Mentalne poszukiwania świata Wschodu i Zachodu.
Problem tego, co jest rzeczywistością oraz problem jej postrzegania staje się coraz bardziej natarczywy i, jak można zauważyć, dotyka w społeczeństwie nawet osoby, które nie mają zamiaru zajmować się takimi kwestiami, jak to, w jaki sposób myślimy, czy rzeczywistość jest taka jaką ją postrzegamy, oraz właściwie jak określać swoje cele w życiu.

W tym celu ludzie masowo oraz indywidualnie (dla siebie samych) tworzą, ze względów zazwyczaj czysto praktycznych, pewne filozofie oraz pokrewne im religie. Jeśli społeczeństwo jako całość uznało brak poszanowania dla jednostki i jej unikalności (tj. społeczeństwo ewoluuje w kierunku świadomości kolektywnej lub już się nią cechuje), takie systemy - ramy, w których MAJĄ poruszać się ich myśli - są narzucane jednostkom. Oczywiście do takiego systemu właśnie jest naginane ludzkie społeczeństwo.

Człowiek tak naprawdę ma zawsze wybór, jako odrębna jednostka. Co więcej, wybór dla dosłownie każdej kwestii jest przez niego podejmowany oddzielnie - w niektórych przypadkach może uznawać, że od jego własnej woli ważniejsza jest wola kolektywu (społeczeństwa), w innych - ustanawia swoją wolność, stawiając wyżej swoje prawo do decydowania.

W taki właśnie sposób określamy całą naszą rzeczywistość - czy dotyczy to istnienia Boga, świata materialnego (tj. energii w odpowiedniej postaci), świata niematerialnego, a także możliwości istnienia tego, czego nie odbierają nasze zmysły, czy też możliwości istnienia zmysłów ponad 5 powszechnie uznanych.

Temat, jak zauważyłem już gdzie indziej, jest rozległy, ale to dlatego, że moją ambicją jest gruntownie zrozumieć to, co kieruje całymi społeczeństwami - czy jest to nauka, religia, filozofia czy inny system wierzeń; a także narzędzia, którymi się dany system posługuje, jak również narzędzia, które odrzuca. Problem jest zresztą tym bardziej złożony, że ludzie, do jego wyjaśniania, posługują się czymś tak niedoskonałym, jak język, co powoduje, że każdy nawet w obrębie tego samego systemu inaczej go odbiera.

Najbardziej praktyczne pytanie, jakie przychodzi mi do głowy, brzmi: jaki wy posiadacie system przekonań, dlaczego go wybraliście i dlaczego odrzuciliście inne?
Avatar użytkownikaEnlil Mężczyzna
Earth is my home now
 
Imię: Enlil
Posty: 827
Dołączył(a): 17 mar 2009, 22:04
Lokalizacja: An
Droga życia: 7
Zodiak: Panteon

Post 28 mar 2009, 01:32

Ja posiadam własny system przekonań. Czerpiący z bardzo wielu religii, filozofii, a w większości z własnych przemyśleń na temat tego co inni powiedzieli, zrobili, oraz na temat tego co jest. Bardzo eklektyczny system. Choć nie wiem czy należy nazywać to systemem, mi system kojarzy się z czymś opartym na regułach, niezachwianym, sztywnym, w swoim rdzeniu niezmiennym. Wszystko co niezmienne wcześniej czy później, ale jednak pada, bo brak rozwoju, to cofanie się. Dlatego mój 'system' podlega ciągłym zmianom, cały czas coś dodaję, usuwam rzeczy które uznaję za nieprawidłowe przekonania, albo takie które były prawidłowymi przekonaniami, ale tylko do pewnego momentu rozwoju...

To trochę jak z rozwojem technologicznym... Spróbujcie zbudować powiedzmy dobry, nóż mając do dyspozycji wszelkie surowce, ale nie narzędzia. Tak jak każdy z nas na starcie. 'No dobra' - mówicie - 'na pewno trzeba zrobić ostrze i trzonek'. No i zaczyna się problem. Metalowe ostrze - najprostszy element, podstawa budowy. I owszem, łatwo zrobić. Ale do tego trzeba najpierw zrobić jakąś formę. Na przykład ukształtować ją z gliny. No tak, potem wypadałoby jakoś roztopić metal żeby go wlać do formy. Do tego trzeba piec. Ale żeby zbudować piec trzeba najpierw zrobić cegły do których zrobienia jest potrzebna forma choćby z drewna... Tak więc od najprostszych narzędzi jak kawałek ostrza z kamienia, przez drewnianą formę za jego pomocą wykonaną, przez cegły, piec, dociera się do możliwości wytworzenia ostrza. Za pomocą tego ostrza można wystrugać choćby rękojeść. Ale jeśli zajdzie możliwość wytworzenia lepszego noża - na przykład żelaznego a nie z miedzi, wtedy nawet jeśli pozostawiło się wcześniejsze narzędzia już wie się jak wykonać, a w dodatku wyjściowe narzędzie - nóż, dzięki któremu tnie się o wiele wygodniej i bezpieczniej niż starym kamiennym nożem... Więc po co go trzymać? Kiedy będziemy mieć nóż żelazny - po co nam ten miedziany który łatwo się gnie i tępi po paru użyciach i trzeba go ostrzyć? Jeśli uda się otrzymać nóż stalowy - po co nam żelazny który w porównaniu do nowego bardzo szybko się tępi a w dodatku łatwo łamie czy wyszczebia? Jeśli uda się otrzymać nóż ze stali nierdzewnej laserowo ostrzonej, po co nam stary nóż który zostawiony na chwilę w wilgoci zacznie rdzewieć? I tak dalej...

To jest moim zdaniem najważniejsza cecha mojego 'systemu' przekonań.

Poza tym wiem (nie wierzę - wiem, bo to postrzegam), że istnieje energia która wypełnia wszystko co istnieje, oraz że to istnieje właśnie dzięki tej energii - bez niej stałoby się wyłącznie pustym kształtem - myślą, możliwością - czymś co choć nie istnieje w pewnych warunkach mogłoby zaistnieć. Wiem że poprzez manipulacje tą energią można zmieniać stan tak przedmiotów jak i ludzi, wierzę że praktycznie w nieograniczonym stopniu (aż do zniszczenia przez pozbawienie tej energii i zmienienie tylko w możliwość istnienia, czy 'stworzenie' przedmiotu przez napełnienie jego 'myślokształtu' energią), jednak to by wymagało na prawdę ogromnej mocy woli osoby to wykonującej - choć są doniesienia mniej lub bardziej potwierdzone o osobach które takie rzeczy robiły...

Wiem też, że umysł ludzki ma nieograniczone możliwości w swojej istocie - my ograniczamy samych siebie - musimy odkrywać swoją moc powoli, bo zbyt gwałtowne rozbudzenie jest niebezpieczne - powoli palący się gaz w kuchence pozwala gotować, a w lampie daje światło, ale nagły wybuch dużej ilości gazu może zniszczyć budynek, zabić ludzi, zawalić chodnik w kopalni...

Wiem, że jest coś jeszcze, chociaż nie wiem czym to jest - czy tylko energią, czy istotą, czy czymś jeszcze innym...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Post 29 mar 2009, 12:47

Til napisał(a):Ja posiadam własny system przekonań. Czerpiący z bardzo wielu religii, filozofii, a w większości z własnych przemyśleń na temat tego co inni powiedzieli, zrobili, oraz na temat tego co jest. Bardzo eklektyczny system. Choć nie wiem czy należy nazywać to systemem, mi system kojarzy się z czymś opartym na regułach, niezachwianym, sztywnym, w swoim rdzeniu niezmiennym. Wszystko co niezmienne wcześniej czy później, ale jednak pada, bo brak rozwoju, to cofanie się. Dlatego mój 'system' podlega ciągłym zmianom, cały czas coś dodaję, usuwam rzeczy które uznaję za nieprawidłowe przekonania, albo takie które były prawidłowymi przekonaniami, ale tylko do pewnego momentu rozwoju...

Myślę, że system musi opierać się na regułach - a jedną z nich może być możliwość jego zniszczenia (a właściwie - transformacji). W tym sensie mój aktualny system wygląda podobnie - przechodził burzliwą ewolucję :)

Til napisał(a):Poza tym wiem (nie wierzę - wiem, bo to postrzegam), że istnieje energia która wypełnia wszystko co istnieje, oraz że to istnieje właśnie dzięki tej energii - bez niej stałoby się wyłącznie pustym kształtem - myślą, możliwością - czymś co choć nie istnieje w pewnych warunkach mogłoby zaistnieć. Wiem że poprzez manipulacje tą energią można zmieniać stan tak przedmiotów jak i ludzi, wierzę że praktycznie w nieograniczonym stopniu (aż do zniszczenia przez pozbawienie tej energii i zmienienie tylko w możliwość istnienia, czy 'stworzenie' przedmiotu przez napełnienie jego 'myślokształtu' energią), jednak to by wymagało na prawdę ogromnej mocy woli osoby to wykonującej - choć są doniesienia mniej lub bardziej potwierdzone o osobach które takie rzeczy robiły...

Czyli - percepcja (postrzeganie) oraz nieignorowanie. U mnie wygląda to podobnie.

Til napisał(a):Wiem też, że umysł ludzki ma nieograniczone możliwości w swojej istocie - my ograniczamy samych siebie - musimy odkrywać swoją moc powoli, bo zbyt gwałtowne rozbudzenie jest niebezpieczne - powoli palący się gaz w kuchence pozwala gotować, a w lampie daje światło, ale nagły wybuch dużej ilości gazu może zniszczyć budynek, zabić ludzi, zawalić chodnik w kopalni...

Myślę, że w tym, co napisałeś, w dużym stopniu się zgadzamy.

Czy jesteś w stanie napisać coś nt. swojego systemu wartości? (czyli np. dążenia, motywacje itd.)
Potem napiszę o swoim. Wydaje mi się, że to, jak postrzegamy rzeczywistość zależy przede wszystkim od tego, jakimi wartościami się kierujemy.
Avatar użytkownikaEnlil Mężczyzna
Earth is my home now
 
Imię: Enlil
Posty: 827
Dołączył(a): 17 mar 2009, 22:04
Lokalizacja: An
Droga życia: 7
Zodiak: Panteon

Post 29 mar 2009, 23:13

Staram się dążyć w górę, swoim własnym naturalnym tempem, bez sztucznych wspomagaczy, czy innych tego typu pomocy które początkowo dają dużego kopa w górę, ale później często jeszcze bardziej ciągną w dół. Nie używam cudzych technik, a wyłącznie własne co najwyżej obmyślone na podstawie obserwowania kogoś, a przede wszystkim siebie samego. Tak żeby kiedyś w końcu dotrzeć do ascendancji, móc przeżywać wciąż to, co przeżywałem w krótkich momentach nazywanych nirvaną czy katharsis. To są moje dążenia. Wstąpienie na wyższy plan, jak niektórzy mówią. Motywuje mnie do tego chęć bycia coraz lepszym w sensie znaczenia słowa 'dobro', nie 'potęga'. To jeśli chodzi o sferę duchową.

Jeśli chodzi o sferę umysłową, również interesuje mnie zawsze rozwój. Również nie lubię kroczyć wydeptanymi ścieżkami, choć system edukacyjny to w dużej mierze wymusza. Jednak idę własną ścieżką do tego czego pragnę. Chcę pomagać innym - póki jestem na tym planie egzystencji pomóc nie tylko tym którzy chcą się rozwijać duchowo - przez rozmowę, ale i tym którzy na tym planie fizycznym mają problemy ze swoim wehikułem... Tak na prawdę im dłużej zostajemy tutaj, tym więcej mamy szansę się nauczyć. A wiele osób które udało się uratować również dostrzega, że w życiu chodzi o coś więcej niż oglądanie TV i popijanie piwka.

Rzeczą do której chciałbym najbardziej się przyczynić, jest rozwój ludzkości - tak w sensie fizycznym, umysłowym, jak i duchowym, aż do wstąpienia na wyższy poziom... A potem dalsza podróż...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Post 30 mar 2009, 17:12

Til napisał(a):Staram się dążyć w górę, swoim własnym naturalnym tempem, bez sztucznych wspomagaczy, czy innych tego typu pomocy które początkowo dają dużego kopa w górę, ale później często jeszcze bardziej ciągną w dół.

Hmm - podjąłeś ciekawą kwestię. Żeby nie rozmywać tego tematu, swoją notkę dotycząca ww. zamieściłem tutaj: Rozszerzanie świadomości

Til napisał(a):Tak żeby kiedyś w końcu dotrzeć do ascendancji, móc przeżywać wciąż to, co przeżywałem w krótkich momentach nazywanych nirvaną czy katharsis.

See.

Til napisał(a):Wstąpienie na wyższy plan, jak niektórzy mówią. Motywuje mnie do tego chęć bycia coraz lepszym w sensie znaczenia słowa 'dobro', nie 'potęga'. To jeśli chodzi o sferę duchową.

Til napisał(a):Chcę pomagać innym

Oki. Czy potrafisz uzasadnić - dlaczego akurat tak?

Pragnienie pokonywania własnych ograniczeń z pewnością jest naszą wspólną motywacją. Również chęć wybiegania po za to, co dostrzegamy 5-cioma zmysłami (co wiąże się oczywiście z pierwszą motywacją - wolności). Po za tym widzę pewne, zasadnicze różnice - które jak najbardziej są na miejscu.

Przede wszystkim zacznę od tego, że sobie w głowie ułożyłem pewną hierarchię swoich wartości. Na pierwszym miejscu stawiam wolność. Zastanawiałem się w jaki sposób można ją w najlepszy możliwy sposób osiągać (a nie - osiągnąć; tj. nie w czasie dokonanym - nie zakładam z góry, że ten proces się kiedyś kończy) i czym właściwie ona jest. Jeśli dojdziemy do wniosku, że przyjęcie jakiegoś punktu widzenia lub jakieś dążenie na stałe - jest właśnie ograniczaniem swojej wolności (bo będziesz poruszał się tylko w ramach wyznaczonych przez to dążenie) - to staje się oczywiste, że jeśli przyjmiesz je na stałe, nigdy nie osiągniesz pełnej wolności.

Niemniej jednak, ponieważ nie mogę teraz powiedzieć co znaczy być w pełni wolnym, przyjmuje sobie dodatkowe, tymczasowe cele, które wydają mi się korzystne i celowe.

Z pojęciem wolności wiąże się również bezpośrednio pojęcie postrzegania rzeczywistości. Im więcej dostrzegasz, tym większe masz możliwości; albo: jeśli czegoś nie dostrzeżesz, to nie możesz nad tym zapanować. Już na "niezbyt wysokim" planie astralnym ta zasada staje się oczywista: wszystko, co tworzysz nieświadomie, panuje nad Tobą; aby odzyskać panowanie nad sobą (uzyskać wolność, brak zależności), po pierwsze musisz sobie uświadomić, co właściwie ma miejsce. Zasada moim zdaniem jest na tyle uniwersalna, że z powodzeniem mogę ją stosować do wszystkiego innego - choć, jak napisałem wyżej, nie przywiązuję się do niej na stałe.

Tutaj właśnie pomocny jest mi grecki sceptycyzm - z tym, że traktuję go trochę inaczej, niż w swojej pierwotnej wersji; generalnie podchodzę dość praktycznie i/lub pragmatycznie do tych zagadnień. Nie zakładam, że możemy odkryć wszystko, nie zakładam też, że nie możemy itd. - z tym, że mimo to nie zamierzam rezygnować z żadnego ze swoich celów. Nie widzę żadnego powodu, dla którego osiąganie celów miałoby (mimo ich niepewności) zostać zaniechane.

Doszedłem do wniosku, że poszerzanie percepcji jest jak najbardziej istotnym celem dla osiągnięcia wolności - jeśli tylko potrafisz robić to odpowiedzialnie. (Myślę, że jeśli proces rozwoju świadomości byłby zupełnie przypadkowy i niekontrolowany, to już dawno wszyscy byśmy oszaleli). Szersza, lepsza percepcja oczywiście nie oznacza tylko i wyłącznie mnożenie ilości zmysłów lub postrzegania planów, do których "chcesz" dotrzeć, ale także polepszanie tej percepcji, którą już posiadasz.

Czy jednak nasze życie ma polegać tylko na pokonywaniu trudności i walce ze swoją niedoskonałą percepcją po to, by w końcu dotrzeć do najwyższego (być może) osiągalnego punktu, w którym stwierdzimy: "no dobrze, już wszystkiego jestem w pełni świadomy, osiągnąłem pełną wolność... a teraz w tym stanie zostanę po resztę wieczności - moja misja dobiegła końca"? ;)

Z mojego punktu widzenia wydaje mi się, że jednak coś musiało umknąć. Tutaj z kolei przychodzą mi nieco z pomocą studia nad astrologią i numerologią. Te starożytne dziedziny wiedzy sprowadzają wszystkie nasze ludzkie doświadczenia do pewnego spektrum oddziaływujących na nas energii. A doskonalenie świadomości (jak wyżej napisałem) jest zaledwie jedną z wielu różnych możliwości!

Z tego powodu doszedłem do wniosku, że odpowiednio rozumiany grecki hedonizm - w dodatku, jeśli podejdzie się do niego praktycznie i z uwzględnieniem wartości, o których pisałem wyżej - może rzucić zupełnie nowe światło na to, jakie są nasze możliwości nie tylko w stosunku do życia, ale do wszystkiego innego.

Oczywiście, na ten temat mógłbym się jeszcze długo rozwodzić - ale chodziło mi o zaprezentowanie zarysu toku mojego myślenia, jeśli chodzi o stosunek do rzeczywistości, której jesteśmy (?) częścią.

W tym sensie jestem przekonany, że nie znajdzie się żadna osoba na tym forum, która nie ma żadnego systemu wartości oraz wynikającego z niej własnego, unikalnego sposobu postrzegania rzeczywistości. W końcu (przypuszczalnie) każdy katolik miał poprzednie wcielenia, które rzutują na to, które informacje przekazywane mu w kościele traktuje z powagą, a które puści mimo uszu; a także czy i jakie wnioski (za pomocą różnego rodzaju narzędzi, takich jak dedukcja, wyczucie, intuicja itd.) z nich wyciągnie. Oznacza to ostatecznie, że nikt nie jest wyznawcą tej samej religii - mimo, że ludzie udają, że tak jest, przywiązani do zewnętrznych symptomów - a nie jej zrozumienia.
Avatar użytkownikaEnlil Mężczyzna
Earth is my home now
 
Imię: Enlil
Posty: 827
Dołączył(a): 17 mar 2009, 22:04
Lokalizacja: An
Droga życia: 7
Zodiak: Panteon

Post 31 mar 2009, 23:45

Po części zwykła ciekawość. Po części być może tęsknota tej części do której nie mam świadomego dostępu, ale która pamięta jak jest tam 'wyżej' i chce tam wrócić. Bo tam jest lepiej. Co nie znaczy że nie ma drogi wyżej. Bo z tego co intuicyjnie odczuwam, zawsze jest jakieś 'wyżej', 'dalej'.

Dlaczego pomagać innym? Cóż, jednocześnie pomagam im i pomagam przez to sobie. Taki szampon z odżywką, 2 w 1. Robienie rzeczy 'dobrych' w ilości znacznie przeważających nad tymi 'złymi' prowadzi do zmian w świadomości - nie tylko własnej, ale też tych którzy są traktowani przez ciebie z życzliwością, tym którym się pomaga. Oczywiście, najprawdopodobniej nikt nie zmieni swojego życia przez to, że ktoś był na tyle miły że ustąpił mu miejsca w autobusie... Najprawdopodobniej, ale nie na pewno. Tym bardziej, jeśli okaże się, że zdarza się to częściej. A jeśli chodzi o medycynę - pomoc jednej osobie w wyjściu z ciężkiej choroby, często zmienia całe jej życie na lepsze - nagle postanawia pozbyć się nałogów, zaczyna żyć o wiele aktywniej niż do tej pory - odrzuca telewizję i inne zapychacze czasu i myśli, zaczyna myśleć. A czasem porusza to i innych z otoczenia tej osoby.

Ogólnie wierzę, że wszyscy powinniśmy starać się iść w górę. Oczywiście, można próbować odizolować się od pozostałych ludzi i szukać własnego wstąpienia. Jednak to praktycznie nigdy nie ma szans na powodzenie. Bo żeby osiągnąć wysokie cele trzeba sobie wzajemnie pomagać podsadzając się nawzajem. Dlatego pomagając innym pomagam i sobie samemu.

A żeby nie było tak słodko i dobrze.
Już dłuższy czas temu zrozumiałem, że głoszone przez wiele osób idee miłości i nieszkodzenia wszystkiemu i wszystkim są dobre, ale tylko do pewnego etapu. W pewnym momencie zaczyna się rozumieć, że co prawda miłość do wszystkich i wszystkiego jest dobra, jednak nieszkodzenie już nie zawsze. Przez wiele poprzednich wcieleń (właściwie wszystkie które pamiętam) na różne sposoby zwalczam tych którzy starają się wypaczać ludzi, wypaczać ich rozwój, odciągać ich od ich ścieżek ku rozwojowi... Stąd mam sporą wiedzę na temat tego co czai się w cieniu. I często zazdroszczę tym którzy nie zaglądają w cienie przechodząc obok nich nieświadomie. Do tego z resztą nawiązuje opis który mam pod postami na forum. Cień jest bardzo pociągający. To też jest jeden z powodów dla których staram się zawsze pomagać innym. To pomaga walczyć z pokusą - wiedza że można pomóc przez rzeczy małe - sprawić że ludzie się uśmiechną, poczują się lepiej. Że nie trzeba do tego mieć potęgi jaką daje zboczenie z tej ścieżki w cień.
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Post 01 kwi 2009, 09:19

Witam



Jeżeli mogę tu wrzucić swoje trzy grosze i nikogo nie zirytuje ciągłe bicie tej samej piany, to chciałbym powiedzieć kilka słów i tutaj...... Każdy z nas przedstawia jakieś subiektywne podejście do rzeczywistości, wynikające oczywiście z uwarunkowania kulturowego. Los sprawił że nie mieliśmy wyboru i zostaliśmy wychowani, wykształceni i ukierunkowani , każdy na swój sposób– jest to splot oczywiście wielu czynników…. Efektem finalnym jest kształt naszego umysłu który skolei jest odpowiedzialny za postrzeganie przez nas natury a przez się, kategoryzowania jej i wpisywania w subiektywne ramy. To co wiec wiemy o naturze jest w zasadzie jakimś tworem psychologicznym. Logicznym więc byłoby odrzucenie tych wszystkich naleciałości kulturowych i pozostaniu w stanie czystego umysłu, który jednak sam z siebie ma skłonności do dzielenia, opisywania, wyciągania wniosków i koło się zamyka. Stworzylibyśmy kolejna kulturę i kolejny system wierzeń….

Czy zatem nie byłoby lepiej dokonać zatrzymania tego karkołomnego biegu i niejako uśpienia go…? Czy nie moglibyśmy wówczas doświadczać rzeczy takimi jakie są naprawdę, bez zbędnych opisów i opinii…? A jeżeli odkryjemy samych siebie, takimi jakimi jesteśmy – takich naturalnych….. to czy wówczas nie okaże się, że wszyscy doświadczamy jednego i tego samego…?

Ale żeby nie było to takie proste istnieje również możliwość, że natura odsłoni przed nami swoją różnorodność, wielowymiarowość i wielokolorowość. Być może okaże się, że odkryjemy coś, co każdego z nas czyni kimś oryginalnym i że wszyscy istniejemy w sposób podobny w jaki istnieją kwiaty na łące, gdzie każdy z nich ma swój specyficzny zapach…

Czy zatem nie powinniśmy sobie po prostu pozwolić na istnienie różnic między nami a przez to wyeliminować element stresu jaki rozwijamy w społeczeństwach cywilizowanych…? Czy istnienie wielu narodowości, ras, poglądów kulturowych itp.. nie jest samo w sobie już czymś naturalnym…?

Wydaje mi się, że świat byłby nudny, gdybyśmy doświadczali go jako czarny bądź biały. Z tego też powodu, bynajmniej w moim światopoglądzie jest miejsce dla wszystkich ludzi, niezależnie od przekonań religijnych, filozoficznych czy światopoglądowych... Ta różnorodność nie jest dla mnie przeszkodą, tylko wyraża bogactwo istnienia Wszechświata….



Pozdrawiam
Misterium Christi
Avatar użytkownikaApollo Mężczyzna
 
Imię: Apollo
Posty: 397
Dołączył(a): 26 mar 2008, 16:19
Lokalizacja: Dublin, Irlandia
Droga życia: 8
Zodiak: Wodnik

Post 04 kwi 2009, 11:39

To ja może trochę bardziej lakonicznie :P
Jaki ja posiadam system przekonań? Cóż, jak większość dzieci w Polsce zostałęm zkatolikowany(pisownia?) co negatywnie odbiło się na moim systemie przekonań. Czułem się zobligowany do wierzenia w coś o czym tak do końca nie miałem pojęcia. Ogólnie nakreślony schemat "Bóg jest dobry , Szatan zły". Ale już wtedy zaczeły się pewne problemy. Skoro jest dobry to czemu pozwala na takie zło? Przecież jest wszechmocny? Jak Jezus mógł być Synem Bożym? Czemu kiedyś wciąż działy sie cuda, a dzisiaj to jakieś wizerunki na murach i jako takie uzdrowienia? Czemu Bóg rozmawiał wprost z Izraelitami, a teraz mówi do nas poprzez jakieś pisemko? To sprawiło,że w sprawach wierzenia w co kolwiek byłem warzywem. Do kościoła nie chodziłęm, kler mnie już podczas komuni oburzył , ogólnie same negatywne rzeczy. Oczywiście nie byłem jakimś złym dzieckiem :P NIe zabijałęm owadów ,bo mi to nie sprawiało żadnej przyjemności, zawsze twierdziłem ,że każda istota ma prawo do życia, a sformułowałem to zdanie przed tym tzw. wiekiem rozumnym jak ja to nazywam :P Potem nastało gimnazjum ,a jak w dzisiejszych gimnazjach jest każdy wie :P Zaczeły się używki, staranie się być "fajnym" w szkole etc. Ale tak było do czasu. W sumie, w gimnazjum nic się nie zmieniło ,oprócz tego, że nazwijmy to " trochę wcześnie zacząłęm" :P. Teraz w szkole średniej nastąpił taki przeskok. Pewnego dnia natrafiłęm kompletnym przypadkiem na forum o tematyce paranormalnej, gdzie były obszerne działy na temat wiary, ezoteryki i przeróżnych zdolności parapsychicznych. To sprawiło ,że zacząłem myśleć. I czytać, naprawdę dużo czytać. Gdy już trochę poczytałem o korzeniach, historii i czym teraz chrześcijaństwo jest , odrazu stwierdziłem ,że to nie dla mnie, to coś złego. Żeby nie pisać dłużej to powiem tylko, że zacząłęm wdrążać się w ezoterykę. Wierzę na 100% w Prawo Karmy, a wszystko inne staram się zawsze sprawdzić praktycznie czy "działa bądź nie". Oczywiście wiele z tych rzeczy sprawdziło się równierz jak prawo karmy ;).
Można powiedzieć ,że mój system jest jeszcze w powijakach. Określę go po paru latach, kiedy nabiorę doświadczenia ,wszak mądrość przychodzi z wiekiem,co już się sprawdza, bo gdy patrzę na swoje fanaberię z gimnazjum to aż mi szkoda tego jak zmarnowałęm czas, kiedy to wiedza przychodzi najłatwiej. Prawo Karmy i chęć obudzenia innych. Czuję swego rodzaju obowiązek informowania mojego bliższego otoczenia, chociażby na religii (z której się i tak wypisuję na przyszły rok,bo nie mogę już znieść tego wszystkiego co tam się dzieje) nie boję się zaprotestować, sytuację przedstawić jasno i tak jaka powinna być. Wtedy widzę po ludziach ,że zaczynają się pytać sąsiadów i samych siebie, mają wątpliwości, a potem pytają się mnie.
Cóż, dość chaotycznie i nie wiem czy odbiegłem mocno od tematu ,ale tak na sucho to ciężko coś eeee mądrego napisać :P
Klimek Mężczyzna
 
Imię: Piotr
Posty: 73
Dołączył(a): 31 sty 2009, 02:53
Lokalizacja: Skierniewice
Droga życia: 1
Zodiak: Bliźnięta

Post 12 kwi 2009, 14:41

Kiedy miałem 8 lat to ksiądz na kazaniu powiedział że człowiek bez wiary jest pusty i niepotrzebny. Wtedy wstałem i wybiegłem z kościoła, słysząc za sobą jęki moherów. Teraz oczywiście mam wiarę w to że świat jest "poukładany" ale wtedy to był dla mnie szok.

Klimek masz poniekąd rację bo na różnych etapach życia człowiek ma różny sposób postrzegania i ja np. jestem jeszcze w tym "trudnym" wieku kiedy wszystko sie zmienia w ciele & duszy i dlatego mogę podchodzić do tego chaotycznie, praktycznie każdy miesiąc mnie zmienia.

"Miej wątpliwość" jak mówił Łona.
Bubeusz 18:36:27
tam gdzie jest zbiorowisko, tam ktoś musi kierować, a tam gdzie ktoś kieruje, tam nie ma Przebudzonych.

http://skxr.za.pl
http://www.lastfm.pl/user/SKX_Rapomedyk
http://odsiebie.com/pokaz/2008422---42d7.html
Avatar użytkownikaskexin Mężczyzna
SKX Rapomedyk
 
Imię: Michał
Posty: 453
Dołączył(a): 30 sty 2008, 19:46
Lokalizacja: Wałbrzych
Droga życia: 11
Typ: 4w5, wiem że to okropne
Zodiak: Ryby

Post 21 kwi 2009, 23:11

Jaka jest rzeczywistość? Cóż tego nie wiem;) ale dopuszczam tezę, że świat to tak na przykład jakieś linie, bądź figury geometryczne, czy co kolwiek innego. Ale my jesteśmy w ciele ludzkim i w ten sposób nasz mózg, nasze zmysły i ciało fizyczne rejestruje rzeczywistość. Zdjęcie królowej Wlk. Brytani... to tylko linie i kształty, które nasz mózg rejestruje tak, a nie inaczej, dlatego że żyjemy na tym poziomie fizycznym, w ciele. I już inne zwierzęta całkowicie inaczej widzą i postrzegają świat. Choćby delfiny (przykład)- gdy do wody wchodzą dzieci, delfiny rozpoznają te z chorobami mózgu, genetycznymi i te inne sprawy. Dlatego nie patrzę na świat jako coś co ma robić dobrze mojemu ciału. I wogóle nie wyobrażam sobie, żeby życie było schematyczne i puste (8 i więcej godzin pracy, dom sprzątanie gotowanie taniec z gwiazdami, szymon majewski i spanie pare godzin). Po prostu 'trza' odnaleźć drogę do szczęścia, umieć się odnaleźć w tym zmanipulowanym i materialnym świecie. A co po śmierci naszego ciała? Tego nie wiem. Czy reinkarnacja czy przeniesienie w inny wymiar. To ciężko udowodnić.
Avatar użytkownikaPL-ayeR Mężczyzna
 
Imię: Kamil
Posty: 115
Dołączył(a): 14 lut 2008, 18:02
Lokalizacja: Maków k. Skierniewic
Droga życia: 7
Typ: Poprzednio 4w5, teraz 7w6?
Zodiak: Baran
Szymon Majewski jest ok :P A tak bardziej przy okazji:

To nie jest tak że tylko fizyczność i mózg. Musisz pamiętać że wszystko jest połączone energetycznie, przynajmniej tak większość (i ja) to widzi. Ja tu chciałbym poruszyć kwestię tego, czy podświadomość, świadomość i nadświadomość umieszczone są fizycznie, czy niefizycznie? I dlaczego korektor forum zaznacza na czerwono słowo "nadświadomość"? Tak mało osób uznaje Wyższe Ja? :P
Bubeusz 18:36:27
tam gdzie jest zbiorowisko, tam ktoś musi kierować, a tam gdzie ktoś kieruje, tam nie ma Przebudzonych.

http://skxr.za.pl
http://www.lastfm.pl/user/SKX_Rapomedyk
http://odsiebie.com/pokaz/2008422---42d7.html
Avatar użytkownikaskexin Mężczyzna
SKX Rapomedyk
 
Imię: Michał
Posty: 453
Dołączył(a): 30 sty 2008, 19:46
Lokalizacja: Wałbrzych
Droga życia: 11
Typ: 4w5, wiem że to okropne
Zodiak: Ryby
Nie było wątku odpowiedniego, więc umieszczę krótką notkę tutaj. Czy ktoś ma może ''złotą gałąź'' Frazaera np w formie elektronicznej?
Avatar użytkownikaAileen Kobieta
 
Posty: 15
Dołączył(a): 05 sty 2009, 18:07
Droga życia: 8
Zodiak: Koziorożec
autorem jest Frazer;))
Avatar użytkownikaAileen Kobieta
 
Posty: 15
Dołączył(a): 05 sty 2009, 18:07
Droga życia: 8
Zodiak: Koziorożec

Powrót do działu „Filozofie”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości