Zjawisko snu, świadomego i tego zwykłego. Techniki oneironautyczne, opisy Waszych snów.

jak wy to widzicie ?

Post 16 cze 2009, 19:14

Sen1 (15/16 czerwca 2009)

Na samym wstępie przed opowiedzeniem snu, bo to bardzo ważne, muszę napisać, co działo się w moim życiu przed nim. Zaczęły pisać do mnie dwie dziewczyny. Jedna miała na imię Patrycja, którą znam z placu od miesiąca, druga to przyjaciółka mojej kumpeli z klasy, do której już niestety nie chodzę, bo skończyłem szkołę i ma na imię Natalia, jest jednak jeszcze trzecia dziewczyna, którą znam od półtorej roku i dopiero teraz się niedawno dowiedziałem, że jej na mnie zależy, zresztą jak dwóm poprzednim. Jednak Natalii podziękowałem, bo wyjeżdżała na całe wakacje, więc nie miało sensu tego zaczynać. Więc postanowiłem dać szansę Klaudii, nie wyszło, więc chciałem spróbować z Patrycją, bo wielu próbach kręcenia ze sobą również nie wyszło, a jej tak bardzo zależało. A moje serce czuje potrzebę ciepła, spokoju, równowagi w życiu ciągle szuka, ale to jednak nie to. Moja nadzieja wciąż myśli o Klaudii, lecz rozum mówi inaczej. A teraz sen:

Zaczyna się tak. Byłem w małym pokoju z jakąś dziewczyną, nie widziałem jej twarzy, ale czułem bliskość Klaudii. Leżałem na materacu, a ona leżała na mnie, trochę mnie przyduszała i przystawiała twarz do mojej żeby mi dać całusa, lecz za każdym razem, kiedy miała mi go dać, ktoś otwierał drzwi do pokoju i o coś się pytał, po prostu przeszkadzał. Zniechęcony tą sytuacją nie chciałem już tego kontynuować, tych całusów, więc wyszedłem do drugiego pokoju, a ona wraz ze mną, tam siedziała cała rodzina, śmiali się rozmawiali jakby były czyjeś urodziny. Usiadłem razem z nimi i obserwowałem wszystkich. Dziewczyna, z którą miałem się całować usiadła w kącie, założyła ręce na krzyż i siedziała smutna, lecz wtedy nie czułem bliskości Klaudii, lecz Patrycji. Naprzeciwko mnie siedział kuzyn z żoną, a obok niego dokładnie jego sobowtór, jakby brat bliźniaczy ( naprawdę to on nie ma brata ) i mówił mu, że nie potrafi kochać, nie potrafi obdarować nikogo uczuciami, chcę, ale serce jest martwe, a mój kuzyn mu przytakiwał, jakby go rozumiał. Wtedy spojrzałem się na lewo, ktoś wszedł do pokoju, w którym ja wcześniej byłem z tą dziewczyną zostawiając otwarte drzwi, a dziewczyna, która teraz przypominała Patrycję, wzięła krzesło, i przy otwartych drzwiach, usiadła na samym progu kierując wzrok właśnie w stronę tego pomieszczenia. Ze swojego krzesła nie widziałem, co dzieje się w tym pokoju. Nagle znalazłem się na korytarzu swojej klatki, na parterze, stałem w ciemnej, szarej klatce, która nie tętniła życiem. Było cicho, po prawej stronie widziałem zamkniętą drewnianą bramę na podwórko kamienicy, zaś za plecami nie widziałem, lecz moja świadomość mówiła mi, że również jest brama większa od tej pierwszej, również drewniana i zamknięta. Ja jednak postanowiłem iść przed siebie. Stałem przed schodami twarzą do nich, przed sobą miałem jakieś 4 czy 5 schodów, wszedłem po nich do góry i zauważyłem białe drzwi podszedłem do drzwi naciskając dzwonek. Drzwi się otwarły, a ja z uśmiechem wszedłem do środka mówiąc TO JA. Mieszkanie do którego wszedłem było oświetlone, czułem ciepło i miłą atmosferę, wszedłem bez lęku, a na swojej drodze spotkałem jakiegoś mężczyznę dorosłego, który się do mnie uśmiechnął, następnie sen się urwał.


Moja interpretacja: Mały pokój, w którym przebywam jest nijako odzwierciedleniem tego, czego oczekuję, to ciepło, spokój, domowe zacisze. Jestem tam z dziewczyną, świadomość mówi, że jest to Klaudia, bo właśnie na dzień dzisiejszy z nią chcę osiągnąć te równowagę życiową, lecz za każdym razem coś nam przeszkadza, więc rezygnuję z niej. Z tego małego kręgu zainteresowania, gdzie była tylko Klaudia, wychodzę do drugiego większego pokoju, wychodzę w ludzi, gdzie kręg ten powiększa się. Rodzina ta odzwierciedla moje marzenia, pragnienia, z którymi wiążę przyszłość, chcę w końcu poznać kogoś, z kim zbuduję rodzinne szczęście, lecz życie nadal nie pozwala. Siadam wśród nich, obserwuję zachowanie poszczególnych osób, jakbym nabywał praktyki życia z drugą osobą. Dziewczyna, która siedziała w kącie nie jest już bliską Klaudią, lecz Patrycją, dziewczyną, która została przeze mnie odrzucona, odepchnięta w kąt, może stąd jej miejsce właśnie tam. Sobowtór, który przybrał postać mojego kuzyna, tak naprawdę jest mną, powiedział słowa, które ja powtarzam, co dzień, w śnie wypowiedziałem je osobie, która jest w związku, która mnie rozumie. Właśnie tak jest w moim życiu jest osoba, która jest w związku, a bardzo dobrze mnie rozumie. Nie mam pojęcia, o co chodzi z tymi osobami wchodzącymi do tego pokoju, ale Patrycja siedząca na krześle na progu drzwi to raczej symbol, iż nie chce budować na siłę, nie chce się narzucać, lecz nadal z nadzieją czeka, na to ciepło z mojej strony, że pozwolę jej wejść w ten mały kręg zainteresowania, lecz ja w tym czasie nagle stoję, na klatce, na parterze w ciemnej, cichej, szarej sieni. Myślę, że tu chodzi, iż jestem zagubiony jest mi źle, jestem na dnie własnych możliwości (chociażby mówi o tym parter), są zamknięte bramy, symbol drogi na nowe horyzonty, nowy etap życia, nie mam innej drogi, stoję przed schodami, muszę się „ wspinać” w życiu, iść przed siebie. Białe drzwi - Biel to barwa, która domaga się towarzystwa innego koloru, jest uniwersalnym i wyabstrahowanym kolorem, obrazuje pomysł, który jeszcze nie przybrał ostatecznego kształtu. Biel to samotność. Czyli dzwonie w drzwi samotności, domagam się towarzystwa drugiej osoby, a gdy wchodzę do środku, nie czuję lęku, czuję ciepło, miłą atmosferę, lecz osiągnę ją wtedy kiedy dorosnę, dojrzeje do tego na co wskazuje chociażby dorosły mężczyzna.

Co o tym myślicie? Dobra interpretacja?
Miki89 Mężczyzna
 
Imię: Michał
Posty: 9
Dołączył(a): 12 paź 2008, 14:17
Lokalizacja: Chorzów
Zodiak: bliżnięta

Re: jak wy to widzicie ?

Post 17 cze 2009, 23:24

Michał dobrze, że próbujesz interpretować swoje sny bo osobom postronnym jest raczej trudno. Ja bym się zgodziła z ostatnim zdaniem Twojej interpretacji
Miki89 napisał(a):czuję ciepło, miłą atmosferę, lecz osiągnę ją wtedy kiedy dorosnę, dojrzeje do tego na co wskazuje chociażby dorosły mężczyzna.

Może wybiore Natalie ?... może Patrycje ?... nie może lepiej Klaudie ? Myślę Michał, że jak trafisz na tę właściwą dziewczynę i pokochasz prawdziwie to skończą się Twoje wątpliwości. Jak dla mnie to na razie jest to u Ciebie taka zabawa w „miłość”. Dobrze, że szukasz ale nic na siłę, ona sama Cie dopadnie ;)
"Twoja największa siła polega na swobodzie wyboru. Dlatego wybierz szczęście, zdrowie, wszelkie dobro, piękno, mądrość prawdę i miłość." ;)
Avatar użytkownikassilvia Kobieta
 
Posty: 377
Dołączył(a): 29 maja 2007, 17:26
Droga życia: 4
Typ: TakaJednaJędzaMała
Zodiak: Żarłacz Tygrysi

Re: jak wy to widzicie ?

Post 18 cze 2009, 14:43

Absolutnie się nie bawię miłością... nie lubię się bawić czyimiś uczuciami, ale ostatnio zauważyłem, że to robię eh... chyba wiem dlaczego, dlatego, że brakuje mi ciepła, tej bliskości, kochanej osoby i kręcę z dziewczynami, którym się podobam, ale one w moich oczach nie mają tego czegoś czym mnie pociągną i może dlatego stąd to niezdecydowanie... ;/
Miki89 Mężczyzna
 
Imię: Michał
Posty: 9
Dołączył(a): 12 paź 2008, 14:17
Lokalizacja: Chorzów
Zodiak: bliżnięta

Powrót do działu „Sny i świadome śnienie”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości