"Makio - w buddyzmie zen nazwą tą określa się euforyczne lub nieprzyjemne stany psychiczne występujące niekiedy podczas medytacji. Niektórzy twierdzą, że w stanach tych można doświadczać także wartościowych wglądów, a nawet uzyskiwać pewne moce parapsychiczne (siddhi), jednak zawsze przeszkadzają one we właściwej medytacji."
--------------
"Kiedy regularnie intensywnie medytujemy po pewnym czasie (zależy to od intensywnosci medytacji oraz naszej osobowości - najczęściej wymaga to kilka miesiecy praktyki) do naszej świadomości zaczynają dostawać się wyparte negatywne treści emocjonalne o dużej sile oddziaływania. Mogą one przybierać różne formy od przerażajacych wizji w trakcie medytacji do silnych stanów depresyjno lękowych, które mogą przenosić się na okresy niemedytacyjne. Oczywiście makio samo w sobie nie jest niebezpieczne o ile ktoś się go spodziewa, potrafi je rozpoznać i właściwie z nim postępować - nieoceniona pomocą jest tu doświadczony nauczyciel o ile mamy do niego i do metody pełne zaufanie. W prawidłowo prowadzonym treningu makio ma olbrzymi wpływ terapeutyczny - mozna powiedzieć, że jest to dezintegracja pozytywna poprzedzająca przemianę. Niewłaściwy stosunek do tego procesu kiedy się pojawi zawsze jest fatalne w skutkach prowadzi do poważnych trwałych zaburzeń w psychice."
-------------
"Zazen, a także dokonywanie prób „budzenia się” to działanie wbrew ciału eterycznemu. Medytacja zazen nie bierze pod uwagę natury prany, czakr, procesów astralno-mentalnych, a tylko każe kołkiem siedzieć i gapić się w podłogę. To prowadzi do psychoz, do „makio” (jak o tym pisze sam mistrz zen, Philip Kapleau), czyli widziadeł na ścianach, podłogach, potem na gazetach. Makio to eteryczne manifestacje, mogące doprowadzić człowieka do postradania zmysłów, mnie o mało co nie zawiodły do samobójstwa."
--------------
"Kiedy regularnie intensywnie medytujemy po pewnym czasie (zależy to od intensywnosci medytacji oraz naszej osobowości - najczęściej wymaga to kilka miesiecy praktyki) do naszej świadomości zaczynają dostawać się wyparte negatywne treści emocjonalne o dużej sile oddziaływania. Mogą one przybierać różne formy od przerażajacych wizji w trakcie medytacji do silnych stanów depresyjno lękowych, które mogą przenosić się na okresy niemedytacyjne. Oczywiście makio samo w sobie nie jest niebezpieczne o ile ktoś się go spodziewa, potrafi je rozpoznać i właściwie z nim postępować - nieoceniona pomocą jest tu doświadczony nauczyciel o ile mamy do niego i do metody pełne zaufanie. W prawidłowo prowadzonym treningu makio ma olbrzymi wpływ terapeutyczny - mozna powiedzieć, że jest to dezintegracja pozytywna poprzedzająca przemianę. Niewłaściwy stosunek do tego procesu kiedy się pojawi zawsze jest fatalne w skutkach prowadzi do poważnych trwałych zaburzeń w psychice."
-------------
"Zazen, a także dokonywanie prób „budzenia się” to działanie wbrew ciału eterycznemu. Medytacja zazen nie bierze pod uwagę natury prany, czakr, procesów astralno-mentalnych, a tylko każe kołkiem siedzieć i gapić się w podłogę. To prowadzi do psychoz, do „makio” (jak o tym pisze sam mistrz zen, Philip Kapleau), czyli widziadeł na ścianach, podłogach, potem na gazetach. Makio to eteryczne manifestacje, mogące doprowadzić człowieka do postradania zmysłów, mnie o mało co nie zawiodły do samobójstwa."
- _ _ _
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość