Psychologia, działanie mózgu.

koniec z manipulacją? need hlp

Post 08 lis 2007, 03:59

Witam, mam pewien problem no i chcialem dowiedziec sie co o tym mysla inni ludzie i ogolnie sie zapytac czy ktos mi moze pomoc.
Od prawie 3 lat jestem z pewną dziewczyną i - moze mi sie wydaje - zalezy mi na niej, tylko ze od dłuzszego czasu ten związek nie wygląda najlepiej. Nie jest juz kolorowo, otaczaja nas monotonia i ciagle przemilczane klotnie.
Glownym jednak problemem jest to ze ciagle probojemy soba manipulowac, ale w wyjatkowo zly sposob, bo tylko dogryzamy sobie co chwile(chodzi o manipulacje emocjonalną). Chcialbym cos z tym zrobic, cos zmienic, wiem ze kilku moich znajomych ma ten sam problem...
Chcialbym jakos podtrzymac ten związek, tylko nie wiem czy to jeszcze ma jakis sens...
hlp plz !
invader87 Mężczyzna
 
Posty: 2
Dołączył(a): 08 lis 2007, 03:47

Post 09 lis 2007, 02:21

Cześć. Ja nie umiem Ci w tym pomódz bo sama mam taki problem :/ Ostatnio często się kłucę z moim chłopakiem. Po każdej kłutni mówię sobie, że już więcej nie będę się kłucić i denerwować ale... :/ Nie wiem czy to ze mną coś nie tak czy z nim? Czasem jestem kompletnie zielona i nie potrafię obiektywnie ocenić. Wiem jedno, że ostatnio mało się widzimy bo on pracuje do wieczora a jak się widzimy to jest zmęczony... a ja czasem chciałabym lepiej z nim spędzać czas, pogadać na jakieś tematy albo przejść się na spacer.. Przez całe lato ani razu nie byłam z nim na tym spacerze :/ bo zawsze zmęczony po pracy i mówi, że dość się nachodził.
Najlepsze jest to, że ostatnio wkręciło mu się że kupi sobie krosa bo musi się wyszaleć :D omg! Wtedy to pewnie wcale nie będę go widzieć ;P
Osobiście wolę pojeździć na rowerze ale powiedziałam mu, że ja też chcę się nauczyć na krosie ;P to powiedział, że mi motorynkę zrobi do nauki ;P Nie lubię takich chałaśliwych sportów no ale czasem trzeba polubić ;P Ostatnio często są kłutnie o pierdołki i chyba za bardzo się przejmuję tym, że on chce krosa a potem nie mogę zasnąć :/ Wiem że go kocham ale ostatnio mam pęłno wątpliwości.. Wiem jedno że jak się kogoś kocha to można ratować związek. Jednak trzeba w jakiś sposób o niego dbać. Czasem iść na kompromis. Czasem poprostu poważnie prozmawiać i coś postanowić, powiedzieć co boli itp.

invader87- słyszałam że 3 rok bycia ze sobą często jest taki trudny i wydaje się monotonny. Wydaje mi się że już nie ma tego zauroczenia i chemii więc dostrzegamy więcej wad tej drugiej osoby.
Kiedyś zerwałam z chłopakiem po prawie 3 latach. Teraz z obecnym jestem 2,5 roku. Nie chciałabym zrywać co 3 lata ;/ To byłoby straszne. Chyba że poprostu nie potrafię być z kimkolwiek i może żyć w samotności byłoby mi łatwiej..
anilA Kobieta
 
Posty: 145
Dołączył(a): 11 wrz 2007, 00:23

Post 12 lis 2007, 00:23

dolacze sie do poprzednikow...ja jestem z moja dziewczyna ponad 2 lata...mamy podobnie...ale zauwazylem ze to przez to ze jakos sie zmienilem...trudno mi siebie oddac w calosci..czasem uciekam przed takim "prawdziwym" kontaktem..ze strachu...albo moze nie ma o czym juz poprostu rozmawiac...nie wiem..nie wiem czy tez tak macie ale czuje sie czasem w tym zwjazku ograniczony, czuje napicie i obsesyjnie o tym mysle...wiem tylko ze chce byc z nia...... kombinuje na rozne sposoby(afirmacje, samoobserwacja..staram sie otwierac na milosc..czytam rozne ksiazki by pokonac ta bariere)...jak narazie nic nie pomoglo...jak cos pomoze to dam znac...wy tez napiszcie;)
Avatar użytkownikalarohc Mężczyzna
 
Posty: 10
Dołączył(a): 23 sty 2007, 21:19

Post 12 lis 2007, 02:23

a mnie ostatnio dopadła depresja... i są momenty że czuję jak coś mi umyka, że się oddalamy od siebie, ostatnio często się kłucimy.. wtedy panikuję że tracę moją ukochaną osobę i płaczę a płacz jeszcze bardziej pogarsza sytuację bo moja druga połówka czuje się bezradna i się smuci bardzo... wtedy ja sama jestem na siebie zła.. :/ Może ja za bardzo chcę żeby było idealnie, może za bardzo pragnę.. może to źle że chcę się przytulić.. nie wiem :'(
To jakieś błędne koło.
..Tak teraz myślę, że może potrzebna nam jakaś terapia wstrząsowa. Może na jakiś czas damy sobie spokój żeby pomyśleć..

Larohc- im bardziej uciekasz tym bardziej ona chce Cię zatrzymać - wtedy pewnie masz uczucie ograniczenia.. Takie są kobiety-potrzebują przytulenia, poczucia bezpieczeństwa, że połówka nie ucieknie.. Tak mi się wydaje bo patrzę teraz sama na siebie.. Chyba jak czują to bezpieczeństwo to wtedy nie naciskają i nie muszą się starać na siłę zatrzymywać..
Laroc może szczera rozmowa by coś dała.. może wspólne zajęcie?
U mnie było za mało rozmowy bo zabrakło czasu i ciągle zmęczony po pracy był.. wtedy różne sprawy się kumulują..


Kurcze czemu faceci i kobiety tak bardzo się od siebie różnią :/
anilA Kobieta
 
Posty: 145
Dołączył(a): 11 wrz 2007, 00:23

Post 12 lis 2007, 04:27

No to moż eja cos dopiszę w takim razie
Jestem w związku od niemal pięciu lat a uczucie nas wiążące pogłębia się i nabiera nowych barw, jednak o monotonii nie moz ebyć mowy. Dlaczego? Czy codziennie spedzamy inaczej czas? Nie. Mieszkamy razem pod jednym dachem, pracujemy w domu widzimy sie non sto przez 24 godziny na dobę, a krótka przerwa nawet godzinna sprawia,z ę już za sobą tęsknimy. Najgorsze są moje wyjazdy do roziny - fortuna idzie na telefony. Dlaczego tak jest?
Otóż od samego początku bylismy wobec siebie szczerzy. Jestesmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Nie szukam porady u mamy, siostry czy koleżanki - szukam jej najpierw u niego. Szczerość - jeśli cs nam się nie podoba - mówimy o tym sobie - nie w formie wyrzutów, kłótni, niezadowolenia - mozna delikatnie.
Najważniejsze jednak - nie ograniczac nikogo. Nie robić awantur z byle powodu. Niejednokrotnie było tak że przez kaprys jakis moja połowka tracila pieniądze - kupując coś do domu ale nie zostawiając na życie. Taki jest - i postanawiąc z nim być - wiedziałam o tym. Nie moge iec o to żalu. Trudny czas zawsze można przeżyć. Poznajemy się bliżej. Więc wszelkie trudne chwile traktowac nalezy jako kolejne doświadczenie i przezywac je razem. Materia jest tylko materią - w związku najwazniejsi saludzie - w pełni swobodni i szczerzy wobec siebie i siebie na wzajem.
Jesli jest akceptacja siebie i partnera - wówczas tylko istnieje szansa na trwały i udany związek.
Avatar użytkownikaRadunia Kobieta
 
Posty: 250
Dołączył(a): 05 wrz 2007, 09:08
Droga życia: 5
Zodiak: Strzelec/Bawół

Post 12 lis 2007, 17:51

Radunia :-* Dzięki
napewno masz rację. To nie nuda jest przyczyną niepowodzeń.
Może jeszcze muszę się czegoś nauczyć. I wiem że nic na siłę.
anilA Kobieta
 
Posty: 145
Dołączył(a): 11 wrz 2007, 00:23

Post 12 lis 2007, 20:28

Piszesz AnilA, ze chcesz aby było idealnie - i tu włąściwie istnieje punkt zapalny w każdym związku. Bo co to znaczy idealnie? Dla kobiety - co innego zdaje się byc idealnością niż dla mezczyzny.
Kobieta chciałaby przytulenia i ciągłego zapewniania, zę jest kochana, kwiatów i męczyzny wyłącznie dla siebie, aczkowleik mić własną przestrzeń zyciową i czas na pogaduchy z kolezanką.
Dla chłopaka/męzczyzny - włąsna przestrzeń życiowa, czas dla kolegów i swoje hobby, kobietę w domku ale piekną.
I gdzie problem? Otóż w egoiźmie. Kazdy chce miec wolność jednoczesnie ograniczając inna osobę.
To co wyżej to kreowanie idealnego związku.
Drugie kreowanie idealnści to - kreowanie ukochanej osby według własnego widzimisię - to znaczy - wymyśliłamsobie że on będzie taki, a skoro nie jest to ja go zmienię. Zmienić to mozna buty ale nie człowieka. Albo się akceptuje albo nie. Jesli się nie akceptuje, to związek nie ma sznas i stara prawda jak świat - im bardziej się ogranicza kogoś tym bardziej ten ktos bedzie parł do wolności. Ta zasada działa również w drugą stronę. Skoro się nie ma ograniczeń, to ma się wolność. I zmierzamy do kolejnego wąznego punktu - zaufanie. A zaufanie to szacunek. Jesli się komuś nie ufa, to nie ma szacunku, a jęsli nie ma szacunku - to nie ma mowy o miłości.
Temat rozpoczął się od szantaży emocjonalnych - najgorsze co moze być. Jeśli ktoś kocha to z szacunku dla drugiej osoby i jego wolności - pozwala mu odejść. Osoba kochana - nie odejdzie. Szantaże w związku to początek końca - i w tym momencie jest tylko jedno wyjście -zakończyć ten przykry proces. jak? Tylko szczera rozmowa i a po niej zaakceptowanie drugiej osoby. Na rozmowie nie mozę się skończyć - bo to tylko pogarsza sprawę. Wysłuchać, zrozumieć, zrealizować. Proste.
Żadne granie, udawanie kogoś innego, skrywanie się we włąsnej skorupie - szczeroć do bólu, ale delikatna szczerość - bo raniąc uczucia kochanej osoby rani się też siebie.
Powodzenia.
Avatar użytkownikaRadunia Kobieta
 
Posty: 250
Dołączył(a): 05 wrz 2007, 09:08
Droga życia: 5
Zodiak: Strzelec/Bawół

Post 13 lis 2007, 22:13

Radunia masz całkowitą rację. Dzięki że coś mi przypomniałaś :)
W sumie to ja nie chcę żeby było idealnie tak jak ja bym to sobie wymyśliła bo to by nie było idealne :p. Nie chcę nikogo ograniczać. Ja się cieszę że mój chłopak chce mieć jakieś hobby i lubi coś majstrować. Ja sama przecież lubię czymś się zająć indywidualnym np. coś dłubać przy kolczykach, koralikach itp ;P.
Ostatnio troche się martwiłam bo ciężko patrzeć jak połówka jest zmęczona ma za dużo pracy i nie ma czasu sama dla siebie a co dopiero żeby być na siłach ze mną rozmawiać.. itp.. i takie tam nieporozumienie w ogule :P ..ale chyba każdemu to się zdaża :P
hm.. my nie mieszkamy razem i nie śpimy razem. To nic. Jak się znajdzie chwila to trzeba będzie pogadać bo ostatnio często brakowało czasu na rozmowę :/

Wiem co to szantarz emocjonalny. Miałam tak ze swoim byłym chłopakiem, który był pesymistą i bał się samotnośći. Był egoistą. Często mówił że ja go nie rozumiem a ja często chciałam mu pomódz. Kiedyś nawet uwierzyłam mu że chce się zabić ale to był jeden raz. Nauczyłam się, że nie można nikomu na siłe pomagać. Jak lubi się nad sobą użalać to niech się użala. Nie jestem lekarzem przecież. Po zerwaniu potrafił wzbudzać współczucie u znajomych i tym sposobem chciał wywrzeć jakąś presję żebym do niego wróciła. Chciałam żebyśmy zostali tylko przyjaciółmi. Żal mi go było. Przez to że on chciał spróbować być jeszcze raz.. nalegał.. Zgodziłam się żeby "być" z nim przez 2 tygodnie. To była moja niemoc :/ To było wbrew mnie.
A potem.... wszystko zdażyło się czego on nie chciał..
..Zabujałam się w moim obecnym chłopaku- naszym wspólnym kolegą :P
Chcieliśmy to jakoś ukryć ale się nie dało. Nie dało się ukryć bo silna chemia się unosiła w powietrzu :P
Wtedy to dopiero mój były zaczął panikować- jak moge być z jego kumplem itp. Czemu nie poszukam sobię innego. Jego głupie ego było naprawde chore. Przecież ja nic nie robiłam na złość. Zawsze mu życzyłam dobrze. Dziwnie sam sobie stworzył to czego nie chciał.

To było ciężkie dla mnie. Przez jakiś czas próbował wzbudzać we mnie poczucie winy. Pisał głupie smsy. Mówił że zniszcy nasz związek. Zmieniłam numer. Ja głupia się tym przejmowałam no ale bałam się iść przez wioskę bo potrafił mnie śledzić i wyzywać. Jeszcze troche a chybabym to zgłosiła do odpowiedniej instytucji. Na szczęście się uspokoiło. Mam nadzieję że wszystko z nim ok. Ja mu nie życzę źle bo wiem że każdy ma swoje wady i prędzej czy puźniej sam się przekona o swoich błędach.
Nauczyłam się że jestem zbyt słaba psychicznie do takich osób i raczej unikać takiego związku. Dodam że w jego głowie mieszały się depresyjne nastroje, nałogi typu marysia, potem amfetamina.
anilA Kobieta
 
Posty: 145
Dołączył(a): 11 wrz 2007, 00:23

Post 15 lis 2007, 01:32

I bardzo dobrze, ze z tym skończyłaś. Życzę powodzenia, czasami zmęczenie trzeba przetrzymać i nie analizować wszystkiego - niech płynie... Pozdrawiam cieplutko
Avatar użytkownikaRadunia Kobieta
 
Posty: 250
Dołączył(a): 05 wrz 2007, 09:08
Droga życia: 5
Zodiak: Strzelec/Bawół

Post 20 lis 2007, 00:21

wszyscy, ktorzy cos pisali maja po czesci racje, ale co mam zrobic? dalej nie wiem ?
jest dokladnie tak jak piszecie, ja staram sie jej nie ograniczac, ale wiele rzeczy mnie boli i staram sie ja w jakis sposob zmienic, za to ona ciagle mnie proboje ograniczac, szczerze powiedziawszy to ja jestem studentem, a ona uczy sie jeszcze w liceum i jak narazie jestesmy oddaleni od siebie 100km, widzimy sie tylko w weekendy.... nasze rozmowy telefoniczne zwykle koncza sie jakas klotnia albo fochem ;/ i co ja mam k***a robic ??? ;( skonczyc to? ale ja chce z nia byc, byc moze nawet panicznie nie chce jej stracic, ale chyba nie jestem taki zly... nie zabraniam jej nigdzie wychodzic ani nic z tych rzeczy...

jak mamy stać się przyjaciółmi kiedy przez ten cały czas nigdy nie istniało nic takiego miedzy nami ?
owszem, kiedys z nia rozmawialem na ten temat, i powiedzialem ze powinnismy zostac przyjaciolmi skoro jestesmy razem i ze to nam ulatwi zycie...od tej rozmowy niby jestesmy, ale jednak... ;/
chodzi mi o jakąś receptę na przyszłosc, jakies rady konkretne, co mam zrobic? skonczyc to? ostatnio jak sie z nia spotykam to automatycznie mam zly humor, nie mam ochoty robic tego o ona, wrecz przeciwnie, jak sie juz z nia spotykam to mysle tylko o tym zeby juz sie pozegnac(ale kiedy juz sie pozegnam marze zeby znow sie z nia spotkac), chociaz nie powiem- sex duzo zmienia ;>
ale na dluzsza mete nie mysle o tym zeby codziennie po 10 razy uprawiac sex zeby bylo przyjemnie, tylko o to zeby polubic to co ona, i zeby ona nie byla przeciwko temu co ja wymysle, to chyba wiele zmieni...
bo jak narazie to wszystko oprocz sexu w tym zwiazku jest do bani, zreszta i to ostatnio rzadko to robimy... ;(
invader87 Mężczyzna
 
Posty: 2
Dołączył(a): 08 lis 2007, 03:47

Post 20 lis 2007, 01:00

poprostu się nie przejmuj i nic nie rób na siłę albo zróbcie coś innego niż zwykle i poważnie porozmawiajcie.

Jeszcze niedawno myślałam sobie, że nie wyobrażam sobię życia bez mojego chłopaka.
Przez ostatnie dni uświadomiłam sobię, że nie mogę się zamartwiać, że go stracę. On ma swoje problemiki i przedwczoraj powiedział, że chce być poprostu sam. To chwilowa depresyjka. Ja wiem, że związek utrzymywany na siłę będzie się rozpadał. Uszanowałam to i poprostu nie czekam na jego telefon jak wróci z pracy i nie będę go przytulać jak Elwirka z Animków. Jak kocha to wróci ;)
Poprostu czasem potrzebna jest przerwa i czas na zastanowienie.
Jak się nie uda to też nie będzie to powód do smutku. Zerwanie nie oznacza, że się nie kochamy. Powiedziałam mu że nawet jak zerwie ze mną to nie przestane go kochać ale to nie oznacza że będę go nienawidzieć za to że zerwał i nie będę się smucić. Nie wiadomo co będzie za tydzień, miesiąc, parę lat..

Dzięki Radunia.
Pozdrawiam Was
anilA Kobieta
 
Posty: 145
Dołączył(a): 11 wrz 2007, 00:23

Post 27 lis 2007, 14:42

Nie mozna od nikogo trzeciego oczekiwać prostej odpowiedzi - być z kimś czy nie. Sam musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie. Ty się zmieniasz - ropocząłes studia, zacząłęś inaczej patrzeć na świat - dojrzewasz emocjonalnie i nie cieszą cię już rzeczy, które cieszą licealistów. Ona nie wie co robisz - nie zna twojego świata - ty zapewne nie tłumaczysz i nie opowiadasz - pojawia się zazdość, a ta rodzi ograniczenia. Wasze drogi się rozchodzą. Piszesz, że rzuciłes propozycję pozostania przyjaciółmi i co? I nic. czy zrobiłeś coś aby tak się stało? Czy wczułes się w jej sytuację i jak przyjciel spróbowałeś rozwiązać jej problemik? Czy ona wczuła się w ciebie? Przyjaźń zdobywa się krok po kroku - to nie tak - od dziś jesteśmy przyjaciółmi i już. Żyjecie osobnymi problemami - jesteście raczej obok niż razem. Seks? To nie nić łącząca pary. W prawdziwej miłości erotyka jest zawsze - podczas rozmowy, milczenia, a kłótnie? Nie wiem co to znaczy - nie kłócę się z osobą którą kocham, w ogóle nie lubię kłótni. Jesli chcecie być razem - musicie mocno nad sobą popracować. A jesli macie nie być - to nic nie pomoże. Przede wszystkim Ty odpowiedz sobie na pytanie - dlaczego tak panicznie chcesz z nią być? Czy to miłość, czy lęk przed samotnością, a moze zmianą. I drugie - dlaczego w waszym związku dzieją się takie rzeczy. Złością nie zbudujecie trwałego związku. Nie dam ci konkretnych rad - krok po kroku - bo rowiązanie jest w tobie i w niej. Kazda kłótnia ma swoją przyczynę, a mozę zawsze jest ta sama? To ty musisz odpowiedzieć na pytanie czego właściwie chcesz i czego oczekujesz - szczerze - sam przed sobą a potem przed nią.
Pozdrawiam
AnilA - nie ma za co - nie napisałam niczego czego byś nie wiedziała ;). Pozdrawiam.
Avatar użytkownikaRadunia Kobieta
 
Posty: 250
Dołączył(a): 05 wrz 2007, 09:08
Droga życia: 5
Zodiak: Strzelec/Bawół

Post 29 lis 2007, 00:34

Muszę się włączyć do tej rozmowy ponieważ ostatnio sam miałem podobne perypetie co Ty invader87.
Zgadzam się z Tobą Radunia w 100%- też ostatnio "odkryłem", że tylko całkowita szczerość jest gwarancją harmonii w związku (oraz w przyjaźni). Ponadto TRZEBA ze sobą rozmawiać i WSZYSTKIE wątpliwe kwestie RAZEM rozwiązywać.
Sam jestem w związku 11 lat (bardzo zresztą szczęśliwym i on wciąż ewoluuje), ale tu Was zaskoczę, bo nie będę pisał o moim związku tylko o pewnej "znajomości", która mi się "przytrafiła". Otóż poznałem ok 1,5 roku temu pewną osobę (dziewczynę), którą bardzo wewnętrznie polubiłem (to NIE BYłO ZAUROCZENIE ANI NIC Z TYCH RZECZY!!!) i wyobraźcie sobie można powiedzieć: "zaprzyjaźniliśmy się" - choć może to za wiele powiedziane. W każdym razie ja bardzo się przed nią otwierałem i bardzo chciałem jej pomóc (rozstawała się z chłopakiem i bardzo cierpiała) - dużo z nią rozmawiałem i naprawdę miałem bardzo czyste intencje (tak na marginesie wierzę, że może istnieć przyjaźń między kobietą a mężczyzną -bez emocjonalnego zdradzania swojej drugiej połowy) i wszystko pozornie było ok. Tylko, że w pewnym momencie zacząłem się jakoś tak dziwnie czuć na duszy.

Powstawało we mnie jakieś ciśnienie od wewnątrz i sam nie wiedziałem co to jest. Zaczęło mnie "pchać" do szczerych rozmów z tą osobą - rozmów o emocjach - czułem się tak jakbym czegoś od niej oczekiwał . Wtedy nie wiedziałem jeszcze co to jest. Ona jednak była bardzo zamknięta i czułem się tak jakbym prowadził monolog, albo tak jakbym dawał najcenniejsze swoje skarby, a ktoś je wyrzucał na śmietnik - tak się powoli zaczynałem czuć w tej relacji. Choć ona twierdziła, że mnie lubi to miałem silne przeświadczenie, że co innego mówi, a czyny zaprzeczają jej słowom – po prostu tak naprawdę mnie olewała. Tłumaczyłem sobie, że dziewczyna ma problemy, została zraniona i nie chce się otwierać - więc tak to trwało nadal. Pominę tutaj różne szczegóły, aby Was nie zanudzać. W każdym razie doszło do tego, że zacząłem się czuć dziwnie. Próbowałem coś uzyskać - dowiedzieć się dlaczego tak jest - rozmawiać z nią, ale to tylko pogarszało sprawę. Znowu pominę szczegóły.

Ale najciekawsze będzie za chwilę - słuchajcie możecie mi wierzyć lub nie ale doszło do tego, że nie mogłem w nocy spać i po jednej z takich bezsennych nocy, gdy poszedłem do pracy i gdy wszystko się pozornie uspokoiło, nagle około południa, bez żadnych myśli o tej osobie - dostałem ataku. Był to niepohamowany płacz, taki, który człowieka wykręca na drugą stronę, a dodatkowo pojawiły się mdłości i gdybym miał czym, to na pewno bym zwymiotował (szczęście, że w pracy mogę się "zaszyć" i nikt tego nie widział). Wszystko to na tle emocjonalnym, bo niczym się fizycznie nie zatrułem.

Pierwszy raz w życiu natrafiłem na problem, którego sam nie mogłem rozwiązać. Wierzcie lub nie, ale moja dziewczyna o wszystkim wiedziała, jako, że postanowiłem być z nią SZCZERY (ukłon w stronę Raduni :). Mimo to nie ona lecz ktoś inny musiał mi pomóc. Wyobraźcie sobie, że znam od kilku lat pewną osobę, która nazwijmy to bardzo się duchowo rozwija i pomaga ludziom zarówno jeśli chodzi o zdrowie fizyczne jak i leczenie „wnętrza”. Zwróciłem się więc do niej o pomoc ponieważ MUSIAłEM się dowiedzieć jakie karmiczne relacje łączą mnie z tą dziewczyną.

Kochani! Dostałem odpowiedzi na wszystkie pytania i coś ponad to jeszcze - dowiedziałem się jakie mam powiązania z tą osobą i jakie były nasze poprzednie wcielenia i co się w nich działo i dlaczego teraz jest tak jak jest! Muszę niestety pominąć szczegóły bo istnieje możliwość, że ta osoba kiedyś trafi na ten post, a byłoby dla mnie szkodliwe, gdyby dowiedziała się spraw na których przyjęcie nie jest gotowa.

W skrócie wygląda to tak: ja daję jej wszystko co mam najlepsze bo....(cenzura)...w poprzednich wcieleniach..... a ona tak naprawdę nigdy nie była tym zainteresowana i bawiła się mną (manipulowała), czego potwierdzeniem były wydarzenia nie tylko w tym życiu ale w kilku innych (zawsze był ten sam schemat)....(cenzura)....Koniec końców wyszło na jaw, że jest to dla mnie bardzo toksyczna znajomość na zasadzie energetycznego wampiryzmu, a to, że ją tak bardzo lubiłem wynikało z.....(cenzura)....w innych wcieleniach.

I tu już nie da się nic zrobić - jeśli ona się nie zmieni i nie będzie ze mną SZCZERA - ten związek byłby dla mnie samobójczy, a na 90% się nie zmieni (jest zamknięta na rozwój i duchowość to dla niej sekta)- więc nie mogę kontynuować tej znajomości. Słuchajcie - praktykuję teraz rytuał uwolnienia się z powiązań karmicznych i choć nie jest lekko - zwyciężę! Współczuję natomiast tej koleżance, której gotów byłem zaofiarować tak wiele - nawet swoją przyjaźń, a ona miała to za nic i kierowała się i kieruje tylko swoim ego i własnym interesem, a ponadto manipuluje. Powiem wam, że czuję się wykorzystany, ale tutaj mogę winić tylko siebie.

Nie życzę Wam takich „doznań”, ale bardzo Wam życzę takiego partnera jak moja bratnia dusza! Gdyby nie to, że razem się rozwijamy duchowo i możemy spojrzeć na wiele spraw z szerszej perspektywy – możemy wspólnie rozwiązywać to co dotyka każdego z nas osobno. Gdyby nie to - wszystko co dobre między nami już dawno by się zaprzepaściło przez takie „akcje” z mojej strony. Mówię to aby uprzedzić ewentualne komentarze z Waszej strony. Oczywiście kobieta potrzebuje poczucia bezpieczeństwa i zaufania, a także szczerości (znów ukłon dla Raduni J ) i zadaniem mężczyzny jest zapewnienie jej tego – ja zrobiłem to w pierwszej kolejności, a dopiero później zająłem się sprawą mojej „koleżanki”.

Do Ciebie anilA.

Uważam, że powinniście dużo rozmawiać ze swoim chłopakiem – jeśli pewnych spraw się nie załatwi, to później człowiek może się obudzić z ręką – no wiesz gdzie. Ja wiem, że przez DIALOG można wszystko załatwić – jeśli tylko OBIE strony mają dobrą wolę i szczerą chęć aby tego dokonać J

Do Raduni.

W pełni się zgadzam ze wszystkimi Twoimi stwierdzeniami, więc nie będę się powtarzał J

Do Ciebie invader i do wszystkich.

Wybaczcie, że tak się rozpisałem i może zanudzam Was moimi niezbyt ciekawymi doświadczeniami, ale moim zamysłem jest ukazać jeszcze jedną możliwość, która nie została przez Was tutaj ujęta. Mianowicie sprawę powiązań karmicznych. Okazuje się, że wszystkie osoby, które spotykamy i z którymi łączą nas jakieś głębsze relacje emocjonalne – są z nami tutaj na ziemi nie pierwszy raz i my często nie rozumiemy tych relacji.
To bardzo skomplikowana sprawa i często nie potrafimy sami podołać takim wyzwaniom, albo zajęłoby nam to wiele czasu i nerwów (jak w moim przypadku).

Invader – wiedz, że rozwiązanie istnieje, ale to jak je odnajdziesz zależy od wielu czynników, a najbardziej od Ciebie. Zazwyczaj jest tak, że gdy znajdujemy odpowiedź musimy podjąć decyzję, która może być bolesna – ale bardziej bolesne jest NIC nie robienie !!! Trzeba Działać!

Gdybyś był już postawiony naprawdę pod „ścianą” i potrzebował pilnie pomocy pisz do mnie na GG – dam Ci namiary do kogoś, kto będzie potrafił Ci pomóc.

Ciepłe pozdrowienia dla Was :thumbright:
Ostatnio edytowano 08 sty 2008, 08:36 przez freenergy11, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownikafreenergy11 Mężczyzna
Sovereign Integral
 
Imię: Rafał
Posty: 88
Dołączył(a): 24 lis 2007, 02:04
Droga życia: 11
Typ: 2w1

Post 08 sty 2008, 03:55

Miałam podobny problem i już nie jesteśmy razem.
_ _ _
 

Post 27 cze 2008, 16:47

..a mój były powiedział, że ma serce z kamienia i że nic go nie rusza :]
Ja w to nie wierzę.
Troche smuci mnie to, że On nie szuka chwili żeby poważnie porozmawiać o nas i tym co sie stało z nami..

ale żyję dalej :)
anilA Kobieta
 
Posty: 145
Dołączył(a): 11 wrz 2007, 00:23

Powrót do działu „Psychologia”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość