Mentalne poszukiwania świata Wschodu i Zachodu.

Altruizm

Post 24 sie 2008, 17:16

Nie jest tak do końca, jak piszesz. Są pewne akty, których dokonujemy w pełni świadomie, i które wynikają ze zrozumienia roli, jaką mamy do spełnienia. Mogą to być działania prawdziwie altruistyczne, nie nastawione na zysk osobisty lecz mające na celu polepszenie sytuacji całej planety na przykład. Nie będą one wtedy zaliczać się do czarnej, lecz do białej magii.
Nie chciałbym jednak przedłużać tego - bądź co bądź - offtopu. Jeśli wola - możemy porozmawiać o magii w innym topiku.


Nie ma działań prawdziwie altruistycznych. Jeżeli np. chcesz pomagać innym, to dlatego, że czerpiesz satysfakcję z pomagania innym. Już tu masz zysk. Prawdziwy altruizm nie istnieje. Jest tylko pseudoaltruizm.
Avatar użytkownikaObserwator Mężczyzna
Lord Szaleństwa
 
Imię: Artur
Posty: 67
Dołączył(a): 19 sie 2008, 12:03
Lokalizacja: Z kontowni
Droga życia: 1
Typ: 5w4 ^ 4w5
Zodiak: Baran

Post 24 sie 2008, 18:39

Swojego czasu też zagłębiłem się w ten temat. Bodajże Osho o tym pisał. Że ludzie, którzy pomagają innym, się szczycą tym, że pomogli i to im robi dobrze, pozwala zapomnieć o własnej pustce, pozwala nadąć ich ego, pomagają, bo chcą się poczuć lepiej, potrzebniej, chcą dać sobie pozory, że robią coś dobrego.

Bo tak naprawdę pomóc można tylko sobie.

Można by się z tym kłócić, ja sam nie zajmuję konkretnego stanowiska, bo sobie tego do końca nie przemyślałem. Spróbuję zrobić to teraz :)

W sumie pomagając innym tak całkowicie bezinteresownie, również zyskujemy - poprzez rozwijanie w sobie empatii, wrażliwości na cudzą krzywdę itp itd.
A co zyskała osoba, której pomogliśmy? Niejednokrotnie nic. Rozwiązaliśmy problem, który był jej przeznaczony. I wróci do niej znowu, pod tą, czy inną postacią. To jak dawanie odpisać zadanie domowe przed lekcją. Ślepa pomoc.
Prawdziwą pomocą będzie podanie nie ryby, a wędki - tak, by problem głodu już nie wrócił. Tak, by osoba sama zaspokoiła swój głód, swoje zobowiązania karmiczne i poszła do przodu.

Więc prawdziwą pomocą jest nauczanie. Dawanie tego, co wieczne.
Bubeusz Mężczyzna
 
Posty: 286
Dołączył(a): 12 lis 2007, 15:11

Post 25 sie 2008, 14:31

Bubeusz, zaproponowanie przysłowiowej wędki, próba zwrócenia uwagi, już nawet nie ośmielam sie powiedzieć nauczanie... to bardzo trudne... jeżeli padnie na podatny grunt ma sens, ale w większości ' przyapdków' niestety otrzymuje sie rikoszetem prosto w nos i można naruszyć własną, ciężko wypracowaną równowagę.
Dlatego optuję za mądrym egoizmem.... wysyłanie wyważonych wibracji i wstrzymywanie sie od uwag często jest lepszym rozwiązaniem.
co z serca płynie,do serca trafia!
Olina Kobieta
 
Posty: 95
Dołączył(a): 18 mar 2008, 20:46
Droga życia: 4
Zodiak: koziorożec

Post 25 sie 2008, 16:11

Obserwator napisał(a):Nie ma działań prawdziwie altruistycznych. Jeżeli np. chcesz pomagać innym, to dlatego, że czerpiesz satysfakcję z pomagania innym. Już tu masz zysk. Prawdziwy altruizm nie istnieje. Jest tylko pseudoaltruizm.


Masz rację, pisząc o satysfakcji. Jest to element, który pojawia się gdy podchodzimy do pomocy innym istotom w sposób, w jaki opisał to Bubeusz: sposób, który nadyma nasze ego.
Jest jednak inne podejście. Kiedy zdasz sobie całkowicie sprawę, kiedy uświadomisz sobie dokładnie, jaką rolę masz do odegrania, jakie jest Twoje miejsce we wszechświecie, i kiedy zaczynasz robić dokładnie to, co do Ciebie należy - wchodzisz w łańcuch zdarzeń, aktów woli, które nie są powodowane chęcią polepszenia swego samopoczucia i podbudowania się - np przeprowadzając niewidomego przez ulicę - lecz są one całkowicie wpisane w linię Twej ewolucji, i pomoc innym jest w tym wypadku czymś w rodzaju "efektu ubocznego". Kiedy zdajesz sobie sprawę, że również Ty możesz uczestniczyć aktywnie w realizacji Wielkiego Planu, gdyż, tak na prawdę - wszyscy jesteśmy połączeni - to zmiany, jakie wprowadzasz w swoim systemie, w bezpośredni sposób dotyczą również Twojego bliższego i dalszego otoczenia. Nie jest to zbytnio oczywiste, gdyż wiąże się z przejściem od miłości własnej, której najczęściej mamy dla siebie niewiele, do miłości ponadosobowej i, z kolei - do miłości uniwersalnej i boskiej. Gdy zaczynasz funkcjonować na tych poziomach - po prostu nie sposób jest nie spostrzec, że koniecznym jest polepszanie ogólnej sytuacji nie tylko siebie ale też swojej rodziny, swego kraju, swej planety, swojej galaktyki, swego wszechświata lokalnego i wszystkich super-wszechświatów. Tutaj zaczyna się prawdziwy altruizm - z dala od pułapek rozrośniętej pychy i dołującego egoizmu.


Olina napisał(a):zaproponowanie przysłowiowej wędki, próba zwrócenia uwagi, już nawet nie ośmielam sie powiedzieć nauczanie... to bardzo trudne...


To prawda, że nie jest to łatwe. W dodatku nikt nas do tego nie przygotowuje: ani rodzina, ani religia, ani społeczeństwo. Trzeba wiedzieć co i komu można powiedzieć. Nie należy rzucać pereł przed wieprze, gdyż nie będą w stanie docenić piękna klejnotów. Nie można jednak obawiać się przekazywania wiadomości, choćby w najdelikatniejszej formie. Za każdym z nas stoją ludzie, którzy od nas zależą. Zależą od naszej ewolucji. Mamy więc w stosunku do nich pewną odpowiedzialność, gdyż stanowimy dla nich drzwi, przez które mogą oni przejść. Jeśli z powodu strachu nie podajemy im wiedzy i doświadczenia - zatrzymujemy ich wzrost, ich ewolucję. Dla Was będzie zrobione to, co robicie dla innych. Wnioski pozostawiam Wam do wyciągnięcia.
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Post 25 sie 2008, 18:06

Leaozinho, bardzo do mnie przemawia twoje pojmowaniu altruizmu... myślę podobnie, tylko nie wiem, czy odważę się kiedykolwiek na takie działanie, mam taką nadzieję na dnie serca a nawet potrzebę, wyzwanie duszy...

Jeżeli poczuję się gotowa i upoważnię sie niejako do pomocy innym, pięknie przez ciebie przedstawionej i analogicznie przeze mnie pojmowanej ... będę prosiła Boga o wsparcie... by, sprostać wyzwaniu...

Póki co pracuję.... uczę się, doświadczam, patrzę i widzę, słucham i .. wyciągam wnioski... jestem na etapie wdrażania.... przemilczania, ponieważ za dużo mówiłam, okazywałam emocji i uczuć...
co z serca płynie,do serca trafia!
Olina Kobieta
 
Posty: 95
Dołączył(a): 18 mar 2008, 20:46
Droga życia: 4
Zodiak: koziorożec

Post 25 sie 2008, 20:23

leaozinho napisał(a):Twej ewolucji, i pomoc innym jest w tym wypadku czymś w rodzaju "efektu ubocznego". Kiedy zdajesz sobie sprawę, że również Ty możesz uczestniczyć aktywnie w realizacji Wielkiego Planu


leaozinho napisał(a):Nie jest to zbytnio oczywiste, gdyż wiąże się z przejściem od miłości własnej, której najczęściej mamy dla siebie niewiele, do miłości ponadosobowej i, z kolei - do miłości uniwersalnej i boskiej.


I kolejne forum z panami i paniami "Kochającymi Wszystko".

Dlaczego pomimo odejścia od norm istniejących w społeczeństwie, odsunięcia się KK, ludzie dalej boją się być panami swojego losu? Dalej muszą wierzyć, że mają wolną wolę, ale i tak tylko jedna ścieżka jest słuszna?

Nie wieżę w coś takiego jak wielki plan, boga absolutnego i inne dyrdymały. Czy naprawdę nie widzicie, że macie nieskończony potencjał i możecie go użyć jak tylko zechcecie? Nie ważne, czy użyjesz swoich umiejętności w dobrych, czy złych celach (chodź i te pojęcia są względne). Ważne jest doświadczenie jakie w ten sposób uzyskamy a co za tym idzie moc i potęga.

Nawet w najbardziej widocznym przykład rozwoju, ewolucja nie polega na rozbudowywaniu altruizmu, miłości itp. Rozwój, to eliminacja własnych słabości. Zlikwiduj swoją słabość, zanim zlikwidują ciebie. To prawo rządzi od kiedy powstało życie.
Avatar użytkownikaObserwator Mężczyzna
Lord Szaleństwa
 
Imię: Artur
Posty: 67
Dołączył(a): 19 sie 2008, 12:03
Lokalizacja: Z kontowni
Droga życia: 1
Typ: 5w4 ^ 4w5
Zodiak: Baran

Post 25 sie 2008, 22:06

@Obserwator
Wchodząc w to życie, sam sobie ułożyłeś plan działania. Nic nie dzieje się bez sensu. Jeśli jesteś szczęśliwy i spełniony - wpasowałeś się w swoją rolę, jaką miałeś odegrać w tym wcieleniu - często nieświadomie.

Nikt tu nie mówi o Jedynej Słusznej Drodze, bo sposobów na wykonanie założeń tego życia jest wiele. Tu nie chodzi o jakieś konkretne sytuacje i praktyki, to są tylko narzędzia. Poza tym zostałem ostrzeżony - zbytnie rozważanie o karmie może być szkodliwe, więc nie wnikam.

Zlikwiduj swoją słabość, zanim zlikwidują ciebie.

Masz bardzo nietzsche'owskie podejście - racjonalizm, ewolucja i prawo dżungli. Nie, żebym się z tym nie zgadzał, bo wiele w tym faktów, ale jakby nie było - nasz cel jest ambitniejszy niż tylko przetrwać :)

@Reszta:
Ja się z Wami, moi drodzy, zgadzam. Sam już niejednokrotnie doświadczyłem, jak przykre jest dzielenie się tą piękną wiedzą i zostanie całkowicie niezrozumianym. W jaki łatwy i niepojęty sposób wszystkie wielkie idee są w umysłach innych tak strasznie spłaszczane, a niejednokrotnie wypaczane.

Do wiedzy trzeba dojrzeć. Do każdej. I od tego czasu bardzo z tym uważam.
Bubeusz Mężczyzna
 
Posty: 286
Dołączył(a): 12 lis 2007, 15:11

Post 26 sie 2008, 01:09

Obserwator napisał(a):I kolejne forum z panami i paniami "Kochającymi Wszystko".


Troszkę zbyt szybko i pochopnie generalizujesz. Absolutnie nie jestem panem (ani tym bardziej panią) kochającym wszystko jak leci, bez zastanowienia. Tych, którzy pozwalają sobie na tego typu emisje - bardzo szybko zdradza się i krzyżuje. Zdaję sobie jednak sprawę, że element miłości jest niezbędny w ewolucji, rozwoju istoty ludzkiej. Nie jest to kwestia mojego widzimisię lecz architektury tej części wszechświata, w której przebywamy obecnie. Oczywiście nie wszyscy muszą się zgodzić z tym co opowiadam ja, czy ktokolwiek inny na tym forum. Wydaje mi się, że zasadą i pierwszą przyczyną istnienia tego typu portali jest wzajemna wymiana doświadczeń i spostrzeżeń, tudzież konstruktywna dyskusja o nich. Jeśli komuś to nie odpowiada - zawsze może spróbować zbudować swoją moc i potęgę - grając w Settlers ;P

Obserwator napisał(a):Nie wieżę w coś takiego jak wielki plan, boga absolutnego i inne dyrdymały.


To jest akurat Twój własny problem, z którym pewnie, prędzej czy później, będziesz musiał się uporać (choć pewnie w to też nie wierzysz). Ci, którzy nie mają Boga ani Mistrza, są skazani na niepowodzenie, ponieważ nie dostrzegają Porządku, który rządzi wszechświatem i reguluje w nim przepływ każdego erga energii.

Obserwator napisał(a):Czy naprawdę nie widzicie, że macie nieskończony potencjał i możecie go użyć jak tylko zechcecie?


Powiedziałbym, że takie właśnie można odnieść wrażenie, kiedy się nie spogląda na siebie z wystarczającą precyzją. Nasz potencjał jako ludzi jest skończony i wyraźnie ograniczony.

Obserwator napisał(a):Ważne jest doświadczenie jakie w ten sposób uzyskamy a co za tym idzie moc i potęga.


Doświadczenie jest niezmiernie ważne, a moc i potęga, jakie przez nie uzyskujemy mogą być różnego rodzaju. Pierwszy, to tymczasowa władza i złudzenie potęgi. Władza typu zewnętrznego, pusta, nadmuchana lalka, kusząca swymi rozmiarami i pozorem zaspokojenia pragnień. Drugi rodzaj, to wewnętrzne opanowanie, prowadzące do władzy nad stanami energii - od najbardziej subtelnych do najbardziej skondensowanych, to możliwość kierowania układami wykraczającymi poza granice ludzkiej wyobraźni. Jeśli chodzi Ci o pierwszy rodzaj, to szczerze współczuję.

Obserwator napisał(a):Rozwój, to eliminacja własnych słabości.


Lub też przetransformowanie ich w zalety. Należy jednak umieć dobrze określić, co jest naszą słabością.

To prawo rządzi od kiedy powstało życie.


Życie nie powstało samo z siebie. Wszystko,co powstaje - ma przyczynę i konsekwencję. Jedynie kiedy znasz przyczynę powstania czegoś - możesz coś powiedzieć o prawach tym rządzących.
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Post 26 sie 2008, 11:41

Leaozinho.. dziękuję.. nie potrafiłabym jaśniej i lepiej odpowiedzieć Obserwatorowi.

leaozinho napisał(a):Powiedziałbym, że takie właśnie można odnieść wrażenie, kiedy się nie spogląda na siebie z wystarczającą precyzją. Nasz potencjał jako ludzi jest skończony i wyraźnie ograniczony.

oczywiście i warto mieć tego świadomość...

... każda nasza inkarnacja i rozwój jest szansą na zamianę mniejszego 'm" na większe "M".. bowiem tylko miłośc nas określa i wartościuje,

leaozinho napisał(a):element miłości jest niezbędny w ewolucji, rozwoju istoty ludzkiej.
co z serca płynie,do serca trafia!
Olina Kobieta
 
Posty: 95
Dołączył(a): 18 mar 2008, 20:46
Droga życia: 4
Zodiak: koziorożec

Post 26 sie 2008, 13:49

Olina napisał(a):bowiem tylko miłośc nas określa i wartościuje,


Nie powiedziałbym, że TYLKO miłość nas określa. Wg mnie, miłość uczestniczy w procesie sublimacji energii, jako intensyfikacja życia - odpowiednio skanalizowana - może pomóc w ustaleniu kontaktu z naszym wymiarem wyższym. Jeśli jednak pozostawimy ją w sytuacji horyzontalnej ekspansji - nic dobrego ona nie przyniesie. Do naszej ŚWIADOMOŚCI należy odpowiednie pokierowanie energiami, zarówno tymi potencjalnymi, jak i witalnymi, oraz tymi z poziomu serca i głowy. Miłość puszczona samopas przyczynić się może do upadku istoty a nie do jej zbawienia. Konieczny jest więc element świadomości, zarządzający i kanalizujący światło miłości ku wymiarowi wibracji słowa.
...all these words I don't just say...
Avatar użytkownikaleaozinho Mężczyzna
 
Posty: 892
Dołączył(a): 28 lip 2006, 15:37
Lokalizacja: Ciapuły Dolne
Droga życia: 1

Post 26 sie 2008, 15:03

no nic dodać nic ująć... oczywiście, że tak
Lea rozwinąłęś pięknie temat miłości... ja myślę, że my tę mądrą miłość usiłujemy wdrażać, stosować , z wiekszym lub mniejszym powodzeniem w wychowaniu dzieci, natomiast moim zdaniem bardzo ważnym w rozwoju naszej osobowości jest wypracowanie tej miłości bezwarunkowej w stosunku do innych ludzi.
Wyrazem może być, choćby powstrzymywanie sie od pochopnych ocen, krytyki, ponieważ nie wiemy co dany człowiek przeżył, jakie pokłady doswiadczeń i bólu niesie w swojej duszy, sercu i.. głowie.
To jest rodzaj szacunku i miłości również dla samego siebie, ponieważ każdy z nas przechodził jakieś zagubienie, niesie bagaż doświadczeń.

Stymulowanie tej energii potrzebne bardzo w sytuacji, kiedy ktoś bezpośrednio narusza i wchodzi w naszą przestrzeń, wolnośc przekonań i wartości. Wówczas asertywność bardzo wskazana, ale z życzeniami, jak najlepszymi dla tego kogoś...

Tak sie staram żyć, trudne przyznaje, ale robię co w mojej mocy, by zachować ciężko wypracowaną równowagę i ' niebo' własnego sumienia.
co z serca płynie,do serca trafia!
Olina Kobieta
 
Posty: 95
Dołączył(a): 18 mar 2008, 20:46
Droga życia: 4
Zodiak: koziorożec

Post 26 sie 2008, 19:04

Bubeusz napisał(a):Wchodząc w to życie, sam sobie ułożyłeś plan działania. Nic nie dzieje się bez sensu. Jeśli jesteś szczęśliwy i spełniony - wpasowałeś się w swoją rolę, jaką miałeś odegrać w tym wcieleniu - często nieświadomie.


To twoje twierdzenie. Ja uważam, że jestem jako człowiek całkowicie wolny. Podejmuje w pełni świadome decyzje, a nie gram życie, jak jakiś aktor.

Bubeusz napisał(a):Masz bardzo nietzsche'owskie podejście - racjonalizm, ewolucja i prawo dżungli. Nie, żebym się z tym nie zgadzał, bo wiele w tym faktów, ale jakby nie było - nasz cel jest ambitniejszy niż tylko przetrwać Smile


Widzisz. To jest coś w podobie piramidy potrzeb Maslowa, tyle, że zamiast potrzeb masz cele. Możemy mieć cel wyższy i bardziej wynioślejszy, jednak nie osiągniemy go jeżeli nie przetrwamy. Fakt, człowiek jest nie tylko po to, aby przetrwać. Ale ten cel najniższego rzędu jest podstawą do celów wyższych. Wola przetrwania jest tym, co mimowolnie motywuje nas do rozwoju, a co za rozwojem idzie umożliwia spełnienie wyższych celów.

Bubeusz napisał(a):Nikt tu nie mówi o Jedynej Słusznej Drodze, bo sposobów na wykonanie założeń tego życia jest wiele.


Dróg do celów jest wiele, ale wg ciebie cel i tak jest jeden. W dodatku odgórnie przewidziany. I gdzie tu można mówić o wolności wyboru? Jeżeli tak miało by wyglądać życie, to ja pochrzaniłbym takie życie.

Bubeusz napisał(a):Ja się z Wami, moi drodzy, zgadzam. Sam już niejednokrotnie doświadczyłem, jak przykre jest dzielenie się tą piękną wiedzą i zostanie całkowicie niezrozumianym. W jaki łatwy i niepojęty sposób wszystkie wielkie idee są w umysłach innych tak strasznie spłaszczane, a niejednokrotnie wypaczane.


Ja doskonale was rozumiem. Jeszcze pół roku temu miałem podobne podejście do was. Jednak mam to już za sobą. Wiem, że was nie przekonam, bo pewnie u innych jest jak u mnie. Trzeba porządnie od życia w d**ę dostać, aby przejść ten etap rozwoju.

leaozinho napisał(a):Oczywiście nie wszyscy muszą się zgodzić z tym co opowiadam ja, czy ktokolwiek inny na tym forum. Wydaje mi się, że zasadą i pierwszą przyczyną istnienia tego typu portali jest wzajemna wymiana doświadczeń i spostrzeżeń, tudzież konstruktywna dyskusja o nich.


Dlatego właśnie z wami dyskutuję.

leaozinho napisał(a):Powiedziałbym, że takie właśnie można odnieść wrażenie, kiedy się nie spogląda na siebie z wystarczającą precyzją. Nasz potencjał jako ludzi jest skończony i wyraźnie ograniczony.


Jako ludzi w ciele człowieka. Ale uznając reinkarnację jest niczym nieograniczony.

leaozinho napisał(a):Doświadczenie jest niezmiernie ważne, a moc i potęga, jakie przez nie uzyskujemy mogą być różnego rodzaju. Pierwszy, to tymczasowa władza i złudzenie potęgi. Władza typu zewnętrznego, pusta, nadmuchana lalka, kusząca swymi rozmiarami i pozorem zaspokojenia pragnień. Drugi rodzaj, to wewnętrzne opanowanie, prowadzące do władzy nad stanami energii - od najbardziej subtelnych do najbardziej skondensowanych, to możliwość kierowania układami wykraczającymi poza granice ludzkiej wyobraźni. Jeśli chodzi Ci o pierwszy rodzaj, to szczerze współczuję.


Moc i potęgę definiuje podobnie jak A. Crowley magię. To zdolność do kontroli zarówno otoczenia, jak i samego siebie.

leaozinho napisał(a):Lub też przetransformowanie ich w zalety. Należy jednak umieć dobrze określić, co jest naszą słabością.


Co w tym trudnego? Jeżeli coś mi przeszkadza w osiągnięciu celu, to jest wadą. Jeżeli pomaga, to jest zaletą. A jak chcesz przetransportować wadę w zaletę? Dam ci prosty przykład załóżmy, że słabo umiem prowadzić samochód. Więc ćwiczę jazdę, aby usunąć to wadę. Możesz to nazywać przetransformowaniem, ale różnica jest tylko w nazwie.

leaozinho napisał(a):Życie nie powstało samo z siebie. Wszystko,co powstaje - ma przyczynę i konsekwencję. Jedynie kiedy znasz przyczynę powstania czegoś - możesz coś powiedzieć o prawach tym rządzących.


Skoro się mylę, to jak wytłumaczysz zjawisko ewolucji? Dzięki której bądź co bądź wykształcił się człowiek, którym i ty jesteś.

Olina napisał(a):... każda nasza inkarnacja i rozwój jest szansą na zamianę mniejszego 'm" na większe "M".. bowiem tylko miłośc nas określa i wartościuje,

A jak to udowodnisz?

Olina napisał(a):Wyrazem może być, choćby powstrzymywanie sie od pochopnych ocen, krytyki, ponieważ nie wiemy co dany człowiek przeżył, jakie pokłady doswiadczeń i bólu niesie w swojej duszy, sercu i.. głowie.
To jest rodzaj szacunku i miłości również dla samego siebie, ponieważ każdy z nas przechodził jakieś zagubienie, niesie bagaż doświadczeń.


Jeżeli mam ktoś bagaż doświadczeń, to bardziej ma się czym chwalić, niż ktoś może mu współczuć.
Avatar użytkownikaObserwator Mężczyzna
Lord Szaleństwa
 
Imię: Artur
Posty: 67
Dołączył(a): 19 sie 2008, 12:03
Lokalizacja: Z kontowni
Droga życia: 1
Typ: 5w4 ^ 4w5
Zodiak: Baran

Post 26 sie 2008, 20:45

Może spróbuje od końca...
Nie zawsze' bagaż doświadczeń 'jest powodem do chwały i nie o współczuciu pisałam. Mylisz pojęcia.

Pytasz o dowody ... Wierzę, a dla mnie to w co wierzę jest prawdą. Istnieje bowiem sprężenie między wiarą a zaufaniem do wiary.

Uważam, że przytoczony cytat Leaozinho nie zaprzecza teorii ewolucji, a twoja odpowiedź nie jest adekwatną do zacytowanego tekstu.

Nie mamy pamięci z poprzednich inkarnacji / i bardzo dobrze/, byłaby ' nie do uniesienia', żyjemy tu i teraz i nasz potencjał jest ograniczony.

Docenianie podstaw bytu, by móc sięgnąc po wyższe cele jest oczywistością i nie podlega żadnej dyskusji i leaozinho nie o tym mówił...

Każdy ma prawo określić swój cel, dla mnie jest jedyny, niepodważalny i nie ogranicza mojej wolności... przeciwnie.

Zgadzam sie natomiast, że mamy zdolność kontroli,ale przede wszystkim samego
siebie... i nie nazwałabym tej zdolności magią.

a tak na marginesie.. ciekawy z ciebie Obserwator
pozdrawiam serdecznie
co z serca płynie,do serca trafia!
Olina Kobieta
 
Posty: 95
Dołączył(a): 18 mar 2008, 20:46
Droga życia: 4
Zodiak: koziorożec

Post 26 sie 2008, 22:17

Olina napisał(a):Może spróbuje od końca...
Nie zawsze' bagaż doświadczeń 'jest powodem do chwały i nie o współczuciu pisałam. Mylisz pojęcia.


Doskonale wiem o jaki bagaż doświadczeń ci chodzi. Chodzi o te raczej przykre przeżycia. Jeżeli poradziliśmy sobie z nimi, to są one powodem do dumy, jeżeli nie, to są sygnałem, że trzeba coś w sobie zmienić.

Olina napisał(a):Pytasz o dowody ... Wierzę, a dla mnie to w co wierzę jest prawdą. Istnieje bowiem sprężenie między wiarą a zaufaniem do wiary.


Równie dobrze ja mogę wierzyć w skrzydlate świnie latające na deskorolkach. Sformułuje inaczej pytanie. Jak do tego doszłaś?


Olina napisał(a):Nie mamy pamięci z poprzednich inkarnacji / i bardzo dobrze/, byłaby ' nie do uniesienia', żyjemy tu i teraz i nasz potencjał jest ograniczony.

Nasze istnienie, to nie tylko człowiek. W końcu rozwiniemy się na wyższy poziom rozwoju niż ludzki.

Po drugie nie pamiętamy poprzednich wcieleń z dwóch powodów:
1. Ludzki umysł nie ma aż takiej pamięci
2. Kiedy inkarnujemy, to zauważ, że ponownie nasze ciało przechodzi wszystkie stadia rozwoju od małego dziecka. Mózg nowonarodzonego niemowlęcia nie jest w stanie zapamiętać zdarzeń które działy się wcześniej niż 5 min od danej chwili (pamiętasz co się działo z tobą pierwsze 2 tygodnie po narodzinach?). Jednak jeżeli np. takiemu dziecku stanie się krzywda uraz pozostaje do końca życia. Dlaczego? Bo wszystko to zostaje w naszej podświadomości. Tak samo dzieje się z naszą pamięcią z poprzednich wcieleń. Jest to zapisane w naszej podświadomości, świadomie nie jesteśmy w stanie sobie tego przypomnieć (bynajmniej na obecnym poziomie rozwoju).

Olina napisał(a):Zgadzam sie natomiast, że mamy zdolność kontroli,ale przede wszystkim samego
siebie... i nie nazwałabym tej zdolności magią.


Mi chodzi o to, że definicja jest podobna, do definicji magii A. Crowleya: MAGIJA jest nauką i sztuką powodowania zmiany zgodnie ze swoją Wolą.

Olina napisał(a):a tak na marginesie.. ciekawy z ciebie Obserwator
pozdrawiam serdecznie


Wszyscy mi to mówią, tylko zastępują słowo "ciekawy" słowem "dziwny" :D
Ostatnio edytowano 27 sie 2008, 19:49 przez Obserwator, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownikaObserwator Mężczyzna
Lord Szaleństwa
 
Imię: Artur
Posty: 67
Dołączył(a): 19 sie 2008, 12:03
Lokalizacja: Z kontowni
Droga życia: 1
Typ: 5w4 ^ 4w5
Zodiak: Baran

Post 27 sie 2008, 11:20

Wiesz, jestem w pewnym sensie dumna, że wyszłam z choroby i rozhuśtania emocjonalnego, które przyczyniło sie do kilku wstydliwych epizodów w moim życiu. Jak bym nie spojrzała, nie jestem z nich dumna /choć prawdopodobnie, dla wielu te moje zachowanie mieściłoby się w ogólnie przyjętych normach społecznych/.

Zrozumiałam sygnały, podjęłam walkę i wygrałam, ale wolałabym, by ich nie było. Z drugiej strony mam świadomość, że jesteśmy tą' kontunuacją 'i... po prostu inaczej nie mogło być.

Jeżeli chodzi o pamięć... chodziło mi o pamięć bardziej świadomą... bez potrzeby dokopywania się do pokładów z pooprzednich inkarnacji. To jest konieczne przy szczególnie ciężkich przypadkach, np. chorobach psychicznych., a my rozmawialiśmy o altruiźmie w wymiarze społecznym/ powiedzmy stereotypowym/.

dla mnie nie jesteś dziwnym, jesteś ciekawym obserwatorem
co z serca płynie,do serca trafia!
Olina Kobieta
 
Posty: 95
Dołączył(a): 18 mar 2008, 20:46
Droga życia: 4
Zodiak: koziorożec

Powrót do działu „Filozofie”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron