Psychologia, działanie mózgu.

Re: Duży problem

Post 24 lis 2010, 12:38

2Jacks po pierwsze musisz sam przed sobą jasno przyznać: Masz zaburzenia psychiczno/emocjonalne. Twoje opisy wskazują na to jednoznacznie. Oczywiście nie zdiagnozujemy ich na forum - to nie miejsce na takie rzeczy.
Twoja reakcja na sugestię Til'a co co psychopatii przypomina mi trochę taką scenkę:
- Dzień dobry panie doktorze. Mam wysoką gorączkę i katar. Proszę mi pomóc.
Lekarz przeprowadza dokładne badanie i stwierdza:
- Ma pan najprawdopodobniej zapalenie płuc
- Nie... no teraz to pan przegiął. Poczułem się urażony i dotknięty. Jak pan śmie sugerować, że mógłbym mieć zapalenie płuc. To co najwyżej angina!
:wink:
Til nie pisał o psychopatii żeby Cię urazić. Zasugerował kierunek myślenia, żeby spróbować Ci pomóc. Tylko tyle i nic więcej. Nie wypowiadał się kategorycznie, bo przecież nie ma do tego wystarczających podstaw.
A nawet gdybyś okazał się psychopatą to co z tego? To tylko etykietka dla stanu Twojej psychiki, a nie Ty. Dla nas nadal byłbyś tym samym 2Jacks'em, który potrafi nieraz świetnie podsumować różne wypowiedzi na forum :)


Też uważam, że pomoc odpowiedniego psychologa na początek to najlepsza droga.

Nie zapominajcie, że stany, które opisuje 2Jacks to stany, w których często nie da się po prostu usiąść i zacząć obejmować wszystkie procesy psychiczne świadomością. Za dużo się dzieje w głowie, jest to zbyt przytłaczające.
Medytacja jest wspaniała, ale jest przede wszystkim metodą rozwoju duchowego, a nie formą psychoterapii. Szczególnie jeśli praktykowana jest od zera bez nadzoru doświadczonego nauczyciela.

Zwróćcie uwagę, że wszystkie "wschodnie" metody rozwoju (joga, medytacja itd.) opracowywane były od zarania dziejów z myślą o osobach normalnie funkcjonujących, które chciały rozwijać się ponad poziom "normalności". Dokładnie odwrotnie jest z zachodnią psychologią. Od samego początku tworzona była ona z myślą o ludziach, którzy nie mogli poradzić sobie z "normalnym" funkcjonowaniem i jej celem było właśnie leczenie różnego rodzaju zaburzeń. Metody "wschodnie" w ogóle zaburzeniami nie interesowały się.
W związku z tym, wg mnie w tym przypadku na początek dużo skuteczniej będzie skorzystać z narzędzi jakie wypracowała zachodnia psychologia, a dopiero po opanowaniu najtrudniejszych problemów przejść do medytacji. Tradycyjna psychoanaliza w dzisiejszych czasach "przyspieszenia" nie ma już wg mnie sensu, ale nowe gałęzie psychologii, np. psychologia energetyczna, jak najbardziej tak.

Dość gruntownie "przećwiczyłem" sporo różnych zachodnich metod terapeutycznych, ale ostatecznie jeśli chodzi o skuteczność i prostotę zdecydowanie najlepiej wypada wg mnie EFT, które łączy pracę na poziomie umysłu i emocji z pracą na poziomie energetycznym i w większości przypadków po prostu powala skutecznością mimo, że na pierwszy rzut oka wygląda co najmniej dziwnie :)

2Jacks - poczytaj sobie parę opisów przypadków np. tutaj. Z tej samej stronki możesz też ściągnąć darmowe podręczniki do samodzielnej nauki metody i jeśli uznasz, że jest to warte zainteresowania, a będziesz miał jakieś pytania, to wal śmiało :)
Na niektóre pytania odpowiedź przychodzi jedynie w ciszy...
Avatar użytkownikaMr.UFo Mężczyzna
ArtOfLiving
 
Imię: Krystian
Posty: 46
Dołączył(a): 18 lis 2010, 01:47
Lokalizacja: Poznań
Droga życia: 3
Typ: 9w1
Zodiak: Koziorożec

Re: Duży problem

Post 24 lis 2010, 13:36

Z tego co piszesz, czujesz się szykanowany, prześladowany albo wykluczany z grupy... z własnej winy, na własne życzenie. Szukasz kontaktu z ludźmi i dążysz do zawarcia przyjaźni przy czym dochodzi do krótkotrwałych udanych faz takich związków, ale gwałtownie się zrywają. Jedno niepowodzenie nakłada się na drugie. Widzę Twoją sytuację tak, że np. chcesz zagrać z kolegami w piłkę, oni się zgadzają, kiedy już dochodzi do rozpoczęcia gry - Ty uciekasz od nich. Bardzo chciałbyś zawrzeć przyjaźń, ale nie wierzysz, że zdołasz tę przyjaźń utrzymać. Ludzie obwiniają Cię o psucie im zabawy i pewnie myślą, że Ty nie chcesz być ich przyjacielem, tylko chcesz poudawać. Za tymi wydarzeniami stoi doświadczenie nietrwałych związków. "Bliskość jest niemożliwa" - tak można opisać ten wzór. Postępujesz zgodnie z modelem ciągłych prób nawiązania bliskiej relacji, a jednocześnie wydaje Ci się, że to się nie może udać. Tym samym inicjujesz już na samym starcie rozpad wszystkich Twoich wysiłków. W obliczu tego wszystkiego pojawiają się pewnie typowe symptomy takie jak bóle brzucha, głowy, złe samopoczucie i niechęć do zajęcia się czymkolwiek. Czujesz się zrezygnowany, zamykasz się w sobie, a potem znowu szukasz kontaktu i znowu wszystko się rozpada. Sam wszystko niszczysz i stajesz się ofiarą własnych pragnień. To szalenie destrukcyjne zachowanie, ma zapewne źródło w niestabilnych związkach z wczesnego dzieciństwa. Nie czujesz się wart siebie. Wcześniej zachowywałeś się agresywnie właśnie z lęków, z poczucia niepewności. Kluczem jest stworzenie na nowo obrazu siebie. Pofantazjuj trochę, zapomnij o przeszłości. Psychopatia mogła się u Ciebie wykształcić poprzez zanik komórek lustrzanych, które odpowiadają za empatię. Czy nie obwiniasz się właśnie za to, że nie potrafisz dzielić z kimś na bieżąco emocji? Czy to nie dlatego uważasz, że jesteś "zły"? Będziesz taki, jakie sobie nadasz znaczenie, możesz nauczyć się tym sterować, a na pewno warto abyś udał się raz jeszcze do psychiatry i spróbował podyskutować z nim na temat? Z pewnością w dzieciństwie zostałeś skrzywdzony choćby brakiem akceptacji ze strony rodziców i brakiem miłości z ich strony. Chcesz porzucić ideologiczne zdobycze dzisiejszego świata i żyć we własnym świecie o własnych wewnętrznych zasadach, które zawsze idą na przekór masowej idei, po co? Chcesz zwrócić uwagę na siebie, ale nie wiesz jak, nie nauczyłeś się bowiem miłości, więc kierujesz się strachem i niepewnością. Jeśli psychiatra na nic to może hipnoza - często bywa skuteczniejsza niż psychiatra, a nawet chirurg? Najlepiej jednak, jeżeli sam staniesz przed tym problemem i sam zdecydujesz kim chcesz być. Dążysz do rozwiązania go, ale dalej się nim napędzasz nie wierząc w swoje siły. Jeśli nie chcesz wierzyć w świat, w którym żyjesz to zapomnij o nim i poznaj go na nowo. Poznaj tą medytację i zobacz jakie budzi w Tobie uczucia, nazwij ją jak chcesz, przeprowadź ją jak chcesz, skrytykuj ją, pochwal ją, doświadcz jej. Kiedyś postrzegałem świat jak miskę suchego ryżu. To jest taki świat idei. Obok jest kartka papieru A4, która jest Twoim życiem. Tak naprawdę - nie masz możliwości tworzenia nowych rzeczy, możesz tylko czerpać z tej miski ryżu kolejne ziarenka i układać je na swojej kartce, w różnych wzorkach, w różnych układach, ale nigdy nie stworzysz nowej rzeczy bo wybierasz spośród tych, które już istnieją. Chopin też tak naprawdę nic nowego nie stworzył - to wszystko już istniało w każdym układzie. On po prostu poukładał te ziarenka tak, że wyszedł piękny wzór, ale mimo wszystko brał z tej miski i układał na swojej kartce. Nie tworzył nowych ziarenek. Czy właśnie tak postrzegasz świat? Zacznij fantazjować, marzyć, niech te fantazje żyją w Tobie. Nadaj życiu takie znaczenie jakie Ty chcesz. Rozkwitnij. To Ty sterujesz swoim życiem i to Ty jesteś odpowiedzialny za jego kształt. Idź na spacer do lasu, zapomnij o myślach, kiedy już do nich wrócisz - nadaj im własny kierunek. Bądź świadomy i powiedz. "Ja jestem..." i wybierz sobie któreś ziarenko ryżu i zdecyduj jaki chcesz być, a jeśli się nie sprawdzi - wybierz inny, w końcu natrafisz na siebie, a wtedy złap to ziarenko i wciąż wybieraj to samo, decyduj się na to samo aż się utwierdzisz, że to jesteś Ty.
Pierwszą część tekstu oparłem częściowo na książce "Mobbing w szkole" Karla Gebauera.
Padaj śniegu!
Avatar użytkownikaJanek Mężczyzna
Ciesz się wszystkim!
 
Imię: Janek
Posty: 23
Dołączył(a): 24 lis 2010, 07:27
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 22
Typ: 9w1
Zodiak: Waga, Koń

Re: Duży problem

Post 24 lis 2010, 19:59

Po pierwsze nie wiem co rozumiecie pod pojeciem psychopatia. Osobowość socjopatyczną, czy może ogólnierozumiane problemy psychiczne? Jesli pierwsze to niezly LOL. Pisałem o osobowości schizotymicznej, która jest typem schizoidalnym. Jestem na terapi ponad 3 lata i nawet raz tam nie byłem(to jest moj problem). Postaram sie wam wyjasnić na czym on polega. Lęk przejawia sie w kazdym momencie emocjonalnej ekspresji, wiec zaczynam go unikać. Unikam emocji obserwując je w sobie. Zauważając współczucie zaczynam sie nim interesować. Zkładam okulary przez które wybieram to co akurat mnie interesuje. Czytam o współczuciu, obserwuje u innych ... czytam o ludziach współczujących... to trwa miesiącami i jest wiele przeróżnych tematów równoległych. Jest to potęrzny proces intelektualny, który przebiega w dużej mierze nieswiadomie równolegle do mojego funkcjonowania i w zasadzie nigdy sie nie kączy bo jest sednem mechanizmu odronnego. Obserwując to i inne uczucia tworze obraz czysto intelektualny, zaczynam odgrywać postać zamiast odczuwać uczucia. Chce mechanicznie odgrywac siebie. Odczuwanie to interakcja ze światem. Czujesz coś w odpowiedzi na coś, inni to widzą i mogą reagować itd... Ja ten świat rzeczywisty zamykam w sobie. Zamykam uczucia wewnątrz i wypuszczam obraz który wczesniej wypracowałem. Boje sie czuć, więc sie zamykam. Nie chce jednak sie zatracić i chcąc przetrwać pokazuje ten obraz. To jest mój sposób na funkcjonowanie. Jestem sobą, jednoczesnie unikając zagrożenia i leku. Jest to slepa uliczka, bo nie jestem sobą w zasadzie wogóle mnie nie ma. To jest sytuacja w której życie dają mi inni, patrząc na obraz mnie, który tworze chcąc oddać idealnie jego istote. Tak chce dać przeżyc samemu sobie zamknietemu w sobie. Moje uczucia sa zamknięte i ja też. . Wszystko co czujecie i z czego nawet nie zdajecie sobie sprawy, ja chce intelektualnie ogarnąć=kontrolować w sobie. W zasadzie nieintencjonalnie wiąże przeróżne mechanizmy społeczne,,,ateizm, stosunek do homoseksualizmu, feminizm, przewartosciowanie ról społecznych, narastająca urbanizacja, intelektualizacja społeczenstwa, trendy w modzie ...Uważam że widze, czy raczej czuje to wszystko jako całość. Widzę w jaki sposób jedno wpływa na drugie, jak wszystko jest doskonale płynne i współzależne. To jest piękne i całkiem fajne uczucie. Socjologia, psychologia, bilogia, fizyka,... to wszystko jest jedno i jest połączone jak doskonały mechanizm. Nie tylko jest jedno, ale tez nie ma sensu jedno bez drugiego. Doskonały we własnej istocie, w której mieszczą sie także wszelakie niedoskonałości. Ja sie tego boje i chce to zabić, nie jako samo w sobie. Chce kontrolowac wszystko co pochodzi z mojego wnetrza, bo sie boje a na moją osobe nie składają sie tylko indywidualne cechy. Wszystko co czuje chce broniąc sie intelektualnie obezwładnić. Ja jednak nie jestem typowym przykładem schizoidalnym, bo czuje coś czego wogóle zdają sie nie odczuwac typowi schizoidalni. Czuje popęd seksualny. Powiedziałbym w bardzo dużych stężeniach. Do tego jak napisał ktos wczesniej, raczej w dziecinstwie reagowałem agresywnie, ekspansywnie itp... Do tego mam kontakt z własnym ciałem. Zawsze byłem w reprezentacji szkoły w piłke, czy w kosza. Obecnie jest z tym krucho i raczej mam problem z czuciem ciała. To jest w zasadzie euforyczna przyjemnośc modz biegac skakać na 100% własnego potencjału. Sni mi sie to uczucie. Ze potrafie grać i zatracic sie w grze jak kiedyś. To są sny euforyczne. Niestety jak sie wszystko zaczeło, zaczalem sie poruszać mechanicznie i sie dystansuje od ciała. Taniec też musi byc wielką przyjemnością.

Widziałem taki obraz.
Jest jezioro. Jest noc. Woda w jeziorze jest doskonale czarna, nie odbija światła, ma konzystencje wody ale jest czarna jak smoła. Wokół jeziora rośnie las. Las porasta strome góry otaczające jezioro. Jest przesmyk prowadzący na małą plaże przy jeziorze. Na plaży stoi postać młodego chłopaka. Jest odwrócony twarzą do jeziora(tyłem do mnie). Wokół stoja postacie wpatrzone w niego. Są 2 razy wieksze i maja potęrzne głowy. Przypominają postacie z wyspy wielkanocnej. Nie widzę ich bo tez stoją tyłem do mnie, jednak czuje że wzrok mają srogi i wpatrzony niebezpośrednio fizycznie w serce chłopaka. Na jeziorze pływa łódka a w łódce siedzi chłopiec. To wszystko jestem ja. Z tym obrazem wycisnietym z samego siebie wiążą sie uczucia, przeczucia itp... Postać na plazy to ja w obecnym stanie. Golem którego wystawiam na pokaz innym. Przyobleczony w intelekt i czysto intelektualny strój, sobowtór mnie bez uczuć. Jest sobowtórem ponieważ uczucia, ciepło, ja, jest na łódce. Przepis na zadowolenie, ulgę ,spontanicznośc, radość wolność jest na łódce. To wszystko jest na łódce w ciemnej krainie z powodu postaci stojących za postacią na plaży. To one wypychają swoim podejściem esencje mnie samego gdzieś gdzie nie mam miec do niej dostępu. To wszystko jest moj swiat wewnetrzny, w ktorym cos takiego jak logika nie ma sensu. Tam dochodzi sie do poczucia jedności z energią ktora jest sednem nas. Z ktorej wypływamy. Ja mam zamiar wyjśc z tamtąd mocno na nogach, przyobleczony we własny potencjał. W potencjał własnej osoby. Ja który teraz mam mniej niz inni, będe miał więcej niż inni. Wiecej bedzie sie brało ze mnie, choć nie bede tego utozsamiał ze mną, nie bedzie mną choc bedzie moją istotą. Człowiek stoi na tym z czego sie rodzi. Nie bede kosmitą, swietym, mnichem, joginem, szamanem, inkarnacją,. Nie bede prawosławnym, katolikiem, buddystą. Wyjde zypełnie goły i czysty jako ja, zatopiony we wszystkim.

Co do funkcjonowania emocjonalnego to nie jest tak że ktos mnie odrzuca. W zasadzie to ja odrzucam. Zrazam troche ludzi, którzy pozytywnie nastawieni dostają coś innego, ale widzę w ich oczach raczej zdziwienie i ostrozność niż agresje czy złośc. Raczej zawód.Niezrozumienie i zaskoczenie:). Wydaje mi sie że rozumiem uczucia innych, choć nie swoje. Myśle że jestem w tym dużo bieglejszy niz przeciętnie i nie chodzi o ontelektualna stronę, a raczej intuicyjną. Jestem bardziej wrażliwy niz jawyrazaniej mysleliscie.
2Jacks Mężczyzna
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 lis 2010, 15:57

Re: Duży problem

Post 25 lis 2010, 11:23

Po pierwsze nie wiem co rozumiecie pod pojeciem psychopatia. Osobowość socjopatyczną, czy może ogólnierozumiane problemy psychiczne?
A co za różnica? Do czego potrzebna ci ta etykietka?
Popatrz co robisz. Najpierw pytasz nas jak my ciebie widzimy, a potem dajesz długaśny opis siebie i swoich doświadczeń jakbyś chciał powiedzieć: popatrzcie - taki właśnie jestem, zobaczcie jakie mam niezwykłe i głębokie przemyślenia. Pomóżcie mi to nazwać, pomóżcie mi określić siebie, zbudować swoją tożsamość, odnaleźć swoją wyjątkowość.

Chcesz "napełnić swój koszyk" jak to ładnie określił Tolle. To co Tolle chciał przekazać w z wiązku z tym "koszykiem" to to, że próba jego napełnienia za pomocą umysłu/intelektu, jest z góry skazana na niepowodzenie. Nie da się zdefiniować za pomocą intelektu swojego ja - czegoś co jest poza intelektem, jest jakby w innym wymiarze.
Dowód? Ty jesteś najlepszym dowodem. Masz bardzo rozwinięty intelekt i od wielu lat usilnie, dużo bardziej usilnie niż 99% ludzi, starasz się określić siebie za jego pomocą. Jakie masz efekty sam widzisz. Zamiast być coraz lepiej, jest coraz gorzej. Zamiast się zbliżać, oddalasz się. Nie tędy droga.
Jak powiedział kiedyś ktoś mądry: "Szaleństwem jest powtarzać wciąż te same czynności i oczkiwać, że przyniosą inne rezultaty".
Jeżeli ogarnięcie tego z poziomu intelektu tak długo ci nie wychodzi, po prostu porzuć to, spróbuj czegoś innego.

Jak trafnie zauważyła luth i co sam potwierdziłeś, twój podstawowy problem to brak problemu :roll:
A ty zamiast coś z tym zrobić w kółko powtarzasz ten sam schemat - zaczynasz pławić się w analizowaniu niezwykłego skomplikowania swojego przypadku. Wrzuć na luz. Cały ten elaborat to tylko gierki twojego umysłu. Chcesz się uwolnić od tych gierek, to coś zrób. Zmień dotychczasowy sposób myślenia/działania, spróbuj jakiegoś innego sposobu.
Czy przejrzałeś stronkę, do której podałem ci linka? Nie twierdzę, że akurat EFT jest panaceum na wszystkie twoje problemy, ale może lepiej poświęcić czas na aktywne szukanie pomocy, testowanie różnych metod, choćby tego co ktoś podsuwa ci pod nos, zamiast tracić go na rozpisywanie się na temat skomplikowania swojej psychiki.
Na niektóre pytania odpowiedź przychodzi jedynie w ciszy...
Avatar użytkownikaMr.UFo Mężczyzna
ArtOfLiving
 
Imię: Krystian
Posty: 46
Dołączył(a): 18 lis 2010, 01:47
Lokalizacja: Poznań
Droga życia: 3
Typ: 9w1
Zodiak: Koziorożec

Re: Duży problem

Post 25 lis 2010, 12:44

2Jacks,
Bardzo wzruszyłam się czytając opis Twojego obrazu. Piękne to.

Wszyscy ukrywamy nasze uczucia, innym ludziom pokazując tylko sobowtóra. I to zmieniając role w każdej relacji.
Jesteśmy poskładani z kawałków siebie, swoją istotę chroniąc w naszym centrum przed innymi.
Lęk przed oceną, przed odrzuceniem, przed niekochaniem po prostu paralizuje nas w wyrażaniu samych siebie.

Naprawdę niewielu jest ludzi, którzy żyją emanując soba prawdziwym, na każdym kroku pokazując prawdziwą istotę siebie i swoje prawdziwe uczucia.
W mniejszym lub większym stopniu wszyscy gramy role.
Ja nie widzę w tym nic psychopatycznego.
Nie odbieram od Ciebie niczego odmiennego, no poza świadomością zachodzących w Tobie i otoczeniu procesów emocjonalno - interpersonalnych.

Tyle tylko, że Twoja wielka wrażliwość pozwoliła Ci odczuć ten wielki dyskomfort z powodu odczucia oddzielenia tego sobowtóra od Ciebie prawdziwego. A Twój przenikliwy umysł zajął się analizowaniem i znalazł w tym upodobanie.
Wielu ludzi czuje wewnętrzną tęsknotę i nie wie za czym, czuje wewnetrzny dyskomfort i nie wie czego on dotyczy.
Szukaja w zewnętrzności, zagłuszają te lęki alkocholem, praca, seksem, zakupami, wycieczkami i czym tylko się da.
Ty szukałeś w sobie i znalazłeś.
Ze strachu przed odrzuceniem sam odrzucasz, przynajmniej Cię nie skrzywdzą.
Ale sam przysparzasz sobie o wiele więcej cierpienia niż ktokolwiek byłby w stanie Ci zadać.
Masz wielką wiedzę na swój temat, tylko jedna decyzja dzieli Cię od połączenia ze sobą Twoich aspektów.
Twój sobowtór, a raczej sobowtóry, bo jest ich mnóstwo czekają na Twoją miłość, na Twoją akceptację.
Sam je stworzyłeś, to Twoje dzieci, ukochaj je, przytul, one niczego więcej nie potrzebują.
One się bardzo boją, tyle razy zostały skrzywdzone.
Czy złe czy dobre, wywodzą się z tego samego źródła, z Twojego serca.
W swoim obrazie poprowadź tego golema do chłopca w łódce i dokonaj ich integracji.
Niech wezmą się w objęcia i przytulą jak przyjaciele.
Kiedy połączą się w jedną postać, doznasz zespolenia, staniesz się pełnią.
Prawdopodobnie będzie to proces, nie jedna chwila, że zmienią się Twoje reakcje na innych.
Życzę Ci z całego serca, byś tego dokonał. :thumbright:

Mr.UFo napisał:
Jeżeli ogarnięcie tego z poziomu intelektu tak długo ci nie wychodzi, po prostu porzuć to, spróbuj czegoś innego

Zgadzam się spróbuj czegokolwiek.
Jeśli podejmiesz decyzję, że chcesz to zmienić, to zadziała każda metoda, której się podejmiesz.
Antenka Kobieta
Jedyna pewna rzecz to zmiana
 
Imię: Aneta
Posty: 113
Dołączył(a): 10 lis 2010, 13:35
Lokalizacja: Staszów
Droga życia: 11
Zodiak: baran/pies

Re: Duży problem

Post 25 lis 2010, 14:56

To jest cytat --------> Wszystko co czuje chce broniąc sie intelektualnie obezwładnić.

Kochany...
Co kolwiek o Sobie pomyślisz wiedz, że jesteś czymś więcej...
Co kolwiek byś O Mnie nie pomyślał wiedz że jestem też czymś więcej...
Sam już to widzisz dlaczego tu jesteś, a wiedz że jesteś Wielki tak jak każdy z nas...
Masz dar, a jest On odwagą wielką, odwagą która Cie skłoniła by dać coś Sobie Całemu...
A jest to rozwiązanie problemów jakie ludzie Sobie nakładają, poprzez zrozumienie intelektualne tego czym są doprawdy...
I ty wiesz dokładnie gdzie człowieka może to zaprowadzić i teraz też wiesz jak wyjść z tych kreacji...
Gdyż to tylko kreacje którą człowiek sam sobie stworzył, by doświadczyć Siebie Samego...
Gdyż to co jest na zewnątrz jest odbiciem tego w wewnątrz..
Zakceptuj wszystko jakie jest i uzdrow puszczając to w pokoju, gdyż już dalej służyć Ci w tej grze nie musi..
To też chce Ci służyć w inny sposób...
Jaki?
Nie nadawaj temu sensu swym umysłem, gdyż wtedy tego nie puszczasz...
A gdy to puścisz zrozumiesz czym Jesteś i Ja Jestem...

...Miłością :)

I ona wszystko uzdrowi...
Miłość do Siebie Samego...
...Całego. :)

Masz dar ekspresji zrozumienia Tego...
Co już wyraziłeś słowami powyżej, wyraziłeś Ducha...
...Całego

Kochany.

Z Miłością i Wolnością do Siebie Samego... SAM
http://www.youtube.com/watch?v=b1VpyER3 ... re=related

Na jaką Kulkę chcesz poświęcić Swą uwagę? Ty też jesteś kulką...
http://www.sam-jestemjakijestem-mas.blogspot.com
Avatar użytkownikaSAM
Niema NIC Smiejszego....
 
Imię: Szczęście
Posty: 200
Dołączył(a): 10 sie 2010, 09:44
Droga życia: 1
Typ: bzdura
Zodiak: bzdura

Re: Duży problem

Post 25 lis 2010, 19:35

Codo tej psychopatii to chyba sie zapetlamy w najmniej waznej kwestii. To wy mi tą łatke przyczepiacie, a różnica jest kolosalna. Jedni używają tego okreslenia w stosunku do osobowości socjopatycznej/dyssocjalnej/psychopatycznej. Inni używaja tego w stosunku do wszystkich zaburzeń jakie mozna sklasyfikować. Od najblachszych do najcięższych.
Jesli Piszecie o tym w kontekscie pierwszym to ona nie pasuje. Charakteryzuje sie brakiem leku, brakiem mozliwości uczenia, jest nieuleczalna, wiec nie pasuje i ja to pisze. Jesli ktos powie że jestem murzynem to powiem że nie jestem. Nie wiem o co chodzi.Mialem napisac że sie zgadza? Nie ja o tym napisałem, tylko wyprowadzam z błędu. Co do intelektualizacji to juz jakiś czas temu uznałem że to idiotyzm. Po pierwsze jestem za słaby(każdy jest) i nie ogarniam wielu aspektów. Gdzies nawet czytałem że w pewnych kwestiach zbyt wysokie IQ jest problemem. Ja na pewno nie mam wybitnego. Po drugie i co bardzie ważne, oszukałem sie. To co miało pomódz okazało sie największym problemem. Lekarstwo okazało sie gorsze od choroby. Link przejrzałem i nawet wydał mi sie idealnie trafiać w moje potrzeby.
Co do tego pisania, to badzmy dorosli. Internet jest bezpieczny i anonimowy. Nie wiele kosztuje klikanie. Jak ci sie grunt pali pod nogami to zawsze bedzie sie szukało takich miejsc gdzie bedzie sie mozna troche pochwalić, poprawić samopoczucie. Tym bardzie jesli lęk mnie troche uposledza. Co do przytulania chłopca z łódki to jest to oczywisty sposób, ale jednak abstrakcyjny. Mozna o tym pisać, jest to ciekawe i takie inne od tych przyziemnych spraw. Fajnie by było takie cos rysować czy malować, ale to jest abstrakcja.
2Jacks Mężczyzna
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 lis 2010, 15:57

Re: Duży problem

Post 26 lis 2010, 13:48

2Jacks,
Co do przytulania chłopca z łódki to jest to oczywisty sposób, ale jednak abstrakcyjny. Mozna o tym pisać, jest to ciekawe i takie inne od tych przyziemnych spraw. Fajnie by było takie cos rysować czy malować, ale to jest abstrakcja.


Z własnego doświadczenia mówię, że to jest realne i przekłada się w 100% na trzeci wymiar.
Podświadomość uwielbia rytuały i "rozumuje" obrazami.
To tylko program, który musisz stworzyć, aby zadziałał i zmaterializował się.
Namaluj go, zwizualizuj, poświęć temu trochę uwagi.
Albo zrób to po swojemu, ale i tak, jeśli podejmiesz taką decyzję o integracji aspektów, i tak nawet nieświadomie stworzysz obraz tej decyzji, dopiero wtedy ona się zamanifestuje w Twojej rzeczywistości.
Te światy są tak samo rzeczywiste i istniejące jak i 3D.
Tworzysz bez chwili wytchnienia cały czas, sztuka życia polega na tym, by robić to świadomie i świadomie gospodarować własną energią.
Poza tym nie sugeruję Ci, byś wierzył w cokolwiek tu piszę, po prostu sprawdź jak to działa dla Ciebie.
Albo i nie, jak nie chcesz.
Antenka Kobieta
Jedyna pewna rzecz to zmiana
 
Imię: Aneta
Posty: 113
Dołączył(a): 10 lis 2010, 13:35
Lokalizacja: Staszów
Droga życia: 11
Zodiak: baran/pies

Re: Duży problem

Post 26 lis 2010, 17:44

2Jacks napisał(a):Codo tej psychopatii to chyba sie zapetlamy w najmniej waznej kwestii. To wy mi tą łatke przyczepiacie, a różnica jest kolosalna. Jedni używają tego okreslenia w stosunku do osobowości socjopatycznej/dyssocjalnej/psychopatycznej. Inni używaja tego w stosunku do wszystkich zaburzeń jakie mozna sklasyfikować.


2Jacks,

Weź już przestań z tą psychopatią. Czepiłeś się jej jak rzep psiego ogona :)
Poruszyłem jej temat nie po to, żeby zwrócić ci uwagę, że możesz być psychopatą, tylko po to, żeby zwrócić ci uwagę, że nadajesz znaczenie etykietkom, które przyklejają ci inni ludzie. Nie ma znaczenia czy ktoś nazwie cię psychopatą, pederastą, szambonurkiem, kosmitą czy cyklistą. To tylko etykietki - kompletnie nic nie znaczą, w żaden sposób nie określają tego kim jesteś. W żaden sposób nie zbliżają cię do samego siebie, a wręcz oddalają. Po co więc w ogóle zawracać sobie nimi głowę? Po co się nimi przejmować?
Jeden z pięciu punktów wiedzy przekazywanej na kursie podstawowym ArtOfLiving to: Nie bądź piłeczką ping-pongową odbijaną przez opinie innych ludzi.
Ludzie się zmieniają i ich opinie też.Til już dawno mógł zapomnieć, że wspomniał coś o psychopatii w tym wątku. Ta myśl być może już dawno przestała istnieć w jego głowie, ale pozostała w Twojej. I ciągle ją mielisz, nadajesz jej znaczenie i udowadniasz sobie i nam, że to niemożliwe, żebyś był psychopatą.
Co prawda nie jestem jakimś specjalistą od psychopatii, ale wg mnie oczywiście nim nie jesteś. Psychopata to człowiek pozbawiony uczuć wyższych, o bardzo rozwiniętym intelekcie i wysokiej umiejętności "odgrywania" uczuć w celu manipulowania innymi ludźmi. Ta manipulacja jest celowa i cyniczna. Tak więc nijak nie pasujesz do tego opisu.
Lepiej ci? ;)
Jeśli tak to szkoda, bo to znaczy, że nadal ma dla ciebie znaczenie czyjaś opinia... ;)

Też uważam, tak jak Antenka, że twój przedostatni post był niesamowity i pokazał Twoją głębię, znacznie większą niż u 90% ludzi. To, że ty tego nie dostrzegasz i dyskredytujesz sam siebie w kolejnym poście, w żaden sposób tego nie zmienia. Problem polega tylko na tym, że twoja głębia stała się przyczyną twoich cierpień, a nie wyzwolenia. Jeśli chcesz coś z tym zrobić, po prostu musisz sobie uświadomić ten fakt i znaleźć narzędzie, sposób najbardziej odpowiadający tobie i zacząć działać. Tylko tyle i aż tyle.

Życzę ci z całego serca siły do zmiany schematu, który robi największe zamieszanie w twojej głowie - zmiany myślenia na działanie. Zamiast zastanawiać się co by było gdyby, zrób to - sprawdź co się stanie, kiedy zaczniesz robić to nad czym do tej pory zastanawiałeś się tylko czy jest sens to zrobić, albo czy dasz radę...

Trzymaj się ciepło! :)
Na niektóre pytania odpowiedź przychodzi jedynie w ciszy...
Avatar użytkownikaMr.UFo Mężczyzna
ArtOfLiving
 
Imię: Krystian
Posty: 46
Dołączył(a): 18 lis 2010, 01:47
Lokalizacja: Poznań
Droga życia: 3
Typ: 9w1
Zodiak: Koziorożec

Re: Duży problem

Post 26 lis 2010, 19:09

Wykonuje pracę z tymi obrazami, snami, książkami czy filmami robiącymi na mnie wrażenie. Jesli mi sie cos przysni, pamietam to i czuej to oczywiście wykonuje pewną "pracę". Daje sobie pozwolenie na pociągnięcie na wpół świadomie snu do konca, lub opreruje "obrazami" tak jak uważam za stosowne. Wazniejsze są jednak uczucia z obraami powiązanei to wsród nich trzeba sie poruszać. Wydaje mi sie jednak że przedostanie sie czegoś takiego świadczy jakby , że coś sie juz zaczęło. Ja moge sie ustosunkowywac, ale sie podłączam w trakcie procesu,który ze względu na moją nature chce bardziej puścić niż sie zagrzebywac w interpretacjach i dochopdzić do wniosków (choc jednak to robie)itp... Nie chce nic spieprzyć, nie chce sie oszukać. Oczywiscie mówie o sprawach kiedy pojawiają sie uczucia, lub intuicyjna pewnośc że coś, to to coś choc dokładnie nie jest sie w stanie okreslic co. Co do etykietek, to zgadza sie. Czułem sie w obowiązku odpowiedzieć.
2Jacks Mężczyzna
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 lis 2010, 15:57

Re: Duży problem

Post 26 lis 2010, 21:48

2Jacks napisał(a):Wykonuje pracę z tymi obrazami, snami, książkami czy filmami robiącymi na mnie wrażenie. Jesli mi sie cos przysni, pamietam to i czuej to oczywiście wykonuje pewną "pracę".

Sorki 2Jacks, ale to mi przypomina barona Minhauzena, który próbował sam siebie wyciągnąć z bagna za włosy :)
Jak chcesz rozpracować gierki swojego umysłu za pomocą tego samego umysłu, na dodatek sposobami wymyślonymi przez tenże umysł? Jak dla mnie bardziej to przypomina samosabotaż albo nieświadome oszukiwanie siebie, niż pracę nad sobą. :? Próbujesz uporać się z własnym umysłem za pomocą tegoż umysłu... #-o

Wg mnie bez skorzystania z pomocy kogoś z zewnątrz, lub przynajmniej skrupulatnego zastosowania metody opracowanej przez umysł inny niż twój, będziesz kręcił się wokół własnego ogona coraz bardziej zjadając go... Tak to widzę.
Nie wiem jakie masz doświadczenia z psychologami, bo ludzie miewają bardzo różne, ale uwierz mi, że istnieją fachowcy zdolni zrozumieć co dzieje się w twojej głowie i mający pomysły i sposoby na to, żeby sobie z tym poradzić, żeby przechytrzyć twój umysł. I w cale nie trzeba szukać ich ze świecą na drugim końcu świata. Jest już ich sporo także w Polsce. Wiem, bo sam takich znam.
Na niektóre pytania odpowiedź przychodzi jedynie w ciszy...
Avatar użytkownikaMr.UFo Mężczyzna
ArtOfLiving
 
Imię: Krystian
Posty: 46
Dołączył(a): 18 lis 2010, 01:47
Lokalizacja: Poznań
Droga życia: 3
Typ: 9w1
Zodiak: Koziorożec

Re: Duży problem

Post 27 lis 2010, 11:04

Mr.Ufo napisał(a):Jak chcesz rozpracować gierki swojego umysłu za pomocą tego samego umysłu, na dodatek sposobami wymyślonymi przez tenże umysł? Jak dla mnie bardziej to przypomina samosabotaż albo nieświadome oszukiwanie siebie, niż pracę nad sobą. Próbujesz uporać się z własnym umysłem za pomocą tegoż umysłu...

Bardzo jestem ciekawa jak uważasz w takim razie Mr.Ufo w jaki sposób ma rozpracować gierki umysłu inny umysł, który jest (iluzyjnie) odrębny i nie ma całego oglądu na problemu, umysł i psychikę 2Jacksa.

Uporać się z własnym umysłem można tylko i wyłącznie samemu. Niekoniecznie za pomocą umysłu (człowiek nie jest tylko umysłem!), ale tak też się da.

Mr.Ufo napisał(a):Wg mnie bez skorzystania z pomocy kogoś z zewnątrz, lub przynajmniej skrupulatnego zastosowania metody opracowanej przez umysł inny niż twój, będziesz kręcił się wokół własnego ogona coraz bardziej zjadając go... Tak to widzę.

Szukając pomocy na zewnątrz 2Jacks będzie cały czas wymyślał nowe problemy aby podtrzymywać swoją tożsamość wiecznie niezadowolonego, wiecznie obarczonego problemami wewnętrznymi poszukiwacza :):). Pomoc zewnętrzna nigdy nie jest kompletna, z zewnątrz można coś zasugerować, zainspirować do czegoś, ale tylko wewnątrz są metody i sposoby, które będą odpowiednie dla danej osoby i poprowadzą ją do najszybszego rozwoju :).

W wyniku pomocy zewnętrznej idzie się mocno na około. Zwłaszcza jeśli jest to pomoc prywatnego psychiatry, który bierze 100zł za wizytę. Wtedy problemy będą się mnoożyć i mnoożyć <turla się> :)

2Jacks, rozkmiń proszę następujące zagadnienia. Kim/czym tak naprawdę jesteś? Co sprawia, że Twoje ciało jest żywe? :) Czym jest drzewo? Czym jest kot? :) Co sprawia że umysł przesyła informacje - nota bene po prostu elektryczne ładunki i co sprawia, że te ładunki są odbierane jako myśli? Co sprawia że fizyczna manifestacja drzewa rośnie i istnieje ? :) Co sprawia, że bliskie sobie osoby doskonale wyczuwają co się dzieje z drugą, zwłaszcza jeśli dzieje się coś złego? Co czujesz gdy jesteś sam na sam z dziką, nienaruszoną naturą? :) Co powoduje to uczucie? I najważniejsze - gdzie się kończy Twój umysł a zaczyna coś innego? Jesteś świadomy procesów w swoim umyśle, czy możesz je obserwować z boku? Czym jest ta świadomość, jeśli istnieje i czy to jest najgłębsza esencja tego czym jesteś? Czy jest coś więcej?

Nie musisz próbować pisać odpowiedzi na te pytania, po prostu pomyśl nad tymi kwestiami, jeśli masz ochotę, poszukaj w sobie odpowiedzi na nie :)
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza

Re: Duży problem

Post 27 lis 2010, 19:47

Jestem troche jak ktos kto chce polizac lizaka. Trzymam go w ręku, patrzę na niego ale nie liże tylko mysle jaki to on jest dobry. Im bardziej chce go polizać tym bardziej zagłębiam sie w rozmysleniach na temat lizaka. To jest mistrzowski poziom głupoty. Pospolitej, ale za to poziom mistrzowski. Oczywiście moge sobie deklarowac ile chce takie podejscie, ale nie koniecznie musi to cos zmieniac w moim postepowaniu. Obejrzałem te linki Eckharta Tolle i jak on mówi o obecności w chwili terazniejsze(czy jakos tak) to ja mam dokładnie odwrotnie. Także rozmyślania takie czy inne już nie bardzo mnie interesują. Zawsze będą one skrzywione i raczej potrzebne jest mi wypadniecie z tego procesu, zaprzestanie go bo w takiej formie jak obecnie bedzie zawsze szkodliwy. W zasadzie to jestem w sytuacji w której dochodze do wniosku, że wszystko co robiłem i co niby chcialem robić było czyms dokładnie odwrotnym. Pamietam na zajęciach z filozofii było coś o człowieku w jaskini. Został zamkniety w jaskini w której dachu była dziura. Cały czas kombinował jakby sie do niej dostać, a wyjscie z jaskini było obok niego w ciemności. Rozmyślania mogą być tylko pruba dostania sie do tej dziury i nic nie dadzą.
Prawdą jest że samemu to może być mi troche trudno. Jednak z drugiej strony pomódz to moge sobie tylko ja sam.
2Jacks Mężczyzna
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 lis 2010, 15:57

Re: Duży problem

Post 27 lis 2010, 20:10

Rozmyślania nad istotą zjawisk są czymś innym niż bezsensowne mielenie wszelkich przeżyć, myśli i sytuacji. Rozmyślania nad istotą świata/przedmiotów/istot prowadzą do odkrycia istoty bytu i poczucia poziomu BYCIA w sobie, tego o czym mówi Eckhart Tolle.
Słońce gorące
Avatar użytkownikaluth
 
Imię: Alicja
Posty: 1085
Dołączył(a): 31 mar 2010, 23:06
Lokalizacja: Warszawa
Droga życia: 11
Typ: 7w8
Zodiak: Byk, Koza

Re: Duży problem

Post 28 lis 2010, 18:31

Masz rację luth ale nie zgadzam się z tobą ;)

Gdyby tak było jak piszesz, to nie istniałyby żadne metody rozwoju duchowego, terapie czy psychologia. Jedyny sposób aby różne tego typu metody zdobyły jakąkolwiek popularność czy uznanie jest ich skuteczność. Nie miałyby one racji bytu gdyby nie obroniły się skutecznością. Po prostu nikt z nich by nie korzystał gdyby nie działały. Wyobraź sobie dajmy na to takiego Mindell'a czy Wilbera, który studiuje, rozkminia rzeczywistość przez 10-20 lat, w końcu dochodzi do jakichś wniosków i opracowuje własną metodę pracy z człowiekiem. Opracowuje ją, testuje tak długo aż zacznie przynosić ona efekty. Inaczej dałby sobie spokój z tym wszystkim. Żeby metoda zdobyła popularność musi przynosić efekty nie tylko jej twórcy, ale także całej rzeszy innych terapeutów, muszą się oni do niej przekonać, inaczej po prostu nie będą jej stosować. Tak więc każda w miarę znana metoda terapeutyczna musi działać. Inaczej nie istniałaby. Zostałaby w naturalny sposób zapomniana.
Oczywiście nie jest tak, że każda metoda działa na każdego. Bliższe prawdy jest nawet stwierdzenie, że mało która metoda działa na mało kogo, ale to tylko kwestia odszukania tego co na kogo działa. Dlatego jest tak wiele metod, dróg do siebie samego, bo tak różni są ludzie, a raczej, tak różne są wkręty jakim ulegają.
Oczywiście możesz też założyć, że wszystkie te metody to ściema i próba wyciągania kasy z "naiwnych owieczek", ale jeśli tak uważasz to niech to będzie twoja rzeczywistość, nie moja :)

To co proponujesz 2Jacks'owi to mniej więcej coś takiego jakbyś przechodząc obok budki z piwem zobaczyła jakiegoś zamroczonego żula, poczuła do niego tak głębokie współczucie i miłość, że postanowiłabyś mu pomóc. Podeszłabyś do niego i powiedziała:
Żulku mój kochany, takie poczułam współczucie i miłość kiedy cię zobaczyłam. Przebudź się, rozkmiń kim/czym naprawdę jesteś? Co sprawia, że twoje ciało jest żywe? Czym jest drzewo? Co sprawia, że umysł przesyła informacje - nota bene po prostu elektryczne ładunki. Rozkmiń to Żulku, bo zależy mi na tobie... Albo posłuchaj Żulku wykładów Eckharta na jutubie i rozkmiń potęgę teraźniejszości, przebywania w chwili obecnej...

Jak sądzisz luth na ile pomogłabyś Żulkowi takim tekstem. Na ile przebudziłby go on? Pewnie jedyna jego reakcja byłaby w stylu: Ja pie***, czym ty się dziewcze narąbałaś, że masz taką niezłą fazę... ;)

Nie chcę przez to powiedzieć, że 2Jacks jest na poziomie żula spod budki z piwem. Chcę przez to powiedzieć, że sposób pracy nad sobą trzeba dobrać do poziomu z jakiego się startuje. A najlepszym wyznacznikiem poziomu z jakiego się startuje jest sposób w jaki radzimy sobie z własnymi emocjami i własną psychiką. 2Jacks mimo naprawdę dużych wglądów i ogarniania swojego wnętrza, ma problem na tym podstawowym poziomie normalnej egzystencji z samym sobą. I na początek najlepiej użyć metody, która najlepiej radzi sobie na tym właśnie poziomie. Później, kiedy w głowie 2Jacks'a zapanuje względny spokój i zgoda na rzeczywistość, zgoda na samego siebie, podpiszę się pod Twoim postem luth obiema rękami.
U każdego przychodzi taki moment, że dalej już nie da się iść prowadzonym przez kogoś/jakąś metodę, za rękę. Dalej trzeba już iść samemu, bo tak jak piszesz nikt nie jest w stanie mieć tak pełnego oglądu sytuacji jak będzie miał sam 2Jacks. Ale zanim to nastąpi musi się on nauczyć odróżniać to co podpowiada mu jego zalękniony umysł i ego obawiające się o swoją egzystencję, od rzeczywistych wglądów we własną naturę. To co proponujesz jest jakimś tam sposobem, ale na pewno nie najskuteczniejszym. Nie na początku. Później jest właściwie jedynym sposobem.

Znam osobiście przynajmniej kilkanaście osób, które próbowały zupełnie samodzielnie, co najwyżej wspierając się jakimiś książkami, porobić sobie "porządki w głowie". Traciły na to całe lata z marnymi lub zerowymi efektami. Spędziły setki jeśli nie tysiące godzin w medytacji. Dopiero kiedy trafiły na jakąś wartościową metodę czy terapię pozwoliło im to ruszyć z kopyta, rozpracować te wszystkie gierki własnego umysłu, porobić porządki na podstawowym poziomie poczucia własnej wartości, wdzięczności do rodziców, świata, akceptacji rzeczywistości i chwili obecnej itd. Wtedy przyszedł czas na powrót do medytacji, prawdziwy wgląd w siebie i pójście dalej. I wtedy ta dalsza droga okazała się efektywna i prowadziła rzeczywiście w głąb siebie, a nie była zabawą w ciuciubabkę z własnym umysłem.

Oczywiście nie każda terapia czy metoda terapeutyczna i nie dla każdego to dobre rozwiązanie. Można trafić na wielu szarlatanów, wyciągaczy kasy, hochsztaplerów itp. których intencją nie jest autentyczna pomoc, tylko autentyczna kasa ;) Ale po to mamy swój rozum, żeby go używać i uczyć się zauważać takich gagatków. Warto też pamiętać, że wszystko co do nas przychodzi, pojawia się w jakimś celu. Pytanie tylko, czy jesteśmy w stanie dostrzec ten cel.

2Jacks,
Twój ostatni post świadczy wg mnie o tym, że rzeczywiście poważnie traktujesz siebie i naprawdę niewiele ci trzeba, żeby to wszystko ogarnąć i ułożyć sobie w głowie. Zapętliłeś się z jednej strony dość zdrowo, jednak z drugiej strony nauczyłeś się już obserwować samego siebie i dostrzegać niektóre mechanizmy funkcjonowania umysłu. Wg mnie wystarczy ci trochę podstawowej wiedzy o sposobach funkcjonowania ego, mechanizmach obronnych, naturze emocji i jakaś efektywna metoda/technika opanowania tego wszystkiego. Do tego kilka łyków zawierzenia w moc i boskość, która jest w tobie, spora dawka determinacji i zanim się obejrzysz będzie po temacie :)
Na niektóre pytania odpowiedź przychodzi jedynie w ciszy...
Avatar użytkownikaMr.UFo Mężczyzna
ArtOfLiving
 
Imię: Krystian
Posty: 46
Dołączył(a): 18 lis 2010, 01:47
Lokalizacja: Poznań
Droga życia: 3
Typ: 9w1
Zodiak: Koziorożec

Powrót do działu „Psychologia”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości