Chcialbym przytoczyc fragment wielkiej skarbnicy wiedzy jaka jest polinezyjska huna dotyczacy tematu takiego jak wybaczanie.
Wedle zalozen huny wszelkie powiedzmy nieprzyjemne wydarzyenia jakie nas dotykaja przez innych ludzi. Sa sciagane przez nas samych, rezonuja z jakims nierozwiazanym wewnatrz nas problemem i dzieki nim i dzieki odpowiedniemu podejsciu. zastawieniu sie co nas tak denerwuje, dlaczego to nas rani. Jestesmy w stanie zmienic swoje nastawienie, w efekcie czego zmienic swoje myslenie i w koncu siebie. Bo gdy ukonczymy ten proces nastepnym razem slowa ktore wczesniej kuly w serce, splyna po nas jak po kaczce (bylo kiedys takie wyrazenie, bez aluzji politycznych)
Idac dalej Huna przeciwstawia sie wybaczaniu, poniewaz slowa "wybaczam ci" stawiaja cie ponad ta osoba ktora cie skrzywdzila, prowokuje myslenie ze teraz rozumiesz swiat lepiej niz osoba ktora cie skrzywdzila itp. A tak naprawde to ty sam, lub bardziej twoje wyzsze ja sprowokowalo ta osoba do takiego zachowania zeby uswiadomic ci twoj wlasny problem.
Huna mowi o dziekowaniu tej osobie za to ze pomoga Ci sie rozwijac i dziekowanie stawia was na rowni i jest blizsze sercu.
Jak sie na to zapatrujecie forumowicze ?
Wedle zalozen huny wszelkie powiedzmy nieprzyjemne wydarzyenia jakie nas dotykaja przez innych ludzi. Sa sciagane przez nas samych, rezonuja z jakims nierozwiazanym wewnatrz nas problemem i dzieki nim i dzieki odpowiedniemu podejsciu. zastawieniu sie co nas tak denerwuje, dlaczego to nas rani. Jestesmy w stanie zmienic swoje nastawienie, w efekcie czego zmienic swoje myslenie i w koncu siebie. Bo gdy ukonczymy ten proces nastepnym razem slowa ktore wczesniej kuly w serce, splyna po nas jak po kaczce (bylo kiedys takie wyrazenie, bez aluzji politycznych)
Idac dalej Huna przeciwstawia sie wybaczaniu, poniewaz slowa "wybaczam ci" stawiaja cie ponad ta osoba ktora cie skrzywdzila, prowokuje myslenie ze teraz rozumiesz swiat lepiej niz osoba ktora cie skrzywdzila itp. A tak naprawde to ty sam, lub bardziej twoje wyzsze ja sprowokowalo ta osoba do takiego zachowania zeby uswiadomic ci twoj wlasny problem.
Huna mowi o dziekowaniu tej osobie za to ze pomoga Ci sie rozwijac i dziekowanie stawia was na rowni i jest blizsze sercu.
Jak sie na to zapatrujecie forumowicze ?
Że jak?
Wut?
Was?
Wut?
Was?
-
Corso
?que?
- Imię: Michał
- Posty: 66
- Dołączył(a): 28 cze 2010, 12:40
- Lokalizacja: Szczecin
- Typ: lol
- Zodiak: /o/
Hmmm... W zasadzie to zgadzam się z tym wszystkim.
Wszystko co nas spotyka ma podłoże w nas samych - przyciągamy do siebie to o czym myślimy i to co jest podobne do tego co w nas, w środku - nawet nieuświadomione... Przypadki zazwyczaj jakoś same z siebie naginają się do tego co jest wewnątrz nas tak, żeby odzwierciedlać to wnętrze na zewnątrz...
I co do wybaczania... Nauczyłem się już dawno temu nie wybaczać... A w zasadzie... Czemu miałbym coś wybaczać, jeśli nie chowam urazy, nie mam za złe? Żeby wybaczać, trzeba uważać że ktoś jest winny i żywić wobec niego negatywne odczucia... Tymczasem skoro wszystko co dookoła nas samych wypływa z naszego wnętrza - to może lepiej się zastanowić, a nie dodawać sobie gniew, złość do zestawu jeszcze bardziej przestrajając się w dół? A kiedy człowiek zastanowi się i odkryje w sobie to co spowodowało takie zachowanie, to co zdarzyło się na zewnątrz - wtedy może to naprawić, żeby być lepszym, doskonalszym... Więc w zasadzie może potem być tylko wdzięczny danemu wypadkowi, czy zachowaniu danej osoby za wskazanie tego co gdzieś zagnieździło się w duszy...
Ale to są w sumie dość abstrakcyjne koncepcje, zupełnie odmienne od tego czego uczy świat codzienny i ludzie dookoła... To chyba tak na prawdę trzeba najpierw zrozumieć, poczuć w głębi siebie, bo inaczej można co prawda się starać, ale nie osiągnie się celu...
Nawiasem - ja huny nie znam zupełnie, dochodziłem do tego samego przez kilka lat poszukiwań wewnętrznych, a o hunie wiem tyle, że kojarzę nazwę ;P
Wszystko co nas spotyka ma podłoże w nas samych - przyciągamy do siebie to o czym myślimy i to co jest podobne do tego co w nas, w środku - nawet nieuświadomione... Przypadki zazwyczaj jakoś same z siebie naginają się do tego co jest wewnątrz nas tak, żeby odzwierciedlać to wnętrze na zewnątrz...
I co do wybaczania... Nauczyłem się już dawno temu nie wybaczać... A w zasadzie... Czemu miałbym coś wybaczać, jeśli nie chowam urazy, nie mam za złe? Żeby wybaczać, trzeba uważać że ktoś jest winny i żywić wobec niego negatywne odczucia... Tymczasem skoro wszystko co dookoła nas samych wypływa z naszego wnętrza - to może lepiej się zastanowić, a nie dodawać sobie gniew, złość do zestawu jeszcze bardziej przestrajając się w dół? A kiedy człowiek zastanowi się i odkryje w sobie to co spowodowało takie zachowanie, to co zdarzyło się na zewnątrz - wtedy może to naprawić, żeby być lepszym, doskonalszym... Więc w zasadzie może potem być tylko wdzięczny danemu wypadkowi, czy zachowaniu danej osoby za wskazanie tego co gdzieś zagnieździło się w duszy...
Ale to są w sumie dość abstrakcyjne koncepcje, zupełnie odmienne od tego czego uczy świat codzienny i ludzie dookoła... To chyba tak na prawdę trzeba najpierw zrozumieć, poczuć w głębi siebie, bo inaczej można co prawda się starać, ale nie osiągnie się celu...
Nawiasem - ja huny nie znam zupełnie, dochodziłem do tego samego przez kilka lat poszukiwań wewnętrznych, a o hunie wiem tyle, że kojarzę nazwę ;P
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
-
Til
Poszukujący
- Posty: 1614
- Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
- Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
- Droga życia: 11
- Zodiak: tygrys
Podejście Huny bardzo przypomina podejście Radykalnego Wybaczania (które pewnie stamtąd zaczerpnęło). Czyli w trudnej sytuacji zamiast wchodzić w archetyp ofiary, osoby pokrzywdzonej należy przeformułować problem tak: wydarza się to po to abym nauczył się z tej sytuacji nowych rzeczy, przeszedł duchową lekcję, tym lepszej jakości im trudniejsze jest doznanie.
To wszystko pięknie wygląda w teorii i na papierze, a w rzeczywistości silne emocje są często wszechogarniające i po prostu przejmują kontrolę nad osobą. I już, nie ma wtedy 'spoglądania z boku'. Rzucam talerzem, albo drę się na dziecko. Mało kto jest Dalajlamą i trzeba wielu lat praktyki duchowej i pracy nad sobą (nieważne w sumie w jakiej tradycji czy szkole), żeby pozwolić sobie na takie wybaczanie.
To wszystko pięknie wygląda w teorii i na papierze, a w rzeczywistości silne emocje są często wszechogarniające i po prostu przejmują kontrolę nad osobą. I już, nie ma wtedy 'spoglądania z boku'. Rzucam talerzem, albo drę się na dziecko. Mało kto jest Dalajlamą i trzeba wielu lat praktyki duchowej i pracy nad sobą (nieważne w sumie w jakiej tradycji czy szkole), żeby pozwolić sobie na takie wybaczanie.
Zdumiewa mnie, jak wielu ludzi czuje się zdanych na łaskę nieznanych mocy i jak pieczołowicie to ukrywa. C.G.Jung
http://bliscynieodchodza.wordpress.com/
http://bliscynieodchodza.wordpress.com/
- Haruki
- Posty: 9
- Dołączył(a): 21 paź 2010, 14:52
- Lokalizacja: Arrakis (Arrakin)
- Droga życia: 33
- Zodiak: Bliżnięta
Wg mnie Til ma rację, raczej nie ma czegoś takiego jak Radykalne Wybaczanie. Jest brak zrozumienia (uważam się za skrzywdzonego), w którym istnieje potrzeba przebaczania i jest zrozumienie (nie odbieram niczego jako osobistą urazę), gdzie przebaczać już nie muszę, bo nie mam czego.
I, co ważne, osiągając zrozumienie, przestajesz przyciągać (i/lub/czyli dostrzegać) sytuacje, które mógłbyś uznać za obrazę Ciebie.
A czy do tego potrzeba wielu lat praktyk i mnisiej szaty - to już kwestia każdego z nas. Ja uważam, że nie trzeba.
I, co ważne, osiągając zrozumienie, przestajesz przyciągać (i/lub/czyli dostrzegać) sytuacje, które mógłbyś uznać za obrazę Ciebie.
A czy do tego potrzeba wielu lat praktyk i mnisiej szaty - to już kwestia każdego z nas. Ja uważam, że nie trzeba.
- Bubeusz
- Posty: 286
- Dołączył(a): 12 lis 2007, 15:11
poczucie winy/konieczność wybaczenia to doskonały system manipulacji jednostką odciągający ją od jej realnej natury i skrupulatnie wykrzywiający jej percepcję na rzeczywistość.
- Don Juan Matus
- Posty: 239
- Dołączył(a): 10 maja 2009, 11:03
- Lokalizacja: Białystok
Słowa Tila o wybaczaniu przpomniały mi coś:
Ja zacząłem kiedyś analizować swoje zachowanie. Najbardziej mnie uderzyło to, że czasami, nawet niecelowo, sprawiam innym przykrość, jak łatwo mogę zostać źle zrozumiany, jak łatwo można ulec pokusie sytuacji i zrobić jakieś chamstwo i przykrość argumentując to jakoś (argumenty zawsze się znajdą). Miałem wtedy tendencję do obiecywania sobie, że nigdy nie będę się na kogoś obrażał, ponieważ wiedziałem na własnym przykładzie, jak łatwo było ulec pokusie, albo jak przez przypadek zrobić coś, czego chcielibyśmy uniknąć.
Później dowiedziałem się, że w psychologii nazywa się podobna kwestia syndromem aktora i obserwatora: Kiedy widzimy że ktoś obcy przeklina, to pierwsze myśli (i którym często ulegamy) są w stylu: jest niewychowany, nie umie panować nad emocjami, nie umie się wysławiać, mało inteligentny, itp., itd.... Kiedy sami przeklniemy to tłumaczy się to na różne sposoby: chciałem zaakcentować wypowiedź, żeby ktoś mnie zrozumiał lepiej, jednorazowo ktoś lub coś mnie zdenerwowało, wymsknęło się po prostu, itp., itd...
Teraz, uzbrojony w te doświadczenia nie zdarza mi się, żebym się na kogoś obraził za coś. Po prostu wiem, kiedy ktoś robi coś i celowo chce mnie obrazić lub celowo powiedzieć coś przykrego, a kiedy to wynik nieporozumienia lub sytuacji, w której sam mógłbym zachować się nie w porządku. To bardzo pomaga zrozumieć ludzi i niejednokrotnie miałem sytuację, że normalnie obraziłbym się na kogoś, ale zapalała się lampka gdzieś w głowie "Przecież wiesz, że sam w podobnej sytuacji mógłbyś ulec ciekawości, czy pokusie...".
Ja zacząłem kiedyś analizować swoje zachowanie. Najbardziej mnie uderzyło to, że czasami, nawet niecelowo, sprawiam innym przykrość, jak łatwo mogę zostać źle zrozumiany, jak łatwo można ulec pokusie sytuacji i zrobić jakieś chamstwo i przykrość argumentując to jakoś (argumenty zawsze się znajdą). Miałem wtedy tendencję do obiecywania sobie, że nigdy nie będę się na kogoś obrażał, ponieważ wiedziałem na własnym przykładzie, jak łatwo było ulec pokusie, albo jak przez przypadek zrobić coś, czego chcielibyśmy uniknąć.
Później dowiedziałem się, że w psychologii nazywa się podobna kwestia syndromem aktora i obserwatora: Kiedy widzimy że ktoś obcy przeklina, to pierwsze myśli (i którym często ulegamy) są w stylu: jest niewychowany, nie umie panować nad emocjami, nie umie się wysławiać, mało inteligentny, itp., itd.... Kiedy sami przeklniemy to tłumaczy się to na różne sposoby: chciałem zaakcentować wypowiedź, żeby ktoś mnie zrozumiał lepiej, jednorazowo ktoś lub coś mnie zdenerwowało, wymsknęło się po prostu, itp., itd...
Teraz, uzbrojony w te doświadczenia nie zdarza mi się, żebym się na kogoś obraził za coś. Po prostu wiem, kiedy ktoś robi coś i celowo chce mnie obrazić lub celowo powiedzieć coś przykrego, a kiedy to wynik nieporozumienia lub sytuacji, w której sam mógłbym zachować się nie w porządku. To bardzo pomaga zrozumieć ludzi i niejednokrotnie miałem sytuację, że normalnie obraziłbym się na kogoś, ale zapalała się lampka gdzieś w głowie "Przecież wiesz, że sam w podobnej sytuacji mógłbyś ulec ciekawości, czy pokusie...".
There is no emotion; there is peace.
There is no ignorance; there is knowledge.
There is no passion; there is serenity.
There is no death; there is the Force.
- The Jedi Code
There is no ignorance; there is knowledge.
There is no passion; there is serenity.
There is no death; there is the Force.
- The Jedi Code
- Iston
- Posty: 3
- Dołączył(a): 14 paź 2010, 12:24
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości