Metody relaksacyjne, wizualizacja, hipnoza, regresing i inne podobne zjawiska.

Kalejdoskop?

Post 12 mar 2012, 07:42

Okolo 4 nad ranem, wybudzam sie, wyspana i z bardzo jasnym umyslem. Przymykam oczy, zamiast snu przed zamknietymi oczyma mam wirujace jasne punkciki, coraz ich wiecej, stopniowo ukladaja sie w rozwijajaca sie pulsujaca spirale...kilka spiralnie wirujacych osrodkow. Tlo poczatkowo grafitowe, zmienia sie rowniez pulsujac przez jasny seledyn, granat do grafitu ponownie. Punkty znajdujace sie najblizej mnie zaczynaja nabierac formy- lsniace kreski, lacza sie w jakies przenikajace sie figury geometryczne, kwadraty, romby, grupuja i rozpraszaja. Caly czas jestem swiadoma tego ze nie spie, slysze mruczenie kota ktory uwalil sie na mnie, normalne domowe odglosy. Mam swiadomosc swego ciala choc przestaje odczuwac jego ciezar, mam wrazenie pulsowania zgodnego z rytmem pulsujacych spirali, tak jakbym unosila sie...jestem tam, bo wiem...rozproszona, a jednoczesnie to co widze przenika przeze mnie. Moja reka jest takze ta pulsujaca, wirujaca przestrzenia oddzielona od niej cieniutka linia...obserwuje z chlodnym zainteresowaniem, nie mam poczucia ze dzieje sie cos szczegolnego, choc rejestruje niezwyklosc tego co widze. Fizycznie rejestruje tylko przyspieszone bicie serca, ogromny spokoj, uczucie lekkosci. Widze siebie lezaca w lozku, widze otoczenie, bedac tam, i wiem ze jestem tam pozostajac w lozku. Po pewnym czasie spirale, figury rozpraszaja sie, tlo jasnieje. Otwieram oczy...
Pozostalo - nazywam to widzeniem na przestrzal- widze stol i poprzez stol, swoja dlon i jednoczesnie przez nia. Pozostaje takze wrazenie ze moja skora opalizuje, wlasciwie wszystko ale ja najbardziej...
Moze ktos doswiadczyl czegos takiego, lub ma jakies podobne, wdzieczna bede za jakies sugestie., komentarze. Wlasciwie wiem, domyslam sie ale...no ale
Ayalen
 

Re: Kalejdoskop?

Post 12 mar 2012, 10:59

Czuje teraz coś co czułem bardzo niedawno...
Leżałem wtedy na łóżku w ciemnym pokoju...
Noc wyszła na ulicę, a ja pogrążony w muzyce oddychałem spokojnie, świadomy każdego poruszenia we mnie jak i na zewnątrz...
Zwróciłem uwagę na światło samochodu przebijające się przez firankę malując na suficie obraz w ruchu.
Błysk przypomniał mi na chwilę kształt kasetonów w dużym pokoju, w którym stoi moje łóżko.
Wypełniało mnie szczególne uczucie ciepła i miękkości.
W odcieniu, barwie, smaku, którego jeszcze nie miałem możliwości kosztować.
Uczucie to niemalże rozrywało mnie bezgłośnie na strzępy.
Przy zamkniętych oczach, goniłem nuty.
Niemalże namacalne.
Uczucie, które napawało mnie rozkoszą, której nie umiem przedstawić w słowach wypełniało każdy szczegół...
Nieopisywalna radość była miejscem, z którego obserwuję.
Ekstatyczne uczucie stało się źródłem mojego doświadczania.
Gramatura, powierzchnie i kształty...
Tak miękkie a takie wyraźne...
Jakbym mógł je obserwować, bez żadnej odległości...
Tylko z jakiegoś paradoksalnego panoramicznego ale całkowitego zbliżenia...
Położyłem rękę na klatce piersiowej.
Moje serce biło tak cichutko...
Tak lekko i skromnie...
Pamiętam, że bardzo rozczuliłem się nad tym...
Jakby było tak czułym i wdzięcznie bijącym okruchem...
Wszystko stało się tak bezodległościowe...
Tak nienachalne...
A jednocześnie takie bliskie...
W majstersztyku muzycznej kwintesencji...
W totalnym akcie oddania i miłości...
Poczułem jak moje serce przestało bić.
Stanęło.
W kompletnej ciszy...
Bez ani jednego słowa...
Bez ani jednej myśli...
Bez ani jednej zmarszczki na powierzchni oceanu...
Poczułem jakbym spadał...
Jakbym zapadał się przez materię w dół...
W gęsty żółto-różowy, ciepły mus...
W jakąś nienamacalną masę nie stawiającą mi żadnego oporu.
Jakby to uczucie, które czułem w środku wpadło w samo siebie...
Prędkość stawała się coraz większa...
Aż stałą się tak wielka, że w ogóle jej nie mogłem wyczuć, albo jakby kompletnie zahamowała, bez działania siły bezwładności...
Naprawdę trudno mi teraz, patrząc na to zjawisko ubrać to w słowa...
Poczułem...
Poczułem, że nie ma Żadnej Różnicy...
"Tu" nie różni się od "Tam".
Są Tym Samym.
Uczucie, które mieszka we mnie nie różni się od tego, które otacza mnie tu.
Ta myśl uderzyła we mnie jak piorun...
Jak skoncentrowany promień światła...
I wtedy poczułem jakbym w ułamku sekundy nabierał wielkiego pędu, jakby wszystko zaczynało nabierać kształtów i form, które czułem.
Całym sobą.
Zerwałem się z otwartymi oczami.
Rozejrzałem się wokoło.
Pamiętam myśl, która mnie bardzo zdziwiła. : )))
"Muszę iść umyć zęby, trzeba umieć zęby". - poszedłem troszkę otumaniony.
Nalałem sobie wody do kubka.
Wziąłem szczoteczkę i gdy nakładałem pastę spojrzałem w lustro.
I nie poznałem sam siebie.
Byłem bardzo zszokowany tym co widzę.
Całkowicie zbity z tropu.
Patrzyłem na nos, policzki, usta, zarost, dotykałem twarzy...
A gdy spojrzałem w lustrze w odbicie moich oczu...
Wszystko co widziałem, każdy kształt i barwa, zaczęły wirować jak kalejdoskopie.
Każde zakrzywienie wynikało z poprzedniego i tworzyło kolejne.
Jednak czułem wielką stabilizację, nie zachwiałem się ani na chwilę.
Nie jestem w stanie powiedzieć ile czasu to trwało.
Ani opisać tego zjawiska dokładniej, nie jestem pewien czy umiałbym to nawet namalować odpowiednio...
Wtedy zdarzyło się coś co również wprawiło mnie, mój punkt patrzenia w rozbawienie.
Doświadczając tego kalejdoskopowego zjawiska...
Nagle wszystko stało się jasne.
Wszystko.
Każdy szczegół mojego życia.
Wszystko zacząłem widzieć z jeszcze bardziej spotęgowaną klarownością...
Widziałem przyczynę i skutki wszystkich moich działań.
Jakby całe to życie pokazało mi się na sznurkach powiązanych miejscami zdarzeń.
I nagle okazało się że skończyłem myć zęby.
I odkładam szczoteczkę do kubka.
Ciągle patrząc jednak w lustro.
Pamiętam jak powiedziałem wtedy "ja pie***" odwróciłem się na piecie i wyszedłem z łazienki jak gdyby nigdy nic.
Bez żadnej myśli.
Bez jakiegoś palącego pytania wymagającego odpowiedzi.
Poczułem wielki żar, wielkie pragnienie napisać coś...
Usiadłem i wtedy w wielkim natchnieniu napisałem:
"SINBARD – Świadomość, Percepcja a Doświadczanie Życia cz. 1, 2 i 3." [28 strona mojego kącika]
Gdy skończyłem poczułem się jakbym stworzył dzieło doskonałe.
Największą możliwą dla mnie pieśń.
Coś tak perfekcyjnego, że już więcej nic nie napiszę.
To był pierwszy raz, kiedy całkowicie opuściło mnie zmęczenie.
Gdy sen przestał być koniecznością.
Od tamtego momentu każdy kolejny dzień przebija kolejny.
Każda chwila jest kolejnym szczytem...
Każde zdarzenie czymś prawdziwie intymnym i niepowtarzalnym.
Wszystko, każdy człowiek, każda rzecz skrywa w sobie wielką tajemnicę.
Z każdym dniem bardziej.
Głębiej.
Jeszcze i jeszcze.
Gdy zaczynałem dzisiaj pisać te słowa.
Czułem To uczucie, które towarzyszyło mi tamtego dnia.
Miałem wrażenie, że jak "uwolnię" to co mnie wypełnia...
Jak pozwolę, aby mnie to poniosło to odejdę całkowicie...
Patrzyłem na tą pewność pełną spokoju...
Na granicy, gdy myślałem, że zaraz się rozpłaczę i wszystko rozpłynie się w tym uczuciu miękkości...
Pojawił się jakby niesłyszalny głos.
Jakby najintymniejsze drgnięcie woli...

"Pozwól mi tu jeszcze być."
"To coś wspaniałego, chce na to jeszcze patrzeć".
"Chcę być tu pośród tego wszystkiego."
"Pozwól mi tu być".

I zostałem...

Jestem...

Śpiewam "Tu" o tym jak jest "Tam"...

Jestem Bardem.

Kochankiem poezji...

Czarnym wolnym ptakiem...

Ja Jestem...

Namaste...

Om
Avatar użytkownikaSinbard Mężczyzna
Blackbird
 
Imię: Mariusz
Posty: 1888
Dołączył(a): 20 kwi 2011, 13:05
Lokalizacja: Multiwersum.
Zodiak: Wodny Smok

Re: Kalejdoskop?

Post 12 mar 2012, 11:17

Kalejdoskop utworzyl mandale. Zapomnialam o tym napisac.
Radosc o ktorej mowisz ....kiedys wskoczylam niechcacy w sam srodek muzyki. Bylam nia, lekka radosna nutka, nie chcialo mi sie wracac
dzisiejszej nocy byl spokoj. Uwazny skupiony spokoj
Ayalen
 

Re: Kalejdoskop?

Post 12 mar 2012, 19:47

Sinbard - twój stan myśle że zdecydowanie różnił się od doświadczenia Ayalen, tego typu odloty i związane z nim następstwa..rozjaśnianie po odpłynięciu krwi z mózgu moze nie z takim barwnym opisem ale mysle że są do odtworzenia, zanurzenia w muzyke, przyjemny błogi stan takie coś miałem nie raz, nie ubierałem w tak "poetyckie" słowa, jeśli chodzi o Ayalen:
Doświadczenia podobne opisem do twojego(mroczki przed oczami, brak kontroli nad ciałem i przygniatanie w klacie - dasz głowe że to był kot?) są normalne dla paralizu sennego, wiele osób czy chce czy nie doświadcza ich w swoim życiu, w ich wypadku pojawia sie strach możliwe że dla Ciebie dzięki odpowiedniemu przygotowaniu..to takie odjechane i "przebudzone" (czyni "wyjątkową") uczucia strachu nie było.
Dawniej (setki lat temu) przypisywano ten stan demonowi, który miał wykorzystywać seksualnie kobiety podczas snu..co opisuje ten obrazek: John Henry Fuseli - The Nightmare

Obrazek

Fajny kociak prawda?
Oczywiście nie wykluczam innego wyjaśnienia bo ani nie jestem lekarzem ani tego nie doświadczyłem.
Więcej ciekawych opisów zjawiska które na podstawie Twojego opisu tak interpretuje można przeczytać:
http://www.ezoforum.pl/tajniki-snienia/ ... ny-24.html
STAROŻYTNI KOSMICI - http://goo.gl/3cUSG
Avatar użytkownikaConstantine
miszcz
 
Imię: John
Posty: 60
Dołączył(a): 10 mar 2012, 22:01
Lokalizacja: Liverpool
Droga życia: 31
Zodiak: Rak

Re: Kalejdoskop?

Post 12 mar 2012, 21:06

Constanine dziekuje, oczywiscie zajrze, ale nie.. Na pewno nie.
Pomijajac fakt ze demony wykorzystuje w celach ozdobnych a nie uzytkowych;)...zupelnie jakbym byla izolowana, albo ich nie przyciagam albo je odpycham, bo ja wiem?
Ale:
po pierwsze- nie spalam, ja odrozniam Ld , nie byly to mroczki a wrecz przeciwnie. Po drugie- nie mialam paralizu, otwieralam oczy, poruszalam dlonia, rejestrowalam obraz statyczny. Przestrzen przeplywala przez moje cialo, obrysowane cieniutka linijka-zbiorem punkcikow. Kot nie uwalil mi sie na klacie, jak zwykle lezal na moim ramieniu, serce bilo nieco szybciej, mialam swiadomosc ciala, kontrolowalam je. Z erotyka mialo to niewiele wspolnego, bardzo przyjemne mrowienie w kregoslupie, ale raczej w gornych partiach, i to na pewno moja kundalinka sie przeciaga, czuje to takze teraz, ona jest lepsza niz stos demonow.
Wiesz, ponoc siodemki najtrafniej diagnozuja sie same, ja okreslilabym to poszerzeniem percepcji. Pobylam w wiecznosci?
Interesuje mnie to opalizowanie, takie bursztynowe, ono zostalo, nie widze go tak wyraznie jak rano, ale wiem ze jest...haaa moze zaczne swiecic:D
Ayalen
 

Re: Kalejdoskop?

Post 12 mar 2012, 22:23

Ayalen - chyba mnie nie zrozumiałaś, nie chodzi o demony, ludzie dawniej kiedy nie rozumieli pochodzenia objawów tłumaczyli sobie to demonami. kropka.

Hm teraz jakby zmieniasz zeznania..oj nieładnie ;)

Nie ma wielkiego znaczenia jak to się nazwie, pytanie zasadnicze - co jest przyczyną.
Skutki można sobie interpretować i to jakby równoległa sprawa - jak sen zresztą interpretuj to jakkolwiek Ci się podoba. Więcej przyczyn nie znalazłem i dalej nie pomoge.

"po pierwsze- nie spalam"
Ten stan o którym wspominam pojawia się nie w trakcie snu ale tak jakby przed zaśnięciem, np. o 4 rano kiedy się zasypia w momencie..
STAROŻYTNI KOSMICI - http://goo.gl/3cUSG
Avatar użytkownikaConstantine
miszcz
 
Imię: John
Posty: 60
Dołączył(a): 10 mar 2012, 22:01
Lokalizacja: Liverpool
Droga życia: 31
Zodiak: Rak

Re: Kalejdoskop?

Post 12 mar 2012, 23:39

Gdzie ja zmieniam zeznania???
Miszczu zloty, jedyna interpretacja jakiej dopuscilam sie bylo to poszerzenie percepcji rzeczywistosci. A reszta to sucha i w miare precyzyjna relacja tego co jest, a nie opis. I nie bylam w trakcie zasypiania, przeoczyles: wlasnie sie obudzilam. Oo cholera...?
No dobrze. Na pograniczu snu i czuwania miewa sie rozne doswiadczenia, ale to inny gatunek, mysle ze wlasnie interpretowany umyslem, stad wizje.
Ayalen
 

Re: Kalejdoskop?

Post 13 mar 2012, 00:20

Okolo 4 nad ranem, wybudzam sie, wyspana i z bardzo jasnym umyslem. Przymykam oczy, zamiast snu przed zamknietymi oczyma mam wirujace jasne punkciki


Opowiem ci krótko(no moze nie aż tak)...otwieram oczy patrze na zegarek(kilka razy tylko patrze, kilka razy było tak że szukam komórki i sprawdzam) kłade sie..za "kilka sekund" budzi mnie budzik faktycznie klika godzin później, a nie zasypiam zazwyczaj szybko. Zero odczuwanego wypoczynku, zero snu + złość że skoro tak to trzeba było wstać wcześniej - czas zmarnowany. Różne miałem wybudzenia i zasypiania, były chwile że zdązyłem przytulić się pocałować kogoś obok i finito, pobudka rano, co innego umysł chciał a co innego ciało zrobiło..były takie że człowiek obudzony nie zasypia tylko myśli, myśli wiele godzin i marzy o śnie [-o<

I nie bylam w trakcie zasypiania, przeoczyles: wlasnie sie obudzilam. Oo cholera...?


Nie przeoczyłem tego poprostu nałożyłem to na swoje doświadczenia z bramki nr 1.
Szczególnie że napisałaś to dość skrótowo.
Ok skoro to było natychmiast i świadomie uznaje że było natychmiast dobrze że o tym wspominasz.
STAROŻYTNI KOSMICI - http://goo.gl/3cUSG
Avatar użytkownikaConstantine
miszcz
 
Imię: John
Posty: 60
Dołączył(a): 10 mar 2012, 22:01
Lokalizacja: Liverpool
Droga życia: 31
Zodiak: Rak

Re: Kalejdoskop?

Post 13 mar 2012, 06:31

Bylo swiadome i przytomne. Oki, zostawmy to:)
Ayalen
 

Powrót do działu „Inne”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości

cron