Wszystko inne dotyczące ezoteryki i spraw poruszanych w Przebudzeniu.
Zuu,
Powiedz komuś kto ciężko choruje z powodu zarażenia się groźną bakterią, żeby sobie przeprogramował umysł

Właśnie to mówię ludziom, którzy ciężko i lekko chorują. Jak reagują? Różnie. Jedni biorą się do prawdziwej roboty nad sobą i zdrowieją, inni udają, że bardzo nad sobą pracują i chorują nadal, inni mi nie wierzą i leczą się w konwencjonalny sposób i najczęściej godzą się z przewlekłą chorobą. To są wybory tych ludzi i honnoruję je.
Kiedy ktoś opowiada mi o swoich problemach zdrowotnych, po prostu mówię, co działa dla mnie. Nie usiłuję nikogo na siłę przekonać. Jednak jestem wierna sobie i nie udaję, że popieram walkę ze skutkami, odważnie mówię swoje zdanie.
Jeśli kogoś to interesuje, to rozmowa się rozwija, jeśli nie, to nie.

Ty mnie chyba nie zrozumiałaś dobrze. Ja się nie dziwię temu że Mahariszi umarł na raka, wręcz przeciwnie, właśnie informuję że rozwój duchowy nie sprawia, że jesteśmy odporni na wirusy czy inne ustrojstwa. Na raka chorujemy wtedy kiedy w organizmie mamy taką ilość kancerogenów że nasz system odpornościowy sobie z nimi nie radzi

Rzeczywiście, nie zrozumiałam Cię. Jednak nadal nie zgadzam się z wymową tego co napisałaś.
Sugerujesz, że nawet tzw. oświecony człowiek nie ma możliwości wyleczyć się z raka, bo jakieś zewnętrzne czynniki są od niego silniejsze (np. kancerogeny). Zupełnie się z Tobą w tym nie zgadzam. Nie ma żadnych zewnętrznych okoliczności, które nie pochodziłyby z naszego wnętrza, z naszych wyborów.
Tu odsyłam do tego, co na ten temat napisał freemind:
Droga Zuu, rozumienie tematu rozwoju duchowego to bardzo odmienny i rozległy temat, zazwyczaj u każdego pojmowany nieco inaczej, jeden na tej ścieżce dąży do zwiększenia świadomości, co po śmierci ciała przekłada się na jego stan (już w życiu nie utożsamiał swojego bytu z ciałem), drugi kroczy tą ścieżką, równolegle z oczyszczaniem pola energetyczno-informacyjnego, zawartego w pionie jego przodków, rodziców i jego osobistym, wiele programów niszczących przechodzi z przodków ze zwiększoną siłą, i ze wszystkimi można się uporać, jednak pytanie czy jest taki priorytet (jak widać w doświadczeniu mahariszi taki nie występował) i tutaj kończy się temat rozwoju duchowego


freemind napisał ważną rzecz:
Jedyną metodą na zmianę jest chęć zmiany

kaszub999 też
choroby sie nie ZWALCZA

I zgadzam się z kaszubem, że być może w warunkach odchylenia od homeostazy organizmu te pasożyty ratują organizm przed czymś znacznie gorszym dla niego. Wszystko dąży do równowagi. I wszeświat wykazuje się ogromną cierpliwością w procesie naszej nauki. Zawsze daje nam szansę.

Nie chodzi mi o pisanie "mądrych słów". To moje doświadczenie. To działa. Kto chce, niech sam sprawdzi. Kto nie chce, niech nie czyta. Wolność dla każdego.

Temat jest o pasożytach, ale to o czym piszę ja, luth, freemind i kaszub999 wykracza daleko poza ten problem.
To sprawa kreowania własnej rzeczywistości, swojego świata. Bo zasada jest jedna.
Co wewnątrz to i na zewnątrz.
Antenka Kobieta
Jedyna pewna rzecz to zmiana
 
Imię: Aneta
Posty: 113
Dołączył(a): 10 lis 2010, 13:35
Lokalizacja: Staszów
Droga życia: 11
Zodiak: baran/pies
Antenka
kochana może nie wszyscy się znają na twojej metodzie ,o czym piszesz ,może wyjaśnij jaśniej podaj przykłady konkretnie co robić krok po kroku dla tych którzy nie znają podobnych metod twoich, podziel się jak radzisz sobie z wirusami ,chorobami ,no tym wszystkim .
czy nigdy nie chorowałaś ?na nic, a jesli tak to jak sobie radziłaś , czy przyjmowałaś to jako naukę ,czy jesli zachorowałabyś na raka rozumiem ,że nie byłby to dla ciebie problem
poradz jak byś i co zrobiła konkretnie ,bo nie bardzo rozumiem co u ciebie działa. piszesz
Co wewnątrz to i na zewnątrz.?jeśli ktoś nie wie o czym konkretnie piszesz takie słówka nic nie pomogą
tu jest temat konkretny jak zwalczać pasożyty ,i jak badać czyli rozpoznawać objawy
ja na razie wiem ,że trzeba postarać się o niesprzyjające warunki dla pasożytów itp...czyli stworzenie odpowiedniej kwasowaosci w organiźmie aby nie zakwaszać organizmu i aby nie pisać tylko połowę informacji dopisuję

produkty kwasotwórcze złe i zasado twórcze dobre

wysoko zasadotwórcze
(ph 9.0 do 8.1)

czarne porzeczki
cytryny
arbuzy
pieprz cayenne
suszone daktyle
suszone figi
limonki
mango
morele suszone
melony
papaja
pietruszka
winogrona bezpestkowe
rzeżucha
boćwina ,buraki
wodorosty morskie
szparagi
kiwi
winogrona pestkowe słodkie
marakuja
gruszki słodkie
ananas
rodzynki
soki warzywne świeże niesłodzone
awocado
marchew
ziemniaki
szpinak
rabarbar, owoce suszone





wysoko kwasotwórcze
(pH 5.9 do 5.0)


sztuczne słodziki
wołowina
sery żółte
gazowane słodkie napoje
biała mąka
jagnięcina
wątróbka
ciastka z białej mąki
wieprzowina
cukier
piwo
cukier brązowy
drób (kurczęta)
sarnina
czekolada
kawa
budyń
dżemy
herbata czarna
galaretki
likier alkoholowy
makaron mączny
sól
makaron z semoliny
drób (indyki)
chleb pszenny
ryż biały

średnio zasadotwórcze
(pH 8.0 do 7.1)

jabłka słodkie
morele
kiełki lucerny
awokado
banany (dojrzałe)
jagody
pomidory słodkie
marchew
seler
porzeczki
daktyle świeże
figi świeże
czosnek
agrest
winogrona mało słodkie
grejfruty
zioła (swieże, zielone)
sałata
nektarynki
brzoskwinie słodkie
gruszki mało słodkie
groszek zielony słodki swieży
dynia
szpinak
jabłka kwaśne
pędy bambusa
fasola szparagowa zielona świeża
buraki
brokuły
kapusta
winogrona kwaśne
jarmuż
kalarepa
sałata lodowa
pomarańcze
pasternak
brzoskwinie mniej słodkie
maliny
truskawki
kabaczki
kukurydza słodka świeża
rzepa
ziemniaki w mundurkach
ocet winny
śledzie
migdały
orzechy kokosowe
warzywa liściaste,
warzywa korzeniowe,
seler grzyby
cebula, pomidory,
owoce pestkowe, owoce cytrusowe, banany
winogrona, melon, maliny


średnio kwasotwórcze
(pH 6.9 do 6.0)


ryby
soki owocowe z cukrem
kiełbasy i wędliny
chleb żytni
płatki zbożowe
płatki kukurydziane
owoce morza
wino
jogurt słodzony
banany zielone
gryka
sery pleśniowe
jajka gotowane na twardo
ketchup
majonez
szynka
makaron pełnoziarnisty
orzeszki ziemne
ziemniaki gotowane
popcorn solony
ryż basmati
ryż brązowy
sos sojowy

słabo zasadotwórcze
(do pH 7.0)

migdały
karczochy
brukselka
zielona herbata
wiśnie
orzech kokosowy świeży
ogórki
bakłażany
miód świeży
por
grzyby
oliwki świeże
cebula
chleb esseński
chrzan
sól morska
przyprawy
zółtko gotowane na miękko
mleko kozie surowe
oliwa
kalafior
rabarbar
soja ziarno suche
sezam nasiona
mleczko sojowe
kiełki zbóż
mleczko sojowe
tofu sery pleśniowe
pomidory mało słodkie
orzechy laskowe
makrela, żyto, owies, pszenica, ryż, śliwki, borówki, oliwki


słabo kwasotwórcze
(do pH 7.0)


otręby
orzechy nerkowca
chleb Graham
żurawiny
fruktoza
miód pasteryzowany
soczewica
mleko krowie homogenizowane
musztarda
orzeszki pistacjowe
krakersy
kakao
nasiona słonecznika
nasiona dyni
orzechy włoskie
borówki
masło słone
fasola ziarno suche
mleko kozie homogenizowane
oliwki konserwowe
śliwki
chleb razowy pełnoziarnisty
suszone śliwki

Produkty neutralne (pH 7.0)

masło świeże niesolone
śmietana
margaryna
mleko krowie świeże
oleje roślinne (oprócz oliwy)
serwatka
jogurt naturalny



tabelka tu
http://gramzdrowia.pl/uleszka/jak-powin ... orcze.html
http://www.odzywianie.info.pl/Rownowaga ... adowa.html
http://www.youtube.com/watch?v=t1rbj7rQr-0
http://www.youtube.com/watch?v=ZPIsCmdz ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=aYyKvp5o ... re=related
ściągnę cię w piekło tak nisko na ileś zły
upadniesz w ciemność na tyle na ile kochasz
pociągnę cię w niebo tak wysoko na ileś dobry
wzlecisz w jasność na tyle na ile gardzisz tym życiem co je śnisz
http://www.youtube.com/watch?v=xqaNsOli ... ure=relmfu
http://www.youtube.com/watch?v=-whp15J2 ... re=related
Avatar użytkownikarównowaga-czakry Kobieta
 
Posty: 319
Dołączył(a): 13 sie 2010, 14:08
Lokalizacja: Polska
Droga życia: 2
równowaga-czakry,
Hahaha :lol: , sama tego chciałam. Gdybym miała napisać krok po kroku, od podstaw, musiałabym napisać książkę.
A tu mi się nie chce, a po drugie jest już naprawdę sporo pozycji na ten temat napisanych. Wystarczy wpisać parę kluczowych haseł w wyszukiwarkę.
Ale naprawdę mam dobre intencje, więc postaram się nieco przybliżyć temat.
Metoda nie jest moja, to po prostu prawa działania wszechświata.
Najpierw o sobie. Czy chorowałam? Tak, na wiele mniej lub bardziej uciążliwych dolegliwości, kłopoty z zatokami, nerkami, kręgosłupem, alergię. Infekcje wirusowe typu grypa też.
Kiedy pojawia się u mnie infekcja wirusowa, kładę się do łóżka i mówię sobie- ok. moje kochane ciało, potrzebujesz sobie coś przeprogramować, to w porządku, daję ci moja pełną uwagę i nie obciążam cie dodatkowo, a ty zrób to w jak najkrótszym czasie możesz, ja nie będę przeszkadzać. Infekcja odzwierciedla wewnętrzny konflikt, u mnie akurat jest to lęk związany z uwolnieniem starych nie służących mi już programów podświadomości. "Choruję" 24-36 godzin. Objawy są zazwyczaj bardzo intensywne, ból głowy rozsadzający czaszkę, mięśni, czasm inne bóle, osłabienie takie, że nie jestem w stanie naprawdę nic zrobić, czasem gorączka i pojawia się ogromna senność. Nie jem przez ten czas, bo nie mam po prostu ochoty tylko niemal cały ten czas śpię, budzę się na wyjście do toalety, piję coś, pogadam z podświadomością i znów idę spać. Żadnego radia ani telewizji. Czasem mam różne sygnały z podświadomości na temat czego dotyczy dany proces, czasm nie mam. Po dobie albo półtorej budzę się i nie chce mi się już spać, jestem jeszcze obolała. Biorę kąpiel i wraca mi normalna sprawność. Rodzina wie, że kiedy "zachoruję" nie wolno mi przeszkadzać, więc cierpliwie czekają, aż wyjdę ze swojej jaskini. I wszyscy naokoło niezmiennie się dziwią - to tak szybko ci przeszło?
Tak radzę sobie z wirusowymi infekcjami, które są naprawdę potrzebne naszemu ciału, jeśli w jakikolwiek sposób opiera się ono zmianom, wtedy musi sobie radzić ze zmienianiem DNA w taki sposób. Przerywanie tego procesu lekami a zwłaszcza antybiotykami przeszkadza w tym procesie. I w rezultacie powoduje blokady w innych narządach, co wychodzi później w postaci poważniejszych schorzeń.
W przypadku zatok zaczęłam od zadawania sobie pytań
-czy odczuwam wściekłość, gniew, żal, nienawiść?
-do kogo skierowane są te emocje?
Potem wnioski
-skoro wszystko jest mną, to te emocje kieruję do siebie a adresaci są tylko aktorami odgrywającymi te role dla mnie
-skoro mam taki program w podświadomości, według którego reaguję tymi negatywnymi emocjami, to znaczy, że sama go stworzyłam
-skoro sama go stworzyłam to znaczy, że sama mogę go usunąć lub zmienić na inny.
-zmieniam więc.
Tu następuje najważniejsze.
Program nie chce dopuścić do jego unicestwienia, broni się.
Zatem kreuje podobne sytuacje, które mają nam pokazać, że on nadal istnieje i ma się dobrze. A zatem znów ktoś próbuje wywołać w nas tę samą wściekłość, gniew, żal i nienawiść. Ten sam schemat działania. Jeśli poddamy się temu - program zwycięża i działa nadal. Nic się nie zmienia w naszym życiu i zdrowiu.
Natomiast, jeśli zdołamy zachować na tyle świadomość i uważność, że zdamy sobie sprawę, że to tylko test dla naszego wyboru, (to zupełnie tak jak program w komputerze pyta "czy na pewno chcesz usunąć plik"), wygrywamy.
Okazje do okazywania wściekłości w nawykowy sposób będą pojawiały się jeszcze kilka razy, w zależności od naszych reakcji aż w końcu znikną. Zmieniamy program.
Każda dolegliwość fizyczna odnosi się do jakiegoś konkretnego problemu emocjonalnego. Ńa początek, by wiedzieć jakie pytania zadawać sobie, dobrze jest wspomóc się opracowaniami innych ludzi na ten temat. Jednak nie radzę się tego trzymać sztywno, bo wśród opracowań też są rozbieżności. To raczej wskazówki, bo każdy z nas jest unikatowy.
To, co pamiętam teraz, to
-Luise Hay "Możesz uzdrowić swoje życie"
-Walerij Sinielnikow „Tajemnice podświadomości. Pokochaj swoją chorobę”
-Thorwald Dethlefsen, Rudiger Dahlke "Przez chorobę do samopoznania" ( mam to w pdf, mogę wysłać)
I wiele wiele innych, nie pamiętam.
Żeby na szybko sczaić jak to jest z tym kreowaniem życia, w tym i zdrowia ,naszymi emocjami, polecam posłuchać na you tube Bashara, wszystkie części.
Ja nie mogę powiedzieć, że korzystam z jakiejś "metody". Po prostu z wszystkich informacji jakie zebrałam na ten temat, z tego co mnie zainteresowało stworzyłam sobie włase oprogramowanie, które stale ulepszam, aby żyło mi się łatwo i radośnie.
Wcale nie chodzi o to, by nie chorować, tylko, by z choroby, jak i z każdego wyzwania, które do nas przychodzi odczytać to, co chce nam powiedzieć i podjąć z tym dialog.
Kiedy nauczyłam się języka podświadomości i potrafię się z nią porozumieć, ona nie ma potrzeby szturchać mnie bólem, bym usłyszała co ma mi do przekazania. Odbieram subtelniejsze komunikaty, nie mam już ochoty przeżywać dramatów, by się zatrzymać i posłuchać siebie.
Pytasz co bym zrobiła, gdybym zachorowała na raka? Nie wiem, a wszelkie rozważania na ten temat to tylko wyrażanie intencji, że chciałabym przekonać się na sobie jak to jest. A ja nie mam na to ochoty.
Jedno wiem na pewno, obserwowałam z baaardzo bliska osobę chorą i umierającą na raka. Inne osoby z większej odległości. To totalne wyparcie negatywnych emocji, tak głębokie, że nawet przed samym sobą nie chce się przyznać, że powołało się je do życia. Albo też brak przebaczenia i wyobrażenie o niesamowitej doznanej krzywdzie. To dane mi było zaobserwować.
A, że jestem pilną uczennicą, to o raku nauczyłam się już, to co chciałam. Chyba, że się mylę....

W przypadku posiadania pasożytów sugeruję zadać sobie takie oto pytania?
- czy potrafię bez lęku wyrażać własne zdanie w każdych okolicznościach?
- jeśli nie, to co mnie przed tym powstrzymuje?
- czy uważam, że wyrażając siebie muszę uważać by nie zranić nikogo (oczywiście nie dotyczy to zachowań agresywnych)
- czy mam prawo prosić innych o pomoc i korzystać z tej pomocy, dając prawo innym do odmowy?
- czy sam potrafię odmówić innym pomocy, jeśli nie chcę tego zrobić?
- co czuję odmawiając innym?
- czy dysponuję swoim ciałem, czasem i własnością wg swojego uznania szanując suwerenność innych?
- kiedy i w jakich okolicznościach inni ludzie mnie wykorzystują i dlaczego im na to pozwalam?
- czy uważam, że jestem wartościowym człowiekiem? (oceń w skali i porównuj co jakiś czas)
- czy jestem godny szacunku, czy inni mnie szanują?
- czy znam swoje wady i zalety i czy potępiam się za wady?
- czy znam swoje potrzeby i czy daję sobie prawo do ich realizacji?

Można wymyślić ich jeszcze całe mnóstwo, może ktoś ma jeszcze pomysły?
Generalnie, tak jak powiedziałam wcześniej pasożyty mają związek z brakiem umiejętności wyznaczania granic i zachowywania własnej suwerenności w każdej sytuacji.

Pozdrawiam :)
Antenka Kobieta
Jedyna pewna rzecz to zmiana
 
Imię: Aneta
Posty: 113
Dołączył(a): 10 lis 2010, 13:35
Lokalizacja: Staszów
Droga życia: 11
Zodiak: baran/pies
na szczęście nie chorowałam na nic od 6 lat
i mam na to swoje intuicyjne sposoby
antenka to co polecasz przeanalizuję z góry
dzieki możesz podesłać mi ten pdf .
Antenka napisał(a):.
To, co pamiętam teraz, to
-Luise Hay "Możesz uzdrowić swoje życie"
-Walerij Sinielnikow „Tajemnice podświadomości. Pokochaj swoją chorobę”
-Thorwald Dethlefsen, Rudiger Dahlke "Przez chorobę do samopoznania" ( mam to w pdf, mogę wysłać)
:)

dzięki za podpowiedź to już coś konkretnego
ps .
co to może oznaczać ,ża ja na nic nie choruję od dawna :-k ?
http://www.youtube.com/watch?v=t1rbj7rQr-0
http://www.youtube.com/watch?v=ZPIsCmdz ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=aYyKvp5o ... re=related
ściągnę cię w piekło tak nisko na ileś zły
upadniesz w ciemność na tyle na ile kochasz
pociągnę cię w niebo tak wysoko na ileś dobry
wzlecisz w jasność na tyle na ile gardzisz tym życiem co je śnisz
http://www.youtube.com/watch?v=xqaNsOli ... ure=relmfu
http://www.youtube.com/watch?v=-whp15J2 ... re=related
Avatar użytkownikarównowaga-czakry Kobieta
 
Posty: 319
Dołączył(a): 13 sie 2010, 14:08
Lokalizacja: Polska
Droga życia: 2
równowaga-czakry,
co to może oznaczać ,ża ja na nic nie choruję od dawna

:lol: :lol: :lol:
To może oznaczać, że jesteś zdrowa? :lol:

Nic nie wiem o Tobie, więc nie mam pojęcia. Jaki tryb życia prowadziłaś, kiedy coś Ci dolegało a jaki prowadzisz teraz?
Prawdopodobnie masz dobry kontakt z ciałem fizycznym i prawidłowo odczytujesz jego potrzeby.
Są ludzie, którzy nie mają z tym problemu, a są tacy, którzy mają jakieś ascetyczne uwarunkowania, odrzucenie ciała fizycznego, czy też umniejszanie w ogóle materii i wynoszenie ducha ponad nią, wyrzeczenie się życia i takie tam różne.
Takim ludziom jest trudniej posiadać zdrowe ciało, bo zwyczajnie tego nie chcą na jakimś poziomie.
Wysyłam Ci książkę, pozdrawiam.
Antenka Kobieta
Jedyna pewna rzecz to zmiana
 
Imię: Aneta
Posty: 113
Dołączył(a): 10 lis 2010, 13:35
Lokalizacja: Staszów
Droga życia: 11
Zodiak: baran/pies
Jaja obcych w naszym ciele? Wg mnie teoria mocno przesadzona,ale czego człowiek nie robi tylko po to,aby zrobić z siebie istotę bardziej doskonałą. Chyba że chodzi o tasiemca,to ina sprawa. A póki masz dobre zdrowie i nie chorujesz,to ciesz sie tym jak tylko możesz.
Tao-Universum Mężczyzna
 
Posty: 82
Dołączył(a): 02 wrz 2010, 19:10
TAO nawet ze zwykłego pikniku w polsce możesz przywieźć pasożyta po którym mozesz np. oślepnąć .
jak dopadnie cię np,pasożyt psi , koci ,ptasi .W badaniach środowiskowych przeprowadzonych w Polsce stwierdzono obecność jaj Toksokar w 10-50% badanego materiału (piasek z podwórek, parków, plaż]
Leżąc na piasku dotykasz piasku na który wcześniej narobił pies kot ,lub rozmył deszcz te kupy i jaja są i czakają aż się przykleją do ręki CZŁEKA np dziecka które potem zje z lizakiem ciastkiem lub obliże jakoś palce dłoń brudną albo zje piasek z pisakowincy ,to norma u dzieci i dlatego powinno się psy regularnie odrobaczać i małe dzieci
pilnować ,żeby nie lizać palców ,myć ręce
małe szczeniaki z mlekiem matki wyssią pasożyty rózne to norma mniej szkodliwe ,ale dla człeka JEST niebezpieczne
więcej
http://pl.wikipedia.org/wiki/Toksokaroza
toksokary nie umieją żywić się z jelita człowieka tak jak żywią się u zwierzaka psa , kota czy ptaka i dlatego są szkodliwe dla człeka bo wędrują w ciele .
W organizmie człowieka(w dwunastnicy) z połkniętych jaj inwazyjnych wykluwają się larwy o długości około 0,4 mm. Przedostają się przez ściany jelita do krwiobiegu. Wraz z krwią migrują do różnych narządów organizmu i osiedlają się w nich. Pozostając w tkankach, powodują odczyn zapalny i niszczenie zainfekowanych tkanek np. oka


NEGLERIOZA możesz umżeć kapiąc się w jeziorku basenie lub stawie w ciepły dzień
łapiąc amebę .Choroba zwykle doprowadza do śmierci w ciągu 72 godzin.90% ludzi wyleczone jest tylko 10 %
ludzi
więcej
http://pl.wikipedia.org/wiki/Neglerioza
na florydzie było około 300 ostatnio przypadków AMEBY śmiertelnych W wódach słodkowodnych
ameba ta dostaje się do mózgu przez nos,wpływa wraz z wodą potem wzdłóż nerwów do mózgu tam pożera mózg w szybkim tępie bo szybko się zormnaża i przemieszcza , umie unikać leukocytów ,organizm broniąc się, sam sobie szkodzi dochodzi do amebowego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych .
PRZEŻYWA tylko10% LUDZI
więc w wodach słodkich należy uniakć wpływania wody do nosa nakłądając klamry plastry na nos zatyczki itp...

A obecnie ludzie więcej jeżdzą do ciepłych krajów AFRYKA Ameryka południowa tam jest mase jaj które przywieźć można z jezior ciepłych słodkich rzek ,stawów

TEŻ zwykły komar nie polski PRZYNIESIE WIELE paskudnych jaj poasożytów należy być swiadomy tego co ludzie przywożą z wycieczek z połowy świata i wiedzieć jak samemu tego unikać jak się zabezpieczać :thumbright:
http://www.youtube.com/watch?v=t1rbj7rQr-0
http://www.youtube.com/watch?v=ZPIsCmdz ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=aYyKvp5o ... re=related
ściągnę cię w piekło tak nisko na ileś zły
upadniesz w ciemność na tyle na ile kochasz
pociągnę cię w niebo tak wysoko na ileś dobry
wzlecisz w jasność na tyle na ile gardzisz tym życiem co je śnisz
http://www.youtube.com/watch?v=xqaNsOli ... ure=relmfu
http://www.youtube.com/watch?v=-whp15J2 ... re=related
Avatar użytkownikarównowaga-czakry Kobieta
 
Posty: 319
Dołączył(a): 13 sie 2010, 14:08
Lokalizacja: Polska
Droga życia: 2

Powrót do działu „Inne”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości