Bogów jest wielu” jak np. w jazyczestwie - one się tak mocują; administratorzy, fanatycy - każdy przedstawia swój punkt widzenia. U nas w naszej tradycji, pierwotnie w naszej wierze Rodoboże było proste podejście... - jeśli człowiek mówił, że Bóg jest jeden to on dla nas jazycznik, on nie rozumie, jeśli mówi, że Bogów jest wielu to także jazycznik, też niczego z naszej wiary nie rozumie, dlatego, że Bóg tak na prawdę jest jeden, ale pod wieloma postaciami równocześnie - tzn. u nas nie ma dualizmu, dwojakiego rozumienia świata. Wedy tak to objaśniają, np. ocean, na nim jest mnóstwo fal, każda fala jest oddzielna, indywidualna, każda ma swoją wysokość, szerokość, długość, swoje "białe konie(piana)" - nie ma dwóch identycznych fal. Fal jest mnóstwo - tak jak jest mnóstwo istot, mnóstwo Bogów - wszystkie one tworzą jeden ocean. Tak więc, oddzielne fale - one są oddzielne czy jednolite? One są jednocześnie oddzielne i jednolite. Dlatego Wedy tak mówią: "Tajemnicą wielką jest to, że Swarog i Pierun są równocześnie Światowidem i ten kto uznaje oddzielnych Bogów, rozdziela Świat(Królestwo) Bogów". Jeśli się na to nie nastroicie, to będzie jazyczeskie pojmowanie świata, tzn. – nieprawidłowe; tj. i tu i tu nieprawidłowe. Teraz to dla was zrozumiałe? Np. można tak dowieść... Wszyscy my jesteśmy indywidualnościami, np. Ja przejawiam się jako część przyrody - nierozłączna część przyrody, to fakt - prawda? Weźmy moje ciało, ja nie mogę istnieć bez przyrody. Wszystko co wiem ja, całe moje doświadczenie, możliwości, talenty przynależą do przyrody. Wszystkie wasze doświadczenia, talenty także przynależą do przyrody, to znaczy, że ja i przyroda to to samo. Tzn. wszystkie wasze możliwości i talenty to moje talenty, a moje możliwości i talenty to wasze talenty - prawda? Okazuje się, że my jednocześnie jesteśmy oddzielni i jednocześnie jesteśmy jednością. Pojmujecie jaki powinien być poziom postrzegania? To prawidłowe postrzeganie świata. Jeśli u człowieka zdolności umysłowe nie wystarczają, żeby to zrozumieć to jest to już człowiek religijny. Jemu należy dać prostą projekcję, aby zrozumiał. Inaczej on nie da rady zrozumieć. My należymy do RASY - do białych ludzi i mamy dostateczne możliwości, np. u Buddystów, ich sens religii to osiągnięcie „nirwany”, to jakby finisz. Osiągnął „nirwanę” i już koniec ewolucji. Dla białego człowieka doświadczanie „nirwany” jest pierwotną umiejętnością. „Nirwana” to ruskie słowo; „nirwana” to nierozerwalna, jedyna świadomość. Rozumiecie, że wy i przyroda to jedność, to co wchodzi w przyrodę jest jednością. Nam jest to dane tak jakby od dzieciństwa. Ja i mój Ojciec(Wszechmogący) to jedność. Przyroda, to co przy-Rodzie (Rod = Bóg Praojciec), a Rod włada nie tylko tą planetą, On włada całym wszechświatem. Ja i Rod to jedność. Nam to dano pierwotnie, dosięgnięcie „nirwany” nam jest przynależne (nieodłączne). My jesteśmy takimi istotami, jesteśmy dziećmi Bożymi. Jesteśmy synami Pieruna, Dażboga wnukami, Swaroga prawnukami, Visznu praprawnukami i u nas założone jest to w genach - dosięgnięcie „nirwany”. Jeśli dla innym narodów to szczyt pojmowania świata, to dla nas jest to pierwotne postrzeganie. Dostrzegacie co to jest Rodoboże: jedność w wielości - jednocześnie. Dla nas od dawien dawna, to było zrozumiałe - jak ja mogę istnieć bez Przyrody, bez Rodu. To jest Rodoboże. Nie za bardzo złożone? - Nie. Jeśli ktoś nie rozumie, zadawajcie pytania.

- Wracamy do tego, że te różne szkoły są jedną całością.... Buddyści, Islamiści i inni to jest to samo ...- Tak.

Wedy mówią, że jest góra a szczyt tej góry jest jeden i jaką drogą byśmy nie szli... – ważne by się wznieść wyżej to dotrzemy do prawdy, prawda dla wszystkich jest jedna. Tylko, że na tych drogach siedzą administratorzy i: „Tylko moja droga jest prawdziwa - z tamtej strony nieprawdziwa - tylko tak idźcie”. Każdy w swoją stronę ciągnie: "Ja prawidłowo prowadzę, a wszyscy inni to szarlatani". Nasi Przodkowie tak doradzali: „Tych dróg jest bardzo dużo - nie ma sensu iść wszystkimi jeśli istnieje dobry przewodnik. Istnieje jakby "pomost" do Boga, pierwotna droga, prosta... - dowolne odchylenie od tego "pomostu" nazywa się błędem(grzechem). Wszyscy słyszeli o grzechu. Jeśli zapytać większość ludzi co to jest grzech - nic nie odpowiedzą, każdy ma swój punkt widzenia na tą kwestię, a okazuje się, że to błąd w jedną bądź drugą stronę. Odchylenie od prostego kursu. Możesz iść inaczej, lecz kiepsko na tym wyjdziesz. Naszym zadaniem jest uchronić się od błędu, żeby nie było błądzenia. Jakim sposobem można wykluczyć błąd?

Nasi przodkowie nakazywali zdrowomyślenie! Co to jest zdrowomyślenie? Trzeba wyraźnie wyjaśnić różnice między zarozumialstwem a zdrowomyśleniem. Większość ludzi do orientacji, którą drogą pójść posługuje się zarozumialstwem. Z czego składa się zarozumialstwo? Z tego co poznaliśmy, usłyszeliśmy w przedszkolu, szkole, na uczelni, przeczytaliśmy w książkach, magazynach, gazetach, usłyszeliśmy od swoich znajomych itd. Z tego potoku informacji składa się nasz sposób myślenia na tę, czy inną kwestię. Dlatego ilu ludzi, tyle punktów widzenia. Mówią: A ja uważam, że tak; Nie, ja uważam, że tak. Otrzymali różne informacje i każdy ma swój punkt widzenia. To jest to, co dziś nazywa się "pluralizmem poglądów" wmawiają nam, że to "ładnie i dobrze". Jedni idą tutaj, inni tam i jak: "łabędź, rak i szczupak ciągną wóz w swoją stronę", każdy broni swojego punktu widzenia, to nazywa się zarozumialstwem. Nasi przodkowie mówili, że: "Wóz będzie stał w miejscu, dopóki posługujemy się zarozumialstwem, nigdzie wóz z miejsca się nie ruszy i rozwoju ewolucyjnego nie będzie". Nasi przodkowie nakazywali zdrowomyślenie. Co to jest zdrowomyślenie? Jak piszą Wedy – zdrowomyślenie opiera się na trzech filarach poznania świata.

Pierwszy filar to - zdanie kompetentnego człowieka w danej kwestii. Zgadzacie się z tym, że na dowolny problem, można znaleźć kompetentnego człowieka? Dla każdego; są oczywiście szarlatani, samozwańcy - o nich nie mówimy. Faktycznie istnieją doświadczeni, kompetentni ludzie? Istnieją? Tak więc, najprostszy sposób poznania świata, to zapytać takiego człowieka... - Tak, czy nie tak - czyli, którą drogą lepiej podążyć, która jest prostą drogą. Pójdziesz tak, lub tak. Jeśli jest on doświadczony, jeśli on przeszedł te drogi, np. te religie... - on dowiedzie ci, że dojdziesz tu lub tu, tutaj taki ślepy zaułek...- najlepiej tak; dlatego, że on już to przeszedł, to jest doświadczony człowiek. Jeśli on tego nie przeszedł, to jest niedoświadczony, niekompetentny. Kompetentny jest tylko ten, który przeszedł. Trzeba powiedzieć, którą drogą lepiej pójść. To najlepszy sposób poznania świata. My dzisiaj posługujemy się tą metodą, np. Jeśli chcemy nauczyć się muzyki idziemy do dobrego muzyka, kompozytora. Chcemy nauczyć się malarstwa, idziemy do artysty. Chcemy nauczyć się szyć obuwie, idziemy do szewca. My posługujemy się tą metodą. Wedy mówią, że najlepszy sposób poznania świata do zdanie kompetentnego człowieka, tj. doświadczonego człowieka. Dlatego pierwsze kryterium poznania świata to - zdanie kompetentnego człowieka.

Trzymajmy się zdrowomyślenia, żeby je do końca objaśnić. Pierwszym filarem poznania świata jest zdanie kompetentnego człowieka. Zrozumiałe dlaczego, to najprostszy sposób poznania świata. Drugi filar poznania świata, jak piszą Wedy to - zdanie naszych przodków na temat danej sprawy. Nie jakichś inny narodów, tylko naszych przodków. Dlaczego tak się mówi? Dlatego, że np. w ciele człowieka są różne organy – jest serce, mózg, wątroba, żołądek są nerki, płuca, jelita – jest ich trochę. Każdy organ jest niezbędny do życia organizmowi. Nie można powiedzieć, że jeden jest ważniejszy od drugiego – na przykład nerki są ważniejsze od żołądka - i nerki są potrzebne i żołądek również. Zgadzacie się z tym? Każdy organ jest niezbędny i pełnowartościowy. Tak samo dla pełnowartościowego życia kosmosu istnieją różni ludzie, różne istoty i stworzenia. Są ludzie białoskórzy, są żółtoskórzy, czerwonoskórzy, czarnoskórzy i kosmos jest zasiedlony mnóstwem rozmaitych istot i one wszystkie dla pełnowartościowego funkcjonowania kosmosu są niezbędne, są tak samo potrzebne. Przypuśćmy, że my zaczniemy korzystać teraz z doświadczenia jakichś Papuasów, to czy przyniesie nam to korzyść, czy wyjdzie nam to na zdrowie? Porównać to można do tego, że serce powie: „A ja będę teraz korzystać z doświadczenia kręgosłupa” Komu będzie lepiej? Kręgosłupowi? Sercu? Mnie? Komu przez to będzie lepiej? Wedy tak o tym mówią: „O wiele ważniejsze jest wypełnianie swoich obowiązków, choćby źle – niż cudzych perfekcyjnie”. Jeśli moje serce zacznie wypełniać dług kręgosłupa nawet i perfekcyjnie, to ja po prostu zginę. Moje ciało nie wytrzyma - kto będzie wypełniał funkcje, obowiązki serca? Dlatego zrozumiałe jest dlaczego należy posługiwać się doświadczeniem swoich przodków, a nie jakichś innych? Każdy naród w kosmosie spełnia swoją rolę. Można to porównać do wydzielania gruczołów wewnętrznych. Ile nam hormonów potrzeba, tyle gruczoły wydzielają. Tak samo i my „wydzielamy” doskonałe dusze w kosmos – ile trzeba, tyle i „wydzielamy”. A teraz uświadomcie sobie co się stanie jeżeli będziemy posługiwać się cudzym doświadczeniem? Jakie hormony „pójdą” w kosmos? Z pewnością nie te co trzeba. Tak biali ludzie produkują dla kosmosu konkretne hormony, doskonałe dusze; żółtoskórzy drugie, czerwonoskórzy trzecie, czarnoskórzy czwarte. Każdy naród jest niezbędny dla życia kosmosu, tylko po co nam doświadczenie innych narodów? Czy ono nam pomoże? Nijakiego zmysłu w tym nie ma - zrozumiałe? Dlatego doświadczenie swoich przodków jest potrzebne, a nie cudzych, to też zrozumiałe. A jeśli uznać, że jesteśmy Pieruna synowie, Dażboga wnuki, Swaroga prawnuki, Visznu praprawnuki - to nasz Ród uchodzi w nieskończoność. Wyobrażacie sobie jakie kolosalne jest doświadczenie naszych przodków? Oni byli ludźmi, potem stali się bogami świata Sławi, bogami świata Prawi. Oni stworzyli cały ten wszechświat, kolosalne doświadczenie - prawda? Tylko głupi nie posługują się swoim doświadczeniem. Czyli od nowa będziemy wymyślać koło, nadeptywać na te same grabie. Zgadzacie się, to bezmyślne - Tak. Jest taki aksjomat: "Kto nie zna swojej przeszłości, ten nie ma przyszłości". No, jak tu nie posługiwać się doświadczeniem przodków? Nam teraz "ciemni" wmawiają...- „Wcześniej to były czasy jaskiniowe: bieda z nędzą, czego się od nich nauczycie, my was nauczymy jak "prawidłowo" żyć”. W rezultacie mamy to co mamy. W naszych Wedach pisze się, że nasi przodkowie posługiwali się nie tylko 3 % mózgu, oni używali go na 100 % (i korę mózgową, i rdzeń kręgowy) i posiadali inne zdolności. Oni żyli na tej planecie 1,5 miliarda lat - jakież to wielkie doświadczenie. Nawet jeśli byli mało bystrzy… trzeba się uczyć nawet od takich rodziców. Nie powielać ich błędów. A skoro nasi przodkowie stali się Bogami, to jak tu nie wykorzystać tego doświadczenia? Dlatego drugi filar poznania świata to pogląd naszych przodków w danej kwestii - co powiedzieli nasi przodkowie, co oni nam doradzali w danej kwestii. Rozumiecie, że to również ważne? Tzn. bez doświadczenia przodków nie mamy się na czym oprzeć, aby podnieść się wyżej. Będziemy popełniać te same błędy. Tylko opierając się na fundamencie, tj. na doświadczeniu przodków możemy podnieść się wyżej. Innych szans nie ma. Jeśli się niżej opuścimy, przyjdzie nam przechodzić te same stopnie co nasi przodkowie. Pójdziemy dalej? A możemy oprzeć się na doświadczeniu przodków i wtedy pójdziemy dalej. Zrozumiałe? Drugi filar poznania świata to zdanie naszych przodków w danej kwestii, co nasi przodkowie mówili - Tak, czy nie tak. Jak mamy postępować. Prawidłowo, czy nie prawidłowo. Zrozumiałe? - To drugi filar poznania świata.

Trzeci filar poznania świata jak pisze się w Wedach, to - osobiste doświadczenie. Jak mówią: „Póki nie dotknę, nie uwierzę”. Trzeba samemu się przekonać - tak, czy nie tak. A może mnie okłamują? Trzeba nie dowierzać nikomu do końca, nawet Bogom, Przodkom nie dowierzać póki sami się nie przekonacie. Nasi przodkowie tak przykazywali. Inaczej będziemy fanatykami, to ślepa wiara. Jeśli sami nie sprawdzimy w praktyce: „A może nas okłamują?”, „A może zwodzą nas?”, a kiedy sami to sprawdzimy to wtedy już dokładnie będziemy wiedzieć, że tak to jest. Dlatego Wedy mówią, że zdrowomyślenie polega na tym, żeby te trzy kryteria poznania świata sprowadzić do wspólnego mianownika. Jeśli te trzy kryteria mówią – tak, można nie wątpić, na pewno będzie tak. Jeśli wszystkie trzy kryteria mówią - nie, to nie tak, to na pewno nie będzie to tak, a jeśli choć jedno z tych kryteriów przeczy dwóm pozostałym - trzeba wątpić. Trzeba sprowadzić wszystkie te trzy kryteria do wspólnego mianownika. Wedy mówią, że jeśli człowiek w dobrej wierze sprowadza te trzy kryteria poznania świata do wspólnego mianownika to gwarantuje mu to, że on nigdy w niczym się nie pomyli. Nie będzie - błędu (grzechu), nikt nigdy nie zdoła go okłamać. Kłamstwo nie będzie na niego działało, nie uda się go zwieść.

To bardzo proste: zdanie kompetentnego człowieka, zdanie przodków i sam sprawdź. Kto go może oszukać? Kto może takiego człowieka zwieść? To nazywa się zdrowomyśleniem.

Dostrzegacie różnice między zarozumialstwem – prymitywnym, według którego większość ludzi żyje. Kierują się zarozumialstwem - oni błądzą na lewo, na prawo i chłepczą cierpienie pełnym programem. Jeśli ludzie rozumieliby korzyści, wygodę zdrowomyślenia, to nie dopuszczali by do błędów. Ewolucja szła by pełną parą i dostawaliby mniejsze cierpienie. Zrozumiałe, widzicie jak ważne jest posługiwanie się zdrowomyśleniem.

Pierwsze pytanie na które powinniście sobie odpowiedzieć to: Kim jesteście? Kim jesteście tak na prawdę? To bardzo ważne pytanie ponieważ jeżeli człowiek nieprawidłowo odpowie sobie na pytanie: Kim Jestem?... Ja mogę na przykład utożsamić się z jakimś "jarłykiem"(jarzmem, które mnie zniewala), czyli: Jestem mężczyzną, jestem głową rodziny, czy też jestem dziadkiem, czy ojcem. Jarłyków jest wiele, wiele jest "kajdan", które na siebie zakładamy, to wszystko NIE JA. Jeżeli ja powiem: Jestem człowiekiem - to również będzie jarłyk(jarzmo), ponieważ „Ja” tak na prawdę u źródła nie jestem człowiekiem, „Ja” tylko posługuje się ludzkim ciałem. To takie samo szaleństwo jeżeliby człowiek wszedł do samochodu i powiedziałby: „Ja jestem samochodem - bi, bi, bi - ja chcę jeść, dajcie mi benzyny!”. To przecież wariactwo i tak samo jest kiedy „Ja” mówię: „Ja jestem człowiekiem i żyję dlatego by karmić to ciało, rozwijać je, zaspokajać swoje potrzeby” - to przecież obłąkanie i wariactwo utożsamiać swoje prawdziwe „Ja” z ciałem, z jarłykiem, z jarzmem. Może sobie człowiek przynieść korzyść jeżeli nieprawidłowo odpowiedział na pytanie: Kim jestem? To jest niemożliwe, on będzie przynosił korzyść temu jarłyku - temu jarzmu, które na siebie narzucił. On "sobie" - swojemu prawdziwemu „Ja” nie przyniesie korzyści i dlatego nasi przodkowie mówili: Pierwszym pytaniem na które koniecznie należy odpowiedzieć jest: Kim jestem? (Kto JA?), gdyż tylko prawidłowo odpowiadając na to pytanie możemy przynieść sobie pożytek, korzyść. Wszyscy rozumiecie, że innych wariantów na przyniesienie sobie korzyści po prostu nie ma. Nieprawidłowo odpowiesz na to pytanie, to będziesz popełniał błędy.

Czym jest duchowość? Trzeba wyjaśnić: Czym jest duch, a czym jest materia? Duch nie podlega czasoprzestrzeni, dlatego też jest duchem, a materia podlega - nasz umysł, rozum i intelekt jest materialny - prawda? Dziś jest a jutro go nie będzie, a duch zawsze będzie, dlatego duch jest pierwotny. On wykorzystuje swój umysł, rozum i intelekt jako instrument poznania świata. To wspaniały instrument na określonym etapie ewolucji - ale nigdy na odwrót. To znaczy "trzeba znów zacząć od początku", rozważmy kwestię: "Kim jestem?" - u "źródła"; w czym tkwi sens życia? „Ja” przecież jestem duchem, a nie materią. „Ja” istnieję poza czasem i przestrzenią - moje „Ja”, a dlaczego „Ja” taki świetlany, czysty, dobry tutaj przyszedłem do tego świata? A po co mi to wszystko? Można w taki sposób pytanie sformułować, prawda? Tak. Myślę, że wszyscy jesteście w temacie, wszyscy to rozumiecie, dlatego tak mówię.

Trochę teorii na temat: Kim jestem? Człowiek człowiekiem: A czym jest moje „Ja”? Pod czyim kierownictwem oraz według czyjej woli ciało wypowiada te słowa? Wedy mówią, że „Ja” to Żiwatma tj. żywa atomowa cząsteczka. Ona nigdy się nie rodziła, nigdy nie umierała. Ona jest wieczna, pierwotna i błogosławiona. Ona nie umiera, kiedy umiera ciało. Jeśli mówić współczesnymi terminami, to żiwatma znajduje się poza czasem oraz poza przestrzenią, dlatego jest duchowna a nie materialna, to właśnie jest nasze „Ja”. W Wedach bardzo dobrze opisane jest, jak żiwatma przychodzi do tego materialnego świata. Kiedy żiwatma postanawia według swojej woli rozpocząć ewolucję w świecie Jawnym - materialnym świecie, razem z innymi żiwatmami ona tworzy czasoprzestrzeń. "Wzajemne relacje" dwóch żiwatm tworzą czasoprzestrzeń. Między nimi pojawia się lider. Takim sposobem podporządkowuje się druga żiwatma, trzecia, czwarta, piąta... Lider "buduje" wokół siebie przestrzeń i zaczyna tworzyć pierwszą elementarną cząsteczkę. Tak też pojawia się pierwsze jądro atomowe, które składa się z "wielu" żiwatm i lider, który kieruje tą przestrzenią nazywa się „żiwa”. Poszczególne żiwatmy również na swoim poziomie ją kontrolują, ale "głową" jest żiwa - dający życie.

W Wedach napisane jest, że najbardziej doskonały w królestwie minerałów jest kryształ diamentu. Diament posiada perfekcyjną strukturę molekularną, harmoniczną, uporządkowaną. Kryształ w sprzyjających warunkach może wzrastać, tzn. on może stać się "żywą jednostką" - (coś w tym stylu). Dzięki nazbieranemu doświadczeniu w królestwie mineralnym żiwatma ma możliwość "przejść" do kolejnego królestwa - roślinnego. Ona na początku tworzy prymitywne formy. Uczy się dzielić, rozmnażać i coraz lepiej uporządkowywać przestrzeń wokół siebie. Takim sposobem każda żiwatma potrafi "zbudować" dowolną roślinę, która istnieje na tej planecie. W Wedach napisane jest, że najdoskonalsza w królestwie roślin jest orchidea. Orchidea to perfekcyjna roślina - najszlachetniejsza, najpiękniejsza, zharmonizowana. Współcześni botanicy również zgadzają się z wnioskami naszych przodków. Dzięki doświadczeniu zdobytemu w królestwie roślin, żiwatma ma możliwość "przejść" do kolejnego królestwa - zwierząt. Na początku tworzy ona proste organizmy żywe - prymitywne. Następnie tworzy coraz bardziej złożone formy. Wedy konkretnie podają ile form życia żiwatma przechodzi w królestwie tak roślin, jak i zwierząt. Na przykład w królestwie zwierząt jest to osiem milionów form życia, które przechodzi żiwatma na tej planecie. Każdy z nas tak jakby "budował" ciała wszystkich istot, które występują na tej planecie. My posiadamy doświadczenie "budowania" takich ciał. Przechodząc doświadczenia w królestwie zwierząt prędzej czy później żiwatma "wyraża chęć" nauki w królestwie ludzi.

"Wiedzcie, ludzie Rodów Rasy Wielkiej, że powinniście z miłością i dobrocią odnosić się do całego życia stworzonego na Midgard-Ziemi" - Przykazanie Dażdboga.
Avatar użytkownikasiemargul Mężczyzna
 
Imię: Łukasz
Posty: 119
Dołączył(a): 29 mar 2012, 16:41
Życie na Ziemi to zorganizowany system składający się z ogromnej liczby prostszych systemów, części i elementów. To "ziemskie życie" jest z kolei częścią bardziej złożonego - słonecznego, galaktycznego systemu oraz kolejnych., ale w tej "kosmicznej grze" jesteśmy związani pierwotną ideą "wielkiego poety" - twórcy gry, dlatego też nasze życie jest przejawem "twórczego poety" i we wszystkich jego aspektach widać „boski zamysł”.

Każda żiwatma to twórca, mający swoją wolę. Tak indywidualność tworzy na fundamencie swojego własnego doświadczenia. Prędzej, czy później każdy z nas weźmie pełną odpowiedzialność za swoje działania. Trzeba przejść "długą drogę", aby móc powiedzieć o całym stworzeniu – „to jestem Ja”. To tylko etap doskonalenia. Zgodnie z Wedami: "Ja to żiwatma". Samowystarczalna duchowa cząsteczka, która wychodzi poza wszystkie przedziały materialnego wszechświata. Ona posiada wolę podejmowania decyzji. Tak jak pozostałe "Ja" - żiwatma podobna jest do Wszechmogącego, różnica tkwi jedynie w "potędze". Skoro żiwatma jest niematerialna, dlatego potrzebuje ona materialnego "pośrednika", aby z jego pomocą mogła rozwijać się w materialnym świecie. Takim "pośrednikiem" jest jakiekolwiek materialne ciało dzięki któremu żiwatma może porządkować "swoje własne Idaho". Ona, albo "buduje" ciało sama albo wchodzi we wzajemne relacje z już "wybudowanymi". Takim sposobem powstaje symbioza - współpraca między jej podmiotami. Ta więź utrzymuje się do tej pory póki nie skończą się możliwości zdobycia jakiegoś doświadczenia. Oprócz jawnych - materialnych, istnieją jeszcze inne ciała, lecz my jesteśmy ograniczeni rozumowaniem, że wybór ciała zależy od poziomu ewolucyjnego rozwoju żiwatmy i jej "własnej tożsamości".

Nasi Przodkowie mówili, że sens tego życia polega na tym, że…

"Żiwa przychodzi do tego świata jako indywidualność tj. ona jest indywidualną samopromieniującą cząsteczką Wszechmogącego - to na końcu ewolucyjnej drogi, ona może stać się licznością" - (osobowością złożoną).

Powiedzmy tak: „Ja mam swoje indywidualne doświadczenie, to co wiem Ja, oprócz mnie, nikt z pozostałych ludzi tego nie wie, lecz my jesteśmy nierozłącznymi cząsteczkami Roda i dlatego o czym wiem Ja, o tym również wie mój Ród. Tak samo Ród wie o wszystkim co wie, każdy człowiek należący do tego Rodu, dlatego Ród jest licznością, a Ja indywidualnością”. Aby osiągnąć cechy „liczności”, Ja jako żiwatma wkraczając na drogę ewolucji zaczynam "zbierać" wokół siebie takie same żiwatmy jak Ja sam. Kiedy indywidualne „Ja”, tj. żiwatma zbierając doświadczenie w różnych ciałach i królestwach dosięga możliwości etycznego posługiwania się "zgromadzonym doświadczeniem" wszystkich pozostałych „Ja”, ona podobnie do Wszechmogącego daje im wszystkie swoje osiągnięcia i wolę podejmowania własnych decyzji. Nazywa się to: "Stanem pełnej władzy". W tym momencie "rodzi się nowy wszechświat".

"Niegdyś, kiedy jeszcze, nie istniał czas, nie było Światów i Rzeczywistości, nas, ludzi, postrzegania, był nie wcielający się, jeden tylko Wielki RA-M-XA. On przejawił się w Nowej Rzeczywistości i aby dostrzec tę Nową Bezgraniczną Nieskończoność Oświetlił Ją Wielkim Światłem Radości i wtedy pojawiła się Nowa Nieskończona Wieczność i narodziła się Nowa Rzeczywistość i pojawiła się nieskończona liczba jej przejawów. Tak pojawiło się to, co my, ludzie jako przestrzeń Światów Jawi, Nawi i Prawi postrzegamy” - Księga Światła (Słowiano Aryjskie Wedy). W komentarzach Wielki RA-M-XA opisany jest jako: Pierwotna, jedyna nie poznana istota, promieniująca życiodajnym światłem radości i głównym ogniem tworzącym wszechświat – Inglią, z którego to pojawiły się wszystkie istniejące wszechświaty, a także zamieszkałe światy i realności. Skrót RA-M-XA, w uproszczony sposób można odczytać z pomocą trzech Run. Dzięki temu otrzymujemy: "Oświetlająca Światy Twórcza Siła". RA-M-XA to nie imię, w tym obrazie ukryte są zarówno jakość jak i sam proces - oraz ich rezultat równocześnie. Staroruskie wyrażenie: "Pojąć na trzy" ma w swojej osnowie obraz - "budować". "Budować Jedność" to "triglav" - główny algorytm na którym zbudowany jest świat. Weźmy na odwrót - XA postawmy przed RA. Co otrzymamy? XRAM - "Pozytywny Strumień Świetlanej Radości Wszechświata". Można było usłyszeć w latach 90-tych takie pojęcie: "Droga do Chramu" - oznacza, to "drogę do starodawnej wiedzy". Prawidłowa dawna wiedza niesie ze sobą prawdziwy przekaz, a w związku z tym prawidłowe życie i długie, szczęśliwe życie. Słowianie wiedzieli i znali sekrety prawidłowego życia i dlatego żyli nie tylko kilka "kręgów". "Krąg życia" według Słowian to 144 lata. Żyć kilka "kręgów", wyobraźcie sobie ile to można żyć - kilkaset lat. Bez tej nauki do żadnego "Chramu" nigdy człowiek nie dotrze. To takie bezmyślne, bezcelowe chodzenie po okręgu, który donikąd nie prowadzi.

Nasza wiara nie jest jedynobóstwem ani wielobóstwem. Rod - Wszechmogący jest jeden, lecz "przejawia się pod wieloma postaciami". W tym tkwi zarówno problem jak i rozwiązanie - równocześnie. Jeśli zjednoczymy się swoim sercem i swoim rozumem z Rodem Wszechmogącym na osnowie wypełniania swoich przydzielonych obowiązków, na osnowie "wypełniania długu" przed Rodem, wtedy staniemy na tym samym poziomie postrzegania, gdzie każdy będzie dokładnie wiedział co ma robić każdego dnia, każdej godziny i każdej minuty.

Zdrowomyślenie mówi mi o tym, że Ja powinienem troszczyć się o swoje ciało. Ja jestem za nie odpowiedzialny i powinienem je rozwijać - doprowadzić do doskonałości. A to dlatego, że moje ciało składa się z takich samych żiwatm jak „Ja” - prawda? „Ja” zebrałem swoją "drużynę" i dałem im słowo, że ich doprowadzę do doskonałości. Jeśli człowiek wykorzystuje swoje ciało do egoistycznych celów, to moi poddani odmawiają "dalszej współpracy" lecz jeśli „Ja” odnoszę się do nich jak monarcha – car ojciec, dbam o każde swoje "Ja" - tj. o każdą żiwatmę swojego ciała, to wtedy "oni" mi pomagają ewolucyjnie się rozwijać. To dopiero jest fizyczny rozwój... - należy po prostu nawiązać ze swoimi żiwatmami dobre relacje. W tym tkwi sens fizycznego rozwoju - prawda? Duch i fizyczność są w taki sposób powiązane, lecz duch tak czy siak dominuje. Bez ducha nie da rady - wystarczy, że duch opuści ciało fizyczne i co się z nim stanie? Jak ono się będzie rozwijać? Świadomość "zabieracie" i wszystko.

… A co dziecko? "Ululacie" je i pozostaje worek z kośćmi - i co, on będzie się rozwijał? „Ja” to ciało rozwijam, beze mnie ono jest niczym – „Ja” kieruję tym ciałem, „Ja” za nie biorę odpowiedzialność. Kiedy ja swoją świadomość przenoszę w inne ciało, to wtedy pufff... i "worek ze skóry" leży i nie może rozwijać się beze mnie, a jeśli jeszcze ze sobą zabiorę ciało Żagie jako "odzież", ono przez to szybciej się rozłoży w rezultacie entropii - bez mojego „Ja” - bez mojej "pomocy". Od razu i po wszystkim. Jest to „efirne ciało”, naukowcy nazywają je aurą - jest takie ciało, to taki "kokon" energetyczny wokół człowieka. Fotografia kirlianowska pokazuje tylko część tego ciała.

- "JA to duch?"

- Tak, duch.

- "Duch odchodzi i zostawia te pozostałe ciała?".

- On może ze sobą zabierać tak ciała i "powłoki" - jako "instrument". My przecież doskonaliliśmy te ciała i "powłoki" w mineralnym królestwie, w roślinnym, zwierzęcym. My posługujemy się nimi jak "instrumentami".

- "Czyli po śmierci można zabrać je ze sobą?".

- Nie można, lecz trzeba i nawet fizyczne ciało należy ze sobą zabrać. Wcześniej istniała "transformacja". Nasi przodkowie żyli po kilka tysięcy lat, wciągu jednego wcielenia dosięgali doskonałości i swoje ciała stąd zabierali - wszystkie żiwatmy zabierali ze sobą. To jest transformacja - nasi przodkowie wszyscy tak odchodzili. Budzisz kundalini i to ciało odchodzi w jego mistycznym ogniu.

Nasi wszyscy przodkowie rozumieli, że jesteśmy dziećmi Boga i uczymy się tutaj w tym świecie, aby stać się takimi samymi Bogami. Czyli każdy z nas prędzej czy później będzie władał taką oto planetą. Będzie tworzył planety, będzie zapalać słońca - sam będzie miał ciało jak słońce. Będzie tworzyć galaktyki i metagalaktyki. Czyli my według swojej natury jesteśmy twórcami… - właśnie twórcami, czyli tymi, którzy tworzą cały ten wszechświat. A tutaj się uczymy - tak jak uczniowie. Planeta Ziemia to żywa istota, która też przechodziła drogę ewolucji tak jak my. Prędzej czy później my również się takimi staniemy. Nasz Jariło Trójświatły to też rozumna istota, która przeszła ewolucję jaką i my przechodzimy. I każdy z nas otrzyma ciało słońca - najpierw gwiazdy, a gdy utworzy ona 9 planet to będzie już słońcem. My przecież też mamy ciało zespolone - jest wiele istot wewnątrz nas. Całe mnóstwo przecież. Spójrzmy jakie ciało stworzyliśmy. I tak stopniowo my rozszerzamy swoje ciało, porządkujemy przestrzeń coraz bardziej - w skali kosmicznej. Każdy człowiek ze Słowiano-Aryjskich narodów dobrze wiedział, że to jego cel. A tutaj on się tylko szkoli. To jest sens tego - to po prostu ośrodek treningowy gdzie się uczymy wszystkiego.

A Wedy powiadają tak: "Nie ma innej drogi osiągnięcia duchowej doskonałości niż wypełnienie przeznaczonych nam zadań stosownie do poziomu swojego rozwoju ewolucyjnego". Czyli każdy z nas ma swoje zobowiązania i musimy je wypełnić. Jeśli pokonujemy te wyzwania prawidłowo to ewolucja postępuje "pełną parą". Jeśli natomiast wypełniamy jakieś cudze zadania to nasza ewolucja się zatrzymuje. Dlatego też Wedy uczą: "Wypełnić choćby źle lecz osobiście swoje wyzwanie to wiele cenniejsze niżeli cudze zadanie doskonale". Aby to pojąć należy rozwiązać podstawową kwestię: "KIM JA JESTEM?".

Ludzie identyfikują się z narodowością, z płcią, z wiekiem, miejscem zamieszkania albo z miejscem w społeczności - prawda? To wszystko bzdury, chybione spojrzenie. Dziś jest tak a jutro w innym wcieleniu będzie inaczej - to nie jestem "ja". To tylko maska za którą się chowamy. A moje "Ja" i "Ja" innych - koniec końców wszyscy to pojmą, że jest tym samym "Ja". Kiedyś każdy człowiek doskonale wiedział, że jedyny sposób w jaki może przynieść sobie pożytek to nieść dobro innym. Ponieważ jeśli wziąłem cokolwiek dla siebie to dziś to jest ale jutro - gdy opuszczę to ciało - zniknie. Ale jeśli cokolwiek dałem drugiemu człowiekowi, a on to przyjął - cokolwiek to jest czy duchowe czy materialne czy emocjonalne – nieważne, to co ja przekazuję drugim i jeśli daje im to korzyść to właśnie to zostaje ze mną na zawsze. Naturalnie jeśli komuś robię krzywdę to ona także pozostaje ze mną na bardzo długo dopóki nie naprawię tego. Dlatego też wszyscy rozumieli te zasady. Zasady wzajemnej więzi karmicznej, zasady związku przyczyny i skutku. Dlatego też nie byli dla siebie wrogami. Oni doskonale rozumieli swoją duchową budowę. Dobrze wiedzieli w jaki sposób przynieść sobie dobro.

Wszystko ma swój początek w rodzinie (rus. "siemJA" - 7 „Ja”). Rodzina to "Ja" w siedmiu osobach. "Ja" to mój ojciec, mój dziad, mój pradziad - "Ja" to mój syn, mój wnuk, mój prawnuk. To wszystko "Ja" - to siedem "Ja". Ja i mój syn to jedno i to samo. To jeden organizm. Dalej ujmujemy to już w kopach ale to wszystko "Ja". Jeśli komukolwiek niosę pożytek to samemu sobie go niosę. Jeśli krzywdę robię to sam sobie ją robię. To się nazywa soviest (rus. "sumienie" sovmiestnaja viest - "wspólna wiedza"). Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że to wszystko jestem "Ja". I gdy każdy miał tego świadomość to i porządek był. Kto chce być sam sobie wrogiem? Dziś ludzie po prosu nie znają tych zasad. Dlatego myślą sobie: "Tak, mogę sobie robić co mi się żywnie podoba i żadnej odpowiedzialności nie poniosę". Aby tylko wymigać się od paragrafu prawa (rus: "zakon"). A myśmy mieli "Kon". "Kon" ma związek z "jasą" (jasnością, przejrzystością) albo z wiedzą. A to co było "Za-KONem" to już tak jakby mgła była. Dlatego też w "zakonie" (tam gdzie prawo) są złodzieje. W "Konie" nie mogło być, w zakonie tak, oni byli poza "Konem" - (od tłumacza: Bogowie żyją według Konu, ludzie żyją po-Konach(według boskich przykazań), demony żyją za-Konami(poza boskimi przykazaniami). Dziś po rosyjsku prawo, to закон, czyli zaKonem, poza przykazaniami. Czysta i jawna zmiana języka, aby wprowadzić ludzi w błąd i zmusić ich, żeby żyli: poza boskimi przykazaniami, poza boską mądrością).

Sprawiedliwość – Справедливость: С – słowo, zgodnie definiujące obraz czegokolwiek lub kogokolwiek; Пра – obraz, określający wielką lukę czasową między dwoma pokrewnymi obrazami lub strukturami; вед(а) – mądrość; Ли – ludzka prawda; В – określenie kierunku; Ос – zdefiniowana struktura, linia (oś); Ть – utwierdzone ponad nami.

"Sprawiedliwość to zgodność ze starożytną mądrością, utwierdzoną ponad nami".

Powróćmy do pytania: Dlaczego żyjemy? Drugie pytanie na które koniecznie należy poznać odpowiedź brzmi: A dlaczego „Ja” żyję? Jeśli jestem duchową istotą, jeśli jestem nierozłączną cząsteczką Wszechmogącego, jeśli jestem wieczny, pierwotny i błogosławiony, to po co „Ja” tutaj przyszedłem? Męczyć się, dręczyć, problemy jakieś rozwiązywać - po co mi to, jeśli „Ja” taki dobry, to po co tutaj przyszedłem, jaki tego sens? A my akurat to zagadnienie rozebraliśmy. „Ja” przyszedłem tutaj jako indywidualność, a odchodzę stąd jako liczność(osobowość złożona) - A dlaczego? Dzięki temu, że „ro-zkryłem” to „or” – „ro-zarchiwizowałem to wszystko i nabyłem jakości tak wszystkich Bogów jak i wszystkich Demonów, tylko wtedy „Ja” stanę się „licznością” i będę miał z Wszechmogącym relacje jak „liczność z licznością”. Przodkowie mówili, że tylko odpowiadając sobie na te dwa fundamentalne pytania zaczyna się droga duchowego doskonalenia. Jeśli człowiek nie odpowiedział sobie na te pytania, to oznacza, że żadnego doskonalenia nie ma... - on jak chomik biegający w kole "miota" się od życia do życia.

- Maja...

- Tak, to Morok po rosyjsku. Maja to iluzja, a po rosyjsku to Morok, „Mor” - śmierć, „Oka” - zrozumiałe - "Śmierć wzroku", on jest ślepy, nie ma pojęcia gdzie podąża, jest on zamroczonym człowiekiem. Rozumiecie to wszystko co mówię? Są inne warianty? Wszyscy rozumiecie: Kim jesteście i dlaczego my tutaj żyjemy, w czym tkwi sens życia? A to "fundament wszystkich fundamentów". Zgadzacie się z tym, że jeżeli nieprawidłowo odpowiemy na te pytania, to następuje "krach"?

Waszym zadaniem teraz jest przejawić zdrowomyślenie i z jego pomocą odpowiedzieć na te fundamentalne pytania.

Pamiętacie czym jest zdrowomyślenie? To zdanie kompetentnego człowieka, zdanie przodków i osobiste doświadczenie. Póki sami nie przypomnicie sobie kim jesteście i dlaczego się tutaj znaleźliście - to należy wątpić, a może inni nam "oczy zamydlają" - prawda? Dlatego, jeżeli jesteście zdrowomyślącymi ludźmi to powinniście odpowiedzieć sobie na te pytania: Swoim osobistym doświadczeniem, a akurat dlatego się tutaj zebraliśmy. Mówiliśmy jak z pomocą mantr "pocitat" – czcić, czi(energia), tat(taszczyć ku sobie, pobierać) - energię Bogów i Przodków, aby uzyskać „czi”, a…

Boga czczenie (Boga sławienie, czyli przyswajanie Jego siły - łowienie jego energii) to nie tylko mantry - to cały obraz życia.

Możesz pocitać, czcić - Sławić ("łowić" siłę) Bogów i Przodków swoim działaniem? Można, spełniając swój dług my wyrażamy swoje pocitanie, czczenie(przyswajamy, łowimy siłę). A pamiętacie czym jest „pocitat”? "Tat" to przyswajać, czitat(czytać) to przyswajać energię czi autora, na przykład: Czytam książkę, "czi-tat" - ("czi" - energia życia, "tat' - przyswajać) - doświadczenie autora ja przyswajam sobie lub też jego siłę i tak samo z „pocitaniem” Bogów i Przodków. My ich siłę „czi” przyswajamy sobie i to jest "pocitanie", czczenie - czczenie to nie pełzanie, wychwalanie ich: „ooo... jacy wy piękni jesteście, mądrzy, dobrzy, ja wam się kłaniam” - to nie to. Czczenie to po prostu spełnianie ich woli, ich zapowiedzi, przykazań, spełnianie tego co Oni nam doradzali. Pamiętacie: "Święcie czcić swoich Bogów i Przodków i żyć według sumienia w harmonii z przyrodą". Oto osnowa duchowego rozwoju, pierwsze przykazanie, które koniecznie należy wypełnić. A teraz przeanalizujmy, co oznacza "święcie czcić"? "Śvjato" znaczy światło, czysto czyli: "Nie czyń drugiemu czego sam sobie nie życzysz" - oto podstawowe kryterium. My już rozmawialiśmy o takim pojęciu: „święcie”, pamiętacie? Dziś pojęcie „świętości” jest tak jakby przed nami ukryte, zamaskowane. My zapomnieliśmy co dla nas jest święte, uświęcone, czego nie wolno skazić, a za co warto i swoje życie oddać, aby ochronić to co dla nas jest święte. To właśnie jest "świętość", nie żaden fanatyzm, lecz jasne zrozumienie tego, że to lub to jest nam niezbędne do prawidłowego życia, bez czego nie możemy żyć, bez czego nie możemy istnieć. Na przykład dziś zobaczyliśmy, że bez rodowo-plemiennego ustroju my po prostu wymrzemy jak mamuty, tak jak Indianie w Ameryce Północnej zostali pokonani tak i my zostaniemy unicestwieni. Rozumiecie znaczenie słowa "święte", święta jest rodzina, plemię, ród, naród, świat - prawda? Tak. Jeśli my tego nie ochronimy, jeśli nie zrozumiemy, że to dla nas święte, to po prostu zostaniemy unicestwieni. My sami „piłujemy słup na którym siedzimy” - nie rozumiemy, że to świętość, że tego nie należy niszczyć i wiele innych przykładów, które wcześniej omawialiśmy, to jest świętość właśnie. Czcić niedawno wyjaśniliśmy, czym jest „powitanie”, czczenie - przyswajać energię "czi" - siłę życiową. A dlaczego swoich Bogów i Przodków? - to również omawialiśmy. Żyć według sumienia - to również omówiliśmy. Sumienie (so-wiest) to "wspólna informacja", kiedy wiem, że ja i drugi człowiek to jedno i to samo: Ja jestem częścią przyrody i wy jesteście jej częścią. Jeśli przynoszę krzywdę komuś z was, to przynoszę krzywdę przyrodzie, a więc i samemu sobie. Według praw karmy wszystko to do mnie wraca - wraca krzywda. Jeśli chcę sobie przynieść korzyść, to powinienem przynosić korzyść innym, tylko w ten sposób przyniosę sobie korzyść. Czyli służąc wspólnej całości, przynosząc jej korzyść, tylko wtedy mam szansę przynieść ją sobie. To jest sumienie - wspólna wiedza (wspólna świadomość), czyli główna zasada: "Nie czyń drugiemu czego sam sobie nie życzysz" - to jest życie według sumienia. Czyli to jasne: „Święcie czcij swoich Bogów i Przodków i żyj według sumienia w harmonii z przyrodą”. Przyroda to jest to co "przy Rodzie", a "ład" to harmonijność/proporcjonalność. Powinienem współbrzmieć z nią, to jest harmonia - tak jak oni wibrują na tej samej nucie, na takiej i ja powinienem wibrować. Oni żyją w miłości i ja też, kochają mnie i ja też kocham - to jest ład/harmonia. Rozumiecie, w ładzie, harmonii z przyrodą, żyć z nią w unii, nie w "okrążającym środowisku" tak jak większość ludzi dziś żyje - "na asfalcie", lecz w ładzie z przyrodą. Teraz rozumiecie znaczenie tego przykazania: "Święcie czcić swoich Bogów i Przodków i żyć według sumienia w harmonii z przyrodą" - ono jest święte i jeśli nie będziemy go przestrzegać, to po prostu nastanie nasz koniec. Bogowie i Przodkowie posiadali głęboką mądrość i dali nam to co jest niezbędne do życia, bez czego nie możemy żyć. Wszystkie przykazania naszych Bogów i Przodków są święte. Jeśli prawidłowo je zrozumieć - nie fanatycznie, nie głupio, nie prymitywnie naiwnie, lecz poprawnie ich znaczenie wyjaśnić, to wychodzi na to, że bez tego nie możemy żyć.

To jest istotne, a czym ludzie się zajmują? Czytają gazety, debilne filmy oglądają, a na to co niezbędne, bez czego nie da się żyć, bez czego zginą - na to nie zwracają uwagi, nie uczą się tego. Są Wedy, wedyjskie pisma, gdzie zawarta jest cała mądrość. Bierzcie i uczcie się, to przyniesie pożytek, skorzystajcie z doświadczenia przodków. A ludzie czytają, "czitat" już omówiliśmy co oznacza - to co "twary" (pasożyty) nam podsuwają. Oni tak mówią: Czym więcej śmieci ludziom podsuniemy tym lepiej - niech oni to analizują, wyjaśniają, rozbierają, kto ma rację a kto nie, na ile w tym prawdy a na ile kłamstwa - niech oni się w tym babrają, tylko żeby oni "racjonalnym ziarnem", czyli doświadczeniem przodków się nie posługiwali, nie czytali, nie przyswajali go. My czytamy (czitat) to świństwo i przyswajamy sobie sam syf i śmieci. Oni odkrycie to mówią: No tak, czym bardziej debilny pisarz, kompozytor, artysta tym bardziej my mu dajemy "zielone światło" i ludzie babrają się w tym gnoju - analizują ile w tym racji a ile fałszu, a tak naprawdę to gnój, gówno - przepraszam za wyrażenie. I tak ludzie w tym wszystkim się „paprają”, a nasi przodkowie dali przykazanie:

"Bądźcie pszczołami, a nie muchami, zbierajcie nektar, czyli doświadczenie przodków, a nie kopcie w gnoju".

A dziś ludzie "kopią". Życie na to tracimy, pieniądze wyrzucamy w błoto i po co, dlaczego? Żebyś piłował słup na którym siedzisz? Ja po dziś dzień temu się dziwie, dlatego wyjechałem z miasta. Przysiadłem kiedyś na ławce w parku, popatrzyłem na ludzi i pomyślałem: Czym oni się zajmują? A w czym sens życia? Co mnie z nimi łączy? U nich są cele: pragnienia, dążenia... Do czego oni dążą, czego pragną? Dlaczego oni tutaj żyją? Popatrzyłem tak i zrozumiałem, że nic mnie z nimi nie łączy. Ja mam inne pragnienia, do czegoś innego dążę. Mam inne cele w życiu, więc dlaczego tu jestem? Co ja tutaj robię? Po prostu zrozumiałem, że nie tutaj jest moje miejsce. Po prostu ludzie żyją w "śmietniku", kąpią się w śmieciach. I co ja mam tutaj robić - prawda? Tzn. jakie cele, życiowe zadania, dążenia, czego chcą ci ludzie wokół mnie? I tak pomieszkałem w mieście i pojąłem, że to "nie moje" - czemu tutaj jestem, co ja tu robię, co mnie tutaj trzyma? Siądźcie, popatrzcie, a potem zastanówcie się: Co ja tutaj robię?... Dlatego tutaj się zebraliśmy, na tym seminarium, a to oznacza, że wy już nad tym się zastanawiacie, to znaczy, że wy zaczynacie rozumieć korzyści gdzie i w jakim miejscu zacząć żyć. Tak na prawdę kiedy to wszystko przemyślicie, to zobaczycie, że to jest genialnie proste. Na tyle proste, że do tej pory mnie to dziwi: A dlaczego inni tego nie widzą? Przecież to na wierzchu leży. Ja wam niczego złożonego nie wykładam - prawda? W zasadzie wy się z tym zgodzicie, to co ja wam mówię to zasadniczo już o tym słyszeliście, tylko może być tak, że nie zwracaliście dostatecznie swojej uwagi na te kwestie i one wam umykały.

Twary(pasożyty) jak postępują? Oni dzieci przyuczają do takiego fragmentarycznego myślenia, to znaczy, że jakiś mały aspekt życia dziecko poznaje, potem kolejny jego aspekt i tak dalej, a "logicznego łańcuszka" aby wszystkie te aspekty zjednoczyć nie ma - to jest fragmentaryczne myślenie - to znasz, tamto znasz a tutaj "mozaika" się nie układa. Moje zadanie polega na tym... Czym teraz się zajmujemy? Ja wam pomagam złożyć mozaikę. To jest, wy wszystkie te obrazki znacie, ja może ukazałem wam tylko kilka nowych o których nie wiedzieliście... zgadzacie się z tym, że wy już o tym wszystkim słyszeliście? A teraz czym my się zajmujemy? My próbujemy złożyć "jeden obraz" - udaje się, prawda? Światopogląd się poszerza - ten obrazek łączy się z tym, później z tamtym i tak dalej aż pojawia się pełen obraz. Mistycy nazywają to oświeceniem, uświadomieniem - słyszeliście taki termin. Kto to taki oświecony człowiek? Jeśli czytaliście literaturę, to wiecie, że oświecenie można w ciągu sekundy uzyskać. Człowiek żył, żył i bach w ciągu sekundy on już jest inną osobą. Jak to się dzieje? On układa mozaikę, bierze jeden obrazek, drugi i potem te maleńkie kawałeczki przystawia do siebie, a tu i raz jakiś większy obrazek się pojawia, jakaś część: „Ooo... coś interesującego”. W innym miejscu ułożył kolejny obrazek, w jeszcze innym kolejny i tak dalej. Następuje taki moment, kiedy te "większe kawałki" raz, raz zaczynają się układać i powstaje cały wielki obraz. To nazywa się oświeceniem. Człowiek już wtedy rozumie i nawet kiedy pojawia się jakiś nowy kawałek, to on już wie w które miejsce go umieścić w całym obrazie, pojawia się kolejny i również wiadomo, gdzie jego miejsce. Zasadniczo nic nowego się już u was nie pojawi, to nazywa się oświeceniem, kiedy ułożyliście cały "obraz świata" i już tak jakby nie ma niczego nowego, to jest kiedy jakaś informacja do was przychodzi, to tylko taka mała cząsteczka, której wasza mozaika nie uchwyciła, ale ona ją tylko dopełnia ponieważ wy już ten wielki, całościowy obraz widzicie - to nazywa się oświecenie. Mam nadzieję, że po tym spotkaniu ten wielki obraz, całościowy będzie maksymalnie ułożony, mam nadzieję, że już ten całościowy obraz widzicie. Kim jestem? Dlaczego żyję? Dlaczego umieram? Te podstawowe pytania są w miarę rozjaśnione. Dlaczego umieramy, rozumiecie? Dlaczego umieramy, w czym tkwi sens śmierci, dlaczego to się dzieje? Czy też również trzeba rozjaśnić?

- Warto wyjaśnić.

- Dlaczego my umieramy? Jeżeli prowadzimy nieprawidłowy tryb życia, tj. naruszamy obiektywne prawa rządzące światem, przyrodą, społeczeństwem to nasze "subtelne" ciała i otoczki zaczynają się skażać i utylizować. One się "ściskają" i przybierają formę takiej materii, która zakłóca nam dalszą ewolucję. Mówi się, że: "Ktoś wziął na swoją duszę grzech" - słyszeliście o takim zwrocie? "Grzechy nas gnębią, gniotą" - prawda? Również wiele religii mówi o tym, że po śmierci duszę człowieka "wiesza się na szali" - ile tam grzechów, ile dobrych uczynków i zgodnie z tym, albo dusza idzie do raju, albo do piekła - jest taka teoria, słyszeliście? Tak na prawdę nikt nikogo nie "wiesza" - nie ma żadnej "wagi", jest za to obiektywna fizyka. Uczyliście się fizyki w szkole? Pamiętacie jak na ćwiczeniach przeprowadzano takie doświadczenie: "Brano prostą kolbę szklaną - wysoką, wypełniano ją cieczami o różnej gęstości i wrzucano do niej rozmaite przedmioty i te przedmioty zgodnie ze swoją gęstością, opadały na taki poziom, który odpowiadał gęstości tej cieczy" - pamiętacie takie doświadczenie? - Tak. To samo dzieje się z naszymi subtelnymi ciałami po śmierci, kiedy "wychodzimy" z tego ciała Jawiego (fizycznego, materialnego) i trafiamy do ciała Nawiego… - tj. Nawie ciało jest jednym z ciał subtelnych, naukowcy nazywają je liptonowym ciałem bądź astralnym, jak niektórzy je określają. Urywa się "sznur łączący" i co dzieje się dalej - to samo co w tej kolbie. Jeśli materia Nawiego ciała jest ciężka, to ono popada w spektrum podczerwieni, w demoniczne światy, które nazywają się "światem czyśćca", tam żyją demoniczne istoty, które żywią się tą materią, która zakłóca naszą dalszą ewolucję. Rozumiecie? "Objedli nas", gęstość uległa zmianie i wypływamy już do Jasnej Nawi, gdzie jak w sanatorium odpoczywamy i podążamy dalej się uczyć w kolejnych wcieleniach.

Dlaczego my umieramy? Rozjaśnijmy jeszcze tę kwestię, ona również jest bardzo istotna. To trzecie pytanie na które należy odpowiedzieć. Jeśli człowiek nie odpowiedział sobie na to trzecie pytanie, to jemu nie wolno wychowywać dzieci. Wychowaniem dzieci zajmują się dziadkowie, babcie, pradziadkowie, prababcie, gdyż tylko doświadczony człowiek może swoje doświadczenie dzieciom przekazać. Jeśli tego doświadczenia nie posiada, to czego on może dzieci nauczyć? Zgadzacie się z tym? Dlatego właśnie tworzono dolmeny. Człowiek mówił: Ja chcę to doświadczenie uzyskać i chcę wiedzieć dokąd się udam po śmierci. Wedy tak mówią:

"Człowiek po śmierci odchodzi tam, dokąd w ciągu życia rozświetlił sobie drogę".

To taka prawidłowość. Ty rozjaśniłeś drogę wciągu życia, to i tam odejdziesz po śmierci, to prawidłowość taka - a do tego potrzebne jest odludne miejsce. Pamiętacie, kiedy mówiliśmy o tym, że u średnio rozwiniętego człowieka biopole ma średnicę 15 metrów? On powinien odejść w odosobnione miejsce aby nie było nikogo obok niego, żeby go ktoś nie skażał, a inaczej on może popaść nie tam gdzie zasłużył, nie tam gdzie trzeba, ponieważ inne biopole będzie go skażać. Pamiętacie jak o tym mówiliśmy? Tak. Dlatego też niezbędne jest odludne miejsce, ale ono nie może być tylko odludne, ono powinno być geoanomalną strefą. Wiecie, że istnieją geopatogenne strefy, czyli szkodliwe w których człowiek czuje się niekomfortowo i istnieją geoanomalne, gdzie jest dużo "czi", energii, gdzie można nasycić się tą siłą, energią, gdzie medytacyjna praktyka zakończy się powodzeniem. Takie miejsca w naszej tradycji nazywały się „pustyńkami”. Słyszeliście o tym? Tak. Wszyscy święci odchodzili w „pustyńki”(pustelnicy). To nie od słowa „pustynia” jak chrześcijanie to tłumaczą, ponieważ "pustyńki" bywają w lasach. Tak naprawdę „pustyńka” od słowa "pustit" - puścić, wpuścić do Królestwa Niebieskiego, to jest przejście do innego świata. „Pustyńka” to takie miejsce, gdzie istnieją sprzyjające warunki do przejścia do innego świata, takie miejsca - geoanomalne strefy, nazywane są „pustyńkami”. Zrozumiałe są te warunki? Tak. To jest, gdzie kanały energetyczne o wiele łatwiej się rozkrywają, aby tam dotrzeć. I człowiek mówi: „Ja chcę przejść to doświadczenie” i ród, jego krewni powinni zapewnić mu tę możliwość, ponieważ krewnym są potrzebni tacy ludzie. Rozumiecie, jest ród i jemu potrzebni są starcy, którzy mają to doświadczenie, ponieważ komu inaczej powierzyć dzieci do wychowania? To jest pożyteczne dla rodu. Jeśli człowiek zechciał, to ród powinien mu to umożliwić. Dlatego plemiona, rody stawiały dolmeny - tyle ile było trzeba. Wielki ród to i dolmenów wiele - ile trzeba było tyle i stawiano. Człowiek tam odchodził, zakrywano go? A dlaczego? Dlatego, żeby żadne zwierzę mu nie przeszkadzało, nie skrzywdziło go, ponieważ on z ciała wychodzi, zostawia je i aby ochronić ciało należy je umieścić w bezpiecznym miejscu. Zakrywano wejście, przychodzono raz na dzień, czy raz na trzy dni, tak jak się dogadano i pytano: „I jak pomyślnie wszystko idzie, czy nie?”; „Nie, jeszcze się nie udało, jeszcze trzeba”. Przynoszono wodę, jakieś jedzenie i on tam siedział do tej pory, aż tę "drogę" był wstanie przejść.

- Aleksieju Wasiliewiczu, a w jaskiniach tam gdzie istnieją dogodne warunki, czy tam też można było przeprowadzić ten proces?

No tak, jeżeli jest możliwość to tak, tylko, że dla wszystkich jaskiń nie wystarcza. Istniały polany, gdzie tylko 120 dolmenów można było postawić, a gdzie więcej pieczar, jaskiń znaleźć?

- A dolmeny oni nie "zabierali" sobie?

Zarządzano tak, aby przestrzegać kolejności. To jest, kiedy ktoś przyszedł do danego dolmenu i kiedy przyszła kolejna osoba, to nie przeszkadzała tej pierwszej, tylko szła do innego dolmenu, tak jak były rozmieszczone. Wcześniej ludzie wiedzieli - widzieli i czuli na jaką odległość należy się oddalić od innych, aby prawidłowo i pomyślnie zakończyć proces "przejścia". Dlatego też umawiano się, że na przykład te i te dolmeny przynależne są naszemu plemieniu. Kiedy ja przychodzę i dany dolmen jest już zajęty przez krewnego, no to idę do kolejnego i w tamtym będę prowadził rytuał. Tamten się zwolnił, to przechodzę tam gdzie mi wygodniej. Naturalnie ja spotykałem się z dolmenami, które znajdowały się jeden obok drugiego... no po prostu jeśli zajęty, to idź do innego. Dlatego czasem w jednym miejscu było ich wiele i to nie tak, że wszyscy ludzie się zebrali i zaczęli nagle wspólną medytację - może i tak bywało, ale to wyjątek od reguły. Chyba, że sytuacja tego wymaga i na przykład wrogowie napadają - jacyś czarni magowie - trzeba ich odeprzeć i wszyscy starcy zajęli wszystkie dolmeny... wtedy wychodzi taki "specnaz" na subtelnym planie i oni ich "roznoszą". Dziadkowie potrzebują się takimi sprawami zajmować - ich ciała należy ochronić, póki oni walczą z przeciwnikami na subtelnym planie, ciało należy ochronić. Dolmeny można wykorzystać i do tego, ponieważ czarni magowie od dawien dawna się tym zajmują i my z nimi walczymy, dlatego może być i tak, że wspólnota z nimi walczy. Chociaż my zwyciężamy nie ilością, lecz jakością. Jeżeli ród potrafił wcielić najlepszego swego przedstawiciela, takiego jak pierworodny syn to on jeden wychodzi przeciw wielotysięcznej armii tych "magów" i zwycięża. Zwyciężaliśmy dzięki jakości. Istnieli wcześniej "Macharathowie", pamiętacie? "Machat" - to wielki rozmach, machać a "ratha" to szereg(?) - jeden człowiek mógł dziesięciotysięczne wojska pokonać. Trzeba nam wcielać, rodzić takich rycerzy, takich wiedunów i do tego potrzebny jest pierworodny syn, kiedy cały ród wciela tego krewnego - wszystkie plemiona w tym uczestniczą. Po prostu nie tylko małżonkowie, ponieważ oni nie dadzą rady - a my wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za pierworodnego syna. Całym rodem należy się zebrać i mężczyźni swoją energię, siłę oddają młodemu, a kobiety dziewczynie i wszyscy krewni biorą w tym udział, to jest - rozkręcają wichry energetyczne takiej mocy, żeby można wielką duszę przyciągnąć i wtedy jest to pierworodne dziecko. Wyjaśniliśmy to niejako? Rozumiecie dlaczego tak naprawdę odbywało się wesele? Nie po to aby się opić, najeść i mordę obić lecz po to żeby wcielić pierworodne dziecko, w tym tkwi sens. Ludzie zatracili sens tego, dlaczego odbywa się wesele. Dziś zapytać większość dziewczyn: A dlaczego ty wychodzisz za mąż? One: „Eee... wszyscy wychodzą to i ja”. One nie rozumieją sensu czemu to się dzieje, jakie jest „racjonalne ziarno” - dlatego też rodziny są zniszczone. Wiecie, że dziś sierot, dzieci pozostawionych bez opieki jest dwa razy więcej niż po '45 roku, po wojnie - wiecie o tym? Wojny nie ma, a dzieci są pozostawione same sobie. Dawniej w Rosji takiej sytuacji nie mogło być. Jeśli jest ród to ród zawsze weźmie dzieci pod opiekę. Są przecież krewni, oni są odpowiedzialni za nie, a dziś "opluwają" je, nawet na rodzone dzieci "plują"...

- Wiadomo, że telewizja zmienia dzieci w zombie, ogłupia je. Co to za mama jeśli pozwala swojemu dziecku oglądać te durnoty? Ja rozumie, że one są maleńkie i nie może tak być, żeby je od małego ogłupiać...

Kobiety pozwalają na to dlatego, że nie odkryta jest pamięć genetyczna. Najcenniejsze co mężczyzna może podarować kobiecie to odkrycie jej pamięci genetycznej. Jeśli genetyczna pamięć jest odkryta, to ona czuje dziecko na odległość, czuje co się z nim dzieje - nie pomyli tej więzi z niczym innym(?). Czytałem, kiedyś: Jeśli żona dopuściła, że dziecko choćby dwa razy "zabrudzi" pieluchę, to mąż miał prawo ją wygnać. A to dlatego, że jej pamięć genetyczna nikomu nie jest potrzebna, to jest: A po co mi żona z taką pamięcią genetyczną? On odkrył a wychodzi na to, że tam nie było co odkrywać... tam "Abezjang" - małpy w tym rodzie, nawet swoich dzieci nie czują. Jaka genetyczna pamięć u niej. On wszystko wykonał, odkrył a tam "pusto". Ona ni swojego plemienia, ni rodu pamięci tam nie ma – nie rodowa taka, nie ma czego odkrywać, jakieś małpy... i po co mu taka żona? On miał prawo ją wypędzić. Dzieckiem nie potrafi się zajmować, to niewiasta jakaś.

Pamiętacie kiedy dziewczynka się uczy to nazywana jest "wiestą" - tą, która otrzymuje wieści, wiedzę. Kiedy „wiesta” się wyuczy to ona nazywa się "wiedunia" - mająca wiedzę: „Ja wiem”. Ja wiem jak podtrzymywać rodzinne więzi - jak rodzinę spajać, jak podążać za mężem, jak prowadzić gospodarstwo, jak wcielać pełnowartościowe potomstwo - ona jest wiedunią i ją można brać za mąż, lecz jeśli ona wiedzy nie otrzymała, to nazywa się "niewiastą"(niewiesta) - nie ma wiedzy, o niczym nie słyszała, ona nic nie wie. Komu ona potrzebna? Nikomu nie jest potrzebna. Po co brać niewiastę za żonę? Po co? Ja wam prawdę mówię, a ludzie nawet się nad słowami nie zastanawiają co oznaczają. Słowa same za siebie mówią. Wedy mówią, że wszystkie kobiety powinny być pod opieką mężczyzn, ale to nie znaczy, że wszystkie powinny rodzić - można wziąć niewiastę pod opiekę do pomocy, ale ona dzieci rodzić nie powinna.

- Małżeństwo, po ros. „brak” – małżeństwo(1. znaczenie), „brak” – po ros. po prostu brak, wybrakowany towar(2. znaczenie). Szanowanie braku, czegoś wybrakowanego, znaczenie: "wybrakowany związek".

- Dziś mamy "czczenie braku", jeśli minionymi czasy mieliśmy "wińcienie(?)" - zjednoczenie, to dzisiejszymi czasy mamy "czczenie wybrakowanego związku" - tak to się nazywa. Mówią: Ja chcę zawrzeć „brak”, czyli wybrakowany związek... - Idioci... po co to? W niewiedzy ludzie żyją.

- A jak kształcono chłopców?

Ojciec, dziad, pradziad byli odpowiedzialni za to aby wychować prawdziwego mężczyznę. On po pierwsze powinien być i wojownikiem i rzemieślnikiem aby "ręce na miejscu były" i powinien umieć wcielać pełnowartościowe potomstwo. On powinien umieć odkryć pamięć genetyczną swojej żony. Jeśli on tego nie umie zrobić, to po co kobiecie taki mąż nic nie umiejący? To męczarnia, to brak – „wybrakowany związek”. Chcesz dla siebie taki los, no to się nie ucz, staniesz się abiezjanem(małpą)... (W Wedach mówi się jednoznacznie, że kiedy nasz system słoneczny oddala się od centrum wszechświata to umysłowe możliwości człowieka maleją i jedni zaczynają się zmieniać w małpy – „abiezjan” tłumaczy się jako „on bez yang” - pozbawiony energii yang, a inni zmieniają się w bogów i Wedy piszą, że wszystkie małpy pochodzą od człowieka. Całkiem niedawno uczeni ogłosili otwarcie, że co najmniej goryle i orangutany pochodzą od człowieka. To już oficjalny raport naukowców a Wedy mówią, że wszystkie małpy od ludzi.)... Chcesz dla siebie taki los, no to się nie ucz, staniesz się abiezjanem(małpą) i twoje dzieci takie będą. Jeżeli ty te wichry rozkręcisz, to będziesz mógł najlepszego przedstawiciela twojego rodu wcielić i jaki chłopiec tego nie zrozumie? On przecież nie jest wrogiem samego siebie. Kiedy mu to wszystko "na palcach" objaśnić: „Ty póki jesteś teraz malutki, ucz się”. Uczono tego podczas pląsów, tańców, korowodów - polegało to na wymianie energii między uczestnikami - tak wszystkiego nauczaliśmy. Były u nas takie pląsy, tańce... Zajmował się ktoś folklorem? Uczestniczyliście w ruskich narodowych tańcach? Znacie może taki tanieć: zamieć(?). Podczas tego tańca tak rozkręca się shakti(energia)... Mi wszyscy mówią, że jak przychodzą do nas nie-ruscy, to maksymalnie jeden taniec mogą wytrzymać, na drugi dzień na pewno się nie pojawią, większość ludzi nie jest wstanie tego wytrzymać, tej energii. Jeśli genetyka jest zniszczona to oni tej siły nie mogą przyjąć. Na czym polega ten taniec? Zbierają się ludzie, im więcej par tym lepiej. Ja jestem taki niedowiarek, nie uwierzę póki sam nie "dotknę", nie spróbuję. Tam gdzie ja byłem, było 15-cie par, nie mniej. Przychodzą młodzieńcy i dziewczęta, dorośli też przychodzą parami. Każdy mężczyzna... tam wszystko opiera się na obrotach, w jedną i w drugą stronę. Na początku zaczynamy w parach i po większym okręgu wszystkie pary tańczą, a potem ty z każdą dziewczyną powinieneś zatańczyć i "rozkręcić" taką samą energię i wszystko idzie po okręgu - wyobrażacie to sobie, tę "rozkręconą energię"? Potem wracasz do swojej pary i rozkręcasz jeszcze większą siłę, a potem "a piać" znowu po okręgu i tak kilka razy - wtedy pojawia się taka shakti, siła... I tak właśnie chłopców nauczano. On rozumie, że jeśli się tego nie nauczy, niedbale będzie do tego podchodził, to wie do czego to prowadzi. Nasi przodkowie trudzili się cały dzień a potem wieczorem, choćby do jutra pląsy, tańce i korowody a jutro "a piać" do trudu wszyscy świeży, wypoczęci. Nie potrzebowali spać po osiem, dziesięć godzin, wystarczyło, że na kilka minut "zawiesili oko" i już energetycznie byli zregenerowani. Mężczyźni i kobiety potańczyli - wszyscy zadowoleni, pełni siły, wzajemna wymiana energii nastąpiła. Tego wszystkiego uczono od dziecka.

Słyszeliście takie powiedzenie: "Bij żonę młotem, żona będzie złotem". Kobiety zgadzają się z tym? To wszystko normalne. Dla młodzieży są pląsy, tańce, korowody i tam nie tylko na najniższych poziomach(czakrach) była utrzymywana więź, tak jak to się obecnie dzieje - żądza, chuć taka, lecz na wszystkich poziomach, tam również następuje wymiana energii seksualnej. W ideale powinniśmy na wszystkich poziomach czakr nauczyć się wymieniać energię. (Od tłumacza: Nawet relacje babci i wnuczka polegają na wymianie energii seksualnej, tyle tylko, że dzieje się to na wysokim poziomie czakr, tutaj warto zdobyć trochę wiedzy za co odpowiadają konkretne "centra energetyczne" w naszych ciałach. A tutaj coś o duchowości: „Zgodnie ze słowiańskim światopoglądem, według duchowego rozwoju osobowości, ludzi można podzielić na dziewięć typów: Najniższy stopień: Instynktowny - zainteresowania: jedzenie, spanie, kopulacja, przyjemności, alkohol. Uczuciowy - sentymentalny, romantyk, dziecinnie naiwny. Intelektualny - mózgowy automat. Pierwsze trzy poziomy opisują trójdzielnych, materialnych ludzi. Następnie mamy ludzi: Wolicjonalnych - siłą napędową jest wola. Myślących - siłą napędową są myśli tworzące ideę, koncept. Twórczych - siłą napędową są słowa. Wyższy poziom: Duszebny - siłą napędową jest dusza. Uduchowiony - siły umysłu i woli. Duchowny - siły ducha i wiary przedstawiają wyższy - transcendentalny poziom człowieczeństwa. Rodząc się, każde dziecko należy do trzeciego, transcendentalnego typu lecz podczas swego rozwoju pod wpływem zewnętrznego zakłamania ono zaczyna się degenerować i nierzadko opuszcza się na najniższy poziom - instynktownego człowieka. Takim sposobem człowiek odróżnia się od zwierzęcia tym, że w swoim postępowaniu, oprócz instynktu, on używa jeszcze swoich zmysłów, intelektu, woli, wewnętrznego doświadczenia, podglądu całości, duszebnego położenia i duchowego fundamentu. Im wyższy poziom kierujący siłą człowieka, tym zewnętrzne oddziaływanie na niego się zmniejsza. Obecnie obserwujemy zapaść moralną...” - wróćmy do wykładu). W ideale powinniśmy na wszystkich poziomach czakr nauczyć się wymieniać energię i tylko wtedy można odkryć pamięć genetyczną swojej żony. Jeśli będziemy na poziomie żądzy działać - najniższy czakram, to nic innego jak zwykła prostytucja i pełnowartościowego potomstwa z tego nie będzie. Jeśli nawiążemy relacje na wyższych czakramach to już pojawiają się macierzyńskie więzi, a na najwyższych pojawia się więź intelektualna, duchowa. Zadaniem każdego młodzieńca jest nawiązanie więzi na każdym poziomie z żoną i dopiero wtedy wasze wzajemne relacje i małżeństwo będzie normalne. Jeżeli odkryjesz to wszystko, to ona będzie dla ciebie boginią. Pójdziesz w bój a ona będzie cię czuła na odległość i będzie ciebie chronić. To na najwyższym poziomie. Kiedy nawiążecie więzi tylko do środkowych czakramów, to twoja żona będzie siedzieć, tylko dziećmi się opiekować, kochać je, a czym wyższy poziom nawiązanych więzi tym lepiej. I co ja jestem wrogiem samego siebie? Dla mnie lepiej, kiedy pomogę żonie odkryć te wyższe centra, będę stymulował rozkrycie ich i wtedy nawiążemy idealne relacje na wszystkich poziomach.

- Jak dziś rozkręcić te energie, kiedy nie uczyliśmy się tego w szkołach.

Dziś akurat to trzeba odbudować.

- Każdego wieczoru należy odbudowywać... ;)

To nasza kultura - pląsy, tańce, korowody to nierozłączna część naszej kultury. Po prostu należy wyciągnąć z tego racjonalne ziarno, jaki sens w tym wszystkim jest zawarty. Czy robimy to po to żeby sobie pobiegać i wszystko? Taka gimnastyka? Nie, zmysł zawiera się akurat w rozkręceniu seksualnej energii.

- Tylko poprzez tańce?

Nie tylko. Załóżmy, że dziadek bierze wnuczkę na kolana, przytulił ją i co, następuje wymiana seksualnej energii, czy też nie? Następuje, tylko to nie dzieje się na niskich czakramach, z niskich pobudek, to nie żądza, nie chuć, to są zupełnie inne poziomy - prawda? Jeśli ty chcesz żeby twoja wnuczka wyrosła na rozumną, mądrą to jednoczysz się z nią na wysokich centrach. I dziewczynka, wnuczka łaknie towarzystwa dziadka, lgnie do niego i dziadkowi jest przyjemnie kiedy może swoje doświadczenie przekazać, ale to wszystko są relacje seksualne, tyle tylko że nie na niskim poziomie lecz na wysokim. Lub też mama syna do piersi przytuli. Idzie wymiana seksualnej energii? Oczywiście. Wszystkie kobiety, które mają dzieci... uderzyło się gdzieś tam dziecko i upadło, mama podbiega, na kolana weźmie, po główce pogładzi i ból od razu przechodzi, dziecko radosne się staje, "posilił się energią" i dalej bawić się. To fakt, że następuje wymiana energii seksualnej.

Przykładowo małżonkowie mogą w pełni wymieniać się energią seksualną na dowolną odległość. Przyswajałem sobie kiedyś naukę, gdzie na przykład można doprowadzić kobietę do orgazmu, pełnego orgazmu, kiedy to ona będzie całkowicie przekonana i będzie odczuwać, że obcuje z mężczyzną, a on będzie w tym czasie znajdował się w innym pokoju – przy tym będzie wtedy zachowane pełne odczuwanie siebie nawzajem. Tak naprawdę między mężem i żoną przebiegają energetyczne kanały i jeżeli zaczniecie je widzieć… - pamiętacie, takie same jak między palcami dłoni, takie „pasy” świecące – i takie pasy silnie jaskrawe łączą wszystkie centra energetyczne między małżonkami. Jeżeli mąż i żona nawiążą taką łączność energetyczną to jaka różnica, gdzie oni się będą znajdować, jak daleko od siebie? Przekażesz tę energię i wszystko, ale jeżeli choć jeden z tych pasów zerwać to… Kobiety na pewno to znają, kiedy wasz mąż znalazł sobie inną, to wy czujecie to na odległość, a to dlatego, że pumm… i oderwało się „pasmo” – ten kanał energetyczny i podłączył się do tej innej. Kobieta to przeżywa, ona to czuje ale nie potrafi zrozumieć czemu jest jej źle. Istnieją takie więzi? Tak. Dlatego trzeba uświadomić sobie jak bardzo wartościowe są te wzajemne więzi między małżonkami, należy je wzmacniać i wtedy kobiety stają się „opiekunkami”. Taka kobieta wtedy czuje, na przykład: „Acha, jakaś wywłoka próbuje mojego męża omamić” i może małżonka ochronić – ona tę obcą kobietę dostrzega i czuje, lub wrogowie chcą męża zabić, to ona może utworzyć wokół niego pole ochronne, dzięki połączeniu z mężem najwyższych centr energetycznych. Jak myślicie, cenne są te więzi? Żona swojego męża ochrania, bo jeśli mąż zginie, to wtedy jest to dla niej ogromna tragedia. Nawiązanie i utrzymanie tych więzi jest niesłychanie cenne, wygodne i przynoszące korzyści tak mężowi jak i żonie.

Tak naprawdę tymi energetycznymi kanałami jesteśmy związani nie tylko z małżonkami. Jak myślicie z dziećmi jesteśmy połączeni tymi kanałami? Tak, a to oznacza, że i my jesteśmy połączeni ze swoimi rodzicami i z dziadkami, babciami itd. – prawda? I to właśnie nazywa się plemię, ród. Kiedy rozumiemy, że jesteśmy energetycznie zjednoczeni – to jeden organizm, jedna siła. Cenne jest to, ważne? Jak uważacie, można powiedzieć, że te wspólne wzajemne więzi z krewnymi są święte? Te więzi są święte. Pojmijcie, że tak naprawdę święte są te wzajemne więzi energetyczne, nie tak po prostu, że przyszedłem do krewniaka i pogadaliśmy, bo dawno go nie widziałem - nie chodzi o takie relacje. Rzecz idzie o wzajemne relacje energetyczne, o połączenie się z krewnymi centrami energetycznymi na subtelnym poziomie, to tak naprawdę ma wartość, to jest cenne. Dla wszystkich jest korzystne nawiązanie takich połączeń na subtelnym poziomie i warto prawidłowo to zrozumieć. Ważne aby człowiek poją korzyści z tego płynące, ważne aby zrozumiał, że bez rodowo-plemiennego ustroju… najstraszniejszą karą było wygnanie z rodu – prawda? Obrywają się wszystkie więzi i kim jest taki człowiek? Nikim - i to już było gorsze niż śmierć. Lepiej żeby zabili niż wygnali, to nie były tylko zwykłe słowa, ponieważ wszyscy rozumieli, co człowiek traci. To tylko dzisiaj ludzie głupio myślą: „A, odejdę od rodziny – pluję na swoich krewnych” – oni nie rozumieją co tracą. Jeśliby ich nauczyć od dziecka widzieć te wzajemne więzi, połączenia, stosunki i że realnie obrywają się energetyczne kanały, a rwą się wszystkie kanały i z rodzicami, i dziadkami i babciami – ze wszystkimi. Nie będzie ni pomocy, ni ochrony, ni oświecenia – to katastrofa, to krach i dlatego wygnania z rodu wszyscy się lękali, bo to straszniejsze od śmierci: - „Wolę już zginąć i jeśli zginę jak „gieroj”(bohater) to mnie przodkowie przyjmą jak bohatera i będę mógł jako bohater znów się wcielić, lecz jeśli ja odejdę z plemienia to kto mnie po śmierci będzie witał oprócz demonów? Komu będę tam potrzebny – prawda? To gorsze od śmierci, nawet sobie tego nie wyobrażacie jak bardzo jest to straszniejsze od śmierci i dlatego nasi przodkowie woleli śmierć niż stracić ród i plemię. Jeżeli ktoś stał się zdrajcą to obrywał wszystkie więzi i tracił ród i plemię. Śmierć to nic w porównaniu z utratą rodu. Dziś ludzie sami niszczą te więzi, ponieważ nie rozumieją sensu, sensu mocnej rodziny, mocnego plemienia, mocnego rodu i mocnego narodu. Ja wam dzisiaj ukazuję tylko „racjonalne ziarno”.


Uważność - najdroższy produkt w naszym wszechświecie.

To, czemu udzielamy uwagi, kontynuuje swe istnienie. Im lepiej nauczymy się samodzielnie rozporządzać swoją uwagą, stosując zdrowomyślenie, tym szybciej pojawi się w nas możliwość stania się twórcami swojego życia.

Opracował Łukasz


Obrazek
Avatar użytkownikasiemargul Mężczyzna
 
Imię: Łukasz
Posty: 119
Dołączył(a): 29 mar 2012, 16:41
Nurt Życia

Opracowane na podstawie wykładów Алексей’a Трехлебов’a.


Jest taki termin sanskrycki „bidżja” – nasiona. Z czego składa się takie „nasienie”? Najstraszniejsze w tym świecie jest to, że wszystkie nasze pragnienia spełniają się – to najbardziej przerażające, pomyślcie o tym. Ile sami mieliście pragnień? One były dobre i złe, jak dużo pragnień zaprzątało wam głowę? A teraz wyobraźcie sobie, że wy zaprogramowaliście to, że te pragnienia nieuchronnie powinny się spełnić. Zaczniecie rwać sobie włosy na głowie: „A ja tego nie chciałem” - ale takie pragnienie było, to ta „informacja”, która powinna być zrealizowana. Ja pytałem: - „Jak zniszczyć to „bidży” nasienie?” Odpowiedziano mi: „Jest to niemożliwe” to jak makowe ziarno, upadnie w pąk – spróbujcie je odnaleźć, spróbujcie dostać się do niego i je zniszczyć. Pytam więc: „Co robić?” – Jedyna możliwość, kiedy ty podlewasz kiełek swojego ewolucyjnego rozwoju, to zaczynają się pojawiać również te „chwasty” przez to, że dałeś im „shakti(energii)” podlane energią pojawiły się i ty powinieneś dostrzec: „Acha, to kiełek mojej ewolucji - jego należy chronić, a to chwast – aaa, przejawił się w jakiejś życiowej sytuacji a to oznacza, że ja tego chciałem, lecz obecnie tego już nie chcę – więc trzeba go wyrwać: A ja już tego nie potrzebuję, tak - może kiedyś chciałem, lecz teraz już nie”.
- Poprzez świadomość tego dokonać?
Tak, kiedy ty tego chciałeś lecz już nie chcesz – wtedy chwast zostanie zniszczony. Należy poczekać aż on się wzniesie, przejawi się w sytuacji w tym życiu, lecz jeśli ja powiem: „Ooo, ja tego kiedyś chciałem a teraz to zacznę pielęgnować” to wtedy chwast wyrasta coraz większy i on może zrzucić nowe nasiona - nowe pragnienia i wtedy te chwasty mogą zagłuszyć mój ewolucyjny rozwój. Kiełki ewolucyjnego rozwoju zostaną przygłuszone, a nasiona chwastów w pełni się rozwiną.

Większość ludzi dziś zbiera taką „karmę”, oni nie rozumieją tej zasady i nie potrafią prawidłowo pielęgnować, kultywować tego co im jest rzeczywiście niezbędne. Mówią oni: „A ja tego chciałem i to dostałem” – prawda? I wszyscy się cieszą i mówią: „Ja chcę aby moje wszystkie pragnienia się spełniały” lecz ludzie którzy są w temacie rozumieją, że to najstraszniejsze… Rozumiecie jaka to wielka odpowiedzialność pragnąć czegoś? To właśnie tworzenie „bidży” – nasienia. Wedy tak o tym mówią:

"Pragnień tak wiele w przestrzeni wszechświata: Pragnienie - to nieprzyjaciel wiedzy i światła. Mądrości to wróg - mądrość w pył zamienia. Tym jest płomień bolesny w postaci pragnienia".

Większość ludzi dziś tego nie rozumie i chcą, aby ich pragnienia się spełniały – toż to głupota. (Od tłumacza: są kwestie które należy wyjaśnić w kwestiach karmicznych. Karma to prawo: przyczyny i skutku, to konkretna nauka z którą warto się zaznajomić – Bhagavad Gita wyjaśnia to prawo).

Według karmy powinieneś odpowiednio do danej sytuacji aktywnie działać, lecz nie powinieneś przywiązywać się do rezultatów. Po prostu mówisz: A ja nic z tego nie chcę otrzymać. Dajmy na to: Jest jakaś sytuacja, tak jak tutaj zebraliśmy się razem i ja mogę do tej sytuacji odnieść się na tysiąc wariantów. Ja na przykład mogę podłechtać swoje ego, próżność, ambicje swoje i mogę zechcieć uzyskać z tego jakąś korzyść materialną – tj. dowolna… Wedy tak mówią:

„Działanie dla wzajemności(wynagrodzenia) jest zniewoleniem”.

Jeśli ja chcę otrzymać jakąś korzyść, dowolną korzyść – choćby duchową, jakąkolwiek, materialną, moralną, emocjonalną - dowolne "wynagrodzenie" – na przykład myślisz: Acha, ja wam teraz pomagam, a to oznacza, że wy później będziecie mi pomagać – takie są przecież prawa karmy, prawda? Ja wam przyniosłem korzyść, to bądźcie dobrzy i mi korzyść przynieście – nie ma znaczenia na jakim poziomie, ważne że korzyść. I jeśli ja przywiążę się do tego rezultatu to tak naprawdę „figę otrzymam” – rozumiecie, jeszcze gorzej dla mnie. Tak, wy będziecie mi korzyści przynosić lecz to będzie dla mnie „kajdan” – to oznacza, że ja pogrążę się w tych przyczynowo-skutkowych relacjach wzajemnych jeszcze bardziej, to taka „sieć karmy”. Ja będę musiał w kolejnym wcieleniu z każdym z was się spotkać, żebyście mi oddali moje dobro, które teraz wam przynoszę. O jakim ewolucyjnym rozwoju można tutaj mówić, o jakiej woli - prawda? To koszmar z każdym z was rozwiązywać te węzełki – rozumiecie? Czym więcej ja wam dobra przyniosę, tym więcej wy mi będziecie musieli zwrócić i jeśli ja się do tego przywiążę to wyobrażacie sobie w jaką sieć ja się zaplączę? Z każdym z was będę musiał rozwiązać te węzełki, ile to czasu zajmie, ile sił stracę żeby się z wami spotkać tylko po to żebyście oddali mi to co ja wam dałem. Dla mnie to nie jest wygodne, korzystne - prawda? Jeśli ja przywiążę się do tej sytuacji i będę oczekiwał od was dowolnej korzyści to zawiążę karmiczny węzełek – prawda? Ja będę albo karmiczny, albo vikarmiczny węzełek zawiązywał, czyli albo dobry(karmiczny) albo zły, grzeszny(vikarmiczny) lub też prawidłowy(karmiczny) bądź nieprawidłowy(vikarmiczny) – ale wszystkie one są złe, to nie ważne czy „z lewa na prawo” zawiążę węzełek czy też „z prawa na lewo” – jaka to dla mnie różnica jak i tak popadnę pod wpływ więzi przyczynowo-skutkowych? Dla mnie to nie jest korzystne.

Jedyną korzyścią dla mnie jest – Ja rozumiem, że jedyną przyczyną czemu tutaj się znalazłem, że teraz tu z wami rozmawiam jest to, że mi sumienie nie pozwala inaczej: Nie czyń drugiemu, czego sam sobie nie życzysz. Ja doskonale rozumiem, że inni to JA i jakby ja chcę, aby w odnoszeniu do mnie postąpiono tak, jak ja postępuję wobec was. To powinna być jedyna przyczyna dla której ja tutaj z wami się spotkałem. Wtedy więź karmiczna się nie tworzy ponieważ ja się nie przywiązuję, ponieważ tutaj nie ma nikogo oprócz mnie, kto mi dług będzie oddawał? Jeśli „wy” to „ja” i jeśli ja w rzeczy samej – nie „mózgowo”, lecz prawdziwie to czuję i tak do was się odnoszę, to tylko wtedy ja otrzymam korzyść, tak jak ręka powinna służyć całemu organizmowi - większej całości. Wy jesteście większą całością a ja jestem jej częścią i ja po prostu służę ponieważ inaczej nie mogę.

Na początku należy to zrozumieć na poziomie logiki, intelektu, zrozumienia korzyści z tego płynących a potem zaczynasz to czuć. Odnosi się to do tego, że ten kto osiągnął już poziom oświecenia i kogoś tam uderzy, to u niego pojawi się siniak na ciele. To odnosi się nie tylko do ludzi ale do całej przyrody: uderzył zwierzę a u niego na ciele pojawiają się rany, ponieważ on rozumie, że to JA – ale to już na poziomie spraktykowania. Im wyżej podnosimy swoje kwalifikacje tym większa korzyść.

Ja rozumiem, że jedyną korzyść jaką mogę z tej sytuacji otrzymać, że tutaj teraz rozmawiamy to nie przywiązywać się – służę większej całości i jeśli nie czynię tego dla korzyści, czyli nie chcę czegoś za to otrzymać, bo po prostu inaczej nie mogę, sumienie mi nie pozwala to tylko wtedy nie zawiążę z wami węzełka karmicznego. Przy wszystkich innych wariantach zawiążę czy to karmiczny, czy vikarmiczny węzełek, ale to i tak „węzeł”. To będzie nasza więź, która ni wam ni mnie nie da odzyskać woli i będziemy powiązani całą siecią karmiczną, nie będziemy mogli się „ruszyć” – ni w lewo, ni w prawo, ni do góry, ni na dół, nigdzie – ewolucja zatrzymuje się. Te „bidże” – te nasiona, one podrosły i zakryły kiełek ewolucyjnego rozwoju, a dla mnie to jest niekorzystne. I ja dlatego doskonale rozumiem – nie chcę przywiązywać się tymi czy innymi węzełkami.

W dawnych wedyjskich czasach, kiedy ludzie byli mądrzy, rozumni to doskonale wiedzieli, że korzystniej jest dawać – służyć bezinteresownie większej całości. To jest tak, że im więcej ja daję innym, tym więcej otrzymuję dla siebie, ale pod warunkiem, że bezinteresownie działam. A teraz wyobraźcie sobie ludzi, którzy żyli w „Satya Yuge”(Dniu Swaroga). Nikt nie chciał brać, wszyscy chcieli dawać. Wszyscy myśleli tylko: A komu by tu jakąś korzyść przynieść, coś pożytecznego - dać coś komuś bezinteresownie, tylko żeby on to przyjął, ale nikt nie chciał przyjmować. Wszyscy myśleli: Nie, yyy…ja przecież przegram.

- (Pytanie)…

Należy jeszcze mądrze odmówić, na odmowę może wpływać: ambicja, próżność, osobisty interes – prawda? Powodów odmowy może być tysiące, że nie chcemy czegoś przyjąć – prawda? Dlatego w danej sytuacji mędrcy uczyli prawidłowo przyjmować, ponieważ my powinniśmy się wymieniać. Oni byli niestosowni przyjmować, doskonale rozumieli korzyści wypływające z dawania, a nie z przyjmowania.

- Wychodzi na to, że brać również należy nauczyć się bezinteresownie?

Oczywiście, prawidłowo należy do tego wszystkiego się odnosić. Tak jak w tej anegdocie, pamiętacie jak Abram i Sara leżą w łóżku i Abram nie może zasnąć – męczy się, wierci a Sara: Czemu ty nie śpisz? - Wiesz muszę oddać Moisze 100 rubli. Jak żyję, biorę cudze pieniądze a oddaję zawsze swoje, tak mi z tym źle, tak szkoda. Ona na to w ścianę i: Moisze, Moisze słyszysz? Co takiego? Abram tobie 100 rubli nie oddał i do Abrama: Śpij spokojnie, niech się teraz Moisze męczy.

Ważne jest nasze odnoszenie do tych sytuacji, nie ważne są sytuacje lecz nasze odnoszenie, nasz stosunek. Teraz, później - będziesz się z tym męczył, czy nie będziesz – ważne nasze odnoszenie. Odnoszenie powinno być tylko jedno: Ja powinienem wypełniać swój dług, podążać za swoimi lekcjami, powinienem aktywnie działać, nie pasywnie. Powinienem służyć większej całości (rodzinie, rodowi, narodowi, światu), tylko wtedy mogę sobie przynieść dobro, nie przywiązując się do jakichkolwiek rezultatów, które powstają od naszego umysłu, rozumu i intelektu, w tym wypadku oni są naszymi wrogami: Ja chcę tego, ja chcę tamtego – a czy rzeczywiście mi to jest potrzebne - prawda? A większość ludzi: Nie ja chcę tego, a za pięć minut: Nie, ja już tego nie chcę, daj mi tamtego - i „bidża”, te nasiona zbierają i rozrzucają. Mądry człowiek rozumie, że to „kajdany” – to nie jest korzystne „rozsiewać chwasty”. Prędzej czy później człowiek sobie uświadamia, że nasz mózg to wróg - on ma tyle pragnień. JA wiem, że tak naprawdę ludzki umysł jest tyłkiem, a nasza prawdziwa głowa jest tam, wysoko(Prarodzic: Bogowie i Przodkowie) i dla naszego prawdziwego JA korzystniej jest posługiwać się „tamtą” głową, czyli: Niech będzie Twoja wola a nie moja - i to jest rzeczywiście korzystniejsze. I to co do mnie przychodzi to ja to pożytkuję, a to co odchodzi to nie zatrzymuję i w jaki sposób takiego człowiek „zaczepić”, jeśli on tak pojmuje świat? Aktywnie działać, podążać za swoją lekcją, wypełniać swoje przypisane obowiązki lecz nie przywiązywać się do rezultatów, to jest kiedy ty konkretnie wiesz, że oprócz ciebie nie ma tutaj nikogo. Osiągnąć takie pojmowanie nawet dla rozumnych ludzi jest bardzo ciężko, jeszcze ciężej to wszystko rzeczywiście poczuć na swojej skórze – na subtelnym poziomie. Dlatego żyjemy. Na początku mądrość przychodzi, wyciągasz wnioski, że to rzeczywiście korzystne a potem ty po prostu inaczej żyć nie możesz. Po prostu wchodzisz w ten potok…

- No a „bidż”?

Nie, to nie „bidże” ponieważ nie ma pragnienia.

- A co?

Podążanie za swoimi lekcjami: Niech się głowa(Prarodzic: Bogowie i Przodkowie) martwi. Oni wiedzą lepiej co mam robić, a czego mam nie robić a ja po prostu przyjmuję sytuacje. Ja doskonale rozumiem, że ja nie posiadam kwalifikacji i nie wiem co mi przyniesie korzyść. Ja nie wiem co mam robić przez choćby sekundę, co będę mówił, ja tego nie wiem, nie mam kwalifikacji, a tym bardziej nie mam kwalifikacji czym jutro się będę zajmował – prawda?

„Chcesz rozśmieszyć Boga, to opowiedz mu o swoich planach na jutro” – ja żadnych planów nie robię.

- Czyli mówiąc prosto: Działasz w określonych sytuacjach, sytuacja przychodzi, działasz, prawidłowo się do niej odnosisz, nie przywiązujesz się do rezultatów, ona się kończy a ty idziesz dalej…

I gdzie tutaj pragnienie? Nie ma pragnień. To nie jakiś ”(?)”, tylko jasne zrozumienie tego, że to moje „konstytucyjne położenie”. To tak jak ręka doskonale wie, że nie powinna działać dowolnie, ona powinna podporządkować się głowie, wtedy ona dopiero przyniesie sobie korzyść. Tak samo i mnie jest korzystniej podporządkować się tamtej głowie(Bogom) a nie tej(mózgowi) – to dla mnie korzystniejsze i ja tak po prostu działam. To nie pragnienie to po prostu moje położenie w przyrodzie, a w takiej sytuacji nie ma pragnień i wtedy otrzymuję wszystko czego mi potrzeba – tak jak ręka służy większej całości, organizmowi i otrzymuje to co trzeba (od tłumacza: ręka nie powinna próbować sama „gryźć” jabłka – nic jej to nie da, ona powinna chwycić jabłko i dostarczyć je zębom, a potem to już wiadomo gdzie to wszystko idzie…) tak i ja otrzymuję wszystko czego mi potrzeba – w rzeczy samej, nie to co wynika z tego „tyłka”, mózgowia.

„Ja i Ojciec mój to jedno” – w rzeczy samej. Tutaj nie ma pytań: służyć czy nie służyć, działać, nie działać – to jest naturalne, tak jak oddychanie jest naturalne tak i działanie jest naturalne. Ja nie mam pragnienia oddychać – prawda? Toby było „bidże”: Ja chcę oddychać. To nie „bidże”, ja po prostu oddycham i tak samo ja działam, po prostu działam. Nie dlatego, że tego pragnę ale dlatego, że taka moja przyroda.

Jeżeli człowiek z pomocą zdrowomyślenia uświadomił sobie co dla niego jest korzystne: - „O rzeczywiście, to dla mnie jest korzystne” to jeśli on jest zdrowomyślącym człowiekiem to przeniesie to w sferę swoich wartości – on tak będzie żył, postępował.

- Na początku trzeba zastosować zdrowomyślenie?

Oczywiście. Inaczej nie wyciągnę prawidłowych wniosków i nie będę mógł zmienić swojego obrazu życia, czyli przenieść w sferę wartości nie mam czego. Jeśli dokopałem się do prawdy, na przykład do długowieczności: Co do tego jest niezbędne? Z pomocą zdrowomyślenia ja mogę dokopać się do tego i nie pomylić się i kiedy ja uświadomiłem sobie: Tak to jest dla mnie korzystne - to wtedy „przeciągam” to w sferę swoich wartości, to już będzie zrealizowane. Jeśli ja nie „przeciągnę” tego w sferę swoich wartości, czyli z pomocą zdrowomyślenia dotrę do tego co mi jest potrzebne do osiągnięcia długiego życia, ale: Noo dobrze, ale mnie interesuje coś innego… – rozumiesz? Tj. jeśli my nie przeniesiemy tego w sferę swoich wartości to oczywiście w tym zdrowomyślenia nie będzie, niewątpliwie. Ty z pomocą zdrowomyślenia dokopałeś się do prawdy: Tak, pijaństwo szkodzi – ale chcesz się „poweselić”, prawda? I idziesz pić – i co z tego, że przejawiłeś zdrowomyślenie? Wiesz, że to szkodzi a przykładowo: Kto dziś nie wie, że palenie szkodzi? Wszyscy wiedzą – palą, konkretnie zabijają siebie – prawda? Jeśli człowiek miałby zdrowe płuca, to mógłby dalej żyć, lecz z „przepalonymi” płucami o żadnej długowieczności nie ma mowy.

- Ludzie naśmiewają się: Ty nie palisz i nie pijesz, ty chcesz zdrowym umierać.

Prawidłowo i dlatego ja chcę umrzeć zdrowy. Ja nie chcę dajmy na to 30 lat przed śmiercią się męczyć – prawda? A ludzie nawet nie rozumieją i tego powiedzenia. Ja chcę umrzeć będąc zdrowym, a on co - chce chory, chce się męczyć przed śmiercią: „Nie, nie chcę” – to dlaczego nie podążasz za tą mądrością? On nie rozumie, oni mówią to powiedzenie i hi, hi ale nie rozumieją tego wszystkiego.

- Ja tak dla siebie pojąłem, że w dzisiejszych czasach najważniejsze jest żyć zdrowo, szczęśliwie i prawidłowo.

No tak, nie byłoby źle.

- Odnośnie tego powiedzenia: Nie palisz, nie pijesz… Niektórzy ludzie piją i czują się szczęśliwi, a nie piją i są nieszczęśliwi…

No w zasadzie to prawidłowo – oni powinni te doświadczenia przejść, to po prostu poziom ewolucji taki. Oni powinni przez ten stopień przejść tj. „nażreć” się tego wszystkiego aby potem z tego zrezygnować. Jeśli człowiek nie przeszedłby tego doświadczenia to on byłby później „niedorobionym Bogiem” – prawda? Każdy powinien przejść tylko, że jednemu potrzeba parę razy na grabie nastąpić jednego dnia, żeby uznać: Ja już nie chcę na grabie następować; a drugi każdego dnia i po sto razy na grabie będzie nachodził: „To nie moje grabie, kto je tu zostawił?” i na innych będzie zemścił: „To wina innych, nie moja”. Dlatego każdy ma swoją drogę.

Wedy mówią, że są również „skuteczni jogowie” – jest nawet taki termin. Znacie taki termin: „Bezprzyczynowa miłość Boga”? Słyszeliście o tym, tak? Tj. dlaczego bez przyczyny nie dać ci sukcesu? Ty nie zasłużyłeś, ale możesz otrzymać. Tj. że on pomyślnie przejdzie lekcje, tak się wszystko złoży, że on szybko to doświadczenie przejdzie – prawda? Tj. on szedł a tu ktoś obok niego na „grabie nachodzi” i bu, bu, bu… łup – ooo, ja na grabie nie będę nachodził i kiedy wcześniej by przeszedł to tego zdarzenia by nie dostrzegł, tj. on dostrzegł sytuację, prawidłowo przeanalizował i wyciągnął prawidłowe wnioski i pomyślnie to doświadczenie przeszedł, guzów nie otrzymał. I są „skuteczni jogowie” którzy… istnieje takie pojęcie jak „santia” - znacie? „Santie” tłumaczy się jako słoneczny, letni dzień – jasny dzień i ten termin wykorzystuje się aby określić ile człowiek zebrał duchowej energii, tj. jeśli człowiek ma wiele „santi”, na przykład urodził się w dogodnym czasie i od dziecka ma poziom „santi” wysoki. Był kiedyś taki film „O szęśliwiec(?)”, stary film – główny bohater w jakie by sytuacje nie popadał to on „wychodził suchy z wody”, nie ważne w jakiej sytuacji się znalazł to zawsze wychodził z niej bez szwanku – pamiętacie? U takiego człowieka jest wysoka „santi”, a później stworzono film „Pechowiec(?)” – a u tego bohatera znów „santi” była niska. Tj. kiedy „santi” jest wysokie, to człowiek przez wszystkie życiowe sytuacje przepływa tak jak by się znajdował na grzbiecie fali – nic nie stoi mu na drodze. Jeśli „santi” jest niskie, czyli człowiek znajduje się jakby na dnie tej fali, to wystarczy dowolny kamyczek i on się od razu potyka, tak jak w tym filmie „Pechowiec”. Jest sposobność potknąć się, to i się potknie. Zwykle wszyscy ci u których poziom „santi” jest niski to cierpią czyli jeśli pojawia się dowolna możliwość nabicia sobie guza, to i oni sobie nabijają. Na pewno spotkaliście się z takimi ludźmi – pechowcami takimi. Czego by się nie dotknęli to im się nie udaje, ponieważ mają niski poziom „santi”. Istnieją jogowie, którzy od urodzenia mają wysoki poziom „santi” – to może być również związane z poprzednimi wcieleniami.

- W ciągu życia również można podnosić poziom „santi”, tak?

Powiększać „santi” można; gromadzić „shakti(energię)” – pranę i wtedy „santi” się powiększa. Tj. jeśli my z pomocą zdrowomyślenia idziemy prosto, trzymamy się prostego kursu bez zbędnych odchyleń, czyli błędów(grzechów, błądzenia) – trzymamy się prostego kursu, czyli: „Niech będzie wola Twoja, a nie moja” to otrzymujemy „santi” na 100% i wtedy płyniemy na „grzbiecie fali”, czyli wszystkie te przeszkody, które znajdują się pod nami nie mają na nas wpływu, to nie nasze „lekcje”. Nasza „lekcja” podążać będzie z „grzbietem fali”. Wedy wyjaśniają to tak: My powinniśmy przejść drogę – życiową drogę z punktu A do punktu B, to nie jest żelazna droga, nie w prawo nie w lewo. Wedy porównują tę drogę do koryta rzeki – tj. w rzecze są uskoki, przewężenia jakieś, mielizny, wiry itd. – czego tam w rzece niema. Jest takie pojęcie jak „trzeżeń(rdzeń)” – wiecie co to takiego? Rdzeń to część koryta rzeki, gdzie woda płynie najszybciej, ona może i tak i tak – zygzakowato płynąć, dajmy na to: koryto może iść prosto a rdzeń przebiegać może inaczej – zygzakowato, to najszybszy nurt. Ten kto pływał łódkami, ten rozumie o co chodzi. Tu może płynąć woda tak, tam inaczej, tam może wyhamować a jest maleńki rdzeń i jeśli łódkę utrzymać w rdzeniu to bardzo szybko można tę marszrutę pokonać – kto pływał ten rozumie, że tak na rzece jest. Jog może na przykład popaść na mieliznę, wpaść w wir, a ten kto rozumie ten będzie trzymał się rdzenia i to jest „shakti(siła)”. Jeśli masz wysoką „santi” to ty trzymasz się rdzenia rzeki. Sam według swojej woli lub też według karmy, ale ty znajdujesz się w „rdzeniu rzeki” – wszyscy pozostali będą albo wolniej płynąć, albo wpadną w wir lub też wpadną na mieliznę a jeśli ty będziesz trzymał się rdzenia to ty wszystkie te „pułapki” ominiesz. Rdzeń wszystko to omija, a rdzeń to jest właśnie: „Pomyślność od Boga”. Jeśli ty z pomocą zdrowomyślenia tego rdzenia się trzymasz – nie dopuszczasz grzechów, błędów, nie błądzisz , nie odchylasz się w lewo bądź w prawo tylko trzymasz się w pionie – to wtedy i jesteś „skutecznym jogiem” – znajdujesz się na „grzbiecie fali”, nie pośrodku, nie na samym dole lecz na grzbiecie fali i wtedy mówisz: „Niech będzie wola Twoja a nie moja” i wtedy to już jest wyższy pilotaż.

- To pokora?

Pokora to(z ros. „smirenie” – „s-mirem”, „mir” – „świat”, ze światem) – „ze światem”. To nie takie uniżenie ale podporządkowanie(podczinienie) - można powiedzieć „pod-czi”, że ja podporządkowuję się świadomie, ponieważ jest to dla mnie korzystne i wtedy tamto „czi” staje się moim – można powiedzieć podporządkowanie lecz to nie jest poniżenie, uniżenie jakieś ale uświadomienie sobie, że swoje „czi” otrzymam jeśli będę trzymał się rdzenia rzeki, czyli „czi” rdzenia – podporządkowanie się rdzeniowi rzeki – będzie moim „czi” i moja ewolucja szybko przejdzie, tj. marszrutę szybko pokonam – analogia taka. To jest właśnie „skuteczny jog” – ten kto trzyma się tego wartkiego nurtu - tj. rdzenia rzeki. Tak samo i w życiu – pełna analogia. Można z pomocą zarozumiałości na prawo, na lewo odchylać się od prawidłowego kursu i wpadać na mielizny, popadać w wiry a można z pomocą zdrowomyślenia trzymać się prawidłowego kursu.

- Czyli na początku należy skorzystać ze skutecznego, pomyślnego doświadczenia tych którzy już to przeszli, tę drogę…

Oczywiście – trzy kryteria poznania prawdy: Zdanie kompetentnego człowieka, takiego który marszrutę przeszedł; zdanie przodków, którzy dokładnie powiedzieli, że rdzeń to najszybszy nurt rzeki; i osobiste doświadczenie, kiedy ty patrzysz i widzisz ten rdzeń, ten kto ma doświadczenie ten z razu to widzi. Ja uczęszczałem od dzieciństwa w spływach i mam to „we krwi”, ja wyraźnie widzę gdzie on jest i mogę wyśledzić gdzie będzie za zakrętem, tzn. jeszcze go nie widzę ale wiem, że „strieżeń(rdzeń)” będzie o tam i doświadczenie potwierdza, wtedy staram się, żeby łódkę nakierować na „rdzeń”, żeby go nie ominąć – staram się trzymać rdzenia i wtedy szybko pokonuje wyznaczoną trasę. To wszystko jest proste, kiedy to przeanalizujesz.

Coś interesującego…

Każde słowo na sanskrycie ma do 50 znaczeń. Dzisiejszymi czasy wielcy mędrcy jeśli mogą 10 znaczeń jednego słowa pojąć to... – oznacza to, że taki człowiek jest bardzo wielkim mędrcem, czyli jeśli bierzesz słowo sanskryckie i umiesz 10 znaczeń tego słowa, to ty jesteś mądry człowiek. A dawnymi czasy do 50-ciu znaczeń wszyscy rozumieli.

Ja gromadziłem w swojej bibliotece wszystkie przekłady Wed. Wszystkie przekłady Wed, wedyjskich pism starałem się gromadzić. Dowolne Wedy, dowolne wedyjskie pisma są dobre, ponieważ wyobraźcie sobie: Jest 50 tłumaczy i każdy tłumaczy jeden tekst – i mamy 50 znaczeń, a teraz czytajcie jednego, drugiego, dziesiątego i połączcie to i wtedy ukaże wam się pełen obraz. Nie ma sensu mówić, że ten dobrze przetłumaczył a tamten źle – jeden tłumacz po prostu wziął takie znaczenie, drugi inne. Dla mnie na przykład nie ma różnicy, dla mnie cenny jest każdy przekład Wed, ponieważ on mi pomaga poszerzyć granice pojmowania tego tekstu.

Jeśli chcecie więcej to istnieje jakby reguła obcowania, łączności ze świętymi pismami. U źródła sanskryt to „wiazadeva” lub „wjasa” – jak jeszcze go nazywają, a prawidłowo to „wiazadeva” od słowa „wiązać” a to dlatego, że litery sanskrytu to takie „węzełkowe pismo”, to tak jakby węzełki podwiązane do linii – prawda? Tak to wygląda na płaszczyźnie, a dawniej było to pismo objętościowe. Jeśli chcecie, aby ten tekst rozkrył się głębiej to istnieje: „Kultura obcowania ze świętymi pismami”. Dajmy na to, że ta kartka to Wedy – doświadczenie przodków, ja powinienem z pełnym szacunkiem i podporządkowaniem odnosić się - (od tłumacza: „podczinieniem” – podporządkowaniem; nie w sensie uniżenia, lecz w sensie „pobrania czi(energii)” – tak jak to omawiane było wcześniej). Nie tak, że: A, zwykła książka, co tam… - nie, tak nie powinniśmy się odnosić, ona wtedy nie będzie „działać”. Ja powinienem… wiecie, nieszczęście naszej obecnej sytuacji zawiera się w tym, że utraciliśmy znaczenie pojęcia „świętość”. Co dla ruskiego człowieka jest święte? Rodzina jest święta, mama, tata i jeśli zaczniemy rozumieć… - „świętość” to jest coś „nietykalnego”, to coś czego nie wolno skazić, to jest to co należy bronić, ochraniać i przekazać potomkom, to dla nas świętość. Wedy dla nas są święte, chrześcijanie na przykład mówią: Dla nas Biblia jest święta – mówią tak, prawda? A my teraz do Wed odnosimy się jak do makulatury – one w takiej sytuacji nie będą działać. Jeśli będziemy się do Wed odnosić jak do „świętości” tj. stworzymy dla Wed specjalną podstawkę, niech ona tam cały czas sobie leży – w innym wypadku skazi się energetyka, to tak samo jakby telefon wrzucić do wiadra z wodą – prawda? On nie będzie działał i tak samo z Wedami, jeśli one będą „stykały” się z kiepską energetyką to i taka energetyka „je poniesie”. Dlatego ci którzy rozumieją czym są Wedy, to oni nawiązują z nimi łączność. Ważne jest wasze odnoszenie do Wed i właśnie wasz stosunek pozwoli nawiązać kontakt: Będzie ta siła, ta energia czy jej nie będzie – to tak jak „telefoniczna słuchawka”, jak łączność. Ważne jest wasze odnoszenie i dlatego nie ma znaczenia jaki przekład, ważny jest stosunek do tego. Jeśli wy go w honorowym miejscu, na specjalnej podstawce ustawicie i zwracacie się mianowicie do tego kto napisał to wszystko… Wiecie, że najlepszy sposób poznania świata to zdanie kompetentnego człowieka, a w danej sytuacji kto jest kompetentny? Autor, ten kto napisał ten tekst, co on rozumiał – to „wiazadeva”, wygłaszajcie mantrę: Om szri mahara wiazadeva na maha (?). Tj. zwróćcie się do Wszechmogącego, który przejawił się w formie „wiaza” – „wiazadeva”, „deva” to bóg, bóstwo, czyli bóg świata Sławi. Wy zwracacie się do niego i wtedy on staje się odpowiedzialny za to, żebyście wy prawidłowo przyswoili poprzez ten tekst mądrość Bogów i Przodków. On przecież niesie za to odpowiedzialność – on napisał, prawda? Dlatego najlepiej zwrócić się do niego i wtedy chcecie, czy nie to on w potrzebie będzie wam pomagał, a to dlatego, że wy „przestrzegacie reguły gry” – nawiązujecie łączność, on będzie wam pomagał zrozumieć ten tekst, ponieważ ważny jest wasz stosunek do tego. Wedy tak mówią: „Jeśli wy zrobiliście krok na spotkanie z Bogiem, to On robi na spotkanie dwa. Jeśli wy idziecie do Niego, to On do was biegnie. Jeśli wy biegniecie do Niego, to On do was leci” i dlatego ważne jest jak my do tego tekstu się odniesiemy – do Wed, wtedy one zaczną się rozkrywać. Tj. nie macie kwalifikacji do rozkrycia, ale wy je otrzymacie, ponieważ kwalifikacje będą wam przekazane poprzez ten przedmiot – poprzez Wedy.


Opracował Łukasz na podstawie wykładów Алексей’a Трехлебов’a.


Obrazek
Avatar użytkownikasiemargul Mężczyzna
 
Imię: Łukasz
Posty: 119
Dołączył(a): 29 mar 2012, 16:41
Opanuj umysł!


Zanim zmusimy rozum do wykonywania zadanej pracy, winniśmy wprzód go „ujeździć” i przyniewolić do posłuszeństwa dla rozkazów „Ja”. Najczęściej pozwalamy mu pozostawać pod wieloma względami w stanie pierwotnym, bez żadnego kierunku, powodować się własną tylko wolą i chceniem. Jak dzieciak rozkapryszony, lub koń źle ujeżdżony, miewa ciągle jakieś wypadki przykre, i właścicielowi mało daje korzyści i zadowolenia… Spójrzcie dookoła, a przekonacie się, że ci tylko ludzie coś istotnego w życiu dokonali, którzy rozum swój przyzwyczaili do karności. Wpada zwykle umysłowość nasza w rozdrażnienie, gdy wola zaczyna ją smagać. Podobna jest do małpy upartej, niechcącej uczyć się „sztuk”. Lecz nauczyć się musi, jeśli chcemy, aby dobre dawała wyniki.
Pierwszej rzeczy, jakiej uczy Radża Joga, to rządzić swym rozumem. Rozczarują się ci, co się spodziewali znaleźć drogę łatwą i szeroką, lecz ścieżka jest tylko jedna przez oddanie woli władzy nad rozumem. Inaczej bowiem rozum odmówić wam może usług wtedy właśnie, gdy najwięcej potrzebować ich będziecie. Cel zaś polega na tym, by woli dać władzę nad umysłem.

Rama Czaraka – Radża Joga



Trzy siły składają się na naturę materialną: dobroć, pasja i ignorancja. To przez te siły – wchodząc w kontakt z naturą – zostaje uwarunkowana żywa istota.
Siła dobroci – będąc czystszą od innych – oświeca i uwalnia od grzesznych(błędnych) reakcji. Ci, którzy znajdują się pod jej wpływem, zostają uwarunkowani przez koncepcję szczęścia i wiedzy.
Siła pasji/namiętności rodzi się z nieograniczonych pożądań i pragnień, i z tego powodu wcielona dusza przywiązuje się do materialnych czynności przynoszących zyski.
Przyczyną złudzeń wszystkich żywych istot jest siła ciemności zrodzona z ignorancji, a rezultatem jej jest szaleństwo, lenistwo i ospałość, które zawiązują uwarunkowaną duszę.
Siła dobroci przywiązuje do szczęścia, pasja do gromadzenia owocu czynu, ignorancja zaś, przykrywając wiedzę – do szaleństwa i głupoty.
Czasami znaczenia nabiera siła dobroci, pokonując siłę pasji i ignorancji. Czasami siła pasji pokonuje dobroć i ignorancję. A innym razem siła ignorancji pokonuje i dobroć i pasję. W ten sposób zawsze istnieje między nimi współzawodnictwo o przewagę.
Siła dobroci przejawia się i doświadczyć jej można, kiedy wszystkie bramy ciała prześwietlone są wiedzą.
Kiedy wzrastają siły pasji, wtedy rozwijają się symptomy wielkiego przywiązania, pracy dla korzyści, niekontrolowanych pragnień, żądzy i intensywnego wysiłku.
A kiedy siła ignorancji wzrasta, wtedy przejawia się szaleństwo, ułuda, bierność i ciemnota.
Rezultat pobożnego działania jest czysty i jest w sile dobroci. Działanie w sile pasji kończy się niedolą, natomiast głupota jest rezultatem czynu spełnionego w ignorancji.
Z siły dobroci rozwija się prawdziwa wiedza, siła pasji rozwija chciwość, siła ignorancji natomiast prowadzi do głupoty, szaleństwa i ułudy.

Trzy siły natury materialnej – Bhagavad Gita Rozdział XIV


Niby wszystko proste: skontroluj umysł, zacznij działać w sile dobroci i wszystko powinno być w porządku – to tylko tak się wydaje na pierwszy „rzut oka”, że to takie proste. Trzeba poświęcić wiele czasu, aby prawidłowo zrozumieć i uświadomić sobie fundamentalne kwestie dotyczące ludzkiej egzystencji. Chciałbym podpowiedzieć od czego zacząć, aby nasz umysł zaczął prawidłowo funkcjonować i wskoczył w siłę dobroci. Podstawowym czynnikiem, który ma wpływa na naszą świadomość jest pokarm, niby nic wielkiego, ale pożywienie realnie oddziałuje na poziom naszej świadomości. Można żywić się pokarmem ignorancji i żyć w niewiedzy, w nieświadomości i nie mieć zielonego pojęcia o tym, że na przykład można śnić świadomie i że można przenieść swoją uwagę do innych ciał którymi kieruje nasze prawdziwe „Ja” – ciało fizyczne to tylko jeden z pojazdów, w tradycji słowiańskiej ciało fizyczne nosi nazwę „jawnego”, zaś ciało w którym podróżujemy we śnie nosi nazwę „nawiego"(astralnego). Wszyscy ludzie podczas snu przenoszą swoją uwagę do tego ciała, tyle tylko, że większość ludzi robi to nieświadomie i po przebudzeniu się nic nie pamiętają, a to między innymi z tego względu, że nieprawidłowo się odżywiają i spożywają pokarm niewiedzy i ignorancji, czyli żywią się: mięsem, rybami, jajkami(kurzą menstruacją), piją alkohol, palą papierosy, spożywają jedzenie konserwowane, przetłuszczone itd. – po prostu ludzie mają zaśmiecone organizmy i te właśnie śmieci obniżają poziom świadomości – człowiek spożywający pożywienie niewiedzy i ignorancji staje się po prostu nieświadomy wielu spraw, staje się zarozumiałym głupcem. Jeżeli ktoś chce być głupi, to może spożywać taki pokarm, nikt nikomu nie broni, tylko należy zdawać sobie sprawę, że jedzenie takiej żywności prowadzi prosto do obniżenia poziomu świadomości.

Człowiek spożywający pokarm namiętności i pasji - pożywienie zbyt gorzkie, zbyt kwaśne, słone, ostre, suche – stanie się bardzo aktywny, będzie miał chęci do działania lecz będzie również łatwo poddawał się swoim uczuciom, żądzą i nie będzie w stanie racjonalnie myśleć, nie będzie mógł prawidłowo zapanować nad umysłem, a to w konsekwencji może spowodować duże szkody. Człowiek jedząc taki pokarm, będzie dążył do zaspokojenia swoich pragnień.

Ktoś, kto spożywa pokarm w sile dobroci, będzie mógł w pełni zapanować nad swoim umysłem i umysł zacznie prawidłowo funkcjonować – polecam materiał na temat surowego jedzenia płodów rolnych, spożywania miodu, mleka, orzechów itd. - człowiek, który działa w sile dobroci dostrzega to co dla innych jest ukryte za mgłą, tacy ludzie są w stanie odrzucić kłamliwe wartości i skierować się w tę stronę, która przyniesie najwięcej pożytku.

Jedzenie ma ogromny wpływ na nasze życie i determinuje w znaczącej mierze poziom naszej świadomości. Ludzie, którzy zrozumieją jak bardzo ważna jest odpowiednia dieta będą w stanie opanować swój umysł i zaczną prawidłowo z niego korzystać. Umysł to tylko narzędzie i to warto sobie uświadomić, należy umysł usprawniać i dostarczyć organizmowi odpowiednich budulców do jego odbudowania – orzechy, miód, mleko – te składniki powodują rekonstrukcję i odbudowę subtelnych tkanek mózgowych, ważne aby te produkty były pochodzenia naturalnego, przyrodniczego.

Podsumowując, mamy trzy typy działania w materialnym świecie: dobroć, pasję i ignorancję. Działanie w sile dobroci przynosi pożytek nam, naszym bliski i całemu społeczeństwu. Aktywność w sile pasji prowadzi do nierozważnych działań, nieprzemyślanych do końca i powoduje, że nie wyciągamy prawidłowych wniosków – poddajemy się namiętności i nie działamy rozważnie. Natomiast działanie w sile ignorancji powoduje, że popełniamy błąd za błędem. Ilu ludzi, tyle i sposobów działania – ja osobiście zachęcam do działania w sile dobroci, ale to już jest osobisty wybór każdego z nas i każdy odpowiada za siebie.

Jest jeszcze jedno zagadnienie – oprócz opanowania umysłu – które warto wziąć pod uwagę, a chodzi mianowicie o przejście „jama nijamy” – czyli stopni etyczno-moralnych. Osobiście spotkałem się z kilkoma tłumaczeniami „jama nijama” i niesamowicie istotną kwestią jest prawidłowe przeanalizowanie tych stopni, oraz wyciągnięcie poprawnych wniosków. „Jama nijama” tłumaczona jest z sanskrytu, a trzeba pamiętać, że według niektórych osób jedno słowo z sanskrytu może mieć nawet do 50 znaczeń, dlatego tak ważne jest zebranie jak największej liczby tłumaczeń. Ja osobiście staram się odszukiwać kilka tłumaczeń jednego sanskryckiego słowa, ponieważ to bardzo pomaga w prawidłowym zrozumieniu tekstu i to rzeczywiście pomaga.

Reasumując: Opanuj umysł i zacznij praktykę jogi od „jama nijama”!

I jeszcze jedno: Nie bierz wszystkiego co przeczytasz za prawdę, można „pić teorię”, ale kiedy przychodzi do praktyki, to lepiej mieć u boku doświadczoną osobę, która już to wszystko przeszła, co ty dopiero przechodzić będziesz. Jak już praktykować, to pod okiem kompetentnej osoby.

Opracował Łukasz


Obrazek
Avatar użytkownikasiemargul Mężczyzna
 
Imię: Łukasz
Posty: 119
Dołączył(a): 29 mar 2012, 16:41
„Globalne Spojrzenie”

Tłumaczenie wykonał Michał. Więcej materiałów na kanale youtube: „michalxl600”.


Samodoskonalenie - tworzenie dobrego potomstwa, prezentacja treningu.

Zaczynając – witam, jestem Igor Aleksandrowicz z rodziny Głoba. Przyjechałem z Krasnodaru, aby opowiedzieć wam o możliwości odbycia treningu psychologicznego o nazwie: "Samodoskonalenie: Tworzenie dobrego potomstwa". Treningi są prowadzone w różnych miastach Rosji już od ponad 7 lat. Zajęcia polegają na tym, że na bazie współczesnego kierunku psychologii, który nazywany jest psychologią konstruktywną - poprzez zabawę, poprzez specjalne pytania i odpowiedzi oraz wzajemne oddziaływanie uczestników, poprzez ćwiczenia psychofizyczne i wegetatywne uczestnicy osiągają możliwość usunięcia wielu psychologicznych blokad, odrzucenia kłamliwych stereotypów i w nowy sposób mogą spojrzeć na proces tego co jest najważniejsze w naszym życiu: poczęcie, urodzenie i wychowanie dzieci. Temat ten dzisiaj jest zupełnie nieznany dla większości społeczeństwa na Ziemi.

Nie jest tajemnicą, że wiele kobiet dowiaduje się o tym, że jest w ciąży nie w momencie poczęcia lecz w momencie, gdy zniknęła miesiączka. Wtedy dopiero zaczynają szukać przyczyny. Świadczy to o tym, że proces poczęcia przebiega nieświadomie, to wiedzie do konkretnych następstw. Wszyscy zapewne coś wiecie o astrologii w mniejszym lub większym stopniu. Z grubsza biorąc chodzi o to, że poszczególne gwiazdy i planety maja swój wpływ na biorytmy Ziemi, a także na biorytmy świadomości ludzkiej. Biorąc to pod uwagę staje się jasne, że istnieją sprzyjające oraz niesprzyjające dni dla poczęcia, dla urodzenia i w ogóle dla całego naszego życia. Zależy to od biorytmów Ziemi, biorytmów Księżyca, biorytmów Słońca oraz całego Systemu Słonecznego. Dawniej nasi przodkowie wiedzieli, że jeśli poczęcie nastąpi w pewnych szczególnych dniach to otrzymamy potomstwo, które w tekstach świętych pism nazywane jest niepożądanym. Dzisiaj niewskazane potomstwo zapełniło nasze szkoły, ulice i rodziny. Widać jasno, że nie jest przestrzegana dawna zasada naszych przodków mówiąca o tym, że: "Jeśli rodzice nie doznają szczęścia spoglądając na działania swoich dzieci, to oznacza, że sprowadzili na świat niepożądane potomstwo", dlatego też nie tylko poczęcie następowało świadomie – istniał również specjalny święty obrzęd nazywany "obrzędem złożenia nasienia". Brane pod uwagę były nie tylko parametry astrologiczne tego świętego działania czyli dzień, godzina, minuta - pod uwagę brano także wiele danych o mężu, o żonie, biorytmy Ziemi, biorytmy Księżyca, umiejscowienie Słońca w konkretnych znakach zodiaku oraz stan samych małżonków w konkretnym stanie duchowo-emocjonalnym. W takim przypadku małżonkowie mieli możliwość otrzymać dzieci takiej płci jakiej chcieli oraz takich cech duchowo-moralnych o jakich marzyli. Była przy tym możliwość sprowadzić do swojej rodziny dzieci bardziej rozwiniętych duchowo niż rodzice. Istnieją przykłady w naszej rosyjskiej historii, że miało to nie raz miejsce. Wszyscy znają takich świętych jak Siergiej Radoneżski czy choćby Serafim Sarowski, wszyscy też wiedzą z opisów ich życia, że ich rodzice byli bardzo prostymi ludźmi i nie władali żadnymi szczególnymi darami jakie posiadały ich dzieci. Mówi to o tym, że na Rusi znane były te zasady i minęło raptem kilkadziesiąt lat od czasu, gdy je zaczęliśmy tracić. Jeszcze na początku XIX wieku szlachta Ruska wiedziała, że dworzanie carscy i w ogóle stołeczna szlachta ugrzęzła w mieszankach krwi i utraciła czystość puli genowej. Wynajdowali oni – jak zaświadczają zapisy historyczne, dawne księgi rodowe - te rodziny Bojarów, które były represjonowane jeszcze przed nastaniem Piotra Pierwszego i które były zmuszone żyć na Sybirze, na wschodzie, na Uralu wieść tam życie chłopskie ale równocześnie przestrzegając czystości rodowej. Działo się to wszystko w tajemnicy. Ludzie ci wynajdywali takie rody i zawierali umowę z rodzicami, że biorą ich córę albo syna do stolicy, dają mu pełne wykształcenie duchowe i jeśli w momencie płciowej dojrzałości i uzyskaniu cywilnej dojrzałości będą oni mieli chęć się pobrać z córką czy też synem tych ludzi i będzie to dobrowolne i bez przymusu to małżeństwo zostanie zawarte. Jeśli nie to z tym wykształceniem zwracają oni tę dziewicę na powrót do rodziców z gwarancją tego, że została ona czysta. W ten oto sposób ludzie świadomi tych prawd posługiwali się nimi i utrzymywali duchowy poziom rodzących się dzieci na wysokim poziomie ewolucyjnym. Użyłem słowa: „czysta”, to nie oznacza, że "chodziła do łaźni", oznacza to, że ona nie przyjęła w siebie niczyjej matrycy energetycznej, żadnego innego rodu oprócz ojcowskiego. Ci co znają podstawy fotografiki wiedzą, że jeśli na kliszę pada jakiś obraz to pozostawia on nieusuwalny obraz. Po wywołaniu widzimy na fotografii to co odwzorowało się na negatywie – na matrycy. Sedno dziewictwa polega na tym, że pierwszy mężczyzna jaki "wlał" nasienie w tą dziewicę ustanawiał swoją własną energo-informacyjną matrycę w biopolu tej dziewczyny, tej kobiety. To było konkretnym kodem szyfrowym, że użyję współczesnego pojęcia językowego, który pozwalał duszom z rodu tego mężczyzny wcielać się jako dzieci tej kobiety. Jeśli takich matryc nakładało się kilka to wyobraźcie sobie fotografię na której nałożyło się kilka obrazów. Co otrzymamy? Albo czarna plama albo coś niezrozumiałego - jakaś gra światła i cienia. "Wysokie" dusze nie wchodziły przez takie wrota. Wszystko to jest wyłożone w starożytnych świętych tekstach, w starożytnym pisanym dziedzictwie naszych przodków, które nazywa się Wedami.

Wedy to nie religia i nie jakiś tam nurt ezoteryczny. Wedy - samo słowo pochodzi od znaczenia: "wiedza" - wiedzieć i mieć możliwość. Jest to ta wiedza, którą zachowali nasi przodkowie i przenieśli poprzez wieki. Wiedza o prawach wszechświata, o zasadach przyrody. Ta wiedza nigdzie nie przepadła pomimo, że była bardzo niszczona w czasach wojen oraz politycznych i światopoglądowych represji, które na Rusi trwały nieustannie, ale istniały całe rody strażników, którzy tę wiedzę przechowali do naszego czasu. Dzisiaj na dźwięk słowa "Wedy" pojawia się skojarzenie z Indiami. Tak - w Indiach przechowały się Wedy w dużo większym stopniu niż w Rosji i nie były one tam zmuszone do znajdowania się "w podziemiu", jednak z tego co wiadomo dzisiaj to publikowane obecnie po rusku przekazy przechowane w Indiach są tylko małą częścią tego dziedzictwa Wedyjskiego jakie pozostawili nasi przodkowie. Jeśli znacie choć w części twórczość Siergieja Aleksiejewa i czytaliście o książce "Skarb Walkirii" czy też "Az Boga wiedajut" to prawie na pewno wiecie o tym, że na Uralu w pieczarach ciągnących się aż do Oceanu Lodowatego istnieją strażnice wiedzy Wedyjskiej. Tamtejsi mieszkańcy jak zaręczają naoczni świadkowie - nie tylko pisarz Siergiej Aleksiejew, ale i inni ludzie zgłębiający naszą starożytną kulturę - wszyscy potwierdzają, że kiedy rządy prowadzą jakieś tam wybuchy wewnątrz ziemi to mieszkańcy tamtych stron z zatroskaniem wzdychają: "Znowu bombardują Czuditów". Czyli tamtejsi mieszkańcy wiedzą, że istnieje naród Czudzit - cudowny naród - taki, który włada dużo wyższymi duchowo-energetycznymi możliwościami niż współczesna ludzkość, to on żyje w tych podziemiach i jest strażnikiem tej pradawnej wiedzy. Wspomniałem dziś o Aleksiejewie, ale o tym mówi otwarcie jeszcze inny pisarz G. Aleksiejewicz Sidorow, który wydał trylogię pod tytułem: "Chronologiczno-ezoteryczna analiza rozwoju współczesnej cywilizacji". Obaj autorzy mieli kontakt z różnymi grupami wołchwów - strażników staroruskiej wiedzy i ujawniają w książkach rozmaite aspekty tego dziedzictwa.

Tak więc nasz trening zbudowany jest nie tylko na bazie psychologii i nie tylko na odgrywaniu pewnych ról aktorskich czy ćwiczeniach psychofizycznych, bazuje on dodatkowo na starożytnym dziedzictwie Wedyjskiej Rusi, która znała zasady poczęcia dobrego potomstwa, wiedziała jak przyciągać do rodziny coraz bardziej duchowo rozwinięte dzieci, wiedziała jak unikać wejścia do rodziny niskich cech duchowo-etycznych, dzieci z niskimi cechami etyczno-duchowymi. Tym oto się zajmujemy podczas 4 dni. Zazwyczaj współczesnym zagonionym ludziom ciężko jest przeznaczyć na to 4 dni i zazwyczaj dzieje się to przez 4 dni oraz piątek wieczorami a już sobota z niedzielą od rana do wieczora – cały dzień no i oczywiście z przerwami na jedzenie i odpoczynek. Trening jest bogaty w wiele ćwiczeń, zawiera gry i specjalne techniki dla rozwijania intuicji. Sam trening bowiem nakierowany jest na stworzenie i wzmocnienie współpracy każdego człowieka z jego Bogami Rodowymi. Tu pojawia się nam pojęcie Bogów Rodowych, nie przywykliśmy do takiego łączenia tych słów, lecz jeśli spojrzeć na to bez uprzedzeń to łatwo zrozumieć, że Bóg jest jeden, ale wy - dorośli ludzie zdajecie sobie sprawę, że na Ziemi żyją ludzie z białym kolorem skóry i maja oni swoje szczególne psychofizyczne cechy przynależne ściśle do tego narodu. Na Ziemi istnieją także ludzie z żółtym kolorem skóry, z czerwonym i czarnym kolorem i te narody nie są jednakowe. Ani według swojej psychologii, ani orientacji duchowo-moralnej. Są różnice religijne i jakieś etyczno-duchowe przekonania. Wszyscy oni mają jakieś wyobrażenie postaci Boga - Prarodzica, która akurat dla nich jest najbliższa. Jesteśmy podobni, mamy 2 ręce i 2 nogi, na każdej ręce 5 palców a na rękach i na nogach jest ich 20, czyli mamy jakby różne rodzaje przejawienia się poprzez ciało w tym świecie. Także i Bóg przejawiony jest zarówno w duchowym jak i fizycznym świecie poprzez swoje oblicza i postaci, różne formy, talenty i cechy szczególne. Na Rusi nazywa się to Bogami i Boginiami, którzy uosabiali poszczególne prawa wszechświata, poszczególne prawa przyrody i samą przyrodę jako taką. Myśmy mieli... powiem to tak: „Bardzo ścisłe zrozumienie hierarchii i poziomów świętości i mocy tych Bogów pomimo, że wszyscy doskonale wiedzieli, że oni też są podobni palcami, nogami, rękami czy organami wewnętrznymi do Najwyższego Jedynego Boga” lecz weźmy na przykład: Za elektryczność w kosmosie odpowiada określony Bóg i na Rusi znany był jako Pierun. On włada procesami ogniowymi zarówno w ognisku jak w świecy, a także gaz płonący dziś w kuchni. To energia reakcji spalania, ma on swojego krewnego, czyli tę część Boga, która włada istotą tego ognia, na Rusi nazywany był „Ogniem Boga” i nosił imię Siemargl. Woda ma również szczególne właściwości - znamy 4 jej stany istnienia takie jak lód, woda, para i para przegrzana, wszystkie te 4 stany istnienia mają swoje wyjątkowe własności i cech szczególne. Z pewnością wiecie, że woda jest tak mocnym nośnikiem informacji, że można ją zamienić w święconą, a można też uczynić ją przeklętą, można nią uleczyć itd. Ma on swoją krewną – Boginię, jej imię Dana - ona zarządza wodą, to było także znane na Rusi. Jeśli spojrzeć w skali kosmicznej - weźmy powietrze… omówimy wszystkie żywioły. Było o ogniu, o wodzie.... powietrze: Znany na Rusi Bóg - opiekun to Stribog. Pozostaje nam ziemia: Nazywano ją: "Matka - Wilgotna Ziemia", jest to Bogini, która zapewnia urodzenie na tej planecie wszystkim stworzeniom żywym począwszy od prostych wodorostów jednokomórkowych, a kończąc na człowieku a także na świętych, Bogach, półbogach. Ona zapewnia wszystkim wyżywienie, naukę i przyspieszenie wzrostu ewolucyjnego. Z jednej strony jest matką – rodzicielką, a z drugiej strony, tak to ujmę: „Zastępcą dyrektora o funkcji douczenia w tej szkole w której uczą się dusze zarówno w pierwszych jak i wyższych klas... ujmę to tak: "nauk niebiańskich", czyli o tym otaczającym świecie”. Ta Bogini jest bardzo potężna, ma ona swojego męża, swojego patrona - na Rusi nazywany był Jariło Tróświetlny, Trójświatły lub Trzyświatny, a to stąd, że oświetla on nie tylko świat fizyczny lecz 3 światy: Świat Nawi - czyli ten świat, który dziś ezoterycy nazywają światem astralnym, jest to świat gdzie żyją dusze, które jeszcze nie trafiły tutaj do naszego świata a także te, które stąd odeszły. A także świat duchowy, który na Rusi zwano światem Prawi. Te oto wszystkie 3 światy: Jawi, Nawi , Prawi... - nasz świat nazwany jest Jawnym, gdyż jest łatwo zauważalny poprzez żyjące w nim istoty. Wszystkie te 3 światy oświetla Jariło Trójświatły. Ma on patronat nie tylko nad "Mamą - Wilgotną Ziemią" ale też nad wszystkimi 27 planetami swojego systemu. W szkole mówili wam o dużo mniejszej ilości planet, gdyż dalsze planety nie są jeszcze rozpoznane przez naukowców, ich orbity są bardzo daleko od Plutona. Wszystko to doskonale wiedzieli nasi przodkowie, na przykład podstawą miary czasu był u nich jeden "sig" - był on równy kilku drgnięciom jądra cezu. Słyszeliście ruskie słowo "signąć"? Jak myślicie, co ono oznacza? Teleportowanie, to po prostu teleportacja, bo przemieszczenie się fizyczne z taką prędkością jest niemożliwe, natomiast zniknięcie w jednym miejscu i pojawienie się w innym jak najbardziej możliwe. Stąd też pojęcie "drabina między 3 światami", tą drabiną chadzał jeszcze "Wieszczy Oleg" - on ją znał. Znał ją też wielki książę Światosław - syn księcia Igora. Tą wiedzą posługiwali się nasi przodkowie bo wcale nie byli byle kim - jak nam się dziś opowiada w dzisiejszej kłamliwej historii. Oni byli Bogami i półbogami i tu do tego świata - na Ziemię przyszli już jako dojrzałe duchowo dusze. Naszą planetę wyszukano w kosmosie jako niezamieszkałą przez ludzi. Wszystko to jest zapisane w naszych księgach. Potem stopniowo zasiedlona została przez naszych przodków, tutaj był tylko świat roślin i zwierząt, tak więc nasi przodkowie przynieśli tutaj bardzo głęboką wiedzę, która nazywana była "wiedzą" - dziś wiele z tego utraciliśmy. Związane jest to z faktem, że tak samo jak są pory roku na Ziemi, tak jak wiosna, lato, jesień i zima, tak samo w kosmosie, w naszej galaktyce a konkretnie w naszym rękawie galaktyki zachodzą konkretne procesy cykliczne. Zwiększenie i zmniejszenie Boskiej siły jaka dociera do systemu gwiezdnego naszego ramienia galaktyki. Z czysto fizycznego punktu widzenia podobne to jest do pór roku o jakich wspomniałem, istnieje w Wedyjskim dziedzictwie Rusi pojęcie: „Ranka, dnia, wieczora i nocy Swaroga”.

Swarog - nie wspomnieliśmy jeszcze o postaciach ognia - mówiąc o procesach ogniowych wspomnieliśmy o elektryczności, to też jest przejaw ognia, tak więc ogniem reakcji termonuklearnych włada Swarog. Jest to słońce całego wszechświata, tego wszechświata, który znają nasi uczeni chociaż wszechświatów w kosmosie jest bardzo wiele. Ludzie są w stanie poznać tylko to co ich otacza. Oto i ogień reakcji termojądrowych - na jego bazie działa Słońce – Jariło i wszystkie inne gwiazdy naszego wszechświata, ale wyżej niego jest jeszcze "czyste światło", nazywa się ono - "Ra". Dla Ruskiego człowieka najprostszym przykładem jest tęcza (Raduga), jest to łuk czystego światła, który w fizycznym świecie rozdziela się na 7 barw. To promieniowanie „Ra” to światło prapoczątku, światło Boskiego Prarodzica. Wszystko to wiedzieli nasi przodkowie, znali przejawy wody, przejawy (postaci) ognia, a także wszelkie inne żywioły, które przejawiają się i na Ziemi i w Kosmosie. W czasie kiedy oni przybyli tutaj trwał "Dzień Swaroga", albo też - jak powiada Hinduska tradycja Wedyjska „Satja Juga”, czyli okres szczęścia i rozkwitu, potem nastąpił wieczór a potem noc. Dziś żyjemy w czasie "Nocy Swaroga" lub też w „Kali Judze”, jest to wiek degradacji duchowej, duchowego upadku. Fizycznie powiązane jest to z tym, że nasza galaktyka oddala się od centrum wszechświata podczas ruchu po swojej trajektorii i ilość siły Boskiej zmniejsza się - rozrzedza w miarę oddalania. Dziś współczesna światowa medycyna stwierdza, że człowiek ma aktywne tylko 3-5 % i to tylko kory i półkuli mózgowych głowy, czyli cała pozostała część mózgu głowy, mózgu pleców i mózgu rdzeniowego po prostu śpi. U naszych przodków były one aktywne, dlatego też to wszystko co dziś osiągamy z użyciem telefonów, telewizji czy radia czy samolotów - oni osiągali za pomocą rozwoju swoich wewnętrznych umiejętności. Zamiast radia posługiwali się jasnosłyszeniem, zamiast tv używali jasnowidzenia, zamiast samolotów używali teleportacji, zamiast rzeczy używali myśli i obrazy. Dzisiaj jest to niby dostępne - dostrzegamy to u pojedynczych ludzi na Ziemi, osoby takie znane są powszechnie - dowody są zbędne. Nasi przodkowie wszyscy bez wyjątku władali tymi talentami. Mając na względzie te talenty i umiejętności prowadzili dobór selekcyjny, aby polepszyć swoją rasę. Dziś - jak sądzę - to staje się zrozumiałe, że jeśli ludzie poczynają dzieci nieświadomie, jeśli ludzie nie przestrzegają fundamentalnych zasad, które mają na uwadze hodowcy gołębi, koni, psów… - wszyscy dobrze rozumiecie, że rasę zwierzęcia można pogorszyć albo ulepszyć i wszyscy rozumiecie, że jeśli skrzyżować buldoga z pekińczykiem to otrzymamy nie wiadomo co, rozumiecie, że te same prawa działają i u ludzi. To nie mówi o tym, że nasi Przodkowie pod przymusem wydawali za mąż czy też żenili swoje dzieci, taka myśl byłaby brakiem szacunku w stosunku do nich. Każdemu panu młodemu i każdej młodej pannie w odniesieniu do ich indywidualnych danych astrologicznych dobierano od 9 do 16 wariantów kandydatów na męża czy żonę. Na bazie ich związków karmicznych... - to jest jasne czym są związki karmiczne?

Prawo Karmy to zasada przyczyny i skutku, na Rusi brzmi on: „Co zasiejesz to i zbierzesz” - dokonując działań uruchamiamy pracę zasady według której te postępki wrócą do nas, dlatego też na Rusi istnieje przykazanie: "Nie rób drugiemu co tobie nie miłe", w Wedyjskiej tradycji nazywa się to prawem „Karny” albo też prawo „Karmy” jak to dziś się wymawia. My mamy Boginie o imieniu Karna i właśnie ona odpowiada za to by każdy otrzymał to co uczynił drugim, to na zasadzie, że każdy generał powinien z początku być jakiś czas żołnierzem a potem oficerem - także i z nas kształcą Bogów, gdyż według swej pierwotnej natury jesteśmy dziećmi bożymi. W "Księdze Welesa" powiada się, że jesteśmy synami Pieruna, wnukami Dażboga i prawnukami Swaroga, czyli, że nasi Prarodzice są Bogami a konkretnie Swarog jest Bogiem całego tego wszechświata, choć i nad nimi stoją jeszcze i Kriszna i Wisznu, ponad nimi wszystkimi jest Rod. Sądzę, że łatwo zrozumiecie, że Rod jest jednością i wielością równocześnie. Każdy z was ma mamę i tatę i równocześnie 2 babcie i 2 dziadków, równocześnie 8 pradziadków i 8 prababek, czyli każdy z was rozumie, że bierze udział w geometrycznej progresji rodziny. Z duszami, które nigdzie nie przepadły, one istnieją w tym świecie. I jak myślicie: Jeśli dbacie o swoje dzieci i wnuki to one będą się o was troszczyć czy nie? Widzę po oczach, że rozumiecie, że one będą się o was troskać. Wy możecie – według prawa niebios – według niebiańskiej zasady swobody woli możecie być muzułmaninem, chrześcijaninem, judaistą, hinduistą, buddystą, lamaitą ale was przyciągną w pierwszej kolejności Słowiano-Aryjscy Bogowie, gdyż to są wasi pradziadowie i prababki i bliżej niż oni nie ma już przy was nikogo, a to dlatego, że z zajączka wyrasta zając, z wilków rodzą się wilki, jeśli więc my wiedziemy się z Bogów, Bogiń to jesteśmy dziećmi Bożymi. Oni nas wiodą tą ścieżką, która prowadzi nas na ich poziom ewolucyjny, choć oni także nie stoją w miejscu. Oni też ewoluują tak jak my i jeśli osiągamy pełnię swojego współdziałania z całym wszechświatem, to oni wymykają się poza jego ograniczenia. Przecież mają się gdzie rozwijać - makroświat i mikroświat istnieją. Tak oto nas prowadzą - rozumiecie to, uczą nas, wszystko co się nam przydarza to proces nauczania i treningu po to byśmy osiągnęli duchową doskonałość. Dlatego też na początku treningu przedstawiamy Wedyjskie spojrzenie na świat, to jak fundament - jak osnowa na bazie której wasza wiedza otrzymuje oświetlenie tych ciemnych narożników czy też ciemnych piwnic, które każdy ma bo wiemy, że dziś wiedza ludzka o wszechświecie jest, że tak powiem mizerna i to mówiąc łagodnie - mizerna. Czyli te pytania o których się sądzi, że nie maja odpowiedzi… - okazuje się, że odpowiedzi istnieją i są bardzo proste. Na przykład pytanie: Kim jestem tak w głębi jestestwa? Oczywiście spoglądając poza ten worek z „mięsa i kości”. Ludzie tracą wiele dziesiątków lat poszukując odpowiedzi na to pytanie: Kim jestem tak naprawdę? Pytanie inne: Dlaczego żyję w tym świecie? Do czego dążę? Co będzie potem, gdy opuszczę ten świat? Wielu stawia to pytanie. Różne plotki, że niby Wedy zgodnie kłamią, że niby na te pytania nie ma odpowiedzi, albo też, że dają odpowiedzi kłamliwe zapewniając, że to prawdziwe odpowiedzi, ale rzecz w tym, że Wedy napisane są przez naszych Bogów - czyli dziadów naszych, pradziadów, babki i prababki. Oni nie maja żadnej korzyści w tym by nas okłamać. Dla przykładu jacyś inni Bogowie, innych narodów mają korzyść, gdy nas okłamią, na przykład abyśmy dla nich popracowali, aby otrzymać od nas jakieś dla siebie korzystne działania. A nasi Prarodzice nie mają żadnej korzyści z okłamania nas, dokładnie na odwrót - oni ze wszystkich sił chcą przekazać nam prawdę i wyprowadzić nas jak najszybciej drabiną doskonalenia duchowego do tego poziomu, który nam przeznaczony, dlatego, że w nasionku... - powtórzę się, w nasionku jabłka tkwi zalążek jabłoni a nie śliwy czy też gruszy, tak więc oni z nas tak jak z nasionka „hodują” takich samych Bogów poprzez współdziałanie z otaczającym światem oraz kontakt wzajemny ze sobą, a także przez kontakt z innymi narodami, które są dziećmi innych Bogów. Łatwo to zrozumieć na przykładzie organizmu ludzkiego - ręka nie jest podobna do nogi, a wątroba różni się od serca, a już zupełnie mózg nie jest podobny do jelit, dla wszystkich to oczywiste. W taki oto sposób Bogowie innych narodów są tym samym organizmem Boskim, mają jednak inne talenty i cechy szczególne i jeśli wilka wychowywać tak jak osła to rozumiecie czym się to skończy dla wilka. Jeśli przyglądacie się temu co się dzieje z Rosją to widzicie, że prowadzi się ją drogą kłamstwa. Jest nawet przypowieść o tym, że lwu powiesili na ogonie etykietkę osła i wszyscy mu mówili: "Zobacz, przeczytaj – jesteś osłem". Lew tak mocno cierpiał, że omal nie przypłacił tego życiem. Słyszeliście może niektórzy, że spokojne przyjacielskie zwierzęta na przykład z tego powodu, że są poszukiwane - te proste pieski mogą doznać zawału serca, jak takie małe stworzenie może samo sobie coś takiego uczynić? Czyli mamy osobistą konstrukcję psychologiczną i fakt, że wymieramy z szybkością około 1,5 miliona na rok oraz fakt, że kraj popada w ruinę z olbrzymią szybkością, także to, że wszyscy niszczymy przyrodę w której żyjemy, wszyscy dostrzegają, że ta droga po której prowadzimy Rosję jest drogą w ślepy zaułek. I akurat pojęcie Bogów Rodowych pozwala nam wyjść na właściwą drogę, a nie błądzić jakimiś objazdami. To dlatego, że nie mają korzyści nas okłamywać, oni wszelkimi siłami starają się nas dźwignąć na swój poziom.

Takie oto spojrzenie na świat poznajecie na treningu i z pomocą rozwoju intuicji oraz energetycznego oddziaływania wzajemnego ze swoim rodem, gdyż namawiamy do spisania drzewa genealogicznego zaraz na początku, abyście chociaż weszli w kontakt na poziomie duszy z tymi swoimi krewnymi, którzy już znajdują się "w niebiosach". Po tym trening się kończy ale namawiamy by uzupełniać drzewo genealogiczne, rozbudować je choćby do 5 pokoleń, to bardzo wzmacnia więź z bogami rodowymi. Czy ktoś zajmował się kotami albo psami? Albo może znajomi? Widział ktoś może dokument rasowego psa albo rasowego kota? Tam spisano nawet i 17 pokoleń, gdy zobaczyłem "paszport" mojego psa to zrobiło mi się wstyd, dlatego, że nie wiem nic o swojej genealogii poza 5 pokoleń. Jak pytam ludzi, to nie wiedzą nic poza 3 pokolenie. O czym zatem możemy mówić w takim przypadku?

A jeśli powrócić do spraw narzeczonego i panny młodej nasi przodkowie dobrze wiedzieli, że ten oto "worek" z mięsa i kości zmieniamy w zależności od jego zużycia tak samo jak zmieniamy odzież, czyli dusza ewoluuje w tym świecie tyle setek razy lub tysięcy - ile to komuś potrzebne aby zdać egzaminy z kursu nauczania na tej planecie. Po jego zdaniu przechodzimy na wyższe stopnie ewolucyjnego kursu, na bardziej doskonałe planety, gdzie żyją społeczeństwa bardziej rozwinięte duchowo i będące na wyższych poziomach. Tutaj staramy się opanować to co posiadamy, to na co pozwala nasz poziom ewolucyjnego rozwoju, ale jesteśmy w stanie przyciągnąć dzieci o 1, 2 a nawet 3 poziomy wyższe poziomem od nas i ten trening jest właśnie na to przewidziany. Pierwszy stopień to uzdrowienie wszelkich psychofizycznych blokad, kompleksów, niedowartościowania oraz lęków a równocześnie stworzenie i umocnienie więzi ze swoimi bogami rodowymi. Stopień drugi to już władanie energią poczęcia, to umiejętność by we wnętrzu swojego biopola - swojej aury tak "rozkręcić" siły potrzebne do poczęcia i nakierowywać te "wiry" na współdziałanie ze swoim partnerem. W Wedyjskiej tradycji istnieje pojęcie czakr, jest ono tak samo odzwierciedlone w ezoteryce. Są to określone duchowo-energetyczne wiry naszego biopola - naszej aury, które mają swoje szczególne cechy takie jak szczególny kolor, dźwięk, charakterystykę częstotliwości i związane są z konkretnymi organami ciała fizycznego, odpowiadają one za wymianę informacyjną z ludźmi z otoczenia i z przyrodą wokół. Samo słowo: "przyroda" - słyszycie, że jest to: "należące do rodu" i jasne jest, że Ród jest równocześnie "jednym w wielości". Tak więc Bóg nosił imię Rod dlatego, że jest on "jednym w wielości" równocześnie, ma on męską i żeńska postać równocześnie. Tak więc te oddziaływania na siebie na wzajem oblubieńca i panny młodej podczas obrzędu zapoznania, wtedy to podejmowali oni decyzje - tak im mówiło serce, że z tym oto człowiekiem gotów (gotowa) jestem przeżyć życie, spłodzić dzieci. Dlaczego jeszcze jest to tak ważne? Ano dlatego, że według istoty swoich relacji rodowych i plemiennych, Słowiano-Aryjskich relacji rodowo-plemiennych otrzymujemy nowe ciało tak jak nowe odzienie dla kolejnego etapu swojej ewolucji pośród swoich wnuków, prawnuków i praprawnuków. Szybkość z jaką powracamy do wcielenia każdy ma swoją osobniczą, ale zaczyna się to gdzieś od prawnuków i praprawnuków, każdy z nas wie, że urodzi się pośród nich. To dodatkowo podkreśla wagę zrodzenia utalentowanych i pełnych cnót dzieci. Mężczyznom łatwo pojąć, że lepiej jeździć mercedesem niż zaporożcem, łatwo to zrozumieć? A kobietom z pewnością łatwo zrozumieć, że lepiej chodzić w szykownej kreacji wieczorowej niż w worku z dziurą na głowę. Chyba łatwo to pojąć, prawda? Tak więc jeśli będziemy mieli na uwadze charakterystyki genetyczne, tak samo jeśli będziemy brać pod uwagę cechy duchowo-etyczne to zrozumiemy, że jedne konkretne ciała mogą przewodzić poszczególne energie dlatego, że one posiadają te konkretne własności a inne ciała nie dadzą rady - choćbyś i zabił to się nie da. To jak z detektorowym radioodbiornikiem zmajstrowanym na zajęciach w szkole radiotechniki - w żaden sposób nie stanie się stereofonicznym nowoczesnym urządzeniem samo-nastrajającym się na poszczególne rozgłośnie, dlatego że on odbiera tylko jedna długą fale a nie całe spektrum fal elektromagnetycznych. Dlatego też u nas na Rusi istniały „warny” - wynaturzoną formą tego systemu były kasty w Indiach. Wszyscy rozumiecie, że pan Władek - woźny nie koresponduje, że tak powiem według swoich talentów jakiemuś profesorowi uniwersytetu. Nasze społeczeństwo doskonale sprawiedliwie dzieliło się na pracujących, zarządzających i duchownych. Trafiało się na te poziomy nie tak jak w Indiach - według urodzenia lecz trafiało się do tych grup według swoich talentów. Dopowiem jeszcze tak - na konkretnym przykładzie łatwiej będzie zrozumieć, dlaczego tak odpowiedzialnie traktowano sprawy urodzenia. Dlatego, że jeśli dla przykładu wziąć tego woźnego - pana Władka, który wieczorem pije jak smok a rano udaje pilnego pracownika pomimo, że oczy ma opuchnięte a twarz siną, jeśli on spłodzi potomstwo choćby z jakąś gwiazdą, czy jakąś wybitną sportsmenką albo z jakąś panią naukowcem to czy potomstwo będzie miało cechy uczonego i zdrowego człowieka, czy nie? Wszyscy dobrze wiecie, że łyżka dziegciu zepsuje beczkę miodu. Właśnie dlatego tak odpowiedzialne podejście mieli nasi przodkowie jeszcze dosłownie 100 lat temu jak w tym przykładzie jaki podałem. Wszyscy oni rozumieli, że „jabłko nie daleko pada od jabłoni” i że trzeba ulepszać naturę a nie degradować, tak więc bardzo skrupulatnie traktowali te sprawy, zarówno co do poziomu świadomości, cech duchowo-moralnych a także co do cech fizjologicznych ciała, które albo może władać poszczególnymi energiami albo nie, dlatego, że jego kod genetyczny nie jest dostrojony - że użyję przykładu radia detektorowego i nowoczesnej aparatury stereo, nie jest dostrojony do wyławiania i przekazywania tych poszczególnych energii wszechświata. To właśnie staramy się w miarę możności zrozumieć. Można i inny przykład podać: Dlaczego matka Siergieja Radoneżskiego mogła urodzić świętego człowieka? On był półbogiem, gdyż władał wszystkimi umiejętnościami jakie demonstrował na przykład Jezus Chrystus z Nazaretu. On po prostu nie demonstrował tego w całości, jeśli trzeba było wskrzesić zmarłego to on to czynił. Wszystko inne - jak mówią zapisy – demonstrował również jasnowidzenie, jasnosłyszenie, lewitację, on po prostu zakazywał mnichom rozpowiadać o tym, aż do swojej śmierci. Jego matka i ojciec przed spłodzeniem dziecka modlili się, gdy matka była w ciąży odżywiała się tylko skiełkowanymi ziarnami, tylko wegetariańskim czystym pożywieniem, a piła tylko czystą źródlaną wodę. On już będąc w łonie matki reagował na dzwon, odpowiadał śpiewem na dźwięk dzwonu. Po tym wszyscy już wiedzieli, że ona nosi świętego bo to było słychać. Pomimo tego, on - że tak to ujmę – póki nie przeprowadził rodziców przez starość, póty nie wycofał się do monastyru, a to dlatego, że nasza Wedyjska Ruska tradycja powiada o tym, że młodszy syn powinien opiekować się swoimi rodzicami i zwrócić im dług synowski w taki sposób, że zabezpiecza im szczęśliwą i bezproblemowa starość. Tak więc on swój synowski dług spłacił a potem poszedł do klasztoru, mimo tego, że miał możliwości już od dzieciństwa, które sprawiały, że mógł od razu poświęcić swoje życie duchowemu doskonaleniu. Było jasne, że jest on kilka stopni wyżej niż jego rodzice. Tak jest z każdym z nas jeśli wziąć pod uwagę system czakr energetycznych, to można spłodzić dziecko tylko na niskich czakrach i przyciągniemy to co dziś się nazywa "pokoleniem pepsi", a mówiąc dosadnie: "Piwo, dupcyć baby, żreć i srać na politykę" - wybaczcie, ale już dorośli jesteśmy i mówię prostym tekstem. Takie oto pokolenie przyszło do tego świata dlatego, że nikt nie rozumiał co się dzieje podczas poczęcia, albo to było pod wpływem procentów, albo w porywie namiętności albo też coś w rodzaju sportowej rozrywki. Lecz jeśli ludzie płodzą z czakry serca to przychodzi człowiek o wysokim morale, to dlatego, że przyszedł na energiach miłości a nie na energiach pożądania. A jeśli z jeszcze wyższych czakr, które umiejscowione są na poziomie głowy to pojawiają się wielcy asceci religijni i święci.

Tym procesem da się kierować, tak więc zamiast na niskich czakrach można świadomie począć dziecko z poziomu czakry serca albo nawet z czakry głowy. Na pewno słyszeliście, że jeśli człowiek ma rozwiniętą czakrę głowy - czakra intuicji i twórczości to są to wielcy kompozytorzy, malarze, muzycy, poeci, to są ludzie - obywatele wyższego poziomu. Oni już słyszą niebiańskie wiersze, muzykę niebios i przekładają to na język otaczających ich ludzi, a jeśli ludzie potrafią władać energią trzeciego oka to znaczy władają jasnowidzeniem i mogą oni przyciągnąć wielkich świętych do tego świata oraz stać się pierwszymi uczniami tych półbogów a tym samym ochronić swój Ród 7 pokoleń w tył i 7 w przód. Ci rodzice będą mieli jako swą zasługę i łaskę od Rodowych Bogów dlatego, że to oni osiągnęli tę doskonałość. Oto w „dwóch słowach” o tym po co stworzony jest ten trening i co możecie osiągnąć w rezultacie.


Tłumaczenie wykonał Michał. Więcej materiałów na kanale youtube: „michalxl600”.



Obrazek
Avatar użytkownikasiemargul Mężczyzna
 
Imię: Łukasz
Posty: 119
Dołączył(a): 29 mar 2012, 16:41
REGUŁY ŻYCIA W KOSMICZNEJ ERZE WILKA

Materiał przetłumaczył Michał, serdecznie zapraszam na jego kanał youtube - michalxl600

Rozpocząć chcę od pozdrowienia Was w związku z przejściem do nowej ery i co za tym idzie zmiany naszego życia na lepsze. W najbliższych 1620 latach będziemy żyć w epoce Wilka pod władaniem mądrego Boga Welesa. Dotąd żyliśmy w erze Lisa pod rządami Bogini Mary. To przejście charakteryzuje się tym, że warunki życia będą się stopniowo zmieniać coraz bardziej i coraz mocniej. Aby Wam pomóc sie do tego przygotować stworzyliśmy seminarium: „Zasady życia w epoce wilka”.

Sedno polega na tym, że zakończyła się „Noc Swaroga” i zaczyna się ranek. Wszyscy wiedzą, że w naturze nocą rządzą stworzenia nocne a dzienne śpią. W tym przypadku stworzenia nocy - w naszym pojęciu: stworzenia demoniczne (o ile mówić o różnych epokach - od tego zaczęliśmy) władały nami a my znajdowaliśmy się w stanie duchowej śpiączki. Teraz sytuacja zaczyna się zmieniać i co roku będzie się zmieniać coraz bardziej. Stworzenia Boskie zaczynają się budzić i włączać się aktywnie do życia. Uruchamiać swoje możliwości i siły i stosować je w życiu. Stworzenia demoniczne będą uciekać do cienia, a więc w noc wracając do swojego życia nie przeszkadzając nam tak mocno jak to miało miejsce w epoce lisa. Wszyscy wiedzą czym charakteryzuje się to zwierzę.

Bogini władająca sferą lisa uczyła nas za pomocą kłamstwa i oszustwa, przebiegłości i zdrady.

Te lekcje były konieczne, aby wzrastać duchowo. Otaczało nas to o czym właśnie wspomniałem i pokonując te nieznane cechy w sobie oraz starając się je rozpoznać u innych otrzymywaliśmy lekcje ich pokonywania i przechodzenia poprzez te pokusy kierując się do duchowej doskonałości. Jednak siła przyzwyczajenia jest wielka i mamy teraz w sobie stereotypy zachowań i myślenia oraz postrzegania. Przez pryzmat starego próbujemy patrzeć na nowe. Istnieje prawda, którą swego czasu wyrzekł Jezus Chrystus: „Nowego wina nie leją w stare dzbany”. To oznacza, że ze starymi kodami życiowymi będzie ciężko i niewłaściwie wejść w nowe życie. A to dlatego, że mądry Weles będzie uczył w zupełnie inny sposób i inne sytuacje życiowe pobudzą nas do przejawienia czci i godności, sprawiedliwości, dobra i nieprzekupności. Wielu od tego odwykło w takim stopniu, że nawet sobie nie wyobrażają życia przejawiając takie cechy w sobie. Jednak z takim bagażem i kodami życiowymi ludzie mogą po prostu nie przejść do nowego życia. Jeśli będą to przeszkody nie do pokonania, to będą odgórnie ucinane. Wszyscy znają przysłowie: „Nowa miotła zmiata po nowemu”. Na pewno spotkaliście się z tym, że nowy szef zawsze zmienia reguły gry. Zmienia reguły zachowań i relacji w zakładzie czy w jakimś innym zespole. Tych, którzy nie są gotowi na te zmiany po prostu się zwalnia i wyznacza się innych ludzi. Jak to może przejawić się w naszym życiu? Jako śmiertelne zejście, a to dlatego, że gdy nie przechodzimy życiowych lekcji Bogowie - władcy naszej karmy, naszej lekcji i losu - wysyłają nas do powtórzenia ich w następnym wcieleniu. Szkolenie jest dla tych, którzy są gotowi wykorzystać to wcielenie najbardziej efektywnie - z największą korzyścią dla swojego wzrostu duchowego i wpisać się w nowe warunki życia będąc w jego głównym nurcie. W tym wypadku jest to porównanie do nurtu rzecznego, czyli do nurtu środka gdzie przepływ jest najszybszy i który zawsze wykorzystuje rzeczna flota najszybciej osiągając celu swojej podróży płynąc nurtem rzeki. W takim wypadku nie tylko silnik napędza bieg, ale i najszybszy nurt przepływu niesie łódź swoją mocą. To nazywają głównym nurtem albo „zjeżdżalnią”. I dla tych, którzy chcą „osiodłać" nurt życia - tę jego „zjeżdżalnię” w najbliższym czasie póki jeszcze trwa to wcielenie stworzyliśmy to szkolenie. Rozplanowane jest na 4 dni i podczas 4 dni omówione zostaną te 4 główne tematy, a każdy temat zawiera 4 punkty. Temat pierwszy w 1-szym dniu spotkania to: „Cechy szczególne czasu przejścia”. Pierwszym rozdziałem 1-go tematu jest "Świadomość korzyści nowego stanu energii w epoce wilka”. Wszyscy wiedzą, że przy wschodzie słońca siła światła się wzmaga. Dlatego też - a potwierdzają to współcześni astronomowie - siła promieniowania rozgwieżdżonego nieba docierającego do Ziemi będzie coraz większa, gdyż poruszając się po swojej trajektorii nasza galaktyka zbliża się do głównego słońca wszechświata – do Swaroga, naszego prarodzica. Dlatego ilość jego siły duchowej i światła będzie nieuchronnie wzrastać. Będzie to szczególnie zauważalne w najbliższych 50 latach. Dla przykładu: Jeśli obserwujecie wschód słońca to samo wyjście ponad horyzont wywołuje najsilniejsze zmiany w otaczającej przestrzeni. Przyroda się budzi a ilość światła docierająca na Ziemię powiększa się niewspółmiernie do tego jak to było przed wschodem słońca a co dopiero nocą. Przeżywając ten okres powinniśmy nastroić się na to, że energetyka w całym otaczającym wszechświecie - w tym także w naszym systemie słonecznym zacznie się zwiększać nieuchronnie i stosunkowo szybko. W ciągu naszego życia będziemy czuć to jako wielkie zmiany na poziomie fizycznym - na poziomie biopola, aury i swojej świadomości.

Jest powiedzenie: „Nie ma tajemnicy, która nie wyszłaby na jaw”. Wyobraźcie sobie, że to co nocą jest ledwo zauważalne staje się jawne i rzuca się w oczy za dnia. Dlatego nasze myśli, nasze uczucia i sposób działania będzie postrzegane przez nas i innych ludzi zupełnie inaczej. Oszustwo stanie się niemożliwe. Kłamstwo będzie równoważne przestępstwu, które trzeba surowo ukarać. Wszelkie próby życia po staremu właśnie dlatego będą niemożliwe. Ponieważ na naszą świadomość wpływa też stan zdrowia naszego ciała fizycznego, trzeba będzie także zmienić dietę, a także rozplanowanie dnia. Oznacza to, że będzie trzeba włączyć się w rytmy kosmiczne i życie według słońca stanie się jedynym możliwym. Synchronizacja naszych biorytmów z biorytmami Ziemi i Słońca będzie miała znaczenie pierwszorzędne. W przeciwnym razie będziemy powodować ruinę swojego zdrowia fizycznego, psychicznego i duchowego. Właśnie dlatego 2-gim punktem pierwszego tematu jest: „Przygotowanie świadomości i ciała człowieka na poziomie fizycznym, energetycznym i duchowym do nowych warunków”. 3-cim rozdziałem pierwszego tematu jest: „Świadomość cech budowania codziennego życia stosownie do nowych rytmów kosmosu”. O ile wcześniej pozwalaliśmy sobie żyć na wzór komórki rakowej, czyli zaniedbywać wibracje kosmosu albowiem byliśmy w stanie śpiączki duchowej to obecnie tak już się nie da. Albo dostroimy się do zwiększającej się siły życiowej w otaczającej przestrzeni kosmicznej albo nas po prostu rozerwie ten rezonans, gdyż nie podołamy zestroić się z nim próbując żyć po staremu. Stosownie do tego życie codzienne trzeba będzie dostosować do rytmów kosmosu – doprowadzić je do rezonansu z nim, do harmonii. To jak w kompozycji muzycznej, albo czujemy tę harmonię, albo kakofonię. W tym wypadku będzie trzeba wyważyć swoje rytmy z rytmami społeczeństwa i o tym jest właśnie rozdział 3-ci pierwszego tematu naszego kursu. Rozdziałem 4-tym pierwszego tematu jest: „Świadomość konieczności odbudowanie więzi rodzinnych zamiast współczesnych „związków”, by znów stały się fundamentem nowego społeczeństwa”. Wszyscy wiedzą, że rodzina jest zalążkiem naszego społeczeństwa i że dobrej rzeczy nie nazywa się „związkiem”. O ile obecnie pojęcie „małżeństwa” przed nastaniem świtu Swaroga w jakiś sposób mogło funkcjonować to w przyszłości nie doprowadzi ono do niczego dobrego. Koniecznością będzie poważne podejście do przedłużenia Rodu i odbudowa tych warunków na bazie których żyliśmy w poprzednim „dniu Swaroga”. Dziś - z nastaniem nowego poranka Swaroga niezbędne będzie odbudowanie głównych zasad Bogów i wcielanie ich w życie. I tak długo jak nasz Ród dał nam możliwość ewoluować w świecie fizycznym, będziemy po prostu zobowiązani spełnić Rodową powinność i sprowadzić na świat tyle dzieci w swojej rodzinie ilu ludzi pozwoliło nam samym się wcielić czyli rodzina z 9-giem dzieci w najbliższym czasie stanie się nie tylko realnością co koniecznością, gdyż jeśli nie spełniamy powinności wobec Rodu nie damy rady dostroić się do realiów nowej epoki.

Drugiego dnia kursu rozważymy temat: „Zasady nowego życia”, który będzie także podzielony na 4 podrozdziały.

1. Ustrój rodowo-plemienny.
2. Kopne prawo.
3. Samodzierżawie narodu.
4. Zdrowy tryb życia.



Te podstawowe zasady będą rozważone z różnych punktów widzenia - oczywiście teoretycznie oraz praktycznie, czyli na tym kursie użyte będą różne praktyki psychologiczne, dynamiczne i statyczne, medytacje, odgrywanie ról, psychoanaliza, burza mózgów i stosując to w powyższych tematach będziecie się uczyć jak zabiegać o kobietę (?), lub też znaleźć żonę do stworzenia (?) plemienia na bazie dwóch szlachetnych rodzin. Jak rozwiązać problem z pomocą kopnego prawa, jak organizować życie z pomocą narodowego samodzierżawia, jak żyć prowadząc zdrowy tryb życia.

Odnośnie „samodzierżawia” niezbędne jest wyjaśnienie, gdyż w świadomości społecznej jest to słowo przeinaczone. Sens narodowego samodzierżawia polega na tym, że naród „sam siebie dzierży”, czyli na poziomie lokalnego zarządzania naród rozwiązuje wszelkie wynikające problemy i rozdziela relacje wzajemne w taki sposób, aby nie brano pod uwagę zdania większości, lecz absolutną zgodność zdań. Do głosowania dopuszczani są tylko szanowani obywatele, a cechy te ściśle określane są w naszych pismach Wedyjskich. W ten sposób patrząc na jakąś osadę lub jakiś okręg - ten kto tam żyje będzie decydował jak tam żyć a przedstawiciele osad czy regionów będą wybierać zgodnie z naszymi zasadami najlepszego z najlepszych by władał jak największym obszarem, ale nie według „widzimisię”, lecz stosownie do tego jak naród żyjący na tych terenach zdecyduje zbudować swoje życie. Dlatego Monarcha czy też „Samodzierżec” to najlepszy z najlepszych, którzy wybierają go jako najmądrzejszego i godnego aby w czas wojny ochraniać od wrogów zewnętrznych, gdyż w czasie pokoju powinien on być tylko wzorem do naśladowania, ale nie wtrącać się w życie społeczności. Przykład stworzenia dynastii Romanow NIE jest tu dobrym przykładem i nie należy z nim kojarzyć samodzierżawia. Ten temat seminarium nie ma charakteru politycznego lecz ukierunkowany jest na to by w świadomości uczestników odrodzić Rodowe przykazania naszych Bogów i Przodków. Pokazać jak żyli oni i zalecali nam byśmy mieli wzór do naśladowania, a już na ile uda nam się nasze życie dostroić do idealnego obrazu zależeć będzie od nas i od warunków życia w otoczeniu.

Temat 3 rozpatrywany trzeciego dnia szkolenia brzmi następująco: „Sposób podążania w rzece życia głównym nurtem”. Mówiłem już czym jest nurt główny(zjeżdżalnia), a podpunkty tematu są takie:

1. Mądrość
2. Zdrowomyślenie
3. Rodoboże
4. Wola.



Poszukiwanie wyższej prawdy – mądrości stanie się jedynie właściwym sposobem życia, będziemy bowiem przeżywać wzrost światła Swaroga w swoich duszach a więc w większym stopniu powinniśmy poznać Swaroga i samopoznanie jest standardem prawidłowego trybu życia. Doskonalenie się fizyczne i duchowe bez zdrowomyślenia jest niemożliwe. Słowo „zdrowomyślenie” oznacza sprowadzenie do jednego mianownika trzech Wedyjskich zasad:

1. Nakazów Rodowych Bogów i Przodków.
2.Zdania kompetentnego człowieka.
3. Sprawdzenie dwóch pierwszych własnym doświadczeniem.



Tym się różni zdrowomyślenie od zarozumialstwa. Zdrowomyślenie pozwoli nam wpisać się w warunki nowego życia a zarozumialstwo będzie spychać na margines. Pojęcie „Rodoboże” postaramy się na szkoleniu wyjaśnić jak najdokładniej, gdyż światopogląd nasz i naszych Bogów-Przodków jest świadomością równoczesnego istnienia naszego Prarodzica jako „jedności w wielości”. Uproszczone pojęcia, że Bóg jest jeden staną się już w tym wypadku niewłaściwe, gdyż będziemy musieli nauczyć się postrzegać tę różnorodność przejawów Najwyższego Prarodzica jako jednoczesną jedność i wielość. Rozdział poświęcony woli ukierunkowany jest byśmy mogli po pierwsze uświadomić sobie to pojęcie, a po drugie zastosować w życiu - w praktyce. Wszyscy wiedzą, że człowiek słabej woli - słabego charakteru nie zdoła żyć jak należy. Będzie on zawsze podążał „w ogonie życia” a nasz temat jest o tym jak utrzymać się w głównym nurcie i pojęcie woli omówimy po to aby słuchacze i uczestnicy kursu mogli w sobie rozwinąć talenty wewnętrzne pozwalające przejawić siebie z najlepszej strony, w największym stopniu i jak najbardziej efektywnie w doskonaleniu duchowym i społecznym. Samo pojęcie woli oznacza dążenie do samodoskonalenia duszy, wykształcenie w sobie najlepszych jej cech. Tak więc stopień uduchowienia i ukierunkowanie jego będzie wzrastać najbardziej efektywnie. To właśnie jest przejaw naszej woli.

4-go dnia rozpatrzymy 4-ty temat: „Sposoby osiągnięcia duchowego oświecenia pod opieką mądrego Welesa”. On także dzieli się na 4 rozdziały. Będziemy omawiać sztukę jako manifestację na ziemi Boskich prawd - prawd niebiańskiego Prarodzica i zastosowanie ich w naszym życiu codziennym. Znaczy to, że poziom poprzeczki dla naszej etyki - dla teatru, kina, TV i całej sztuki oraz środków masowego przekazu nieuchronnie będziemy podnosić. Pozostaną czyste arcydzieła klasyki a także nowe dzieła sztuki wymienionych dziedzin. Wszystko to jako sposób najlepszego i godnego pojmowania nakazów rodzimych Bogów-Przodków i wizerunków Niebiańskiego Prarodzica. W jednym z punktów 4-tego tematu rozpatrzymy pojęcie wiedzy. Wiedza jako nabycie duchowych cech wiodących do doskonałości i odróżniających informację od wiedzy. Dziś dominuje informacja czyli sposób poznawania jakichś nowin, sposób wymiany tych nowin. One są substytutem wzrostu duchowego i dążenia wzwyż. Informacja ustawia naszą świadomość horyzontalnie - na życie codzienne. Wiedza natomiast (we właściwym ujęciu) zapewnia nam możliwość duchowego wzrostu wzwyż. Żyjąc w świecie ziemskim osiągamy i Niebiańskie. Będziemy uczyć jak odróżnić jedne i drugie i jak posługiwać się wiedzą jako środkiem wzrostu duchowego. Będziemy także omawiać istotę oświecenia jako przejścia ze świadomości fragmentarycznej do całościowej. Wyobraźcie sobie, że nocą oświetlacie część czegoś latarką i widzicie tylko to, a za dnia możecie zobaczyć całość nie „wyrywając” z mroku kawałka oświetlonej przestrzeni. W naszym przypadku pod rządami mądrego Welesa będziemy uczyć się pojmować jako całość zarówno nasze życie rodzinne, życie społeczne jak i zmiany, które zaistnieją... a także postrzegając jako całość dojrzewanie człowieka i ludzkości w nowych warunkach. Ostatnim rozdziałem 4-tego tematu jest: „Osiągnięcie doskonałości jako rezultatu wypełnienia przypisanych nam zobowiązań wobec rodziny, plemienia, rodu i narodu”. Wedy - święte pisma naszych Przodków mówią, że nie ma innej drogi osiągnięcia doskonałości niż wypełnienie wyznaczonych nam powinności. Wiemy też, że w społeczeństwie żyją gospodarze, wojownicy i ludzie duchowni. Każda z tych grup ma swój punkt widzenia i swój poziom pojmowania świata. A więc jak wprowadzić właściwie te szczególne postrzeganie lekcji życiowych ze swojego punktu widzenia... Jak wprowadzić harmonijne zależności wzajemne, i jak ma każdy z przedstawicieli tych grup wypełniać właśnie swoje powinności - temu poświęcimy 4-ty rozdział, 4-ty dzień.

Jak wskazuje praktyka prowadzenia szkoleń - u uczestników rodzi sie wiele pytań. Tak więc nasze spotkanie zorganizujemy w ten sposób, aby te pytania rozwiązać praktycznie czyli za pomocą zalecanych przez Bogów i Przodków sposobów dojść do właściwych odpowiedzi na te pytania poprzez zdrowomyślenie, mądrość a także kopne prawo i wszystkie inne omawiane tematy poprzez własną praktykę. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wymienione tematy nie są nowością. Coś jest omówione w „Koshuny Finista”, a coś w Wedyjskich praźródłach. To prawda, lecz istnieje reguła: „Kropla praktyki jest równa oceanowi teorii”. Aby przyswoić sobie ocean teorii potrzebne są długie lata gruntownych i skrupulatnych studiów praźródeł i dojścia do właściwych wniosków. Dopiero potem na bazie tych wniosków można przejść do praktyki. Sedno szkolenia zawiera się w tym by pomóc w 4 dni uzyskać fundament i spróbować te podstawy zastosować w swoim życiu poprzez praktyki psychologiczne. Ta kropla praktyki o jakiej mówiłem polegać będzie na tym, że na szkoleniu będziemy nauczać jak właściwie prowadzić rytuały, jak prawidłowo sławić Najwyższego Prarodzica, jak prawidłowo śpiewać mantry i jak właściwie wpisać to wszystko w swoje codzienne życie.

Streszczając: szkolenie przewidziane jest dla tych, którzy chcą osiągnąć duchowe oświecenie w tym wcieleniu wykorzystując wschód słońca Swaroga dla przyspieszenia swojej ewolucji i osiągnięcia najlepszych i największych rezultatów.


Więcej materiałów: michalxl600 oraz artykuły

Obrazek
Avatar użytkownikasiemargul Mężczyzna
 
Imię: Łukasz
Posty: 119
Dołączył(a): 29 mar 2012, 16:41
Budzisz kundalini i to ciało odchodzi w jego mistycznym ogniu.


Znalazłem coś o kundalini w tych tekstach. Tylko to. Ale często pojawia się słowo shakti /energia . Bardzo ciekawy artykuł i światopogląd będę do niego wracał. Że badanie języka ruskiego jest tak sensowne. Dotąd czytałem wszsytko o jodze zwłaszcza "Joga nieśmiertelność i wolność" Eliadego i używane pojęcia są takie same, bogowie tacy sami. cholera wedy i Bhadawa Gita myślałem że to Indyjskie teksty i odkrycia duchowe a tu proszę... Myślałem że nirwana to koniec podruży a niekoniecznie...

Maja -śmierć oka , niesamowite wręćz definicja. Ja bym dodał śmierć oka trzeciego ( czakry adżni)

Sprawdze jeszcze czy nie jestem czarny i jutro znowu poczytam;)
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40
Ja się trochę pogubiłam. Przeczytam to na spokojnie, ale na dziś mam prośbę do p.S.
Czy mógłbyś w krótkich zdaniach wyjaśnić koncepcję, istotę, sens?
Łatwiej będzie mi to wszystko zrozumieć.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec
Nasi Przodkowie mówili, że sens tego życia polega na tym, że…

"Żiwa przychodzi do tego świata jako indywidualność tj. ona jest indywidualną samopromieniującą cząsteczką Wszechmogącego - to na końcu ewolucyjnej drogi, ona może stać się licznością" - (osobowością złożoną).

Powiedzmy tak: „Ja mam swoje indywidualne doświadczenie, to co wiem Ja, oprócz mnie, nikt z pozostałych ludzi tego nie wie, lecz my jesteśmy nierozłącznymi cząsteczkami Roda i dlatego o czym wiem Ja, o tym również wie mój Ród. Tak samo Ród wie o wszystkim co wie, każdy człowiek należący do tego Rodu, dlatego Ród jest licznością, a Ja indywidualnością”. Aby osiągnąć cechy „liczności”, Ja jako żiwatma wkraczając na drogę ewolucji zaczynam "zbierać" wokół siebie takie same żiwatmy jak Ja sam. Kiedy indywidualne „Ja”, tj. żiwatma zbierając doświadczenie w różnych ciałach i królestwach dosięga możliwości etycznego posługiwania się "zgromadzonym doświadczeniem" wszystkich pozostałych „Ja”, ona podobnie do Wszechmogącego daje im wszystkie swoje osiągnięcia i wolę podejmowania własnych decyzji. Nazywa się to: "Stanem pełnej władzy". W tym momencie "rodzi się nowy wszechświat".

To tak najprościej, ale to jest sprawa niesamowicie złożona i to tylko takie "prymitywne" pokazanie o co chodzi. Spokojne przestudiowanie materiałów zamieszczonych za moim i Michała pośrednictwem pozwoli odnaleźć "racjonalne ziarno" dlaczego tutaj przyszliśmy - do tego świata, świata "bólu i cierpienia".

Sens w tym, że to życie to zwykły trening - trening w którym się po prostu doskonalimy i uczymy - "pomagamy Bogu poznawać samego siebie". Jaki jest światopogląd słowiano-aryjski? Oto mała podpowiedź: http://www.eioba.pl/a/49z0/postaw-zdrowe-fundamenty

Obrazek
Avatar użytkownikasiemargul Mężczyzna
 
Imię: Łukasz
Posty: 119
Dołączył(a): 29 mar 2012, 16:41
Czyli w przetłumaczeniu na mój język:
Jedna dusza w świecie energii /RÓD/ dzieli się na wiele dusz /żiwa/ , gdy schodzi na ziemię.
Każda cząstka duszy /żiwatma/ w świecie materii jest indywidualnością i zbiera własne doświadczenia.
Wraca wielokrotnie na ziemię, zasiedla wiele ciał, aż zdobędzie określoną wiedzę i doświadczenie.
Gdy to nastąpi wraca do świata energii, łączy się z innymi swoimi częściami /staje się licznością/ . Zdobywa wspólną świadomość wszystkich swoich wcieleń i staje się strumieniem oświeconej energii /Rodem/
Gdy już uzna że nic więcej na ziemi się nie nauczy, ulatuje dając zaczątek nowego życia gdzieś tam, w kosmosie /rodzi się nowy wszechświat/

Czyli język, sposób przekazania jest różny, ale istota zagadnienie jest uniwersalną prawdą znaną w wieli religiach i opracowaniach badaczy.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec
Może trochę pomieszam co było tu, a co w odnośniku./linku/
Dużo jest prostych prawd, dużo słusznych stwierdzeń np. odnośnie poszanowania przyrody, zrozumienia że jesteśmy jej częścią, a nie panami.
Życie rodzinne jak najbardziej godne jest uwagi.
Poszanowanie starszych też jest słuszne, ale nie po to by ślepo ich naśladować, lecz by słuchać ich rad i wyciągać własne wnioski.

Co mi się nie podobało?

Rola kobiety i mężczyzny.
Charakter i zdolności, potrzeby rozwoju i zajmowania określonej pozycji w społeczeństwie, są niezależne od płci, ale od indywidualnych cech danej osoby.
Są kobiety , które rolę matki cenią najwyżej i to wystarcza im do spełnienia. Są inne, które oprócz dziecka chcą pracować zawodowo, rozwijać się i tworzyć nowe wartości.
Są mężczyźni, którzy wolą bujać w obłokach, świat materialny niezbyt ich interesuje i wtłaczanie ich w rolę tego silnego mężczyzny przytłacza ich i czyni nieszczęśliwymi.
Każdy z nas ma męski i żeński pierwiastek i powinny być one w równowadze.
U obu płci.
A o pełnionej roli powinny decydować predyspozycje, nie płeć.

Co nam, kobietom proponują?
Płodzić jak najwięcej dzieci. W Rosji nie ma przeludnienia, więc nie ma problemu.
Ale w Chinach, w Afryce, w Indiach itd- już tak jest ich nadmiar, giną z głodu i pragnienia, więc nie jest to uniwersalna prawda.

Kobieta ma być cnotliwa, ojciec wyznacza jej małżonka.
Tak jest u Arabów. Czy to spowodowało ich rozwój i życie w szczęściu?
Nic na to nie wskazuje. Ja tam widzę upadek wielkiej niegdyś cywilizacji.
A już twierdzenie, że jak ktoś włożył kawałek żywego mięska do szyjki macicy to zostawił genetyczny ślad, jest śmieszne.
Weźmy np. kilka nasionek, pomieszajmy je ze sobą, a nawet potrzyjmy je o siebie.
Czy zostawią genetyczny ślad?
Czy tym sposobem z nasionka śliwy urośnie jabłoń?
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec
Osobiście poświęciłem masę czasu, żeby to w miarę wszystko sobie poukładać i wychodzi na to, że to jest bardzo logiczne i sensowne, lecz aby zrozumieć w pełni czym jest Kultura Wedyjska trzeba uzyskać jakieś, choćby maleńkie doświadczenie na ten temat.
Mówi się, że istnieje "yin" i "yang", czyli demony i bogowie. Ja widziałem na własne oczy demona, więc mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że one są prawdziwe. Mogę powiedzieć, że istnieje wieź z przodkami, z rodem a to dlatego, że ja tę więź po prostu w świecie czuję. Wiem również, że nie ma innej drogi ewolucyjnego rozwoju jak wypełnianie swoich przypisanych obowiązków. Mężczyzna ma swoje i kobieta ma swoje. Przeznaczeniem mężczyzny jest doskonalenie i trenowanie "męskich mądrości", a przeznaczeniem kobiety jest doskonalenie "kobiecej mądrości", czyli tego - http://www.eioba.pl/a/40c0/glowne-obowiazki-meza-i-zony

Kobieta powinna zdobywać "żeńską mądrość", a mężczyzna ma obowiązek zdobywać "męską mądrość" - wcielenie męskie i żeńskie ma swoje określone właściwości lecz należy pamiętać, że nasze prawdziwe "Ja", czyli żiwatma nie ma płci, nie jest kobietą, ani mężczyzną, ale kieruje w tym życiu i męskim i żeńskim ciałem. Kiedy kobieta zacznie wypełniać męskie powinności to wychodzi na to, że nasze prawdziwe "Ja" będzie zdobywało tylko "męską mądrość" a żeńskiej już nie i co w takiej sytuacji? W takiej sytuacji nasze "Ja" będzie nieodpowiednio "wyszkolone" ponieważ będzie brakowało tej lub tamtej mądrości. Kobiety jak i mężczyźni powinni zrozumieć, że są częścią tej samej "żiwatmy" i każdy człowiek ma swoją, jak to się mówi "połówkę". Temat jest masakrycznie obszerny, ale jedno co warto sobie uświadomić to to, że kobieta powinna robić swoje, a mężczyzna swoje i tylko wtedy nasze prawdziwe "Ja" stanie się pełnowartościowe i doskonałe.

Kiedy mężczyzna włoży "prącie" w organy rozrodcze kobiety to wtedy nie następuje zaprogramowanie komórek jajowych kobiety - komórki jajowe zostaną zaprogramowane tylko wtedy, kiedy mężczyzna "wleje" w kobietę swoje nasienie - postawi stempel energetyczny. Polecam ten materiał - http://www.eioba.pl/a/49kj/samodoskonalenie-tworzenie-dobrego-potomstwa.

To wszystko jest logiczne, spójne, racjonale i proste lecz należy prawidłowo wszystko to pojąć, wyjaśnić sobie, zrozumieć i odnaleźć "racjonalne ziarno" dlaczego czynimy to, czy tamto - wszystko musi mieć swój sens. Kobieta powinna rodzić dzieci ponieważ jest do tego przeznaczona i jeśli prawidłowo włada swoją energetyką, to wtedy z każdym kolejnym dzieckiem staje się coraz silniejsza i młodsza. Dziś mało który mężczyzna i mało która kobieta wie cokolwiek o swojej energetyce i o swoich pozostałych ciałach, czyli ciele nawim, kłubim, kołubim, dewakanicznym itd. Dziś żyjemy w niewiedzy i to trzeba jasno i konkretnie sobie uświadomić. Prawie wszystkie dziedziny życia społecznego zostały wynaturzone i to co mamy dziś jest zdegenerowane i należy powrócić do korzeni, aby móc prawidłowo i zdrowo funkcjonować w tym jawnym świecie.

Ludzie dziś umierają z głodu, są otruwani jedzeniem chemicznym, wkładają sobie sami truciznę na talerze ponieważ trwa wojna - wojna, której celem jest depopulacja ludzkości - ludzie w swojej niewiedzy sami siebie unicestwiają, swoimi rękami, a to dlatego, że nie posiadają elementarnej wiedzy, choćby takiej: http://www.eioba.pl/a/43te/surowe-jedzenie

Reasumując: kobieta i mężczyzna to dwie połówki jednej żiwatmy, kiedy łączą się w rodzinę wtedy tworzą jeden organizm - organizm, który żeby prawidłowo funkcjonował potrzebuje tego, aby jego części wypełniały swoje zadania prawidłowo. Kobieta ma swoje obowiązki, a mężczyzna ma swoje...

Część 2

Rozpatrzyliśmy już męskie przymioty, czyli są to po pierwsze: „Odpowiedzialność” – to najważniejsze. Po drugie... co myśmy tam omawiali? Na temat brody mówiliśmy, tak? Z grubsza biorąc, jeśli wziąć pod uwagę współczesną sytuację to w czym tkwi problem? Dlaczego jest tak dużo rozwodów? Dlatego, że nie mogą – kobieta i mężczyzna – znaleźć wspólnego języka, czyli trzeba mieć świadomość, że mężczyzna i kobieta to dwie przeciwstawne płci, oni nigdy się wzajemnie nie zrozumieją, czyli mężczyzna ma swoją budowę umysłu, kobieta swoją zupełnie odmienną budowę umysłu i problemem większości rodzin jest to, że mężczyźni starają się z żon zrobić mężczyzn: „Jeśli ty nie myślisz tak jak ja, jeśli nie taką jak moja masz wyobraźnię, jeśli nie wyciągasz takich jak ja wniosków, jeśli nie rozwiązujesz problemów tak jak ja to znaczy, że jesteś głupią babą, ty próbuj tak jak ja” - zauważacie, że większość problemów w rodzinach ma dokładnie taki rodowód, starają się z żon zrobić mężczyzn - to jest błąd. Kobiety mają swój sposób poznania świata, swoje myślenie i nie jest ono w niczym gorsze od męskiego, ale jest absolutnie od niego różne, zupełnie inne - starać się z żony zrobić mężczyznę to pomyłka. Rozwody mają miejsce właśnie z tego powodu. Kobiety należy przyjmować jak kobiety, one są takie jakie są, należy przyjąć ten stan – „umieć się nim cieszyć”.
- Istnieją takie kobiety, które w wypadku realnego zagrożenia nie umiały... trzeba... ona... a dzisiaj coś całkiem innego...
My dziś mówimy o czymś innym.
- Dziś narzuca się jakiś współczesny model kobiety, która tak naprawdę nie może nic zrobić bo religia nie pozwala.
Nie, nic podobnego. Nasze kobiety są bardzo utalentowane, są wytrwałe, cierpliwe – one mają swoje lekcje i swoją społeczność. To dziś nam wciskają, że jeśli to blondynka to znaczy, że głupia, a przecież nasze kobiety – blondynki są boginiami, one starają się dziś stanąć jakby na poziomie mężczyzny – równać się z nimi. Czarne nie są w stanie (?) z mężczyzną, one żyją w rodzinach i nie starają się nic robić, bo one nie widzą, że są głupie. Porównaj blondynkę z brunetką i kto będzie wyżej? Ale nam specjalnie narzuca się, ze złej woli – trwa ludobójstwo, specjalnie nasze kobiety się poniża, a przecież nasze kobiety są boginiami. Po prostu współcześni mężczyźni potrzebują jakichś męskich cech, a to jest wbrew zasadom, kobiety mają jedne lekcje a mężczyźni zupełnie inne. A mężczyźni odwrotnie – chcą, aby one się stały podobne do mężczyzn. Ja mówię o tym problemie współczesnego społeczeństwa, a to nie jest w żaden sposób prawidłowe.
- Mężczyźni tego potrzebują – to są zupełnie inne istoty.
A niby dlaczego? Czy rozwody zależą tylko od męża? Od żony nie?
- Zależy od naszych oprawców, gdyż kobietom narzuca się męskie jakości(cechy) – to im potrzeba „Barbie” i tego wszystkiego…
To prawda, zgadzam się.
- Ona nie powinna zajmować się rodziną i być matką, nie powinna rodzić, powinna być „super” w białym chevrolecie i mieć w ręku biały szampan.
O tych sprawach – o kobietach będziemy mówić jutro, dziś mówimy o mężczyznach.
- No ale to też jest problem mężczyzn.
Idealnie by było gdybyśmy mogli z mężczyznami porozmawiać osobno, a z kobietami osobno.
- Kobiety mają takie stereotypy…
Tak to wszystko prawda ale to już jest problem kobiet. Będziemy o tym żeńskim pojmowaniu świata rozmawiać jutro, wtedy będę bardziej się skupiał na kobietach – idealnie byłoby porozmawiać o tym wyłącznie w żeńskim kolektywie. Są takie sprawy o których, lepiej mężczyznom nie słyszeć tego o czym trzeba rozmawiać z kobietami, lepiej im tego nie wiedzieć. To samo dotyczy... - są takie sprawy o których lepiej dla kobiet by nie wiedziały, a to dlatego, że są to diametralnie różne istoty. Kobiety patrzą na świat po swojemu a mężczyźni po swojemu – w ideale gdyby stworzyć tutaj grono męskie to rozmawialibyśmy tutaj zupełnie inaczej, a z kobietami też zupełnie inaczej. Ja pamiętam zarówno męskie jak i żeńskie wcielenia. Ja rozumiem kobiety, wiem jak one pojmują świat i jak należy z nimi się komunikować, dlatego dziś mówię, że mężczyźni nie powinni... – bo odpowiedzialność polega na tym by wiedzieć jak prawidłowo odnosić się do żony. Dziś większość mężczyzn odnosi się do żon niewłaściwie – zupełnie nie tak. Należy wspomagać u nich rozwój żeńskich talentów a nie męskich. Kobieta „wychodzi za mąż” aby być „za mężem” jak za ścianą. Jest mąż, który wypełnia swoje męskie powinności a ona wypełnia swoje kobiece, a my kombinujemy: „Ty bądź jak mężczyzna – staraj się jak on patrzeć na świat”. Czyli kobieta nawet do pracy nie powinna chodzić – a co to za mężczyzna, „mąż” to mężczyzna (muż-czina, męska energia), jeśli jesteś mężczyzną to jak twoja żona może na jakiegoś innego pracować? No jak to? Jaki z ciebie mężczyzna jeśli twoja żona pracuje dla innego? Tak więc nigdy żona do pracy... W rodzinie jest mnogość obowiązków, jeśli żyje w rodzinie jak prawdziwa matka, jak prawdziwa gospodyni to będzie miała mnóstwo pracy i trosk – nie da się więcej. A wy chcecie żeby szła do pracy, kiedy w rodzinie nie starcza pieniędzy. Co to za mężczyzna, który nie potrafi wykarmić swojej żony i dzieci? To niewłaściwe podejście – tu tkwi problem. A kobiety intuicyjnie... - one „tak jak pies”: „Wszystko rozumieją ale nie mogą tego wyrazić” – jest im źle, rozumieją, że coś z tym moim mężem jest nie tak – a co? Tego same nie wiedzą. No tak są kobiety skonstruowane – one intuicyjnie to czują a w rezultacie rodzina się rozpada. To dlatego, że mężczyźni mają niewłaściwe podejście do swoich żon. Rozumiecie o czym mówię czy nie do końca?


Ten materiał pozwala odnaleźć racjonalny sens czym jest rodzina i po co się ją tworzy:

Rodzina – zrozum dlaczego się ją tworzy!

Muzeum artysty Konstantyna Wasiljewa; Słowiańskie radio „Wedy – Ra”; Klub czytelników i sympatyków Trehlebowa przedstawiają:

Алексей Трехлебов - Seminarium w Muzeum Konstantyna Wasiljewa 8-9 luty 2012.

Z grubsza biorąc, jeśli wziąć pod uwagę współczesną sytuację to w czym tkwi problem? Dlaczego jest tak dużo rozwodów? Dlatego, że nie mogą – kobieta i mężczyzna – znaleźć wspólnego języka, czyli trzeba mieć świadomość, że mężczyzna i kobieta to dwie przeciwstawne płci, oni nigdy się wzajemnie nie zrozumieją, czyli mężczyzna ma swoją budowę umysłu, kobieta swoją zupełnie odmienną budowę umysłu i problemem większości rodzin jest to, że mężczyźni starają się z żon zrobić mężczyzn: „Jeśli ty nie myślisz tak jak ja, jeśli nie taką jak moja masz wyobraźnię, jeśli nie wyciągasz takich jak ja wniosków, jeśli nie rozwiązujesz problemów tak jak ja to znaczy, że jesteś głupią babą, ty próbuj tak jak ja” – zauważacie, że większość problemów w rodzinach ma dokładnie taki rodowód, starają się z żon zrobić mężczyzn – to jest błąd. Kobiety mają swój sposób poznania świata, swoje myślenie i nie jest ono w niczym gorsze od męskiego, ale jest absolutnie od niego różne, zupełnie inne – starać się z żony zrobić mężczyznę to pomyłka.
Oto przedsmak tego o czym mówiono na tym seminarium, oczywistą sprawą jest, że poruszanych było również wiele innych wątków i to tak samo ciekawych, choćby na przykład kwestia:
- A jaki sens ma tworzenie rodziny i rodzenie dziecka?
Wedy powiadają:
„Rodzina to najsurowsza ze szkół” – nasi krewni w rodzinie są jak „lustra” w które możemy patrzeć i widzieć swoje niedoskonałości.
Każdy z nas myśli: „Jestem taki wspaniały, jestem taki rozwinięty” a żona własna daje odczuć: „Coś mi źle, ty postąpiłeś nie tak” i widzę: „Faktycznie, chyba naprawdę coś zrobiłem nie tak” – patrzę w żonę jak w „lustro”, tak samo w moje dzieci, coś tam z nimi nie tak, patrzę: „Dlaczego coś nie tak się rozwijają? Coś nieprawidłowo postępowałem”. Gdyby nie było dzieci – nie ujrzałbym tego. Tak samo jest z moimi rodzicami – jeśli w stosunku do nich postępuję nieprawidłowo, gdyby ich nie było to bym tego nie widział. Mnie się wydaje, że ja taki wspaniały jestem, a akurat rodzina pomaga mi stać się lepszym – to jest sens istnienia rodziny: „Widzę siebie w nich jak w lustrach” i wtedy jestem istotą samodoskonalącą się. Ja chcę stać się Bogiem – Bogiem Świata Prawii, lecz jeśli nie widzę swoich omyłek… – ale rodzina mi pomaga. Jeśli każdy członek rodziny będzie dla mnie takim „zwierciadłem” – życząc mi jak najlepiej, nie tak by mnie podeptać, ale w dobrej wierze – w takiej sytuacji rozwój postępuje pełną parą. To jest pierwszy z powodów istnienia rodziny, bardzo dla mnie korzystny. Ale aby otrzymać błogosławieństwo moich Bogów i Przodków muszę też…

Jeżeli temat was zainteresował, to nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaprosić do lektury, zaczynajmy więc...


Każde działanie powinno mieć sens, inaczej po co cokolwiek robić? Wszystko powinno zawierać w sobie "racjonalne ziarno", tylko trzeba to "ziarno wyłuskać". Jeżeli już coś robimy to dobrze, żeby miało to jakiś konkretny cel - sens.

Życzę, aby każdy taki sens odnalazł.

Cześć!

Obrazek
Avatar użytkownikasiemargul Mężczyzna
 
Imię: Łukasz
Posty: 119
Dołączył(a): 29 mar 2012, 16:41
"Powrót do korzeni?" 'przypisane obowiązki?"
W Islamie i w średniowieczu tak właśnie wygląda rola kobiet, jak ją opisujesz..
A ja wczoraj rozmawiałam z Ukrainką, która rozwodzi się dlatego, że jej mąż ma właśnie takie samo jak ty, rozumienie roli kobiety.
A jej nie wystarcza sprzątanie i dawanie d--py, bo tylko to jej męża interesuje.
Czemu podkreśliłam że z Ukrainką? Bo one z reguły są wychowane w przekonaniu, że mąż to pan ich życia.
Jak widać i im przestaje ten pogląd odpowiadać.

"Kobieta z każdym dzieckiem robi się młodsza? " Ja widzę, że jest odwrotnie.

"Kiedy mężczyzna wleje nasienie,",,czyli kiedy zapłodni kobietę, tak, wtedy zostawia ten stempel, w postaci dziecka. Ale to dziecko przenosi geny, nie kobieta.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec
A ja kiedys czytalam ze kobieta jest odpoczynkiem wojownika, i dla mnie te slowa sa kwitesencja zwiazku-mezczyzna buduje dom, ale to kobieta go tworzy. Mezczyzna rozpala ogien, ale to kobieta dba o ognisko.
Basiu, nie dajmy sie zwariowac, to co prezentuje Siemargul to milosc przelozona na rozum przez meski egocentryzm, i nie mozna temu odmowic slusznosci, tylko troche zdeformowanej, przede wszystkim- tam gdzie rownowaza sie dwie, tak rozne energie, nie trzeba mowic o obowiazkach, poniewaz milosc jest prawem, z ktorego wynika cala reszta.
Troche szkoda ze widzac w nas boginie, mezczyzni czesto zapominaja ze kobieta to czlowiek, przede wszystkim. A potem zaleznie od tego czy trafi na mezczyzne czy tez na faceta- aniol lub demon. To jakie jestesmy dla was, to zalezy od tego kogo w nas widzicie drodzy Panowie.
Kobieta jest odpoczynkiem wojownika, gdy zamiast niego widzi rozkapryszonego smarkacza potrzasajacego szabelka- coz, sama podejmuje ciezar walki o zycie.To istotna roznica pomiedzy nami- wy walczycie z czyms, my- o cos.
ayalen
 
Wyglądam przez okno...

Chmury płynąc wolno,
poprzez bezmiar niebieskiego.
Zostawiły ludzi pośród ich podziałów.


Jaki z tego wniosek?
Cóż... Chmury mają lepiej. : )))
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Powrót do działu „Mistrzowie, Nauka”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość