Mentalne poszukiwania świata Wschodu i Zachodu.

Re: motywacja w buddyzmie

Post 17 sty 2011, 17:21

Przed oświeceniem, mistrz chodził codziennie po wodę i rąbał drwa. Tak wyglądało całe jego życie. A co robił mistrz po oświeceniu? Nadal chodził po wodę i nadal rąbał drwa. Tylko że teraz naprawdę to robił, był tym robieniem.
Największe zmiany są najmniej widoczne.

Apatia to nie oznaka żadnego postępu duchowego. Wydaje mi się, że w tej całej zagadce nie chodzi o to, by nie mieć absolutnie żadnych pragnień, nie spać, nie jeść i nie srać, tylko aby odczuwać swoje pragnienia tak jak każdy inny człowiek, ale akceptować je. I nie uzależniać swojego jestestwa, swojego szczęścia i myśli od wypełnienia tych pragnień.

Mnisi buddyjscy żyją normalnie, śmieją się, grają ze sobą w gry i prowadzą życie towarzyskie. Istotą nie jest odciąć się od świata, ale zachować czystość umysłu, niezmąconą interwencją ze świata.

Rozumienie buddyzmu jako izolacji jest niewłaściwe. Twój brak zainteresowania światem uznałbym za dobrze rozwiniętą formę lenistwa. To właśnie brak krążenia energii powoduje jej zatęchnięcie w Tobie. Musisz się codziennie wietrzyć, wypompowywać, by nowa, świeża energia mogła w Ciebie wpłynąć.

Kiedy człowiek idzie pograć w nogę, pobiegać albo na trening taekwondo, wracając z niego jest zupełnie wyczerpany - ale w duchu przeszczęśliwy. Nie wiem, czy znasz to uczucie, kiedy dosłownie rozpiera Cię radość z życia i kiedy naprawdę czujesz, że żyjesz. Biolodzy tłumaczą to wydzielaniem się endorfin szczęścia podczas ruchu.

Im więcej aktywności wkładasz w swoje życie, tym bardziej aktywnym chcesz być, tym więcej energii do Ciebie przypływa, tym lepiej krąży wymiana energii między Tobą i światem. Życie to ruch.
Z kolei im mniej dajesz życiu od siebie, tym mniej życie daje Tobie. I to jest samonapędzający się mechanizm, a Ty zawędrowałeś już daleko daleko w dół na tej spirali.

Popieram zdanie poprzedników - znajdź sobie jakieś aktywności, próbuj wszystkiego, smakuj życia, dziel się z nim swoją energią, a ono zacznie Ci dawać swoją. To wymiana warta świeczki i być może wkrótce na nowo poczujesz radość z życia.

I nie mówię tu wcale, by na siłę zajmować się czymś, co Cię nudzi (mnie też nudzi ponad 90% aktywności jakie uprawia przeciętny Ziemianin :P), ale masz szukać tego, co Cię zajmie. Może malarstwo? Może rzeźba? Żeglarstwo? Łyżwy? Poezja? Może gotowanie? Nieważne, ważne, by dzielić się energią ze światem, by wpaść w jego obieg, a wtedy już ono Cię popchnie i popłyniesz z jego prądem w stronę swojego samospełnienia...

Co oczywiście nie znaczy, że spokój jest gorszy od napięcia wszędzie się spieszących ludzi-biznesmenów.
Bubeusz Mężczyzna
 
Posty: 286
Dołączył(a): 12 lis 2007, 15:11

Re: motywacja w buddyzmie

Post 29 sty 2011, 17:53

Dla buddysty motywacją do działania jest jego własne dobro i dobro innych.

W swoich klasztorach pracują chyba na siebie , nie tak jak klerycy w naszych. Czy oni się właśnie tak pchają do przodu czy płyną na jakiejś fali, mają jakiś napęd


To chyba nie widziałeś klasztorów chrześcijańskich ;-) Tam też mnisi pracują na siebie.
Gruntz Mężczyzna
Mistyk
 
Posty: 172
Dołączył(a): 22 gru 2006, 17:57
Lokalizacja: Breslau
Droga życia: 9
Zodiak: lew/tygrys

Re: motywacja w buddyzmie

Post 30 cze 2011, 23:00

Dokładnie tak, wreszcie ktoś to powiedział :lol:

Czcigodny Tenga Rinpocze (ale i wszyscy inny lamowie) zawsze każdy swój wykład Dharmy, czegokolwiek by nie dotyczył, rozpoczyna od słów: "Na początku powinniśmy wzbudzić w sobie motywację, że będziemy słuchać tych nauk, aby pomóc wszystkim bez wyjątku czującym istotom". Każda praktyka buddyjska (a słuchanie nauk Dharmy też nią jest) musi mieć taką właśnie motywację, czyli tzw czystą motywację. Jeśli jej brakuje, nie ma sprawy, można nad nią pracować, ale przynajmniej powinniśmy mentalnie wyrażać taką intencję. Warto też wiedzieć, że wykluczenie choćby jednej czującej istoty (np wrednej sąsiadki lub jej psa, który nas wczoraj pogryzł) "psuje" naszą motywację. Wiem, że są praktykujący buddyści, którzy mają z tym problem - dla niektórych sformułowanie "wszystkie czujące istoty" jest jakimś trudnym do pojęcia abstraktem. Ale może właśnie po to tu przybyli, aby nad tym popracować :D
"Miłość którą powstrzymujesz jest bólem, który nosisz w sobie, z życia na kolejne życie” - Vissaseus do Alexa Colliera http://www.alexcollier.pl
Avatar użytkownikaKot Wasyl Mężczyzna
 
Imię: Kot Wasyl
Posty: 33
Dołączył(a): 11 mar 2011, 01:17
Lokalizacja: Wrocław
Droga życia: 11
Typ: 4w5
Zodiak: byk/wąż

Re: motywacja w buddyzmie

Post 30 cze 2011, 23:10

Kot Wasyl napisał(a):aby pomóc wszystkim bez wyjątku czującym istotom

To pomóc wszystkim i bez wyjątku?
czy tylko czującym
?
Intencja jest przenikającą wszystko siłą, która sprawia, że postrzegamy. Nie dlatego stajemy się świadomi , że postrzegamy - do percepcji dochodzi pod naciskiem napierającej intencji..
[C. Castaneda]
Avatar użytkownikasinsemilla
 
Posty: 1675
Dołączył(a): 26 maja 2010, 15:45

Re: motywacja w buddyzmie

Post 01 lip 2011, 06:14

wszystkie istoty czuja
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza

Re: motywacja w buddyzmie

Post 01 lip 2011, 09:30

Janek napisał(a):Moim zdaniem na ziemi jesteśmy po to, aby doświadczać


http://www.youtube.com/watch?v=34C41eEp ... jabYl00Nw6

Zgadzam się i nie.
Doświadczeniem jest wszystko. Nawet gdy odetniemy się od świata emocjonalnie - to doświadczamy odcięcia od świata.
Doświadczamy go w "zubożony" sposób. Zubożony w siedzi w cudzysłowie bo nawet kontemplując i wracając do swojego prawdziwego bezkresnego Ja, będąc zamkniętym w czterech ścianach, można odnaleźć każdy rodzaj emocji.
Nic więc nie jest prawdą całkowitą.
Życie jest w każdym miejscu.
Czy istnieje bijące serce, które może to potwierdzić, czy nie.
Rzeczy brane punktowo, są co najwyżej wskazówkami.
Medytacja.
Wiele osób myśli, że to stwierdzenie to zagłębianie się tylko w umyśle, doświadczeniu tego ciała.
Używają medytacji w takiej lub innej formie aby uciszyć to ciało, ten umysł, to zmęczenie które im towarzyszy.
Medytacja w roli takiego tymczasowego przeciwbóla.
Jednak, co z tego, że jesteśmy teraz spokojni, skoro nadal istnieje w nas indywidualność i odrębność?
Skoro Życie może nadal bić NAS po pysku?
Spokój jest po prostu wymaganym stanem bo inaczej trafiłby nas szlag.
Skoro nadal patrzysz na siebie jak na punkt, któremu świat się dzieje.
Skoro nadal twierdzisz, że Ty coś osiągasz.
Skoro nadal twierdzisz, że Ty coś robisz i można się przez ten pryzmat do ciebie odnieść...
Można Cię więc połamać, można stracić Twe zaufanie, można Cię zranić.
I PEWNYM JEST, ŻE UMRZESZ.
Drogi umyśle.
Koncepcyjny Arcymistrzu.
Wyimaginowany tworze, mojej Samotności.
Dlaczego zaistniałeś?
Dlaczego każesz ludziom zapomnieć i w trudzie i znoju odnajdywać kawałek po kawałku elementy tej układanki?
Dlaczego oni tyle chcą?
Dlaczego chcą chcieć?
Dlaczego pragną nie chcieć?
Co im zrobiłeś, że są tak bardzo nieszczęśliwi. Dlaczego tyle w nich braku?
Dlaczego, wciąż zadają pytania?
Dlaczego ja je zadaję?
Gdzie znajdziemy odpowiedzi?
Od innych?
Oni też potrzebują pomocy.
Z książek?
To zadziała tylko na chwilę.
Zależy jak szybko trzymane kurczowo piękne słowa rozwiane zostaną przez przewrotny los.
Potrzeba nam czegoś Więcej.
Gramy swoje role. Nigdy nie widziałem takich wspaniałych ludzi jak tutaj.
Ciągle to powtarzam widząc kolejny dzień.
Jeszcze nigdy nie był tak wspaniały.
Jeszcze nigdy nie doświadczyłem go w taki sposób.
Ja Już Wiem.
Nie można zatrzymać doświadczania teoretycznie. Więc jest to jakby wymóg odgórny.
Jednak istnieje taki STAN.
W którym jest się świadomym wszystkiego. Doświadcza się wszystkiego - wszystkim.
Brak Ja jako punktu.
Brak obserwowanego miejsca.
Tylko przestrzeń poruszająca się w przestrzeni.
Można to sobie wyobrazić na prostym przykładzie. To tak jakby wziąć dwie kartki i poruszać nimi.
Przyłożyć do siebie i ruszać w jakiś kierunkach.
Z tym, że przestrzeń, o której mówimy jest bez końca i początku.
To poruszanie robi Umysł.
Nieskończoność istnieje również dzięki niekończącemu się podziałowi Umysłu.
A sam fakt Istnienia mamy dzięki świadomości.
Zauważ.
Że jeśli Ty (jako to ciało) nie jesteś świadomy, że coś istnieje - będziesz mówił, że tego niema!
Przecież "to nie możliwe!"
Umysł każe przywiązywać się do Tego życia, które cię spotyka.
Umysł każe Ci twierdzić, że to co się Ci przytrafia jest Twoje.
Ty posiadłeś to doświadczenie.
Ty stałeś się mądry.
Dlatego Ty masz prawo decydowania.
Dlatego masz prawo do tego i tego.
BO TY ZASŁUŻYŁEŚ.
A Ja się pytam - Ty, kto?
Absolutna Świadomość wszystkiego istnieje tylko wtedy, gdy obie kartki spotkają i jedna skopiuje drugą.
Nie będą sobie różne.
Dobro zniknie razem ze złem.
Co to jednak znaczy?
Wyobraź sobie, że przyszykowałeś walentynkę - Dobro.
I tak się bałeś - Zło, że jej nie wręczyłeś.
Nic się NIE STAŁO.
W wielkim skrócie tak wygląda brak dobra i zła.
Nie dzieje Się Nic.
Nie istnieje wtedy nawet osoba doświadczająca.
Lecz puki istnieje umysł jako niepodzielny kapitan na statku twojego życia - niemalże na pewno zabraknie ci czasu.
Bo umysł to nieustanny ruch.
Chaos.
Zużywa energię na poruszanie, patrzenie, odkrywanie marnych tajemnic, Absurdalne decyzje i wyimaginowane wojny.
Dlatego jesz. Wkładasz pokarm do buzi.
Masz ciężką pracę - dużo się ruszasz i wytężasz umysł - jesz więcej.
Medytujesz skąpany w promieniach słońca obmywany deszczem, przy spokojnym biciu serca i oddechu z wolna przerywającym ciszę - możesz jeść bardzo niewiele.
Dlatego gdy zwalniasz, medytujesz. Kartki wracają do pierwotnego połączenia.
Czujesz ulgę.
Przypływ sił witalnych.
Ale puki będziesz traktował ego jak coś oddzielnego, coś z czym trzeba walczyć, kartki dalej będą istniały.
Będą istniały możliwości i różne drogi.
To da rację bytu Wątpliwości, różnicy zdań itd, itd.
Na samym końcu.
Gdy Ego rozmyje się w świadomości, gdy temu małemu indywiDUALIŚCIE zostanie wybaczone.
NIE MA NIC.
Pustka.
Absolutne nic.
Nie ma Ja.
Więc nie może ktoś potwierdzić jakiejkolwiek czynności i kształtu.
Więc TO NIE ISTNIEJE.
Jest to miejsce bez Świadomości.
Całkowita Czystość.
Bezkres, którego nikt nawet nie może nazwać Bezkresem.
Jest to stan nietrwały.
Bo i on nie jest kompletny.
Choć jest on stanem Nirwany, czy jak to sobie ktoś nazwie.
Bo Istnienie odpoczywa od swej roli, od emocji lęków i pasji.
No właśnie Istnienie.
Świadomość.
Pora aby wkroczyła do gry.
Przydałoby się trochę światła, aby rozjaśniło ten mrok.
Tą bezkresną Samotność.
Będąc w Pustce człowiek sięga do najpradawniejszych form energii.
Pokonuje warstwy przyzwyczajeń i koncepcji utrwalonych przez tysiąclecia.
Przełamuje formę.
Przekracza wymiary szybciej niż bariera światła.
Nie ma dla niego reguł.
Nie można się do niego odnieść, bo jest nienamacalny.
Nie Istnieje.
Gdy dotrze do Absolutnej Pustki, może Wszystko.
Jest Początkiem Wszechświata.
Jest Stwórcą.
Jest Źródłem Nieskończonej Mocy i Wszelkiej Wiedzy.
Jest pierwszy od poznania, bo nie ma w nim jeszcze przyczyny, nie ma więc i skutku.
Po prostu Jest.
I ten stan rozumiem poprzez słowa >Ja Jestem<.
Jestem Nienazwanym Wszechmogącym Wszechobejmującym Istnieniem.
Mogę Wszystko.
A skoro nie ma Nic.
Jestem Wszystkim.
Pierwsze Pytanie Brzmi:
"Czym więc Jestem?"
I ten moment gdy To Istnienie zagląda w Głąb Samego Siebie.
Ten Akt Spoglądania.
To Początek Wszystkiego.
Wielki Wybuch.
Bezkresna Wieczna Kreacja.
Miłość do każdego przejawu Niepodzielnego Boskiego Wymiaru.
Bezwarunkowa.
Bezkresny Obraz Wszystkiego zamknięty w naszyjniku.
W Twoim Sercu.
Każdy z Nas posiada taki Naszyjnik.
Pamiątka od Samego Boga.
Od Nas Samych.
Schowana przed ranami za ciałem i kośćmi wewnątrz Nas.
Wiedziałeś co będzie.
Dlatego, Go schowałeś.
Widziałeś, że zdarzy się każda rzecz, która miała do tej pory miejsce.
Przewidziałeś wojny, walkę i pożogę.
Wszystko Jest Odpowiedzią na pierwsze pytanie "Czym Jestem?".
Jesteś Wszystkim.
Widziałeś, każde uczucie, które zrodzi się do tego dnia.
Przewidziałęś, że każda emocje może znaleźć miejsce w ludzkim sercu.
Wszystko Jest Odpowiedzią na pierwsze pytanie "Czym Jestem?".
Jesteś Wszystkim.
Widziałeś, każdego z Nas w momencie pytania.
Wiesz, że każdy z Nas, czy odwróci się do ciebie plecami, czy skąpany w Twym świetle Jest Równy Tobie.
Wszystko Jest Odpowiedzią na pierwsze pytanie "Czym Jestem?".
Jesteś Wszystkim.
Czyż posiadasz inny wybór niż tylko KOCHAĆ?
Bóg jest Istotą Jednowymiarową.
Może iść tylko do przodu.
Dlatego kreacja Trwa.
Kosmos się poszerza.
Ludzie zagłębiając się w soje Umysły - tworzą Cuda Nauki.
Zanurzając się w swoim Sercu - Odkrywają Najdawniejsze Tajemnice
Skąd wiem, że Istnieje Bóg?
Skąd wiem, że Istnieje Tylko Ta Miłość?
BO WSZYSTKO NADAL JEST.
ISTNIEJE, WIĘC TEN KTO WYBACZA.
ISTNIEJE TEN, KTO KOCHA.
KTOŚ O NIESKOŃCZONEJ, WSPÓLNEJ DLA NAS WSZYSTKICH ENERGII, KTO PODTRZYMUJE TO WSZYSTKO.
ŚMIEJE SIĘ I PŁACZE NAD TYM CO WIDZI.
OBEJMUJE JEDNAK KAŻDEGO.
BEZ WYJĄTKU.
WSZYSTKO ZAWIERA SIĘ W JEGO "JAM JEST".
WSZYSTKO JEST ODPOWIEDZIĄ.
ON NIE POSIADA WYBORU.
TOBIE DAŁ WOLNĄ WOLĘ.
Szarp się jak niesforne dziecko w ramionach Ojca.
Mów: "Ja nie chcę" "Ja w To nie wierzę"
Cokolwiek nie zrobisz - On kocha Cię Tak Samo.
Absolutna Jedna Bezwarunkowa Miłość.
Wszystko dla Niej i przez Nią.
O Umyśle.
Mój Drogi Przyjacielu.
Byłeś Mi Przewodnikiem i Katem.
Oprawcą i Nauczycielem.
Pora Abyś Wrócił już do...
DOMU.

Jestem Bogiem i na kogo spojrzę, tego kocham, ponieważ
jestem wszystkim, co widzę i kocham to, czym Jestem.
I AM
 

Re: motywacja w buddyzmie

Post 11 lip 2011, 16:10

Frankyh napisał(a):No wszystko fajnie, ale dlaczego nie czytacie do końca tego co piszę

Ja przeczytałam :D
Intencja jest przenikającą wszystko siłą, która sprawia, że postrzegamy. Nie dlatego stajemy się świadomi , że postrzegamy - do percepcji dochodzi pod naciskiem napierającej intencji..
[C. Castaneda]
Avatar użytkownikasinsemilla
 
Posty: 1675
Dołączył(a): 26 maja 2010, 15:45

Re: motywacja w buddyzmie

Post 25 lip 2011, 19:27

no ja także ;) nie wiem skąd z góry to negatywne założenie :)
Tao-Universum Mężczyzna
 
Posty: 82
Dołączył(a): 02 wrz 2010, 19:10

Powrót do działu „Filozofie”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości