Psychologia, działanie mózgu.

wątpienie w miłość

Post 15 lip 2007, 09:17

Czesc, mam takie pytanie- Czy waszym zdaniem, jezeli milosc ktora laczy dwojga ludzi zostaje poddana w watpliwosci przez jedna osobe, to czy ta osoba wogole kocha?Czy moze nie kocha, bo w milosc sie nie watpi?
Ja mam taki problem, mam kobiete z ktora jestem ponad 1,5 roku. W pewnym momencie pojawila sie tak mysl, ze moze jej nie kocham. Ta mysle mnie tak zabolala, ze ja zaczalem tlumic. Oczywiscie nie przynioslo to nic dobrego...Lek przed tym ze jej nie kocham wzrastal, tym samym uczucie pustki jakie zaczalem czuc przy niej...przez co jeszcze bardziej sie balem ze jej nie kocham, bo jak mozna czuc przy kims pustke kogo sie kocha?
Oczywiiscie chwile euforii byly, ale zadko, a teraz trudno powiedziec czy to z milosci sie tak cieszylem, czy poprostu bo kogos mialem. A teraz..powiedzialem wszystko bo nie wytrzymalem i nie jestesmy razem, chociaz wiem, ze moglibysmy znow byc razem, jezeli bym nie mial watpliwosci. Tesknie za nia, ale czy dlatego ze tesknie za kims kto sprawi ze nie bede samotny? Czy z milosci?
Dalej mnie pociaga i jak jestemsy blisko siebie chce ja przytulic i miec jeszcze blizej, czy to potrzeba bliskosci, czy milosc? "Pobudza" moje serce, ale trudno powiedziec czy to milosc. W sumie to wiem, ze nie beidzemy razme i musze przecierpiec swoje teskniac za tym wszystkim co bylo. Nie chce by watpliwosci zdobyly nade mna wladze i znow nas niszczyly...Sry jezeli byl juz taki temat- szukalem cos podobnego i nie znalazlem. Cieszyl bym sie z waszych opinii na ten temat.;)Pozdrawiam;)
Avatar użytkownikalarohc Mężczyzna
 
Posty: 10
Dołączył(a): 23 sty 2007, 21:19

Post 15 lip 2007, 22:38

cześć,

szczerze mówiąc to bardzo "standardowe" pytanie, które się sobie zadaje. Tak się zastanawiam, że skoro jej powiedziałeś o tym, co myślisz, o swoich lękach, to musi Ci na niej zależeć, musisz coś do niej czuć. A przede wszystkim miałeś odwagę. Bo takie "uświadamianie" zawsze dużo zmienia.
Sama jestem w związku ponad 2,5 roku. Niestety "życie to nie jest bajka". Wzloty, upadki. Sami wiecie jak jest. Ale na pewno łatwiej przetrwać kłopoty czując, że się kocha. Chociaż... no właśnie czasem wątpi się w to kochanie, w szczęście, wspólną przyszłość. Trzeba sobie wyznaczyć cel w tym wszystkim.
Sądzę, że codzienne zastanawianie się "kocham, nie kocham" jest początkiem końca. Wierzę w taką miłość bez zastanowień, bez niepewności... ale z drugiej strony, tak realniej patrząc to chyba się nie da.

Niestety nie odpowiem na Twoje pytania, bo wg mnie powinieneś sam na nie sobie odpowiedzieć. Napiszę tylko tyle, że człowiek bardzo szybko się przyzwyczaja. Gorzej z odzwyczajeniem.

Pozdrawiam!
"We're jamming
I wanna jam it with you,
We're jamming, jamming
And I hope you like jamming too"
Avatar użytkownikamorphia Kobieta
biszkopt
 
Posty: 664
Dołączył(a): 08 cze 2005, 16:41
Lokalizacja: Radom/Kraków
Droga życia: 4
Typ: 4w5
Zodiak: baran

Post 15 lip 2007, 23:30

W miłość można i trzeba wątpić, bo tylko będąc świadomym jej ulotności i czym faktycznie jest, można nie krzywdzić innych i samemu nie popadać w kłopoty.
morphia napisał(a):Dalej mnie pociaga i jak jestemsy blisko siebie chce ja przytulic i miec jeszcze blizej, czy to potrzeba bliskosci, czy milosc?

Miłosć opiera się o potrzebę bliskości. Jeżeli szukasz czegoś wzniosłego....nie szukaj tego w miłości ani we własnych potrzebach.
PRAWDA ZAWSZE SIĘ OBRONI, JEŚLI NIKT TEGO NIE ZABRONI ANI NIE OGRANICZY
Avatar użytkownikaNightwalker Mężczyzna
Racjonalista
 
Posty: 537
Dołączył(a): 11 maja 2005, 16:26

Post 15 lip 2007, 23:54

Powiedizalem jej o swojich lekach, poniewaz nie wytrzymalem, musialem powiedziec...tak, zalezy mi na niej, nawet jezeli bym jej nie kochal. A zastanwialem sie, bo przez moje ukrywanie czulem ze rosnie miedzy nami dystans, co tylko zwiekszalo moje watpliwosci.
Poza tym uwazam, ze potrzeba bliskosci nie ma nic do milosci...Kochac prawdziwie mozna jezeli sie jest kompletnym i calym samemu w sobie, a nie szuka kogos kto Cie wypelni.
Nie za bardzo rozumiem ten cytat "Jeżeli szukasz czegoś wzniosłego....nie szukaj tego w miłości ani we własnych potrzebach."


Dzieki za odpowiedzi;)
Avatar użytkownikalarohc Mężczyzna
 
Posty: 10
Dołączył(a): 23 sty 2007, 21:19

Post 16 lip 2007, 12:20

Nightwalker napisał(a):Jeżeli szukasz czegoś wzniosłego....nie szukaj tego w miłości ani we własnych potrzebach.


to jest akurat dosyc oczywiste. Milosc namietna, ktora moze laczyc dwoje ludzi, jest dosyc odlegla od wznioslego stanu milosci uniwersalnej i boskiej komunii. STan ten jest raczej zwiazany ze strefa posrednia, ludzka oraz impulsami zwierzecej czesci naszej natury. Zaspokajanie wlasnej potrzeby bliskosci z kims, pewnego dopelnienia siebie, sprawienia przyjemnosci i/lub poczucia bezpieczenstwa, jakie moze dac bliskosc drugiej osoby wynika zraczej z milosci wlasnej, dbania o swoje interesy a nie z milosci do kogos. WG mnie, mozna kochac prawdziwie - nie bedac z dana osoba. Mozna ja darzyc ogromnym uczuciem, adoracja wrecz, utrzymujac jednoczesnie dystans, jesli jest takowy potrzebny, by dana osoba czula sie szczesliwa.
Relacje miedzyludzkie to sprawa bardzo zlozona, bowiem procesy, ktore mozemy obserwowac w zwiazkach, w czasie ich zawiazywania sie, trwania i rozwiazywania - wynikaja w glownej mierze z przyczyn kompletnie nieludzkich i nieformalnych.
Badajac te przyczyny, mozemy dojsc do momentu, w ktorym zaczynamy rozrozniac stan fascynacji od rzeczywistego porywu milosnego oraz uswiadamiamy sobie wszystkie konsekwencje naszych dzialan w zwiazku.
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Post 16 lip 2007, 12:20

Nightwalker napisał(a):Jeżeli szukasz czegoś wzniosłego....nie szukaj tego w miłości ani we własnych potrzebach.


to jest akurat dosyc oczywiste. Milosc namietna, ktora moze laczyc dwoje ludzi, jest dosyc odlegla od wznioslego stanu milosci uniwersalnej i boskiej komunii. STan ten jest raczej zwiazany ze strefa posrednia, ludzka oraz impulsami zwierzecej czesci naszej natury. Zaspokajanie wlasnej potrzeby bliskosci z kims, pewnego dopelnienia siebie, sprawienia przyjemnosci i/lub poczucia bezpieczenstwa, jakie moze dac bliskosc drugiej osoby wynika zraczej z milosci wlasnej, dbania o swoje interesy a nie z milosci do kogos. WG mnie, mozna kochac prawdziwie - nie bedac z dana osoba. Mozna ja darzyc ogromnym uczuciem, adoracja wrecz, utrzymujac jednoczesnie dystans, jesli jest takowy potrzebny, by dana osoba czula sie szczesliwa.
Relacje miedzyludzkie to sprawa bardzo zlozona, bowiem procesy, ktore mozemy obserwowac w zwiazkach, w czasie ich zawiazywania sie, trwania i rozwiazywania - wynikaja w glownej mierze z przyczyn kompletnie nieludzkich i nieformalnych.
Badajac te przyczyny, mozemy dojsc do momentu, w ktorym zaczynamy rozrozniac stan fascynacji od rzeczywistego porywu milosnego oraz uswiadamiamy sobie wszystkie konsekwencje naszych dzialan w zwiazku.
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Post 16 lip 2007, 12:20

najwyrazniej mam maly problem, sorki za powtorzenie postu. mysle, ze mozna spokojnie usunac, zarowno ten powtorzony, jak i obecny.
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Post 16 lip 2007, 12:53

Hm, zanim zaczalem sie bac zylem pelnia zycia. Wybralem wlasnie ta osobe tak poprostu, bez zadnych potrzeb, szczerze z milosci, hcociaz teraz to trudno uznac to za prawde. Ja rowniez wierze, ze istenieje prawdziwa milosc, ale trzeba najpierw samemu sie kochac by moc kochac kogos prawdziwie. Nie uwazam ze potrzeby zwierzece ludzkeij natury wynikaja z milosci do siebie- sa raczej wynikiem slabosci, jezeli dominuja, sa slaboscia w odniesieniu do ducha, bo to duch powienien byc wolny, a nie zyc pod dyktando cialaj i instynktow, na co jest dowodem chocby poswiecenie Jezusa, ktory przezwyciezyl nature ciala na rzecz prawdzie i milosci...Chociaz namietna milosc nalezy do prawdziwie spelnionego zwiazku-mojim zdaniem, i nie uwazam to za zaprzeczenie. Milosc do siebie niesie milosc do innych.
Co to za przyczyny nieludzkie i nieformalne? Jezeli mozna zapytac... Zadziwiajace, ze tak malo ludzie maja do powiedzenia na ten temat, moze uwazaja, ze nie ma to nic wspolnego z rozwojem...Ja uwazam ze zwiazek dwojga ludzi uczy wszelkich kontaktow: spolecznych, sexualnych, nie mowiac o kontakcie do sobie samego, ktory trzeba poglebiac by moc siebie pokazac tej drugiej osobie...Pozdrawiam.Nich ktos jeszce sie wypowie, kto mi moze jakos pomoc:dac rade..moze to dziwne ale nie opuszcza mnie nadzieja...nawet kiedy mam watpliwosci i sie bije z mysla ze jej nie kocham..Pozdro
Avatar użytkownikalarohc Mężczyzna
 
Posty: 10
Dołączył(a): 23 sty 2007, 21:19

Powrót do działu „Psychologia”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości

cron