Dyskusje na temat wszelakich praktyk duchowych - medytacji, pracy z energią, aurą, czakrami, itp.
Witam...

Nie biorę udziału w dyskusjach, gdyż jestem bardziej obserwatorem tego, co się dzieje na zewnątrz, ale poczułem chęć przekazania czegoś, co moim zdaniem jest istotne w tematyce chorób i zdrowia o których często mówimy.

Wielu z nas stosuje różne metody leczenia – alternatywne i niekonwencjonalne i każde z nich są jak najbardziej odpowiednie w zależności od naszej świadomości i uczuć z tym związanych. Jednak z powodu tego, że zbyt mocno i nieświadomie bierzemy udział w tym, co przedstawia nam świat zewnętrzny, może być trudne rozpoznanie tego, iż zarówno zdrowie, jak i choroba są tylko dualnym przeciwieństwem na zmianę przemieszczającym się między dwoma przeciwległymi sobie biegunami. Czyli tak naprawdę są to iluzoryczne wytwory naszych niezbyt wysokich a najczęściej bardzo niskich stanów uczuciowo-emocjonalnych. Wszystkie dualne przeciwieństwa typu: „dobro i zło”, „zdrowie i choroba”, „pozytyw i negatyw”, „piękno i brzydota” itp. są cechami iluzji w zewnętrznym świecie, czyli są to umysłowe wytwory naszego ograniczonego postrzegania rzeczywistości. Tak naprawdę iluzja jest NICZYM. Jest to tylko nazwa, być może ładnie brzmiąca, Z punktu postrzegania wyższej świadomości zdrowie czy też choroba nie istnieją, mimo tego, iż nasze fizyczne zmysły na swój ograniczony sposób to postrzegają i uważają za fakt, któremu trudno jest zaprzeczyć.

Wywołać taki stan zwany "chorobą" jest bardzo łatwo. Robimy to najczęściej nieświadomie podczas angażowania się w świat zewnętrzny. Gdy poddani jesteśmy działaniom naszych ograniczonych myśli, to następuje złudzenie, że aby przetrwać w tym zewnętrznym świecie, to należy prowadzić walkę o to z wieloma niezbyt sprzyjającymi nam sytuacjami oraz ludźmi. W rzeczywistości toczymy wtedy walkę sami ze sobą. Często przyczynia się też do tego nasza wiara w czas, przez co żyjemy w ciągłym pośpiechu i stresie, gdyż wydaje nam się, że możemy gdzieś nie zdążyć lub nawet przegapić życie. Patrzymy też na otaczające nas społeczeństwo i widząc, że „istnieją” choroby u innych, sami zaczynamy coraz bardziej skupiać się myślami na tym, że również będziemy tego doświadczać. W taki sposób zamiast zasilać się energią wewnątrz siebie i dostarczać dzięki temu witalności dla ciała, to zasilamy zewnętrzną iluzję, która jest w stanie wyssać z nas dosłownie wszystko, doprowadzając przy tym fizyczne ciało do ruiny i w następstwie tego do konieczności kolejnej inkarnacji w innym już ciele. Niskie stany uczuciowo-emocjonalne tworzą takie iluzje, które często uważamy za tak bardzo „rzeczywiste” z powodu chociażby tego, iż nasze zmysły fizyczne są w stanie to „dostrzec”. Jednak nie zawsze pamiętamy o tym, że cała zmysłowość w fizycznym ciele jest kierowana umysłem, który będąc jeszcze nieprzetransformowanym, lub niezrównoważonym z sercem, czyli pozazmysłowością, nieustannie próbuje nas oszukać, stosując przy tym bardzo sprytne i czysto egoistyczne sposoby.

Zdrowie i choroba jako dwa przeciwległe sobie bieguny zawsze idą ze sobą w parze tak samo jak wszystkie inne dualne przeciwieństwa. Zdarza się, iż nie jesteśmy świadomi tego, że gdy myślimy o zdrowiu lub wypowiadamy np. słowa – „muszę zacząć dbać o zdrowie, bo mogę chorować, tak jak inni”, to ciągniemy już do siebie przeciwieństwo tej iluzji, czyli chorobę, która podąża za nami krok w krok wraz z dualnie przeciwnym sobie zdrowiem. To wszystko jest naprawdę bardzo sprytne i często trudne do uchwycenia w naszej świadomości. Ale gdy jesteśmy coraz bardziej uważni i coraz częściej obserwujemy swoje wnętrze, to cała prawda na ten temat musi zostać odsłonięta. Niezwykle pomocne w tym procesie jest rozpoznanie całej tej zewnętrznej iluzji do końca. Wielokrotnie już pisałem na temat najbardziej istotnych cech tej iluzji, ale przypomnę tylko, że są to dualizm, czas i świat materialny Bardzo istotny w całkowitym „uzdrowieniu” i wyjściu poza ten zewnętrzny matrix jest stan naszych uczuć i emocji, Gdy rozpoznając i obserwując tę iluzję zaczynamy się zatapiać w Miłości Bezwarunkowej, to coraz wyższe już uczucia i emocje zaczynają tworzyć nieskończone i nieograniczone poczucie szczęścia i właśnie to nieskończone i nieograniczone szczęście jest naszym przeznaczeniem w tym życiu. Jeśli próbujemy naszego przeznaczenia życia doszukiwać się np. w doskonałym zdrowiu, to wówczas ograniczamy się w iluzji i tworzymy ponownie kolejne iluzje zwane min. „zdrowiem i chorobą”.

Nikt z zewnątrz nie jest w stanie nam zażegnać takiego stanu zwanego „chorobą”. Każdy indywidualnie jest w stanie sam w sobie odwrócić ten proces nawet w ciągu jednej chwili. Jednak potrzebna jest do tego otwartość i szczerość przed samym sobą oraz świadomość tego, iż należałoby energię, którą zasilaliśmy wcześniej świat zewnętrzny cofnąć z powrotem do wnętrza i pozostawić już ją tam na zawsze. Gdy nie posiadamy jeszcze takiej świadomości, to możemy poprosić wtedy świadomą tego faktu osobę z zewnątrz, która pomoże nam tego dokonać, ale bardzo istotne jest, aby wiedzieć, że tak naprawdę uzdrawia nas tylko nasza wiara i otwartość serca na to, a nie osoba, którą nazywamy „uzdrowicielem”. Nawet znany nam brat Jezus często głosił, że to nie on uzdrawia, ale wiara tych którzy poddają się uzdrowieniu. Jesteśmy uzdrowicielami samych siebie. Sami w sposób nieświadomy tworzymy iluzję której potem nadajemy etykietkę „zdrowia i choroby” i sami jesteśmy w stanie rozpoznać to i dzięki temu cofnąć te fałszywe stany na zawsze. równoważąc przy tym nasz egoistyczny umysł wraz z pozazmysłowymi uczuciami i emocjami płynącymi z serca. Pamiętajmy też o tym, że prawdziwa pomoc zawsze jest bezinteresowna i opiera się na najczystszej Miłości Bezwarunkowej a nie na fałszywym pieniądzu. Gdy pojawia się ktoś, kto próbuje nam udzielić "pomocy" duchowej w zamian za coś, to tworzymy kolejną iluzję, która nie ma nic wspólnego ze światem i wymiarem w który obecnie wchodzimy. Tam nie istnieją już ograniczone myśli tworzące min. choroby i wszystko to, co opiera się na wartościach przeciwnych do trwałego i niczym nieograniczonego szczęścia, które jest naszym naturalnym dziedzictwem...

Z Miłością i w Jedności...
Miracle
 
Posty: 84
Dołączył(a): 05 sty 2012, 14:38
Po operacji kręgosłupa kazano mi wstać.
A ja nie mogłam się ruszyć, czułam bezwład.
Zaczęłam intensywnie myśleć, JAK TO SIĘ ROBI, BY WSTAĆ?
Trzeba spuścić z łóżka nogę - wydawałam sobie instrukcje.. potem drugą, podeprzeć się ręką... itd... Wstałam...
Potem to przeanalizowałam. Obawiałam się operacji, bałam paraliżu - i nieomal tak było.
Jednak już po, ani przez chwilę o tym nie pomyślałam. Skupiłam się na działaniu.
Samą mnie zaskoczyło to pytanie, jak to się robi... Niby prosta i odruchowa czynność, a ja nie pamiętałam tego.

W ostatnich latach prawie ogłuchłam, prawie oślepłam....PRAWIE.
Lekarz chciał już szykować słuchawki... Nie poddałam się, WIERZYŁAM, że wszystko wróci do normy. /mówił, że to niemożliwe/
Słyszę i widzę..
Znowu analizowałam sytuację i odkryłam, że gdy psychika mi siada, to zaczynają się kłopoty ze zdrowiem.
NIE SŁUCHAM! Nie słucham własnych nauk, nie korzystam z własnej wiedzy, PODDAJĘ SIĘ ILUZJI.
Na szczęście potrafię to przezwyciężyć.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Powrót do działu „Praktyka”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości

cron