Wszystko inne dotyczące ezoteryki i spraw poruszanych w Przebudzeniu.

Oszukac smierc / Otrzymac pomoc

Post 03 cze 2007, 00:21

A wiec opisze wam moj dzisiejszy... dosc niezwykly dzień.

Wiec, zaplanowalem sobie pojechac do znajomych, wypic kilka browarow i zjesc pigule (dropa - bo dawno nie jadlem).
Gadam z kolezanka, ona mowi zebym na sieie uwazal itd. Odjezdzam autobusem, dojechalem do kumpla, posiedzialem u niego troche - czekalismy na kolezanke, ktora wkoncu przyszla. Wyszlismy noi zjadlem pół piguły i zapilem browarem, minęło 15 minut zjadlem drugie pol i zapilem drugim browarem. Bomba powolutku mi wchodzi, idziemy siadamy na murku kolo takiej rzeki i rozmawiamy (tylko ja z towarzystwa bylem na pigule). Nagle z drugiej strony rzeki wyskakuje dwoch typów w kominiarkach czarnych, a ze ja mam już lekką bombe to im macham :) A oni nagle rzucaja patykiem, olewam to - wkoncu to tylko patyk, i tak juz leci 3eci - az w koncu kamienie leca coraz wieksze... i leci cegówka, trafila moja kolezanke w plecy. Od razu nerwa podłapałem, chce isc napier***** typom, ale dochodzimy do wniosku ze skoczymy do kumpla na dzielnice po ludzi - bo moze byc ich wiecej miedzy blokami. Dochodzimy, kolezanki poszly do domu a ja i 2óch moich kumpli czekamy, gadamy z typami, opisujemy całą akcje i naciskam zeby sie pospieszyli bo tego nie popuszcze. Zebrali dosc sporą ekipe, juz jeden typ sie dowiedzial o kogo chodzi, no to ja dla bezpieczenstwa chce wziac jakies rurki/kije i im mowie. A - okazalo sie po chwili ze maja starszych braci, jakis Drag dealerów (wyzej postawionych) i ze mają gnaty. Ja wpieniony na maxa, jeszcze ta bomba po pigule wzmacnia mi wkur**enie, sram na te gnaty, chce tam ruszac. Nie ma za bardzo chetnych, to ja podbijam do wszystkich czy ktos ma jakiegos gnata, wszyscy maja zmieszane miny, a mnie nosi jak nigdy w zyciu - chodze, zaciskam co chwile piesci... juz mam tam isc nawet tylko we 3ech .... ale slysze dzwonek telefonu ... patrze sms, od kolezanki - wygladał tak: 'elo Dawid jak sie bawisz mam nadzieje ze nie robisz jakis glupot tam. Przyjedź w jednym kawałku, prosze Cie bo sie zaczynam martwić. Jak Ty trafisz do domu? odp. ' i po przeczytaniu tego smsa taki zonk ... i mysle... ''nie ja nigdzie nie ide, pier**le to - jeszcze dostane kose, albo kule i bedzie '' . Pokazalem kumplom sms-a tez sie zdziwili, ze taki sms dokladnie w chwili gdy juz mialem wychodzic.
Mija chwila... idziemy ulica, jakies auto lagodnie jedzie po ulicy - az tu nagle gaz do dechy i pruje na mnie ( i na Kamila takiego), kamil mnie popycha - ja odskakuje, gdyby nie Kamil pewnie by mnie rozjechala. Dziwnie sie czuje, idziemy dalej - mijaja 3 minuty, ta sama kobieta co chciala mnie rozjechac wbiła sie w mur swoją fura - karetki itd. juz są.
Juz po tych dwoch akcjach sie dziwnie czuje i jeszcze ten sms. Gadamy cos z Kamilem o co z tym wszystkim wogole chodzi? Po chwili, ktos mowi ze to chyba ten koles co rzucal idzie, ale sie powtrzymuje bo nie ma pewnosci...
Później wracam do domu i mam takie dziwne wrazenie ze jakby cos mnie ochronilo przed smiercia, ide na taka gorke sie polozyc, odpocząc chwile. Leze i mysle sobie, ze jak cos/ktos mi dzisiaj pomogł/o to niech mi sie jakos ujawni. (co do tego to podchodze z dystansem i nie przywiazuje duzej wagi - ale nie moge tez tego pominąć) Nagle uklada mi sie na chmurach postac aniola (nie wierze raczej w pieklo i niebo), aniol ten stoi z rozpietymi skrzydlami. 'Nie, przeciez jak ktos by mi powiedzial ze widzial aniola na niebie to bym raczej tego nie potraktowal powaznie', odwracam glowe, znowu patrze do gory - a tam teraz inny aniol, jakby klęczał i dziwnie mial ułożone rece, odwracam glowe znowu i juz nic nie ma...
Wracam do domu, po chwili ide do tej kolezanki co mi wyslala sms-a, pytam sie dlaczego to zrobila. Ona mowi ze dziwnie sie czula, martwila sie o mnie i ze tez czula jakis ciezar na barkach. Po chwili rozmowy dodaje że śniłem sie jej, ale ze snu tylko pamieta rzeke - ale ciekawsze jest to co powiedziala (mimowolnie) po obudzeniu się rano - "Dawid nie żyje" - po tym opowiedzialem jej caly ten dzien.

PS. Sorry za taki charakter postu, ale ... dziwnie sie czuje
'Cokolwiek pomiedzy ludzmi konczy sie, znaczy nigdy sie nie zaczelo, gdyby prawdziwie sie zaczelo - nie skonczylo by sie, skonczylo sie bo sie nie zaczelo... cokolwiek prawdziwie sie zaczyna, nigdy sie nie konczy'
Avatar użytkownikapepex Mężczyzna
Zip
 
Posty: 393
Dołączył(a): 22 sty 2007, 20:51
Lokalizacja: KT-95 :P
Droga życia: 7
Typ: 7w8
Zodiak: Rak

Post 03 cze 2007, 10:14

Łohohoho to byŁa akcja niczym z filmu "Oszukać przeznaczenie" :P
gŁówny bohater "waleczny pepex" rola drugoplanowa- jego pomocniczka... ;)
hmm w sumie ciekawe to z tymi anioŁami...może to jakiś znak i ktoś lub coś probuje Cię nakŁonić do zmiany pogladów albo coś [moze zmiany zachowania ;| ]... :-k
jakby to powiedziec hmm poprostu miaŁeś jedno wielkie szczęście :D
Avatar użytkownikaMoNiKa ;] Kobieta
 
Posty: 24
Dołączył(a): 04 maja 2007, 21:38
Droga życia: 1
Zodiak: wodnik

Post 03 cze 2007, 21:22

Hej Pepex!!!

Rzeczywiście miałeś dużo szczęścia.
Ale tak sobie myślę, że raczej nie uniknąłeś śmierci. Gdybyś miał umrzeć to co byś nie zrobił to i tak byś się z tego nie wywinął :angel4: :angryfire: .Wierzę że każdy z nas ma zapisaną swoją godzinę odejścia. Ale może istnieją różne warianty, wcześniejszej bądź późniejszej śmierci, w zależności od dotychczasowego przebiegu naszego życia.
A może to nie ty byś ucierpiał fizycznie, może to ty przez przypadek zrobiłbyś komuś krzywdę. Z twojego postu wynika że byłeś nieźle nakręcony, a wtedy o dramat nie trudno. W każdym bądź razie noś swoją koleżankę na rękach bo nie każdy ma odwagę mówić o swoich przeczuciach.

MoNiKa poruszyła dość istotną kwestie. Może tam "na górze" rzeczywiście chcieli ci zwrócić uwagę na twoje dotychczasowe postępowanie. A żebyś zrozumiał, albo chociaż się nad tym zastanowił, to przekaz musiał być dobitny :bom: . Kilka lat temu mój przyjaciel miał wypadek tramwajowy. Cud że przeżył. Aby go wyciągnąć musieli podnieść tramwaj. Kiedy już doszedł do siebie (po kilku miesiącach) zapytałam czy coś pamięta z chwili wypadku. Byłam ciekawa czy przeżył coś w stylu śmierci klinicznej. Powiedział że nie, ale miał dziwny sen. Znalazł się w kościele i tam spotkał trzy postacie. Jedna z nich powiedziała, że jego czas jeszcze nie nadszedł i żeby się poprawił.

Ja w swoim życiu też miałam jeden dziwny przypadek. Zawsze kiedy mój ojciec jechał w dłuższą trase to ja mu towarzyszyłam w podróży (we dwoje raźniej) Tak też miało być i tym razem. W dniu w którym mieliśmy jechać, rozmyśliłam się. Nie wiem dlaczego, poprostu nie miałam ochoty jechać. Nie miałam żadnego przeczucia, gdyby tak było nie pozwoliłabym mojemu ojcu jechać. Mojego zdania nie zmienił nawet fakt że ojcu było przykro z tego powodu że nie jadę, ani to że miał jechać w nocy. Uparłam się i koniec.. Zamiast mnie pojechał mój brat (też nie miał ochoty). Mieli wypadek, mój ojciec zasnął za kierownicą i wylądowali w rowie. Naszczęście nic im się nie stało. Przeczucie :?: . Czy przypadek :?: . Zawsze to ja z nim jeździłam. Najdziwniejsze jednak dopiero nastąpiło. Jakiś czas później pewna kobieta stawiała mi karty. Powiedziała że uniknęłam jakiegoś wypadku. Nie mówiła nic o wypadku samochodowym. Powiedziała tylko, że byłam gdzie indziej niż miałam być. Gdybym tam była to skończyło by się to dla mnie bardzo żle. Nie wspominała nic o śmierci, raczej miała na mysli jakąś poważną chorobę. Nie wiem co o tym mysleć.

A tobie Pepex życzę dużo zdrówka, no i uważaj na siebie :P
Avatar użytkownikassilvia Kobieta
 
Posty: 377
Dołączył(a): 29 maja 2007, 17:26
Droga życia: 4
Typ: TakaJednaJędzaMała
Zodiak: Żarłacz Tygrysi

Post 04 cze 2007, 00:04

ssilvia napisał(a):W każdym bądź razie noś swoją koleżankę na rękach bo nie każdy ma odwagę mówić o swoich przeczuciach.

Już ją nosze :)


ssilvia napisał(a):Może tam "na górze" rzeczywiście chcieli ci zwrócić uwagę na twoje dotychczasowe postępowanie. A żebyś zrozumiał, albo chociaż się nad tym zastanowił, to przekaz musiał być dobitny

No to jest mozliwe, to zdarzenie zmienilo cos we mnie - nie chce tutaj pisac co... ale jednak zmienilo, mysle ze chyba zrozumialem o co chodzilo i to raczej musialo byc takie 'dobitne' - wydaje mi sie, ze juz probowali inaczej i sie nie udalo, musieli to zrobic 'dobitniej' dobrze to ujełaś :) Dzieki :*

A tobie Pepex życzę dużo zdrówka, no i uważaj na siebie

A dziekuje i nawzajem :)
'Cokolwiek pomiedzy ludzmi konczy sie, znaczy nigdy sie nie zaczelo, gdyby prawdziwie sie zaczelo - nie skonczylo by sie, skonczylo sie bo sie nie zaczelo... cokolwiek prawdziwie sie zaczyna, nigdy sie nie konczy'
Avatar użytkownikapepex Mężczyzna
Zip
 
Posty: 393
Dołączył(a): 22 sty 2007, 20:51
Lokalizacja: KT-95 :P
Droga życia: 7
Typ: 7w8
Zodiak: Rak

Powrót do działu „Inne”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości