Psychologia, działanie mózgu.

Schizofrenia a szamanizm

Post 30 gru 2011, 14:33

W pierwszej chwili nie wiedziałem jak zatytułowac ten wątek.Rownie poprawnie byłoby :czym jest rozumienie?
Asumpt wziął się z przykładów zyciowych i ich analogii( podobienstwa).
Kto przezył jakąś powazną chorobę duchową ten moze uznawac się w pełni za szamana.Bo to ten który doswiadczył czegoś z czego moze uzdrawiac innych.Natomiast schizofrenik to ktos komu nie udało się wyjsc z dramatycznej kondycji ducha.
O tyle istnieje tu zaleznosc gdyz obaj poruszają się w swerze myslenia irracjonalnego.
Szaman czy alchemik pokrywa np ołów ekskrementami w celu przeobrazenia tego w złoto,natomiast schizofreniczka rozrzuca swe zuzyte podpaski tam gdzie wydaje się to jej sensowne.Oboje widzą w tym sens subiektywny magiczny,jak sadzę w tym zeby opanowac zródła irracjonalnej psyche.
Dzieci a takze dorosli tworzą swój swiat wymyslając coraz to nowe teorie symboliczne,jakoby np dzieciak chowa sie za drzwi i mówi tylko nie patrz za drzwi ,wcale mnie tu nie ma.
To przetrwało ,gdyz myslenie symboliczne ma swój wyraz takze w twierdzeniach ze niebo jest dobre ze słonce jest zródłem dobra i wszelkiego życia.
Wszystkie takie przykłady potwierdzają ze symboliczne wyobrazenia nigdy nie utraciły swej wartosci.
Przypisywanie np wizerunku krzyza do pojęcia zmartwychwstania jest odwróceniem wartosci poniewaz ukrzyzowanie było u swego początku symboliczną kaznią,upokorzeniem, z czego chrzescijanie zrobili chlubny symbol.
To dobra droga aby rozumiec patologię przez odniesienie do archetypalnych wyobrazen i symboli.
Zauwazcie ze cała ta sfera jest sprowadzana (w psychiatrii i psychologii klinicznej) i jest zamykana do brania neuroleptyków które sprowadzają pacjęta do w tym kontekscie do racjonalnych kategorii myslenia wspólczesnego które to są bez analogii do słonca i gwiazd,gdyz jezyk wspolczesny zdominowała nauka.I w tym jest porządana rzecz ,gdyz wysiłki psychonalityków sprowadzały się do skierowania pacjęta na tę dobrą drogę myslenia,rychło juz wprowadzono do lecznictwa substancje chemiczne które z rozumem nie maja nic wspólnego.Po to aby zamiast psyche miec "drewniana nogę" i funkcjonalnie spełniac swe role społeczne,pro-forma...zycie bez apetytu.
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 30 gru 2011, 16:01

Jak odróżnić szamana od schizofrenika - jak mówił doktor na zajęciach z psychiatrii: kryterium jest proste - po owocach ich poznacie.
Dopóki ktoś dobrze funkcjonuje w społeczeństwie, dopóki jego stan nie przeszkadza i nie zagraża jemu (subiektywnie i obiektywnie) i/lub innym - jest w porządku.
Choroba jest stanem upośledzenia czynności życiowych, fizjologicznych, psychicznych i/lub społecznych, lub dyskomfortem odczuwanym przez chorego. Jedno lub każde z powyższych.

Natomiast nie zgodzę się z twoją oceną psychiatrii klinicznej. Sporo psychiatrów jest psychoanalitykami, albo kieruje pacjentów do psychologów (leczących różnymi metodami, psychoanaliza jest tylko jedną z nich i nie zawsze najskuteczniejszą, najczęstszą i w większości przypadków najskuteczniejszą metodą jest terapia behawioralno-poznawcza, chociaż w tej chwili są trendy do łączenia elementów róznych metod terapeutycznych dla osiągnięcia pełniejszego skutku leczniczego). Leki podaje się w stanach w których pacjent z powodu choroby nie jest w stanie samodzielnie trzeźwo myśleć - bo żeby zadziałała jakakolwiek terapia psychologiczna, pacjent musi mieć choć częściową zdolność logicznego rozumowania, wglądu w siebie oraz jakąkolwiek plastyczność psychiczną - które w stanach psychoz czy depresji są mocno zachwiane.
Leki podaje się też w chorobach w których jest udowodnione naukowo zaburzenie czynności biochemicznej mózgu - wtedy stara się wyregulować w miarę możliwości tą czynność, szczególnie w stanach w których niewyregulowanie znów powoduje że terapia psychologiczna jest niemożliwa, tudzież w stanach w których pacjent bez farmakoterapii zagraża sam sobie albo innym, i w końcu w stanach które wiadomo że leki łagodzą, a psychoterapia nie jest w stanie ich wyleczyć.
I na koniec, leki podaje się objawowo. Na przykład osobie ze schorzeniami lękowymi podaje się odpowiednie leki przeciwlękowe, żeby zanim psychoterapia zacznie działać (co może zabrać tygodnie albo miesiące, czasem lata) człowiek ten był w stanie w miarę normalnie funkcjonować, bez albo z jak najrzadszymi napadami lęku - co każdy kto odczuwał w życiu lęk może powiedzieć, jest cholernie nieprzyjemne, bo nie panuje się nad sobą. Poza tym w bardziej nasilonych postaciach bez leków pacjent nie jest w stanie pracować ani być w jakimkolwiek towarzystwie, a z lekami może to robić, chodząc jednocześnie na terapię - dzięki czemu kiedy już terapia pomoże mu usunąć problemy, nie ma rozpieprzonego życia i nie jest bezdomnym bezrobotnym...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 30 gru 2011, 16:23

Til napisał(a):Dopóki ktoś dobrze funkcjonuje w społeczeństwie, dopóki jego stan nie przeszkadza i nie zagraża jemu (subiektywnie i obiektywnie) i/lub innym - jest w porządku.


Nie ma takiego człowieka. xD
Bo nawet najbardziej prawy, najmądrzejszy i najgodniejszy, będzie przeszkadzał temu co wybrał "ciemną" ścieżkę.
Dlatego dobre "szkodzi" tym złym.
Stąd taka a nie inna opinia o policji. : )
Policja sama w sobie nie jest winna, bo nie jest sama z siebie. : )
Nie ma Życia, które się nikogo nie tyczy zarówno subiektywnie jak i obiektywnie. : )

Jest jednak taki Stan.
Który nie jest ani dobry, ani zły.
Ani mądry, ani głupi.
Ale w Tym stanie dla Doświadczającego tego Stanu...
Nie istnieje takie coś jak przeszkadzanie, ani nie przeszkadzanie.
Nie istnieje ani zagrożenie, ani jego brak.
Sprawiedliwość ani niesprawiedliwość.
Te rzeczy nie są rozpatrywane.
Więc ta osoba nie jest ani szamanem ani schizofrenikiem.
Może tak wyglądać...
Ale dla Doświadczającego to nie jest dłużej kryterium postrzegania. : )
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 30 gru 2011, 17:08

Til Napisał:
Leki podaje się też w chorobach w których jest udowodnione naukowo zaburzenie czynności biochemicznej mózgu

W praktyce nie przeprowadza sie takich badań,lekarze nie mierzą stęzenia Dopaminy czy innego neuroprzekaznika.
Nie mierża takze poziomu leku w krwi jesli te leki podają. Decyzja o wdrozeniu leku zapada na podstawie wywiadu ,w gruncie rzeczy wywiadu psychologicznego. To czy pacjent ma równowagę biochemiczną w mózgu jest orzekane na podstawie wywiadu a nie badania krwi i z góry stosuje się leki psychotropowe które mają tę rzekomą nierównowagę przywrócić do porządku.
Co się zresztą zawsze potwierdza ,gdyz rezultat leczenia jest znowu "z góry" oczekiwany.Jesli poprawa,wg kryteriów,nie nastąpi,wdraza się inną metodę.

Zresztą Til ,czy ty tu wpadłeś na ostry dyzur? Moje wywody są bardziej filozoficzne niż pragmatyczne.
Dajesz ponadto przykład wzorowego obywatela który nie jest bezrobotnym bezdomnym.To tez ,owszem w pewnym sensie jest choroba społeczna ale jako taka nie wymaga stosowania chemii,choć terapia humanistyczna być moze wiele by w poszczególnym przypadku,pomogła.

Taki człowiek wszedzie przesladowany jest przez policję,bo nawet zebrac nie wolno.
I najwazniejsze...subiektywne uprzedzenia nie omijają takze psychiatrów i psychologów, Tak samo kierują swoje sądy do pacjetów jakby miały obowiązywac ogół. tzn zakazują czytania złych ksiązek,zakazują chodzenia do niektórych knajp(przykład z zycia) zakazują nocnego zycia,zakazują korzystania z form zycia rozpustnego, chcą wywalic Holandię w powietrze(takze to słyszałem)Zakazują kłutni z matką.
Słowem wcale nie są obiektywni a ich swiatopogląd naukowy wręcz wyklucza tolerancję,mają swe przywary i osobiste tendencje.Tylko zeby się o tym przekonac trzeba trochę rozeznania,bo w swiadomosci społecznej lekarz zawsze ma dobrą prowieniencję.
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 30 gru 2011, 17:25

Osobiście, mam wątpliwości, czy to, co nazywamy schizofrenią, jest na pewno chorobą, a "normalny" stan umysłu, rzeczywiście jest jedynym "normalnym", albo w ogóle czy jest normalnym? Czy istnieje jakieś bezwzględne, absolutne kryterium oceny tego, co jest normalne, a co nie?
“Mom always tells me to celebrate everyone's uniqueness. I like the way that sounds.”
"I've finally found the rhythm of love, the feeling of sound."
- Hilary Duff
Avatar użytkownikaEnlil Mężczyzna
Earth is my home now
 
Imię: Enlil
Posty: 827
Dołączył(a): 17 mar 2009, 22:04
Lokalizacja: An
Droga życia: 7
Zodiak: Panteon

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 30 gru 2011, 17:50

Enlil napisał(a):Osobiście, mam wątpliwości, czy to, co nazywamy schizofrenią, jest na pewno chorobą, a "normalny" stan umysłu, rzeczywiście jest jedynym "normalnym", albo w ogóle czy jest normalnym? Czy istnieje jakieś bezwzględne, absolutne kryterium oceny tego, co jest normalne, a co nie?


Nie, oczywiście, że nie.
Jak coś co jest Absolutne, czyli dające wszystkim podwersjom siebie miejsce na zaistnienie...
Może posiadać kryterium?
No może, bo to jest jedna z podwersji. xD

Ale nie Jedyna.
Więc to tylko ładna zabawa, w której wszyscy bawią się, że mają "racje".
Przychodzi Kowalski i na teoretycznie głębokie pytanie falko odpowiada "pomidor" i również ma rację, bo mieści się w Potencjale.
Czyli jest jedną z podwersji tego co Absolutne.
No i co?
Bycie poważnym to też jedna z podwersji.
Bycie kimkolwiek to tylko możliwości.
Sęk w tym aby, odnaleźć w Tym galimatiasie Radość.
Prostą, jak Najprostszą. : )

Wtenczas...
Całe to odpowiadanie...
Pytanie...
Słowa...
I to co widzisz...
Nie jest już takie szokujące...
Umysł nie fiksuje na punkcie tylko widzi Przestrzeń.
Brak ram, które by go określały...
Dlatego można zadawać takie pokręcone pytania jak falko.
I dlatego pada wciąż odpowiedź...
I dlatego...
Życie Trwa. : )
Wniosek?
Wszechświat jest, bo falko Istnieje. XD
Ale falko jest szamanem czy schizofrenikiem?
Bo nie znałby tego, gdyby nie było to częścią jego doświadczenia.
Czy falko to ciało, czy Doświadczenie samo w sobie dlatego ciało może wiedzieć to czego samego nie doświadczyło?
Wypadało by w tym momencie odpowiedzieć na pytanie?
Czy pytającemu? : )
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 30 gru 2011, 19:07

W przypadku ciezkich powikłan psychicznych rozumek stracił oparcie,bo stosowanie chemii w dziedzinie,uzyję tego starego i zwietrzałego słowa,duszy przyniosło większy rezultat.
Wielki wysiłek jaki włozył Jung i inni aby wytłumaczyć a a nawet rozwiązać(wyleczyć) cięzkie zaburzenia,jak psychoza został zaniechany.To mnie w tym uderza,ze psyche została uznana za epifenomen procesów biochemicznych w mózgu.
Zatem jaki porzytek na tym forum mają rozwazania na temat sensu róznych aspektów duchowych,skoro mozna sprowadzić je do tej wykoslawionej racjonalistycznej maksymy wspólczesnego rozwiązywania subtelnych problemów?
Ludzie wolą brac pigułke od psychiatry niz uswiadamiac sobie rózne dolegliwosci u psychologa.To załatwia sprawę,ale to stoi na przeszkodzie w rozwoju do jakiegoś ogólniejszego pojmowania i samowiedzy.

Sinbard,ja nie wiem nic więcej ponad to czego sam doswiadczyłem. I na modłe wschodnią mówie ze mamy prawo swiadczyć tylko o tym co jest w nas.Sam mi uswiadomiłes ze działam w ten sposób ze wynajduje problemy i pokręcone pytania,i po czesci sam sobie odpowiadam,z waszą pomocą odnajdując rozwiązania.ja coś takiego lubię,a co?
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 30 gru 2011, 20:31

falko napisał(a):W przypadku ciezkich powikłan psychicznych rozumek stracił oparcie,bo stosowanie chemii w dziedzinie,uzyję tego starego i zwietrzałego słowa,duszy przyniosło większy rezultat.
Wielki wysiłek jaki włozył Jung i inni aby wytłumaczyć a a nawet rozwiązać(wyleczyć) cięzkie zaburzenia,jak psychoza został zaniechany.To mnie w tym uderza,ze psyche została uznana za epifenomen procesów biochemicznych w mózgu.
Zatem jaki porzytek na tym forum mają rozwazania na temat sensu róznych aspektów duchowych,skoro mozna sprowadzić je do tej wykoslawionej racjonalistycznej maksymy wspólczesnego rozwiązywania subtelnych problemów?
Ludzie wolą brac pigułke od psychiatry niz uswiadamiac sobie rózne dolegliwosci u psychologa.To załatwia sprawę,ale to stoi na przeszkodzie w rozwoju do jakiegoś ogólniejszego pojmowania i samowiedzy.

Bardzo słuszna uwaga.

Oczywiście, ma tu wiele do powiedzenia materialistyczny pogląd, wg. którego materia jest "praprzyczyną" wszystkiego, także funkcjonowania umysłu, i wszystkiego innego. Zgodnie z wiarą naukowców, ponieważ widzimy materię, ale nie to, co "psychiczne", umysł musi najwyraźniej od niej pochodzić. Oczywiście, nowe fakty, które wychodzą na jaw, ciągle dopasowuje się do tej "teorii" (gdyby naprawdę jednak była teorią, byłaby zaledwie jedną z możliwości, a ewidentnie status materializmu wśród wielu - choć nie wszystkich - naukowców jest równoznaczny z faktem). Powiedziałbym jednak, że to radykalny materializm jest już zwietrzały w świetle nowych odkryć.

Ale nawet zakładając materializm jako wiodący punkt widzenia, uważam, że w żadnym wypadku nie pomniejsza on znaczenia psychicznych procesów. Tzw. racjonaliści lubią je zupełnie ignorować. One jednak stanowią nadal naszą rzeczywistość.
“Mom always tells me to celebrate everyone's uniqueness. I like the way that sounds.”
"I've finally found the rhythm of love, the feeling of sound."
- Hilary Duff
Avatar użytkownikaEnlil Mężczyzna
Earth is my home now
 
Imię: Enlil
Posty: 827
Dołączył(a): 17 mar 2009, 22:04
Lokalizacja: An
Droga życia: 7
Zodiak: Panteon

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 30 gru 2011, 23:51

różnica jest taka jak między nurkiem a kolesiem z kamieniem przywiązanym do nóg.
tak najprościej.

bo technicznie, układ nerwowy, uporządkowanie emocji, wszystko jest zupełnie inne.

sytuację komplikuje fakt że niektórzy święci, szamani, etc. mieli zaburzenia które zabobonny lud uznał
za coś duchowego. i się wszystko miesza.
Avatar użytkownikasosnowiczanin Mężczyzna
patrzy w horyzont wydarzeń
 
Imię: Bartosz
Posty: 167
Dołączył(a): 04 wrz 2011, 02:55
Lokalizacja: Sosnowieś
Zodiak: Ognisty Tygrys

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 31 gru 2011, 00:55

@Sinbard: W tym co pisałem chodzi o zagrażanie komuś lub sobie subiektywnie postrzegane przez pacjenta, lub obiektywne - czyli jeśli grozi albo próbuje zaszkodzić w jakiś sposób czyjemuś życiu lub zdrowiu, albo swojemu życiu - takie z resztą jest sformułowanie w ustawie o zdrowiu psychicznym pozwalające zatrzymać kogoś wbrew jego woli w szpitalu psychiatrycznym, czy zabrać go do niego - jeśli zdradza objawy psychozy i zagraża swojemu życiu, lub cudzemu życiu lub zdrowiu, czy to celowo, czy poprzez zdezorganizowanie (np. osoba która nie celowo złosliwe, ale w napadzie choroby psychicznej zaczyna wyrzucać przedmioty przez okno na chodnik - coś ciężkiego może kogoś trafić w głowę i zabić, albo przynajmniej uszkodzić)... Nie chodzi tu o zwykłe bycie upierdliwym, to jest sprawa dla policji albo sądu, nie dla lekarza ;)


@falko, jeśli mówisz, a to wynika z tego co napisałeś wcześniej, że farmakoterapia jest be, to ja odczuwam potrzebę sprostowania tego. Najzwyczajniej w świecie dlatego, że sam niedługo będę przedstawicielem tego zawodu, a widuję wiele osób nie mających pojęcia o medycynie komentujących i krytykujących słuszność różnych terapii - o których powodach, podejmowaniu decyzji co do terapii itd. nie mają pojęcia.

W praktyce nie przeprowadza się badań stężenia dopaminy, bo dowiedziono że w praktycznie każdym przypadku kiedy występują konkretne zespoły objawów jednocześnie, występuje konkretna choroba, która zawsze ma podłoże neurobiologiczne. Nie jest tak z każdą chorobą, ale w chorobach w których tak jest podaje się lek (jeśli są wskazania), dlatego że wiemy że w 99% przypadków to właśnie to jest problemem, a nie mamy odpowiednich narzędzi diagnostycznych (a w szczególności pieniędzy żeby to robić z podatków) żeby robić każdemu takie badania, tym bardziej że temu 1% pacjentów te leki krzywdy zazwyczaj nie zrobią - w najgorszym wypadku po prostu mu nie pomogą i za 1-2 miesiące zmieni się taktykę.
Przykro mi, nie żyjemy w realiach gdzie wszelkie dostępne badania można sobie zrobić za darmo jak chcieliby pacjenci (i jak chcieliby lekarze, bo na prawdę byśmy chcieli gdybyśmy mogli, dla nas wypisać papierek to mały pikuś, tylko potem ktoś musi za to zapłacić i dyrektor szpitala potem może urwać głowę lekarzowi dającemu skierowania na 'niepotrzebne' badania). Natomiast jeśli chcesz, jestem pewien że poziom dopaminy możesz sobie sprawdzić prywatnie. Prawie wszystkie badania można zrobić sobie prywatnie jak ktoś chce. Tylko jakoś nikomu się nie spieszy...

Co do prywatnych wad i przekonań poszczególnych lekarzy, jasne, są ludźmi. Tak jak przed pójściem na operację do chirurga dowiem się jaką ma ogólnie 'sławę' w mieście żeby wiedzieć czy mnie nie pochlasta okropnie, tak samo przed pójściem do psychologa/psychiatry dowiem się jaką on ma opinię. No chyba że przywiozą mnie na ostro, wtedy i tak zapewne nie mógłbym zdecydować i wolałbym być po prostu załatany ;P

Nie jest prawdą to co mówisz na temat sprowadzenia procesów zachodzących w umyśle człowieka do biochemii (bo tak rozumiem to co napisałeś w następnym poście), chyba że używasz bardzo dużego uogólnienia. Aktualnym modelem postrzegania jest to, że neurobiochemia, neurologia i psychika wpływają na siebie nawzajem i ciągle. Owszem, psychikę też można teoretycznie wg. aktualnej nauki opisać jako zespół czynności neurologicznych i biochemicznych, ale z zastrzeżeniem, że są one tak złożone i skomplikowane, że nie umiemy ich opisać, dlatego generalnie używa się określenia 'psychika'. Psychologia, psychoanaliza i terapia poznawczo-behawioralna mają nadal ogromne znaczenie w psychiatrii. Tylko że:
falko napisał(a):Ludzie wolą brac pigułke od psychiatry niz uswiadamiac sobie rózne dolegliwosci u psychologa.To załatwia sprawę,ale to stoi na przeszkodzie w rozwoju do jakiegoś ogólniejszego pojmowania i samowiedzy.

O wiele łatwiej jest pacjentowi wziąć pigułkę niż przychodzić co tydzień na psychoterapię, albo wręcz o zgrozo! przychodzić codziennie przez pierwszy okres. Większość woli ograniczyć się do tabletki, albo ogranicza się do tabletki dlatego że nie ma czasu (praca ważniejsza niż zdrowie psychiczne). Czy na miejscu lekarza odmówiłbyś pacjentowi przypisania leku wiedząc że nie pójdzie na psychoterapię żeby wyeliminować przyczynę? Jeśli pacjent nie chce się leczyć przyczynowo, to leczy się go przynajmniej objawowo - staramy się przynajmniej zmniejszać dolegliwości jeśli nie możemy z dowolnych względów ich usunąć...

Natomiast, wracając do tematyki szamanów, w historii osoby szalone, które dziś nazwalibyśmy chorymi psychicznie, często były uważane za święte - bo bogowie odebrali im umysł, albo bo te osoby widzą inny świat, może świat bogów (albo demonów - zależy od wizji). Z drugiej strony są szamani którzy są jak najbardziej funkcjonującymi członkami społeczeństwa, którzy mają wizje, albo potrafią wywoływać wizje... Często może być trudno odróżnić, ale znów - jeśli ktoś jest niezdolny do normalnego życia, bo nie je (albo je rzeczy których nikt normalny nie weźmie do ust), robi pod siebie, okalecza się (pomińmy okaleczenia rytualne, to inna sprawa, związana z wierzeniami), to to raczej nie jest prawdziwy szaman, tylko ktoś chory, albo jeśli chcemy szukać etiologii duchowej - opętany. Jeśli jest funkcjonującym członkiem społeczeństwa, wręcz ważnym jego elementem, a jednocześnie jak najbardziej zdolnym do normalnego życia bez karmienia łyżeczką i bez pieluchy, to raczej jest to osoba zdrowa psychicznie...
A, dość ważnym wyznacznikiem jest jeszcze to, że 'wierzenia magiczne' osoby zdrowej będą generalnie zwiazane z religiami, wierzeniami czy to ogólnoświatowymi, czy regionalnymi. Natomiast u osoby chorej psychicznie zwykle to będzie coś raczej niewiarygodnego, coś czego nawet jeśli jest oparte na wierzeniach ogólnie akceptowalnych (u nas przeważnie na chrześcijańskich), to jest to tak opisywane i przeżywane przez pacjenta, że nawet osoby danego wyznania stwierdzą że coś jest nie tak... Powiedzmy sobie szczerze, nie każdy, nawet bardzo głęboko wierzący chrześcijanin spotyka się z Jezusem który udziela mu rady, i nie każdy kąpiąc się w wannie słyszy głosy anielskie...

Z drugiej strony, muszę powiedzieć, że spotykałem się z pacjentami którzy z punktu widzenia psychiatrii byli chorzy, ale z punktu widzenia ezoterycznego miałbym pewne wątpliwości. Pewien pacjent miał np. wizje zakorzenione w wierzeniach chrześcijańskich, ale także pewne dość uniwersalne (typu wizja w trakcie której był w ciemności, po czym przed nim pojawiła się jakby złota ściana światła, pięknego, ciepłego cudownego - która po chwili zrozumiał, była manifestacją boga, wiedział, bo czuł ogromną, wszechogarniającą miłość do jakiej nie jest zdolny żaden człowiek i żadna istota...) - takie wizje i odczucia (i całą masę innych) miał w trakcie 'remisji' (medycznie - niepełnej, bo nadal miał wizje).
Gdyby nie to że ta konkretna osoba miała napady psychotyczne - kiedy rzeczywiście miał mocne objawy urojeniowe, miał mocno agresywne myśli, myśli prześladowcze i wiele innych symptomów, które on sam uważał za chorobowe (w trakcie remisji - w trakcie napadu traci się całkowicie krytycyzm) - można by go było uznać za zdrowego, bardzo uduchowionego człowieka... Niemniej brał tabletki, które w żaden sposób nie wpłynęły na wizje i przekonania które miał w okresie 'remisji' - natomiast znacznie redukowały częstość napadów psychotycznych pozwalając mu normalnie żyć i pracować, tym bardziej że kiedy bierze leki jest zwykle w stanie rozpoznać objawy następnego nadchodzącego ataku psychotycznego i w porę sam przyjeżdża do szpitala, gdzie po przesiedzeniu paru dni (bywa agresywny w trakcie napadów, więc sam się boi że kogoś skrzywdzi, poza tym wie że wtedy zachowuje się dziwnie, nieracjonalnie i nie tak jak by chciał się zachować normalnie) czuje się lepiej i wraca normalnie do pracy...

---
Moje osobiste zdanie w temacie jest takie że całkiem możliwe, że spora ilość ludzi siedzących w szpitalach dla psychicznie chorych, czy generalnie leczących się psychiatrycznie, ma problemy natury energetyczno-duchowej, czy to ze względu na zewnętrzny wpływ, czy to ze względu na wewnętrznie niezrównoważenie energetyczne. Natomiast aktualnie są raczej małe szanse że ktoś w sensowny sposób to zbada. Większość lekarzy nie interesuje się wystarczająco sprawami duchowymi. Ci którzy się interesują zapewne boją się zwyczajnie wyśmiania na forum publicznym przez kolegów po fachu - wiadomo, ten komu się uda dowieść tezy jest geniuszem, ale ten któremu się nie powiedzie - będzie idiotą i pośmiewiskiem. Natomiast osoby spoza środowiska medycznego zajmujące się leczeniem duchowym i energetycznym, jakoś dziwnym trafem nie są skłonne do prowadzenia badań zgodnych z ogólnie przyjętymi wzorcami energetycznymi (choćby rzetelne badania grup chorych w porównaniu z placebo). Gdyby ktoś zrobił takie badania i opublikował jak należy, możliwe że środowisko medyczne by to zaakceptowało. W taki sam sposób jak aktualnie akceptowana jest hipnoza (chodzi mi o uśmierzanie bólu przed operacjami i zabiegami chirurgicznymi, bo w psychoterapii jest stosowana oczywiście od dawna), akupunktura, rozmaite metody masaży - bo ktoś odważył się zrobić porządne badania, w sposób zgodny z metodą naukową, w sposób powtarzalny i udowodnić że to działa. Potem zrobiło podobne badania parę osób żeby sprawdzić czy tamto było prawdziwe - i okazało się że tak. I teraz te metody są już oficjalnie metodami leczniczymi, a nie medycyną alternatywną...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 31 gru 2011, 10:03

Kto przezył jakąś powazną chorobę duchową ten moze uznawac się w pełni za szamana.Bo to ten który doswiadczył czegoś z czego moze uzdrawiac innych. I samodzielnie wydobył się z tego stanu.Przezył chorobę i uzdrowienie.Natomiast schizofrenik to ktos komu nie udało się wyjsc z dramatycznej kondycji ducha.
I schizofrenik i szaman wpadają do tej samej wody,jednak szaman potrafi dopłynąc do brzegu a schizofrenik tonie.
Nie ma zadnej naukowej teorii ze choroby psychiczne i nerwowe są chorobami muzgu.W kazdej chorobie somatycznej jest znalezione jej zródło,przyczyna,np wirus, bakteria,nowotwór,A w mózgach schizofreników nic takiego nie odkryto,a mimo to stosuje się leczenie objawowe,Myslałem jak się to dzieje ze zmiana w działalnosci neuroprzekazników przynosi taką zmiane w zachowaniu,a nawet mysleniu osoby dotkniętej , przeciez to tylko materia/chemia. Nie wiem,
Ale znając siebie zawsze wymyslam jakies teorie uzasadniające, wiec moze to być rezultatem zmiany energetyczno duchowej w ciele subtelnym,inaczej jest to jakby przekierowanie uwagi wewnętrznej na inną rzeczywistosc.Cos co dla chorego było nieznosne po zastosowaniu chemii staje się znosne lub nawet przyjemne,
Szaman w bardzo szerokim sensie słowa moze być tez reprezentantem medycyny niekonwencjonalnej,bioenergoterapeutą,homeopatą.Takim szamanem jest Trehlebov którego easy russian często przytacza.
@falko, jeśli mówisz, a to wynika z tego co napisałeś wcześniej, że farmakoterapia jest be, to ja odczuwam potrzebę sprostowania tego. Najzwyczajniej w świecie dlatego, że sam niedługo będę przedstawicielem tego zawodu, a widuję wiele osób nie mających pojęcia o medycynie komentujących i krytykujących słuszność różnych terapii - o których powodach, podejmowaniu decyzji co do terapii itd. nie mają pojęcia.

Myslałem ze napisałem więcej niż że "be" przeciwnie ,swięcie wierzę w penicylinę, i ze pacjentom na psychotropach jest naprawde "dobzie".Bo nie muszą uzerac się kłopotami które przecież dla wspólczesnej medycyny są i tak "bez sensu".I z całym arsenałem probują to zwalczac.
Niesympatyzuję tez z antypsychiatrią.
Znam rózne zabobony które umieszczam w sferze myslenia pierwotnego,bo dlaczego niby miałbym na nie zamykać oczy.
Np,wyzuc ząbka za drzwi zeby wyrósł nowy,nie lez w butach na tapczanie bo bedą kłopoty,nie patrz w ogień bo będziesz w nocy sikać,odpukac w niemalowane drewno,złapac za guzik widząc kominniaza,odczarowac czarne koty ,a w tv mówili...
A jeszcze dla potwierdzenia tych apotropeicznych teorii które człowiek buduje ad hoc, Czyli takich które mają odwrócić zły urok, czar, gniew bogów i nieszczęscie, przypominam sobie wiesniaków którzy z zabitych psów robili smalec twierdząc ze leczy wszystko nawet raka i kaca:) Tez znalezli się chętni to kupic.Choc ja wole pyszny krem nugatowy z wartosciowymi orzechami i wzmacniającym kakao:)

Co do psychoterapii którą jednak doceniasz,to przydałby się pewne załozenia,dla celów dalszej dyskusji.Poznanie psychologiczne tym sie rózni od poznania intelektualnego ze to pierwsze ma swe podstawy w doswiadczeniu,zatem nie wiemy nic czego sami nie doswiadczylismy,Roznica polega na tym jak miedzy chorobą którą wyczytalismy w podręczniku a rzeczywistą chorobą na którą sami chorujemy.W chorobach somatycznych nie ma moralnego dylematu ,nie cukrzyk leczy cukrzyka a zwykły lekarz,takze schizofrenik nie zostanie wyleczony przez drugiego schizofrenika bo zwykle nikt nie potrafi wydobyć się samemu z topieli ciągnąc w góre za własny warkocz.Czyba jedynym przypadkiem jest alkoholik którego w całej rozciągłosci moze zrozumiec tylko inny alkoholi,i nie trza powoływac się do zewnętrznej instytucji programu 12 kroków.
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 31 gru 2011, 15:14

Hmmm... Ja bym powiedział że ciało fizyczne jest dla ciał energetycznych i duchowych, a wszczególności dla samej czystej 'jaźni' (czy jakkolwiek sobie nazwiemy to co pozostaje po odrzuceniu wszelkich ciał zostawiając czystą istotę bytu) czymś w rodzaju soczewki koncentrującej jej moc, tak żeby była w stanie oddziaływać na bardzo silnie zagęszczoną energię zwaną materią, na którą sama jaźń żeby oddziaływać bezpośrednio musiałaby być bardzo potężna - stosując analogię, tak jak gdybyśmy w dystansie w jakim znajduje się Ziemia od Słońca, mieli silniejszą gwiazdę, mogłaby spalić wszystko na Ziemi przez samą bezpośrednią siłę oddziaływania, promieniowania, to żeby słabsze światło Słońca mogło coś zapalić trzeba użyć soczewki odpowiednio koncentrującej jego promienie...
W chorobie psychicznej ta soczewka którą jest ciało (w tym mózg który jest jakby bezpośrednio tą fizyczną soczewką), jest zniekształcona, więc albo koncentruje światło nie tam gdzie trzeba, albo w ogóle nie może go skoncentrować odpowiednio żeby zadziałać...

Co do mózgów schizofreników i tego że jak twierdzisz, falko, nic tam nie wykryto:
ciocia Wikipedia (bo jestem u rodziny i nie mam przy sobie książki do neurologii, chcesz to mogę za 2-3 dni poszukać w literaturze bardziej źródłowej, ale zgadza się to z tym co twierdzą książki i specjaliści) napisał(a):W zaburzeniu tym zwiększona jest aktywność dopaminergiczna w szlaku mezolimbicznym mózgu, co konsekwentnie wykazują różne badania. Szczególną rolę odgrywa tu receptor D2 (układ dopaminergiczny). Podejrzewa się, że jego niewłaściwe funkcjonowanie jest odpowiedzialne za część objawów. Podstawą leczenia jest farmakoterapia z użyciem środków przeciwpsychotycznych, które działają głównie poprzez hamowanie aktywności dopaminergicznej.

I dodam jeszcze że u ludzi z ciężkimi postaciami schizofrenii, często długoletnimi i/lub opornymi na leczenie wykrywa się także zmiany anatomiczne mózgu widoczne wyraźnie nawet w zwykłej tomografii głowy.

Jeśli źle odczytałem twoje wcześniejsze słowa na temat psychiatrii i leczenia psychiatrycznego, to przepraszam.

Natomiast co do psychoterapii: jeśli chodzi o psychoanalizę, każdy psychoanalityk w trakcie kursu psychoanalizy musi sam przejść 4-letnią psychoanalizę ze spotkaniami co tydzień, żeby właśnie pozbyć się problemów które mogłyby wpływać na terapie jego pacjentów, a dodatkowo sam dobrze wie czym jest przeniesienie (na którym opiera się psychoanaliza - pacjent dokonuje projekcji swoich odczuć na psychoanalityka) i przeciwprzeniesienie (odczucia które pojawiają się u psychologa). To jest część pracy, część metody, dobry psychoanalityk sobie z tym potrafi poradzić, a jeśli nie, jeśli ma wątpliwości, każdy z nich ma swojego superwizora - starszego psychoanalityka, często właśnie tego u którego odbywał tą 4-letnią psychoanalizę i do którego może się zwrócić tak z wątpliwościami jak i przyjść na normalną sesję...
W terapii poznawczo-behawioralnej natomiast, mechanizm polega na tym, że generalnie terapeuta wyłącznie ukierunkowuje pacjenta tak żeby to pacjent znalazł ewentualne źródło (choć w poznawczo-behawioralnej nie zawsze to jest najważniejsze - ważniejszy jest efekt leczenia) oraz przede wszystkim rozwiązanie swojego problemu. Dobry terapeuta tylko tak na prawdę zadaje pytania ukierunkowujące pacjenta tak, żeby szukał możliwego i akceptowalnego dla niego rozwiązania własnego problemu...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 31 gru 2011, 16:45

Juz wiemy ze podejscie pchoterapetyczne a medyczne(psychiatria) do człowieka w potrzebie rózni się gdyz sa to obecnie rózne dziedziny nauki.W przeszłosci Jung i Freud i Fromm łaczyli a raczej wyrosli łacząc te dziedziny.Bez wątpienia dzisiejsza psychiatria jest bardziej humanitarna, nie zabija lobotomią i nie skazuje na zycie w wiezieniach(szpitalach,domach dla obłakanych) Bywa róznie zludzmi ale wakacje w bezpieczenstwie klinik,to ani powód do wstydu ani dumy.
Co ja moge dodac gdy receptor D2 w układzie limbicznym szwankuje? Chyba nic, nie mam wglądu i nikt nie ma.Mózg jest tylko obrazem,był obrazem przed zastosowaniem tomografów i eeg.W tym przypadku to się tylko domniemuje,jak to w medycynie:domniemuje ustala diagnozę wdraza leczenie i rokuje.
Napisałes:
dodam jeszcze że u ludzi z ciężkimi postaciami schizofrenii, często długoletnimi i/lub opornymi na leczenie wykrywa się także zmiany anatomiczne mózgu widoczne wyraźnie nawet w zwykłej tomografii głowy.

Te zmiany powstają wskutek długoletniego zazywania lekarstw.Tzw dyskinezy,drzenia i rózne inne powazne skutki uboczne są czeste i tak samo to wykrywa tomograf jak wadę D2 Leki przy okazji wpływają niepotrzebnie na cały system mózgowo-nerwowy.
Mógłbym jeszcze pogadac i z perspektywy empirycznej skrytykowac wiele szczegółów z zycia chorego,lecz dam sobie spokój bo (przeciez) i tak nie przedstawie sumy doswiadczenia.

A psychoterapia ponoc jest najbardziej skuteczna gdy jest "społeczna" natomiast w wyniku terapii indywidualnej w efekcie spada samopoczucie.W klinikach obowiazuje swoista gradacja znaczenia i pełnienia funkcji.Na szczycie jest ordynator oddziału ,nizej lekarze prowadzący,pod nimi psychologowie! dalej pracownicy socjalni,potem pielęgniarki odziałowe ,pielęgniarki zwykłe,juz na samej powierzchni są kucharki i sprzątaczki a najnizej na dnie ten najwazniejszy-pacjent.

Nie napinajmy się tak bardzo przy Nowym Roku gdyż w kazdej swiadomosci zmiesci się nie więcej niz zaledwie kilka elementów następujacych po sobie.Najlepszy szachista potrafi przesledzić najwyzej kilkanascie ruchów naprzód.
Edit:
Napisałeś:
. Ja bym powiedział że ciało fizyczne jest dla ciał energetycznych i duchowych, a wszczególności dla samej czystej 'jaźni' (czy jakkolwiek sobie nazwiemy to co pozostaje po odrzuceniu wszelkich ciał zostawiając czystą istotę bytu) czymś w rodzaju soczewki koncentrującej jej moc, tak żeby była w stanie oddziaływać na bardzo silnie zagęszczoną energię zwaną materią, na którą sama jaźń żeby oddziaływać bezpośrednio musiałaby być bardzo potężna - stosując analogię, tak jak gdybyśmy w dystansie w jakim znajduje się Ziemia od Słońca, mieli silniejszą gwiazdę, mogłaby spalić wszystko na Ziemi przez samą bezpośrednią siłę oddziaływania, promieniowania, to żeby słabsze światło Słońca mogło coś zapalić trzeba użyć soczewki odpowiednio koncentrującej jego promienie...
W chorobie psychicznej ta soczewka którą jest ciało (w tym mózg który jest jakby bezpośrednio tą fizyczną soczewką), jest zniekształcona, więc albo koncentruje światło nie tam gdzie trzeba, albo w ogóle nie może go skoncentrować odpowiednio żeby zadziałać...

Bardzo przyzwoita koncepcja,bez odwołan,która bardzo lekko wyszła ci spod pióra:)A więc równowaga czyli odległosc Ziemi od słonca musi być stała i zachowana,(zresztą jest z małymi oscylacjami)Jednak przesilenia tak w naturze (przesilenie wiosenne,zimowe)jak i w psychice są naturalną koleją rzeczy. Istnieje takie pojęcie jak peryhelium czyli miejsce na orbicie Ziemi najblizsze Słoncu.I jego moc,czyli powiedzielibysmy moc jazni jest wtedy najwyzsza. i mozliwe ze ciało energetyczne czy duchowe zaczyna zle cos znosic.Nie potrzeba dodatkowej,silniejszej gwiazdy.Do rozwazan wystarczy to co mamy "pod reką i co "widzialne"
W kontekscie tej koncepcji tzw zdrowie rozumiane by było bardzo szeroko a choroby były by wręcz plagą.Rzeczywiscie człowiek zdruzgotany i takze zdegradowany przez chorobę nie ma juz światła,płomienia....
Listen to my muscle memory.
Avatar użytkownikafalko Mężczyzna
wysłuhaj pamięci mych muskułów
 
Posty: 706
Dołączył(a): 13 lip 2007, 19:40

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 31 gru 2011, 22:12

Zacznę od końca. Owszem, tak siła świecenia słońca, jak i odległość Ziemi od niego waha się nieco cały czas. Czasem pojawiają się większe protuberancje, wybuchy słoneczne, czasem słońce uspokaja się... Ale może też ewoluować, w obrazie tysięcy lat - powolutku zmienia się, żeby za miliardy lat zmienić się może całkowicie w inną klasę - albo wygasnąć zmieniając się w brązowego karła - ledwie świecącego, albo przejść w stadium olbrzyma posiadając taką moc, że już bez żadnych wspomagań może wręcz spalić albo pochłonąć Ziemię, albo wręcz eksplodować - niby ginąc i niszcząc cały układ planetarny, choć w sercu wybuchu często zostaje supermasywny, bardzo jasny kwazar, wysyłające promieniowanie intensywności i częstotliwości niespotykanych w zwykłych gwiazdach, a jednocześnie wyrzucając z siebie całe masy energii i materii w tym akcie destrukcji-kreacji, daje możliwość zaistnienia całkiem nowym ciałom niebieskim... A czasem powstaje czarna dziura - coś czego natury w pełni nikt właściwie nie jest zrozumieć, jest tak dziwne i odmienne od wszystkiego innego...
W zasadzie przypadkiem wyszła mi bardzo nośna metafora ;)


Teraz w tył od początku twojego posta, nic mi nie wiadomo żeby takie zmiany anatomiczne powstawały u osób przyjmujących D2-blokery z innych powodów. Skąd czerpiesz wiedzę na ten temat? Poza tym z tego co kojarzę, przeprowadzano też badania na osobach które nie były leczone i wykryto takie same zmiany anatomiczne.
A w kwestii leków - wciąż są opracowywane nowe leki, mające coraz mniej działań niepożądanych. Np. leki starej generacji były blokerami niewybiórczymi - wszystkich receptorów dopaminowych, i przez to powodowały dyskinezy i inne działania niepożądane. Nowa generacja leków jest blokerami wybiórczymi - dzięki czemu blokowany jest dokładnie tylko ten receptor który ma związek z chorobą, więc nie tylko działa lepiej na samą chorobę, ale i powoduje o wiele mniej działań niepożądanych...
Z resztą, dodam jeszcze - nawet jeśli choroba ma źródło psychiczne czy duchowe, a nie biochemiczne, równie dobrze mogłaby powodować takie ubytki. Nie od dzisiaj wiadomo że nasze umysły potrafią skrajnie silnie oddziaływać na ciało fizyczne uszkadzając albo naprawiając je w najrozmaitsze sposoby.

Co do terapii - zawsze terapia społeczna (rozumiem tutaj przez to terapię dla osoby chorej, jej rodziny i najbliższego otoczenia) ma najlepszy skutek, bo część czynników wywołujących jest związanych właśnie z otoczeniem - przeważnie najbliższym, im bliższe emocjonalnie, tym mocniej. Natomiast nie zawsze to jest możliwe i realne albo z tego powodu że zwyczajnie osoby z otoczenia nie chcą, albo z powodu że osobie pracującej łatwiej jest wziąć urlop na żądanie czy zdrowotny co jakiś czas żeby się leczyć, niż zaciągnąć szefa i kolegów z biura do psychoterapeuty na wspólne sesje żeby rozwiązać źródło problemu - bo możliwe że straci pracę, albo stanie się pośmiewiskiem - chociaż odbiór społeczny chorób psychicznych (które przecież przez wieki w zachodniej kulturze były piętnowane) powoli się zmienia, z czego cieszą się bardzo i terapeuci i psychiatrzy, bo dzięki temu o wiele łatwiej leczyć ludzi którzy przedtem się bali o wiele bardziej...
W efekcie terapii spada samopoczucie? Nie do końca wiem o co chodzi, skąd taka informacja? Samopoczucie owszem spaść, aż do depresji, ale w związku ze zdaniem sobie sprawy z tego że człowiek jest chory, że zachowywał się nienormalnie - po przejściu napadu psychotycznego. To się nazywa depresją popsychotyczną. Ty gdybyś zdał sobie sprawę że zachowywałeś się jak wariat przez ostatnie 2 tygodnie, robiłeś rzeczy zupełnie nielogiczne, sprzeczne z twoją naturą, z tym jaki jesteś, nie miałbyś pogorszonego nastroju? Ale od tego jest terapia żeby sobie z tym także poradzić.

Ta drabina społeczna szpitala którą przedstawiasz, jest bardzo XIX-wieczna, może ewentualnie z początku XX wieku. Chyba jednak za dużo tego Freuda i Junga, i ich czasów. Dzisiejszy szpital jest zdecydowanie inny, choć nie wiem - może gdzieś się zachowały takie relikty i miałeś nieprzyjemność się spotkać z opiniami na ich temat?
A nawet gdyby ktoś bardzo chciał ta drabina społeczna nie może tak wyglądać, choćby z tego względu że pomijając pacjentów w pełni psychozy i paru innych stanach kiedy są niezdolni do logicznego decydowania (co nie jest bardzo częste), generalnie nie można zrobić nic wbrew woli pacjenta. Polecam lektury ustawy o zdrowiu psychicznym, można sporo się dowiedzieć co lekarzowi wolno a czego nie. Przedstawienie roli psychologa jako podrzędnej do roli lekarza jest też błędne, bo psycholog generalnie ma rolę równorzędną - zajmuje się po prostu rzeczami innymi, do których lekarze zwykle nie są wykwalifikowani.
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Re: Schizofrenia a szamanizm

Post 01 sty 2012, 14:47

Ja bym tak zdefiniował - dla potrzeb czysto praktycznych przeciętnego człowieka na Ziemi - chorobę psychiczną:
Jeśli czujemy się psychicznie pozytywnie, jest to zdrowa, dobra kondycja psychiczna. Jeśli natomiast czujemy się psychicznie gorzej (typu chroniczna depresja etc.), to znaczy, że nasza kondycja psychiczna potrzebuje naprawy.

W pierwszym przypadku - generalnie, nie trzeba wiele robić. Pomijam ekstremalne przypadki, kiedy ktoś żyje w "zupełnie innym świecie" (i niczego nie chcę w tym przypadku na razie sugerować).

W drugim - otrzymujemy z psychiki sygnał, że musi się dokonać pewna "wewnętrzna alchemia", gdyż pewne elementy "układu psychicznego" funkcjonują tak razem, że w wyniku ich działania efektem jest obniżenie energii i kondycji psychicznej, a nie jest to stan pożądany. Owa "wewnętrzna alchemia" musi więc mieć naturę introspektywną, uświadomić sobie te elementy, które trzeba nieco naoliwić lub przesunąć tak, by "taśma produkcyjna" przesuwała się poprawnie i swobodnie. Naturalnym stanem człowieka jest zdrowie, posiadanie energii i pozytywne nastawienie. Jeśli tak nie jest, to gdzieś po drodze następuje jakaś blokada. Sztuczne środki zewnętrzne, jak np. zażywanie narkotyków, alkohol, farmakologia etc. jako wyłączna forma terapii nie dotyka źródła problemu, który ma naturę psychiczną, a nie fizyczną.
“Mom always tells me to celebrate everyone's uniqueness. I like the way that sounds.”
"I've finally found the rhythm of love, the feeling of sound."
- Hilary Duff
Avatar użytkownikaEnlil Mężczyzna
Earth is my home now
 
Imię: Enlil
Posty: 827
Dołączył(a): 17 mar 2009, 22:04
Lokalizacja: An
Droga życia: 7
Zodiak: Panteon

Powrót do działu „Psychologia”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron