Nauki, pisma, przekazy Mistrzów, wiedza tajemna i drogi odkrywania Świadomości.

Nauka magii

Post 17 lip 2012, 14:15

Od dłuższego czasu chciałabym rozpocząć praktykę magiczną. Nie wiem jednak od czego się zabrać, od czego zacząć. Nie wiem w jaki sposób mam to robić, czy potrzebne są jakieś przedmioty, jak mam rzucać zaklęcia itp. Wiele razy próbowałam szukać o tym informacji czy to w internecie czy to w bibliotece... nigdzie nie ma nic na ten temat. Nie interesuje mnie czarna magia bo to są często złe wibracje przesyłane w stosunku do innych osób a to co damy to do nas wróci.

Fajnie jakbyś też mi opisał tutaj jakieś przykładowe zaklęcia czy rytuały.

Zna się tutaj ktoś na tym? Mógł by mi ktoś poradzić co mam robić jak się nauczyć magii?
Może polecić też jakąś stronę?

Byłabym ci bardzo wdzięczna.
Interesuje mnie każda twoja wypowiedź.

Z góry dzięki za odpowiedź ; )
"wszyscy myśleli że się nie da, w końcu przyszedł taki który nie wiedział że się nie da, i on to właśnie zrobił...

chcesz zrozumieć życie, ludzi i świat? to zrozum astrologię

pamiętaj że słońce w znaku nie mówi o całym twoim charakterze

możliwe jest wszystko co jesteś w stanie sobie wyobrazić
Avatar użytkownikatori Kobieta
NIGDY się nie poddawaj..
 
Imię: Wiktoria
Posty: 25
Dołączył(a): 21 maja 2012, 21:55
Lokalizacja: moim domem jest cały świat
Droga życia: 10
Typ: 8w7
Zodiak: Kozior/ac-lew/księżyc-strzelec

Re: Nauka magii

Post 17 lip 2012, 21:04

W zasadzie wystarczy wyćwiczyć sobie silną wolę - tak silną, żebyś była w stanie wyobrazić sobie i wmówić coś tak mocno, żeby stało się to dla ciebie na chwilę rzeczywistością. I wtedy zaczyna się faktycznie urzeczywistniać szybciej lub wolniej.
Kontrola własnego umysłu to klucz do wszystkiego...

Mi osobiście kiedyś pomogło jak poczytałem sobie o magii chaosu, prezentuje bardzo ciekawe podejście do tematu używania rekwizytów, modlenia się do bogów, przyzywania różnych istot itp. pokazując w sumie prawdziwą istotę tego wszystkiego...

Wszystkim polecam nie koncentrowanie się na jednej konkretnej metodzie czy 'szkole', a raczej czerpanie z wielu źródeł i odsiewanie prawdy od zabobonów, bzdur i ograniczeń piszących (i własnych czytelnika!), internet w tym może być cudowną pomocą jeśli umie się dobrze z niego korzystać (i zna się w miarę dobrze język angielski, jak nie, to trzeba sobie kupić dobry słownik i czytać ze słownikiem, a najlepiej zacząć doskonalenie siebie od nauczenia się angielskiego ;P )
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Re: Nauka magii

Post 18 lip 2012, 09:31

Til napisał(a):Kontrola własnego umysłu to klucz do wszystkiego...

Wszystkim polecam nie koncentrowanie się na jednej konkretnej metodzie czy 'szkole', a raczej czerpanie z wielu źródeł i odsiewanie prawdy od zabobonów, bzdur i ograniczeń piszących (i własnych czytelnika!),


Til/u (nie napisales w profilu jak masz na imie wiec wybacz taki zwrot), napisales o 2ch ciekawych rzeczach. Napisz prosze "kto" kontroluje umysl, jezeli nie jestes tym umyslem to rozumiem, ze silna wola kontroluje umysl? tak? czy tez jest inaczej?

Co do koncentrowania sie na jednej lub kilku metodach, z tego co napisales to znasz klucz do "prawdy" poniewaz umiesz odsiac prawde od falszu, napisz prosze jaki to sposob. Osobiscie znam tylko jeden, ale z tego co czytam to go nie stosujesz.

serdecznie pozdrawiam
Radek
--
Radek
Avatar użytkownikaradek0 Mężczyzna
 
Imię: Radek
Posty: 134
Dołączył(a): 19 maja 2011, 15:42

Re: Nauka magii

Post 18 lip 2012, 23:10

Ja kontroluję mój umysł. Czymkolwiek jest to 'ja' - nie chcę wchodzić tu w dyskusję na ten temat, bo są od tego inne wątki. Umysł w każdym razie jest swoistym narzędziem którym kierujemy i które możemy zmieniać i dostosowywać do swoich potrzeb.

Jak odsiać prawdę od fałszu?
Nie twierdzę że to jest jedyna słuszna droga, ale jest skuteczna dla mnie jak do tej pory.
To złożony proces, ale postaram się opisać to co w zasadzie w dużej mierze robię automatycznie.

Przede wszystkim ja jestem tzw. 'born-on' - mam pewne zdolności paranormalne od dziecka, albo od urodzenia albo od wczesnego dzieciństwa (pierwsze wyraźne wspomnienia związane z rzeczami paranormalnymi to bodaj ok. 5 roku życia u mnie). Siłą rzeczy nie jestem przyzwyczajony do polegania na rozmaitych guru i autorytetach, książkach itp., bo uczyłem się tego sam od dziecka, w dodatku dość dobrze rozumiejąc to co się dzieje wokół i to, że inni najwyraźniej nie mają tak jak ja, dosyć szybko przestałem uzewnętrzniać to co postrzegam.
Tak więc do jakiegoś 15 roku życia byłem kompletnym samoukiem, dochodziłem do wszystkiego sam metodą prób i błędów, obserwując z ciekawością efekty i starając się nie ulegać różnym złudzeniom. Poddając wszystko krytyce racjonalnego umysłu, ale jednocześnie nie akceptując popularnego 'to niemożliwe' - bo od dziecka wiedziałem z praktyki że są rzeczy o których większość ludzi nie wie, więc uważa za niemożliwe.
Tak na prawdę jeśli chcę coś zrobić mam tendencję do spróbowania samemu, tak jak czuję że będzie najlepiej, tak jak to co jest we mnie, cała ta intuicyjna wiedza, wszystkie okruchy pamięci z poprzednich wcieleń, to co nazywam moim wewnętrznym opiekunem (a co w zasadzie jest furtką do komunikacji z moim wyższym ja), mówią mi że będzie najlepiej i że zadziała.
I po prostu to robię.

Szukanie wewnątrz zwykle prowadzi do pozytywnych efektów - rzeczy które działają i są sprawdzalne.
Szukanie na zewnątrz w dowolnej formie z mojej obserwacji działań innych, najczęściej prowadzi do wbicia sobie w głowę wyobrażeń innych osób, ich relacji tego co ma się stać itd. A dzięki temu to faktycznie się dzieje, tyle że w postaci swoistego efektu placebo. Nie dzieje się na prawdę - nie jest sprawdzalne, chociaż dana osoba często odczuwa bardzo silne efekty.

Co do samego szukania w sieci jakichś zagadnień.
Jeśli już czegoś szukam, to szukam w jak największej ilości różnych źródeł. Staram się znaleźć materiały różnych kultur odnoszące się do podobnych zjawisk (choć często nieco różnie przedstawianych). Potem z tych zebranych danych wyciągam pewien obraz elementów wspólnych - im więcej relacji i tekstów przeczytanych, z im bardziej różnorodnych źródeł, tym większa szansa że wyciągnięte części wspólne pokażą istotę rzeczy bez jakichś czyichś wymysłów i dodatków kontekstów kulturowych czy osobistych.
Bodaj z 90% (liczba wyciągnięta z kapelusza, ale tak czuję) różnych rekwizytów, formułek, inkantacji, świętych przedmiotów itd. służą tylko i wyłącznie do skupienia czyjejś woli, do skoncentrowania umysłu ponieważ dana osoba wierzy w to że ten przedmiot czy czynność pomoże jej coś osiągnąć. A pod tym jest czysta wola oddziałująca na rzeczywistość...
Anyway, bo robię dygresję, dalszym etapem jest poddanie tego co się wyczytało, tych elementów wspólnych swoistej analizie logicznej i rozsądkowej - co wydaje się 'dobre', co wydaje się 'głupie' i tak właściwie dlaczego? Czy na pewno mam rację? A może coś w tym jest? Znów analiza pod kątem cudzych i własnych złudzeń tak optycznych itp. efektów wyjaśnialnych rzeczami niemagicznymi, jak i analiza pod kątem czy przypadkiem nie uważam np. czegoś za niemożliwe przez mój własny kontekst kulturowy.
Zwykle ten etap nie prowadzi do odrzucenia czegoś, ale do zrobienia swoistych mentalnych notatek żeby wiedzieć potem czego się spodziewać.

A na koniec jest praktyka. Mam osobiście taką zasadę że nie uznaję niczego za niemożliwe, nieprzyjemne albo niesmaczne zanim nie spróbuję co najmniej dwa razy. Raz żeby się przekonać czy tak jest czy nie jest jak mi się wydaje. Drugi, bo pierwszy mógł być przypadkiem.

Ogólnie nawet jak już osiągam jakieś efekty 'magiczne', 'nadnaturalne' itd. staram się na wszelkie sposoby jakie przyjdą mi do głowy zweryfikować to wielokrotnie, za pomocą w miarę możliwości obiektywny sposób, żeby dowiedzieć się czy faktycznie to działa, czy to złudzenie, efekt placebo, albo coś w inny łatwy sposób wyjaśnialne niemagicznie...

Chyba opisałem mój proces dosyć dokładnie - w każdym razie starałem się i mam nadzieję że niczego bardzo ważnego nie pominąłem...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Re: Nauka magii

Post 19 lip 2012, 20:25

Aloha, po długim czasie ;]

żeby dowiedzieć się czy faktycznie to działa, czy to złudzenie, efekt placebo, albo coś w inny łatwy sposób wyjaśnialne niemagicznie...


Jeśli magia sprowadza się do silnej woli i wiary w efekt, to w takim razie jak odróżnić efekt placebo od magii?

Czy wszystko, co magiczne, musi być niewyjaśnialne racjonalnie? Czyż to, że człowiek się rodzi, to nie jest czysta magia, mimo, że wyjaśniliśmy już sobie dokładnie tą całą historię o jajeczkach, motylkach, kwiatkach i tak dalej? ;p
W ogóle jak zdefiniować termin magia, bo definicja: "To, co niewyjaśnialne, nadnaturalne" dla zgłębiających temat jest raczej kompletnie bez sensu. Przecież oni zajmują się wyjaśnianiem zasad jej działania. Wikipedia podaje "Ogół praktyk wykorzystujących nadnaturalne moce". Ok, tak długo, jak długo swój własny umysł uznajemy za nadnaturalną moc... Może więc łatwiejszym terminem tutaj będzie ezoteryka, a więc to, co ukryte dla większości...

Jeśli koleżanka chce aktywnie, a nie teoretycznie praktykować - to chyba łatwiej jej będzie jednak skupić się na jakimś konkretnym systemie najpierw, a nie poznawać całą metodologię na przeróżnych przykładach. Właściwie - czy do praktykowania magii trzeba wiedzieć, jak ona działa? Trzeba mieć świadomość siły woli i tego, jakimi schematami działamy na rzeczywistość? A może wystarczy po prostu postępować według odwiecznych reguł i przepisów, samą nieświadomą wiarą kreując efekt? A może nawet łatwiej jest uzyskać jakiś efekt, gdy się nie wie do końca, jak to teoretycznie działa (siła dziecięcej naiwności) bo wtedy jesteśmy wolni od oczekiwań względem nas samych, bardziej otwarci i łatwiej nam kontrolować swój umysł (też: zwalniająca ze stresującej odpowiedzialności iluzja zawierzenia sprawy bogom/duchom/siłom natury). Bazuję tutaj na pierwotnych systemach magicznych i mam na myśli ogólną wiarę całych wiosek stosujących magię w codziennym życiu, nie tylko głównego przewodnika duchowego (szamana, czarownika, kapłanów), który być może i zna zasady tej gry.

PS Wiem, że bez większego ładu i sensu przelewam się między różnymi pojęciami, z koncepcji na koncepcję, ale robię to celowo, aby sprowokować Cię do dalszego opowiadania :) Bo bardzo miło się Ciebie czyta, Till :)
Bubeusz Mężczyzna
 
Posty: 286
Dołączył(a): 12 lis 2007, 15:11

Re: Nauka magii

Post 19 lip 2012, 22:38

Bubeusz napisał(a):Jeśli magia sprowadza się do silnej woli i wiary w efekt, to w takim razie jak odróżnić efekt placebo od magii?

W jednych kwestiach da się łatwo. W innych nie koniecznie - albo ja nie wiem jak (albo wymagałoby to specjalistycznego, często drogiego sprzętu)...
A czasem najzwyczajniej w świecie nie ma to żadnego znaczenia (poza samą w sobie wartością poznawczą - która nie jest najważniejsza, skoro coś działa, daje dobre efekty itd.)

Choćby powiem na podstawie oddziaływań energetycznych:
Najprostsze energetyczne oddziaływanie które da się jakoś rejestrować, to leczenie pomniejszych przypadłości.
Ja osobiście usuwam sobie regularnie migreny na przykład, szczególnie jak pogoda waha się tak jak ostatnio. Ale to może być efekt placebo - z tym że w tym przypadku nie ma to żadnego znaczenia jeśli faktycznie działa zawsze. Jeśli nie działa zawsze można sprawdzić zapisując sobie i porównując naprzemiennie przy bólu głowy biorąc tabletkę przeciwbólową albo używając metody 'magicznej'. Sprawdzić co ma większą skuteczność. Dla leków można zwykle wyszukać na stronach producentów czy ogólnie w internecie dane dotyczące skuteczności danego leku w porównaniu do placebo. Więc pośrednio można też porównać się do wyników działania placebo... (nota bene - placebo przeciwdziała problemom bólowym w 30-50% przypadków w zależności od powodu bólu, a np. przy depresji ma często większą skuteczność niż antydepresanty ;P )

Ok, ale nie zadowalamy się tym. Chcemy wiedzieć czy to faktycznie działa, czy tylko sobie wmawiamy że działa (przez co de facto też działa - w szczególności przy bólach głowy... przy bólu wieńcowym na przykład raczej bym polecał pojechanie do szpitala, bo nawet jak się usunie ból, nie znaczy to że ustaje przyczyna bólu - chyba że ktoś przetestuje i potwierdzi że da się 'przerwać' zawał w toku siłą umysłu... pewnie się da, ale też raczej nie każdy to umie ;P )
Ja osobiście sprawdzałem to w rozmaitych sytuacjach kiedy kogoś ze znajomych na przykład bolała głowa, brzuch, koleżanka/dziewczyna miała bóle menstruacyjne etc. - żeby wyeliminować efekty placebo, hipnotyczne itp. robiłem to bez wiedzy i zgody danej osoby, wierzę że wybaczyłyby mi (dzięki bogom nie mam znajomych ultrakatolików którzy uznaliby że odprawiałem na nich magię przez co wystawiam ich na łup szatanowi albo coś), tym bardziej że faktycznie działało... Nie wykonywałem żadnych 'mistycznych' gestów, nic nie mamrotałem (to wszystko i tak tylko rekwizyty!), koncentrowałem tylko swoją wolę na odpowiednim oddziaływaniu energetycznym, normalnie siedząc sobie z daną osobą, normalnie rozmawiając itd. - nie były to żadne inscenizowane sesje ani nic takiego, bo chciałem żeby dane osoby zupełnie nic nie wiedziały że coś ma się dziać... Udawało mi się usunąć albo znacząco zredukować ich dolegliwości. Nie mam już tych statystyk bo dawno to robiłem, ale udawało mi się znacząco zredukować albo usunąć na jakiś czas ich dolegliwości (potem podpytywałem jak się czują, czy dalej ich boli itd.) w ok. 90% przypadków w przeciągu pół godziny od mojego działania energetycznego.

Tak na marginesie, co lepsze - osoby które nie wierzą w magię itp. rzeczy, kiedy wiedziały że coś zamierzam robić (parę razy pytałem czy mogę spróbować i się zgadzały) reagowały na takie leczenie w znacząco mniejszym odsetku przypadków... Stąd z resztą między innymi wysnuwam wniosek że człowiek generalnie nawet jeśli nie zajmuje się 'magią', potrafi bardzo wiele zdziałać swoją siłą woli. I na karb tego składam m.in. to, że bardzo trudno udowodnić istnienie oddziaływań 'magicznych' w środowisku sceptyków...

Bubeusz napisał(a):Czy wszystko, co magiczne, musi być niewyjaśnialne racjonalnie?

Przecież cały ogół istnienia i każdy jego szczegół to jedna ogromna magia którą człowiek stara się zgłębić i zrozumieć na różne sposoby od tysiącleci i ciągle nie może pojąć tego wszystkiego ;)

Bubeusz napisał(a):W ogóle jak zdefiniować termin magia

Ja definiuję to jako
"Świadome (lub nie*) oddziaływanie siłą woli powodujące zmianę rzeczywistości"
*w zasadzie wszyscy ludzie wg. moich obserwacji oddziałują nieświadomie na rzeczywistość, ale tylko osoby zajmujące się _efektywnie_ rozwojem duchowym, magią itd. oraz osoby mające wrodzony duży talent robią to w zauważalny sposób; 'zwykli' ludzie oddziałują zauważalnie tylko w dużych zgromadzeniach skoncentrowanych na jednym celu, myśli, wydarzeniu...

Ta definicja obejmuje nie tylko wymachiwanie różdżkami i mamrotanie zaklęć - ba, często ich nie obejmuje, bo mam wrażenie że sporo 'praktyków' magii tylko czyta teksty/słucha 'mistrza' i wykonuje polecenia kompletnie bezmyślnie. Czasem działa - szczególnie jak ktoś ma duży talent, albo jeśli nauczył się koncentrować swoją siłę woli. Tyle że i bez tego tekstu i 'mistrza' mógłby zrobić to samo 'na czuja' bez konieczności machania i mamrotania ;)

btw. jak ognia unikam określenia 'zdolności nadnaturalne', a jeśli już, umieszczam 'nadnaturalne' w cudzysłowie, jeśli bardziej zależy mi na zrozumiałości komunikatu niż na dyskusji na temat co jest 'nad' a co jest 'naturalne'.
Według moich obserwacji i według osób które starają się badać takie zdolności zgodnie z metodą naukową, wygląda na to że każdy człowiek ma te 'nadnaturalne' zdolności (co prawda jedni słabsze, inni silniejsze, ale z treningiem w sumie można to w zasadzie wyrównać - ci z 'naturalnym talentem' mają łatwiej więc często są bardziej leniwi w rozwijaniu swoich talentów ;P ).
Więc są całkowicie naturalne. Tyle że potem gdzieś w wieku ok. 5 lat otaczający dorośli, rówieśnicy itd. zaczynają wszystkich indoktrynować 'to nie istnieje', 'to niemożliwe', 'co to za bzdury?', 'lepiej zajmij się zupką'...
I tylko osoby które były w ekstremalnie akceptującym środowisku, albo osoby które miały od urodzenia bardzo silny talent zachowują ten talent i nie zamykają się na rzeczy 'nadnaturalne'.
Osoby wychowywane w akceptującym środowisku albo w ogóle nie słyszą 'to nie istnieje', albo przynajmniej jeśli słyszą to od kogoś, to mają z drugiej strony od osób z którymi mają silny związek emocjonalny, że to jest możliwe...
A osoby z silnym naturalnym talentem...
Heh, co z tego że 'to nie istnieje' skoro ja to do cholery widzę, słyszę, odczuwam, co z tego że 'to niemożliwe', skoro odczuwam twoje emocje jak moje własne, potrafię dokańczać zdania które mówisz albo wręcz powiedzieć coś co właśnie pomyślałeś? Co z mnie obchodzi jakaś zupka skoro widzę otaczające wszystko i przenikające wszystko prądy energii? Co kogo obchodzi zdanie rówieśników skoro non stop rozmawia i bawi się z duchami?

I tak, będąc osobą która jednocześnie ma talent i dorastała w dosyć akceptującym środowisku (ale też kładącym nacisk na zdrowy rozsądek - nie mylić z uprzedzeniami) ludzi o otwartych umysłach, nadal zastanawiam się czy to ja jestem szalony, czy wszyscy ci ludzie którzy mówią sobie że 'to nie istnieje'... Klinicznych cech choroby psychicznej póki co nie wykazuję z tego co wiem ;P
Ale zawsze się zastanawiałem, czy przypadkiem spora część tych wszystkich autystów i osób siedzących w psychiatrykach przypadkiem nie jest osobami które miały spory, albo wręcz ogromny talent 'nadnaturalny', a jednocześnie były w środowisku które zupełnie nie potrafiło sobie poradzić z czymś takim... Czasem chciałbym się zamknąć tak jak autyści w 'swoim wewnętrznym świecie' oddziaływania na rzeczywistość i obserwowania rzeczywistości w zupełnie inny sposób niż większość ludzi.
Z resztą, m.in. stąd u mnie taka silna potrzeba sprawdzania czy to czego doświadczam, czy to co myślę że się dzieje faktycznie się dzieje, czy to przypadkiem nie wytwór mojej wyobraźni...

Bubeusz napisał(a):Jeśli koleżanka chce aktywnie, a nie teoretycznie praktykować - to chyba łatwiej jej będzie jednak skupić się na jakimś konkretnym systemie najpierw, a nie poznawać całą metodologię na przeróżnych przykładach.

Ja z tym się nie zgodzę. Wszystkim do tej pory którym pomagałem w różny sposób rozwijać ich talenty, czy rozwiązywać problemy z ich talentami, do znudzenia powtarzam tekst będący mottem Nike - "Just do it". To jest najskuteczniejsza metoda. Wszystko jest w nas - wystarczy na prawdę tylko to zrobić. Jak nie wyjdzie, to wyciągnąć wnioski i tym razem na prawdę to zrobić ;P

Jako samouk mogę być stronniczy, ale uważam że książki i mistrzowie nie są do niczego potrzebni. I uważam że generalnie wybranie jednego konkretnego systemu i jego praktykowanie jest bardziej szkodliwe niż pożyteczne.
Prawda, uczy się szybciej niż gdyby robiło się to samemu bez żadnej pomocy.
Ale jednocześnie uczy się całej masy różnych bzdur które tak na prawdę są zupełnie niepotrzebne, są tylko rekwizytami dzięki którym umysł lepiej się koncentruje, bo wie że dany przedmiot, formułka, gest, działanie ma spowodować konkretnie to i to. Tyle że jeśli wie że czyste oddziaływanie energetyczne spowoduje ten sam efekt, a nie musi mamrotać, machać rękami ani zakładać nieco staroświeckich strojów (tak, celowo podaję to ad ridiculum odnosząc się do magii ceremonialnej i niektórych praktyk religijnych). Są to elementy całkowicie zbędne.
Stosowanie ich jest nieefektywne i potrafię logicznie wyjaśnić ich używanie tylko tym że ktoś lubi nosić staroświeckie kiecki (które nota bene wyglądają często fajnie), lubią klejnoty, kryształy, sztylety, całą symbolikę wkładania różdżek w kielichy (bardzo mi się podobała sprzedawana w jakimś wiccańskim sklepiku kobieca koszulka z napisem 'nikt nie będzie wkładał różdżki w mój kielich' czy coś w tym guście ;P ).
Stosowanie praktyk wywodzących się z jednego systemu 'magicznego' powoduje tylko ograniczenie umysłu i w efekcie możliwości danej osoby. Bo potem bez tych rekwizytów staje się bezsilna - bo jej umysł przecież 'wie' że te rekwizyty są konieczne - tak mówił mistrz/jest w księdze - i jak zrobiła to z tymi rekwizytami to zawsze działało! ;P A mistrze i piszący książki ezoteryczne trzepią kasę ;) Jak jeszcze uda im się komuś wmówić że tylko ten system jest dobry a inne złe, to w ogóle jest cudownie - nie dość że będzie chciał się szkolić i dalsze efekty osiągać, to jeszcze może znajomych zwoła żeby też przynieśli kasę? Oczywiście nie każdy musi to robić w złej woli, z rządzy zysku - przecież ci 'mistrzowie' też przeważnie kiedyś zostali zindoktrynowani w jedynej słusznej drodze przez ich 'mistrzów'... Tylko niektóre systemy przyznają że nie są jedynymi prawdziwymi i że można to wszystko zrobić bez takich wygibasów... A i te zwykle mają jakieś bardziej radykalne odłamy i/lub uczniów/nauczycieli ;P

Bubeusz napisał(a):A może nawet łatwiej jest uzyskać jakiś efekt, gdy się nie wie do końca, jak to teoretycznie działa (siła dziecięcej naiwności) bo wtedy jesteśmy wolni od oczekiwań względem nas samych, bardziej otwarci i łatwiej nam kontrolować swój umysł (też: zwalniająca ze stresującej odpowiedzialności iluzja zawierzenia sprawy bogom/duchom/siłom natury).

Wydaje mi się że nie. A to dlatego, że wtedy zawsze zostaje gdzieś w głębi umysłu ta część mówiąca 'nie, to niemożliwe, niby jak to miałoby działać?' - a jak się wie jak ma działać, wtedy tą część jest łatwo uciszyć (chociaż pewnie i tak coś wymyśli). Niemniej nie jest to niezbędne - po prostu łatwiej jest jeśli się wie jak to mniej więcej działa.
Dla mnie wszystko opiera się na takich czy innych oddziaływaniach energetycznych... Ale moim głównym talentem jest właśnie manipulacja energetyczna - stąd znów, mogę być stronniczy ;P

Bubeusz napisał(a):Bo bardzo miło się Ciebie czyta, Til :)

Cieszy mnie to ;)
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Re: Nauka magii

Post 21 lip 2012, 13:34

Hmmm... Podsumujmy więc:

Człowiek oczekuje, że wydobrzeje -> jego wiara wpływa na energię -> dokonuje się uleczenie = efekt placebo.
Ty manipulujesz energią lecząc go/on sam manipuluje energią lecząc się -> dokonuje się uleczenie = magia.

Jedyna różnica jest taka, że w pierwszym przypadku człowiek manipuluje energią nieświadomie, a w drugim świadomie.
Czy wobec tego efekt placebo nie jest czasem jedynie nieświadomym wykorzystaniem magii?

W takim wypadku jedyny sens odróżniania efektu placebo od efektu magii jest taki, aby dowiedzieć się, na ile ja sam potrafię kontrolować te siły, a na ile tylko mi się tak wydaje :)
Obiektywnie jednak nazwanie czegoś efektem placebo nie umniejsza temu jego energetycznej wartości.

Można tą kwestię rozszerzyć jeszcze o "wytwory wyobraźni" - czyli efekty, które de facto nie miały miejsca, ale nam się wydawało, że miały. Takie efekty nie mają faktycznej wartości z naukowo-obiektywnego punktu widzenia... ale z naszego subiektywnego, jeśli jesteśmy przekonani, że miały miejsce? Jakąś wartość chyba mają, skoro też potrafią zmieniać życia. Czy cały postrzegany świat nie jest czasem naszym wyobrażeniem? Czy w ogóle da się "wyobrazić sobie cokolwiek" bez jakichś subtelnych zmian energetycznych?

Till napisał(a):Jako samouk mogę być stronniczy, ale uważam że książki i mistrzowie nie są do niczego potrzebni. I uważam że generalnie wybranie jednego konkretnego systemu i jego praktykowanie jest bardziej szkodliwe niż pożyteczne.
Prawda, uczy się szybciej niż gdyby robiło się to samemu bez żadnej pomocy.
Ale jednocześnie uczy się całej masy różnych bzdur które tak na prawdę są zupełnie niepotrzebne

Jasne - przede wszystkim trzeba mieć na uwadze prawdziwe znaczenie tego, co się robi. Jeśli uczylibyśmy się od razu ze świadomością, że "machanie i mamrotanie" ma być tylko pomocą, pasem asekuracyjnym dla nas - to chyba łatwiej wspinać się z tą liną? Nieważne, jakiej jest ona firmy, ważne, że mamy ją w ogóle i pomaga nam skoncentrować umysł. I kiedy dojdziemy do takiego poziomu, że te wszystkie sznurki tylko by nam przeszkadzały - to spokojnie je zrzucamy i biegniemy pod górę jak kozica.. :)

Owszem - jest ryzyko, że będziemy się bali puścić liny i iść bez niczego. Tym niemniej jeśli jednak tyle tych lin na przestrzeni dziejów napowstawało - to chyba jednak mają one jakiś sens, prawda?

Z tego co wiem, w świecie czarowników często praktykuje się coś takiego, że każe się swojemu uczniowi wykonywać przeróżne dziwaczne zadania (mamrotanie i machanie), by dopiero na końcu powiedzieć mu: "Wspaniale, wreszcie Ci wyszło, a teraz wiedz, że wszystko to, co robiłeś, nie miało żadnego sensu dla Twojej nauki. Liczył się jedynie Twój stan umysłu, jaki dzięki temu uzyskaliśmy."
Wręcz wychodzi się z założenia, że na pewnym poziomie człowiek nie jest gotowy do, nazwijmy to, "bezpośredniego czerpania ze źródła".

Zasugerowałem to też ze względu na fakt, że stojąc przed wielkim oceanem różnych mieszających się ciągle prądów, najsensowniej jest zacząć "zwiedzanie" płynąc z jednym prądem, poznając go lepiej, a dopiero potem przesiadać się na inne - aby nie wpaść w kompletne oszołomienie, wywrócić swój kajak i się utopić w tym wszystkim. Kiedy płyniesz jednym prądem, co chwila napotykasz takie jak gdyby "skrzyżowania", niczym odnośniki na Wikipedii, które umożliwiają Ci w miarę spójne rozszerzanie światopoglądu, a nie skakanie od miejsca do miejsca. Ostatecznie i tak ujrzy się cały ten ocean jako jeden świat, cały ten las i wszystkie w nim ścieżki jako jeden obraz, jeden organizm, na którym tylko nasze interpretacje kazały przestrzenie między drzewami i krzakami postrzegać jako ścieżki.

Uzależnianie swoich klientów od "jedynych słusznych" różdżek i rytuałów raczej z góry wykluczyłem, skupiając się na faktycznym zgłębianiu tematu. Może zbyt pochopnie, fakt.

Wydaje mi się że nie. A to dlatego, że wtedy zawsze zostaje gdzieś w głębi umysłu ta część mówiąca 'nie, to niemożliwe, niby jak to miałoby działać?' - a jak się wie jak ma działać, wtedy tą część jest łatwo uciszyć (chociaż pewnie i tak coś wymyśli). Niemniej nie jest to niezbędne - po prostu łatwiej jest jeśli się wie jak to mniej więcej działa.


Być może tutaj należy uwzględnić aspekt ewolucyjny/kształcenia. Przez jakiś czas coś jest dla nas pokarmem, a potem staje się trucizną. Przez jakiś czas łatwiej jest się czymś wspomagać, a potem tylko nas to hamuje. Przez jakiś czas łatwiejsze jest przekonanie, że dzięki rytuałom tajemne moce kosmosu mnie wspierają, a potem dojrzewamy, by stanąć przed prawdą swojej własnej siły woli.
Patrzę tutaj może bardziej z perspektywy społecznej niż indywidualnej. Całe społeczności stosujące magię używają jej na podstawie światopoglądu magiczno-mitycznego, zaś tylko nieliczne jednostki dojrzewają do tego, aby zrozumieć jej nadpsychiczną więź ze świadomością.

Być może w kulturach postkonwencjonalnych musimy patrzeć na to inaczej, bowiem my nie zaczynamy od świata mitu, ale od świata nauki, gdzie magia została zdyskredytowana i ponowne jej odkrycie faktycznie łatwiej przychodzi z pominięciem wiary w bogów czy rytualnie aktywowanych mocy kosmosu.

Aloha!

PS Jestem też ciekawy, jak do tego podchodzi sama zainteresowana autorka tematu, o ile jeszcze tu zagląda :>
Bubeusz Mężczyzna
 
Posty: 286
Dołączył(a): 12 lis 2007, 15:11

Re: Nauka magii

Post 24 lip 2012, 15:24

http://www.youtube.com/watch?v=-smdJ4K5 ... re=related
Otworz ten link ten gosc doszedl do niesamowitych rezultatow.Jeszcze dalej zaszedl ten gosc w srodku .jazde mial nieziemska.Nauki najlepiej pobierac od dobrych sprawdzonych mistrzow.
Mam nadzieje ze pomoglem w rozwoju nauki magii.
mak123
 
Imię: Maciek
Posty: 387
Dołączył(a): 24 lip 2012, 15:01
Typ: 9
Zodiak: strzelec

Re: Nauka magii

Post 24 lip 2012, 21:39

mak123 napisał(a):http://www.youtube.com/watch?v=-smdJ4K5 ... re=related
Otworz ten link ten gosc doszedl do niesamowitych rezultatow.

Podpis pod filmem, streszczający jego zawartość:
"Spowiedź ludzi, którzy spotkali się z tym, co potocznie nazywamy magią. Ich życie zmieniło się w pewnym momencie w koszmar, jednak udało im się wrócić do normalności. Teraz chcą przekazać to świadectwo innym ku przestrodze."

Tych, którym nie chce się klikać, informuję, że jest to film kanału "Świadkowie" na youtube, w którym pan opowiada, jak to interesując się światem duchowym, transcendencją, popełnił grzech i opętał go Szatan. Dzięki Szatanowi m.in. pan był w stanie odgadnąć wyniki meczów bokserskich, przychodziły do niego chore zwierzęta, w jego towarzystwie uspokoiła się zgwałcona wcześniej dziewczyna itp. Później jednak okazało się, że był manipulowany przez Złego Ducha...


Mak123, jesteś członkiem ruchu Świadków Jehowy, przedstawicielem Kościoła Rzymsko-Katolickiego? Naprawdę uważasz, że magia ma coś wspólnego z Szatanem? Zaś interesowanie się wszystkim związanym z duchowością jest grzechem?

Tu piszemy o swoistego rodzaju magii, która zaczyna się samopoznaniem oraz poznaniem rzeczywistości, otaczającego nas świata i jego aspektów. Ze wszelkimi opętaniami stety-niestety nie ma ona tak wiele wspólnego, jak niektórzy mogli by chcieć to ukazać:).

Pozdrawiam:)
Avatar użytkownikaAletheia
 
Imię: Aletheia
Posty: 289
Dołączył(a): 27 paź 2011, 23:17
Droga życia: 33
Typ: 9w1

Re: Nauka magii

Post 25 lip 2012, 00:02

A Ty aletheia uwazasz ze te rozne swiadectwa to czyste klamstwo? chyba trzeba miec niezle zdolnosci aktorskie zeby tak udawac.Jesli jestes pewny ze nie ma to zadnego zwiazku ze zlymi duchami to na jakich podstawach tak twierdzisz ?.I popowiedz mi dlaczego ludzie dochodza do takich zdolnosci magicznych.Czy mozesz to sobie wyobrazic ze moze istniec cos poza energia i swiatem materialnym.Mozliwosci poznawcze czlowieka sa bardzo mocno ograniczone .posiadamy jedynie kilka zmyslow,sa zwierzeta ktore posiadaja zmysly ktorych my nieposiadamy.Do tego dochodzi wielosc wymiarowa jeszcze,i szersze pojecie czasu.Swiat jest chyba nieco bardziej skomplikowany niz Ci sie wydaje.Zainteresowalem sie tym tematem poniewaz mialem stycznosc z taka osoba ktora sie zajmowala okultyzmem i new age i sam myslalem ze ma jakas schize ,niedojrzalosc emocjonalna,czy zaburzenia osobowosci.naprawde slyszala glosy ktorych nikt nieslyszal .Ma tak s....ona psychike ze dogadac sie z nia to cud .Nie ma zadnych przyjaciol ,a relacje w rodzinie to katastrofa .Na drobne rzeczy reaguje zloscia agresja .jak ja zapytasz np: jak sie czuje to ona wpada w zlosc.Niech kazdy sobie pooglada troche tych historyjek na youtube i sam oceni czy to sa jakies brednie .Ci ludzie przeszli niezle piekielko.Po co wiec inni mieliby popelniac te same bledy.

Pozdrawiam
mak123
 
Imię: Maciek
Posty: 387
Dołączył(a): 24 lip 2012, 15:01
Typ: 9
Zodiak: strzelec

Re: Nauka magii

Post 25 lip 2012, 11:47

Istnienie magii nie neguje istnienia chorób psychicznych, w tym schizofrenii chociażby, a także bardzo ciekawych zbiorowych psychoz.

Powiedz, mak123, ile miałeś faktycznej styczności z duchami, na ile dobrze postrzegasz energie 'subtelne' (jakkolwiek to sobie nazwiemy, energią boską, chi, praną, eterem itd.), ile wiesz _z własnego doświadczenia_ o bytach eterycznych i astralnych?
Wierzysz we wszystko co puszczają w telewizji? Jak politycy mówią że jest świetnie, to wierzysz że jest świetnie? Jak Rydzyk mówi że trzeba płacić żeby być zbawionym, to płacisz? Jeśli tak - współczuję, ale to twój własny świat. Jeśli nie - to dlaczego wierzysz w filmiki na youtube które nie mają nawet tyle 'wiarygodności' i 'sprawdzalności' co media mainstreamowe?

Myśl samodzielnie, doświadczaj samodzielnie - potem oceniaj.
Z resztą, na razie w tym temacie, jeśli zdarzyło ci się przeczytać poprzednie posty, jest bardzo, bardzo mało - w zasadzie tylko napomknięte - o tym co 'mainstream', co przeciętny człowiek uważa za 'magię'.

My mówimy o tym co jest prawdziwą magią - świadome używanie umysłu danego nam przez stwórcę/stwórców (wstaw nazwę/imię/imiona boga/bogów twojej religii) oraz korzystanie z wolnej woli danej na przez tegoż/tychże.

Warto dodać, że nikt nie sprawdzał przed tymi 'czynnościami magicznymi' czy dany człowiek jest w pełni zdrowia psychicznego, więc ocenianie 'ooo, popieprzyło mu się w głowie od tej całej magii' jest zupełnie nieuprawnione. Większość takich przypadków, jak wynika z mojej wiedzy i zwiedzania internetu, a także rozmów i pomagania takim 'opętanym', to są ludzie którzy byli już niestabilni emocjonalnie i psychicznie 'przed' - bo jaki 'normalny' człowiek sięga po dowolne narzędzie żeby kogoś skrzywdzić?
Jak ktoś sięgnie po siekierę i spróbuje porąbać upierdliwego sąsiada - to wina napastnika, bo jest czubkiem, socjopatą itp., a jak ktoś sięgnie po magię i spróbuje popsuć życie upierdliwego sąsiada - to nagle wina magii? To tak jakby przypisywać winę za zabójstwo/usiłowanie zabójstwa siekierze...

Z mojej wiedzy, obserwacji i rozmów z różnymi osobami wynika że to dziki talent 'magiczny' często jest bardziej szkodliwy dla psychiki niż nauczenie się kontrolowania swoich talentów. Ale dzięki kochanemu kościołowi między innymi, ludziom wpaja się że 'to nie istnieje'. W efekcie finalnym jeśli przypadkiem nie trafią na kogoś kto się zna na 'magii', trafiają potem do psychiatryka.
Bo oczywistym jest że telepata który słyszy myśli innych pomyśli w końcu (albo otoczenie pomyśli) że jest wariatem, w dodatku leki psychotropowe nie będą pomagać (a może i pogorszą stan) i w końcu faktycznie człowiek załamie się pod tym.
Bo oczywistym jest że empata który odczuwa emocje innych jak swoje własne, pomyśli w końcu (albo otoczenie pomyśli) że jest wariatem i też terapia nie będzie pomagać do momentu kiedy te wszystkie emocje staną się nieznośne - a wtedy trafi do psychiatryka.
Dla telepaty i dla empaty którzy nie kontrolują swoich wrodzonych (! więc danych od boga, bo od kogo?) zdolności nie ma nic gorszego niż trafić do psychiatryka. Jeśli choć widziałeś kiedyś film z prawdziwego psychiatryka (ja jestem studentem medycyny, więc zwiedzałem parę oddziałów na zajęciach), to możesz sobie wyobrazić jak porąbane i skołowane myśli i ekstremalne emocje są w umysłach tamtejszych pacjentów. Teraz wyobraź sobie że w twojej własnej głowie pojawiają się właśnie takie myśli i emocje 40 osób które z powodu ciężkości swojej choroby są często zamknięte na tygodnie, miesiące a nawet lata w odosobnieniu szpitala/oddziału psychitrycznego.

Wmawianie ludziom że 'magia' i wszystko co 'nadnaturalne' to zło, jest jedną z największych zbrodni tak katolicyzmu, jak i wielu innych religii.
Znam kilka osób które tylko cudem uniknęły psychiatryka, bo już brały ileś lat leki, były na niezliczonych sesjach psychoterapii i nic nie pomagało - do czasu aż przypadkiem spotkały kogoś kto się zna na 'magii'. I kiedy taka osoba wytłumaczyła im o co chodzi, co to jest, co się dzieje i powiedziała jak wyciszyć swój umysł, jak go skoncentrować i odgrodzić, osłonić tak, żeby zacząć kontrolować te dzikie talenty - wszystko się uciszało po paru prostych ćwiczeniach (nie mających w sobie bynajmniej nic z machania rękami, noszenia śmiesznych ciuchów i mamrotania, ma to więcej wspólnego z medytacją, ewentualnie jak ktoś ma taki paradygmat to modlitwą, ale odpowiednio przeprowadzoną żeby skoncentrować umysł, tak jak księża tego nie potrafią poprowadzić)...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Re: Nauka magii

Post 26 lip 2012, 09:40

hm, wg. moich obserwacji nadmierna empatia jest zaburzeniem wynikającym z przejmowania odpowiedzialności za sytuację w rodzinie będąc dzieckiem.
Telepatia czasem też. To wyleczalne nawet bez leków, ot dobra diagnoza i terapia.

Prawdą jest że new age i okultyzm są niebezpieczne, ponieważ nie dają żadnego wsparcia dla rozwoju dojrzałości, takich jak rozsądek, praktycyzm, odpowiedzialność, cierpliwość.

Ale ... w dzisiejszym świecie mechanizmy które to dają zanikły/są ośmieszane/są zdegenerowane. Co gorsza, to że new age jest taki, nie oznacza że xiaństwo czy inne fundametalizmy są w jakiś sposób lepsze - najwięcej opętań i egzorcystów nie jest w ośrodkach buddyjskich/hinduistycznych, tylko w Częstochowie (alleluja!). Jedyne co księża robią dobrze, to straszenie, niszczenie splotu słonecznego poczuciem winy, ograniczanie by ludzie nie żyli pełnią życia.
Wszędzie widzieć diabła, walczyć ze wszystkimi którzy widzą więcej barw niż czerń i biel.Te kody, ten brak pozwolenia na swoją osobistą wielkość są ciężko usuwalne, ludziom to często zostaje nawet kiedy zmieniają religię.
Użytkownicy, którzy podziękowali za post: Sinbard
Avatar użytkownikasosnowiczanin Mężczyzna
patrzy w horyzont wydarzeń
 
Imię: Bartosz
Posty: 167
Dołączył(a): 04 wrz 2011, 02:55
Lokalizacja: Sosnowieś
Zodiak: Ognisty Tygrys

Re: Nauka magii

Post 26 lip 2012, 10:19

Polecam stronę:

www.franzbardon.pl

i książkę Wtajemniczenie do Hermetyzmu. Jest to poradnik jak się rozwijać na drodze magii bez mistrza.

Polecam również sprawdzić i ewentualnie oczyścić własne intencje do zajmowania się magią...
"Bronią mistrza jest Transmutacja, a nie zarozumiały sprzeciw" Kybalion

http://wojtmucha.pl/?page_id=141 => Przypowieść na Twojego maila
http://wojtmucha.pl/?page_id=67 => Kurs medytacji i panowania nad umysłem
Avatar użytkownikaflywojt Mężczyzna
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 maja 2006, 13:49
Lokalizacja: Nysa

Re: Nauka magii

Post 26 lip 2012, 12:44

Til doszedles do niesamowitych wnioskow cyt: "wmawianie ludziom ze magia i wszystko co nadnaturalne to zlo,jest jedna z najwiekszych zbrodni tak katolicyzmu,jak i wielu innych religii."No skoro wyrazanie negatywnej opinii o magii to jedna z najwiekszych zbrodni (zapomniales chyba jeszcze dodac przeciwko ludzkosci) to mysle ze powinno sie powolac sady ktore ukarza winnych .Proponuje stosy dla wyrownania rachunkow historycznych.Nie wiem po co mi tu mieszasz ojca Rydzyka .Poparcie la niego wsrod katoli jest grubo ponizej 10% ,pozatym smiem watpic zyby Rydzyk twierdzil ze trzeba placic zeby byc zbawionym ,wiec nie kombinuj tylko mow prawde.Zyjemy w panstwie demokratycznym i wyrazenie jakielkowiek opini nie moze byc zbrodnia.Na internecie i youtube jest sporo chlamu ,ale czlowiek jako istota rozumna powinien przynajmniej staroc sie rozroznic co moze byc faklszem ,a co prawda.Tekieli akurat jest dosc znana postacia w swiecie dziennikarskim .ma prawo mowic o okultyzmie i new age zwlaszca ze na temacie sie zna , bo praktykowal okultyzm z duzym skutkiem i byl zafascynowany pradem new age.Co do chorob psychicznych to nawet jesli przyjmiemy ze te osoby byly chore zanim zaczyly sie zajmowac okultyzmem to jak to sie stalo ze po serii egzorcyzmow nic im nie bylo i koszmarne stany zniknaly.Jak ktos ma rozum to potrafi w miare rozroznic czlowieka ktory klamie od tego ktory mowi prawde.Np proponuje przyjzec sie czolowej postaci New Age Edghhart Tolle ,na jego zyciorys .Osoba myslaca od razu powinna ise zorientowac ze cos tu jest nie tak ,a jego przebudzenie to czysty wymysl.Dokonal tego w jeden dzien.Budda dla przypomnienia musial medytowac wiele lat zeby dojsc do pewnych stanow,do swiadomosci.Czolowi goru niezla kase na tym robia i byc moze ktos ich wczesniej wypromowal.Zgadzam sie z toba ze magia moze powodowac korzystny wplyw ,ale na jak dlugo?Wiele osob ktore mialo stycznosc z okultyzmem twierdzi ze na poczatku te praktyki mialy na nich bardzo pozytywny wplyw jednak pozniej zaczely dziac sie z nimi dziwwne rzeczy.Czytalem twoje posty i wynika z tego ze uznajesz istnienie istot dochowych i nawet wplyw modlitwy do nich.Nie moge jednak zroumiec na jakich to podstawach mozesz stwiedzic ze sa tylko te dobre duchy.pewnie ze fajnie zeby tak bylo ,ale to troche naiwne stwierdzenie .Indianie uzywaja pojec dory czy zly duch..Jeden z czolowych guru new Age Mooji radzi nawet jak sie pozbyc zlego ducha(jest taki filmik na Youtube,caly o tym wlasnie) W swiecie jest wiele sprzecznosci jak jest cos biale to jest tez czarne,jak jest dobro to jest zlo.Jeden ze znachych filozofow greckich stwierdzil nawet ze wszestko musi miec jakies przeciwienstwo.Smieszy mnie to ze jak ktos sie zgodzi z czyms z kosciolem to zostaje od razu nawuedzonym mocherem ,przeciez to glupie.Ludzie w czarnych kieckach racji mies niemoga.Cale szczscie ze wsrod agnostykow sa tacy ludzie jak prof Kolakowski ktorzy potrafili spojrzec na kosciol bez zadnych uprzecec i obiektywnie probuja dotrzec do prawdy.Najgorsze jest to ze jak ludzie przylgna do jakiegos swojego swiatopogladziku to zadne rozsadne argumenty nie sa wstanie do nich dotrzec,ani nawet fakty,i bronia go nawet jak to juz jest kompletnie bez sensu.Ja nie przykulem sie do zadnego swiatopoglady i nie uznaje autorytetow gdyz to ogranicza tak naprawde.Jak masz jakiegos guru to po co wtedy myslec .Czegos nie wiesz idz do guru ,on ma odpowiedz na wszystko.Ja staram sie przyjrzec problemowi z roznych stron i nic mi niestanelo na przeszkodzie zeby przeczytac najwazniejsza pozycje dla ateistow :"Bog urojony " R.Dawkinsa.I musze przyznac ze jest to ciekawa pozycja i w niektorych momentach sie z nim zgadzam ,ale tez dostrzegam elementy manipulacji .Dawkins jest fanatykiem ateizmu tak naprawde.Cod slonca wyjasnil w sposob malo logiczny tylko dlatego zeby osmieszyc katoli.Logicznie tak naprawde to trudno wyjasnic i niejeden lamal sobie nad tym glowe.Nawet na stronie racjonalistow nikt sensownie niepotrafil zaprzeczyc ze to byl cud.Co do wiary jeszcze to jest wiele znanych dobrze wyksztalconych naukowcow katolikow wiec wrzucanie ich do ciemnogrodu jest gruba przesada.Wsrod katolikow niebrakuje nawiedzonych babc ,ale one niemoga byc wizytowka kosciola.Szkoda ze niepromuje sie takie podejscie jak mial np Prof Pietrasinski zwlaszcza w ksiazce pt ;"ekspansja pieknych umyslow".Od razu mowie ze z kosciolkiem to on ma niewiele wspolnego a jedyne to co on robi to wolne od uprzedzen niezalezne myslenie .Jednak dla wielu srodowisk takie podejscie jest nie nareke ,bo wyedukowany ,myslacy czlowiek jest trudny do zmanipulowania .Moze w koscolach byloby mniej wiernych ,ale upadl by tez new age i ludzie przestali by sie podniecac oswieceniem 2012.Jesli ktos ma otwarty umysl i nie ma uprzedzen do czarnych kiecek to polecam Swiadectwa o.dr Verline.Chyba troche zna sie na rzeczy skoro kilka lat spedzil w asramach bedac ucznie guru Maharishiego.Ma tez kilka tytulow naukowych .Wczesniej byl doktorem nauk scislych nako swiecki.Tepoty umyslu wiec trudno mu zarzucic .
mak123
 
Imię: Maciek
Posty: 387
Dołączył(a): 24 lip 2012, 15:01
Typ: 9
Zodiak: strzelec

Re: Nauka magii

Post 26 lip 2012, 15:24

Ale obszerna debata!
Magia jest wszędzie.
Jeżeli chcesz szukać magii to znaczy, że rozróżniasz to co wewnętrzne i to co zewnętrzne. Wówczas nie zauważasz magii, ponieważ jej nie ma ani wewnątrz ani na zewnątrz. Dlaczego?
Bo nie ma granic.
Pływasz w oceanie energii, cały czas, nieprzerwanie.

Dużo Miłości Wiktorio :)
Obecny.
Tu i teraz.
Wszędzie i zawsze.
Pan Faun
 
Posty: 91
Dołączył(a): 30 lip 2011, 06:36

Powrót do działu „Mistrzowie, Nauka”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości