Dyskusje na temat wszelakich praktyk duchowych - medytacji, pracy z energią, aurą, czakrami, itp.
Patrząc na życie szerzej (pozazmysłowo) nie ulega nawet najmniejszej wątpliwości, iż człowiek i jego "ja", czyli ego-umysł wraz ze stworzonym przez niego fikcyjnym światem są sprzecznością samą w sobie. Największym nieszczęściem tego "konstruktu" jest brak świadomości tego stanu, którego przyczyną jest zainfekowanie jedynym "istniejącym" wirusem - czyli tzw. ludzką pychą - lub po prostu - egoizmem.

Gdy dochodzimy do momentu w którym jest nam już dane (pozazmysłowo) rozpoznać ten stan, można śmiało określić to jako dosyć poważną chorobę psychiczną lub innymi słowy - rozdwojenie jaźni. Największym ziemskim wyczynem może wtedy okazać się zmierzenie z tą "bestią" w sensie "jej" zdemaskowania. Tylko to może nas prawdziwie z tego "wirusa" uzdrowić i zarazem uczynić prawdziwie wolnym.

Paradoksem wówczas okazuje się, że aby zacząć prawdziwie widzieć, rozpoznając jednocześnie KIM naprawdę JESTEM, należałoby całkowicie oślepnąć w sensie tego, co ludzki wzrok ukazuje jako rzeczywistość. Inna analogia, której można do tego użyć brzmi - Aby ponownie stać się WSZYSTKIM, należałoby najpierw stać się NIKIM.

Gdy podążamy za tym, co ukazuje nam ludzki ego-umysł, będąc jednocześnie jego niewolnikiem, to prawdziwe przebudzenie z iluzji "ja" i zarazem uwolnienie od wszelkich innych iluzji graniczy niemalże z cudem. Tylko upokorzenie tego, co w "człowieku" jest fałszywe staje się szansą na to, aby ponownie stać się WSZYSTKIM we WSZYSTKIM.

Dlatego właśnie - CI co mają widzieć - widzą - i CI co mają słyszeć - słyszą...
Miracle
 
Posty: 82
Dołączył(a): 05 sty 2012, 14:38

Powrót do działu „Praktyka”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości

cron