Dyskusje na temat wszelakich praktyk duchowych - medytacji, pracy z energią, aurą, czakrami, itp.

O skupieniu

Post 06 lis 2010, 22:17

Napisałam tekst dopełniający "o specyfice poznania wewnętrznego" i bardziej drobiazgowo przedstawiający kwestię skupiania się w sobie, czyli nota bene, medytacji :)


Tyle się pisze o medytacji. Swojego czasu nie wiedziałam co mam robić, bo naczytałam się tych technik medytacyjnych w wyniku czego już nawet nie wiedziałam co to znaczy medytować. Jest taka książka Osho cośtam o medytacji, jest tam chyba z 50 technik medytacyjnych. Myślałam, że jak to przeczytam, będę wiedziała co to jest medytacja i jak należy medytować. Zamiast tego miałam niesamowity sajgon w głowie :D.

Ogólnie mówi się, że medytować to znaczy "nie myśleć", "uciszyć myśli" i generalnie taka najpełniejsza medytacja chyba właśnie na tym polega. Aby być poza wszystkimi stanami, wymiarami i po prostu nie myśleć, być jednostajnym. Ale te słowa są strasznie mylące w moim odczuciu.

Mówi się "ucisz myśli" i to sugeruje, że należy dosłownie, hehe, dokonać aktu eksterminacji na wszystkich myślach jakie przelatują przez umysł, dosłownie je wyłączyć. "Nie myśl" sugeruje tak samo, że należy wyłączyć myślenie, zatrzymać potok myśli który napiera na nas.

Nie da się wyłączyć myśli. Można przestać produkować własne czyli ok 10-20% tego co mamy w głowie. Nie robi to wielkiej różnicy, chaos 80-90% pozostałych grasuje w najlepsze dalej.

Za każdym razem gdy próbowałam "wyłączyć myśli" czułam się okropnie i miałam problem aby jednocześnie powstrzymywać myśli i wyswobadzać oddech :D. Następowała reakcja sprzężona - stop myśli, stop oddychanie XD, strasznie mnie bolało trzecie oko i ogólnie okropny wysiłek a nie żaden relaks i kojący błogostan.

Uzuli mi poradził kiedyś kiedyś pradawno temu, abym się skupiała w sposób naturalny i taki jaki mi przychodzi najłatwiej :D. Fajnie fajnie, przez prawie pół roku miałam tą radę w głowie, a i tak nie wiedziałam co to znaczy w praktyce i jak to wykonać :D!

Momentem przełomowym było jak otworzyła mi się czakra gardła i właśnie dopiero wtedy się skapowałam, że moje jest tylko jakieś 10% myśli, więc i tak nie mogę wyłączyć myślenia, bo pozostałe 90% powstaje niezależnie ode mnie. Wyciszałam się i zaczynały mi latać w głowie myśli chyba wszystkich mieszkańców mojego bloku, hehe, co było lekko obciążające i przerażające :). Pomyślałam hola hola przecież na pewno da się coś z tym zrobić :D.

I wtedy odkryłam Amerykę :D! Można być skupionym w sobie, albo skupionym na zewnątrz (na jednym obiekcie, albo ogólnie otwartym receptorami na to co zewnętrzne).

Przez większość czasu jesteśmy otwarci receptorami na zewnątrz i wtedy odbieramy świat zewnętrzny, zarówno fizyczny jak i niefizyczny (myśli, emocje i tak dalej). Tak się nas uczy, aby odbierać to co zewnętrzne. Pisałam już częściowo o tym w "O specyfice poznania wewnętrznego"

Gdy chcemy medytować z receptorami otwartymi na zewnątrz to wychodzi z tego cyrk, bo wali się na nas tona myśli i emocji które sobie wędrują po eterze, im bardziej się wyciszamy tym więcej odbieramy naszymi receptorami i tym bardziej to nas obciąża, bo receptory mamy otwarte a umysłem próbujemy zatrzymać te myśli więc wykonujemy syzyfową pracę. W końcu nie dajemy rady i z głową napęczniałą jak kalafior przerywamy próbę medytacji :D. Ah jeszcze trzeba pamiętać o oddechu, a weź i tu oddychaj swobodnie jak się próbuje postawić zaporę ogniowa przed tsunami :D.

Natomiast zupełnie inaczej wygląda medytacja z receptorami skupionymi do wewnątrz. Nawet nie wiem czy słowo medytacja jest tutaj dobre, bo medytacja sugeruje jakiś specyficzny podniosły proces, do którego trzeba zasiąść w pozycji lotosu i w ogóle. Tutaj nic takiego nie trzeba, bo gdy się zamknie receptory na to co zewnętrzne zostaje się sam na sam ze sobą, ze swoją świadomością, swoim pionem, lub rdzeniem jak ja to nazywam. Nie ma tutaj myśli jest samo czyste "bycie", czysta świadomość, błogie trwanie. Często czas nagle staje się strasznie przestrzenny i długi, każda sekunda jest taka dokładna i długa :).

Gdy się skapnie, że można zamknąć receptory na to co na zewnątrz i skupić się w sobie, można się wyciszyć w każdym miejscu, bo i tak się nie odbiera receptorów zewnętrznych.

To działa tak samo jak skupianie się na jakimś jednym obiekcie - gdy skupimy się na książce w autobusie, w ogóle nie odbieramy niczego co się dzieje w autobusie, jesteśmy w tej książce i tylko tam i nie pamiętamy, że Pan po prawej wpychał nam łokieć w żebra, albo pamiętamy to bardzo bardzo niewyraźnie :D. Zapachu Pana po lewej też na szczęście nie odbieramy :D. Tutaj chodzi o takie samo skupienie tylko, że na samym sobie, na swoim najwnętrzniejszym wnętrzu :D

Skupienie w sobie powoduje natychmiastowe wyswobodzenie oddechu.Nie mogłam uwierzyć jak to możliwe, że nic nie robię, a tak przestrzennie mi się oddycha, w ogóle jakbym nie miała płuc ani ciała tylko oddech, powietrze czy też energia wypełniała fraktalnie całą moją istotę (wykraczjącą poza ciało fizyczne). Fraktalnie dlatego, bo jednocześnie czułam jak wypełnia mnie jako całość oraz każdą najmniejszą komórkę jako mikrocałość w całości. Opisanie tego wrażenia słowami zajmuje cały akapit, ale samo wrażenie jest no nie wiem :) ono po prostu jest.

Bardzo silnie odczuwałam właśnie to będąc ostatnio w dzień zmarłych na cmentarzu (argh, niestety) - ludzi było tak dużo i jeszcze wszędzie smród zniczy, można było wykitować więc pomyślałam, że nie ma rady, poćwiczę sobie skupienie się w sobie i wow! Niesamowita przestrzeń, błogość i spokój mimo, że dookoła mnie przecież szalał huragan myśli i emocji tych wszystkich osób, nie mówiąc już, że był szał moherowych ciał :)

To skupienie się w sobie staram się utrzymywać jak najczęściej, aby choćby troszkę czuć siebie w sobie, zwłaszcza gdy jestem w miejscach gdzie jest dużo ludzi i dużo bodźców aby nie dopuścić do stanu dezintegracji i poirytowania energetycznego - dobrze to opisuje słowo "zmierzwienie" - gdy wejdę w tłum ludzi z receptorami otwartymi na zewnątrz czuję się zmierzwiona. Jakby moje pole auryczne zostało brutalnie zmierzwione jak włosy :)

Zresztą trudno jest wrócić do nawykowego przechwytywania tysiąca myśli i wchodzenia w te myśli, pętlenia się w emocjach, ponieważ stan jaki towarzyszy skupieniu się w sobie, to prócz tego poczucia ogromnej przestrzenności to również spokojna błogość, stabilność, poczucie spionizowania i integralności. Nie trzeba chyba dodawać, że skupienie się w sobie ułatwia zintegrowanie się i połączenie z Wyższym Ja :)

Oczywiście stopień skupienia się w sobie można regulować. Można się zamknąć tylko na zewnętrzne stany emocjonalne, albo tylko na myśli, a można się zamknąć dosłownie na wszystko i tylko być. Być czystą świadomością swojego istnienia i nie wchodzić w relację z niczym i nie szukać swojej tożsamości, to stan beztożsamościowy, po prostu stan obecności, trwania:).

Zazwyczaj wszyscy rozwijający się duchowo wiemy, że nie jesteśmy ani fizycznym ciałem, ani niczym co posiadamy w tej rzeczywistości fizycznej, a samochody, ciuszki, domy i gadżety są zabawkami których równie dobrze mogłoby nie być. Natomiast nie zawsze jesteśmy świadomi, że nie jesteśmy też ani emocjami, ani myślami.

My tylko doświadczamy emocji i myśli. Doświadczamy ich więc je kontrolujemy. Pisząc skupić się w sobie mam na myśli wykroczenie poza wszystko czego doświadczamy i powrót do rdzenia naszej istoty, do pionu który jest czystą świadomością.

Będąc skupiona w sobie czuję swój pion, swój rdzeń i wiem, że jestem tym rdzeniem i z tego poziomu kontroluję całe moje życie i doświadczanie. Zdarza się, że na chwilę stracę to poczucie, chwilowo mnie zdezintegruje wtedy czuje się okropnie, czuję się zagubiona i powrotne odzyskanie pionu jest niesamowicie błogim uczuciem, jakbym wróciła do siebie, do domu :). Ostatnio w wyniku intensywnych zmian w życiu osobistym mnie zdezintegrowało, ale powrót z tego dezintegrowania do skupienia w sobie był niesamowitym doświadczeniem samym w sobie :)




Okej, to może spróbuję jeszcze dokładniej uchwycić jak ja się czuję i co zachodzi we mnie, w mojej głowie gdy jestem skupiona w sobie, jakkolwiek nie sugerujcie się tym sztywno. Piszę to jak i cały ten tekst aby się podzielić doświadczeniami i zachęcić was do eksperymentowania ze skupianiem się w sobie w poszukiwaniu stanu ciszy i braku myśli zamiast budować zapory ogniowe i przeciążać się próbą eksterminacji myśli, które i tak najprawdopodobniej nie należą do was :)

Czuję bardzo wyraźnie dość gruby słup złoto-żółtej energii, który biegnie przez całą moją istotę. Nie wizualizuję go sobie, po prostu gdy zaczynam zagłębiać się w sobie widzę go i staję się częściowo nim, ale jednak jestem znacznie bardziej obszerna niż ten słup, on jest tylko jakby środkiem mnie, ale jestem właśnie w nim albo blisko niego. Najmocniej jestem zogniskowana na poziomie czakry pęku indygo, ale to chyba wynika z tego, że po prostu teraz pielęgnuję tą czakrę - wszystkie na dole są już odblokowane.

Teraz sobie eksperymentuję i równie dobrze mogę być skupiona w sobie na poziomie czakry serca wtedy czuję jeszcze mocniej błogość i takie ciepło, akceptację i ogromną sympatię do wszystkiego i wszystkich, o! łagodność, to jest słowo które świetnie opisuje to co czuję :).

Skupiając się na trzecim oku czuję takie zrozumienie, ale w sensie nie zrozumienie innych bo to jest w czakrze serca, ale zrozumienie świata i siebie, jest w tym rodzaj mądrości, stabilność, łączność ze sobą i integralność siebie jako istoty.

Skupiając się w sobie na czakrze gardła nie wiem co czuję. W sumie taki bezkres, przyjemny chłód, tutaj nic nie czuję emocjonalnie, tylko ciszę, mentalną ciszę.

Im mocniej się skupiam w sobie, tym mniej odbieram to co mnie otacza fizycznie. Wyłączają mi się zmysły fizyczne, ale czuję swoją obecność i swoje otoczenie w sposób bardziej subtelny:). I to, że one się wyłączają, nie oznaczają, że robi mi się czarno i cicho, po prostu to wszystko niby jest ale zupełnie do mnie nie dociera, nie rejestruję tego.

Kiedyś pisałam o palpitującej dziewczynce - gdy skupiam się w sobie nie ma palpitującej dziewczynki, w ogóle ostatnio jej nie widzę ani nie czuję :).

[nie uwierzycie. Planowałam, że ten post będzie miał max 3 akapity :D:D:D:D]

Więc może już starczy, chyba przegięłam :D.

Reasumując, zdaje się, że czysta i pełna medytacja jest totalnym skupieniem się w sobie i wejściem w czysty stan trwania, beztożsamościowy. Natomiast można przejawiać najróżniejsze stopnie bycia skupionym w sobie w najróżniejszych chwilach życia codziennego, co jest źródłem poczucia stabilności i integralności swojej istoty.

Pozdrawiam i kocham was :)
Ostatnio edytowano 06 lis 2010, 22:51 przez luth, łącznie edytowano 1 raz
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza

Re: O skupieniu

Post 06 lis 2010, 22:48

Gratulacje. Niebawem napiszę, jak obrać konfigurację, w której możliwe jest przeglądanie kontinuum czasoprzestrzennego nie tylko tego wymiaru trzeciego. Cisza jest wstępem do rozszerzania spektrum postrzegania nieskończoności, analogicznie do rozchodzących się fal na ciele istoty wody.
Uzuli
Jesteśmy jednością
 
Imię: Robert
Posty: 352
Dołączył(a): 29 maja 2010, 22:33

Re: O skupieniu

Post 06 lis 2010, 22:49

Jak zwykle bardzo fajnie napisane : )

luth napisał(a):My tylko doświadczamy emocji i myśli. Doświadczamy ich więc je kontrolujemy. Pisząc skupić się w sobie mam na myśli wykroczenie poza wszystko czego doświadczamy i powrót do rdzenia naszej istoty, do pionu który jest czystą świadomością.

I teraz najczęstsza obawa. Czy bycie czystą świadomością oznacza brak uczuć i myśli. Często bardzo boimy się zostać ogołoceni z naszych emocji i myślenia, które są naszym skarbem :). Nie, nie oznacza :D. Gdy się jest skupionym w sobie wszystkiego się normalnie doświadcza tylko, że się samemu wybiera czego się chce doświadczać. Ja np. wręcz hedonistycznie uwielbiam doświadczać silnych stanów emocjonalnych :).


Nie spłycając Twoich treści, można to w banalnie prosty sposób zobrazować jako

Obrazek

Jako, że większość ludzi oscyluje w swoim umownie zwanym - niższym ja, pozostaje całkowicie pochłonięta i niejednokrotnie przytłoczona rozmaitymi formami zewnętrznymi (materialno-mentalno-emocjonalnymi), natomiast gdy pozbywamy sie blokady pomiędzy naszymi peryferiami a centralą to możemy plastycznie doświadczać swojej manifestacji z innej perspektywy : )

luth napisał(a):Będąc skupiona w sobie czuję swój pion, swój rdzeń i wiem, że jestem tym rdzeniem i z tego poziomu kontroluję całe moje życie i doświadczanie. Zdarza się, że na chwilę stracę to poczucie, chwilowo mnie zdezintegruje wtedy czuje się okropnie, czuję się zagubiona i powrotne odzyskanie pionu jest niesamowicie błogim uczuciem, jakbym wróciła do siebie, do domu :). Ostatnio w wyniku intensywnych zmian w życiu osobistym mnie zdezintegrowało, ale powrót z tego dezintegrowania do skupienia w sobie był niesamowitym doświadczeniem samym w sobie :)


I to jest wielka sztuka utrzymać łączność z sobą samym podczas intensywnych wydarzeń zewnętrznych, sztuka którą należy uczyć się 24h na dobę. Osobiście udaje mi się chwytać owe przestrzenne zespolenie, ale w korelacji z niezbalansowanymi należycie czakramami oraz hiperaktywnym umysłem, ten stan potrafi się szybciutko rozpuścić – dlatego warto podkreślić tutaj znaczenie technik pracy na fundamentach (czakry/umysł) zanim podejmiemy się prób permanentnego zanurzenia się w sobie, ni-dy-rydy na skróty.

Im mocniej się skupiam w sobie, tym mniej odbieram to co mnie otacza fizycznie. Wyłączają mi się zmysły fizyczne, ale czuję swoją obecność i swoje otoczenie w sposób bardziej subtelny:). I to, że one się wyłączają, nie oznaczają, że robi mi się czarno i cicho, po prostu to wszystko niby jest ale zupełnie do mnie nie dociera, nie rejestruję tego.


Ja w momentach zanurzenia oraz wyłączenia obróbki zbędnych danych doświadczam bardzo wyraźnego wizualnego wyostrzenia i pogłebienia obrazu/kolorów, im więcej myśli/emocji wałkuję we własnym procesorze to przed oczyma dostrzegam wyraźniejszą mgiełkę/nalot który niepotrzebnie zagęszcza obraz.
Co do transcendentych doznań fizjologicznych objawiających się w pewnej efemeryczności o której piszesz, to poza zdystansowaniem się od własnych receptorów warto wspomieć, że z tego samego poziomu otwiera to pomost do tantryczności.

Gratulacje. Niebawem napiszę, jak obrać konfigurację, w której możliwe jest przeglądanie kontinuum czasoprzestrzennego nie tylko tego wymiaru trzeciego. Cisza jest wstępem do rozszerzania spektrum postrzegania nieskończoności, analogicznie do rozchodzących się fal na ciele istoty wody.


Poproszę o jakiś RSS : D
III
 

Re: O skupieniu

Post 07 lis 2010, 09:58

Co to jest tantryczność? XD

Fakt, gdy się wałkuje myśli też się przestaje w pełni odbierać tego co zewnętrzne, bo też się mocno skupia na tych myślach i trochę zamyka na zewnątrz. Jakkolwiek gdy naprawdę się zagłębiam w sobie, w swoją ciszę też przestaję odbierać obraz zewnętrzny, oddzielam się od niego, chociaż faktycznie można go też obserwować z dużą dokładnością :)

Doskonale to przedstawiłeś na tym obrazku III :)

Nie mogę się doczekać Uzulowego tekstu :D ale oczywiście nie śpiesz się :)
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza

Re: O skupieniu

Post 07 lis 2010, 13:41

luth napisał(a):Co to jest tantryczność? XD


Intensyfikowanie własnych zmysłów z poziomu zanurzenia się we własnej przestrzennej świadomości, np. ludzie używający drugsów doświadczają tego poszerzenia i amplifikowania smaku, zapachu, dotyku, słuchu oraz postrzegania otoczenia, które to nabierają zupełnie nowej jakości i stają się fascynujące same w sobie. Codziennie używamy wszystkich zmysłów o różnym zakresie jakości ich odbioru, ale jest to zazwyczaj przytłumione, a poprzez wspomniane w Twoim tekście łączenie się z centrum i świadomym sterowaniem zewnętrznymi emocjami/uczuciami jakie nas wypełniają, można to przenosić także na doznania, czyli wszystkie 5 zmysłów. Przynajmniej w teorii fajnie to brzmi, ale w praktyce może być z tym całkiem zabawnie, zwłaszcza gdy wprowadza sie tą przestrzenną świadomośc w prozaiczne czynności jak np. szorowanie zębów, bo z poziomu niższego ja nie jest łatwo podejść do tego jak do czegoś niesamowitego : D
III
 

Re: O skupieniu

Post 09 gru 2010, 14:03

Luth, nie wiem co Ci dziewczyno napisać...
Od kilku lat borykam sie z problemami o których pisalaś na początku swojego posta. Tak samo jak Ty mialem niesamowity mętlik odnośnie tego jak się skupiaćpodczas medytacji, tzn. co usiąde do medytacji to codziennie inaczej próbuje się skupić, codziennie inne punkty odniesienia itd. i cały czas próbuję przebić się przez tą chmurke chaosu z której, jedyne co powstaje, to wielka micha bigosu! A teraz przeczytałem Twojego posta i mam wrażenie, że bynajmniej teoretycznie, może sie on przyczynić do postępów (oby nie rozstępów:)) w mojej praktyce. Pod koniec czytania Twojego posta czułem ciarki na całym ciele. Bije z niego takie subtelne ciepło, spokój i pozytywna energia że aż nie wierze:D Dziekuje Ci za niego serdecznie! Jestem tak podekscytowany, że zaraz idę to wypróbować, mam nadzieje ze coś z tego wyjdzie :D Kocham Cie i pozdrawiam Wszystkich!:D
a ludzie mówią, że prawdziwa magia nie istnieje... to dlaczego więc czuję się jak czarodziej własnych chwil?
Avatar użytkownikafasoN1 Mężczyzna
Lightworker;)
 
Imię: Artur
Posty: 2
Dołączył(a): 07 gru 2010, 20:21
Lokalizacja: Opalenica
Droga życia: 11
Typ: 7w6
Zodiak: WAGA

Re: O skupieniu

Post 09 gru 2010, 18:20

dziękuję i odwzajemniam.... :))))))))))))))))))))))) owocnych odkryć wewnętrznych fasoN1, ogromnie się cieszę, że Cię zainspirowałam :)))))
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza

Re: O skupieniu

Post 12 gru 2010, 20:44

Do LUTH :? BARDZO ŁADNIE TO OPISAŁAS. PRZEPIĘKNIE.
Ja mam problem supienia sie w sobie. moze jeszcze nie potrafie? Ty potrafisz oczyszczac czakry.Ja sie uczę.

Czytajac co napisas wiele się nauczyłami. Dziękuje Ci za to .Pozdrawiam.
azizaa.
 
Imię: iza
Posty: 5
Dołączył(a): 10 gru 2010, 18:10
Droga życia: 5
Zodiak: baran

Re: O skupieniu

Post 13 gru 2010, 23:45

sobie podziękuj sobie :D dziękuje i wzajemnie, ja rownież się cieszę, że mogłem przeczytać Twojego posta. Chyba zapoczątkował pozytywne zmiany w moim zyciu. pozdrawiam raz jeszcze :D
a ludzie mówią, że prawdziwa magia nie istnieje... to dlaczego więc czuję się jak czarodziej własnych chwil?
Avatar użytkownikafasoN1 Mężczyzna
Lightworker;)
 
Imię: Artur
Posty: 2
Dołączył(a): 07 gru 2010, 20:21
Lokalizacja: Opalenica
Droga życia: 11
Typ: 7w6
Zodiak: WAGA

Powrót do działu „Praktyka”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości