Nauki, pisma, przekazy Mistrzów, wiedza tajemna i drogi odkrywania Świadomości.

Świadomośc siebie.

Post 07 maja 2011, 18:45

Pierwsze, podstawowe przebudzenie (ja jestem) miało miejsce gdy miałem 12 lat. Wtedy też zauważyłem, że życie odbieram w inny sposób niż reszta mojego otoczenia. Przez parę lat miotałem się z tym wszystkim. Nie miałem problemu z kontaktami z innymi ludzi. Widziałem, że moje otoczenie funkcojune na zupełnie innych zasadach, wartościach i odmiennym postrzeganiu rzeczywistości, dlatego zazwyczaj rozmawiam o tym co interesuje mojego rozmówcę. To nauczyło mnie dopasowywać się do innych ludzi i do sytuacji niemal do perfekci. Zmieniam ton głosu, szybkośc mowy, używane słówka. Nie narzucam swojego zdania. Nawet go nie bronie. Uważam, że nie ma sesnu tłumaczyć komuś czegoś, czego nie jest w stanie pojąć(tak poprostu, logicznie). To sprawiło że wszystkie problemy związane z czym kolwiek niezrozumiałym dla innych rozgrywałem w swojej głowie. Można powiedzieć - byłem zamknięty. Mój umysł poprostu nie chciał przyjmować tych "przyziemnych tematów". Mimo to, wokół mnie zawsze było wiele osób które traktowały mnie jako swojego "najlepszego przyjaciela". Ja też ich tak traktowałem i traktuję nadal. Szanuję ich i bardzo się cieszę, że ich mam.
Kiedy z kimś rozmawiam, szybko (choć nie zawsze trafnie) poznaję jego priorytety i zasady życia. Do czego dąży, czym się kieruje, czy akceptuje siebie, czy zdaje sobie sprawę z tego, że wiekszość zdarzeń tak naprawdę ma znaczenie pośrednie, jak się czuje wewnętrznie. Odczuwam stany emocjonalne ludzi - stres, zafascynowanie, złość, radość, melancholię, chęć pokazania się. Analizuję każde zdanie, szybkość oddechu, gestu, mimikę, ton. Nie robię tego specjalnie. Tak już się dzieje. Podejrzewam, że dlatego jestem tak plastyczny w rozmowie. Często odczuwam odpychającą energię od ludzi z którymi nie chciał bym aktualnie przebywać. Jakby dwa magnesy zwrócone do siebie jednakowymi biegunami.
Według mnie świat, wszystko co nas otacza jest ze sobą połączone. I to bardzo mocno. Wszystko co robisz, ma tak ogromny wpływ na twoje życie że czasem niezdajemy sobie z tego sprawy. Np. teraz. Czytasz mój post. Czyli poświęcasz SWÓJ czas czemuś co ja stworzyłem. Czyli ja mam wpływ na TWOJE życie choć nie wiem kim jesteś. Gdybym tego nie napisał nie wiadomo gdzie byś był/a, co byś robił/a co znalazł/a byś w internecie lub na ulicy. Jesteś tu. Bo ja napisałem. Napiszesz ty, ja będe czytał. Gdzieś nie pójdę, czegoś nie zrobię - będe czytał. Zmienisz moje życie. Nikt nie wie jak bardzo. Być może diametralnie. Być może tylko trochę. Zmiana zawsze jest zmianą. Życie jest płynne.

Widząc więcej rzeczy które są ze sobą połączone czasem trudniej się funkcjonuję.
Robiąc cokolwiek widzę linię zdarzeń która może nastąpić lub nastąpi dlatego czasem ludzie nie rozumieją dlaczego robię coś tak a nie inaczej.

Nie czuję się zagubiony czy samotny. Czuję się dobrze.

Moje sumienie jest dużo silniejsze ode mnie. Nie próbuję z nim walczyć. Jest zbyt silne. Łapie mnie za gardło i przyciska do ściany. Za każdym razem.

Nie patrzę w przeszłość, nie rozgrywam od nowa zakończonych historii. Nie żałuję. Wyciągam wnioski i idę dalej.

Śmierć - coś co jest moim oparciem. Kiedyś się bałem. Teraz myślę: no... najwyżej umrzesz. Nic więcej stać się nie może.

Kontakt ze swoim ja. Mam wystarczający (nie potrafię ocenic jaki, staram się niczego w życiu nie oceniać) by słyszeć imie nadane mi tu w swojej głowie. By świadomie kierować ruchem swojej dłoni. By nie robić nic. By otworzyć umysł i wylać do świadomości to co tkwi we mnie. By dowiedzieć się, co mi jest choć tak naprawdę nic mi nie jest. Spoglądam w ludzkie oko i widzę czy wie, czy nie wie. Czy jest teraz ze mną czy jeszcze nie wie, że wogóle jest.

Z bratem otworzyliśmy oczy jednej osobie. Powiedział, że nie chce tu wracać. Spoglądam w jego oczy i widzę tą... pustkę(?). Dziwne to uczucie.

Pisząc to nie jestem do końca skupiony, więc treść jest chyba trochę mało zwarta.

A Ty, jaką masz świadomość siebie?
Avatar użytkownika8tomek8 Mężczyzna
 
Imię: Tomek
Posty: 68
Dołączył(a): 05 maja 2011, 15:22
Droga życia: 7
Typ: 4w5
Zodiak: Smok\Baran

Re: Świadomośc siebie.

Post 21 maja 2011, 23:39

Czy Ty przypadkiem nie jesteś mną?
Avatar użytkownikakaku Kobieta
 
Imię: KAKU
Posty: 156
Dołączył(a): 22 kwi 2010, 19:11
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 4
Typ: 4w5
Zodiak: BYK

Re: Świadomośc siebie.

Post 22 maja 2011, 00:03

Dobre pytanie:-)
Avatar użytkownika8tomek8 Mężczyzna
 
Imię: Tomek
Posty: 68
Dołączył(a): 05 maja 2011, 15:22
Droga życia: 7
Typ: 4w5
Zodiak: Smok\Baran

Re: Świadomośc siebie.

Post 22 maja 2011, 00:16

Myślimy i działamy bardzo podobnie, w dodatku od tego samego wieku zaczęliśmy to zauważać. Świat jest mały.
Hm, typ mamy ten sam :)
Avatar użytkownikakaku Kobieta
 
Imię: KAKU
Posty: 156
Dołączył(a): 22 kwi 2010, 19:11
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 4
Typ: 4w5
Zodiak: BYK

Re: Świadomośc siebie.

Post 22 maja 2011, 00:43

Kurde... przyznam Ci, że jestem zaskoczony. Może jakaś rodzina skądś:D?
Avatar użytkownika8tomek8 Mężczyzna
 
Imię: Tomek
Posty: 68
Dołączył(a): 05 maja 2011, 15:22
Droga życia: 7
Typ: 4w5
Zodiak: Smok\Baran

Re: Świadomośc siebie.

Post 22 maja 2011, 08:57

Rodzina? To chyba i ja do niej należę :) Opisałeś także i mnie. Może jestem teraz na troszkę innym etapie, bo w krótkim czasie przeżyłam kilka bardzo mocnych rzeczy, które mnie zmieniły, ale ten opis absolutnie nie jest mi obcy. Również 4w5 się kłania ;)
Avatar użytkownikaAramaiti Kobieta
 
Imię: Ola
Posty: 99
Dołączył(a): 10 maja 2011, 20:39
Droga życia: 9
Typ: 4w5
Zodiak: Byk

Re: Świadomośc siebie.

Post 22 maja 2011, 11:04

Pora na wyłamanie się z kręgu podobieństw, przyszedł 9w8. :) Nie wydaje mi się, abym był w stanie opisać świadomość swojej osobowości i funkcji nadrzędnych, bo przelanie doświadczeń na słowa jest za trudne. Mogę jednak spróbować kilku opisów.
Tym razem moja przygoda na dobre wystartowała, kiedy miałem 7-9 lat. Wtedy zainteresowałem się kosmosem, zacząłem widzieć ciało eteryczne i medytować z mudrami. Jako że moja uwaga została skupiona na wnętrzu, zmniejszyłem zainteresowanie środowiskiem czas spędzając głównie na lekturze. Kolejny ruch powstał w szóstej klasie podstawówki, kiedy zaprzyjaźniłem się z portalem paranormalne.pl oraz podobnymi mu witrynami, czyli tematyką zjawisk energetycznych, obcych oraz rozmaitymi wymiarami. Następną zmianą był przejaw wahadła - z 4w5, zainteresowanego sztuką wielbiciela piękna, do 5w4, ateisty zachwyconego fizyką kwantową uwielbiającego skomplikowane dyskusje. Wreszcie 26 lipca 2010 pojawił się program obecnego roku - znajomości oraz wiara, poszukiwanie siebie. Jak to teraz wygląda?
Obecnie na co dzień nie mam towarzystwa, choć w razie potrzeby łatwo mi o kontakt. Uważam to za wygodne, ponieważ nie czuję się samotny. Podobnie jak Wy, za proste uważam wychwycenie sposobu myślenia innych osób - w czym pomocna jest aura - jednak brak dopasowania. Mówię tylko o tym, co interesujące, przydatne lub śmieszne. Najczęściej przekazuję właśnie wymyślane surrealistycze koncepcje okraszone dużą ilością humoru. Jeśli ktoś ma inny gust, niż ja - w porządku, jestem miły. Empatię mam przeciętną. Nie rozumiem bólu wywołanego śmiercią czy partnerem oraz podobych im rzeczy. Jednak jeśli coś jest mi znajome, okazuję współczucie. Teraz moje zadanie stanowi usuwanie przywiązania do naprawdę wspaniałych przebudzonych, z którymi spotykam się po raz pierwszy.
W kwestii mniejszej lub większej duchowości, przeszedłem od nieświadomego katolika przez ateistę inspirowanego hinduizmem i buddyzmem do własnowiercy. Kilka haseł - panteizm, pole Higgsa, 12 wymiarów, eksploracja części kontinuum czasoprzestrzennego. Wszystko jest zrozumiałe, przejrzyste. Dziwię się dogmatom, oddawaniu swojej wolności i energii, wielbieniu egregorów. Dlatego brak modlitw, aniołów, świętych, oddzielenia.
A teraz najważniejszy punkt, czyli właściwa świadomość siebie. Dzięki wieloletniemu zainteresowaniu socjoniką, MBTI & Enneagramem wyrobiłem sobie dość duże rozumienie własnej osobowości. Pozwala mi to na rozpoznawanie objawów i odcięcie się od nich, głównie poprzez obecność. Rozumiem także choroby lub bóle będące manifestacją świadomości usuwając źródła. Zauważam swoje ucieczki od czasu i miejsca docierając do właściwych przyczyn kłopotów, które w miarę możliwości usuwam. Daje mi to duże profity, bo przy każdym uspokojeniu myśli głos podnosi Wyższe ja tłumaczące w mgnieniu oka sprawy, jak dziecku. Wiem, że każdy ma swoją drogę, więc nie wtrącam się w żadne życie, zostawiam śpiących. Jako obserwator siebie i innych szukam zgody oraz spokoju dynamicznie słuchając własnej jaźni. Bawię się formami, w czym przeszkadzają mi wyłącznie resztki dawnej socjofobii.

Ciekawe, czy też zostanę wzorem.

PS W życiu nie napisałem tyle o sobie.
Jesteśmy tacy sami, myślimy tak samo - mówimy tylko to w innych językach.
http://chomikuj.pl/aver37
Avatar użytkownikaAver
 
Posty: 141
Dołączył(a): 29 mar 2011, 14:53

Re: Świadomośc siebie.

Post 22 maja 2011, 12:41

W sumie i ja mogłabym napisać dokładniej jak wyglądała moja droga :)

Urodziłam się w rodzinie bezwyznaniowej, więc we wczesnym dzieciństwie nie zostałam skażona żadną doktryną. Mimo wszystko czegoś mi brakowało. Jakiegoś nieokreślonego kontaktu z Wyższą Siłą, Bogiem... nie potrafiłam tego do końca określić. Gdy byłam w wieku 8 lat w mojej rodzinie zaszły duże zmiany. Nie będę wnikać w szczegóły. Powiedzmy, że skończył się dla nas etap alkoholowy. Jako 8-letnia dziewczynka z ochotą przyjęłam wtedy propozycję przyjęcia wiary katolickiej jaka wyszła od rodziców, mając nadzieję, że odnajdę w niej owo "coś" czego mi zawsze brakowało. Jakże srogo się zawiodłam ;) Wpojono mi tam ogromne ilości poczucia winy, którego skutki odczuwam i dzisiaj... Ale wracając. W tym też czasie zaczęłam odnajdywać w sobie jakieś dziwne, pochodzące nie wiadomo skąd wspomnienia, dziwne fantazje, zaczęłam się interesować fantastyką... W wieku mniej więcej 12 lat całkowicie przestałam chodzić do kościoła i zaczęłam wtedy stopniowo dostrzegać coraz więcej rzeczy. Zaczęłam czuć się strasznie obco wśród ludzi. Dziwić mnie zaczęły ich zainteresowania, rozmowy, sposób bycia... Miałam bardzo rozwiniętą empatię i zawsze starałam się być dla wszystkich miła. Chciałam się dopasować. Zmieniałam swoją postawę w zależności od tego z kim mam do czynienia. Nie czułam się z tym dobrze. Czułam się obco. Czułam się samotnie... Powróciłam do szukania owego "czegoś". Wszędzie tego szukałam. Nie zawsze w bezpiecznych miejscach. Interesowało mnie wszystko co tajemnicze i nie z tej ziemi. Zaczęłam odkrywać w sobie coraz więcej rzeczy i dochodziło do mnie coraz więcej różnych "głosów". Całe dwa pierwsze lata gimnazjum przesiedziałam na paranormalne.pl. Wolny czas spędzałam też na próbach wychodzenia z ciała, pracy ze snami oraz czytaniem różnych książek i portali ezoterycznych. Świadome śnienie wychodziło mi z łatwością, ale wyjść świadomie z ciała nigdy mi się nie udało. A ja tak bardzo chciałam znaleźć się Tam! Jakimś tajemniczym Tam o którym nic nie wiedziałam, nic o nim nie pamiętałam, ale dobrze wiedziałam, że jest i dobrze wiedziałam, że już Tam byłam i dobrze wiedziałam jak jest Tam wspaniale... Ale nijak nie mogłam się Tam dostać! W trzeciej klasie gimnazjum znowu coś zaczęło się zmieniać. Sfrustrowana i zasmucona tym, że mimo tylu prób nie udało mi się odnaleźć tego czego szukałam, porzuciłam wszelką ezoterykę i zaczęłam interesować się spojrzeniem bardziej naukowym na te wszystkie sprawy. Uważałam, że to wszystko da się wytłumaczyć naukowo i jedynie myślenie racjonalne oraz poznanie na podstawie ścisłych dowodów ma jakikolwiek sens. Odkryłam m.in., że wszelkie występujące u mnie symptomy to mogą być objawy choroby psychicznej ;) Ale mimo to dalej mi czegoś brakowało! Patrzyłam na ten świat i czułam wstręt, rezygnację, nie chciało mi się tu żyć, nie chciało mi się przebywać z ludźmi, nie chciałam być w swoim ciele... Chciałam być TAM! Zaczęły się dla mnie ciężkie lata, w czasie których bardzo wiele razy próbowałam odebrać sobie życie... Dzień w dzień ta sama myśl. Czy jestem smutna, czy też wesoła, czy mam co robić czy nie mam, czy jestem z kimś czy nie jestem, czy biorę leki przeciwdepresyjne czy nie biorę... Wciąż planowałam samobójstwo. Próbowałam wiele razy, na dziesiątki sposobów, ale zawsze ogarniała mnie wściekłość, bo albo tajemniczym sposobem coś nie wychodziło, albo nie byłam w stanie tego porządnie zakończyć... Zawsze coś na samym końcu mi na to nie pozwalało. Nie byłam w stanie zrozumieć dlaczego. Z drugiej strony myślałam, że wariuję bo zaczęłam rozmawiać z kimś kogo nie ma i czuć coś czego nie ma. Nic nie widziałam i nic nie słyszałam fizycznie, ale po prostu czułam. Byłam wtedy na etapie myślenia w sposób sceptyczny i ściśle racjonalny, więc były to dla mnie jasne objawy, że coś jest nie tak. Ileż ja się różnych psychotropów nałykałam w życiu i u ilu psychiatrów byłam... Po tych lekach nic nie czułam. NIC. Nie słuchałam nawet muzyki, bo NIC w niej nie czułam. Wbrew rozsądkowi przestałam brać wszystkie leki, bo nie mogłam już tego znieść. Dzięki wsparciu innych ludzi zaczęłam też stopniowo dostrzegać jasne strony egzystencji tutaj. Zaczął się kolejny etap. Na czysto, z entuzjazmem i pogodą ducha, z determinacją by żyć i iść przed siebie dalej mimo wszystko, zaczęłam się interesować samorozwojem. Motywacja, praca z podświadomością, hipnoza i te sprawy. Czułam się szczęśliwa, ale głęboko w środku nadal byłam pełna strachu, zwątpienia i poczucia winy... Jakiś czas później przeżyłam kilka bardzo silnych doświadczeń. Jedno opisałam dokładniej w temacie "Byty astralne kradną nam energię...". To było chyba najgorsze doświadczenie w moim życiu, ale sporo mnie nauczyło. Niedługo potem nastąpiło drugie bardzo mocne doświadczenie, którego doświadczyłam dzięki medytacji, a które, chciałabym zachować na razie dla siebie, bo jest bardzo osobiste...

Powiedzmy, że odnalazłam wreszcie owo Tam :)

I teraz już nic mi nie potrzeba...
Avatar użytkownikaAramaiti Kobieta
 
Imię: Ola
Posty: 99
Dołączył(a): 10 maja 2011, 20:39
Droga życia: 9
Typ: 4w5
Zodiak: Byk

Re: Świadomośc siebie.

Post 22 maja 2011, 16:10

Ja mogłabym o sobie opowiedzieć jeszcze więcej, w grę u mnie dodatkowo wchodzi orientacja, która nie dawała mi spokoju nawet jako małej dziewczynce. Zawsze było coś nie tak, zawsze odstawałam od dużej grupy rówieśników. Zawsze chciałam czegoś, od czego oni uciekali. Zawsze widziałam i wiedziałam co najmniej dwukrotnie więcej, niż inni. Póki tego nie pojęłam, czułam się obco.
Avatar użytkownikakaku Kobieta
 
Imię: KAKU
Posty: 156
Dołączył(a): 22 kwi 2010, 19:11
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 4
Typ: 4w5
Zodiak: BYK

Re: Świadomośc siebie.

Post 22 maja 2011, 23:40

Aver - jesteś wzorem sam dla siebie:-)

Właśnie, na początku ciężko się odnaleść w grupie innych osób. To uczucie wyobcowania nie daje żyć.
U mnie właśnie to uczucie spowodowało że przez długi czas podejrzewałem u siebie jakąś chorobę psychiczną.
Były momenty, że byłem praktycznie pewein. Czekałem tylko aż bardziej się rozwinie.

Wszyscy tak sobie ładnie ćwierkają, lalalala, sobie żyją jak ponczuszki szczęśliwi a ja nie mogłem zrozumieć jak to się dzieje.
Jak to zrobić. Też chciałem być taki "normalny". Ale nie potrafiłem.

Podejrzewam, że postrzegali mnie jako normalnego człowieka. I postrzegają do dziś.

Czasem na serio, ciężko się nie poddać.

Ale po co wtedy żyć? Żeby się poddać? Bez sensu. Nie logiczne.

Wracając do tematu - zanim skapniesz się, że jest odwrotnie niż się wydaje, możesz się nieźle pogubić.
Avatar użytkownika8tomek8 Mężczyzna
 
Imię: Tomek
Posty: 68
Dołączył(a): 05 maja 2011, 15:22
Droga życia: 7
Typ: 4w5
Zodiak: Smok\Baran

Re: Świadomośc siebie.

Post 23 maja 2011, 00:50

Mnie zastanawia jak to jest, że swoim wnętrzem interesują się jedynie nieliczni ludzie?
Avatar użytkownikakaku Kobieta
 
Imię: KAKU
Posty: 156
Dołączył(a): 22 kwi 2010, 19:11
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 4
Typ: 4w5
Zodiak: BYK

Re: Świadomośc siebie.

Post 23 maja 2011, 08:27

Być może ludzie boją się co mogliby tam znaleźć? Dlatego np. nie pozwalają sobie na chwilę ciszy, aby nie ogarnęły ich swoje własne niepewności, smutki, żale... Podróż przez własne wnętrze jest fascynująca, ale bywa też i bardzo ciężka. Trzeba mieć w sobie dużo siły i odwagi :)
Avatar użytkownikaAramaiti Kobieta
 
Imię: Ola
Posty: 99
Dołączył(a): 10 maja 2011, 20:39
Droga życia: 9
Typ: 4w5
Zodiak: Byk

Re: Świadomośc siebie.

Post 23 maja 2011, 15:48

Przyczyn jest całe mnóstwo. Opiszę krótko te bardziej popularne:
1. Zainteresowanie wnętrzem jest dalekie od programu duszy na dane wcielenie. Nie można oczekiwać od całego społeczeństwa identycznej cechy, ponieważ ludzie różnią się doświadczeniem. Istoty pragną wpierw doświadczyć zjawisk odpowiadających pierwszym trzem czakrom: bezpieczeństwa, przyjemności i emocji, związków międzyludzkich, władzy... Dopiero po uczuciach zaczyna się zabawa z prawdziwym poznawaniem siebie.
2. Podejście "ja już niczego się nie nauczę" lub "po co wiedzieć więcej?". Cechuje to zwykle ludzi starszych lub młodzież. Wynika z punktu pierwszego lub nadmiernego otępienia materią i nieznajomości sposobu działania czasu.
3. Ograniczenie zdolności umysłowych przez szereg rzeczy: jakość pożywienia, chemtrails, szczepionki, płytkie oddychanie, brak higieny ciała fizycznego, eterycznego oraz emocjonalnego i mentalnego; media, szkoła, religia, polityka, środowisko.
4. Niepewność wynikająca z braku umiejętności lub utożsamienie. Czynność umysłu osoby, która nie opanowała go w minimalnym stopniu jest zbyt duża, aby przebiła się przez nią świadomość. Świetnie obserwowalne u 4w5 poniżej 4 poziomu zdrowia.
5. Przekonanie o własnej efektywności: posiadaniu całkowitej świadomości, wolności wyboru oraz ukształtowanej osobowości. Braki zwala się na pecha, przypadek lub szkodliwą działalność innych. Charakterystyczne dla osób korzystających z czakry splotu słonecznego i analogicznie.
Jesteśmy tacy sami, myślimy tak samo - mówimy tylko to w innych językach.
http://chomikuj.pl/aver37
Avatar użytkownikaAver
 
Posty: 141
Dołączył(a): 29 mar 2011, 14:53

Powrót do działu „Mistrzowie, Nauka”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron