Prądy religijne, wielkie religie i małe nurty. Sekty, założyciele, wiadomości.

czy aby na pewno?

Post 22 cze 2010, 23:13

Ogolnie wierze w te wszystkie historie: w oobe, reinkarnacje, boska swiadomosc itd. Ale czasami cos we mnie sie odzywa i mowi: pamietaj co jest napisane w religijnych ksiazkach: pieklo, niebo, wieczne meki, szatan itd. Czy czasami nie zastanawiacie sie nad tym, ze np. to co jest boskie powinno tak pozostac? Czy powinnismy naruszac tajemnice Boga? Bo co jesli np. przez podroze poza cialem dotykamy cos czego nie powinnismy i ze za to bedziesz plonal zywcem na wiecznosc w piekle? Wiecie o co chodzi...

pozdrowionko
Krzyzak Mężczyzna
 
Imię: Bartlomiej
Posty: 93
Dołączył(a): 22 cze 2010, 22:50
Droga życia: 7
Zodiak: lew

Re: czy aby na pewno?

Post 22 cze 2010, 23:33

Ja się na przykład zastanawiałem... Naruszać tajemnice Boga? No dobrze... po pierwsze, gdyby Bóg (czy jakkolwiek to nazwiemy) nie chciał żeby ktoś mógł to naruszyć, to by to ukrył - jest ponoć wszechmogący. Jeśli by nie chciał żebyśmy mieli takie talenty jakie mamy (jak np. LD, OoBE, manipulacja energią, postrzeganie pozazmysłowe, pre- i postkognicja) to by nam ich zwyczajnie nie dał. Z tego co pamiętam to Duch Święty wg. kanonu katolickiego przynosi ludziom dary talentu. A gdyby nawet wierzyć że ta moc pochodzi z Dołu to należy pamiętać że skoro Bóg stworzył tą 1/3 aniołów która się zbuntowała - widać miał w tym jakiś plan, i działania Dołu wcale nie muszą być zaprzeczeniem woli Boga czy ogólnie Góry.
Jak wykorzystamy talenty to zupełnie inna rzecz - bo praktycznie każdy talent (nie tylko 'ezoteryczny') można wykorzystać w sposób 'dobry' albo sposób 'zły'. Można rozwijać, budować, poznawać a można niszczyć, dewoluować... I chociaż nie ma czegoś takiego jak dobro i zło per se, to zawsze są zastosowania które będą rozumiane jako dobre i jako złe... A żeby to osądzić mamy własny umysł i wolną wolę... Nigdzie, w żadnej dużej religii tak na prawdę nie jest zakazane odgórnie praktykowanie takich rzeczy, używanie danych nam talentów... Co najwyżej potem jakiś kapłan się dopisał że to zło. A kapłan sobie może się dopisywać. To że mój sąsiad ksiądz nie lubi jabłek, nie znaczy że jabłek należy zakazać bo się za nie spali w piekle, nie?
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Re: czy aby na pewno?

Post 22 cze 2010, 23:41

haha dzieki to ide wylatywac z ciala juuuuuz:)
a tak na serio to dzieki. Ogolnie to niby masz racje... ale wiesz ze np. w raju Bog mial to swoje zakazane drzewo... :|
Krzyzak Mężczyzna
 
Imię: Bartlomiej
Posty: 93
Dołączył(a): 22 cze 2010, 22:50
Droga życia: 7
Zodiak: lew

Re: czy aby na pewno?

Post 23 cze 2010, 00:19

Problemem ludzi jest to, że biorą rzeczy dosłownie. Tak zwane "święte teksty" są zbudowane na przenośniach i symbolach. Jeśli nie wykorzystujemy narzędzi analogiczno-symbolicznych do ich odczytywania, to kończymy goniąc w piętkę po ślepym zaułku.
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Re: czy aby na pewno?

Post 23 cze 2010, 00:30

To się nazywało nie zakazane drzewo, tylko drzewo poznania dobra i zła, jeśli mnie pamięć nie myli... Skoro było tam drzewo, taki widocznie był plan. Czy zakładał z góry co się stanie - czy też chciał bóg sprawdzić co się stanie... W sumie wszechwiedzący - więc zapewne wiedział... A skoro wszechwiedzący i wiedział, a jednak postawił tam to drzewo - co to oznacza? Wiem że to jest dosyć trudne do pojęcia, ale to że stwórca jest wszechwiedzący i wszechmocny nie wyklucza istnienia wolnej woli, co nie znaczy że nie może postawić na drodze pokus albo że nie może ich usunąć... A wolna wola i tak pozostaje... Nigdzie nie jest napisane że po siódmym dniu - odpoczynku, bóg wyjechał na wakacje...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Re: czy aby na pewno?

Post 23 cze 2010, 00:31

No jasne. Najbardziej mnie zaskoczył opis walki "statków kosmicznych" a raczej tarć energii - "Gabriela i jego gromady serafinów z inną gromadą zbuntowanych aniołów Daligastii i Caligastii" w Księdze Urantii.
Uzuli
Jesteśmy jednością
 
Imię: Robert
Posty: 352
Dołączył(a): 29 maja 2010, 22:33

Re: czy aby na pewno?

Post 23 cze 2010, 03:30

Krzyzak, przede wszystkim wątpienie i pokora umożliwią Ci dojście do właściwej "rozkminki". Problem w tym, że nie można wątpić zbyt długo, bo to męczy. Człowiek musi się w życiu oprzeć na jakimś przekonaniu, przynajmniej przez chwilę. Pokora też męczy i nie zadowala, bo trzeba sobie ciągle uświadamać własną mierność, to dołujące. O Boga się nie martw, jeśli ma tajemnice, to nikt ich nie odkryje.
Natomiast święte księgi to conajwyżej tłumaczenia z boskiego na nasze i są ograniczone gramatyką. W dawnych czasach nie bylo refleksji lingwistycznej, logicznej, filozoficznej i spisujący księgi myśleli, że język jest w stanie wyrazić dosłownie wszystko. Z powodu tej pomyłki dzisiaj możemy wierzyć, że księgi to takie popłuczyny i ogryzki po tym, co ewentualnie kiedyś komuś Bóg mógł powiedzieć.
Najlepszy kontakt z Bogiem jest bezpośrednio, taki mały mistycyzm. Sęk w tym, że czasem nie wiadomo czy to aby nie jest kontakt z własnymi wyobrażeniami. Ale jakieś autosumienie i autokrytycyzm powinny coś tu podpowiedzieć. Nie mówiąc o tym, że sam Bóg prawdopodobnie też może trochę pomóc.
T1000
 
Imię: T1000
Posty: 108
Dołączył(a): 26 cze 2009, 01:15
Zodiak: chyba robot

Re: czy aby na pewno?

Post 23 cze 2010, 19:02

Ha... T1000, tutaj zgodzę się z tobą w 100% (chociaż dyskutując z twoimi wypowiedziami w innych wątkach nie spodziewałem się że to napiszę ;P ) I podpisuję się też pod tym.
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Re: czy aby na pewno?

Post 23 cze 2010, 21:51

Ogolnie dzieki wszystkim za zajecie stanowiska w tym temacie:)
Mialem problemy z logowaniem na forum(przez wlasna glupote :? ). Czytalem posty i zawsze chcialem cos napisac, ale nie moglem :? . Teraz widze,ze co innego brac udzial w dyskusji ,a co innego tylko czytac... Fajnie jest dzieki jeszcze raz wszystkim i pewnie niedlugo zaczne brac sie za siebie :D dzieki


pozdrowionko
Krzyzak Mężczyzna
 
Imię: Bartlomiej
Posty: 93
Dołączył(a): 22 cze 2010, 22:50
Droga życia: 7
Zodiak: lew

Re: czy aby na pewno?

Post 24 cze 2010, 11:08

Til napisał(a):To się nazywało nie zakazane drzewo, tylko drzewo poznania dobra i zła, jeśli mnie pamięć nie myli...

W raju były dwa zakazane drzewa, oprócz drzewa poznania dobra i zła było jeszcze drzewo życia.
"Tak na wyspie jak na grobli było pełno pięknych kwiatów; zaś na pośrodku wyspy stało piękne drzewo, wznoszące się nad wszystkie inne, niejako opiekując się nimi. Grunt wyspy był korzeniem tego drzewa. Okrywało ono całą wyspę, a chociaż było bardzo szerokie, to czubek był zupełnie spiczasty. Gałęzie rozchodziły się prosto, a z tych gałęzi znowu nowe gałęzie jakby małe drzewka wznosiły się w górę. Liście były delikatne, owoce żółte leżały w liściastych łuszczkach jako pączek róży. Drzewo było podobne do cedrów. Nie przypominam sobie, jakobym przy owym drzewie kiedykolwiek Adama lub Ewę, albo jakie zwierzę widziała, natomiast widziałam tam przecudne, szlachetne, białe ptaszki, śpiewające w gałęziach tego drzewa. Było to drzewo żywota. Właśnie przed groblą, prowadzącą na wyspę, stało drzewo wiadomości. Pień był pokryty łuskami, jak u palmy, liście, które bezpośrednio z pnia wyrastały, były bardzo wielkie i szerokie i podobne do podeszwy. Z przodu, w liściach schowane, wisiały owoce po pięć w kształcie grona, w przodku jeden, a naokoło szypułki cztery. Ów owoc żółty był bardziej podobny do gruszki lub figi, aniżeli do jabłka, miał pięć żył, a część górna wyglądała jak pępek. Owoc był miękki jak figa, koloru cukru brunatnego, z żyłami jak krew czerwonymi. Drzewo było u góry wyższe aniżeli na dole, a gałęzie zginały się do samej ziemi. Widzę gatunek tego drzewa jeszcze w krajach gorących. Spuszcza wyrostki swych gałęzi ku ziemi, gdzie korzenie zapuszczają i w nowe pnie wyrastają, a te znowu dalej się rozrastają, tak, że jedno takie drzewo nieraz wielkie przestrzenie gęstymi okrywa altanami, pod którymi liczne mieszkają rodziny." (wg widzeń bł. A. K. Emmerich)
Skoro było tam drzewo, taki widocznie był plan. Czy zakładał z góry co się stanie - czy też chciał bóg sprawdzić co się stanie... W sumie wszechwiedzący - więc zapewne wiedział...A skoro wszechwiedzący i wiedział, a jednak postawił tam to drzewo - co to oznacza?

"Widziałam Adama i Ewę po raz pierwszy razem przechadzających się w Raju. Zwierzęta przystąpiły do nich i towarzyszyły im; więcej były zajęte Ewą aniżeli Adamem. W ogóle Ewa bardziej zajęta była ziemią i stworzeniami, częściej patrząc ku ziemi, to się znowu oglądając; wydawała mi się też ciekawsza. Adam zachowywał się spokojniej i był bardziej Bogu oddany. Z pośród wszystkich zwierząt mianowicie jedno bardziej aniżeli inne przyłączyło się do Ewy: było to zwierzę bardzo miłe, łaskliwe i gładkie; nie znam drugiego, któremu bym mogła je porównać. Było zupełnie gładkie i cienkie, jakoby żadnych nie miało kości; tylne nogi były krótkie, a na tych nogach biegało w postaci wyprostowanej. Miało spiczasty ogon, zwieszający się ku ziemi; koło łba miało krótkie, małe łapy. Łeb był okrągły i bardzo krótki, a w pysku poruszał się bardzo delikatny języczek. Brzuch, piersi i szyja były biało-żołtawe, zaś cały grzbiet brunatny, jak u węgorza. Było mniej więcej wysokie jak dziesięcioletnie dziecko. Zawsze było przy Ewie, a tak się łasiło, tak się poruszało zgrabnie, wskazując to na tę, to na ową stronę, że się Ewie bardzo spodobało. Dla mnie było to zwierzę czymś okropnym i ciągle jeszcze stoi mi przed oczyma. Nie widziałam, czy Adam lub Ewa go się dotknęły. Przed upadkiem wielka przestrzeń dzieliła ludzi od zwierząt. Nie widziałam, żeby pierwsi ludzie jakiego dotykali się zwierzęcia; były one wprawdzie poufalsze względem ludzi, lecz były bardziej od nich oddzielone. Gdy Adam i Ewa znowu na owo jaśniejące miejsce powrócili, przystąpiła do nich jakaś postać lśniąca, jakoby męża poważnego, pokrytego siwym włosem, i zdawało mi się, że ta postać wszystko im dała i coś rozkazała. Nie bali się, lecz spokojnie słowom tej postaci się przysłuchiwali. Gdy owa postać zniknęła, wydawali się szczęśliwymi i bardziej zadowolonymi, zdawało się, jakoby więcej rozumieli, i większy porządek we wszystkim widzieli, czuli bowiem teraz wdzięczność w sercach swoich. Większą wdzięczność czuł Adam aniżeli Ewa, która bardziej myślała o szczęściu i o tych przedmiotach, aniżeli o wdzięczności. Nie była tak oddaną Bogu jak Adam, bujała duszą bardziej w naturze. Zdaje mi się, że trzy razy przez raj przeszli. Teraz widziałam Adama, zatopionego w modlitwie dziękczynnej i podziwianiu, znowu na lśniącym pagórku, na tym samym pagórku, na którym, we śnie pogrążony, miał widzenie, podczas którego Pan Bóg niewiastę z jego boku utworzył. Adam stał samotny pod drzewami. Widziałam Ewę zbliżającą się do drzewa wiadomości, jakoby koło niego przejść chciała. Owo zwierzę znowu było przy niej, a jeszcze bardziej się łasiło, jeszcze prędzej się poruszało, tak że ten wąż zupełnie ją opanował, że jej bardzo się podobał. Teraz wąż wszedł na drzewo i stanął na nim tak wysoko, że zrównał się z głową Ewy; zaś pazurami trzymając się pnia, obrócił się głową do Ewy, mówiąc, że, gdyby jadła, z owocu tego drzewa, byliby wolnymi, nie byliby już dłużej niewolnikami i wiedzieliby, w jaki sposób mają się rozmnażać. Wiedzieli już, jak się pomnażać mieli, lecz słyszałam, że jeszcze nie pojmowali, jak to wedle woli Bożej czynić mieli i że, gdyby byli wiedzieli, a pomimo to zgrzeszyli, natenczas zbawianie nie byłoby możliwe. Ewa coraz bardziej się namyślała, coraz bardziej pożądała tego, o czym mówiło zwierzę; działo się z nią coś, co ją poniżało; trwoga mnie przejęła. Potem spojrzała na Adama, stojącego jeszcze zupełnie spokojnie pod drzewami, i zawołała na niego, a on przyszedł. Ewa, poszła mu naprzeciw, a potem znowu się wróciła; wahała się, była niespokojną. I znowu poszła, jakoby chciała przejść koło drzewa; zbliżyła się teraz do niego z lewej strony i stanęła za nim, podczas gdy długie, zwieszające się liście ją okrywały. Drzewo było u góry szersze, aniżeli na dole, a szerokie gałęzie zwieszały się ku ziemi. Na miejscu, na którym stała Ewa, wisiał szczególnie piękny owoc. Gdy Adam przyszedł, ujęła go Ewa za ramię, wskazując na mówiące zwierzę, a Adam słuchał. Ująwszy go za Ramię, po raz pierwszy się go dotknęła; on się jej nie dotknął, lecz coraz ciemniej jej się robiło. Widziałam, że zwierzę pokazało Ewie owoc, lecz nie odważyło się zerwać go dla niej. Ponieważ jednak Ewa owocu pożądała, zwierzę takowy zerwało i jej podało. Był to owoc najpiękniejszy, zerwany z pośrodka pięciu razem wiszących owoców. Widziałam, że teraz Ewa, zbliżywszy się z owocem do Adama podała mu owoc, i że bez zezwolenia Adama byłby grzech popełniony. Zdawało mi się, jakoby owoc rozpadał się w ręku Adama i jakoby Adam obrazy w nim widział, jakoby teraz poznali, czego poznać nie mieli. Wewnątrz owocu było pełno żył, czerwonych jak krew. Widziałam, że oblicza ich coraz bardziej się zaciemniały i że coraz głębiej się zapadali. Zdawało mi się też, że słońce ustępowało. Zwierzę zeszło z drzewa, widziałam, jak na wszystkich czterech łapach uciekało. Nie widziałam, jakoby jedli owoc ustami, jak po dziś dzień; jednakże owoc pośród nich znikał. Widziałam, że Ewa już zgrzeszyła, kiedy wąż siedział na drzewie; albowiem miała własną wolę. Dowiedziałam się przy tym o rzeczach, których dokładnie, oddać nie potrafię. Wąż zdawał się być postacią i figurą ich woli, na wzór istoty, z która wszystko czynić i okazać mogli. Ich wolę opanował szatan. Przez pożywanie owocu nie był jeszcze grzech spełniony; lecz ten owoc drzewa, zwieszającego gałęzie swoje ku ziemi i tak zawsze nowe wydający Rozsadki, które tak samo i po upadku się rozmnażają, mieścił w sobie pojęcia o własnomocnym rozpłodzie i zmysłowym zaszczepieniu odłączającym od Boga. Tak więc, wskutek pożywania owocu zakazanego razem z nieposłuszeństwem wstąpiło w naturę ludzką oddalanie się stworzenia od Boga, zasadzanie w sobie i przez siebie i samowolne pożądanie. Skutkiem pożywanego owocu był przewrót, poniżenie natury, grzech i śmierć." (ibid.)
"Choć podróże wciąż bałamucą nie mniej niż rajskie jabłka, smaku dodaje im perspektywa powrotu. Przedziwna nić Ariadny, która nie pozwoli na emocjonalne zatracenie w życiowych labiryntach." /Małgorzata Matera/
flapper Kobieta
 
Imię: beata
Posty: 144
Dołączył(a): 20 kwi 2010, 21:09
Droga życia: 9
Zodiak: skorpion

Re: czy aby na pewno?

Post 24 cze 2010, 11:09

Uzuli napisał(a):No jasne. Najbardziej mnie zaskoczył opis walki "statków kosmicznych" a raczej tarć energii - "Gabriela i jego gromady serafinów z inną gromadą zbuntowanych aniołów Daligastii i Caligastii" w Księdze Urantii.

Dlaczego?
"Choć podróże wciąż bałamucą nie mniej niż rajskie jabłka, smaku dodaje im perspektywa powrotu. Przedziwna nić Ariadny, która nie pozwoli na emocjonalne zatracenie w życiowych labiryntach." /Małgorzata Matera/
flapper Kobieta
 
Imię: beata
Posty: 144
Dołączył(a): 20 kwi 2010, 21:09
Droga życia: 9
Zodiak: skorpion

Re: czy aby na pewno?

Post 24 cze 2010, 15:17

Tego typu przenośnie stosowane w wymiarze trzecim, z perspektywy wymiarów wyższych są bardzo zabawnymi ubarwieniami, powstałymi w skutek braku pojmowania tych opisywanych zjawisk mających miejsce w wymiarach wyższych niż trzeci, przez świadomości trzeciego wymiaru. Dlatego istnieje tak wiele nieporozumień przy opisach tych zjawisk. Zawartość tak zwanych świętych ksiąg jest oparta o percepcję świadomości trójwymiarowej.
Uzuli
Jesteśmy jednością
 
Imię: Robert
Posty: 352
Dołączył(a): 29 maja 2010, 22:33

Re: czy aby na pewno?

Post 24 cze 2010, 17:53

Uzuli napisał(a):Dlatego istnieje tak wiele nieporozumień przy opisach tych zjawisk.

Uzuli, a czy mógłbyś te nieporozumienia jakoś sprostować? Bo chętnie sobie poczytam, jak to było z tymi zbuntowanymi aniołami.
PS Przy okazji chciałam zapytać, czy Ty i vega znacie się osobiście?
"Choć podróże wciąż bałamucą nie mniej niż rajskie jabłka, smaku dodaje im perspektywa powrotu. Przedziwna nić Ariadny, która nie pozwoli na emocjonalne zatracenie w życiowych labiryntach." /Małgorzata Matera/
flapper Kobieta
 
Imię: beata
Posty: 144
Dołączył(a): 20 kwi 2010, 21:09
Droga życia: 9
Zodiak: skorpion

Re: czy aby na pewno?

Post 24 cze 2010, 19:43

Zjawiska mające swe zródło w wymiarach wyższych, których świadek ze świadomością trójwymiaru nie potrafił jednoznacznie zinterpretować, zostały przez niego ubrane w personifikacje. Świadek odbierał je jako "walkę aniołów i serafinów w niebie". W przypadku wielu świętych ksiąg takie upraszczanie i personifikacje zjawisk na potrzeby łatwiejszego przyswajania przez odbiorcę ze świadomością trójwymiaru jest celowe z uwagi na to, że niesie to ze sobą hamowanie postępu świadomości ku wyższym wymiarom doświadczania a w konsekwencji zdolność właściwej interpretacji odpowiadającej rzeczywistej naturze zjawiska. To jest charakterystyczne dla świadomości trójwymiarowych zwłaszcza z epok z przed tysięcy lat, kiedy to te księgi były tworzone i następnie wiele razy ich zawartość była dodatkowo modyfikowana przez siły o biegunie negatyw. Niektórymi ze skutków są rozmaitości w interpetacjach istoty z czwartego wymiaru zwanej Sananda Kumara (Jezus) przez różnie odłamy religijne, kultury oraz innych istot zwanych bogami Ra, Hathor, Sanat Kumara, Omri-Tas i wiele innych.

Istota, która znalazla się w stanie właściwego kontaktu z sobą samą, ze swą wyższą jaznią - ciałem pęku indygo czakry szyszynki, nabiera niesamowitej ostrości zmysłów i intuicji, która jest nieomylna. Wymaga to wyciszenia i intensywnej medytacji, podczas której świadomość opuszcza ciało fizyczne i odwiedza rejony czasoprzestrzeni co jest charakterystyczne dla niektórych szamanów i joginów a w przeszłości istoty zwanej Buddą. Taka istota otrząsa się z hipnozy iluzorycznego wymiaru trzeciego, w którym przebiega jej inkarnacja i nabiera oglądu całej rzeczywistości, z której trafnie oddziela wypaczenia od realności.

Między mną a vegą zaistniało silne połączenie energetyczne. Mam zamiar spotkać się z Nim osobiście jak i z kilkoma innymi osobami. Pozdrowienia.
Uzuli
Jesteśmy jednością
 
Imię: Robert
Posty: 352
Dołączył(a): 29 maja 2010, 22:33

Re: czy aby na pewno?

Post 24 cze 2010, 20:15

Uzuli, nie o to pytałam. Nic nowego mi nie napisałeś, bo to akurat wiem. Ale thx za odpowiedź.
Uzuli napisał(a):Między mną a vegą zaistniało silne połączenie energetyczne.

No to super :)
Mam zamiar spotkać się z Nim osobiście jak i z kilkoma innymi osobami. Pozdrowienia.

Spytałam, bo odniosłam wrażenie, że się dobrze znacie.
W takim razie życzę owocnego spotkania i również pozdrawiam., hej!
"Choć podróże wciąż bałamucą nie mniej niż rajskie jabłka, smaku dodaje im perspektywa powrotu. Przedziwna nić Ariadny, która nie pozwoli na emocjonalne zatracenie w życiowych labiryntach." /Małgorzata Matera/
flapper Kobieta
 
Imię: beata
Posty: 144
Dołączył(a): 20 kwi 2010, 21:09
Droga życia: 9
Zodiak: skorpion

Powrót do działu „Religie i wierzenia”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości

cron