Prądy religijne, wielkie religie i małe nurty. Sekty, założyciele, wiadomości.

Post 15 maja 2008, 19:19

Ja za to, mam taką dziwną teorię, że w wyniku wybuchu najdoskonalszej duszy powstał świat. Kiedy ten się skończy najmocniejsza dusza posłuży na budulec nastepnego.. Jestem geniaaalny :D
Ruszać się nie jestem w stanie choć chciałbym
Wygląda na to że jestem jak kamień bezwładny(..)
Czy to dzieje się naprawdę ziom?
Czy nie żyję i nie wyjdę już na zawsze stąd?
Avatar użytkownikaPL-ayeR Mężczyzna
 
Imię: Kamil
Posty: 115
Dołączył(a): 14 lut 2008, 18:02
Lokalizacja: Maków k. Skierniewic
Droga życia: 7
Typ: Poprzednio 4w5, teraz 7w6?
Zodiak: Baran

Post 17 cze 2008, 07:14

Witam


.....Byłem dzieckiem dorodnym i dusza przypadła mi dobra,
a raczej - będąc dobrym - wszedłem do ciała nieskalanego......
Stary Testament, Księga Mądrości (8: 19-20)


W I wieku, za sprawą Pawła, wśród gminy chrześcijańskiej nastąpił poważny rozłam. Apostołowie zarzucili Pawłowi, że głosi swoją ewangelię i mieni się Apostołem, nie znając w ogóle Jezusa. Natomiast dla Pawła ważniejsze było źródło objawienia, niż znajomość historycznego Chrystusa. Różnice zaś doktrynalne, były znacznie głębsze. Ebionici - bo tak nazywali się pierwotni chrześcijanie, których związek z gminą Jerozolimską nie budzi żadnych wątpliwości, ściśle przestrzegali żydowskiego prawa, nie wierzyli w trójcę św. ani bóstwo Jezusa, uznawali reinkarnację..... Spór zaś z Pawłem jaki prowadzili, był na tyle zażarty, że na podstawie pozostałych dokumentów możemy prześledzić jego znaczenie i powagę. I tak Didaskalia mówią o jednym mężu którego, Ebionici określali mianem "niegodziwego męża" a wręcz "Antychrystem". Wszystkie te określenia odnosiły się rzecz jasna do Apostoła Pawła. Z biegiem dziejów Kościół uznał nauki Ebionitów za obrzydliwą herezję i skutecznie wymazał z kart historii, a przez to zupełnie odciął się od rodziny Jezusa, jego braci i reszty Apostołów. Dokonując tego zabiegu, wszystkie swe siły zaangażował w interpretację nauk Pawła i rozwój Kościoła Katolickiego. Musimy wiec sobie zdawać sprawę, że Nowy Testament, którym obecnie dysponujemy nie stanowi odzwierciedlenia nauki samego Jezusa i jego Apostołów, tylko jest odbiciem perspektywy Pawłowej. Dlatego też zrozumienie biblii, a w niej pism chrześcijańskich jest znacznie utrudnione. Trudno też powiedzieć, jak by dzisiaj wyglądało chrześcijaństwo, gdyby mogli dojść do głosu ci, którzy najlepiej znali Jezusa....

Wracając zaś do idei reinkarnacji, przyjrzyjmy się pokrótce doktrynie o preegzystencji dusz, którą głosił Orygenes (II w. n.e). Rozwijając w ten sposób hellenistyczną idee Platona, nauczał, że cała ludzkość istniała najpierw jako czysty umysł. Wszystkie jestestwa, czy to ludzkie, czy boskie, roślinne czy zwierzęce, istniały jako byty pojęciowe, pozbawione formy materialnego wcielenia. Dopiero na skutek oddzielenia się od Boga, czysta i nieskalana myśl (Logos św. Jana) została ograniczona materią. Reinkarnacja według Orygenesa jest procesem powrotu do wcześniejszej unii z Bogiem. W zależności od stopnia skażenia, dusza reinkarnacje się bądź to w niższe formy egzystencji (zwierzęta, ryby,gady), bądź to wyższe formy istnienia (ludzie, aniołowie, bogowie).... Zatem zmartwychwstanie według Orygenesa oznaczało kolejny stopień tego procesu, jako zmartwychwstanie w ciele duchowym, czyli skok na wyższy poziom egzystencji. W podobny sposób też należy rozumieć słowa Jezusa, które skierował do łotra na krzyżu - .....zaprawdę, zaprawdę powiadam ci....dziś ze mną będziesz w raju.... (parafraza NT) Jest to kolejny dowód na reinkarnację w myśl rozumienia jej przez Orygenesa. Bowiem zmartwychwstanie w raju, to nic innego jak odrodzenie się w innej formie istnienia.....

Pozdrawiam
Misterium Christi
Avatar użytkownikaApollo Mężczyzna
 
Imię: Apollo
Posty: 397
Dołączył(a): 26 mar 2008, 16:19
Lokalizacja: Dublin, Irlandia
Droga życia: 8
Zodiak: Wodnik

Post 20 cze 2008, 01:50

Interesujace slowa Apollo.

Mysle, ze wlasnie tak jest. Jesliby Ci, którzy Jezusa znali, albo nawet Jezus sam, dzisaj mial mozliwosc do glosu dojsc, opowiedzialiby nam calkiem inne rzeczy, niz te, które czytamy dzisiaj w nowym Testamencie.
Nieuznanie reininkarnacji pozwolilo takzwanym Duchownym czlowieka ograniczyc, dajac mu do zrozumienia, ze tylko to zycie sie liczy i jego konsekwencje bedzie na wage postawione. W guncie rzeczy jest faktem, ze kazde zycie sie liczy i kazde zostanie "przez nas" i nasza Dusze po smierci zanalizowane, ale nie poto aby decydowac, czy mamy klucz do nieba albo do piekla, tylko jako anylize rozwoju swiadomosci.

Jesli nam sie nie udalo takzwanego karmicznego rozwoju uzyskac, to wkraczamy ponownie do tej 3-dymensionalnej egsystencji na ziemi i uczymy sie dalej.
Czlowiek rodzi sie ponownie i "stara sie" te zadania, które sobie zadal, rozwiazac.

Jezus powiedzial: "dzis ze mna bedziesz w raju" - kazda smierc prowadzi najpierw do raju. W tym mozemy pozostac, gdyz tak naprawde jestesmy juz dawno aniolami i czlonkami wyzszej egystencji. Nasz udzial w tym ziemskim zamieszaniu to tylko nasz wlasny pomysl. My Ludzie jestesmy juz zawsze idealni, zdrowi, kochajacy i kochani.

Zycie, to tylko czesc naszego rozwoju, który chcielismy przejsc. :)

A co jest Pieklo? Pieklo wymyslili ci, ktörzy nas pod kontola chcieli miec. Tak naprawde jest pieklo (metaforycznie widzone) tym, co nas ogranicza, co nam mówi, ze jestesmy sami, ze jetsmy grzechnikami, ze bez religii i kosciola niedotrzemy do Boga itd...

Bóg jest wielkim Cialem, do którego my nalezymy. On kocha nas, obojetnie, co my robimy. My jestesmy jego czastkami, które sie rozwijaja i które jego calosc tworzymy. W gruncie rzeczy i my jestesmy Bogiem - jego zwierciadlem.

Pewnego dnia i my bedziemy w stanie zmartwychwtac i narodzic sie w innej formie istnienia. To jest nasz plan ewolucji i níkt nie jest w stanie go zatrzymac.

Jezus powiedzial ze, on powróci, ale tak naprawde powiedzial, ze jego swiadomosc na ziemi powróci. Co on zasial, to wykielkuje i my jestesmy wlasnie tymi ziarnami, które teraz zaczynaja rosnac i zaczynaja jego swiadomosc rozumiec i ja manifestowac.

Wielu z nas rosnie w tej chwili i czuje ta sile, która w nas dlugo spala. Wiele tysiecy lat czuwalismy, obserwowalismy, i bylismy aktywni w tych dualnych grach zycia. Dzisaj jest pewne - nadszedl koniec tego grania. Dzisiaj budzimy sie i zaczynamy riozumiec, ze zycie, nasze cialo i nasz rozum to tylko ograniczone narzedzia, które nam pomogly zrozumiec, ze "my" jestesmy wiecej, niz "to", albo "ten".

My jestesmy wieksi niz czlowiek, niz ziemia, albo nawet galaktyka. Ma jestesmy swialtlem, które jest wszystkim. Multidymensionalna jednosc, która powraca do tej swiadomosci. Cóz za wspaniale czasy...

Serdecznie pozdrawiam,
Tommy
Kazdy ma swoja prawde.

PS. Moja cala wiedza jest w jezyku niemieckim, przez co nie wiem, czy slowa, które uzywam(tlumacze) sa Wam zrozumiale. Jesli znajdziecie cos niezrozumialego, to dajcie mi znac. :)
Avatar użytkownikaTommy Mężczyzna
Lightworker
 
Imię: Tomek
Posty: 15
Dołączył(a): 06 sie 2007, 13:41
Lokalizacja: Mannheim - Niemcy
Zodiak: Koziorozec

Post 22 cze 2008, 23:21

Tommy, przyznaję, interesujące.
Przychylam się generalnie. Zgłębiam podobny punkt widzenia i pracuję nad świadomością w kontekście bardzo zbliżonego poglądu.
co z serca płynie,do serca trafia!
Olina Kobieta
 
Posty: 95
Dołączył(a): 18 mar 2008, 20:46
Droga życia: 4
Zodiak: koziorożec

Post 09 wrz 2008, 22:53

Odkąd przeczytałem o wierzeniach sumerów, nie mogę odejść od wrażenia, że to wszystko sensownie się łączy. Może powiem od razu, że całej mitologii nie znam, znam tylko analizy wielu osób poparte cytatami. Wszystko wydaje się być takie spójne: to ponoć Enki dał ludziom duszę, co wprawiło w gniew jego ojca. Przypomina to sytuację, kiedy wąż kusi pierwotnych do zerwania jabłka poznania (cała trójka oczywiście won z niebios). Enkiego porównuję do szatana (zbuntowany anioł - może teraz wykraczam poważnie poza treść tematu, ale jak prymitywny człowiek wyobraża sobie istotę potężniejszą i jak przeniesie tą opowieść ustnie następnemu pokoleniu? następni wyobrażają sobie wielką mocną istotę, która ma skrzydła - no przecież ufo lata) a jego ojca do boga wszech mocnego;]. Aniołowie pomocnicy boga- kasty kosmitów, którzy przybyli tu kiedyś na ziemie. Przy okazji mógłbym teraz powiedzieć o atlantydach, których widzę jako mieszkańców innej planety albo poprzednią cywilizację, która zginęła. Moje przemyślenia choć lekko spamowe, to niezbędne, żeby zrozumieć mój tok myślenia. Teraz czytając biblię (stary testament głównie) nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdzieś to już było. Ktoś wyżej podał fragment który wypowiedział Jezus do innego skazańca (mogę się mylić) - 'jeszcze dziś będziesz ze mną w raju'. Pamiętam kiedyś ktoś wprowadził ciekawą dyskusję o tym, że odpowiednio postawiony przecinek w tym zdaniu może zmienić cały jego sens. W tym momencie wystarczy dodać jak bardzo przez wieki zmieniała się biblia, oczywiście przez modyfikacje kościoła, który zaczął manipulować ludźmi.
Dobrze gdzie tu o reinkarnacji? A no musiałem przybliżyć swoje przekonania, nie będę ślepo ich bronił, w końcu jestem przebudzony;]. Sprawę reinkarnacji odbieram dwojako:
1. Podobnie jak Pax- trzeba się rozwijać i żyć w zgodzie- bo następne życie spędzimy inkarnując w dół. Mogli w to wierzyć.
2. Jako że starożytni Grecy wierzyli, że rośliny mają duszę, mogło to być całkiem prawdopodobne (że również pierwsi chrześć. wierzyli w reinkarnację). Nie wiem kim był Jezus, słyszałem tezę, że wędrował on po świecie i poznał religie wschodu. Wg mnie chrześcijaństwo nie przetrwało by do dziś, gdyby cesarz nie przyjął chrztu. Przejęcie wiary przez takie mocarstwo (z zaburzeniami;]) nie było łatwe, niektórzy następcy próbowali wrócić do dawnych tradycji. Następnie upadek cesarstwa, barbarzyńcy przyjmują wiarę i.... nie wierzę, że na przełomie czasu nie zmienili biblii o 60%. Dzisiaj pełno rozmaitych 'katolyków', oni ślepo brną w swoich przekonaniach, w tym co im wpajano, takich najłatwiej nastraszyć patelką i belzebubem, a za nic będą mieć to co 'następcy chrystusa' wyrabiają.

Na tym kończę bo mi oczy wyschnęły, przepraszam za poprzednie wypowiedzi, pracuje nad sobą :o
Ruszać się nie jestem w stanie choć chciałbym
Wygląda na to że jestem jak kamień bezwładny(..)
Czy to dzieje się naprawdę ziom?
Czy nie żyję i nie wyjdę już na zawsze stąd?
Avatar użytkownikaPL-ayeR Mężczyzna
 
Imię: Kamil
Posty: 115
Dołączył(a): 14 lut 2008, 18:02
Lokalizacja: Maków k. Skierniewic
Droga życia: 7
Typ: Poprzednio 4w5, teraz 7w6?
Zodiak: Baran

Post 24 gru 2008, 00:47

Witam

Miałem ostatnio okazje przeczytać ciekawy artykuł autorstwa Ronalda Zurrera który porusza temat wiary w reinkarnacje u początków kościoła, ale także zagadnienie instytucji korektorów, oraz zmian jakie wprowadzali do pism Nowego Testamentu w celu eliminacji zagadnień związanych z idea ponownych narodzin. A oto interesujący fragment:
......wczesne chrześcijaństwo w czasach Orygenesa nie znało jeszcze twardych dogmatów, a pod pojęciem Kościoła nie była rozumiana żadna stała instytucja. Rozwój nauki kościelnej określany był więc głównie przez pewne kanony teologiczne, ustalane na zborach kościelnych. Dopiero po tym, jak chrześcijaństwo stało się w IV wieku rzymską religią państwową, powstały pierwsze dogmaty, przy czym podłożem powstania tych kościelnych kanonów wiary nie była, jak wiadomo, żadna wewnętrzna systematyka. Nie zostały one spisane jako ogólnie obowiązujące prawdy wiary, lecz były pierwotnie wytycznymi dla odparcia pewnych niezgodnych z interesami kościelnymi poglądów religijnych, które należało wobec tego ogłosić herezjami.....

oraz:
.....Świadome zmienianie czy nawet eliminowanie niepożądanych bądź niezrozumiałych cytatów biblijnych z pism Nowego Testamentu zaczęło się oficjalnie po soborze w Nicei (rok 325), a nawet jeszcze wcześniej. Specjalnie do tego celu naznaczeni przez urzędy kościelne korektorzy dostali pełnomocnictwa do takiego poprawiania tekstów, jakie wydawało im się właściwe. Jest prawdopodobne, że w tamtym okresie usunięte zostały liczne miejsca w Nowym Testamencie, które dotyczyły nauki o reinkarnacji. Praktyki tej nie zaniechały również trzy kolejne sobory ekumeniczne – w Konstantynopolu (381), w Efezie (431) i w Chalcedonie (451). Przeciwnie, przedstawiały one coraz wyraźniej Jezusa Chrystusa jako jedynego Zbawiciela naszego wieku i każdemu "prawdziwemu" chrześcijaninowi dawały nadzieję wyzwolenia ze śmiertelnego materialnego ciała wyłącznie przez przyjęcie Chrystusa i jego Kościoła......

Powyzsze fragmenty pochodza z obszernej pracy na temat reinkarnacji pt. Reinkarnation. Die umfassende Wiessenschaft der Seelenwanderung wydanej przez Sentient Press w Szwajcarii. Calośc sklada sie z dwoch czesci i jest oczywiscie dosyc rozległa, zwlaszcza ze zawiera o wiele wiecej informacji. Z polskim przekladem mozecie sie zapoznac na http://vrinda.net.pl/wiadomosci/artykul.php?id=659 oraz http://vrinda.net.pl/wiadomosci/artykul.php?id=698 (linki odświeżone i poprawione)

Kolejna sprawa to problematyka fałszerstwa dziel Orygenesa a w szczególności poprawek naniesionych przez Rufina. Tak wiec o swoich korektorskich dokonaniach pisze on w przedmowie do dzieła "O zasadach" w sposób następujący:
......bardzo wiele ustępów w pismach Orygenesa zostało sfałszowanych przez heretyków i ludzi mu nieżyczliwych: dotyczy to szczególnie tych ksiąg, które pragniesz, abym przetłumaczył, to znaczy dzieła pt. Peri archon – tytuł ten można oddać jako O zasadach albo O początkach (Przedmowa Rufina, 3)......

oraz:
......Jeśli więc gdzieś w jego dziele natknąłem się na sformułowania sprzeczne z tym, co na temat Trójcy w innych miejscach stwierdził w sposób ortodoksyjny, pominąłem je, jako sfałszowane i nie pochodzące od niego, albo też przedstawiłem, uzgodniwszy je z poglądem, który, jak można zauważyć, sam w wielu innych miejscach potwierdził (tamże)......

a także:
.......Jeśli natomiast w jakimś miejscu, przemawiając już jak gdyby do ludzi doświadczonych i posiadających wiedzę, chciał się wyrazić skrótowo i powiedział coś w sposób niejasny, ja, dla wyjaśnienia tego miejsca i w trosce o przejrzystość wykładu, włączyłem tam wypowiedzi dotyczące tego samego tematu, ale sformułowane przez niego przejrzyściej w innych księgach. Nie powiedziałem jednak niczego od siebie, lecz przedstawiłem jego poglądy, jakkolwiek wygłoszone w innym miejscu” (Przedmowa Rufina)......

Mamy tu zatem oczywisty przykład dokonania interpolacji przez Rufina, który pozmienial dzieło Orygenesa w taki sposób, ażeby odpowiadało ortodoksyjnym pogladom. A oto spis prawdopodobnych korekt zamieszczony na http://apologetyka.katolik.net.pl/content/view/1221/64/

1) apokatastaza i możliwość nawrócenia diabła;

2) preegzystencja dusz;

3) subordynacjonizm;

4) metempsychoza;

5) alegoryzm.

Więcej na temat falszowania dziel Orygenesa pod kątem ideii reinkarnacji można przeczytac (niestety po niemiecku) na http://www.das-weisse-pferd.com/97_20/origenes.html Strona ta jest na tyle istotna ponieważ poza fałszerstwami dzieł słynnego teologa omawia przykład fałszerstwa Listu Jakuba:
......Ganz selbstverständlich spricht auch der biblische Jakobusbrief vom "Rad der Geburt" bzw. dem "Rad des Neuanfangs" (Jak. 3,6; griechisch: trochos tes geneseos), die Zunge könne es in Brand setzen. Das heißt: Die Auswirkungen negativer Worte können so schlimm wie ein Feuer sein, welches das Wiedergeburtsrad für die Betroffenen erneut in Bewegung setzt. Dieser Brand könne nicht mehr allein in diesem Leben gelöscht werden, sondern käme in einem weiteren Leben zur Bereinigung auf die Menschen zu......

Chodzi o to że w tlumaczeniach Nowego Testamentu dotyczacego fragmetu Jakuba 3.6 specjalnie pominięto słowa "Koło Narodzin" i zastapiono "Okręgiem Życia" (por. Jak. 3,6 BT) a w Biblii Lutra "Calym Światem". Tekst ten poprawnie winien brzmiec tak:
....Oto mały ogień a jak wielki las podpala. Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród naszych cżłonków tym co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielny rozpala koło narodzin (Jak. 3,6).....


Czy mamy zatem pierwszy dowód zabiegów korektorskich w celu usunięcia ideii reinkarnacji w pismach Nowego Testamentu....?

Wydaje sie że tak, ponieważ greckie słowa "trochos tes genseos" (koło narodzin) oznacza dosłownie cykl, krąg, koło, bieg życia (trochos) oraz narodziny (genesos) co daje zupełnie inna interpolacje niz mamy obecnie w naszych przekładach Nowego Testamentu. Niemniej jest jedno ale - rzecz dotyczy idiomu i wokół tego toczy sie dyskusja. Problem jednak polega na tym że okreslenie "koło narodzin" jest określeniem technicznym uzywanym zawsze w kontekscie reinkarnacji i to przemawia za jego dosłownym tlumaczeniem a nie opisowym. Jako ciekawostkę podaje poniżej tekst V Ewangeli odnośnie podobnego zagadnienia:
....Jezus siedział w przedsionku świątyni,i wielu ludzi przyszło ,by słuchać Jego nauki. A jeden rzekł do Niego:"Panie czego nauczasz o życiu?" A ON mu rzekł"Błogosławieni,którzy poczynili wiele doświadczeń,przez cierpienia bowiem staną się doskonałymi.Będą oni jak aniołowie Boga w niebie i nie będą nigdy umierać,ani ponownie się rodzić:śmierć i narodziny nie będą miały więcej mocy nad nimi. Tak i wy musicie przechodzić przez wiele przemian,aż będziecie doskonali,tak jak napisano w księdze Hioba:"Jestem wędrowcem i wędruję z jednego miejsca na drugie i od jednego domu do drugiego,aż dojdę do miasta i domu,które są wieczne. Ale dla tych,którzy zło czynili,nie ma spokoju,oni bowiem będą przychodzili i odchodzili i przez wiele wieków będą musieli znosić cierpienia,aby się poprawić,aż staną się doskonaymi.ci zaś,którzy czynili dobro i osiągnęli doskonałość,znajdą wieczny spokój,wejdą do żywota wiecznego i spoczywać będą w wieczności. Nad nimi już żadnej mocy mieć nie będą wielokrotnie powtarzające się śmierć i narodziny:dla nich koło wiecznosci już się nie będzie obracać.... (Ewangelia Życia Doskonalego)



Pozdrawiam
Ostatnio edytowano 26 gru 2008, 00:34 przez Apollo, łącznie edytowano 1 raz
Misterium Christi
Avatar użytkownikaApollo Mężczyzna
 
Imię: Apollo
Posty: 397
Dołączył(a): 26 mar 2008, 16:19
Lokalizacja: Dublin, Irlandia
Droga życia: 8
Zodiak: Wodnik

Post 24 gru 2008, 11:51

Bardzo ciekawe jest to co piszesz. Nigdy w ten sposób nie zagłębiałem się w naturę zmian w pismach, choć wiem że były takie zmiany i to dość rozległe. Niemniej całkiem spora liczba osób które zaczęły się zastanawiać nad swoją religią, też dochodzą niezależnie do tego że nigdzie nie jest napisane że nie ma reinkarnacji, a wręcz są punkty w których zdaje się że jest jej potwierdzenie, więc wycięcie tych fragmentów z biblii nie do końca komuś wyszło ;) Pytanie tylko dlaczego kościół o tym nie naucza? I dlaczego jest to kwestia tak dla kościoła szkodliwa? Bo tracą straszak jakim jest piekło po życiu?

P.S. Dwa pierwsze linki trochę źle ci się chyba wkleiły bo nie działają. Powinno być chyba:
http://vrinda.net.pl/wiadomosci/artykul.php?id=659
http://vrinda.net.pl/wiadomosci/artykul.php?id=698
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Post 21 sty 2009, 00:17

Witam

W dalszej części chciałbym przedstawić dwa fragmenty artykułu, który przykul moją uwagę, ponieważ jest niejako odpowiedzią na argumenty opowiadające się za poglądem, który mówi że reinkarnacja jest obca nauce zarówno Starego jak i Nowego Testamentu......

Stara, chrześcijańska tradycja…:
......Niejednokrotnie czytamy, że antropologia biblijna rzekomo wyklucza reinkarnację. Korzeni tej antropologii poszukiwać należałoby oczywiście już w Starym Testamencie. Ale właśnie ten argument pośrednio dodatkowo uzbraja naszą tezę. Otóż fakty, które się przytacza (a których ja nie neguję, jeśli już, to raczej wręcz przeciwnie) świadczą jedynie o tym, że Żydzi z owego okresu nie znali (lub co najmniej mogli nie znać) pojęcia reinkarnacji. Nie dziwi to wcale: skoro bowiem później niż poganie posługiwać się zaczęli pojęciem nieśmiertelnej duszy, to i później też przyszło im zastanawiać się nad pojęciem reinkarnacji. Nie znając go zaś, nie mogli go odrzucać. Odrzucać bowiem da się jedynie coś, o czym się wie. Odrzucanie lub akceptacja (tudzież obojętność) były zatem dla nich możliwe tylko po tym, gdy koncepcja ta stała się dla nich dostępna. Stąd też dziś część z nich tego konceptu nie aprobuje, a część aprobuje, wszyscy oni jednak są Żydami. Byłoby raczej nieładnie z naszej strony pouczać judaistów co to jest "prawdziwy judaizm". Chyba, że jesteśmy gotowi z pokorą poddać się tyradzie np. sikha na temat tego, czy jesteśmy "prawdziwymi chrześcijanami" i dać się takiemu uturbanionemu Azjacie "wykluczyć" z naszej religii, jeśli on dojdzie do wniosku, że się już nie zaliczamy...

Argument o "wykluczeniu przez nieznajomość" jest zatem poważną pułapką.

Jeśli przed Kolumbem w Europie nikt nie wiedział o istnieniu Ameryki, to czy fakt tej niewiedzy wykluczał jej istnienie? I czy po jej odkryciu kwestią "ortodoksji" naukowej jest nieuznawanie możliwości istnienia tego kontynentu? Czy fakt, że nie spotykamy się na co dzień z "kosmitami" stanowi dowód rozstrzygający o braku życia poza naszą planetą? Zgoda, historycznie rzecz biorąc systemy religijne i filozoficzne bazowały na założeniu, że gdzie indziej nie ma życia ludzkiego (lub podobnego). Nie da się jednak na tej podstawie wykluczyć innych możliwości, tak jak nie sposób kompromitować tych religii. Czy zatem wierzący w istnienie "kosmitów" to ludzie, którzy kompletnie błądzą?

Po to, by w cokolwiek wierzyć, nie trzeba dowodów, że wierzono tak już przed wiekami czy tysiącami lat. Naukowcy co prawda nie wykluczają, że koncepcje reinkarnacyjne mogły istnieć niemal od zarania historii ludzkości, ale nawet gdyby ich wtedy nie było, to co z tego? Chrześcijaństwo ani judaizm czy islam też nie istnieją "od zawsze", czy zatem należy je z tego powodu marginalizować?

Tak i z reinkarnacją: wierzyć w nią można, nawet gdyby jako koncepcja pojawiła się dopiero wczoraj. Gwoli ścisłości podkreślić warto jednak, że tak oczywiście nie jest. Samo chrześcijaństwo jest "młodzieniaszkiem" wobec tej koncepcji, co oznacza, że cała chrześcijańska tradycja i dogmatyka jest od niej młodsza. A w samym chrześcijaństwie (żeby już zbyt daleko w przeszłość nie wychodzić) jest ona starsza niż zdecydowana większość tradycji, starsza niż wszystkie dogmaty. Wiara w nią czyni zatem z każdego chrześcijańskiego reinkarnacjonisty spadkobiercę tradycji:

- starszej niż dogmat o Trójcy Świętej,
- starszej niż doktryna o współistotności Pomazańca z Bogiem Ojcem, czyli:
- starszej niż cała kontrowersja ariańska,
- starszej niż Credo nicejsko-konstantynopolitańskie,
- starszej niż proklamowanie Marii "Matką Boską" (Theotokos),
- starszej niż wiara w Niepokalane Poczęcie oraz Wniebowzięcie (nie mówiąc już o dogmatach na ich temat, bo są one wręcz tworami "historii najnowszej", gdzie jeden z nich liczy sobie trochę tylko ponad pół wieku…),
- starszej niż jakikolwiek "Ojciec Kościoła",
- starszej niż kult jakiegokolwiek świętego,
- starszej niż papiestwo, a co za tym idzie:
- starszej niż wiara w papieską nieomylność (nie mówiąc już o dogmacie o tej nieomylności…)
- starszej niż znany nam kanon Pisma Świętego (zwłaszcza chrześcijański)…
- starszej niż jakiekolwiek potępienie Orygenesa,
- starszej niż którykolwiek sobór powszechny i jego ustalenia (nie mówiąc już o jakiejkolwiek współczesnej nam kampanii antyreinkarnacyjnej, prowadzonej przez którykolwiek ośrodek lub jakiegokolwiek ojca dominikańskiego...)

Można by tak długo jeszcze ciągnąć… Mówimy tu zatem - praktycznie rzecz biorąc - o reinkarnacji jako stałym i ugruntowanym elemencie chrześcijańskiej tradycji oraz depozytu wiary chrześcijańskiej, a nie o jakimś "obcym ciele". Obcym ciałem, jeśli chodzi o ścisłość, były u nas inkwizycja i zbrodnie popełniane w imie dogmatu i t.zw. "prawdziwej wiary". To one z chrześcijaństwem, jako ideą, nie miały absolutnie niczego wspólnego, tak jak pozbawione jest jego ducha "wykluczactwo" bazujące na tym, że ktoś nie uznaje takiego czy innego dogmatu lub wierzy sobie w reinkarnację. Jeśli cokolwiek zatem jest tu w stanie okaleczać chrześcijaństwo, to takie właśnie praktyki wykluczackie, a nie wiara w reinkarnację, która tej religii ani nie przyczynia żadnej szkody, ani też jej nie przyczyniała w przeszłości.

Stwierdziwszy zaś, że nasz rodzaj wiary chrześcijańskiej istnieje od zarania dziejów naszej religii, nie twierdzimy, że był to jedyny reprezentant chrystianizmu w przeszłości. Pod tym względem różnimy się od (niektórych) naszych ortodoksyjnych koreligionistów, którzy fakt istnienia w starożytnym chrześcijaństwie wrogów naszej wiary próbują uczynić jedynym chrześcijańskim punktem widzenia. Poszczególne zaś wypowiedzi takiego rodzaju z tamtego okresu mianują dowodem, że to kościół (cały?) jednoznacznie potępiał itd......



Kwestie biblijne "Drogą do nikąd":
.......Jak już wiemy, Biblia w ogóle niczego nie mówi na interesujący nas temat. Nie mówi, gdyż autorzy najstarszych jej ksiąg nie byli w stanie ustosunkować sie do niego, autorzy zaś pism późniejszych nie zdecydowali się tego uczynić. Jedyne, co pozostaje tym, którzy chcą argumentować "z pozycji biblijnych", to próba interpretacji poszczególnych fragmentów tekstów, a to - jak zobaczymy - wyjątkowo "śliska" sprawa. Próba wykluczania jakiegoś poglądu z uwagi na to, że ktoś nie był w stanie się do niego ustosunkować, wydaje się zatem "nie fair" i to zarówno w stosunku do tego poglądu jak i w stosunku do tego kogoś. Starożytni Żydzi nie byli też w stanie ustosunkować się np. do późniejszych teorii dotyczących powstania wszechświata oraz "obrotów sfer niebieskich", o których to "obrotach" nie zdawali się mieć jakiegokolwiek pojęcia porównywalnego z obecnym.

Z tego też powodu wielu krytyków Biblii zakwalifikowało Księgę Genezy niemalże "na szmelc" lub - w najlepszym wypadku - do muzeum, nie pozostawiając na niej "suchej nitki". Z drugiej jednak strony obrońcy Biblii, w tym "ortodoksi" (jeśli nie wręcz oni przede wszystkim) posługują się takimi współczesnymi (a więc też nieznanymi starożytnym autorom Pisma) interpretacjami, które, jeśli już nie wpisują wprost obecnych teorii do opisów Genezy, to co najmniej stwierdzają, że są one z nimi "niesprzeczne". Takie stanowisko stało się już "klasyką" współczesnego nam interpretowania i nauczania biblijnego, od lekcji religii dla uczniów podstawówki aż po uniwersytety. Istnieje przebogata literatura na ten temat, dostępna praktycznie wszędzie, której czytanie jest zalecane uczniom, studentom i profesorom. Autorzy tych pozycji dają nam praktyczny pokaz tego, że można - a nawet trzeba - przeinterpretowywać starożytne teksty biorąc pod uwagę późniejszy dorobek myślowy i naukowy.

Chrystus uczył teorii zmartwychwstania. Tak, to prawda. Ale czy on kiedykolwiek ostrzegał przed reinkarnacją? Ja rozumiem fizyczne zmartwychwstanie właśnie jako reinkarnację – w odróżnieniu od zmartwychwstania duchowego (czyli “ponownego narodzenia”), które następuje w trakcie tego samego życia cielesnego.

"Teraz jest dzien zbawienia" (2Kor 6;2) – to kolejny znakomity cytat po Hbr. 9,27: istotnie teraz jest dzień zbawienia, bo teraz odpowiadamy za swe życie. I trwa to przez cały czas, my już możemy zostac zbawieni, nie dopiero "przy końcu czasow". Sąd Ostateczny jest tak samo wieczny, jak zbawienie, odbywa się on zatem nieprzerwanie.

Baptistes na pytanie czy jest Eliaszem, odpowiedział "Nie" (Jn. 1;21). Co tylko potwierdza, że nie był tym "wniebowziętym" Eliaszem z ST (co akurat między nami nie budzi kontrowersji). Jeśli natomiast miał być istotnie przereinkarnowanym, to - za przeproszeniem - niczego by o tym wiedział. Więc z argumentu nici.

Wersety z Jana 3;3-6 nie budzą kontrowersji między nami również. Jasne, że chodzi o ponowne duchowe narodzenie. Ale i tu mamy pewną niespodziankę: skoro "ciało rodzi ciało, a duch rodzi ducha", to może to oznaczać, że "narodzenie ducha" niekoniecznie musi być równoczesne z narodzeniem ciała… Choć naturalnie może ten fragment być interpretowany (zapewne lepiej interpretowany w całym kontekście) w ten sposób, że tak jak ciało rodzi się z ciała, tak narodzenie duchowe jest czymś innym, więc Nikodem nie musi „wskakiwać z powrotem” do łona swej matki. Krótko mówiąc: śledzenie tekstów biblijnych w celu wykazania, czy są one za lub przeciw, jest drogą do nikąd. Poza tym oczywiście, na co wskazywaliśmy już niejednokrotnie: że nie potępiają one reinkarnacji, bo albo ich autorzy o niej nie słyszeli, albo nie decydowali się wystąpić przeciw niej. To jedyna konkluzja możliwa do wyciągnięcia z całą pewnością.......



Całość artykułu dostępna jest na http://www.kosciol.pl/article.php/20061126142556113


Pozdrawiam
Misterium Christi
Avatar użytkownikaApollo Mężczyzna
 
Imię: Apollo
Posty: 397
Dołączył(a): 26 mar 2008, 16:19
Lokalizacja: Dublin, Irlandia
Droga życia: 8
Zodiak: Wodnik

Post 21 lut 2009, 19:19

Polecam książkę pt. "Odszedłem, żeby wrócić" o Edgarze Cayce nt. reinkarnacji.
Można przeczytać w niej, że w 553 roku n.e. piąty sobór powszechny w Konstantynopolu postanowił usunąć koncepcję reinkarnacji z liturgii. Wczoraj miałem okazję, aby porozmawiać na ten temat z pastorem Kościoła Zielonoświątkowego. Nie wierzy w reinkarnację i twierdzi, że w tamtych czasach istniało już tyle kopii Ewangelii i były tak rozsiane po całym świecie, że niemożliwe było jej sfałszowanie.
Ciekawe jestem czy rzeczywiście tak było, czy on coś przeinacza albo wręcz ściemnia. Moje wiedza historyczna jest dość ograniczona, nie mogę odnaleźć takich szczegółowych informacji w internecie. Chciałbym, aby ktoś o stosownej rzetelnej wiedzy historycznej o Biblii wypowiedział się na ten temat, ponieważ bardzo mnie to nurtuje.
Koleś Mężczyzna
 
Posty: 1
Dołączył(a): 21 lut 2009, 16:52

Post 09 kwi 2009, 01:07

Witam

Koleś napisał:
......Polecam książkę pt. "Odszedłem, żeby wrócić" o Edgarze Cayce nt. reinkarnacji. Można przeczytać w niej, że w 553 roku n.e. piąty sobór powszechny w Konstantynopolu postanowił usunąć koncepcję reinkarnacji z liturgii......
Czy z liturgii tego nie wiem, ale na pewno w łonie kościoła toczyła się dyskusja pomiędzy formułującym się kościołem rzymskim a intelektualna elita wywodzącą się z kultury greckiej. W efekcie tej dyskusji uznano oficjalnie na soborze powszechnym w Konstantynopolu wiarę w reinkarnacje za herezje. Roman Zając - biblista i demonolog z KUL tak o tym napisał:
.......W pierwszych wiekach chrześcijaństwa reinkarnację wyznawali gnostycy, niektórzy przedstawiciele szkoły aleksandryjskiej i neoplatończycy chrześcijańscy. Ojcowie Kościoła i apologeci chrześcijańscy stanęli w obliczu konfrontacji z tymi poglądami. św. Ireneusz z Lyonu (+202) nauczał, że nauka chrześcijańska o osobowej niepowtarzalności człowieka wyklucza reinkarnację. Tertulian (+ok.220) uważał, że zaprzecza jej istotowa jedność ciała i duszy. Św. Augustyn (+ 430) w "Państwie Bożym" z ironią odnosił się do neoplatońskiej wiary w reinkarnację. Wspomniał, że platonik ma kłopoty, aby "pogodzić się z myślą, że matka obrócona w mulicę, miałaby wozić swego syna", dlatego taki platonik przyjmuje wiarę w reinkarnację tylko ludzką, ale skoro tak, czemu nie wstydzi się wierzyć, "że matka, obrócona w młodą dziewczynę, mogłaby poślubić syna" (X, 30)?
Tak naprawdę to sytuacja i atmosfera jaka panowała w tamtych czasach nie była taka miła. W. Dziewulski pisze:
......Spory teologiczne pomiędzy tymi grupami prowadzone były z niezwykłą brutalnością aż do rozlewu krwi włącznie i budziły u pogan niesmak. Dlatego też Celsus (II w.) wspominał o śmiertelnej nienawiści, jaką żywiły do siebie poszczególne sekty chrześcijańskie. Cesarz Julian „Apostata” wytykał chrześcijanom, że zabijają nie tylko pogan, ale i tych współwyznawców, którzy inaczej niż oni opłakują zmarłego Chrystusa, zaś Ammian Marcellin, znakomity rzymski historyk (330 – 395) pisał, że chrześcijanie są gorsi od dzikich zwierząt, gdy toczą spory ze sobą.....
Widzimy więc że walka kościoła z herezją była nieobliczalna i miała niewątpliwy wpływ na dokonywanie świadomych korekt w ewangeliach, w taki sposób ażeby odpowiadały przyjętej doktrynie. W zestawieniu wypowiedzi pogańskiego krytyka - Celsusa, opracowanym na podstawie apologetycznego dzieła chrześcijańskiego apologety Orygenesa pt. Przeciw Celsusowi (wyd.: Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1977) czytamy:
......niektórzy chrześcijanie, niczym ludzie, którzy po pijanemu działają na własną zgubę, zmienili trzy, cztery razy oryginalny tekst Ewangelii i sfałszowali go, aby mieć odpowiedź na stawiane zarzuty.....(Contra Celsus, księga II, rozdział 27)
Przykładem takiego zabiegu jest z pewnością kodeks Vaticanus Synaiticus a przede wszystkim tekst Mt. 28.19 gdzie po raz pierwszy użyto formuły trynitarnej .....w imię Ojca i Syna i Świętego Ducha.....Niemniej prawda jest taka ze, w najwcześniejszych kodeksach - Synaitic Syriac(4 w n.e.) i w Latin Manuscript nie ma tej formuły w ogóle. Zaś Euzebiusz z Cezarei(270-340), który miał dostęp do Biblioteki w Cezarei w swych pismach i komentarzach do Psalmów, Izajasza, w Demonstratio Ewangelica, Teofania i w swojej słynnej historii kościoła, w dziele o Konstantynie używa 18 razy cytat Mat. 28:19 w zupełnie innej formie : „.....Idźcie i czyńcie uczniami wszystkie narody w moim imieniu, ucząc ich przestrzegać to, co wam nakazałem.....” (H.E. 3.5.2)[...1] Podobnie tekst hebrajski hebraisty Szem Tov's(Szem Toba) z XIV w n.e. w którym jest zawarta ew. Mateusza podaje fragment Mat. 28:19: "Idźcie do nich niosąc wszystkie rzeczy, które ja mam i wam przekazałem na zawsze". Tak samo pozostałe Ewangelie, Dzieje Apostolskie, a także Pasterz Hermasa nie znają tej formuły [...2] . A zatem nic dziwnego, ze krytycy tekstu uznają ten fragment za zwyczajne fałszerstwo i przykład dokonania interpolacji przez jakiegoś korektora bądź kopistę. Innym zabiegiem korektorskim w tłumaczeniach Nowego Testamentu jest wcześniej omawiany fragment Jakuba 3.6 w którym specjalnie pominięto słowa "Koło Narodzin" i zastąpiono "Okręgiem Życia" pozbywając się w ten sposób tekstu odnoszącego się do idei reinkarnacji w pierwotnym chrześcijaństwie......

dalej Koleś napisał:
.....Wczoraj miałem okazję, aby porozmawiać na ten temat z pastorem Kościoła Zielonoświątkowego. Nie wierzy w reinkarnację i twierdzi, że w tamtych czasach istniało już tyle kopii Ewangelii i były tak rozsiane po całym świecie, że niemożliwe było jej sfałszowanie. Ciekawe jestem czy rzeczywiście tak było, czy on coś przeinacza albo wręcz ściemnia. Moje wiedza historyczna jest dość ograniczona, nie mogę odnaleźć takich szczegółowych informacji w internecie. Chciałbym, aby ktoś o stosownej rzetelnej wiedzy historycznej o Biblii wypowiedział się na ten temat, ponieważ bardzo mnie to nurtuje.....
Pastor z którym rozmawiałeś wyraża po prostu w ten sposób swoja wiarę i najwyraźniej nie jest dobrze zorientowany w temacie. Otóż w czasach kształtowania się nowego testamentu została powołana instytucja tzw. Corectores która stała na straży poprawności tłumaczenia biblii przez tzw. kopistów. Ich zadaniem było wychwytywanie wszystkich błędów które odbiegały od oryginału i ich poprawianie. Dysponowali oni olbrzymim narzędziem i możliwością wpływu na ostateczny kształt manuskryptów. Problem polega na tym że rzetelność ich pracy poddawana jest w wątpliwość, ponieważ w dobie walki z herezjami poprawiali oni teksty Nowego Testamentu tak ażeby odpowiadały jak najbardziej oficjalnej doktrynie. Przykładem może tutaj być Kodeks Watykański. Ciekawą informacje podaje tu Wikipedia. Otoz tacy uczeni jak ......Tischendorf i Skeat wierzyli, że obok Kodeksu Synajskiego jest on (tzn. kodeks Watykanski) jednym z pięćdziesięciu egzemplarzy Biblii przygotowanych przez Euzebiusza dla Konstantyna Wielkiego w roku 332. Zdaniem Skeata kodeks został odrzucony przez cesarza, ponieważ nie zawierał kanonów Euzebiusza, zawierał wiele not korektorskich (uczynionych jeszcze w skryptorium), a ponadto brakowało w nim ksiąg Machabejskich....... Informacje te są o tyle ważne, ponieważ istnieją nieuzasadnione głosy, że Cesarz Konstantyn nie miał żadnego wpływu na proces kształtowania się kanonu Nowego Testamentu, a szczególnie formy w jakiej został on zaakceptowany przez późniejszy sobór trydencki.....

Zrodla:
Kodeks Watykanski - http://pl.wikipedia.org/wiki/Kodeks_Watyka%C5%84ski
Mariusz Agnosiewicz Kościół IV - V wiek. http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,958
Orygenes Przeciw Celsusowi wyd.: Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1977


Pozdrawiam
Misterium Christi
Avatar użytkownikaApollo Mężczyzna
 
Imię: Apollo
Posty: 397
Dołączył(a): 26 mar 2008, 16:19
Lokalizacja: Dublin, Irlandia
Droga życia: 8
Zodiak: Wodnik
"....Kto popełni grzech przeciwko Duchowi Świętemu, temu nie będzie odpuszczone ani w tym życiu, ani w przyszłym..." Wydaje mi sie ze tu ewidetnie chodzi o reinkarnacje ...Jezus Chrystus udowodnil nam to tez zmartwychwstajac....A takze powinnismy pomyslec o Trojcy siwtej (Ojciec ,syn i duch)... Nie chce nikogo przekonywac do swoich wierzen i nie mam dowodów na to ze chrzescijanie wierzyli kiedys w reinkarnacje...lecz uwazam ze jest to calkiem mozliwe ..Z tego co pamietam kosciol kiedys mial wielka wladze ..chcac nami moc manipulowac mogli to uczynic...zeby ludzie bardziej sie bali wierzyli .. mozliwe ze to bylo po to by miec nad nami wieksza kontrole ale to tylko moje domysly
Miko
 
Imię: Martyna
Posty: 1
Dołączył(a): 22 lip 2012, 14:32
Droga życia: 7
Zodiak: Rak/Koń
http://www.nonpossumus.pl/ps/J/9.php

<Jezus> przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. 2 Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: "Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?" 3 Jezus odpowiedział: "Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże. 4....................................................................


Zdanie to wskazuje jasno czego Jezus nauczał uczniów . Czym mógł zgrzeszyć I KIEDY ....człowiek niewidomy OD URODZENIA . najwyraźniej mógł zgrzeszyć PRZED urodzeniem . . Sprawę " grzechu rodziców " też mozna poddać wnikliwej analizie .

Takich " ogonów " jakie zapomniał pousuwać sobór Nicejski ( 325 r. n.e. ) z ewangelii jest więcej .
easy russian
 
<Jezus> przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. 2 Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: "Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?" 3 Jezus odpowiedział: "Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże.


Piękny cytat.
Jezus mówi tutaj, że nasze dźwiganie winy, jest czymś mentalnym, niczym innym.
Że wszystko po prostu dzieje się i jest sposobnością zrozumienia, odkrycia.
I że jest to czyste doświadczenie, być może przykre, ale nie jest ono karą.
Dlatego brzemię jest tylko i wyłącznie naszym wyborem.

Wszystko jest Sposobnością.
Karę wymierzamy Sobie Sami.
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok
Witam, a propo reinkarnacji chcialbym pokazac pewnien sposob interpretacji samego slowa w oparciu o zasade przebywania w "tu i teraz". Jesli budda [ chodzi mi o historycznego (jesli taki wogole istnial i mozna uzyc slowa "historyczny") Siddharte Gautame] opieral sie na postrzeganiu swiata w terazniejszosci i opieral sie na tym co jest a nie na wyobrazeniach i konceptach to slowo reinkarnacja w jego rozumieniu znaczylo cos nieco odmiennego niz dzisiejsze powszechne definicje tego slowa.
Skoro budda zyl w tu i teraz i opieral sie tylko na swoich wlasnych doswiadczeniach to doswiadczenie smierci ciala naprzyklad bylo w czasie jego nauk wciaz przed nim, stad nie mogl wiedziec (bo wiedza wynika z przezytego doswiadczenia) tego co stanie sie po owej "smierci". Stad ja uzywam tego slowa w odniesieniu do troche innego zjawiska (ktore jak najbardziej sam doswiadczylem) mianowicie rodzeniu i smierci tozsamosci. Czlowiek ktory nie rozpoznal jeszcze w pelni siebie posiada wiele roznych tozsamosci z ktorych "korzysta" w roznych momentach swojego zycia i w kontaktach z roznymi osobami. Owe tozsamosci ewoluuja sa dodawane do nich nowe slowa i odczucia jedne tozsamosci sa wzbogacane drugie zubazane rodza sie nowe tozsamosci umieraja stare a czlowiek identyfikujacy sie z nimi w pewnym sensie umiera sie i rodzi na nowo wraz z nimi. W tym swietle wyrwanie sie z "kola samsary" z cyklu narodzin i smierci to zrozumienie wlasnej natury i stanie sie wolnym od identyfikacji z tozsamoscia. Czlowiek taki umiera w sensie mentalnego postrzegania siebie jako zbior cech przypisanych do danej tozsamosci i poznajac siebie przenosi swoja falszywa identyfikacje z "malym ja" na pierwotne naturalne i wolne od tozsamosci "duze JA". Oto co wg. mnie (oraz zapewne kazdego kto opiera sie na obserwacji tego co jest a nie na wyobrazeniech tego co moze byc) znaczy reinkarnacja oraz ostateczne sie od niej uwolnienie.
Ps. a zeby jescze nawiazac do tematu to po pierwsze "pierwsi chrzescijanie" to generalizacja bo tzw. "ogol" nie istnieje fizycznie, kazdy jest indywiduum, a czy serio ktos w cos wtedy wierzyl to trzeba by go zapytac osobiscie i jescze uwierzyc na slowo:)
I tak btw. czy to w co wierzyl ktos kiedys ma znaczenie? To wciaz tylko wiara nie jest ona wiedza i nie dyskutuje sie na jej temat a spekuluje...
Niech to co dostrzegasz kreuje twoje myśli, zamiast twoich myśli kreujących to co dostrzegasz!
Użytkownicy, którzy podziękowali za post: Ziarenko
self47 Mężczyzna
Biernosc to tez dzialanie
 
Imię: Tomek
Posty: 32
Dołączył(a): 17 sie 2012, 16:00
Lokalizacja: wszedzie tam gdzie jestem:)
easy russian napisał(a):
Zdanie to wskazuje jasno czego Jezus nauczał uczniów . Czym mógł zgrzeszyć I KIEDY ....człowiek niewidomy OD URODZENIA . najwyraźniej mógł zgrzeszyć PRZED urodzeniem . . Sprawę " grzechu rodziców " też mozna poddać wnikliwej analizie .

Takich " ogonów " jakie zapomniał pousuwać sobór Nicejski ( 325 r. n.e. ) z ewangelii jest więcej .


Mam pytanie w jaki sposób sobór Nicejski i jego przedstawiciele "usuwali" jak twierdzisz co nieco z Biblii? Może latali samolotami po wszystkich zakątkach ziemi: wszystkich klasztorach, dworach, skryptoriach, kościołach, uniwersytetach itd, itd....i wymazywali to i owo w Średniowieczu? Jeśli przetrawisz to pytanie drugie: gdzie, w jakim miejscu świata pozostały ŚLADY na rękopisach owych usunięć, konkrety , gdzie w jakim muzeum czy innym miejscu są ślady po tych zmianach?
Werona1
Krk Jedyny Pradziwy
 
Posty: 3
Dołączył(a): 20 sie 2012, 19:00

Powrót do działu „Religie i wierzenia”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości