Mentalne poszukiwania świata Wschodu i Zachodu.

moje rozmowy z budda

Post 29 maja 2013, 23:40

wlasciwie diabli wiedza gdzie umiescic ten temat- w filozofii ktora dla mnie jest buddyzm czy w religiach ktora jest dla wielu. Upieralabym sie jednak przy filozofii traktowanej jako rozmowy o zyciu. Madre i potrzebne rozmowy, pod warunkiem jednak ze teorie stanowia wnioski wyciagniete z praktyki, inaczej teoria bezpowrotnie rozjezdza sie z praktyka i finito- teoria sobie a zycie sobie, ono zawsze weryfikuje teorie. W ktorym momencie buddyzm odlecial z ziemi? Stad pewnie moj strasznie ambiwalentny stosunek do niego- jak do drogocennej blyskotki. Z tych przeblyskow swiatla jednak nie ma.
Pamietam - gdy po raz pierwszy zajrzalam na jakies forum buddystow- intuicyjnie przystanelam choc zwykle lece radosnie do przodu. Zatrzymalo mnie beznamietne zimno. Tam bylo zimno swiadczace o zahibernowanym zyciu. Zauwazylam mase odrozniajacych sie sposobem kultywowania rytualow. Czemu sluza te rytualy, dlaczego potrzeba do nich specjalnych poduszeczek pod pupe pojecia nie mam, na poduszeczce, w pozycji lotosu zycia przezyc sie nie da. Zycie trzeba przezyc- doswiadczajac kazdego bolu i kazdej radosci a nie przemedytowac. Medytacje sa oddechem zycia jednoczacym wdech i wydech, teorie i praktyke. Jesli braknie praktyki- teoria plynie z sufitu, z glowy a nie z nieba. Teorie buddyzmu, acz madre i cenne- jako jeden ze stopni do nieba, niebem nie sa i ci ktorzy w buddyzmie odnajduja spelnienie- zatrzymuja. sie w pol drogi. Jak sie pozyje - to dobrze posiedziec i pomyslec o tych przezyciach, wyciagajac z nich wnioski- ktore. przenosi sie na praktyke weryfikujac teorie. W buddyzmie zabraklo istotnego elementu- odlatujac z samsary w nirwane, powraca sie jednoczac je obie. Zawieszenie sie. na pozycji. odlotowej sprawia iz odrywamy sie od zycia, czasami jest to swoista ucieczka przed cierpieniem w obojetnosc lub nawet niebyt. Pewnie dlatego buddyzm jest zupelnie surrealistyczny, niezyciowy- z blyskotek nie wyrasta bezcenne zycie. To tylko produkowanie kolejnych. blyskotek, ograniczenie sie do form, absurdalnie uwazanych za iluzje. Nikt trzezwo patrzacy na zycie nie wierzy w fatamorgany- dlaczego zatem tak wiele wysilku wkladaja teorie buddyzmu w rozprawy o tej nieistniejacej iluzji- jakby sami siebie chcieli przekonac do tego co wymyslili? Dlaczego tak uciekaja od emocji, od. cierpienia- tym samym odbierajac sobie szanse na radosc? Niech ktos mi po ludzkiemu wytlumaczy- jak mozna uwierzyc czlowiekowi ktory twierdzi ze go nie ma? Buddo, buddo - zasnales pod tym drzewem w pol drogi?
ayalen
 

Re: moje rozmowy z budda

Post 30 maja 2013, 07:18

O ile dobrze pamiętam, to Budda jednak wstał z pod tego drzewa i zaczął wędrować.
I do końca swego życia wędrował aż wreszcie uznał, że czas odejść. Wtedy dopiero ponownie usiadł. I odszedł.
Jednak wielu jego uczniom to nie odpowiadało i nadal tkwili w pół drogi.
Czemu?
Bo uważali że jak się pokona ból i cierpienie, które towarzyszą początkom takiej drogi, jak już wreszcie zaznali trochę szczęścia mając "odlot" jak ja to prywatnie nazywam, to jest to nagroda za wyrzeczenia. /to moja teoria/
I uczyli innych, że do szczęścia nie trzeba nic więcej.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: moje rozmowy z budda

Post 30 maja 2013, 12:03

sadze ze oni nie pokonali cierpienia- w sensie : przepracowali, przekuli je z negatywu na pozytyw, a zwyczajnie uciekaja od niego, odwracaja sie znieczulajac odczuwanie, naturalna wrazliwosc - ja mowie : swiatloczulosc. Bo zeby przezyc swiadomie zycie trzeba byc w nim zanurzonym po korzenie wlosow- trzeba byc czlowiekiem w pelni - pelni swiadomosci, duszy i ciala, a nie wierzyc ze jest sie zaledwie jedna trzecia tej pelni ktora cechuje swiadome zycie. Bardzo. cenie filozofie buddyzmu, zawiera szereg cennych wskazowek, jednak gorzej z przelozeniem ich na praktyke- sa zupelnie odjechane od zycia ktorego istota jest czlowiek. Znieczulenie to bardzo dorazne dzialanie. Buddyzm jest madry, szkoda ze zabraklo dopelnienia uczuciami- to one tworza piekno swiata, te dobre uczucia. Dlatego otworzylam ten watek- sluchajac ludzi ktorzy uwierzyli w to ze ich nie ma , ze sa iluzja - z punnktu widzenia swiadomosci i owszem. Ale czlowiek to wiecej niz swiadomosc. Takze widzac zupelny rozjazd pomiedzy wyzwaniami ktore stawia realne zycie a tym w jaki sposob z wyzwaniami radzi sobie buddyzm. Raczej nie radzi sobie, dlatego odwraca sie tylem do zycia w strone niebytu. Jednostronna sciezka zawsze prowadzi do sciany, a nie przejscia. Przeczytalam gdzies ze. tylko mistrzowie buddyjscy moga doznac oswiecenia, no faktycznie- ego, ty nad poziomy wylatuj. Juz sama koncepcja oswiecenia jako absolutnej pelni jest pomylka- raz ze swiatla nie trzeba oswiecac by bylo swiatloscia, dwa - uznanie. oswiecenia za spelnienie, za szczyt- zatrzymuje. rozwoj swiadomosci, jej rozszerzanie sie. Zycie to ciagly proces dooswiecania sie, proces ktory nie ma konca, wiec kazdy jest oswiecony adekwatnie do poziomu. z ktorego rejestruje, odbiera rzeczywistosc. Nigdy nie wiem tego co moge wiedziec- poprzez doswiadczenia zycia a nie naginanie je do teorii zrodzonych z siedzenia i myslenia o zyciu. Dlatego zawsze mowie ze wiedziec o czyms a wiedziec cos- to roznica, ktos kto do perfekcji opanowal plywanie na sucho- nie jest mistrzem plywania a jedynie potencjalnym topielcem ktory moze pociagnac za soba innych.
ayalen
 

Re: moje rozmowy z budda

Post 30 maja 2013, 13:25

Zgadzam się z tym całkowicie.
Trzeba żyć pełnią życia, cieszyć się słońcem i zielenią, pokonywać przeszkody i mieć z tego satysfakcję.
Pisząc o pokonaniu cierpienia miałam na myśli jedynie fizyczny ból z powodu jednostajnej pozycji.
Pewnie porobiły im się odleżyny, a mięśnie zdrętwiały i dostawali kurczy.
Człowiek jest stworzony do ruchu.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: moje rozmowy z budda

Post 30 maja 2013, 17:46

Kocham Cie Baska, slowo daje. Czlowiek jest ruchem- moze tak? Wiecznym stawaniem sie- materia to ,, zamrozony" postrzeganiem ruch?
ayalen
 

Re: moje rozmowy z budda

Post 30 maja 2013, 19:06

Jest ruchem. Każdy atom w jego ciele wiruje, każda komórka jest w ruchu. To tłoczy krew, to przesuwa pokarm, to pobiera tlen i wydala zbędne resztki.
Ruch jest życiem, bezruch jest śmiercią.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: moje rozmowy z budda

Post 30 maja 2013, 22:32

ja nie wiem czy istnieje cos takiego jak bezruch, moze maksymalne spowolnienie ruchu- najnizsze wibracje powoduja ze cos postrzegamy jako bezruch- tak sobie kombinuje, w koncu wszystko jest energia, a energia to wlasnie ruch, wiec skad znieruchomienie? Przeciez nawet proces rozkladu. ciala materialnego jest jakas forma ruchu, rozsypywania sie. Takze- im wolniejszy ruch tym nizsza temperatura, stad kamienie zdaja sie nam byc takie zimne.
ayalen
 

Re: moje rozmowy z budda

Post 31 maja 2013, 08:27

Czyli dobrze napisałam, że bezruch jest śmiercią. /pomijając sprawę, rozkładu zwłok, bo tu masz rację, nic nie jest w bezruchu. Nie ma takiego stanu.
Ha, czyli sobie zaprzeczyłam. Poprawiam się.'
- Bezruch w potocznym pojęciu, jest śmiercią/

A jeśli żyjący człowiek siedzi bez ruchu, to jest na jej pograniczu.
Jogini umierają dość młodo i to zwykle na raka. / Amerykanie przeprowadzili badania/
Myślę, że skoro za życia z niego rezygnowali, to naturalnym jest szybsze przejście do świata energii.
Po co mają tu być? Jaki jest sens bycia w świecie materii?
Marnują tylko czas na rozwój. Bo dusza na ziemi musi zdobyć doświadczenia.
Po to przy przejściu tu zapominamy że jesteśmy energią, by nam ta świadomość nie przeszkadzała w świecie materii.
Teraz jest czas zmian, wzrosła świadomość.
Ludzkość dojrzała, zwiększyły się wibracje więc i lepiej korzystamy z rozumu. Świadomość życia jako materialnej formy energii, powinna być lepiej wykorzystana do naszego rozwoju w ziemskim świecie. -Sądzę, że taki właśnie był zamiar.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: moje rozmowy z budda

Post 31 maja 2013, 08:49

wiesz Basiu kiedy po raz pierwszy przestalam wierzyc smierci?
Gdy umarl moj maz, a dziecko, bardzo malenkie wowczas i ubostwiajace tate, gdy powracal do domu z wojazy, nie schodzace mu z kolan- zignorowalo cialo ojca lezace w trumnie. Nie bylo wystraszone, w tym wieku nie rozumie sie jeszcze smierci, po prostu patrzylo tak obojetnie jakby wiedzialo ze w tej skorupie nie ma juz ojca, bardzo pamietam tamten moment. Pozniej przez jakis czas widywalo meza- w ulubionym fotelu, wypytywane co widzi wchodzac do pustego pokoju, pokazujac pusty fotel, ze slowami: o, tata- odpowiadalo ze widzi swiatlo. Ja tylko odczuwalam te obecnosc, male dzieci zachowuja te cudowna zdolnosc widzenia swiatla- ono tez jest energia w koncu. Wiec smierc jest zmiana stanu istnienia, stanu skupienia, gdy odpada to co utrzymywalo swiatlo w formie materialnej. Jak pancerz w ktorym tkwi motyl.
ayalen
 

Re: moje rozmowy z budda

Post 05 cze 2013, 20:09

Wybacz, przeoczyłam tą wypowiedź. A jest ważna.

Wnuczka była maleńka gdy umarła Ciocia, którą wzięłam do siebie, na jej stare lata.
Aby dziecko nie przeżyło traumy wywieziono ją na ten okres.
Po jej powrocie powiedziano, że Ciocia wyjechała. Mała popatrzyła spokojnie i powiedziała ; tak, pojechała na kraj świata.
Miała pewność śmierci i przyjęła to całkowicie spokojnie.

Gdy umarł mój pies /a to był prawdziwy przyjaciel, mało jest takich wśród ludzi/, wnuczka mi poradziła : Nie martw się. Jak ci jest smutno, to porozmawiaj z nim. Ja tak robię.
Staję na balkonie, gram mu na skrzypkach /takie dziecinne/ i potem rozmawiamy.
On mnie słyszy i odpowiada.

Dzieci w naturalny sposób reagują na to, co nieuniknione. One nie czują rozłąki bo wiedzą, że ten ktoś jest nadal obecny.
To tylko rozpacz bliskich sprawia, że też czyją się nieszczęśliwe.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: moje rozmowy z budda

Post 06 cze 2013, 13:47

Dokładnie, zbudowaliśmy w okół śmierci klimat nieszczęścia, smutku. Może przez to dzieci, które na początku są jak czysta kartka, nasiąkają tym i w dorosłym życiu boją się śmierci. Sam miałem z tym problem.
Tramp
 

Re: moje rozmowy z budda

Post 06 cze 2013, 16:26

Dzieci pamiętają przeszłe życia, widzą bliskich po ich odejściu ze świata materii.
Z czasem zapominają o tym i wsiąkają w życie materialne.
To jest potrzebne, by nie zagubić się w iluzjach.
To jest potrzebne by nie czekać na następne życie / tak jak to dzieje się w Indiach/ - tylko żyć i chłonąć piękno tego świata i ROZWIJAĆ SIĘ.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: moje rozmowy z budda

Post 06 cze 2013, 16:42

Zgadzam się. "Śmierć nie jest straszna, straszne jest to, że niektórzy ludzie tak naprawdę nigdy nie żyli".
Tramp
 

Re: moje rozmowy z budda

Post 06 cze 2013, 16:54

Mądre.
baska Kobieta
 
Imię: Barbara
Posty: 918
Dołączył(a): 07 lut 2013, 08:27
Droga życia: 7
Zodiak: koza, strzelec

Re: moje rozmowy z budda

Post 19 paź 2013, 17:39

Nie chodzi tu o wiarę a o osobiste poznanie.
W nic nie wierz a sam sprawdź - to główne założenie buddyzmu...
To, że ciebie nie ma i zarazem jesteś nie koliduję ze sobą.
Jedynie twój mózg nie może tego ogarnąć bo mieści się w dualności.

Doświadczenie czystej świadomości przekracza jakąkolwiek religie, czy filozofię.

A śmierć nigdy nie przychodzi - jest tylko życie.
Zadaj sobie pytanie: czy kiedykolwiek umarłeś/umarłaś. Nie pytam tu o innych tylko o ciebie?
Jeżeli tak to nie byłoby ciebie - a jesteś...
Avatar użytkownikaCyborg Mężczyzna
 
Imię: Przemek
Posty: 209
Dołączył(a): 08 maja 2010, 15:15

Powrót do działu „Filozofie”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron