Wszystko inne dotyczące ezoteryki i spraw poruszanych w Przebudzeniu.

Oszukac smierc / Otrzymac pomoc

Post 03 cze 2007, 00:19

A wiec opisze wam moj dzisiejszy... dosc niezwykly dzień.

Wiec, zaplanowalem sobie pojechac do znajomych, wypic kilka browarow i zjesc pigule (dropa - bo dawno nie jadlem).
Gadam z kolezanka, ona mowi zebym na sieie uwazal itd. Odjezdzam autobusem, dojechalem do kumpla, posiedzialem u niego troche - czekalismy na kolezanke, ktora wkoncu przyszla. Wyszlismy noi zjadlem pół piguły i zapilem browarem, minęło 15 minut zjadlem drugie pol i zapilem drugim browarem. Bomba powolutku mi wchodzi, idziemy siadamy na murku kolo takiej rzeki i rozmawiamy (tylko ja z towarzystwa bylem na pigule). Nagle z drugiej strony rzeki wyskakuje dwoch typów w kominiarkach czarnych, a ze ja mam już lekką bombe to im macham :) A oni nagle rzucaja patykiem, olewam to - wkoncu to tylko patyk, i tak juz leci 3eci - az w koncu kamienie leca coraz wieksze... i leci cegówka, trafila moja kolezanke w plecy. Od razu nerwa podłapałem, chce isc napier***** typom, ale dochodzimy do wniosku ze skoczymy do kumpla na dzielnice po ludzi - bo moze byc ich wiecej miedzy blokami. Dochodzimy, kolezanki poszly do domu a ja i 2óch moich kumpli czekamy, gadamy z typami, opisujemy całą akcje i naciskam zeby sie pospieszyli bo tego nie popuszcze. Zebrali dosc sporą ekipe, juz jeden typ sie dowiedzial o kogo chodzi, no to ja dla bezpieczenstwa chce wziac jakies rurki/kije i im mowie. A - okazalo sie po chwili ze maja starszych braci, jakis Drag dealerów (wyzej postawionych) i ze mają gnaty. Ja wpieniony na maxa, jeszcze ta bomba po pigule wzmacnia mi wkur**enie, sram na te gnaty, chce tam ruszac. Nie ma za bardzo chetnych, to ja podbijam do wszystkich czy ktos ma jakiegos gnata, wszyscy maja zmieszane miny, a mnie nosi jak nigdy w zyciu - chodze, zaciskam co chwile piesci... juz mam tam isc nawet tylko we 3ech .... ale slysze dzwonek telefonu ... patrze sms, od kolezanki - wygladał tak: 'elo Dawid jak sie bawisz mam nadzieje ze nie robisz jakis glupot tam. Przyjedź w jednym kawałku, prosze Cie bo sie zaczynam martwić. Jak Ty trafisz do domu? odp. ' i po przeczytaniu tego smsa taki zonk ... i mysle... ''nie ja nigdzie nie ide, pier**le to - jeszcze dostane kose, albo kule i bedzie '' . Pokazalem kumplom sms-a tez sie zdziwili, ze taki sms dokladnie w chwili gdy juz mialem wychodzic.
Mija chwila... idziemy ulica, jakies auto lagodnie jedzie po ulicy - az tu nagle gaz do dechy i pruje na mnie ( i na Kamila takiego), kamil mnie popycha - ja odskakuje, gdyby nie Kamil pewnie by mnie rozjechala. Dziwnie sie czuje, idziemy dalej - mijaja 3 minuty, ta sama kobieta co chciala mnie rozjechac wbiła sie w mur swoją fura - karetki itd. juz są.
Juz po tych dwoch akcjach sie dziwnie czuje i jeszcze ten sms. Gadamy cos z Kamilem o co z tym wszystkim wogole chodzi? Po chwili, ktos mowi ze to chyba ten koles co rzucal idzie, ale sie powtrzymuje bo nie ma pewnosci...
Później wracam do domu i mam takie dziwne wrazenie ze jakby cos mnie ochronilo przed smiercia, ide na taka gorke sie polozyc, odpocząc chwile. Leze i mysle sobie, ze jak cos/ktos mi dzisiaj pomogł/o to niech mi sie jakos ujawni. (co do tego to podchodze z dystansem i nie przywiazuje duzej wagi - ale nie moge tez tego pominąć) Nagle uklada mi sie na chmurach postac aniola (nie wierze raczej w pieklo i niebo), aniol ten stoi z rozpietymi skrzydlami. 'Nie, przeciez jak ktos by mi powiedzial ze widzial aniola na niebie to bym raczej tego nie potraktowal powaznie', odwracam glowe, znowu patrze do gory - a tam teraz inny aniol, jakby klęczał i dziwnie mial ułożone rece, odwracam glowe znowu i juz nic nie ma...
Wracam do domu, po chwili ide do tej kolezanki co mi wyslala sms-a, pytam sie dlaczego to zrobila. Ona mowi ze dziwnie sie czula, martwila sie o mnie i ze tez czula jakis ciezar na barkach. Po chwili rozmowy dodaje że śniłem sie jej, ale ze snu tylko pamieta rzeke - ale ciekawsze jest to co powiedziala (mimowolnie) po obudzeniu się rano - "Dawid nie żyje" - po tym opowiedzialem jej caly ten dzien.

PS. Sorry za taki charakter postu, ale ... dziwnie sie czuje
'Cokolwiek pomiedzy ludzmi konczy sie, znaczy nigdy sie nie zaczelo, gdyby prawdziwie sie zaczelo - nie skonczylo by sie, skonczylo sie bo sie nie zaczelo... cokolwiek prawdziwie sie zaczyna, nigdy sie nie konczy'
Avatar użytkownikapepex Mężczyzna
Zip
 
Posty: 393
Dołączył(a): 22 sty 2007, 20:51
Lokalizacja: KT-95 :P
Droga życia: 7
Typ: 7w8
Zodiak: Rak

Powrót do działu „Inne”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron