Wszystko inne dotyczące ezoteryki i spraw poruszanych w Przebudzeniu.

Post 28 lut 2008, 13:14

leaozinho napisał(a):
mechezz napisał(a):Przecież mięso to jedna z najpyszniejszych rzeczy, jak się dobrze przyrządzi


tak czesto słyszę ten argument....
To nie mięso smakuje, tylko przyprawy i dodatki, którymi są .... bingo! zioła, korzenie, owoce, warzywa.
czy kiedykolwiek próbowałeś surowego mięsa? raczej nie byłoby takie smaczne.

Ja tez tu sie wtrace, bo rownie czesto takie argumenty slysze, albo takie "ja bym ci przyzadzil mieso tak, ze nawet bys nie poznal ze to mieso"

ale moja odpowiedz na nie zawsze brzmi tak samo: Rownie dobrze i smacznie moge ci przyzadzic swoje wlasne odchody, ale panowie......i panie :).....chyba nie tedy droga....
Tygrrysek Mężczyzna
 
Imię: Konrad
Posty: 7
Dołączył(a): 24 lut 2008, 04:56
Lokalizacja: Planeta Ziemia
Droga życia: 9
Zodiak: Rak

Post 07 mar 2008, 02:13

Odnośnie rozmowy o mleku.
Tak jak pisała Decadence, w mleku krowim, podobnie jak w każdym innym, w tym różnych mlekopodobnych preparatach dla niemowląt, brakuje bardzo ważnego czynnika. Są to gamma-globuliny, czyli część z globulin (jest ich kilka typów, ale tylko gamma przechodzą przez łożysko w życiu płodowym, później przez gruczoły do mleka) wytwarzanych przez nasze limfocyty B do bronienia nas przed infekcjami, alergenami, ciałami obcymi i wszystkim innym. Małe dziecko własną odporność rozwija w pełni dopiero ok. 6 - 12 miesiąca po urodzeniu (zależnie od osoby). Do tego czasu obrona dziecka przed chorobami i ciałami obcymi spoczywa w dużej mierze na gamma-globulinach, które dziecko ssie razem z mlekiem matki, a wcześniej 'pobierało' razem z substancjami odżywczymi przez pępowinę. Dodatkowo system immunologiczny malucha 'uczy się' wykrywania różnych świństw od gamma-globulin mamy.
Dowiedziono z resztą naukowo, że dzieci które nie były z różnych powodów karmione piersią, a wyłącznie jakimiś substytutami po raz, miały przez te pierwsze miesiące życia znacznie obniżoną odporność, a zwiększoną zapadalność na choroby, po dwa, bardzo znaczny procent był bardzo podatny w dalszym życiu na alergie (skutek braku obrony w pierwszych miesiącach życia przed alergenami i poprzez to uczulenie organizmu na nie), oraz po trzy, w późniejszych miesiącach i latach z powodu braku możliwości 'nauki' od systemu odpornościowego matki, zwiększona zapadalność na różne choroby. Dla pełnego obrazu dodam jeszcze, że pierwsze 1-2 miesiące po urodzeniu są krytycznymi dla przeżycia dziecka, bo wtedy nie wszystkie układy i narządy działają w pełni sprawnie, więc o wiele łatwiej jakiejś infekcji czy uczuleniu nie tylko wyrządzić poważną krzywdę ale czasem nawet zabić dziecko. Dlatego też aktualnie generalnie jeśli tylko istnieje taka możliwość, nie pozwala się na to, żeby dziecko nie było karmione piersią, niezależnie od powodów przemawiających za, bo prawie zawsze ryzyko przewyższa ewentualne korzyści... A w ostateczności szuka się mamki, która mogłaby karmić piersią dziecko za matkę, która z jakiegoś powodu nie może...
Osoby bardziej zainteresowane tematem odsyłam do książek w tematach immunologii oraz w tematach pediatrycznych (szczególnie neonatologicznych).
Od razu informuję, że mogły wkraść mi się pewne błędy, choć w to wątpię, bo egzamin z immunologii zdawałem pół roku temu, a część informacji się zapomina, mimo że profesor bardzo ciekawie opowiadał o tym na zajęciach. ;P

A tak ogólnie co do mleka, nie licząc osób które mają nietolerancję laktozy (czyli de facto uczulenie - im nic nie pomoże oprócz odczulania, które rzadko się stosuje przy uczuleniach pokarmowych), których procentu w populacji nie znam, to owszem, ludzie dorośli nie mają enzymów służących do trawienia laktozy, lub mają je w śladowych, pomijalnych ilościach. Tyle że jest tak dlatego, że nie spożywamy laktozy na co dzień. Jeśli ktoś, nawet nie mający już tych enzymów, zacznie regularnie odżywiać się mlekiem, enzymy te zaczną ponownie być produkowane. Przy dużym spożyciu mleka, nawet do ilości wystarczającej generalnie do strawienia całej laktozy jaką się spożywa. Oczywiście, w początkowym okresie przyzwyczajania się na nowo do mleka biegunki i tym podobne sensacje najpewniej nastąpią (chyba że ktoś nie całkiem się odzwyczaił, bo pił tą szklankę mleka dziennie, albo zaczyna bardzo ostrożnie od bardzo małych ilości i zwiększa bardzo powoli w czasie), ale po pewnym czasie (nie mam danych ile to zajmuje, ale pewnie kilka tygodni), znów będzie miał te enzymy. Jeśli interesują was szczegóły, mogę popytać, bo za jakieś 2-3 tygodnie powinienem mieć na fizjologii zajęcia o układzie pokarmowym, bo w tej chwili nie pamiętam już dokładnie informacji, których uczyłem się rok temu...
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Post 02 gru 2008, 22:59

Udało mi się znaleść na potwierdzenie moich słów :


Rozmowy roślin
Hinduski botanik, Nisen Singh, nie mógł uwierzyć
w to, co widział na własne oczy.
Hodowane przez niego do badań
sadzonki ryżu i tapioki były
bardzo wrażliwymi...
melomanami!



Od kiedy ustawił w laboratorium magnetofon i pracował przy dźwiękach muzyki sadzonki rosły szybciej i były bujniejsze. Różnice były tak duże, iż uczony postanowił przeprowadzić eksperyment kontrolowany w warunkach polowych.
Na plantacjach trzciny cukrowej, bawełny i palm kokosowych rozmieszczono megafony, przez które codziennie nadawano półgodzinne koncerty muzyki hinduskiej. Rezultaty przeszły najśmielsze oczekiwania. Wszystkie rośliny wyrosły bujniej niż zwykle, wykazały większą odporność na choroby wirusowe i przyniosły większe plony! Eksperyment powtarzano jeszcze kilka razy. Zawsze z tym samym rezultatem. Podobne doświadczenia przeprowadzono również w Japonii, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. I wszędzie przy dźwiękach muzyki rośliny rozwijały się lepiej.
Okazało się też, że tolerują one jedynie te melodie, których dźwięki wytwarzają fale nie przekraczające 5 tysięcy drgań na sekundę. W 1978 roku Martin Monestier stwierdził, że kiełkowaniu roślin najbardziej sprzyja Marsz weselny Mendelssohna, kwitnieniu - Ave Maria Bacha a przyswajaniu wody - Rapsodia w zieleni Rogera! W Japonii w specjalnych sklepach można dostać bardzo drogi "Chleb Beethovenowski", do którego drożdże hodowane są przy akompaniamencie VI Symfonii oraz kluski pszenne ze zboża dojrzewającego przy Czterech porach roku Vivaldiego!

Słyszy i widzi

Z tym nieco anegdotycznym eksperymentem wiąże się jednak wiele pytań. Czy reakcja roślin na dźwięki oznacza, że dysponują one jakimś narządem słuchu? A jeśli potrafią słyszeć, to może również potrafią widzieć? Chcąc znaleźć odpowiedź na to pytanie brytyjski biolog Marcel Vogel przeprowadził ciekawy, choć nieco makabryczny, eksperyment. Otóż w toku badań wykrył, że rośliny potrafią swoje "emocje" wyrażać zmianą natężenia bioprądów. Można je zmierzyć za pomocą superczułego wykrywacza kłamstw. Eksperymentalnie umieścił więc w jednym pokoju dwa filodendrony rosnące w oddzielnych doniczkach. Jeden z nich podłączył do wykrywacza kłamstw. Potem do pomieszczenia zaczęli wchodzić ludzie. Kwiat z wykrywaczem był "spokojny". W pewnym momencie ktoś bez słowa podszedł do drugiego filodendrona, wyrwał go z korzeniami, połamał i podeptał. Ten z wykrywaczem zareagował na akt przemocy gwałtownym zwiększeniem natężenia bioprądów. Po jakimś czasie, kiedy kwiat się "uspokoił", do pomieszczenia znowu zaczęli wchodzić ludzie. Filodendron nie reagował dopóki nie "zobaczył mordercy". Na jego widok natychmiast zareagował podwyższonym natężeniem!

Widzi i pamięta

No dobrze, powiedzieli naukowcy. Skoro roślina potrafi słyszeć i widzieć, to sprawdźmy czy potrafi pamiętać? Tym razem przy doświadczalnym filodendronie badacze umieścili sporych rozmiarów kryształ górski. Za każdym razem, gdy go kładli obok doniczki drażnili kwiat prądem, na co reagował on zmianą natężenia swych bioprądów. Trwało to kilka dni. Potem zabrali minerał i dali filodendronowi odetchnąć. Po dwóch tygodniach znów położyli kryształ obok doniczki. I choć tym razem nie nękali rośliny prądem, na sam widok kryształu zaczynała się "denerwować." Ale kiedy położyli kawałek innego minerału, była spokojna. Natomiast tego, który skojarzył się z bólem nie zapomniała już nigdy!

Pamięta i czuje

Skoro więc rośliny potrafią pamiętać, widzieć, słyszeć i wyciągać wnioski z własnych doświadczeń, to czym różnią się chociażby od zwierząt? Oczywiście, brakiem umiejętności porozumiewania się między sobą. Tak przynajmniej sądzono. Do czasu kiedy to Peter Tompkins i Christopher Bird przeprowadzili kolejny eksperyment zainspirowani zadziwiającą opowieścią ciotki Petera.
Otóż któregoś dnia koleżanka wzięła od niej odnogę kaktusa i zasadziła ją w doniczce w swoim domu pod Londynem. Po jakimś czasie ciotka Petera zauważyła, że jej kaktus zaczął chorować. Jak się później okazało, rozchorował się w dniu, w którym u koleżanki ciotki rozbiła się doniczka z kaktusem posadzonym z odnogi. Jakim cudem jedna roślina z odległości kilkudziesięciu kilometrów powiadomiła drugą o swoim nieszczęściu? Oczywiście mógł to być przypadek, ale naukowcy postanowili to sprawdzić. Wykorzystali zdolność roślin do samoobrony przed pasożytami. Kiedy zaatakują liście którejś z nich, natychmiast zwiększa ona w swoim organizmie zawartość fenolu niestrawnego dla szkodników.
Do eksperymentu przeznaczyli jedenaście powojów rosnących w oddzielnych doniczkach. Rozstawili je w dużej hali w odseparowanych i szczelnych boksach. Jednej z roślin zaaplikowali bodźce przypominające agresję groźnej larwy. Roślina broniąc się przed atakiem, natychmiast zwiększyła zawartość fenolu w liściach. I jak się później okazało zawiadomiła o zagrożeniu pozostałe rośliny. Chociaż nie miały z nią żadnego kontaktu również zwiększyły zawartość fenolu. Nie wiadomo jaką drogą rozeszła się ta wiadomość. Ale dotarła i została odczytana!

Obraża się i dąsa

Okazało się więc, że rośliny nie tylko czują, słyszą i widzą. Nie tylko pamiętają, uczą się i porozumiewają między sobą. Jak wykazał Marcel Vogel mają też swoje kaprysy i nastroje. Indywidualne zalety i wady. Christopher Bird do tego stopnia uczulił hodowany przez siebie filodendron, iż ten obrażał się i dąsał, kiedy przyrodnik śmiał się z niego lub go wyzywał od najgorszych.
Jack Schultz, biolog amerykański, podsumował wyniki wszystkich eksperymentów przeprowadzonych na roślinach. Na międzynarodowym sympozjum botaników w 1989 roku oświadczył: Biorąc pod uwagę wszystkie dane, jakimi dysponuje współczesna nauka o roślinach przyznać trzeba, że rośliny to jakby "wolniejsza" odmiana zwierząt. Zwierząt, które nie potrafią uciekać!

Jerzy Gracz

Anonim
 

Post 04 gru 2008, 22:25

Bardzo ciekawe... Można wiedzieć jakie jest źródło tego tekstu? Bo chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej o samym eksperymencie (choćby to, czy ktoś próbował - z sukcesem - powtórzyć go...)
Acz odnośnie roślin, od dawna piszę, że uważam, że tak jak i wszystko inne, mają dusze, więc mogą i odczuwać (w taki czy inny sposób :P )
"Zgodnie z zasadami aerodynamiki trzmiel nie powinien latać,
ale trzmiel o tym nie wie, więc i tak lata."
"Cats are known to see within the dark. Yet, if you had sight like a cat, even for one day, would you really want to see what's in the dark?"
Avatar użytkownikaTil Mężczyzna
Poszukujący
 
Posty: 1614
Dołączył(a): 31 sty 2006, 02:56
Lokalizacja: Bolesławiec - Wawa
Droga życia: 11
Zodiak: tygrys

Post 07 gru 2008, 02:01

Zainteresowani moga sobie doczytac http://www.republika.pl/acid19/kwiatki.html - taki luzny artykulik,
albo dotrzec do zrodel - badania Vogla, Backstera itd.
np.-Peter Tompkins i Christopher Bird: "The Secret Life of Plants". Penguin Book Australia Ltd. Copyright 1973.
-Marcel'a Vogel: "Communication between men and plants"
Anonim
 
{ PREV }

Powrót do działu „Inne”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości

cron