Tak sobie pomyślałam,czy ten przewód od laptopa ciągnący się przez ciało chłopaka nie jest odpowiedzią na twoje pytanie dotyczące maski gazowej ale skoro nie lubię robić tłumaczeń do swoich i cudzych wierszy czy mówiąc inaczej interpretacji pokazywać, opowiadać to o rysunkach wprost też nie bedę tego robić. Dla mnie ma pewną niesamowitą atmosferę, troche z dzieciństwa gdy dostawałam na prezenty wszkole opowiadania własnie o Indianach i ich legendy i wtapiałam się w świat czytając je, który aż stawał mi przed oczami. Aż nie wiem jak sięgnąc po te książki po latach by nie rozczarować się poczuciem innej chwili, innego odbioru słów dorosłości.
Dla mnie na tym rysunku jest atmosfera tego forum, tyle wystarczy, super,że się dzielicie swoimi pracami, rozwijam się w zupełnie nowym postrzeganiu a atmosfera muzeum czy galerii mi nie leży, już próbowałam ostatnio.
Dla mnie na tym rysunku jest atmosfera tego forum, tyle wystarczy, super,że się dzielicie swoimi pracami, rozwijam się w zupełnie nowym postrzeganiu a atmosfera muzeum czy galerii mi nie leży, już próbowałam ostatnio.
-
Ziarenko
- Posty: 443
- Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
- Droga życia: 5
Aletheia kliknęła na film Evolution
kurde, na razie mogę tylko podziękować na więcej nie jestem w stanie, ale podzielę się z tym późneij.
kurde, na razie mogę tylko podziękować na więcej nie jestem w stanie, ale podzielę się z tym późneij.
-
Ziarenko
- Posty: 443
- Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
- Droga życia: 5
Heh, Animare, zdecydowanie coś w tym jest. Mój brat sądził, że rysuję autoportret, co świadczy o tym dobitnie :D. Potraktowałam ten fakt jako inspirację, by żartobliwie dodać do szkicu biustonosz. (Poniekąd nawiązuje to również do znanego żartu, iż każdy programista, czy web developer powinien mieć zarówno żonę, jak i kochankę. Wówczas żona myśli, że jest on u kochanki, kochanka, że jest u żony, zaś on może spokojnie sobie kodzić:)).
Interpretacja Ziarenka jednak daje jakąś nadzieję, że nie jest tak źle. Podoba mi się takie ujęcie sprawy. Młody Indianin w dzisiejszym, zachodnim, zinformatyzowanym świecie. Sama bym lepiej tego nie wymyśliła:). Coś zdecydowanie musi w tym być. Również jestem bardzo ciekawa tej interpretacji z kablem i maską. Cóż może się za tym kryć? Może odnosi się to do toksyczności konsumpcyjnego świata, w którym żyjemy? Przebywania w nienaturalnym dla nas, betonowym, zatłoczonym środowisku? Tęsknotą za naturą? Za brzmieniem śpiewu naszej własnej krwi, zagłuszanemu przez urządzenia elektryczne? Bardzo ciekawa refleksja...
Nazcainie, super, że obrazek się spodobał:). Wszystko zajęło mi jakieś dwie, może trzy godzinki. To ołówek na kartce, więc nie jest to tak pracochłonne, jak rysowanie przy pomocy komputera. Dzięki za miłe słowa i szkoda, że nie trafiłam z włosami. Miały być krótsze, ale trochę mnie poniosło, naprawdę, nie mogłam się powstrzymać. Było zaiste wielką przyjemnością próbować Cię odwzorować. Jestem na takim etapie, iż uwielbiam rysować nagie ciała ludzi i zwierząt, szczególnie w ruchu. Gra mięśni pod skórą, możliwość stworzenia praktycznie od zera dowolnej atmosfery (na tyle, ile to wychodzi). Może kiedyś dorosnę do ubrań i draperii;).
A maska gazowa? Hmm... Jak by to wytłumaczyć? Sama nie wiem. Wyjaśnię więc pokrętnie. Miałam dobry humor i dobrze się bawiłam rysując, nie mogło więc zabraknąć nuty absurdu;).
Podobnież jak w temacie nie może zabraknąć odrobiny muzyki:
John Powell - Forbidden friendship
Pozdrawiam:)
Interpretacja Ziarenka jednak daje jakąś nadzieję, że nie jest tak źle. Podoba mi się takie ujęcie sprawy. Młody Indianin w dzisiejszym, zachodnim, zinformatyzowanym świecie. Sama bym lepiej tego nie wymyśliła:). Coś zdecydowanie musi w tym być. Również jestem bardzo ciekawa tej interpretacji z kablem i maską. Cóż może się za tym kryć? Może odnosi się to do toksyczności konsumpcyjnego świata, w którym żyjemy? Przebywania w nienaturalnym dla nas, betonowym, zatłoczonym środowisku? Tęsknotą za naturą? Za brzmieniem śpiewu naszej własnej krwi, zagłuszanemu przez urządzenia elektryczne? Bardzo ciekawa refleksja...
Nazcainie, super, że obrazek się spodobał:). Wszystko zajęło mi jakieś dwie, może trzy godzinki. To ołówek na kartce, więc nie jest to tak pracochłonne, jak rysowanie przy pomocy komputera. Dzięki za miłe słowa i szkoda, że nie trafiłam z włosami. Miały być krótsze, ale trochę mnie poniosło, naprawdę, nie mogłam się powstrzymać. Było zaiste wielką przyjemnością próbować Cię odwzorować. Jestem na takim etapie, iż uwielbiam rysować nagie ciała ludzi i zwierząt, szczególnie w ruchu. Gra mięśni pod skórą, możliwość stworzenia praktycznie od zera dowolnej atmosfery (na tyle, ile to wychodzi). Może kiedyś dorosnę do ubrań i draperii;).
A maska gazowa? Hmm... Jak by to wytłumaczyć? Sama nie wiem. Wyjaśnię więc pokrętnie. Miałam dobry humor i dobrze się bawiłam rysując, nie mogło więc zabraknąć nuty absurdu;).
Podobnież jak w temacie nie może zabraknąć odrobiny muzyki:
John Powell - Forbidden friendship
Pozdrawiam:)
-
Aletheia
- Imię: Aletheia
- Posty: 289
- Dołączył(a): 27 paź 2011, 23:17
- Droga życia: 33
- Typ: 9w1
Aletheia napisał(a):Heh, Animare, zdecydowanie coś w tym jest. Mój brat sądził, że rysuję autoportret, co świadczy o tym dobitnie. (...)
no, no... niezła autopromocja

Gryzmoły 1sza klasa.
Mamy tylko Siebie.
-
nuntisunya81
- Posty: 554
- Dołączył(a): 16 lut 2011, 15:27
nuntisunya81 napisał(a):no, no... niezła autopromocja
Gryzmoły 1sza klasa.
Trzeba się nagrodzić za dobrze wykonaną pracę. : )
Always Look on the Bright Side of Life
Some things in life are bad
They can really make you mad
Other things just make you swear and curse.
When you're chewing on life's gristle
Don't grumble, give a whistle
And this'll help things turn out for the best
And always look on the bright side of life
Always look on the light side of life
If life seems jolly rotten
There's something you've forgotten
And that's to laugh and smile and dance and sing.
When you're feeling in the dumps
Don't be silly chumps
Just purse your lips and whistle - that's the thing.
And always look on the bright side of life
Always look on the light side of life
For life is quite absurd
And death's the final word
You must always face the curtain with a bow.
Forget about your sin - give the audience a grin
Enjoy it - it's your last chance anyhow.
So always look on the bright side of death
Just before you draw your terminal breath
Life's a piece of shit
When you look at it
Life's a laugh and death's a joke, it's true.
You'll see it's all a show
Keep 'em laughing as you go
Just remember that the last laugh is on you.
And always look on the bright side of life
Always look on the right side of life
(Come on guys, cheer up!)
Always look on the bright side of life
Always look on the bright side of life
(Worse things happen at sea, you know.)
Always look on the bright side of life
(I mean - what have you got to lose?)
(You know, you come from nothing - you're going back to nothing.
What have you lost? Nothing!)
Always look on the right side of life...
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
Aletheia napisał(a):Heh, Animare, zdecydowanie coś w tym jest. Mój brat sądził, że rysuję autoportret, co świadczy o tym dobitnie. Potraktowałam ten fakt jako inspirację, by żartobliwie dodać do szkicu biustonosz. (Poniekąd nawiązuje to również do znanego żartu, iż każdy programista, czy web developer powinien mieć zarówno żonę, jak i kochankę. Wówczas żona myśli, że jest on u kochanki, kochanka, że jest u żony, zaś on może spokojnie sobie kodzić:)).
Interpretacja Ziarenka jednak daje jakąś nadzieję, że nie jest tak źle. Podoba mi się takie ujęcie sprawy. Młody Indianin w dzisiejszym, zachodnim, zinformatyzowanym świecie. Sama bym lepiej tego nie wymyśliła:). Coś zdecydowanie musi w tym być. Również jestem bardzo ciekawa tej interpretacji z kablem i maską. Cóż może się za tym kryć? Może odnosi się to do toksyczności konsumpcyjnego świata, w którym żyjemy? Przebywania w nienaturalnym dla nas, betonowym, zatłoczonym środowisku? Tęsknotą za naturą? Za brzmieniem śpiewu naszej własnej krwi, zagłuszanemu przez urządzenia elektryczne? Bardzo ciekawa refleksja...
Nazcainie, super, że obrazek się spodobał:). Wszystko zajęło mi jakieś dwie, może trzy godzinki. To ołówek na kartce, więc nie jest to tak pracochłonne, jak rysowanie przy pomocy komputera. Dzięki za miłe słowa i szkoda, że nie trafiłam z włosami. Miały być krótsze, ale trochę mnie poniosło, naprawdę, nie mogłam się powstrzymać. Było zaiste wielką przyjemnością próbować Cię odwzorować. Jestem na takim etapie, iż uwielbiam rysować nagie ciała ludzi i zwierząt, szczególnie w ruchu. Gra mięśni pod skórą, możliwość stworzenia praktycznie od zera dowolnej atmosfery (na tyle, ile to wychodzi). Może kiedyś dorosnę do ubrań i draperii;).
A maska gazowa? Hmm... Jak by to wytłumaczyć? Sama nie wiem. Wyjaśnię więc pokrętnie. Miałam dobry humor i dobrze się bawiłam rysując, nie mogło więc zabraknąć nuty absurdu;).
Podobnież jak w temacie nie może zabraknąć odrobiny muzyki:
John Powell - Forbidden friendship
Pozdrawiam:)
Aletheia właśnie dlatego nie lubię ujawniać o co chodzi autorowi/autorce bo zawsze jest inaczej, Mnie przyszło do głowy coś co pewnie wiąże się ze mną czyli coś czego z rysunku się nie da wywnioskować albo głębiej to już jest bardzo daleka interpretacja od dosłowności rysunku. Mnie przyszło do głowy,że maska gazowa mozę oznaczać, świat rzeczywisty jako coraz bardziej sztuczny, odrealniony a laptop i kabel od laptopa to może być droga do innego świata i przez to, że maska jest zdjęta i jak dla mnie w częściach bo oddzielnie widzę rurkę chyba? to jakby ten młody człowiek kierował się już do nowego świata, który na dodatek go kusi, bo dla mnie oplata jego ciała, on się zaczyna poddawać temu światu. Dlatego pewnie nie lubię słuchać krytyków róznej maści filmów, obrazów itp i oglądać czegoś kto już uznał za dobre, za talent itp. bo często Ja tej "sztuki" nie rozumiem, nie przemawia do mnie suchy nowoczesny kształt, nie rozumiem tzw.nowoczesnej sztuki, byłam ostatnio i klapa. Może mi się nie spodobać film najwyższej rangi i ja np. nie oglądałam "Rejsu" zupełnie to do mnie nie przemawia, gdybym nie słyszała o nim powiedziałabym, że to chała, nie mogę go przetrawić. No tak już jest, przyjęłam to , że sztuka jest w Nas, co rozumiemy, co nam się podoba jest dla nas ważne i już, ja to rozumiem, ja to przyjmuję. Dlaczego? Ostatnio rozmyślałam nad sztuką w starozytności. Ludzie nie znali się na sztuce jak to się dzisiaj określa, jeśli im się podobało okazywali to, jeśli traktowali ją jak magię , jak czary też było to widać, jesli byli wykształceni i uznawali coś za lepsze a cos za gorsze też było to widać i to najbardziej przypominało dzisiejsze czasy. Ale: im bardziej i więcej tzw.sztuka uzależniała się od tendencji, mód i pieniędzy tym artysyta paradokslanie był mniej wolny, przepraszam nie artysta człowiek z talentem, bo w dzisiejszych czasach często liczy się,że artystę się artystuje jak ja żartuję czyli namaszcza na artystę a talent to już czasem inna sprawa. Wolność i talent a sztuka to dwie rózne rzeczy w obecnych czasach.
-
Ziarenko
- Posty: 443
- Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
- Droga życia: 5
nuntisunya81 napisał(a):no, no... niezła autopromocja :D
Gryzmoły 1sza klasa.
Haha, no jakoś tak faktycznie wyszło, że się autopromuję:). Pewnie nie powinnam była wrzucać tu szkicu, a miast tego wysłać Nazcainowi prywatnie w porządnej rozdzielczości. Tyle, że miałam zamysł, żeby jakoby było to coś od forumowiczów i kojarzące się z forum. Gdybyśmy mogli spotkać się w jednym miejscu i razem coś stworzyć, pewnie to by było dużo lepszym rozwiązaniem. Ale to już dość spore przedsięwzięcie logistyczne, wymagające pewnego przygotowania, nieporównywalne w swej istocie do spontanicznego, wariackiego pomysłu, który zrodził się podczas rozmowy z Sinbardem na komunikatorze.
Ale niech nikt się nie martwi, nie będę tu wrzucać swej twórczości, ani rozpisywać się na temat mych prywatnych zainteresowań, bo to po prostu nie miejsce do tego:).
Ziarenko napisał(a):Mnie przyszło do głowy,że maska gazowa mozę oznaczać, świat rzeczywisty jako coraz bardziej sztuczny, odrealniony a laptop i kabel od laptopa to może być droga do innego świata i przez to, że maska jest zdjęta i jak dla mnie w częściach bo oddzielnie widzę rurkę chyba? to jakby ten młody człowiek kierował się już do nowego świata, który na dodatek go kusi, bo dla mnie oplata jego ciała, on się zaczyna poddawać temu światu.
Wow, bardzo ciekawa wizja. Jak dla mnie tego typu interpretacja utworu jest równoległa z jego tworzeniem. Kiedy człowiek kreuje utwór, wkłada w to część siebie, jak gdyby na pewnym poziomie nadając dziełu życie. Kiedy ktoś inny interpretuje, jakoby tworzy w swej świadomości obraz równie wizjonerski. Obraz, dla którego poprzedni utwór był jedynie inspiracją. Dlatego zawsze jestem bardzo ciekawa tego typu przemyśleń.
Dla mnie historia tego Indianina jest w dużej przenośni historią każdego z nas, od dziecka dopasowujących się do ówczesnych standardów życia - nie ma co ukrywać - życia wygodnego i bezpiecznego, czując jednocześnie pewien rodzaj zanikającej więzi z naturą, tak potrzebnej choćby dla zdrowego funkcjonowania naszej psychiki. Taki Indianin jest również ciekawą metaforą całego procesu, człowieka przybyłego praktycznie z dziczy do innego, fascynującego - przynajmniej na pierwszy rzut oka - świata. Trochę faktycznie przywodzi to na myśl Sat Okha, czy innych "udomowionych" Indian.
Ziarenko napisał(a):Ale: im bardziej i więcej tzw.sztuka uzależniała się od tendencji, mód i pieniędzy tym artysyta paradokslanie był mniej wolny, przepraszam nie artysta człowiek z talentem, bo w dzisiejszych czasach często liczy się,że artystę się artystuje jak ja żartuję czyli namaszcza na artystę a talent to już czasem inna sprawa. Wolność i talent a sztuka to dwie rózne rzeczy w obecnych czasach.
To prawda. W dzisiejszym świecie artystów w dużej mierze się "kreuje" lub oni sami muszą zadbać o swój wizerunek, jeśli chcą zarobić na chleb. Często właśnie przez to, przez chęć przeżycia podporządkowują się panującej modzie, czy tendencjom. Zastanawia mnie niezaprzeczalny pociąg do szokowania. Dziś, każdy już zapewne słyszał o malarzu z Australii, używającym penisa zamiast pędzla, czy kobiecie z US, która swe obrazy tworzy wymiotując na nie farbą. Takie rzeczy po prostu ciekawią ludzi, jest to dla nich coś nowego, nieznanego. Na scenie rozrywkowej pojawiają się elementy teartu, mieszane są gatunki, łamiąc znane kanony. W nowoczesnej rzeźbie wykorzystywane są niejednokrotnie żywe zwierzęta i w zasadzie zawsze spotyka się to z wielkim zainteresowaniem mediów, chcących ukazać nową formę znęcania i doczekać się emocjonalnej reakcji publiki...
W sztuce liczy się przede wszystkim pomysł, idea. Coś, co jest w stanie wywołać właśnie reakcję emocjonalną w odbiorcy, zafascynować go, albo zmusić do refleksji.
Dziś np. realiści, czyli ludzie odwzorowujący rzeczywistość lub tworzący coś, co mogłoby zaistnieć w rzeczywistości (np. to, co na oko spróbowałam popełnić z pseudo-Nazcainem) są postrzegani jako rzemieślnicy, nie artyści i dla dzisiejszego świata artystycznego są niewiele warci.
Tymczasem dla mnie zastanawiające jest, iż w ogóle ktoś stara się porównywać utwory artystyczne i to w jakiś arbitralny sposób (odmienny od bardzo subiektywnego "nie lubię"). Porównywać sprawy nieporównywalne w swej istocie. Choć i tak, dzieje się to na stosunkowo niewielką skalę, jedynie w pewnych nurtach sztuki.
Ziarenko napisał(a):Ostatnio rozmyślałam nad sztuką w starozytności. Ludzie nie znali się na sztuce jak to się dzisiaj określa, jeśli im się podobało okazywali to, jeśli traktowali ją jak magię , jak czary też było to widać, jesli byli wykształceni i uznawali coś za lepsze a cos za gorsze też było to widać i to najbardziej przypominało dzisiejsze czasy
Ostatnimi czasy, czytałam gdzieś, że naukowcy dokonali dość dziwnego i dwuznacznego "odkrycia". Postanowili oni doświadczyć pobytu w jaskini, której ściany pokryte były freskami ludzi pierwotnych, by dowiedzieć się w jakich dokładnie warunkach tamci funkcjonowali i z tego powodu m.in. rozpalili ogień w miejscu, gdzie były ślady po palenisku. Ponoć migoczące płomienie sprawiły, że spoglądając na malunki zwierząt na ścianach, odnosiło się złudzenie, iż się one poruszają, biegając i skacząc, podobnie jak gdyby były animowane. Okazało się, że efekt ten został uzyskany sposobem, w jaki były malowane te zwierzęta (ze specyficznymi, przesuniętymi cieniami). Ciekawa jestem ile prawdy w tym doniesieniu, ale jeśli choć w części by to było faktem, otwierałoby to zupełnie nowe sposoby myślenia o sztuce tzw. "prymitywnej":).
P.S. Ależ offtop, tu dziko zaczyna się rodzić. Jaj, kto by pomyślał:). By utrzymać choć nikły związek z tematem, wrzucam zacne kawałki muzyczne, skomponowane na potrzeby filmu animowanego.
Kawai Kenji - Omoi Haruka (Nadchodzi Wiosna)
Kawaii Kenji - Daichi yo (Witaj Matko Ziemio)
-
Aletheia
- Imię: Aletheia
- Posty: 289
- Dołączył(a): 27 paź 2011, 23:17
- Droga życia: 33
- Typ: 9w1
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
Aletheia napisał(a):Heh, Animare, zdecydowanie coś w tym jest. Mój brat sądził, że rysuję autoportret, co świadczy o tym dobitnie. Potraktowałam ten fakt jako inspirację, by żartobliwie dodać do szkicu biustonosz. (Poniekąd nawiązuje to również do znanego żartu, iż każdy programista, czy web developer powinien mieć zarówno żonę, jak i kochankę. Wówczas żona myśli, że jest on u kochanki, kochanka, że jest u żony, zaś on może spokojnie sobie kodzić:)).
autoportret narzucil mi sie odrazu na mysl tylko nie chcialem odrazu psuc zabawy ;D
mala poprawka Arimare ..

ale ''ANIMA'' chyba wiem dlaczego wcisnelo Ci sie tutaj

no i jak indianie to nie moze zabraknac Shamana

Shaman - Shamaniac
http://www.youtube.com/watch?v=xZlSgTpwf0c
:-))
-
Arimare
- Imię: xxx
- Posty: 319
- Dołączył(a): 24 lis 2010, 04:29
- Lokalizacja: tam gdzie diabel mowi dobranoc ;>
- Droga życia: 1
Ziarenko napisał(a):Aletheia kliknęła na film Evolution
kurde, na razie mogę tylko podziękować na więcej nie jestem w stanie, ale podzielę się z tym późneij.
wrtacając do filmu, miałam podzielić się tym co mnie "naszło" jak ja to określam ale chyba na razie tego nie zrobię bo opis w wierszu ujawnia coś rozpoznawalnego w stosunku do mnie a tego nadal nie chcę.
Napiszę więc ogólnie. Miałam ciężkie narodziny i właściwie powiedziano,że nie będę żyć.A potem przez dłuższy czas byłam sama w szpitalu, bez matki bo ona uznała,że jeśli mam być jej przeznaczona to będę i nie odwiedzała mnie. Wiele razy słyszałam tę historię w opowieściach swojej mamy. Myślę, że to zostało gdzieś jako mój ciężar poza innymi przeżyciami. W ciągu ostatniego roku otwierałam się i nadal to robię na wiele "spraw" w sobie. Moje narodziny są jedną z tych spraw choc to brzmi kosmicznie. Nie mówię o cofaniu się gdzieś tam do narodzin, o widzeniu tego w hipnozie czy inaczej ja tego nie potrafię, nie robiłam. Chodzi mi o dokopanie się do uczuć , które mam nosząc w sobie historię swoich narodzin. Ten film bardzo mnie przycisnął w tym temacie narodzin. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego?
-
Ziarenko
- Posty: 443
- Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
- Droga życia: 5
Gregorian - The Forest
Each time the bell tolls
I feel inner change
Crossing the bridge
From the weak to the tainted
There we will meet with the true sires of her
Calling up spirits of love and desire
Slip through the dark
As my bones turn to rust
For there's nothing to keep me
From what I've become.
Let the darkness
Keep my secret
Will she hold me
Till the dead of night
Till the fall of might.
Punish me now
For my world is surrounded
With inkblots of madness
and cold empty halls.
Will the forest fold me in her wings
Keep me silent strike the daemon within
Find my solace in her weary arms
Then I will be saved by the night
No longer slave to my mind
Sweet redemption
Suffer the screams as I walk through this land
Suffer the empty regret by my hand
Conquer the mountains I moulded with tears
Retrace catastrophe now burning clear
Punish me now
As my bones turn to rust
For there's nothing to save me
From what I've become.
Will the forest fold me in her wings
Keep me silent strike the daemon within
Find my solace in her weary arms
Then I will be saved by the night
No longer slave to my mind
I will be saved by the night
No longer slave to my mind
Sweet redemption
Each time the bell tolls
I feel inner change
Crossing the bridge
From the weak to the tainted
There we will meet with the true sires of her
Calling up spirits of love and desire
Slip through the dark
As my bones turn to rust
For there's nothing to keep me
From what I've become.
Let the darkness
Keep my secret
Will she hold me
Till the dead of night
Till the fall of might.
Punish me now
For my world is surrounded
With inkblots of madness
and cold empty halls.
Will the forest fold me in her wings
Keep me silent strike the daemon within
Find my solace in her weary arms
Then I will be saved by the night
No longer slave to my mind
Sweet redemption
Suffer the screams as I walk through this land
Suffer the empty regret by my hand
Conquer the mountains I moulded with tears
Retrace catastrophe now burning clear
Punish me now
As my bones turn to rust
For there's nothing to save me
From what I've become.
Will the forest fold me in her wings
Keep me silent strike the daemon within
Find my solace in her weary arms
Then I will be saved by the night
No longer slave to my mind
I will be saved by the night
No longer slave to my mind
Sweet redemption
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
Ziarenko napisał(a):Chodzi mi o dokopanie się do uczuć , które mam nosząc w sobie historię swoich narodzin. Ten film bardzo mnie przycisnął w tym temacie narodzin.
Polecam również dla inspiracji inne filmy wspomnianego autora, jak np:
Alex Glawion – In-Between Ends
Alex Glawion – Glimpse of Light
(Ogólnie, vimeo obfituje w wielkie ilości wspaniałych filmów)
Ziarenko, historia Twych narodzin brzmi faktycznie wstrząsająco. Takie zdarzenie musiało być – szczególnie dla młodego organizmu – niezwykle traumatyczne.
Ma koleżanka przeżyła coś bardzo analogicznego. Została podobnie odizolowana od rodziców, zaś w wyniku silnego stresu z tym związanego, pojawiły się na jej skórze białe plamy, które pozostały pamiątką tego wydarzenia na całe jej życie. Oczywiście, białe plamy były objawem bielactwa. Choroby, której przyczyn lekarze do dziś całkowicie nie poznali, a która często pojawia się z dnia na dzień właśnie pod wpływem przeżytej traumy.
Dlatego wydaje mi się oczywiste, iż taka sytuacja, szczególnie przeżyta przez Ciebie w tak młodym wieku, mogła odcisnąć silne piętno na procesie kształtowania aspektów psychiki i nie tylko. Całkowicie zrozumiałe są więc chęci dokopania się do tych uczuć:). Trzymam kciuki, by się udało.
Zapraszam również na fascynującą podróż na bliski wschód. Miejsce prawdziwie magiczne, o bardzo specyficznej atmosferze.
Gunther Gheeraert – Gangesh Spirits
P.S. Wybacz Arimare za pomyłkę. Zawsze pamiętałam Twój nick, aż tu, kiedy wreszcie mogłam go użyć, popełniłam taką gafę. Ależ nieuwaga z mojej strony.
-
Aletheia
- Imię: Aletheia
- Posty: 289
- Dołączył(a): 27 paź 2011, 23:17
- Droga życia: 33
- Typ: 9w1
Aletheia założyłam wątek o narodzinach bo dałaś mi do myślenia kilkoma swoimi postami.
Dziękuję.
w Rozwój duchowy/ Mistrzowie Nauka
Dziękuję.
w Rozwój duchowy/ Mistrzowie Nauka
-
Ziarenko
- Posty: 443
- Dołączył(a): 08 sie 2011, 01:11
- Droga życia: 5
"Ramana's Song" by Kirtana
Czytałem dzisiaj fragmenty swojego wątku.
Nie mam słów.
Tak wiele życia.
Dziękuję.
Czytałem dzisiaj fragmenty swojego wątku.
Nie mam słów.
Tak wiele życia.
Dziękuję.
-
Sinbard
Blackbird - Imię: Mariusz
- Posty: 1888
- Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
- Lokalizacja: Multiwersum.
- Zodiak: Wodny Smok
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość