Dyskusje na temat wszelakich praktyk duchowych - medytacji, pracy z energią, aurą, czakrami, itp.
Hej, chciałabym zamieścić tutaj tekst który nasmarowałam na forum DI w temacie dimesiona o zezwoleniu sobie na frajdę. Tekst jest niejako dopełnieniem tego co napisał tam Radek, więc podlinkowuję i wrzucam co sama napisałam.

Zezwalanie sobie na to czego się pragnie być może niektórym skojarzy się z hedonizmem i spełnianiem wszystkich niskich zachcianek. Nie, nie o takie pragnienia tu chodzi. Hedonizm wypływa z EGO, a zezwalanie sobie na to czego się pragnie z duszy/serca. Chodzi o czyste pragnienie, o ten impuls którego spełnienie sprawia, że czujesz, że jest ok, że żyjesz, że jesteś :).

W tym tekście będzie dużo moich własnych doświadczeń, po prostu akurat nie dawno doświadczyłam czegoś co jest bardzo mocno związane z bezprecedensowym zezwalaniem sobie na spełnienie pragnień i myślę, że to dobry przykład na którym mogę oprzeć ten tekst.

Nie dawno, zaledwie tydzień temu zezwoliłam sobie na to, aby zrobić to czego od bardzo dawna pragnęłam, a na co nie zezwalałam sobie, ponieważ nie jest to uznane za właściwe przez system wartości i zasad w jakim żyjemy :D. I jak się czuję? OSZAŁAMIAJĄCO, FANTASTYCZNIE, GENIALNIE, SPOKOJNIE, STABILNIE :D.

Często prowadzę dialog z wewnętrzną częścią mnie którą czasem nazywamy Wyższym Ja, albo Opiekunem. Często mówiłam w myślach "powiedz tylko słowo kochanie (tak się zwracam do tej części mnie, bo ją kocham nad wszystko:D) a ja to zrobię" na co moje WJ odpowiadało zwykle "wyjedź, rzuć wszystko, żyj" a ja to ignorowałam, bo wydawało mi się niewłaściwe mimo, że pragnęłam tego :D. Takie coś trwało co najmniej kilka miesięcy! I dalej napieprzałam "co mam zrobić kochanie?" "WYJEDŹ" i znowu zignorowanie i za jakiś czas "powiedz tylko słowo najdroższe a ja to uczynię" aż w końcu ponad tydzień temu zwyczajowo w przypływie miłości do WJ powiedziałam-pomyślałam "powiedz tylko słowo, a ja podążę za Tobą" na co poczułam się dosłownie OPARSKANA :D poczułam się jakby mnie oparskał koń i myślę sobie, kurde co jest :D. I słyszę w głowie "przestań pitolić i tak nie zrobisz kłamczucho!"

Zdezorientowana stałam na przystanku z miną kangura (bo ten dialog wewnętrzny akurat prowadziłam na przystanku pamiętam to) i myślę uśmiechając się półgębkiem, no kurde faktycznie :D. NIGDY nie robię tego co mówi mi WJ, a mówi zawsze to samo. No i kurczę :D. Może warto to zrobić, mimo, że to szalone :D.

Potem jeszcze zdarzyło się kilka rzeczy, które spowodowały we mnie po prostu serię eksplozji podobnych WIELKIEMU WYBUCHOWI i uznałam, pie***, wyjeżdzam do Wrocławia, walę szkołę, walę bezpieczeństwo finansowe, nie wiem gdzie będę spać, co będę jeść i pić :D. Mam 130 zł w portfelu i bilet w jedną stronę, ufam sobie i czuję się najcudowniej na świecie :D. Naprawdę tak zrobiłam, mimo, że to było chore i głupie :D.

Zrobiłam po prostu to czego zawsze pragnęłam a nie pozwalałam sobie na to, bo wydawało mi się to niewłaściwe, przez narzucone ZEWNĘTRZNIE zasady i wartości. Wyjechałam zrzekając się bezpieczeństwa finansowego i wszelkiego innego rodzaju poczucia bycia właściwą i taką jaką chcą inni :). Wyjechałam nie wiedząc czy będę miała gdzie spać i za co jeść i pić :). Mimo tego czułam się najbezpieczniej na świecie, czułam się wspaniale stabilna, obecna teraz, wypełniona po uszy błogością i to poczucie utrzymuje się od tamtego czasu non stop, przeplatane co jakiś czas wybuchami entuzjazmu i stanu który mogę nazwać pasją trwania :D. Wyjechałam z kilkoma ciuchami, kosmetykami i laptopem :).

Wyszłam z pociągu i od tego momentu płynąc na fali zdarzyła mi się seria cudownych zbiegów okoliczności które niosły mnie zawsze w odpowiednie miejsce, do odpowiednich ludzi i w odpowiednią konfigurację :). Czy byłoby to możliwe gdybym nadal ignorowała PRAGNIENIE mojej duszy aby się wynieść do Wrocławia? Jestem tutaj dopiero tydzień i czuję się jakbym przeżyła w tym czasie więcej niż przez wszystkie lata kiedy byłam "właściwa" i robiłam to czego oczekują ode mnie inni. Po prostu pozwoliłam sobie być naturalną.

Mój przykład jest bardzo skrajny, ale przy tym też pokazuje jak ogromna w tym jest energia. Wyjechałam nie wiedząc czy będę mieć gdzie spać i co jeść :). Mam gdzie spać, mam co jeść, mam internet, mam ciuchy i resztę przydatnych (przydatnych! nie są potrzebne) rzeczy których nie zabrałam ze sobą jak wyjeżdżałam i jest mi po prostu DOBRZE, bo robię to na co mam ochotę :).


Myślę, że istotne jest aby poczuć w sobie ten nurt, tą cichą chęć i ciche pragnienie, które przejawia się w nas cały czas. Aby pozwolić sobie poleżeć w łóżku o 15 min dłużej jeśli czuje się taką ochotę i nie napierdalać wtedy "ojej ale muszę wstać ale tak mi się nie chce ale muszę o boże". Ja u siebie zauważyłam, że swojego czasu moje nawykowe niespełnianie pragnienia było tak aż CHORE, że np. gdy miałam ochotę na pestki słonecznika nie sięgałam po nie, tylko na coś innego na co nie miałam ochoty! Bez żadnej przyczyny i nieświadomie! Po prostu, czułam impuls "oo pestki słonecznika" a przekierowywałam się od razu w bok po coś innego co mi nie dawało radości i summa summarum w końcu i tak docierałam do tego, ze chcę pestki słonecznika, ale wtedy już byłam najedzona i one też nie dawały mi pełnej radości jaką by mi dały zaraz po pojawieniu się pragnienia. Myślę, że nie tylko ja tak miałam, to są jakieś skrajnie chore programy myślowe, które nakazują nam nie spełniać potrzeb swojej duszy :).


Także jeśli czujemy pragnienie aby coś zrobić, należy to po prostu zrobić i to jest zezwolenie sobie na spełnienie pragnienia. Jeśli czujemy w sobie chęć by posiedzieć w samotności należy to zrobić! I nie myśleć "to głupie siedzieć samemu trzeba coś robić". Jeśli czujemy ochotę aby wyjść na spacer o 4:21 nad ranem trzeba to zrobić i nie myśleć "to głupie nikt nie wychodzi o tej porze na spacer". Jeśli mamy ochotę na kanapkę z serem żółtym i dżemem wiśniowym trzeba to zrobić i nie pitolić w myślach "nie, to dziwne połączenie, nikt tak nie je, zjem z serem żółtym i pomidorem". Jeśli czujemy pragnienie aby założyć na siebie coś szokującego - zróbmy to, a nie pitolmy "ależ co sobie pomyślą inni". Jeśli będąc na mieście i wracając do domu czujemy pragnienie aby skręcić w bok w jakąś uliczkę pozwólmy sobie na to i nie pitolmy w głowie "nigdy tędy nie wracam" albo "to bez sensu" chodźmy za pragnieniem! Jestem pewna, że nawet tak drobna i nie znacząca czynność przysporzy mnóstwo frajdy, a może właśnie na tej uliczce wpadniemy na naszą 2 połówkę, albo zobaczymy miejsce w którym będziemy niedługo pracować :). No i tak dalej, można by wymyślać dalej te przykłady, ale myślę, że esencja została uchwycona :D.

Ja np. często jak jeszcze mieszkałam z mamą miałam potrzebę aby sobie poleżeć albo posiedzieć i nic nie robić. Dosłownie nic nie robić, nawet nie myśleć tylko posiedzieć. Nie pozwalałam sobie na to, bo wydawało mi się to nie właściwe - to poczucie brało się stąd, że zawsze gdy tak robiłam w przeszłości zaraz ktoś z domowników się do mnie przyczepiał, że albo jestem smutna albo że to nienormalne tak siedzieć bez produktywnie. Boże ! Już jakiś czas przed moim wyjazdem, po warsztatach Science of Spirit, zrozumiałam, że mogę po prostu siedzieć jak miałam ochotę i wow, jakie to przyjemne. A teraz już totalnie mogę to robić ile chcę, bo zezwalam sobie na to, a co więcej zezwalając sobie na wyjazd mam teraz ten komfort, że nikt się mnie nie czepia. Czasem sobie siedzę bezproduktywnie i to trwa nawet 2h. I co w tym złego? :D Wczoraj tak siedziałam przy kominku ze 2h i gapiłam się w ogień i to były bardzo pełne, okrągłe, piękne dwie godziny relaksu i bycia, bez żadnych głupich myśli ile to niby produktywniejszych rzeczy mogłabym zrobić. Produktywniejszych wg kogo? Nie mogłam tego czasu spożytkować lepiej bo akurat miałam ochotę gapić się w ogień a nie coś innego. Zachęcam aby również pożytkować swój czas zgodnie z własnym pragnieniem, a nie tym czego się oczekuje od nas abyśmy robili.

Dopiero teraz gdy zezwalam sobie być w pełni Tu i Teraz i zgodnie z moim wewnętrznym pragnieniem odczułam nieskończoność czasu i co to znaczy BYĆ :)

Myślę, że w zezwoleniu na frajdę, zezwoleniu na to na co mamy ochotę chodzi o to aby po prostu ROBIĆ coś na co się ma ochotę i usunąć wszystkie narzucone zewnętrznie programy "to nie właściwe" i obawy przed byciem niezaakceptowanym. Jeśli Ty czujesz się dobrze ze sobą każdy inny również poczuje się ok z Tobą :).

Także hedonizm nie ma tu raczej miejsca, bo hedonizmem można zrobić sobie krzywdę, a spełnianiem pragnień duszy - choćby nieopisanie popierdolone, za przeproszeniem, były nigdy! Spełniając pragnienie duszy, zezwalając sobie na robienie tego na co masz ochotę zawsze czujesz się super, bez względu na to jak *powinieneś* czuć się w danej sytuacji wg przyjętych przez ogół - czyli nikogo - zasad i wartości :).

Na zakończenie wklejam cytaty z e-booka mojego znajomego pt. "Myśli Szalonego Jogina", które nawiązują do bycia teraz i zezwolenia sobie na frajdę :)

Shams napisał(a):Chcę zachęcić cię do własnej niewinności. Niewinność jest bardzo buntownicza. Niewinność zawsze żyje w zgodzie z sobą. W swej dziecięcej spontaniczności niewinność może zostać uznana za szaloną, ale ona wie, że w tym szaleństwie kryje się tajemnica boskości. Niewinność jest samowystarczalna, pamięta, że jest pierwszą łzą Boga.

(...)

Dla odważnych życie może być naprawdę szczęśliwe, naprawdę ekstatyczne. Odwaga to wszystko czego potrzeba do szczęścia, spełnienia i realizacji swojej prawdziwej istoty. A do odwagi trzeba szaleństwa. Odwaga zawsze idzie w parze z szaleństwem. Odwaga i szaleństwo to dwaj wieczni kochankowie. Jeśli zechcesz, mogą zrodzić twoją prawdziwą istotę.

(...)

Zachęcam by być bardziej ryzykanckim, szalonym, odważnym. By żyć na całego. Zachęcam by zabić w swym słowniku słowo "konsekwencje". One tak naprawdę nie istnieją, chyba że wierzysz, że istnieją. Twoje porywy serca są tak piękne, tak cudowne, kieruj się nimi. Tak, są szalone, ale ich urok, ich wdzięk, ich boskość. Jak może ci przyjść ci do głowy tak głupia myśl, że zostaniesz ukarany jeśli będziesz za nimi podążał? Jeśli coś jest piękne, jest boskie. Jeśli jest urocze, uwodzicielskie, kuszące - jest boskie.
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza
Amen Siostro.

No i szczere gratulacje, że dojechałaś pociągiem. Obecnie nie jest to wcale proste z PKP. :lol:
---
Prawda jest najsilniejszym narkotykiem
mario236 Mężczyzna
We come 1
 
Imię: Mariusz
Posty: 74
Dołączył(a): 23 paź 2010, 21:13
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 9
Typ: 9
Zodiak: Rak
Łał, to co napisałaś, bardzo mnie zmotywowało, a mam podobne pragnienie, jak wyjechanie stąd. :D Dzięki ogromne! :D
misterix Mężczyzna
 
Posty: 72
Dołączył(a): 21 lis 2010, 22:57
sporo daje do myslenia Twoj tekst.
Avatar użytkownikaJeżynna Kobieta
polska jezyna lesna
 
Posty: 421
Dołączył(a): 18 lut 2010, 18:41
Typ: 4w5
Tylko jak odróżnić pragnienie ego od pragnienia duszy? I to najlepiej przed jego spełnieniem coby nie orientować się po konsekwencjach... :wink:

Ja myślę, że po prostu trening czyni mistrzem. Po prostu trzeba próbować, uczyć się tego. Najważniejsza jest odwaga i związane z nią działanie.

Jak to mawiał klasyk tematu, Osho:
„Prawdziwym przeciwieństwem miłości jest strach. W miłości człowiek się rozwija, w strachu - kurczy. W strachu człowiek się zamyka, w miłości otwiera. W strachu człowiek wątpi, w miłości ufa.
Jeśli dążysz do bezpieczeństwa stajesz się spokojnym stawem. Twoja energia przestaje się poruszać. Zaczynasz się bać... ponieważ nie umiesz wyprawiać się w nieznane. Po co ryzykować? Znane jest bardziej bezpieczne. Wpadasz w obsesję tego, co znane. Czujesz się nim zmęczony, jesteś znudzony, czujesz się smutny, ale nadal pozostajesz w tym co znasz, w tym co zdaje się być wygodne. Nieznane sprawia, że drżysz. Na samą myśl o nim masz zawroty głowy. Na świecie są tylko dwa typy ludzi: jedni dążący do wygody, poszukujący śmierci, zmierzający do komfortowego grobu, i drudzy, którzy chcą żyć. Ci ostatni wybierają ryzyko, ponieważ tylko niemu życie kwitnie, a Bóg się raduje”.
Na niektóre pytania odpowiedź przychodzi jedynie w ciszy...
Avatar użytkownikaMr.UFo Mężczyzna
ArtOfLiving
 
Imię: Krystian
Posty: 46
Dołączył(a): 18 lis 2010, 01:47
Lokalizacja: Poznań
Droga życia: 3
Typ: 9w1
Zodiak: Koziorożec
Pragnienie ego od pragniena duszy można rozróżnić wtedy, gdy jakieś skryte pragnienie gryzie się z naszym materializmem, lub inną domeną ego. :P
misterix Mężczyzna
 
Posty: 72
Dołączył(a): 21 lis 2010, 22:57
misterix napisał(a):Pragnienie ego od pragniena duszy można rozróżnić wtedy, gdy jakieś skryte pragnienie gryzie się z naszym materializmem, lub inną domeną ego. :P

Gdyby to było takie proste... :)
Przyjmując takie kryterium musielibyśmy odrzucać praktycznie wszystkie pragnienia związane pieniędzmi, z poczuciem własnej wartości, z jakąkolwiek władzą czy przywództwem itp. itd.
Czyli na dzień dobry musielibyśmy skasować w sobie jako egotyczne np. pragnienia:
- posiadania wygodnego, przytulnego domu/mieszkania
- posiadania sprawnego, wygodnego samochodu
- prowadzenia jakiejkolwiek dochodowej działalności gospodarczej
- zdobycia specjalistycznego wykształcenia
- rozwinięcia w sobie jakichkolwiek zdolności/talentów
- stworzenia/poprowadzenia organizacji dobroczynnej
- zaangażowania się w jakąkolwiek działalność wolontariacką związaną z pomaganiem innym

Każde z w/w pragnień może być pragnieniem ego. Ale czy musi?

Jeśli, ktoś ma takie umiejętności jak luth i gada sobie ze swoim Wyższym Ja na przystankach, dworcach, w autobusach i tramwajach, to oczywiście ten problem nie istnieje :)
Ale co mają począć wszystkie Biedne Żuczki, które nie zakumplowały się jeszcze ze swoim Wyższym Ja na tyle, żeby odróżniać jego głos od setki innych głosów w głowie?
Na niektóre pytania odpowiedź przychodzi jedynie w ciszy...
Avatar użytkownikaMr.UFo Mężczyzna
ArtOfLiving
 
Imię: Krystian
Posty: 46
Dołączył(a): 18 lis 2010, 01:47
Lokalizacja: Poznań
Droga życia: 3
Typ: 9w1
Zodiak: Koziorożec
Kto powiedział, że ego jest złe? :P Są to osądy, jakby ego było niepotrzebne, to by go nie było. :)

Swoją drogą nie wiem co robi ego w rozwoju talentów, w tworzeniu organizacji dobroczynnych, czy też innych działaniach związanych ze spełnianiem się. :P

Warto też spojrzeć na to, że dusza może czasami pragnąć czegoś w zgodzie z ego. Myślę, iż może być tak, że jeśli dusza pragnie rozwoju jakiejś działalności gospodarczej, to może pracować z ego, które pragnie dochodów. :)

Dusza pragnie doświadczać, a do tego potrzebne są zmiany i "szalone" wybory (jak też spełnienie życiowych celów). To się po prostu czuje, na codzień są to zazwyczaj dość nieracjonalne pragnienia, takie, jak chęć przytulenia się do każdego, hehe. :D Trzeba wiedzieć, czego pragnie ego, żeby móc łatwo rozróżnić pragnienia duszy. Dusza pragnie robić, tworzyć, czynić, a ego pragnie mieć zrobione, stworzone, uczynione. Dusza to twórca, ego to konsument. Od ego można się uwolnić, tak samo, jak można się uwolnić od pragnień duszy.

Jeśli ci się nie podoba odrzucanie praktycznie wszystkich pragnień związanych z pieniędzmi, z jakąkolwiek władzą czy przywództwem (które nie koniecznie musi być związane z ego) itd., to nie odrzucaj ich. Można bez nich żyć szczęśliwie, ale można też żyć szczęśliwie z nimi.
Bardziej mnie zastanawia fakt, czy ego przeczy rozwojowi duchowemu, czy może iść z nim w parze? To chyba dobre pytanie. :D
Ostatnio edytowano 27 gru 2010, 21:48 przez misterix, łącznie edytowano 1 raz
misterix Mężczyzna
 
Posty: 72
Dołączył(a): 21 lis 2010, 22:57
Misterix świetnie to ujął. Wow. Mega.

misterix napisał(a):Dusza pragnie robić, tworzyć, czynić, a ego pragnie mieć zrobione, stworzone, uczynione.


Normalnie jakąś nagrodę można przyznać za to zdanie, uwielbiam takie szpikulce :D. Cienki, krótki, doskonały trafny szpikulec haha :D.

Od siebie dodam, że pragnienie ego powoduje że czujesz pożądanie, ale nie czujesz spokojnego przepływu energii przez ciało. Jeśli pragnienie wychodzi z ego zawsze będzie gdzieś blokada, jakieś zablokowanie. Splot słoneczny albo serce będą się blokować.

Gdy pragnienie wychodzi z duszy energia płynie przez całe ciało(a) swobodnie i nie czuć żadnych blokad, tylko radość i entuzjazm. Pomijając blokadę strachu, że np to jest nienormalne czego się pragnie :D
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza
luth,
Gratulacje z całego serca! =D> =D> =D> :thumbright:

Za to, że masz odwagę być sobą O:)

misterix,
Rzeczywiście napisałeś samą esencję o ego i duszy.
Jednak nie zgadzam się z tym że od pragnień duszy można się uwolnić. Od pragnień ego jak najbardziej tak, choć bolesne to czasami.
Można tylko uciekać od pragnień duszy i stawać się coraz bardziej sfrustrowanym. Dusza daje nam drogowskazy do odczuwania szczęśliwości i radości. Może się i da od tego uwolnić, dla mnie na dziś wydaje się to niemożliwe. No i przede wszystkim po co się od tego uwalniać?
Natomiast dążenia ego, tak jak piszecie, dają złudzenie dążenia do szczęśliwości a na końcu czeka zawsze frustracja.
Z duszą jest odwrotnie - to niepodążanie za jej głosem powoduje frustrację i pomieszanie.

Nie skutek jest ważny w naszych poczynaniach a intencja, motywacja.
Jeśli ktoś ma intencję zarabiania wielkich pieniędzy po to by tym zwiększyć swoją wartość, pokazać wszystkim tym, którzy nim pomiatali, chwalić się przed rodziną itp, to motywuje go ego.
Jeśli ktoś chce doświadczyć radości z tworzenia czegokolwiek, nawet tworzenia korporacji, a przy tym zarabia ogromne pieniądze, ale cieszy się z każdego dnia spędzonego w pracy, z ludźmi, do problemów podchodzi jak do ciekawych łamigłówek, to podlega impulsom duszy.
To samo jest z przywództwem i innymi rzeczami, które powszechnie uważa się za produkty uboczne ego.
Wcale tak być nie musi.
Pieniądze w rękach mądrych, świadomych ludzi przynoszą wiele dobra na świecie.

Tak, zgadzam się, jakby ego było niepotrzebne, toby go nie było.
Chodzi tylko o to, by ego nie stało się władzą zarządzającą, tylko wykonawczą.
Np, gdyby nie ego, nie moglibyśmy zachować się asertywnie, ono chroni nasze interesy, pomaga nam zachować naszą osobistą przestrzeń.
Myślę, że ego nie ma wyboru, musi iść w parze z rozwojem duchowym, a raczej podporządkować się mu.
Antenka Kobieta
Jedyna pewna rzecz to zmiana
 
Imię: Aneta
Posty: 113
Dołączył(a): 10 lis 2010, 13:35
Lokalizacja: Staszów
Droga życia: 11
Zodiak: baran/pies
Antenka Twój post o tzw. 'wolnej' woli był jednym z czynników które dały mi do myślenia i dały mi odwagę aby postępować zgodnie z wewnętrznym impulsem :).

Też uważam, że od pragnień duszy można tylko uciekać, bo jeśli taki założyliśmy sobie plan inkarnacyjny (pragnieniem duszy jest wypełnianiw go), to niespełnianie go będzie powodować tylko frustrację, zdezorientowanie i przykrość :).

Z resztą postu Antenki też się zgadzam :). Pieniądze są używką ego gdy ich pożądamy PO COŚ dla nas, natomiast gdy pojawiają się w wyniku tworzenia czegoś i pozwalamy im pojawiać się w naszym życiu i nie widzimy w tym nic złego, nienormalnego ani nic wynoszącego nas ponad ludzi którzy zarabiają mało lub w ogóle - jest ok!
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza
Witam,
Jeśli dobrze rozumiem,to ,z tego co piszesz ,Twoje Wyższe Ja to nic dobrego.Prowadzisz wewnętrzny dialog z sobą samą z tą częścią ,a ono zawsze podsuwa ci odpowiedz na pytanie"co by było gdyby...?'' Lepiej tego głosu nie słuchaj, bo to jest jakiś trujący demon ,który sprawia że ciągle się wahasz lub wątpisz we własne siły.

Jednako gratuluję odwagi za to,że wybrałaś się do Wrocławia,jak cyganka,cyganka z laptopem:)Wynika z tej podróży, że pozbyłaś się tego głosu choć na jakiś czas.I świetnie się czułaś.Nawiasem mówiąc imponuje mi ,że zachowałaś spokój będąc sama w obcym mieście,licząc tylko na siebie i bożą opatrzność.

To co popycha nas do wielkiej przygody to jest część duszy(jej archetyp)zwana przez C.G.Junga ,wybitnego psychoanalityka,animą.Kiedy średniowieczny rycerz wybierał się na wyprawę robił to dla "pani swej duszy",była nią anima-inaczej kobieca część jego psyche.
Skolei męska część psyche kobiecej to animus.I to właśnie Twój animus spowodował ,że wybrałaś się do Wrocławia:)

To tyle mojej, prowizorycznej zresztą, dedukcji.

Pozdrawiam
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40
Falko, to co nazywam Wyższe Ja nie powoduje, że wątpię w swoje siły, gdyby powodowało nie zachowałabym spokoju znalazłszy się w obcym mieście o czym piszesz drogi falko:).

Własnie dzięki niesamowitej unii z WJ jaka nastąpiła po zdecydowaniu się na olanie obaw umysłu i zdecydowaniu się na podążanie za wewnętrznym pragnieniem, czułam spokój, jedność i ufność, że wszystko ułoży się w doskonały sposób. Staram się tą konfiguracje utrzymywać, ale nie trwa to cały czas i łatwo to zaburzyć :).

Gdy jestem w tej konfiguracji jedności nie jest to pozbycie się głosu tylko zjednoczenie z nim i poczucie nieskończonych możliwości tkwiących w każdym teraz. Objawia się to jako poczucie nieskończonej ufności i poczucie WŁAŚCIWOŚCI chwili obecnej:). To dobre słowo. Poczucie, że to co się dzieje jest właściwe i doskonałe w każdym calu, brak oporu i pitolenia umysłu :).

To co napisałeś o animusach jest ciekawe :D. Bardzo kocham mojego animusa, Wyższe Ja, duszę czy jakkolwiek by nazwać to coś :D.

Pozdrawiam ciepło
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza
luth,
Miło mi, ze mój post się na coś przydał. No, tak naprawdę to miło mojemu ego :wink:
Mojej duszy to nie obchodzi.

Nie rozumiem zupełnie o co chodzi falko z tym
Jeśli dobrze rozumiem,to ,z tego co piszesz ,Twoje Wyższe Ja to nic dobrego.Prowadzisz wewnętrzny dialog z sobą samą z tą częścią ,a ono zawsze podsuwa ci odpowiedz na pytanie"co by było gdyby...?'' Lepiej tego głosu nie słuchaj, bo to jest jakiś trujący demon ,który sprawia że ciągle się wahasz lub wątpisz we własne siły.


luth,
Mam do Ciebie jakieś takie matczyne uczucia, jesteś bardzo cieplutką, mądrą dziweczyną i to naprawdę bardzo dużo, że u progu swojego dorosłego życia masz taki wspaniały kontakt ze swoim Ja i tak rozszerzoną świadomość istnienia.
To dopiero początek. Pomyśl, jak wspaniałe życie Cię czeka, skoro dalej będzie już tylko łatwiej. Skoro już wiesz, że nie mamy innego celu poza odczuwaniem szczęścia i radości i że to jest nasz azymut na to życie na ziemi.
Ustawiłaś już swój kompas na szczęście i wierzę, że utrzymasz swój kurs.
Światło dla Ciebie! Świeć!
Antenka Kobieta
Jedyna pewna rzecz to zmiana
 
Imię: Aneta
Posty: 113
Dołączył(a): 10 lis 2010, 13:35
Lokalizacja: Staszów
Droga życia: 11
Zodiak: baran/pies

Powrót do działu „Praktyka”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości