Psychologia, działanie mózgu.

Post 13 kwi 2006, 14:57

Nazcain napisał(a):Gdy nie mam dowodów, zdaję się na wiarę lub niewiarę w coś. Wierzę, że ta osoba była z grubsza Tym, kto występuje w ewageliach. A nie sądzę, aby Jezus kierował się pobudkami ego.


Z niektórych fragmentów NT można wywnioskować że czasem dał się jednak ponieść egoizmowi i to mocno.

Nazcain napisał(a):Czyli mam rozumieć, że np. taki Karol Wojtyła został zauważony, a następnie zdołał zostać papieżem dzięki swojemu egoizmowi? No chyba że powiesz, że wyjątek potwierdza regułę.


Można powiedzieć, ze Karol Wojtyła został papieżem dzięki egozmowia dokładniej dzieki jego zbiorowej pochodnej - patriotyzmowi. To umotywowało najprawdopodobniej taki wybór - papież, patriota pochodzący z komunistycznego kraju skutecznie osłabiłby sam komunizm i jednocześnie zwiększył obszar wpływów kościoła.

Założmy że historia Buddy jest całkowicie prawdziwa - powiedzmy, że Budda pozbył się egoizmu, potrzeby celów, potrzeb i innych ludzkich mechanizmów działania. Jego ostateczna postawa jest skrajnie obojętna - wszystko jest nieistotne, itd. To min miało pozwolić mu zaprzestać kolejnego wcielania. Krotko mowiąc - człowiek ograniczający tak mocno swoj egoizm, potrzeby itd. może istnieć, ale nie może normalnie funkcjonować.
PRAWDA ZAWSZE SIĘ OBRONI, JEŚLI NIKT TEGO NIE ZABRONI ANI NIE OGRANICZY
Avatar użytkownikaNightwalker Mężczyzna
Racjonalista
 
Posty: 537
Dołączył(a): 11 maja 2005, 16:26

Post 13 kwi 2006, 15:14

Elther napisał(a):Podobnie zresztą to Twoje ego ma ambicje tworzyć dalej Przebudzenie, studiować dalej, żyć dalej. Nie Twój egoizm, tylko Twoje ego. Bo jak juz mowilem terminy sie mieszaja ;]

Kolejna różnica w pojmowaniu definicji. :P Ja rozróżniałbym ego od tego, co można nazwać "JA". Według tego samoświadomość i wola działania są własnościami JA, a niekoniecznie ego.

Elther napisał(a):Wojtyła został papieżem przez swoje ego, ale czy czasem nie przez swój egoizm? Przecież mógł oddać ten stołek komuś innemu, prawda?

Wg mojego rozumienia, ego nie miało wpływu na Wojtyłę. Co do oddania stołka - Ty już mówisz o odbieraniu sobie korzyści (nazwijmy to tak), w sytuacji kiedy wybór ten nie niesie ze sobą większych korzyści dla innych. Czyli szkoda sobie, która innych ni ziębi, ni chłodzi. Za takie zachowanie właśnie często jest odpowiedzialne ego/egoizm (dla pokazania innym swojego cierpięnnictwa). :P

Zresztą może mnie nie zrozumiałeś, ale ja nie mówię o biciu ego czy ascezie. Sądzę, że i bez ego człowiek ma poczucie własnej wartości i posiada Wolę.

EDIT

Nightwalker napisał(a):Z niektórych fragmentów NT można wywnioskować że czasem dał się jednak ponieść egoizmowi i to mocno.

Na potwierdzenie tej tezy wypadałoby wskazać stosowne fragmenty. :)

Nightwalker napisał(a):Założmy że historia Buddy jest całkowicie prawdziwa - powiedzmy, że Budda pozbył się egoizmu, potrzeby celów, potrzeb i innych ludzkich mechanizmów działania. Jego ostateczna postawa jest skrajnie obojętna - wszystko jest nieistotne, itd. To min miało pozwolić mu zaprzestać kolejnego wcielania. Krotko mowiąc - człowiek ograniczający tak mocno swoj egoizm, potrzeby itd. może istnieć, ale nie może normalnie funkcjonować.

Po pierwsze, nie jest całkowicie prawdą to, co napisałeś. "wszystko jest nieistotne" - źle to interpretujesz, Budda nie był nihilistą:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Buddyzm napisał(a):Podstawą wszelkiego istnienia według buddyzmu jest siunjata - świetlista, pozytywna i twórcza pustka (albo pustość). Termin ten budzi negatywne skojarzenia w zachodniej kulturze i prowokuje niesłuszne oskarżenia o nihilizm. Tymczasem chodzi tu o brak (pustkę) własnej natury zjawisk. Zjawiska przejawiają się, jednak nie mają własnej esencji, gdyż są zależne od wielu czynników. Pojawiają się w określonych warunkach, trwają przez jakiś czas, następnie znikają. Istnieją jedynie w zależny sposób, nie mają więc realnego bytu.


Po drugie, to skrajny przypadek. W rzeczywistości człowiek, który pozbył się egoizmu i innych pejoratywnych cech ego może wyglądać i zachowywać się na pierwszy rzut okaz zupełnie "normalnie". Jedyna różnica pomiędzy nim a innymi polega na tym, że nie podejmuje działań ani reakcji wynikających z wymagań ego.

Po trzecie, już zupełnie abstrahując: skąd wiesz, co tak naprawdę jest ostatecznie normalne? :D Prosty przykład: dla zwierząt zachowanie ludzi jest zupełnie nienormalne i pozbawione poczytalności. Chorzy na autyzm budują własny obraz świata, na podstawie wszystkich bodźców do nich docierających i własnych możliwości - mimo to nam ich rozumienie świata i zachowanie wydaje się nienormalne. Wynika to z tego, iż każdy buduje swój światopogląd (i to, co uważa za normalne) na podstawie tego co sam doświadczył, zobaczył, usłyszał i przyjął za prawdziwe. A co jeśli Twój obraz świata i Twoja normalność nie jest prawdziwa? Niezbitym faktem jest, że Twój obraz świata (jak i każdego z nas, oczywiście) nie jest kompletny - wszak Twoje zmysły są ograniczone (odbierasz dźwięk o ograniczonych ramach częstotliwości, nie widzisz światła ultrafioletowego, itp. itd.). Budujesz zatem światopogląd z klocków, które możesz znaleść w jednym kartonie - a co z kartonami, których istnienia nawet się nie domyślasz?
Ostatnio edytowano 13 kwi 2006, 15:46 przez Nazcain, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownikaNazcain Mężczyzna
 
Imię: Piotr
Posty: 411
Dołączył(a): 17 kwi 2005, 19:00
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 7
Typ: 5w4
Zodiak: Lew, bawół

Post 13 kwi 2006, 17:11

Cytat Nazcaina komentującego wypowiedź Nightwalkera:
skąd wiesz, co tak naprawdę jest ostatecznie normalne? Prosty przykład: dla zwierząt zachowanie ludzi jest zupełnie nienormalne i pozbawione poczytalności. Chorzy na autyzm budują własny obraz świata, na podstawie wszystkich bodźców do nich docierających i własnych możliwości - mimo to nam ich rozumienie świata i zachowanie wydaje się nienormalne. Wynika to z tego, iż każdy buduje swój światopogląd (i to, co uważa za normalne) na podstawie tego co sam doświadczył, zobaczył, usłyszał i przyjął za prawdziwe. A co jeśli Twój obraz świata i Twoja normalność nie jest prawdziwa? Niezbitym faktem jest, że Twój obraz świata (jak i każdego z nas, oczywiście) nie jest kompletny - wszak Twoje zmysły są ograniczone (odbierasz dźwięk o ograniczonych ramach częstotliwości, nie widzisz światła ultrafioletowego, itp. itd.). Budujesz zatem światopogląd z klocków, które możesz znaleść w jednym kartonie - a co z kartonami, których istnienia nawet się nie domyślasz?


Dokładnie Nazcain podpisuję się pod Twoją wypowiedzią. Mam bardzo podobne zapatrywanie na Tą sprawe. "Normalności" jako takiej nigdy nie mozna ujednolicić w jakimś określonym środowisku, kulturze a nawet systemie. To właśnie system i kultura w ktorym żyjemy nakreśla nasze pojęcie "normalności" Czasem również Nasze niepowtarzalne i silne doświadczenia. Osoby autystyczne jakby potwierdzają tą oczywistą prawdę, lecz w troche inny, moze bardziej dziwny sposob (słowo "dziwny" jest tylko moim subiektywnym odczuciem, dla kogoś innego moze byc normalne)

Reasumując: egoizm jako taki zawsze występuje ale istotą jest to co równiez Nazcain zauważyłeś na swój sposob ..że "Jedyna różnica ... polega na tym, że nie podejmuje działań ani reakcji wynikających z wymagań ego."
Czy stwierdzanie i ocenianie kogos dlaczego tak a tak zrobił np: Wojtyła został Papieżem dzieki egoizmowi a dokładniej dzieki jego zbiorowej pochodnej - patriotyzmowi i to umotywowało najprawdopodobniej taki wybór - papież, patriota pochodzący z komunistycznego kraju skutecznie osłabiłby sam komunizm i jednocześnie zwiększył obszar wpływów kościoła ...nie jest również egoizmem, chęcią logicznego argumentowania wlasnego widzimisie??? Zawsze tak jest w mniejszym lub większym stopniu. Najwiekszym jednak problem wydaje mi sie jest chyba to ze ostatnią osobą którą krytycznie potraktujemy i przyjrzymy sie chłodnym okiem jesteśmy MY Sami. Ja się nie równam do tak Wielkiego człowieka Kalibru Karol Wojtyła mówiąc że kierował sie ego w Swojej Misji. Jeśli nawet to próba jakiejkolwiek oceny lub stawiania GO w tym Swietle byłaby z mojej strony jeszcze większym egoizmem i próżnością.

Nie zapominajmy również że Najlepszym "gruntem" egoizmu bywa bardzo czesto religia i wiara w ktorej uczestniczy wiele osob. Tutaj tzw."dobroczynność" urąga wyżej niż samo ego. Święte ego. Nie mówię w tym wypadku o ludziach którzy stoją Najwyżej w tej hierarchi ale przede wszystkim o osobach które tworzą tą społeczność, przychodzych do kościoła jako anonimowe jednostki czując się w Nim dowartościowane. Nie neguje tego ale wydaje mi sie że właśnie taki brak elementarnego samokrytycyzmu, samodzielnego myślenia i refleksji nad sobą, zaczynającego sie wpierw "od dołu" (od Nas) a nie góry, jest przyczyną rozrostu naszego ego. W ten sposob podtrzymujemy i wzmacniamy zbiorową ignorancję. Proponuję skupić się wpierw na sobie a może nawet przede wszystkim :-)

Twoje podejscie Nazcain jest wg.mnie dobrze rokujące jeśli chodzi o szukanie i próby zblizania sie do Samego Siebie w szukaniu pewnego obiektywizmu.

Pozdrawiam.
Grześ.
Prawdą jest Miłość. Wyrazem Miłości, Bycie Sobą.
GrzegorzL_Truth Mężczyzna
Light_Truth
 
Posty: 211
Dołączył(a): 10 gru 2005, 22:10
Lokalizacja: Wrocław
Droga życia: 7
Zodiak: strzelec

Post 14 kwi 2006, 23:49

Nazcain napisał(a):Na potwierdzenie tej tezy wypadałoby wskazać stosowne fragmenty.


"Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien."

Można też do tego dodać to co pisze Mateusz o jego pogardzie do ludzi nie przyznających mu racji i kilka innych.
Można powiedzieć, że to nie są oryginalne słowa Jezusa - co jest najbardziej prawdopodobne. Przedstawia to jednak pewną jego postawę.

Egoizm jest podobnym mechanizmem jak apetyt/głód, popęd seksualny itd., jednak głębszym. Można do niego dotrzeć przez cele i motywację, manipulując w ten sposób ludzmi lub samym sobą.
Bez apetytu i głodu człowiek nie będzie jadł aż umrze, bez seksualności nie rozmnoży się. Bez egoizmu pogorszy się znacznie funkcjonalność jego umysłu. Egoizmu nie trzeba się wyzbywać na siłę, gdyż kontrolowany może być sporym narzędziem panowania nad sobą.
PRAWDA ZAWSZE SIĘ OBRONI, JEŚLI NIKT TEGO NIE ZABRONI ANI NIE OGRANICZY
Avatar użytkownikaNightwalker Mężczyzna
Racjonalista
 
Posty: 537
Dołączył(a): 11 maja 2005, 16:26

Post 15 kwi 2006, 22:17

Można służyć albo Bogu, albo swemu ego. :)
Jak ktoś panicznie się lęka, że ego mu się rozpuści w nicości, to moze sobie tłumaczyć, że oddaje swoje ego Bogu, aby napełnić je tylko Jego Doskonałością, która zastapi to co ludzkie i niedoskonałe.

A Bóg mieszka w nas, więc problem szukania Go niewiadomo gdzie z głowy. Uffff... :lol:

I egoizm i altruizm mogą być szkodliwe.
Ktoś kto kosztem własnego szczęścia daje szczęście tracąc na tym, nie kocha siebie w pełni.
Poświęcenie jest chwalebne, wszyscy zyskują wielokrotnie.
Ale poświęcenie gdy przechodzi w ofiarę z siebie lub bliźniego sprawia, że wszyscy więcej ostatecznie tracą niż mogliby zyskać.

Miłość zawsze mnoży się w nieskończoność. Jedna bezinteresowna iskierka światła, którą podarujesz powróci pomnożona jako potężna rzeka swiatła.
...
"Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien."

Ten cytat z NT możnaby przetłumaczyć tak:
"Nie można dzielić świadomosci pomiędzy rzeczy zewnętrzne, a Mnie."

Nie znaczy to, że twory zewnętrznego swiata są złe. Nie znaczy to też, że należy się ich wyrzec. Nie ma takiej potrzeby.
Takie załozenie jest charakterystyczne dla wielu nurtów religijnych i filozoficznych. Jest jednak błędne, bowiem zakłada walkę ze światem zewnętrznym i samym sobą. Walcząc przykładamy uwagę do tego z czym walczymy, co sprawia, że walka pogranża, a nie wyzwala.
Stąd bierze się odrzucanie materialnego swiata, pogarda dla ciała, dla życia, poczucie bezsensu.
A nie jest to nikomu potrzebne, musi przeminąć i przeminie, ustępując Miłości. Ustapi gdy człowiek użyje wolnej woli, zdziałać trzeba naprawdę niewiele w porównaniu w tym, ile uwagi przykładało się aby zaprzeczyć Miłosci, Bogu, swojemu pochodzenu.

W każdej cząstce Wszechswiata można dostrzec Boga.
Jeśli każde działanie napełnimy świadomością Bożej Obecnosci powierzając się jej, jesli zastąpimy własna niedoskonałą wolę, wolą Boga, to odniesiemy zwycięsto bez walki.

Zatem kochajac swych rodziców wiedzmy i dostrzegajmy niegasnący płomień Boga palący się w ich sercach. To nie nasz ojciec, nie nasza matka, ale przede wszystkim Bóg, który przejawia się poprzez nich, patrząc to widzmy.
Widzmy doskonałość, niezależnie na co patrzymy.

Budda nie był obojętny. Nie dawał się zaburzać rzeczom zewnętrznym. Nie miały one nad nim władzy, stały się dla niego czym innym niz były dla zwykłych śmiertelników.


To wszystko jest strasznie proste i myśle, że każdy czuje intuicyjnie od dawna to co napisałem.
Teraz należy uporać się z właciwościami podświadomego umysłu aby nie zaburzać działania Najwyższej Inteligencji.
Czy to nie cudowne, że zawsze mamy szansę, że możemy wątpić w siebie samych, w ludzi, w świat, ale zawsze Bóg tak samo nieskończenie mocno wierzy w nas i śle swoją Miłość w nieograniczonych ilościach. Zawsze.
Przyjmijmy ją. Dziś tyle ile potrafimy, a potem więcej i więcej. Aż nie pozostanie nic poza nią.

Dokonali tego Budda, dokonał tego Jezus i wielu, wielu innych. Niech nasi bracia i siostry będą przykładem. Chodźmy ich śladami. To największe szczęście jakie możemy sobie dać.

A więc w drogę! :)
"Wiosna, maj, kwiaty, słoneczko... ahhh... :)))))))))"
Avatar użytkownikaArElendil Mężczyzna
:))))))))))
 
Posty: 190
Dołączył(a): 10 maja 2005, 20:16
Lokalizacja: JG
Droga życia: 3
Zodiak: Bliźniak :)

Post 15 kwi 2006, 22:36

Aaaa tam komplikujecie jak zwykle :P To co boskie jest banalnie proste.
Avatar użytkownikaSławek Mężczyzna
 
Imię: Sławomir
Posty: 144
Dołączył(a): 10 maja 2005, 09:45
Lokalizacja: Bielsko/Warszawa

Post 16 kwi 2006, 23:23

ArElendil napisał(a):Budda nie był obojętny. Nie dawał się zaburzać rzeczom zewnętrznym. Nie miały one nad nim władzy, stały się dla niego czym innym niz były dla zwykłych śmiertelników.


To wszystko jest strasznie proste i myśle, że każdy czuje intuicyjnie

Nie można się nie Zgodzić ArElendil :-)

Budda nigdy nie był obojetny choć tym co oświecenia nie osiągnęli jego poziom wydaje sie taki właśnie być ze względu na to że nie można nagiąć go do ego. Stąd ta "zabójcza obojetność" Buddy dla tych co chcą GO postrzegac w swietle własnego niedorozowoju :-) Biedaczki :-) Wszyscy jesteśmy śpiącymi Buddami. Z tego poziomu wszystko jest banalnie proste, ponieważ jest Takie Jakie Jest :-)

Pozdrówka :-)
Prawdą jest Miłość. Wyrazem Miłości, Bycie Sobą.
GrzegorzL_Truth Mężczyzna
Light_Truth
 
Posty: 211
Dołączył(a): 10 gru 2005, 22:10
Lokalizacja: Wrocław
Droga życia: 7
Zodiak: strzelec

Post 10 sie 2007, 22:11

Moim zdaniem każdy człowiek ma w sobie wpisane choć trochę hipokryzji i egoizmu,to taka trochę stała cecha społeczeństwa.
Avatar użytkownikaPowerage Mężczyzna
 
Posty: 6
Dołączył(a): 10 sie 2007, 22:02
Typ: 4w5
Zodiak: Lew

Powrót do działu „Psychologia”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości