Podoba mi się to forum, szkoda jednak, że jakoś ostatnio mało ludzi pisze...
"Miłość którą powstrzymujesz jest bólem, który nosisz w sobie, z życia na kolejne życie” - Vissaseus do Alexa Colliera http://www.alexcollier.pl
- Kot Wasyl
- Imię: Kot Wasyl
- Posty: 33
- Dołączył(a): 11 mar 2011, 01:17
- Lokalizacja: Wrocław
- Droga życia: 11
- Typ: 4w5
- Zodiak: byk/wąż
Witaj braciszku kochany
Jestem Bogiem i na kogo spojrzę, tego kocham, ponieważ jestem wszystkim, co widzę i kocham to, czym jestem.
-
BobBlunt
Żyć aby kochać, kochać aby żyć
- Imię: Jestem, który jestem
- Posty: 311
- Dołączył(a): 11 lut 2011, 00:10
Witaj !!!!:_D fajny ten twój kot,uwielbiam czarne koty,ten mi przypomina mojego jednego z pierwszych ,to był kot z duszą,pierwszy raz widziałam wtedy u kota jak mu łzy lecą z oczu,niesamowity widok,jakby człowiek w kocim ciele.Pozdrawiam!
-
Amasunda
猿も木から落ちる
- Imię: Izabela
- Posty: 141
- Dołączył(a): 23 maja 2011, 17:25
- Droga życia: 8
- Typ: Rozjemca
- Zodiak: Byk,świnia
Amasunda napisał(a):Witaj !!!!:_D fajny ten twój kot,uwielbiam czarne koty,ten mi przypomina mojego jednego z pierwszych ,to był kot z duszą,pierwszy raz widziałam wtedy u kota jak mu łzy lecą z oczu,niesamowity widok,jakby człowiek w kocim ciele.Pozdrawiam!
A czymże ten kociak tak się wzruszył ?
Intencja jest przenikającą wszystko siłą, która sprawia, że postrzegamy. Nie dlatego stajemy się świadomi , że postrzegamy - do percepcji dochodzi pod naciskiem napierającej intencji..
[C. Castaneda]
[C. Castaneda]
- sinsemilla
- Posty: 1675
- Dołączył(a): 26 maja 2010, 15:45
No właśnie, czym? A może płakał, bo go zostawiałaś samego? Mój często "robi Rejtana" pod drzwiami wyjściowymi, jak zakładam buty w intencji wyjścia z domu. Niewiele kiedyś brakowało, a w akcie desperacji rozdarłby sobie łapkami futro na klacie Ale płakać to nie widziałem, żeby płakał
"Miłość którą powstrzymujesz jest bólem, który nosisz w sobie, z życia na kolejne życie” - Vissaseus do Alexa Colliera http://www.alexcollier.pl
- Kot Wasyl
- Imię: Kot Wasyl
- Posty: 33
- Dołączył(a): 11 mar 2011, 01:17
- Lokalizacja: Wrocław
- Droga życia: 11
- Typ: 4w5
- Zodiak: byk/wąż
hehe tylko nie mów, że z głodu płakał :p
Jestem Bogiem i na kogo spojrzę, tego kocham, ponieważ jestem wszystkim, co widzę i kocham to, czym jestem.
-
BobBlunt
Żyć aby kochać, kochać aby żyć
- Imię: Jestem, który jestem
- Posty: 311
- Dołączył(a): 11 lut 2011, 00:10
Heh ,no u nas była metoda taka, że jak kotek zrobił kupke gdzie nie powinien to się mu przystawiało nosek do tego i dawało lekkiego klapsa(nie krzywdząc,był naprawdę lekki) i potym on siedział ,patrzył na mnie i te łzy albo nie wiem co ciekło mu z oczu,normalnie jakbym widziała człowieka któremu ciekną łzy,miałam potem straszne wyrzuty sumienia , że go skarciłam,nawet go przepraszałam,byłam dziwna wtedy i traktowałam zwierzęta jak domowników jak każdego poprostu człowieka,ale chyba to jeszcze nie choroba nie?;-)niemniej dziwne to było,kot też był przedziwny ale wyjątkowy,potrafił po paru miesiącach wrócić akurat przed samą Wigilią:-)tęsknię za nim, kiedyś znowu wyszedł ale już niestety nie wrócił,po paru latach wołając go tak poprostu,wybiegł kot łudząco podobny ale czy to był on?reagował na imię,ale nie zawsze po latach łatwo poznać,choć te jego żółte oczka rozpoznałabym wszędzie..sorki za rozpiske,wzięło mnie na wspomnienia
-
Amasunda
猿も木から落ちる
- Imię: Izabela
- Posty: 141
- Dołączył(a): 23 maja 2011, 17:25
- Droga życia: 8
- Typ: Rozjemca
- Zodiak: Byk,świnia
Amasunda napisał(a):byłam dziwna wtedy i traktowałam zwierzęta jak domowników jak każdego poprostu człowieka,ale chyba to jeszcze nie choroba nie?;-)
Oj tam zaraz choroba :D Ja też mam kota, który jest podobny do tego z mojego avatar'a (bez rasowy, typowy "dachowiec"), i "rozmawiam" z nim czasem xD Wołam "kot" i przychodzi do mnie, czasem milsze słówka do niego mówię i przyjemnie mruczy :) Mam już nawet specyficzny "język" z nim i wiem, kiedy chce do toalety i w jakim celu (czy tylko siusiu, czy kupka) :D Oczywiście nie mówi ludzkim językiem xD Drapie (ale to bardziej delikatne pocieranie, bo drzwi nie mają rys) odpowiednio w drzwi wyjściowe z domu - wolniejsze drapanie to pełny pęcherz, szybsze to kupka :P Jest bardzo przyjaźnie do wszystkich nastawiony ("dogaduje" się nawet z psami sąsiadów i nie ma wrogów) i bardzo towarzyski (uwielbia być w miejscach pełnym ludzi) ;)
Amasunda napisał(a):tęsknię za nim, kiedyś znowu wyszedł ale już niestety nie wrócił
Hohoho, ja to w swoim życiu miałem już całą zgraję kotów (co najmniej 10) :P Wszystkie praktycznie "dachowce" (jeden był cały biały i czuł się niczym król - miał mocny charakterek :D) znajdowane na ulicy i zabierane pod "mój dach" (choć konkretniej to moja mama je przynosiła, jak jeszcze z rodzicami mieszkałem tutaj, ale teraz zostałem sam z kotem). Po jakimś czasie (najczęściej rok) po prostu za którymś razem wyszły z domu i nie wróciły. Jeden kotek umarł najprawdopodobniej na niewydolność serca, a był jeszcze młody, szkoda.
Heh, to mnie natchnienie dopadło ;P
- Ray88
- Imię: Łukasz
- Posty: 145
- Dołączył(a): 17 paź 2010, 21:11
- Lokalizacja: Włocławek
- Droga życia: 1
- Zodiak: Koziorożec
Wasyl! Nie przywitałam się jeszcze tutaj z Tobą!
Dla Ciebie również mam sporo ciepełka i pozytywnej energii!
Jak dla każdego, kto tylko zechce je przyjąć
Koty, hę? Koty to diabelnie sprytne istotki. Patrzą się na Ciebie, z taaaaaką wiernością, a chodzi im tylko o tą szyneczkę, którą właśnie sobie zjadasz Oczywiście nie wszystkie. Są i kotki, które potrafią naprawdę szczerze pokochać właściciela... Mimo wszystko wolę jednak psy. Są mi bliższe z natury. Na koty jestem strasznie uczulona, a żałuję, bo wszystkie stworzenia na tym świecie są przepiękne i każde chcę zaraz przytulać Uwielbiam np. szczurki. Miałam kiedyś dwa. Wprost nie do uwierzenia jak mądre, wierne, piękne, słodkie i kochające właściciela oraz siebie nawzajem są to istotki
Dla Ciebie również mam sporo ciepełka i pozytywnej energii!
Jak dla każdego, kto tylko zechce je przyjąć
Koty, hę? Koty to diabelnie sprytne istotki. Patrzą się na Ciebie, z taaaaaką wiernością, a chodzi im tylko o tą szyneczkę, którą właśnie sobie zjadasz Oczywiście nie wszystkie. Są i kotki, które potrafią naprawdę szczerze pokochać właściciela... Mimo wszystko wolę jednak psy. Są mi bliższe z natury. Na koty jestem strasznie uczulona, a żałuję, bo wszystkie stworzenia na tym świecie są przepiękne i każde chcę zaraz przytulać Uwielbiam np. szczurki. Miałam kiedyś dwa. Wprost nie do uwierzenia jak mądre, wierne, piękne, słodkie i kochające właściciela oraz siebie nawzajem są to istotki
- Aramaiti
- Imię: Ola
- Posty: 99
- Dołączył(a): 10 maja 2011, 20:39
- Droga życia: 9
- Typ: 4w5
- Zodiak: Byk
Aramaiti napisał(a):Wasyl! Nie przywitałam się jeszcze tutaj z Tobą!
Dla Ciebie również mam sporo ciepełka i pozytywnej energii!
Jak dla każdego, kto tylko zechce je przyjąć
Z wzajemnością
Aramaiti napisał(a):Uwielbiam np. szczurki. Miałam kiedyś dwa. Wprost nie do uwierzenia jak mądre, wierne, piękne, słodkie i kochające właściciela oraz siebie nawzajem są to istotki
Szczurki tak, są superinteligentne i bardzo kontaktowe w stosunku do człowieka. Wykazują znajomość fizyki (a konkretnie mechaniki klasycznej) na poziomie prawie uniwersyteckim - to widać np po sposobie, w jaki wspinają się po gładkiej, metalowej drabinie. Miałem kiedyś jednego, był niesamowity. Jego wady wyszły podczas przeprowadzki - obgryziony z tapet kawał ściany schowany za regałem. No ale to w końcu gryzoń był A jak gdzieś się schował nie wiadomo gdzie, to był tylko jeden sposób, aby go wywabić z ukrycia. Po prostu siadałem do medytacji - od razu wychodził , a czasami to nawet wskakiwał mi na głowę i sobie tam chwilę siedział. Ech, dawne dzieje...
"Miłość którą powstrzymujesz jest bólem, który nosisz w sobie, z życia na kolejne życie” - Vissaseus do Alexa Colliera http://www.alexcollier.pl
- Kot Wasyl
- Imię: Kot Wasyl
- Posty: 33
- Dołączył(a): 11 mar 2011, 01:17
- Lokalizacja: Wrocław
- Droga życia: 11
- Typ: 4w5
- Zodiak: byk/wąż
Hohoho, ja to w swoim życiu miałem już całą zgraję kotów (co najmniej 10) Wszystkie praktycznie "dachowce" (jeden był cały biały i czuł się niczym król - miał mocny charakterek ) znajdowane na ulicy i zabierane pod "mój dach" (choć konkretniej to moja mama je przynosiła, jak jeszcze z rodzicami mieszkałem tutaj, ale teraz zostałem sam z kotem). Po jakimś czasie (najczęściej rok) po prostu za którymś razem wyszły z domu i nie wróciły. Jeden kotek umarł najprawdopodobniej na niewydolność serca, a był jeszcze młody, szkoda.
Heh, to mnie natchnienie dopadło ;P[/quote]
Ja również miałam same dachowce,niezliczoną ilość,przeważnie ktoś je podrzucał na podwórko(*dziwne to było,bo jak odchowaliśmy kotka to nagle ginął i nie wracał a zaraz zostawał podrzucany nastepny kociak), a co do szczurków ,o ile się trafi na fajnego(nie zawsze są fajne) to naprawdę można się zakochać w tych małych gryzoniach,miałysmy z siostra kiedyś czarnego imieniem: Zoltan(dawał buzi:-)), pozatym był szalenie cwany i można powiedzieć inteligentny.
Heh, to mnie natchnienie dopadło ;P[/quote]
Ja również miałam same dachowce,niezliczoną ilość,przeważnie ktoś je podrzucał na podwórko(*dziwne to było,bo jak odchowaliśmy kotka to nagle ginął i nie wracał a zaraz zostawał podrzucany nastepny kociak), a co do szczurków ,o ile się trafi na fajnego(nie zawsze są fajne) to naprawdę można się zakochać w tych małych gryzoniach,miałysmy z siostra kiedyś czarnego imieniem: Zoltan(dawał buzi:-)), pozatym był szalenie cwany i można powiedzieć inteligentny.
-
Amasunda
猿も木から落ちる
- Imię: Izabela
- Posty: 141
- Dołączył(a): 23 maja 2011, 17:25
- Droga życia: 8
- Typ: Rozjemca
- Zodiak: Byk,świnia
Ray88 napisał(a):Amasunda napisał(a):byłam dziwna wtedy i traktowałam zwierzęta jak domowników jak każdego poprostu człowieka,ale chyba to jeszcze nie choroba nie?;-)
Oj tam zaraz choroba Ja też mam kota, który jest podobny do tego z mojego avatar'a (bez rasowy, typowy "dachowiec"), i "rozmawiam" z nim czasem xD Wołam "kot" i przychodzi do mnie, czasem milsze słówka do niego mówię i przyjemnie mruczy Mam już nawet specyficzny "język" z nim i wiem, kiedy chce do toalety i w jakim celu (czy tylko siusiu, czy kupka) Oczywiście nie mówi ludzkim językiem xD Drapie (ale to bardziej delikatne pocieranie, bo drzwi nie mają rys) odpowiednio w drzwi wyjściowe z domu - wolniejsze drapanie to pełny pęcherz, szybsze to kupka Jest bardzo przyjaźnie do wszystkich nastawiony ("dogaduje" się nawet z psami sąsiadów i nie ma wrogów) i bardzo towarzyski (uwielbia być w miejscach pełnym ludzi)Amasunda napisał(a):tęsknię za nim, kiedyś znowu wyszedł ale już niestety nie wrócił
Hohoho, ja to w swoim życiu miałem już całą zgraję kotów (co najmniej 10) Wszystkie praktycznie "dachowce" (jeden był cały biały i czuł się niczym król - miał mocny charakterek ) znajdowane na ulicy i zabierane pod "mój dach" (choć konkretniej to moja mama je przynosiła, jak jeszcze z rodzicami mieszkałem tutaj, ale teraz zostałem sam z kotem). Po jakimś czasie (najczęściej rok) po prostu za którymś razem wyszły z domu i nie wróciły. Jeden kotek umarł najprawdopodobniej na niewydolność serca, a był jeszcze młody, szkoda.
Heh, to mnie natchnienie dopadło ;P
Ja również miałam same dachowce,niezliczoną ilość,przeważnie ktoś je podrzucał na podwórko(*dziwne to było,bo jak odchowaliśmy kotka to nagle ginął i nie wracał a zaraz zostawał podrzucany nastepny kociak), a co do szczurków ,o ile się trafi na fajnego(nie zawsze są fajne) to naprawdę można się zakochać w tych małych gryzoniach,miałysmy z siostra kiedyś czarnego imieniem: Zoltan(dawał buzi:-)), pozatym był szalenie cwany i można powiedzieć inteligentny.
-
Amasunda
猿も木から落ちる
- Imię: Izabela
- Posty: 141
- Dołączył(a): 23 maja 2011, 17:25
- Droga życia: 8
- Typ: Rozjemca
- Zodiak: Byk,świnia
Ja właśnie trafiłam na wspaniałego szczurka Jak go wzięłam na ręce w sklepie to zaczął mnie po nich od razu lizać. Był strasznie energiczny, wszędzie musiał wejść, wszystko zobaczyć... Potem dokupiłam mu towarzysza, ale on był już inny. Był mniejszy, nieśmiały, płochliwy... Duży od razu się nim zaopiekował niczym mamusia. Jak puszczałam je na łóżko by sobie pobiegały, to ten duży wciąż kombinował jak z niego zejść i zwiedzać mieszkanie (czego się w końcu nauczył), a mniejszy spał sobie spokojnie pod poduszką. Niestety któregoś dnia wyszłam do łazienki na pół godziny, a gdy wróciłam łóżko zostało zjedzone
Duży był strasznie inteligentny. Któregoś dnia musiałam przenieść ich klatkę na parapet, do innego pokoju. W dzień zostawiałam im klatkę zawsze otwartą by mogły sobie wychodzić i biegać, a na noc ją zamykałam. Któregoś ranka wstaję sobie, otwieram drzwi od mojego pokoju, a na progu, w przedpokoju śpi sobie grzecznie mój szczurek. Bidulek, musiał spaść w nocy na podłogę i nie miał jak potem wrócić do klatki, więc zaczął mnie szukać po całym domu. Potem nie zamykałam już drzwi i jak drugi raz zdarzyła się taka sytuacja to w środku nocy obudził mnie mój szczur siedzący mi na twarzy
Dodajmy, że mam też w domu psa. Na wszelki wypadek nigdy ich do siebie nie zbliżałam, ale jak zdarzały się właśnie takie sytuacje, że szczur znalazł się przypadkiem na podłodze, to mój pies nigdy nie zrobił mu nic złego. Spacerowali sobie razem jak kumple
Co do kotów - u mojej babci są obecnie 4. Zaczęło się tak, że kilka lat temu przyszła do niej kotka. To była ciekawa historia Babcia zawsze miała psy - wilczury. Gdy kotka do niej przyszła, na straży domu stał już tylko jeden, a i on był już bardzo stary, schorowany i wyraźnie umierał... Kotka kręciła się koło domu kilka dni, ale babcia nie chciała jej przyjąć, bo nie miała w zwyczaju przyjmować do siebie kotów-włóczęgów. Gdy któregoś z kolei dnia, pies leżał już bez sił pod swoją budą, kotka do niego podeszła i usiadła przed nim. Pies podniósł głowę ostatkiem sił, złapał delikatnie zębami kotka, po czym położył głowę na ziemi. Babcia to widziała z okna. Gdy potem podeszła do niego, pies już nie żył. Ale kotka wciąż siedziała. Wszyscy uznaliśmy to za znak, więc babcia przyjęła kotkę do siebie. Okazała się ciężarna i po kilku miesiącach urodziła 3 kociaki. Co ciekawe, po kilku latach jeden zachorował i zmarł, a kilka miesięcy później moja ciocia, która mieszka razem z babcią, znalazła w trawie błąkającego się, porzuconego kiciusia. Nie mogła go nie przyjąć Wszystkie te koty dają szalenie dużo radości, a najstarsza kotka - matrona rodu kociego to właśnie prawdziwy kot z duszą
Ufff... Ale się rozpisałam
Muszę ćwiczyć - za rok mam maturę!
Duży był strasznie inteligentny. Któregoś dnia musiałam przenieść ich klatkę na parapet, do innego pokoju. W dzień zostawiałam im klatkę zawsze otwartą by mogły sobie wychodzić i biegać, a na noc ją zamykałam. Któregoś ranka wstaję sobie, otwieram drzwi od mojego pokoju, a na progu, w przedpokoju śpi sobie grzecznie mój szczurek. Bidulek, musiał spaść w nocy na podłogę i nie miał jak potem wrócić do klatki, więc zaczął mnie szukać po całym domu. Potem nie zamykałam już drzwi i jak drugi raz zdarzyła się taka sytuacja to w środku nocy obudził mnie mój szczur siedzący mi na twarzy
Dodajmy, że mam też w domu psa. Na wszelki wypadek nigdy ich do siebie nie zbliżałam, ale jak zdarzały się właśnie takie sytuacje, że szczur znalazł się przypadkiem na podłodze, to mój pies nigdy nie zrobił mu nic złego. Spacerowali sobie razem jak kumple
Co do kotów - u mojej babci są obecnie 4. Zaczęło się tak, że kilka lat temu przyszła do niej kotka. To była ciekawa historia Babcia zawsze miała psy - wilczury. Gdy kotka do niej przyszła, na straży domu stał już tylko jeden, a i on był już bardzo stary, schorowany i wyraźnie umierał... Kotka kręciła się koło domu kilka dni, ale babcia nie chciała jej przyjąć, bo nie miała w zwyczaju przyjmować do siebie kotów-włóczęgów. Gdy któregoś z kolei dnia, pies leżał już bez sił pod swoją budą, kotka do niego podeszła i usiadła przed nim. Pies podniósł głowę ostatkiem sił, złapał delikatnie zębami kotka, po czym położył głowę na ziemi. Babcia to widziała z okna. Gdy potem podeszła do niego, pies już nie żył. Ale kotka wciąż siedziała. Wszyscy uznaliśmy to za znak, więc babcia przyjęła kotkę do siebie. Okazała się ciężarna i po kilku miesiącach urodziła 3 kociaki. Co ciekawe, po kilku latach jeden zachorował i zmarł, a kilka miesięcy później moja ciocia, która mieszka razem z babcią, znalazła w trawie błąkającego się, porzuconego kiciusia. Nie mogła go nie przyjąć Wszystkie te koty dają szalenie dużo radości, a najstarsza kotka - matrona rodu kociego to właśnie prawdziwy kot z duszą
Ufff... Ale się rozpisałam
Muszę ćwiczyć - za rok mam maturę!
- Aramaiti
- Imię: Ola
- Posty: 99
- Dołączył(a): 10 maja 2011, 20:39
- Droga życia: 9
- Typ: 4w5
- Zodiak: Byk
Bardzo ładne opowiadanko się z tego zrobiła,aż miło mi się czytało,możesz poopowiadać więcej,ładnie ci to wychodzi,a historie z życia są jak dla mnie najpiękniejsze!pozdrawiam!!!
-
Amasunda
猿も木から落ちる
- Imię: Izabela
- Posty: 141
- Dołączył(a): 23 maja 2011, 17:25
- Droga życia: 8
- Typ: Rozjemca
- Zodiak: Byk,świnia
Zaczęło się od powitań, a zrobił się wątek o kotach i innych futrzakach. Fajnie
"Miłość którą powstrzymujesz jest bólem, który nosisz w sobie, z życia na kolejne życie” - Vissaseus do Alexa Colliera http://www.alexcollier.pl
- Kot Wasyl
- Imię: Kot Wasyl
- Posty: 33
- Dołączył(a): 11 mar 2011, 01:17
- Lokalizacja: Wrocław
- Droga życia: 11
- Typ: 4w5
- Zodiak: byk/wąż
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość